rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wykonaniu trochę brakuje (zwłaszcza mniej lub bardziej powtarzające się forumowe cytaty można było rozwiązać nieco czytelniej), ale satyra na "nowych mieszczan" jest przednia, zwłaszcza w takiej otoczce bizarro.

Wykonaniu trochę brakuje (zwłaszcza mniej lub bardziej powtarzające się forumowe cytaty można było rozwiązać nieco czytelniej), ale satyra na "nowych mieszczan" jest przednia, zwłaszcza w takiej otoczce bizarro.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetni rozmówcy i tematyka (zwłaszcza jeśli czyta się ze świadomością, że dwa lata od publikacji Ukraina została zaatakowana już w sposób jawny, a nie hybrydowy), ale niestety chaotyczne i miejscami nieporadne wykonanie.

Świetni rozmówcy i tematyka (zwłaszcza jeśli czyta się ze świadomością, że dwa lata od publikacji Ukraina została zaatakowana już w sposób jawny, a nie hybrydowy), ale niestety chaotyczne i miejscami nieporadne wykonanie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O zawartości merytorycznej się nie wypowiem, bo jestem słabiutki w tej dziedzinie i wierzę, że jest dobrze. Niemniej nie potrafię uwierzyć, jak takie renomowane wydawnictwo jak PiW może wypuścić książkę tak dramatycznie niezredagowaną i nieskorygowaną. Litości, literówka jest nawet w tytule podrozdziału! Wstyd...

O zawartości merytorycznej się nie wypowiem, bo jestem słabiutki w tej dziedzinie i wierzę, że jest dobrze. Niemniej nie potrafię uwierzyć, jak takie renomowane wydawnictwo jak PiW może wypuścić książkę tak dramatycznie niezredagowaną i nieskorygowaną. Litości, literówka jest nawet w tytule podrozdziału! Wstyd...

Pokaż mimo to

Okładka książki Wojny Lucasa Laurent Hopman, Renaud Roche
Ocena 8,2
Wojny Lucasa Laurent Hopman, Ren...

Na półkach: ,

Ależ to jest świetnie napisane, narysowane i przetłumaczone! Jestem pod wrażeniem, ile informacji udało się tutaj upchnąć w niesamowicie atrakcyjnej formie.

Ależ to jest świetnie napisane, narysowane i przetłumaczone! Jestem pod wrażeniem, ile informacji udało się tutaj upchnąć w niesamowicie atrakcyjnej formie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O, kolejna rzecz Noblisty po polsku. Tym razem z kropkami, za to bez znaków zapytania. I wszystko w jednym potężnym akapicie na 50 stron.
Co w sumie zrozumiałe, bo jest to nieprzerwany ciąg świadomości, nieurywający się zapis przemyśleń i spostrzeżeń człowieka, który fizycznie utknął w śnieżnym lesie, a psychicznie... też utknął.
Można takiego stylu nie lubić, można uważać go za dziwny i męczący. Tutaj się sprawdza, choć niczym nie zaskakuje - również w strefie metafizycznej, która nie wykracza poza katolickie wyobrażenia. Niemniej nie żałuję.
I tłumaczenie Iwony ZImnickiej jak zawsze rewelacyjne.

O, kolejna rzecz Noblisty po polsku. Tym razem z kropkami, za to bez znaków zapytania. I wszystko w jednym potężnym akapicie na 50 stron.
Co w sumie zrozumiałe, bo jest to nieprzerwany ciąg świadomości, nieurywający się zapis przemyśleń i spostrzeżeń człowieka, który fizycznie utknął w śnieżnym lesie, a psychicznie... też utknął.
Można takiego stylu nie lubić, można uważać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna książka z Artrage, która wali po mordzie. Owszem, inaczej, ale wciąż wali. I pokazuje, że terroryzm od jego zwalczania dzieli bardzo cienka, łatwa do przekroczenia granica.

Kolejna książka z Artrage, która wali po mordzie. Owszem, inaczej, ale wciąż wali. I pokazuje, że terroryzm od jego zwalczania dzieli bardzo cienka, łatwa do przekroczenia granica.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę dziwi leksykonowa forma, ale pozwala ona zwięźle przedstawić to, co najważniejsze w temacie urbanizacji.

Trochę dziwi leksykonowa forma, ale pozwala ona zwięźle przedstawić to, co najważniejsze w temacie urbanizacji.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ależ to dziwne było. Z jednej strony przyziemna codzienność i jej problemy, z drugiej kompletny odpał z włochatym woreczkiem w roli pierwszoplanowej. I jeszcze w tle moja ukochana Kopenhaga ze znanymi mi dobrze miejscami oraz duńska specyfika najlepiej czytelna dla tych, którzy jej doświadczyli.

Ależ to dziwne było. Z jednej strony przyziemna codzienność i jej problemy, z drugiej kompletny odpał z włochatym woreczkiem w roli pierwszoplanowej. I jeszcze w tle moja ukochana Kopenhaga ze znanymi mi dobrze miejscami oraz duńska specyfika najlepiej czytelna dla tych, którzy jej doświadczyli.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zupełnie nie jestem targetem tej książki, a jednak zażarło niesamowicie. Jest to powieść wybitnie dziewczyńska, wręcz młododziewczyńska, cholernie szczera, cholernie naturalistyczna (w wielu miejscach dociera do granic obrzydliwości, a potem je przekracza), głęboka pomimo pozornej błahości, potrafiąca trzepnąć po głowie, gdy trzeba.
Ogromne ukłony dla Agaty Ostrowskiej za perfekcyjne tłumaczenie!

Zupełnie nie jestem targetem tej książki, a jednak zażarło niesamowicie. Jest to powieść wybitnie dziewczyńska, wręcz młododziewczyńska, cholernie szczera, cholernie naturalistyczna (w wielu miejscach dociera do granic obrzydliwości, a potem je przekracza), głęboka pomimo pozornej błahości, potrafiąca trzepnąć po głowie, gdy trzeba.
Ogromne ukłony dla Agaty Ostrowskiej za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Długo zbierałem się do tego zbioru, bo wiedziałem, że nie będzie to miła lektura. I cieszę się, że ostatecznie przeczytałem go dopiero po 15 października 2023 (ale przed 11 grudnia), gdy było już wiadomo, że efekty "dobrej zmiany" i śmieci po niej mają szansę zostać posprzątane, nawet jeśli będzie to wymagało wiele czasu i wysiłku. Nie jest to jakiś wybitny zbiór reportaży, bo większośc tematów została potraktowana pobieżnie, ale stanowi dobrą migawkę epoki. Na szczęście już minionej.

Długo zbierałem się do tego zbioru, bo wiedziałem, że nie będzie to miła lektura. I cieszę się, że ostatecznie przeczytałem go dopiero po 15 października 2023 (ale przed 11 grudnia), gdy było już wiadomo, że efekty "dobrej zmiany" i śmieci po niej mają szansę zostać posprzątane, nawet jeśli będzie to wymagało wiele czasu i wysiłku. Nie jest to jakiś wybitny zbiór reportaży,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W zasadzie to nie jest książka w moim stylu. Nie lubię rzeczy pisanych na zasadzie strumienia świadomości, tu dodatkowo jeszcze jednym przerażająco długim zdaniem, na większości stron stanowiącym zbite bloki tekstu, jeszcze pozbawionym tych nieszczęsnych kropek...
Ufam jednak wydawnictwu ArtRage, ich wybory wydawnicze zwykle do mnie trafiają, więc kupiłem Fossego, jeszcze zanim dostał Nobla. Przeczytałem, gdy już go dostał. I jakoś dziwnie zażarło.
Może dlatego, że poniekąd mam skandynawską duszę, Skandynawię i Skandynawów trochę znam i trochę rozumiem. I widzę wielowymiarowość tekstu, wielowymiarowość postaci (głównie tej jednej, która jednocześnie może być trzema, ale nie spoiluję bardziej), widzę pewne migawki społeczne, widzę bardzo skandynawskie zachowania. I widzę sporo w tej treści pozornie opowiadającej o niemal niczym.
Tłumaczenie pierwsza klasa, podziwiam.
A teraz czekam na kolejne tomy.

W zasadzie to nie jest książka w moim stylu. Nie lubię rzeczy pisanych na zasadzie strumienia świadomości, tu dodatkowo jeszcze jednym przerażająco długim zdaniem, na większości stron stanowiącym zbite bloki tekstu, jeszcze pozbawionym tych nieszczęsnych kropek...
Ufam jednak wydawnictwu ArtRage, ich wybory wydawnicze zwykle do mnie trafiają, więc kupiłem Fossego, jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ależ to jest cudownie posrane! Zupełnie odklejone od rzeczywistości, ale wspaniale napisane i przetłumaczone. Drogie ArtRage, poproszę więcej martwych chilijczyków!

Ależ to jest cudownie posrane! Zupełnie odklejone od rzeczywistości, ale wspaniale napisane i przetłumaczone. Drogie ArtRage, poproszę więcej martwych chilijczyków!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Owszem, drodzy wyznawcy rozmaitych szkół neoliberalnych. Wolny rynek wcale nie działa tak, jak wam się wydaje.

Owszem, drodzy wyznawcy rozmaitych szkół neoliberalnych. Wolny rynek wcale nie działa tak, jak wam się wydaje.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przerażająca i przygnębiająca książka w równym stopniu o paskudnym zjawisku betonozy, co o kompletnym braku wyobraźni. Do tego przeczytana pod koniec kolejnego cieplutkiego lata spędzonego po części na miejskiej patelni.

Przerażająca i przygnębiająca książka w równym stopniu o paskudnym zjawisku betonozy, co o kompletnym braku wyobraźni. Do tego przeczytana pod koniec kolejnego cieplutkiego lata spędzonego po części na miejskiej patelni.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Samo wykorzystanie tak wielu odcieni regionalnej polszczyzny jest pomysłem doskonałym i zasługującym na piątkę. Problem natomiast z tym, jak została ona wykorzystana. Bo nawet jeśli całkiem znośnie to wszystko rozumiem, budowla powstała z tych klocków niemal nie ma sensu. Piękne frazy zostały poukładane bez większego sensu i składu, nie pasują do siebie, a nawet jeśli coś się ze sobą klei, to wyłącznie przez kilka wersów. Wielka szkoda, bo gdyby te wszystkie wyrażenia zostały użyte nie w tak pozornie przypadkowy sposób, tylko w mającej sens poezji bądź prozie, powstałby klejnocik. To natomiast jedynie dziwaczny patchwork.
I jeszcze minusik za fatalnie złożony ebook.

Samo wykorzystanie tak wielu odcieni regionalnej polszczyzny jest pomysłem doskonałym i zasługującym na piątkę. Problem natomiast z tym, jak została ona wykorzystana. Bo nawet jeśli całkiem znośnie to wszystko rozumiem, budowla powstała z tych klocków niemal nie ma sensu. Piękne frazy zostały poukładane bez większego sensu i składu, nie pasują do siebie, a nawet jeśli coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jaka zmarnowana szansa. Temat szeptuch, Podlasie i mówienia "po swojomu" jest fascynujący i gdyby został sprawnie poprowadzony, dąłby świetną lekturę. Tymczasem informacji o samych szeptuchach jest tu jak na lekarstwo, są ukryte pomiędzy turystycznymi przygodami autorki, które byłyby jeszcze ciekawe, bo dotyczą Podlasia (choć rozwlekły opis przyrządzania ziemniaczanej baby to już mocne przegięcie), oraz jej rozbudowanymi przemyśleniami na tematy wszelakie, które obchodziły mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg, bo to było takie pseudofilozofowanie.
Wielkim plusem jest oddanie wypowiedzi w języku podlaskim, ale to za mało.

Jaka zmarnowana szansa. Temat szeptuch, Podlasie i mówienia "po swojomu" jest fascynujący i gdyby został sprawnie poprowadzony, dąłby świetną lekturę. Tymczasem informacji o samych szeptuchach jest tu jak na lekarstwo, są ukryte pomiędzy turystycznymi przygodami autorki, które byłyby jeszcze ciekawe, bo dotyczą Podlasia (choć rozwlekły opis przyrządzania ziemniaczanej baby...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Armenia. Karawany śmierci Andrzej Brzeziecki, Małgorzata Nocuń
Ocena 7,1
Armenia. Karaw... Andrzej Brzeziecki,...

Na półkach: ,

Warsztatowo jest to reportaż dość sztampowy, ale niesztampowy jest wybór tematu, czyli dość ciekawie potraktowana dalsza i bliższa przeszłość Armenii. Nie, nie teraźniejszość, bo książkę opublikowano w 2016 r., czyli przed protestami z 2016 r., które pokazały, że Ormianie jednak są zdolni do masowych demonstracji i choćby naruszenia skostniałego układu, oraz przed wydarzeniami z 2020 r., kiedy to w wyniku azerskiej ofensywy sporo zmieniło się w Arcachu (chociażby Szuszi stała się Szuszą). Treść ocieka smutkiem i brakiem nadziei, ale zdecydowanie warto prezeczytać.

Warsztatowo jest to reportaż dość sztampowy, ale niesztampowy jest wybór tematu, czyli dość ciekawie potraktowana dalsza i bliższa przeszłość Armenii. Nie, nie teraźniejszość, bo książkę opublikowano w 2016 r., czyli przed protestami z 2016 r., które pokazały, że Ormianie jednak są zdolni do masowych demonstracji i choćby naruszenia skostniałego układu, oraz przed...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rzeźnia numer pięć, czyli krucjata dziecięca Albert Monteys, Ryan North, Kurt Vonnegut
Ocena 7,7
Rzeźnia numer ... Albert Monteys, Rya...

Na półkach:

Doskonała antywojenna powieść Vonneguta wydaje się nieadaptowalna, a jednak ta powieść graficzna dokonała czegoś niemal niemożliwego i okazała się świetną adaptacją, dobrze wykorzystującą materiał źródłowy, z naprawdę porządną kreską. Wspaniały efekt.
I ukłony dla Jacka Żuławnika za rewelacyjne tłumaczenie.

Doskonała antywojenna powieść Vonneguta wydaje się nieadaptowalna, a jednak ta powieść graficzna dokonała czegoś niemal niemożliwego i okazała się świetną adaptacją, dobrze wykorzystującą materiał źródłowy, z naprawdę porządną kreską. Wspaniały efekt.
I ukłony dla Jacka Żuławnika za rewelacyjne tłumaczenie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piekło kobiet to niestety nic nowego. Jak pokazuje ta książka, istniało już wiele wieków temu.

Piekło kobiet to niestety nic nowego. Jak pokazuje ta książka, istniało już wiele wieków temu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przesłuchałem do końca tylko dlatego, że króciutkie, ale to bardzo słaba książka jest.
Płytka, seksistowska, pełna nawet nie sucharów, co żarcików po prostu żenujących, na dodatek dobitnie pokazująca, jak NIE powinna wyglądać terapia u seksuologa, bo sporo z przedstawionych pomysłów jest po prostu szkodliwych.

Przesłuchałem do końca tylko dlatego, że króciutkie, ale to bardzo słaba książka jest.
Płytka, seksistowska, pełna nawet nie sucharów, co żarcików po prostu żenujących, na dodatek dobitnie pokazująca, jak NIE powinna wyglądać terapia u seksuologa, bo sporo z przedstawionych pomysłów jest po prostu szkodliwych.

Pokaż mimo to