Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Plaga Ewa Bogucka Pudlis, Jean Ure
Ocena 6,9
Plaga Ewa Bogucka Pudlis,...

Na półkach:

Wspaniała, wbiła mnie w fotel. Chętnie przeczytam jeszcze raz, by przekonać się, czy "dorosłymi oczami" odczuję ją tak samo mocno. Spotkałam się z opinią, że kogoś zdenerwował brak zakończenia. Cóż... "Plaga" ma drugą część zatytułowaną "Come Lucky April", która nie została przetłumaczona na język polski. Można ją jednak kupić w wersji papierowej lub na Kindla na Amazonie.

Wspaniała, wbiła mnie w fotel. Chętnie przeczytam jeszcze raz, by przekonać się, czy "dorosłymi oczami" odczuję ją tak samo mocno. Spotkałam się z opinią, że kogoś zdenerwował brak zakończenia. Cóż... "Plaga" ma drugą część zatytułowaną "Come Lucky April", która nie została przetłumaczona na język polski. Można ją jednak kupić w wersji papierowej lub na Kindla na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Baśń o wolności i o złotych klatkach jakie buduje się dla kobiet.

Baśń o wolności i o złotych klatkach jakie buduje się dla kobiet.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowanie, wynudziłam się bardzo. Niby bohaterowie obdarzeni interesującymi cechami, niby fabuła o czymś, a jednak przez połowę książki było bardzo mocno o niczym. Coś tam się pod koniec trochę rozkręciło, dlatego daję 4 gwiazdki.

Rozczarowanie, wynudziłam się bardzo. Niby bohaterowie obdarzeni interesującymi cechami, niby fabuła o czymś, a jednak przez połowę książki było bardzo mocno o niczym. Coś tam się pod koniec trochę rozkręciło, dlatego daję 4 gwiazdki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka pani Chandler, która okazała się bardziej biografią filmów danego artysty niż samego artysty. Co więcej autorka zdradziła zakończenie każdego (sic!). Niektóre zdania żywcem wyjęte z biografii Bette Davis. Te same anegdotki etc. Chandler nie jest obiektywna i staje po stronie Crawford w konflikcie Crawford vs. jej adoptowana córka Christina. Mimo to książkę czyta się szybko i przyjemnie.

Kolejna książka pani Chandler, która okazała się bardziej biografią filmów danego artysty niż samego artysty. Co więcej autorka zdradziła zakończenie każdego (sic!). Niektóre zdania żywcem wyjęte z biografii Bette Davis. Te same anegdotki etc. Chandler nie jest obiektywna i staje po stronie Crawford w konflikcie Crawford vs. jej adoptowana córka Christina. Mimo to książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka rozczarowuje. Czytamy bowiem nie biografię Bette Davis, a "biografie" jej filmów. Łącznie z tym, że fabuła każdej z kilkudziesięciu produkcji została starannie opisana, łącznie z zakończeniami. Na okładce powinien znajdować się wielki napis SPOILER ALERT!
Chandler miała okazję rozmawiać wielokrotnie z Betty i mogła ją zapytać o tak wiele rzeczy... Czy Bette chodziła po domu w butach, czy kapciach, a może boso? Co jadała i jak się ubierała podczas pierwszych lat pracy w teatrze? Jak spędzała dni wolne? Jakie były jej ulubione perfumy, czy sama robiła sobie manicure? Takie malutkie szczególiki, które czynią nas tymi, którymi jesteśmy, tu zostały pominięte.

Dodatkowym minusem jest zaskakująco mało zdjęć.

Książka rozczarowuje. Czytamy bowiem nie biografię Bette Davis, a "biografie" jej filmów. Łącznie z tym, że fabuła każdej z kilkudziesięciu produkcji została starannie opisana, łącznie z zakończeniami. Na okładce powinien znajdować się wielki napis SPOILER ALERT!
Chandler miała okazję rozmawiać wielokrotnie z Betty i mogła ją zapytać o tak wiele rzeczy... Czy Bette chodziła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyba nigdy nie przeczytałam obrzydliwszej książki. No...może te sceny z węgorzami wychodzącymi z martwej końskiej głowy w "Blaszanym bębenku"...
Nie sposób zliczyć, ile razy robiło mi się podczas tej lektury niedobrze. Alex Marwood ma talent w opisywaniu smrodu i ohydztwa. Smażenina, pot, ekstrementy, opuchlizna i jeszcze więcej - to wszystko będzie Wam towarzyszyć podczas lektury "Zabójcy z sąsiedztwa". Dodam, że akcja książki rozgrywa się podczas upalnych letnich dni. Na samo wspomnienie...brrr!

Dawno też nie spotkałam się z zakończeniem, które podobało mi się równie mocno. Ostatnia scena? Ach!

Chyba nigdy nie przeczytałam obrzydliwszej książki. No...może te sceny z węgorzami wychodzącymi z martwej końskiej głowy w "Blaszanym bębenku"...
Nie sposób zliczyć, ile razy robiło mi się podczas tej lektury niedobrze. Alex Marwood ma talent w opisywaniu smrodu i ohydztwa. Smażenina, pot, ekstrementy, opuchlizna i jeszcze więcej - to wszystko będzie Wam towarzyszyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zauważyłam, że jeśli komuś b. podobała się "Dziewczyna z pociągu" to nie do końca polubił "Zapisane w wodzie". Ze mną jest dokładnie na odwrót. O ile "Dziewczyna..." była dla mnie b. przeciętnym thrillerem i czytałam w tamtym roku wiele ciekawszych, o tyle "Zapisane..." wciągnęły mnie na maksa. Miały ciekawszy, mroczniejszy klimat: ta rzeka, legendy o czarownicach, gęsta, niepokojąca atmosfera małego miasteczka. Może i w "Dziewczynie" wyjaśnienie zagadki było bardziej zaskakujące, jednak z "Zapisanym..." bawiłam się po prostu lepiej.

Zauważyłam, że jeśli komuś b. podobała się "Dziewczyna z pociągu" to nie do końca polubił "Zapisane w wodzie". Ze mną jest dokładnie na odwrót. O ile "Dziewczyna..." była dla mnie b. przeciętnym thrillerem i czytałam w tamtym roku wiele ciekawszych, o tyle "Zapisane..." wciągnęły mnie na maksa. Miały ciekawszy, mroczniejszy klimat: ta rzeka, legendy o czarownicach, gęsta,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie "Strażak", a "Pan Pierdołka" - tak by to nazwała. Tytułowy bohater to w rzeczywistości wątły Anglik, chlipiący za dawną ukochaną i ciągle pakujący się w kłopoty. Jeśli Strażak akurat nie ma złamanego nadgarstka, to ma pogruchotane żebra, przeziębia się i załatwia sobie płuca, za chwilę kuleje na nogę. I tak w kółko Macieju przez prawie 800 stron. Nie ma zmiłuj. Waleczna, ciężarna Harper musi go targać, doglądać i chuchać, dmuchać, a ten stęka i stęka. Dlaczego ten człowiek jest więc postacią tytułową, no dlaczego?! Zwłaszcza, że powieść dłuży się i dłuży jak rozgotowane spaghetti.

Nie "Strażak", a "Pan Pierdołka" - tak by to nazwała. Tytułowy bohater to w rzeczywistości wątły Anglik, chlipiący za dawną ukochaną i ciągle pakujący się w kłopoty. Jeśli Strażak akurat nie ma złamanego nadgarstka, to ma pogruchotane żebra, przeziębia się i załatwia sobie płuca, za chwilę kuleje na nogę. I tak w kółko Macieju przez prawie 800 stron. Nie ma zmiłuj....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W moim odczuciu ta książka jest bardzo irytująca. Może nie czuję stylu pana Grzesiaka, jednak dla mnie było to 100 felietonów pt. "Och, jestem taki super i mam takie ekstra życie". Przechwałka za przechwałką: byłem w 100 krajach, moja praca jest moją pasją, codziennie spędzam mnóstwo czasu z córką, jestem super ojcem, mam umięśnione ciało, codziennie biegam, chodzę po restauracjach, jem krewetki, piję świetne wino, znam wiele szych, pracuję więcej niż inni, ale mam czas na siłownię, znam 5 języków....
Zabrakło mi skromności, a wizja szczęście wg Grzesiaka jakaś taka zbyt...materialistyczna. Czy osoba z niepełnosprawnością albo wykonująca prosty zawód (usługi komunalne, sprzątanie itd) mogłaby coś z tego wyciągnąć? Myślę, że słabo, bo Grzesiak daje do zrozumienia,że w takich zawodach się człowiek marnuje... Zresztą wg tego pana Budda powinien jeździć mercedesem. A tu błąd, bo szczęście jest demokratyczne i powinno być dla każdego. Jakiś niesmak. To powinny być jego prywatne notatki, a nie publikacja :)
Cieszę się, że dobrnęłam już do końca.

W moim odczuciu ta książka jest bardzo irytująca. Może nie czuję stylu pana Grzesiaka, jednak dla mnie było to 100 felietonów pt. "Och, jestem taki super i mam takie ekstra życie". Przechwałka za przechwałką: byłem w 100 krajach, moja praca jest moją pasją, codziennie spędzam mnóstwo czasu z córką, jestem super ojcem, mam umięśnione ciało, codziennie biegam, chodzę po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kocham "Pamiętniki wampirów",ale księga 3. to już dla mnie momentami za dużo. Rozumiem: wampiry, wilkołaki, demoniczne opętania itp.Ale kobieta-kwiat przemieniającą się w sowę, Elena,której wyrosły skrzydła czy w kółko powtarzające się opisy sukienek na pół strony to już było dla mnie za dużo.
Tekst chaotyczny,wcale nie czyta się łatwo.

Kocham "Pamiętniki wampirów",ale księga 3. to już dla mnie momentami za dużo. Rozumiem: wampiry, wilkołaki, demoniczne opętania itp.Ale kobieta-kwiat przemieniającą się w sowę, Elena,której wyrosły skrzydła czy w kółko powtarzające się opisy sukienek na pół strony to już było dla mnie za dużo.
Tekst chaotyczny,wcale nie czyta się łatwo.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podchodziłam do tej książki z ciekawością, ale i rezerwą: bo o czym ona tak na prawdę ma być? Trochę o feminizmie, o tym jacy to Ci faceci okropni, a w końcu o zawodowych i miłosnych perypetiach autorki.
Mydło i powidło? Nic bardziej mylnego. Książka jest dowcipna, zadziorna, czyta się ją jednym tchem. Pełna wnikliwych obserwacji rzeczywistości i trafnych komentarzy.
Na końcu spore zaskoczenie: cały obszerny tekst konwencji antyprzemocowej (dobre kilkadziesiąt stron).Może niepotrzebne, może nuda... Z drugiej strony jednak fajnie, że Młynarska postanowiła nas trochę doedukować, puścić ten tekst w świat. Choćby po to, żeby wbić szpilę i zapytać: dlaczego do cholery rząd miał jakiekolwiek wątpliwości, by ją w XXIw. ratyfikować?! Nic lepiej nie udowadnia, jakie naprawdę miejsce ma wciąż kobieta w Polsce.

Podchodziłam do tej książki z ciekawością, ale i rezerwą: bo o czym ona tak na prawdę ma być? Trochę o feminizmie, o tym jacy to Ci faceci okropni, a w końcu o zawodowych i miłosnych perypetiach autorki.
Mydło i powidło? Nic bardziej mylnego. Książka jest dowcipna, zadziorna, czyta się ją jednym tchem. Pełna wnikliwych obserwacji rzeczywistości i trafnych komentarzy.
Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka pisana przez życie, prostym, zwyczajnym językiem. Losy Polki w Pakistanie podzielone są na krótkie "felietony" uporządkowane w obszerniejsze działy: mamy więc dział o jedzeniu, o religii, o mieście Karaczi, o pakistańskich osiedlach, o różnicach kulturowych, o mieszkaniu, o upiększaniu ciała i dbaniu o higienę, o pogodzie i o służbie zdrowia...
Do tej pory mogłam o Pakistanie powiedzieć tyle,że to taki muzułmański kraj w Azji, który źle się kojarzy, no i leży gdzieś przy Indiach.
Teraz wiem o wiele więcej! Mogę porozmawiać o pakistańskich obyczajach, kulturze, modzie, komunikacji. Okazuje się, że to bardziej cywilizowany kraj niż się wydaje, pełen silnych kobiet, ale też pełen spraw bolesnych, trudnych. Jak to też bywa w Polsce i wszędzie na świecie.

Książka pisana przez życie, prostym, zwyczajnym językiem. Losy Polki w Pakistanie podzielone są na krótkie "felietony" uporządkowane w obszerniejsze działy: mamy więc dział o jedzeniu, o religii, o mieście Karaczi, o pakistańskich osiedlach, o różnicach kulturowych, o mieszkaniu, o upiększaniu ciała i dbaniu o higienę, o pogodzie i o służbie zdrowia...
Do tej pory mogłam o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż...rzuciłam i to ta książka pomogła mi przez to przejść. Nie palę już 2 lata.

Cóż...rzuciłam i to ta książka pomogła mi przez to przejść. Nie palę już 2 lata.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z jednej strony opowiadanie magiczne: zamieć śnieżna, szwedzka wysepka odcięta od świata, uroczy pensjonat z choinką w salonie, rodzinny zjazd, kilka dni do Świąt.
I nagle sielankę przerywa niespodziewana śmierć, a mordercą jest ktoś z uczestników zjazdu. Nie mogłam oprzeć się porównaniu do książek Agathy Christie, zwłaszcza książki "I nie było już nikogo".
Tyle o plusach. Z drugiej strony jednak czegoś w opowiadaniu zabrakło. Ktoś napisał, że postaci były mdłe i mało wyraziste. Może w tym tkwi problem? Nie jest to na pewno "literatura wow", ale tym z Was, którzy tęsknią za klimatem klasycznych kryminałów na pewno lektura sprawi wiele radości, zwłaszcza w świątecznym okresie.

Z jednej strony opowiadanie magiczne: zamieć śnieżna, szwedzka wysepka odcięta od świata, uroczy pensjonat z choinką w salonie, rodzinny zjazd, kilka dni do Świąt.
I nagle sielankę przerywa niespodziewana śmierć, a mordercą jest ktoś z uczestników zjazdu. Nie mogłam oprzeć się porównaniu do książek Agathy Christie, zwłaszcza książki "I nie było już nikogo".
Tyle o plusach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo kiepska biografia. Połowiczna, brak w niej głębszej analizy. Cały czas miałam wrażenie, że czytam jakiś rozbudowany artykuł z Wikipedii. Cóż, na samym końcu jako jedyne źródło autor podał...Wikipedię.
Zazwyczaj dobre biografie to prawdziwe "cegły", mnóstwo w nich fotografii, przytaczane są wypowiedzi bliskich, znajomych, współpracowników, a także fragmenty artykułów, wywiadów. Tu tego zabrakło. Jest zaledwie kilka przypadkowych fotografii, a o życiu, osobowości Michaela autor wypowiada się lakonicznie, często przywołując po prostu znane wszystkim plotki.
Kilka lat jego życia lub związek opisuje zaledwie paroma zdaniami. Więcej uwagi poświęca wymienianiu singli, utworów - co każdy fan może sam sprawdzić sobie w Internecie.
Zero anegdot, ciekawostek, jakiejkolwiek głębszej analizy życia króla pop. W porównaniu z innymi biografiami, które czytałam (m.in.Janis Joplin, Marilyn Monroe, Tom Cruise etc.) ta wydała mi się zwykłą amatorszczyzną.
Zalety? Książka cienka, duża czcionka, czyta się szybko i łatwo, w jeden dzień.

Bardzo kiepska biografia. Połowiczna, brak w niej głębszej analizy. Cały czas miałam wrażenie, że czytam jakiś rozbudowany artykuł z Wikipedii. Cóż, na samym końcu jako jedyne źródło autor podał...Wikipedię.
Zazwyczaj dobre biografie to prawdziwe "cegły", mnóstwo w nich fotografii, przytaczane są wypowiedzi bliskich, znajomych, współpracowników, a także fragmenty artykułów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem pod wielkim wrażeniem tej książki. Polski horror? Brzmi dość niespotykanie, a jednak w przypadku "Domofonu" to przepis na sukces.

Swoją przygodę z prozą Miłoszewskiego zaczęłam od "Uwikłania". Nie mogę powiedzieć, że było złe, ale z drugiej strony czytałam dziesiątki lepszych, ciekawszych i bardziej zaskakujących thrillerów, kryminałów i powieści detektywistycznych. Postanowiłam więc odpuścić sobie kolejne tomy zmagań prokuratora Szackiego.

Tymczasem "Domofon" jest napisany zupełnie inaczej i..."wbija w fotel". Podczas czytania odczuwałam prawdziwy strach, ta atmosfera grozy i napięcia towarzyszy czytelnikowi już od pierwszych stron.

Czyta się szybko, jednym tchem. Postaci są charakterystyczne, tajemnica i zaskakujące rozwiązanie historii nie pozostawiają niedosytu. Powieść niejako inspirowana "Lśnieniem" S. Kinga. Polecam!

Jestem pod wielkim wrażeniem tej książki. Polski horror? Brzmi dość niespotykanie, a jednak w przypadku "Domofonu" to przepis na sukces.

Swoją przygodę z prozą Miłoszewskiego zaczęłam od "Uwikłania". Nie mogę powiedzieć, że było złe, ale z drugiej strony czytałam dziesiątki lepszych, ciekawszych i bardziej zaskakujących thrillerów, kryminałów i powieści detektywistycznych....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest pięknie wydana, kolorowa i okraszona cudnymi fotografiami.
Jest również cieniuchna i... nie obfituje w treść. Gdyby nie promocja w księgarni, która umożliwiła mi nabycie książki za jedyne 9zł, pewnie bym się nie skusiła.
Przepisów znajdziecie tu zaledwie kilka. Reszta to kolorowe zdjęcia, trochę złotych myśli, krótki opis kuchni pięciu żywiołów i parę stron na temat zdrowego odżywiania w ogóle. Można ją przeczytać w całości w pół godziny. To się nazywa zrobić coś z niczego :p
Mimo to zakupu nie żałuję. Książka - a w zasadzie książeczka - wprawia w dobry nastrój, a przepisy są proste, apetyczne i można je zrobić z niedrogich składników dostępnych niemal wszędzie. Dobry pomysł na niskokaloryczny pełen witamin lunch do pracy czy obiad, który można przygotować w maksymalnie 30 minut.

Książka jest pięknie wydana, kolorowa i okraszona cudnymi fotografiami.
Jest również cieniuchna i... nie obfituje w treść. Gdyby nie promocja w księgarni, która umożliwiła mi nabycie książki za jedyne 9zł, pewnie bym się nie skusiła.
Przepisów znajdziecie tu zaledwie kilka. Reszta to kolorowe zdjęcia, trochę złotych myśli, krótki opis kuchni pięciu żywiołów i parę stron na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To prawdziwe kompendium wiedzy na temat scjentologii. Pod tym względem trudno odmówić Wrightowi sukcesu - odwalił kawał dobrej reporterskiej pracy, co - biorąc pod uwagę tępienie przez scjentologów tego typu przedsięwzięć - jest godne podziwu.

Z drugiej strony...książka jest grubsza i cięższa niż Biblia. Format niewygodny i odstrasza, wolałabym w torebce nosić cegłę. Podziwiam jedną z poprzednich recenzentek za "połknięcie jej w dwa dni" - ja, czytająca szybko, męczyłam się ponad miesiąc. Musiałam robić przerwy. Czyta się to miejscami ciekawie, ale w innych miejscach topornie, jak traktat naukowy, pełen plączących się nazwisk i dat jak w księdze historycznej. Dla cierpliwych.

To prawdziwe kompendium wiedzy na temat scjentologii. Pod tym względem trudno odmówić Wrightowi sukcesu - odwalił kawał dobrej reporterskiej pracy, co - biorąc pod uwagę tępienie przez scjentologów tego typu przedsięwzięć - jest godne podziwu.

Z drugiej strony...książka jest grubsza i cięższa niż Biblia. Format niewygodny i odstrasza, wolałabym w torebce nosić cegłę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Magiczna, mroczna, tajemnicza i klimatyczna. Już od pierwszych stron Zafon buduje atmosferę przenikającego mury zła, a opis Cravenmore - olbrzymiego domostwa wypełnionego armią mechanicznych zabawek przyprawia o gęsią skórkę.

Dla zakochanych w Światłach Września polecam Magiczny Sklep z Zabawkami autorstwa Angeli Carter.

Magiczna, mroczna, tajemnicza i klimatyczna. Już od pierwszych stron Zafon buduje atmosferę przenikającego mury zła, a opis Cravenmore - olbrzymiego domostwa wypełnionego armią mechanicznych zabawek przyprawia o gęsią skórkę.

Dla zakochanych w Światłach Września polecam Magiczny Sklep z Zabawkami autorstwa Angeli Carter.

Pokaż mimo to

Okładka książki Przepis na sukces Ewa Chodakowska, Lefteris Kavoukis
Ocena 7,0
Przepis na sukces Ewa Chodakowska, Le...

Na półkach:

Książka bardzo mnie rozczarowała. Wydałam na nią sporo i...szok, bo zazwyczaj takie książki wykorzystuję w ok. 80%, a tu po przewertowaniu całości okazało się, że wykorzystam może z 4 przepisy. Reszta to takie "jedzenie dla królików", po co marnować kilkadziesiąt stron na przepisy owsianek i twarożków?! Chyba każdy potrafi sobie zrobić owsiankę czy twaróg i wg uznania dodać tam jakiś zdrowy składnik, np. owoc. ?!
Za to to co naprawdę ważne,czyli ciepłe posiłki, dania obiadowe o niskiej kaloryczności - mało, większość bez zdjęć.
Strata pieniędzy. Dobrze, że dali chociaż płytę z ćwiczeniami.

Książka bardzo mnie rozczarowała. Wydałam na nią sporo i...szok, bo zazwyczaj takie książki wykorzystuję w ok. 80%, a tu po przewertowaniu całości okazało się, że wykorzystam może z 4 przepisy. Reszta to takie "jedzenie dla królików", po co marnować kilkadziesiąt stron na przepisy owsianek i twarożków?! Chyba każdy potrafi sobie zrobić owsiankę czy twaróg i wg uznania dodać...

więcej Pokaż mimo to