-
Artykuły„Johnny Panika i Biblia Snów“: 32 opowiadania Sylvii Plath w końcu w polskim przekładzieLubimyCzytać3
-
ArtykułyPustkę wypełnić opowieścią. Maciej Sieńczyk i „Spotkanie po latach”Konrad Wrzesiński1
-
Artykuły„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński5
-
Artykuły„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać37
Biblioteczka
2021-07-08
2017-04-16
Leniwe popołudnie (powinnam w pocie czoła pisać licencjat), kolana mam okryte kocem, przeglądam bez większego zainteresowania "Wysokie Obcasy". Natrafiam na przepiękne zdjęcie przecudnej urody kobiety (a wrażliwa jestem na takie widoki) w otoczeniu książek. No i czytam z nią wywiad. Pani napisała książkę, w której zamieściła relacje artystów zwierzających się z tego, w jaki sposób pracują. Książka zapewne czytana będzie przez osoby, które zamiast serio pracować, będą czytać, jak pracują inni.
Perfecto, to książka dla mnie! Z dresów szybko przebieram się w coś bardziej wyjściowego i lecę do księgarni (co u mnie nietypowe, bo raczej nie kupuję nowości, a tym bardziej nie spontanicznie, ani po zwykłych cenach. Raczej wybieram kiermasze biblioteczne i antykwariaty). Jak widać, musiały mnie ten wywiad i piękne zdjęcie bardzo ruszyć, że zmieniłam nagle moje książkowe zwyczaje.
Wywiad z Łukaszem Orbitowskim, do którego "Innej duszy" zabieram się już od kilku miesięcy (jednak brak mi czasu), to jeden z lepszych fragmentów całości. Tak nawiasem mówiąc, kiedyś, gdy Ł. O. przyjechał do mojej biblioteki uniwersyteckiej na spotkanie autorskie, śmiałyśmy się z koleżankami, że nie chciałybyśmy spotkać tego typu mężczyzny w ciemnym zaułku wieczorem. Z rozmowy zawartej w książce wynika, że jest trudnym człowiekiem. Dość poukładanym, a jednak trudnym. I - cholerka - bardzo interesującym.
Józef Wilkoń i jego gawęda mają w sobie magię.
Do Rusinka mam ogromny dystans, ale przy anegdotce o haszyszu płakałam. Ze śmiechu.
Małgorzata Rajmer urzekła mnie swoją charakterystyką polskiego światka literackiego oraz podejściem do samego pisania, które w pewnych kwestiach przypomina moje pisanie prac pisemnych.
Bonda. Dajcie mi Bondę, niechże ją uścisnę. Kobieca, chaotyczna i konkretna jednocześnie. Jestem zakochana. Tylko czemu jeszcze nie przeczytałam ani jednej powieści jej autorstwa?
Gdy Joanna Bator wspomniała o "Stu latach samotności" Marqueza, wiedziałam, że to równa kobieta. Przecież rok temu, gdy sama to czytałam, czułam, że przekroczyłam jakąś magiczną granicę piękna i cudowności. Nie wspomnę już o reszcie wywodu Bator. Przepięknie opowiada. Z humorem, z autoironią, często poetycko...
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak została dzięki wywiadowi Napiórskiej moją kolejną nową idolką. Kocham poczucie humoru, jakie reprezentuje i uwielbiam jej sarkazm.
Przepięknie mówił Papcio Chmiel, szkoda, że wywiad z nim w ogóle się skończył.
Podrozdział poświęcony Sylwii Chutnik przeczytałam prawie jednym tchem. Czyli chyba w jej stylu. Bez oddechu, w pośpiechu, konkretnie. Bo nie ma czasu na emocje.
Marcin Maciejowski jako niewolnik swoich nawyków (oczywiście złych nawyków) bardzo mi się spodobał. Przede wszystkim dlatego, że otwarcie o nich mówi.
Rozmowa z Jerzym Pilchem niebywale mi się podobała. I w takich momentach pluję sobie w brodę, że mam tak straszne zaległości w czytaniu współcześnie wydawanych i pisanych powieści.
A Marek Raczkowski... Nie sądziłam, że tylu emocji przysporzy mi czytanie wywiadu...
To wrażenia z zaledwie kilku przeprowadzonych rozmów. Nie sposób opisać tu wszystkich, zresztą tu nie o to chodzi. Jeżeli kogoś mają moje wypociny zachęcić do przeczytania, będę zachwycona, jeśli nie, to przynajmniej nie naprodukowałam się zbyt mocno.
Czytałam dość długo, bo ponad miesiąc, ale przynajmniej robiłam to z wielką przyjemnością. Przez dwa ostatnie dni byłam w dzikim ciągu czytania, wprost nie mogłam się oderwać (to pewnie dlatego, że mam dużo zaległej roboty i wolałam poczytać o tym, co inni robią, gdy też im się nie chce pracować).
Dawka solidnej, świetnej porcji humoru. I ile się można nowego dowiedzieć!
Leniwe popołudnie (powinnam w pocie czoła pisać licencjat), kolana mam okryte kocem, przeglądam bez większego zainteresowania "Wysokie Obcasy". Natrafiam na przepiękne zdjęcie przecudnej urody kobiety (a wrażliwa jestem na takie widoki) w otoczeniu książek. No i czytam z nią wywiad. Pani napisała książkę, w której zamieściła relacje artystów zwierzających się z tego, w jaki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-04-08
Bardzo często czytając współczesne dramaty mam wrażenie pewnego niezrozumienia tematu, zastanawiam się nieraz "ale halo, o co tutaj chodzi?"... W szkole przez lata wbijają nam do głowy klasyczne przykłady tego gatunku, a kiedy później, na przykład w teatrze, spotykam się ze spektaklem tego typu, bardzo się dziwię lub też po prostu nie rozumiem, w czym rzecz.
Dramatu Głowackiego jeszcze parę lat temu nie zrozumiałabym, ale dziś mogę chociaż próbować interpretować "Antygonę w NJ". Ta tragikomedia. Czy też przykład teatru absurdu. Lub intertekstualności. Albo interpretacji dotychczasowych osiągnięć literatury. W każdym razie czytałam z wypiekami na twarzy. Ja, która ma alergię na antyk! Czekałam na losy nowoczesnej Antygony!
I uznaję, że mimo wulgarności języka (ostatnio usłyszałam zarzut, że wulgaryzmy są zupełnie niepotrzebne. Otóż błąd, myślę, że pomagają wyrazić pewne treści i podkreślić styl, także literacki), mimo nielubianych przeze mnie odniesień do starożytności, uważam, że to świetna literatura.
Opowieść o międzyludzkich relacjach, o potrzebie miłości, o szacunku wobec drugiego. O problemach świata, w którym przyszło nam żyć, o uprzedzeniach i stereotypach. I o życiu po prostu.
I cytat na dobranoc: "Szczęśliwi rzadko noszą swetry".
Bardzo często czytając współczesne dramaty mam wrażenie pewnego niezrozumienia tematu, zastanawiam się nieraz "ale halo, o co tutaj chodzi?"... W szkole przez lata wbijają nam do głowy klasyczne przykłady tego gatunku, a kiedy później, na przykład w teatrze, spotykam się ze spektaklem tego typu, bardzo się dziwię lub też po prostu nie rozumiem, w czym rzecz.
Dramatu...
2015-11-16
Uśmiałam się do łez czytając same początkowe didaskalia. Cięty humor, subtelny - acz dosadny (sic!) - dowcip, z krztą ironii, przyprawiony do smaku sporą dawką cynizmu. I to jest świetne. Zabawne, a jednocześnie głębokie. A w tej głębi niezwykle smutne.
Uśmiałam się do łez czytając same początkowe didaskalia. Cięty humor, subtelny - acz dosadny (sic!) - dowcip, z krztą ironii, przyprawiony do smaku sporą dawką cynizmu. I to jest świetne. Zabawne, a jednocześnie głębokie. A w tej głębi niezwykle smutne.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-31
2017-12-28
W ostatnich miesiącach mam szczęście do całkiem przyjemnych komedii (a ogólnie rzecz ujmując od jakiegoś roku dopiero doceniam siłę dramatopisarstwa, zaczynam dostrzegać kunszt i talent autorów, czego wcześniej nie robiłam, bo traktowałam dramaty po macoszemu).
Z tego co mi wiadomo, dwie komedie z tego zbioru są i najbardziej znanymi komediami Bałuckiego, i jednocześnie najsłabiej ocenianych przez krytykę i współczesnych mu odbiorców. Trzeba jednak przyznać, że tematyka jest ciekawa, humor przecudowny i mają swój niewątpliwy urok.
W ostatnich miesiącach mam szczęście do całkiem przyjemnych komedii (a ogólnie rzecz ujmując od jakiegoś roku dopiero doceniam siłę dramatopisarstwa, zaczynam dostrzegać kunszt i talent autorów, czego wcześniej nie robiłam, bo traktowałam dramaty po macoszemu).
Z tego co mi wiadomo, dwie komedie z tego zbioru są i najbardziej znanymi komediami Bałuckiego, i...
2017-12-25
2017-12-21
2017-12-11
Bez zawahania daje maksymalną ilość gwiazdek. Czegokolwiek by się nie mówiło o "Quo vadis"; że tego nie da się zaliczyć do powieści historycznych, że to "gniot" (jak mawia pewna pani profesor), że to tylko jedna z książek z nurtu popularnego i nic nadto, ja będę się zachwycać.
To moje trzecie podejście do tej powieści i uważam, że za każdym razem byłam tak samo podjarana i czytałam z równie zapartym tchem. Owszem, są tu znamienne elementy literatury popularnej, owszem, fakty historyczne bywają przekłamane, ale co z tego, skoro to jest tak świetnie napisane!:-)
Bez zawahania daje maksymalną ilość gwiazdek. Czegokolwiek by się nie mówiło o "Quo vadis"; że tego nie da się zaliczyć do powieści historycznych, że to "gniot" (jak mawia pewna pani profesor), że to tylko jedna z książek z nurtu popularnego i nic nadto, ja będę się zachwycać.
To moje trzecie podejście do tej powieści i uważam, że za każdym razem byłam tak samo podjarana...
2017-11-23
Mam do Komornickiej ambiwalentny stosunek. Z jednej strony zachwyca mnie, wprowadza dzięki niektórym utworom w inny, niezwykły świat. Z drugiej zaś strony mam poczucie, e nie zawsze dociera do mnie pełen sens części jej twórczości. Mam świadomość jej postępującej choroby psychicznej i odmiennych stanów, co sprawia że całkowicie aprobuję jej twórczość jako owoc owych przemian.
Zasadniczo jednak opowiadam się oknie za "Biesami", o których już kiedyś pisałam, od których zaczęła się moja "przygoda" z Komornicką, i które wywarły na mnie przeogromne wrażenie. Jakiś czas po "Biegach" miałam przyjemność analizować "Baśń o ojcu i córce" w pracy semestralnej i tym bardziej zajarałam się dorobkiem autorki. Teraz do listy ulubionych utworów poetki dorzucam baśń o Andronice.
Baśnie są baśniowe, ale jednocześnie mroczne, wręcz demoniczne, budzą niepokój i dreszcz emocji i tajemnicy. Szczególnie polecam właśnie ich lekturę.
Mam do Komornickiej ambiwalentny stosunek. Z jednej strony zachwyca mnie, wprowadza dzięki niektórym utworom w inny, niezwykły świat. Z drugiej zaś strony mam poczucie, e nie zawsze dociera do mnie pełen sens części jej twórczości. Mam świadomość jej postępującej choroby psychicznej i odmiennych stanów, co sprawia że całkowicie aprobuję jej twórczość jako owoc owych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-21
2017-11-16
Elizkę kocham i szanuję, złego słowa powiedzieć na nią nie dam.
Można twierdzić, że miała słabość do wielosłowia, do pompatyczności, ale trzeba przyznać, że była świetna pisarką.
Wpisując się w klimat epoki angażowała się w sprawy społeczne, zwróciła uwagę na ciemnotę chłopstwa, ich uzależnienie od dobrej lub złej woli urzędników, zarządców i innych. W "Nizinach" podkreśliła ciężką pracę chłopów, oczywisty brak wykształcenia, analfabetyzm, głupotę i zagubienie w obliczu "wielkiego" świata. Wielkiego dla nich, gdyż z racji naiwności chłonęli każde słowo człowieka, byleby umiał on czytać lub był, nawet najbardziej liczymy, oficjalistą.
Postać Jasiuka, który w wyniku niepowodzeń i długów popadł w alkoholizm i był na bakier z prawem to jedna kwestia. Ciemna, naiwna i niedouczona Krystyna to postać budząca z jednej strony litość, a z drugiej wręcz niedowierzanie; jak można być tak głupim? Nie jest to jednak zupełnie jednoznaczna postać, zagubiła się, nie miała oparcia, całe życie wychowując synów pokutowała za grzechy młodości. Postać Pawluka - chłopa nierozumnego, ale wyrachowanego, to świetna pisarska robota.
Cała rodzina Bahrewiczów to bogactwo charakterów: niezrównoważona psychicznie Madzia o ciężkiej ręce, zdominowany Stefan, dwie córki, w tym jedna zbałamucona, ogołocona z czci, przez głupotę własną i naiwność rodziców...
Jednak adwokat Kaprowski to dopiero szuja. Orzeszkowa świetnie zarysowała nawet nie samą postać, ale jej legendę. Zadłużony adwokacik bez wielkich wpływów, przyjeżdżający z małej mieściny, na wsi robi furorę. Dla chłopów, czy nawet wiejskich oficjalistów był półbogiem, który jednym słowem kładł ich na kolana i wyłudzał sakwy pełne rubli. Czytając o jego wyczynach można dostać prawdziwego szału.
Ogólnie rzecz biorąc, nie rozpisując się za bardzo, należy podkreślić, że majstersztykiem jest umieszczenie tak bogatej opowieści w tak małej książeczce. Słyszałam wcześniej wiele o powieści "Niziny", ale teraz, po przeczytaniu, w pełni ją doceniam.
Elizkę kocham i szanuję, złego słowa powiedzieć na nią nie dam.
Można twierdzić, że miała słabość do wielosłowia, do pompatyczności, ale trzeba przyznać, że była świetna pisarką.
Wpisując się w klimat epoki angażowała się w sprawy społeczne, zwróciła uwagę na ciemnotę chłopstwa, ich uzależnienie od dobrej lub złej woli urzędników, zarządców i innych. W...
2017-11-09
Myślę, że większość z nas kojarzy Fredrę jako świetnego komediopisarza., nie mamy jednak często świadomości, że był zasłużonym żołnierzem. Doświadczenia z życia żołnierskiego możemy znaleźć właśnie w "Trzy po trzy", gdzie autor dość swobodnie, nieco chaotycznie je przypomina. Kompozycja tekstu jest luźna, obfituje w dygresje, lecz jest to niewątpliwie atut zapisków rodem z pamiętnika, nadaje to im autentyczności. Pamiętajmy też, żen utwór napisany został do szuflady, dopiero przed śmiercią Fredro zgodził się na ich publikację. To tym bardziej podbija wartość utworu dzięki pewnej intymności tych notatek.
Co ciekawe, do tej pory znałam Fredrę wyłącznie dzięki "Zemście" i od niedawna za sprawą "Ślubów panieńskich". Wiedziałam, że miał lekkie pióro, przyjemny styl, a komedie mimo że napisane wiele lat temu, nadal były dla mnie atrakcyjne. Tutaj poznałam innego Fredrę; zachowuje rysy swojego poczucia humoru (bezsprzecznie), ale ukazuje też swoją sentymentalną i wrażliwą naturę. Możemy wyśledzić tu jego słabości, przemyślenia dotyczące zarówno systemu edukacji, wojskowości, patriotyzmu, ale też jak poczciwy był człowiekiem, co go najbardziej poruszało w relacjach z ludźmi i jak bardzo się na nich nieraz zawodził.
Nie ma się czego bać, warto przeczytać :-)
Myślę, że większość z nas kojarzy Fredrę jako świetnego komediopisarza., nie mamy jednak często świadomości, że był zasłużonym żołnierzem. Doświadczenia z życia żołnierskiego możemy znaleźć właśnie w "Trzy po trzy", gdzie autor dość swobodnie, nieco chaotycznie je przypomina. Kompozycja tekstu jest luźna, obfituje w dygresje, lecz jest to niewątpliwie atut zapisków...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-07
Nie jest to łatwa lektura. Gdy czytałam ja po raz pierwszy, miałam mętlik w głowie. Dzisiaj, po kilku latach, przeczytałam "Marię" dużo sprawniej, jednak nadal widzę w niej sporo trudnych do zrozumienia fragmentów. Nie ma jednak czego się wstydzić, bo nawet w opracowaniu naukowym, którym poprzedziłam czytanie poematu, była wzmianka o możliwych trudnościach w odbiorze.
Tak jak nie przepadam za utworami z okresu romantyzmu, tak uważam, że ten tekst jest nietypowy i ma wspaniały klimat.
Nie jest to łatwa lektura. Gdy czytałam ja po raz pierwszy, miałam mętlik w głowie. Dzisiaj, po kilku latach, przeczytałam "Marię" dużo sprawniej, jednak nadal widzę w niej sporo trudnych do zrozumienia fragmentów. Nie ma jednak czego się wstydzić, bo nawet w opracowaniu naukowym, którym poprzedziłam czytanie poematu, była wzmianka o możliwych trudnościach w odbiorze....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-31
Gardzę coachingiem i uważam go za stek bzdur dla osób o niskim poczuciu własnej wartości lub nie posiadających własnego zdania iitp. Przykro mi.
Po "Skin Coacha" siegnęłam że względu na moją pracę w branży kosmetycznej; chce być zorientowana, co się dzieje i w kosmetyce, i w literaturze branżowej.
Na "czarowanie" Bożeny Społowicz przysnęłam oko i skupiałam się na tym, że bardzo przystępnie opisuje działanie naszego organizmu oraz daje proste wskazówki, jak poprawić jakoś swojego życia i samopoczucia, nawet za pomocą małych zmian. Z tym się zgodzę. Pozuje na przyjaciółkę każdej Polki, jednak po zapoznaniu się z cenami polecanych kosmetyków uznałam, że grono fanek musi zostać znacząco uszczuplone.
Czytało się jednak z przyjemnością, cieszę się, że wiele kwestii zostało bardzo jasno wyjasnionych. Wielki plus za przepiękne zdjęcia!
Gardzę coachingiem i uważam go za stek bzdur dla osób o niskim poczuciu własnej wartości lub nie posiadających własnego zdania iitp. Przykro mi.
Po "Skin Coacha" siegnęłam że względu na moją pracę w branży kosmetycznej; chce być zorientowana, co się dzieje i w kosmetyce, i w literaturze branżowej.
Na "czarowanie" Bożeny Społowicz przysnęłam oko i skupiałam się na tym,...
2017-10-17
2017-10-10
Jak zwykle, dopiero po latach, odkryłam urok kolejnej szkolnej lektury. to fantastyczna komedia ze świetnie zarysowanymi charakterami (mój ewidentny faworyt to oczywiście Papkin -postać zarówno komiczna, jak i przerażająco smutna w swoim ogólnym wydźwięku), są różnorodni, każdy ma swój język, jakim się posługuje, bohaterowie reprezentują cechy charakterystyczne dla swego pokolenia...
"Zemsta" doceniona po latach.
Jak zwykle, dopiero po latach, odkryłam urok kolejnej szkolnej lektury. to fantastyczna komedia ze świetnie zarysowanymi charakterami (mój ewidentny faworyt to oczywiście Papkin -postać zarówno komiczna, jak i przerażająco smutna w swoim ogólnym wydźwięku), są różnorodni, każdy ma swój język, jakim się posługuje, bohaterowie reprezentują cechy charakterystyczne dla swego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-11
2017-10-04
Świetnie napisana powieść.
Oczywiście przedstawiona historia jest wyłącznie wytworem wyobraźni pisarza, ale zwraca uwagę na rzeczywisty problem.
Z racji swojej pracy autor poznał wręcz od podszewki kilka tajemnic dość nietypowego handlu - handlu ludźmi. Skupił się na tym, co jeszcze bardziej przerażające, ponieważ zdradził nam, jak często i w jakim celu porywane są dzieci i jakich okrutności doświadczają.
Książka miała być tekstem społecznym, zaangażowanym i angażującym. To chyba się udało.
Świetnie napisana powieść.
Oczywiście przedstawiona historia jest wyłącznie wytworem wyobraźni pisarza, ale zwraca uwagę na rzeczywisty problem.
Z racji swojej pracy autor poznał wręcz od podszewki kilka tajemnic dość nietypowego handlu - handlu ludźmi. Skupił się na tym, co jeszcze bardziej przerażające, ponieważ zdradził nam, jak często i w jakim celu porywane są...
2017-09-10
Bardzo przyjemna książka na wakacje. Nie sądzę, aby została w mojej biblioteczce na dłużej, ale spędzony przy lekturze tej powieści czas był zdecydowanie pozytywny.
Obok licznych przepisów (nie potrafię gotować, więc szczerze mówiąc nieszczególnie się na nich skupiałam) autorka przedstawiła swoje doświadczenia dotyczące życia na emigracji, poświęcenia swojego życia dla mężczyzny oraz stopniowego wtapiania się w nowe środowisko wraz z zachowaniem części dawnych przyzwyczajeń i tradycji.
A co również bardzo ciekawe - pokazała Paryż jako miasto pełne zapachów, smaków i piękna (w tym architektonicznego) budowanego przez wieki.
Bardzo przyjemna książka na wakacje. Nie sądzę, aby została w mojej biblioteczce na dłużej, ale spędzony przy lekturze tej powieści czas był zdecydowanie pozytywny.
Obok licznych przepisów (nie potrafię gotować, więc szczerze mówiąc nieszczególnie się na nich skupiałam) autorka przedstawiła swoje doświadczenia dotyczące życia na emigracji, poświęcenia swojego życia dla...
[2017]
Lekcja historii. A dla mnie zarazem spojrzenie w lustro. Dostrzegłam, że nie jestem sama. Ten kontrast, rozpacz i wieczne poszukiwanie nie są domeną wyłącznie jednostek. Jest nas chyba trochę więcej.
O czym jest "Madame"?
Na pewno o miłości - tej platonicznej, w zasadzie niewinnej, wyidealizowanej.
Jest to zbiór antynomii; młodości i dojrzałości, swojskości i obcości (polskości i francuskości), Wschodu i Zachodu, wolności i ograniczenia, relacji mistrz(yni) - uczeń, i wreszcie kobiecości i męskości.
Czytamy tu o młodym artyście, poszukującym dopiero swojej drogi, ale dzięki opowieści wiemy, co składało się na inspiracje do tworzenia takich, a nie innych tekstów. Oczywiście nie zapominamy o tym, że nie było łatwo być pisarzem w okresie tak podłej sytuacji politycznej, o której mowa w książce. To była droga żmudna, trudna, długa, niejednokrotnie wymagająca wielu wyrzeczeń, bezsennych nocy i nabierania niechęci do świata i samego siebie.
W mojej skromnej opinii jest to jedna z lepszych polskich powieści. Ostatnio czytałam wiele świetnych, ale jednocześnie przeznaczonych dla bardziej ograniczonego kręgu odbiorców. "Madame" powinna być znana większej ilości czytelników, bo jest tego niewątpliwie warta.
[2021]
Kilka lat temu czytałam "Madame" z wypiekami na twarzy, dzisiaj emocje nie były aż tak intensywne.
Muszę jednak przyznać, że to wyjątkowa historia, szczególnie miłosna, ale też o młodzieży lat 60. ubiegłego stulecia. To lekcja historii i erudycyjnego języka.
"Madame" to powieść, którą zapamiętuje się na lata i chce się do niej wracać. Bo odbiór za każdym razem może być inny i inaczej nas chwytać za emocje.
[2017]
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLekcja historii. A dla mnie zarazem spojrzenie w lustro. Dostrzegłam, że nie jestem sama. Ten kontrast, rozpacz i wieczne poszukiwanie nie są domeną wyłącznie jednostek. Jest nas chyba trochę więcej.
O czym jest "Madame"?
Na pewno o miłości - tej platonicznej, w zasadzie niewinnej, wyidealizowanej.
Jest to zbiór antynomii; młodości i dojrzałości, swojskości i...