-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2022-12-05
2022-11-27
2022-11-18
(tomy 9-11) Widząc prześladowania wieśniaków przez urzędników na ziemiach Klanu Ognia grupa Yony z byłych piratów przekształca się w zbójecką bandę. Czarny Smok i Wesoła Kompania Głodomorów w krótkim czasie stają się takim problemem, że wieści o nich docierają aż do Zamku Saika. Do złapania ich zastaje oddelegowany Tae-jun.
Yona zaczyna reformy u podstaw, skupia się na konkretnych wioskach próbując poprawić los ich mieszkańców. Ta iskra przy spotkaniu odpowiednich ludzi może stać się płomieniem zmian. Czy jednym z nich będzie właśnie Tae-jun? Dotychczas niepozorna postać, przedstawiana w negatywnym świetle kradnie w tych tomach cały blask reflektorów. Drugi syn generała, którego skreślił nawet własny ojciec, jest przekonany, że doprowadził do śmierci księżniczki. Jest przez to wrakiem siebie, doprowadzając do szału krewnych swoim słanianiem się z kąta w kąt po zamku. Jest ostatnią osobą nadającą się do walki z bandytami, wprowadzając tym samym sporo komedii na początku arcu. Jednak z czasem gdy przechodzi przemianę staje się postacią "na poważnie". I w obu tych rolach wypada świetnie. Wątek jego i urzędników to taki zastrzyk pozytywnej energii. Nie ma ludzi z natury złych, po prostu niektórzy potrzebują odpowiedniego impulsu do działania. Do tego arc jest na razie jednym z najlepiej poprowadzonych, ma idealne wyważenie momentów humorystycznych i powagi.
Drugą postacią wartą wyróżnienia jest Yun. Zdecydowanie za mało się o nim wspomina. Przepowiednie przepowiedniami, smoczy wojownicy smoczymi wojownikami, księżniczka księżniczką ale z każdym tomem utwierdzam się w przekonaniu, że bez pięknego geniusza grupa nic by nie osiągnęła. Oni stawiają dalekosiężne cele, Yun wymyśla jak je wykonać. Bez jego wszechstronnej wiedzy i rozsądku Wesoły Klan Niedożywionych zginąłby przy pierwszej okazji a o żadnych reformach nie byłoby mowy. Gdy po latach czytam serię po raz drugi mam nową teorię - autorka okaże się trollem i to on będzie przepowiadanym bohaterem xd
11 tom to za to czas na rozwój relacji Yona-Hak-Su-Won. Ten trzeci, choć przebywający daleko wydaje się stale obecny w ich stosunkach. Jego zdrada jest cieniem, który sprawia, że oboje nie są wstanie pójść do przodu. Retrospekcje z młodości, z czasów gdy ich relacji nie skalała jeszcze śmierć ojca Su-Wona, lepiej pokazują ich wzajemne przywiązanie i zaufanie, co sprawia że czytelnik mocniej odczuwa zniszczenie ich więzi. A dodatkowo rozdziały sprawiły, że jeszcze bardziej lubię postać cesarza, już za dzieciaka był z niego niezły spryciarz o niesamowitym wpływie na ludzi. Gdyby historia inaczej się potoczyła i jego ojciec by nie zginął jest szansa, że i tak nie byłby w stanie bezczynnie patrzeć na niszczenie kraju Choć pewnie wybrałby bardziej pokojowe metody.
(tomy 9-11) Widząc prześladowania wieśniaków przez urzędników na ziemiach Klanu Ognia grupa Yony z byłych piratów przekształca się w zbójecką bandę. Czarny Smok i Wesoła Kompania Głodomorów w krótkim czasie stają się takim problemem, że wieści o nich docierają aż do Zamku Saika. Do złapania ich zastaje oddelegowany Tae-jun.
Yona zaczyna reformy u podstaw, skupia się na...
2022-11-17
(tomy 9-11) Widząc prześladowania wieśniaków przez urzędników na ziemiach Klanu Ognia grupa Yony z byłych piratów przekształca się w zbójecką bandę. Czarny Smok i Wesoła Kompania Głodomorów w krótkim czasie stają się takim problemem, że wieści o nich docierają aż do Zamku Saika. Do złapania ich zastaje oddelegowany Tae-jun.
Yona zaczyna reformy u podstaw, skupia się na konkretnych wioskach próbując poprawić los ich mieszkańców. Ta iskra przy spotkaniu odpowiednich ludzi może stać się płomieniem zmian. Czy jednym z nich będzie właśnie Tae-jun? Dotychczas niepozorna postać, przedstawiana w negatywnym świetle kradnie w tych tomach cały blask reflektorów. Drugi syn generała, którego skreślił nawet własny ojciec, jest przekonany, że doprowadził do śmierci księżniczki. Jest przez to wrakiem siebie, doprowadzając do szału krewnych swoim słanianiem się z kąta w kąt po zamku. Jest ostatnią osobą nadającą się do walki z bandytami, wprowadzając tym samym sporo komedii na początku arcu. Jednak z czasem gdy przechodzi przemianę staje się postacią "na poważnie". I w obu tych rolach wypada świetnie. Wątek jego i urzędników to taki zastrzyk pozytywnej energii. Nie ma ludzi z natury złych, po prostu niektórzy potrzebują odpowiedniego impulsu do działania. Do tego arc jest na razie jednym z najlepiej poprowadzonych, ma idealne wyważenie momentów humorystycznych i powagi.
Drugą postacią wartą wyróżnienia jest Yun. Zdecydowanie za mało się o nim wspomina. Przepowiednie przepowiedniami, smoczy wojownicy smoczymi wojownikami, księżniczka księżniczką ale z każdym tomem utwierdzam się w przekonaniu, że bez pięknego geniusza grupa nic by nie osiągnęła. Oni stawiają dalekosiężne cele, Yun wymyśla jak je wykonać. Bez jego wszechstronnej wiedzy i rozsądku Wesoły Klan Niedożywionych zginąłby przy pierwszej okazji a o żadnych reformach nie byłoby mowy. Gdy po latach czytam serię po raz drugi mam nową teorię - autorka okaże się trollem i to on będzie przepowiadanym bohaterem xd
11 tom to za to czas na rozwój relacji Yona-Hak-Su-Won. Ten trzeci, choć przebywający daleko wydaje się stale obecny w ich stosunkach. Jego zdrada jest cieniem, który sprawia, że oboje nie są wstanie pójść do przodu. Retrospekcje z młodości, z czasów gdy ich relacji nie skalała jeszcze śmierć ojca Su-Wona, lepiej pokazują ich wzajemne przywiązanie i zaufanie, co sprawia że czytelnik mocniej odczuwa zniszczenie ich więzi. A dodatkowo rozdziały sprawiły, że jeszcze bardziej lubię postać cesarza, już za dzieciaka był z niego niezły spryciarz o niesamowitym wpływie na ludzi. Gdyby historia inaczej się potoczyła i jego ojciec by nie zginął jest szansa, że i tak nie byłby w stanie bezczynnie patrzeć na niszczenie kraju Choć pewnie wybrałby bardziej pokojowe metody.
(tomy 9-11) Widząc prześladowania wieśniaków przez urzędników na ziemiach Klanu Ognia grupa Yony z byłych piratów przekształca się w zbójecką bandę. Czarny Smok i Wesoła Kompania Głodomorów w krótkim czasie stają się takim problemem, że wieści o nich docierają aż do Zamku Saika. Do złapania ich zastaje oddelegowany Tae-jun.
Yona zaczyna reformy u podstaw, skupia się na...
2022-11-16
(tomy 9-11) Widząc prześladowania wieśniaków przez urzędników na ziemiach Klanu Ognia grupa Yony z byłych piratów przekształca się w zbójecką bandę. Czarny Smok i Wesoła Kompania Głodomorów w krótkim czasie stają się takim problemem, że wieści o nich docierają aż do Zamku Saika. Do złapania ich zastaje oddelegowany Tae-jun.
Yona zaczyna reformy u podstaw, skupia się na konkretnych wioskach próbując poprawić los ich mieszkańców. Ta iskra przy spotkaniu odpowiednich ludzi może stać się płomieniem zmian. Czy jednym z nich będzie właśnie Tae-jun? Dotychczas niepozorna postać, przedstawiana w negatywnym świetle kradnie w tych tomach cały blask reflektorów. Drugi syn generała, którego skreślił nawet własny ojciec, jest przekonany, że doprowadził do śmierci księżniczki. Jest przez to wrakiem siebie, doprowadzając do szału krewnych swoim słanianiem się z kąta w kąt po zamku. Jest ostatnią osobą nadającą się do walki z bandytami, wprowadzając tym samym sporo komedii na początku arcu. Jednak z czasem gdy przechodzi przemianę staje się postacią "na poważnie". I w obu tych rolach wypada świetnie. Wątek jego i urzędników to taki zastrzyk pozytywnej energii. Nie ma ludzi z natury złych, po prostu niektórzy potrzebują odpowiedniego impulsu do działania. Do tego arc jest na razie jednym z najlepiej poprowadzonych, ma idealne wyważenie momentów humorystycznych i powagi.
Drugą postacią wartą wyróżnienia jest Yun. Zdecydowanie za mało się o nim wspomina. Przepowiednie przepowiedniami, smoczy wojownicy smoczymi wojownikami, księżniczka księżniczką ale z każdym tomem utwierdzam się w przekonaniu, że bez pięknego geniusza grupa nic by nie osiągnęła. Oni stawiają dalekosiężne cele, Yun wymyśla jak je wykonać. Bez jego wszechstronnej wiedzy i rozsądku Wesoły Klan Niedożywionych zginąłby przy pierwszej okazji a o żadnych reformach nie byłoby mowy. Gdy po latach czytam serię po raz drugi mam nową teorię - autorka okaże się trollem i to on będzie przepowiadanym bohaterem xd
11 tom to za to czas na rozwój relacji Yona-Hak-Su-Won. Ten trzeci, choć przebywający daleko wydaje się stale obecny w ich stosunkach. Jego zdrada jest cieniem, który sprawia, że oboje nie są wstanie pójść do przodu. Retrospekcje z młodości, z czasów gdy ich relacji nie skalała jeszcze śmierć ojca Su-Wona, lepiej pokazują ich wzajemne przywiązanie i zaufanie, co sprawia że czytelnik mocniej odczuwa zniszczenie ich więzi. A dodatkowo rozdziały sprawiły, że jeszcze bardziej lubię postać cesarza, już za dzieciaka był z niego niezły spryciarz o niesamowitym wpływie na ludzi. Gdyby historia inaczej się potoczyła i jego ojciec by nie zginął jest szansa, że i tak nie byłby w stanie bezczynnie patrzeć na niszczenie kraju Choć pewnie wybrałby bardziej pokojowe metody.
(tomy 9-11) Widząc prześladowania wieśniaków przez urzędników na ziemiach Klanu Ognia grupa Yony z byłych piratów przekształca się w zbójecką bandę. Czarny Smok i Wesoła Kompania Głodomorów w krótkim czasie stają się takim problemem, że wieści o nich docierają aż do Zamku Saika. Do złapania ich zastaje oddelegowany Tae-jun.
Yona zaczyna reformy u podstaw, skupia się na...
2022-11-10
2022-10-27
Eiji wydaje się zwyczajnym studentem próbującym znaleźć swoją pierwszą dziewczynę. Niestety większość osób na uniwersytecie zna jego tajemnicę - jest synem seryjnego mordercy, który zginął 15 lat temu. Pewnego ranka budzi się koło pięknej dziewczyny i odkrywa, że nie pamięta nic z ostatnich 3 dni. Gdy sytuacja się powtarza, chłopak zaczyna mieć bardzo złe przeczucia.
Bardzo podoba mi się pomysł na fabułę, luki w pamięci, próby odkrycia co się w tym czasie działo a w tle brutalne morderstwa. Jest tajemniczo, można wymyślać własne teorie, a długość 11 tomów jest na taką opowieść idealna - autor zdąży ją zagmatwać a zarazem nie przeciągnie za bardzo.
Pierwszy tom ma w teorii bardzo dobrą budowę. Zaczyna się spokojnie, komediowo, by z czasem zagęszczać atmosferę i przekazywać coraz gorsze informacje. Niestety głupkowaty humor kompletnie nie jest w moim guście, nie cierpię takich stereotypowych męskich bohaterów myślących tylko o jednym.
Co do reszty postaci - intryguje mnie dziewczyna Eijego. Wydaje się za idealna by była prawdziwa, coś musi się kryć w tym wątku. Oby nie okazała się po prostu jego motywacją by wszystko naprawić tylko stała się pełnoprawną bohaterką.
Kreska jest zarazem plusem jak i największym minusem. Przez większość kadrów jest naprawdę dobra, szczegółowa i realistyczna. Pojawiają się bardzo brutalne sceny, zbrodnie rysownik pokazuje dosadnie, tytuł na pewno nie jest dla wrażliwych czytelników. Z drugiej nie podoba mi się jak przedstawiane są niektóre emocje, mimika bohatera w momentach przerażenia wypada komicznie. Bardzo wytrąca to z panującego w mandze nastroju.
Eiji wydaje się zwyczajnym studentem próbującym znaleźć swoją pierwszą dziewczynę. Niestety większość osób na uniwersytecie zna jego tajemnicę - jest synem seryjnego mordercy, który zginął 15 lat temu. Pewnego ranka budzi się koło pięknej dziewczyny i odkrywa, że nie pamięta nic z ostatnich 3 dni. Gdy sytuacja się powtarza, chłopak zaczyna mieć bardzo złe przeczucia.
Bardzo...
2022-11-03
Opis książki kompletnie nie oddaje jej zawartości. Zaczynając ją myślałam, że fabuła będzie skupiać się na reality show. Liczyłam na dziwne, a nawet kiczowate zadania oraz nieczyste zagrywki uczestniczek przy poznawaniu tajemniczego pisarza. Takie "Rywalki" w naszej rzeczywistości. Cokolwiek wspólnego z tą tematyką dzieje się dopiero w 2/3 książki, do tego akcja skupia się wtedy na bardzo przewidywalnej intrydze kryminalnej. Konkurencje nie są opisane a kandydatki zostały przedstawione bardzo pobieżnie przez co nawet gdy dzieje się coś złego nie wywołuje to emocji u czytelnika. Na dodatek randki z pisarzem nawet się nie odbywają. To o czym w takim razie jest ta książka?
Claire jest ogromną fanką romansów Mr Darcy'ego i właścicielką kawiarni w dzielnicy, która wkrótce ma być przebudowana na studio telewizyjne. Spiesząc się do pracy po zakupie najnowszych książek ukochanego pisarza kobieta wpada na ulicy na bogatego nieznajomego. Pomimo złego pierwszego wrażenia znajomość szybko przekształca się w coś więcej. Clare jednak nie wie, że to właśnie Duncan jest człowiekiem odpowiedzialnym za zniszczenie drogiego jej miejsca.
Fabuła "Mr. Darcy. Randki w ciemno z milionerem" jest bardzo standardowa. Ona biedna, on bogaty. Choć pochodzą z różnych światów podobne doświadczenia z trudnej przeszłości sprawiają, że pasują do siebie idealnie. Na ich drodze stają jednak niedomówienia i problemy z komunikacją. Początek ich relacji był wręcz przesłodzony, potem czytelnik zostaje zalany natłokiem konfliktów. Do samych bohaterów mam mieszane uczucia, z jednej strony to, że Clare jest wojownicza było dobre, z drugiej miałam ochotę nią potrząsnąć by porozmawiała z ukochanym zamiast wymyślała własne teorie. Ale rozumiem też jej wściekłość, Duncan nie był lepszy, dużo wcześniej mógł poruszyć drażliwe tematy, przecież sytuacja aż się prosiła o katastrofę. Sam mężczyzna jest nijaki, taka kalka innych męskich bohaterów romansów, nie miał w sobie nic co sprawiłoby, że go zapamiętam.
Scen erotycznych nie ma dużo ale ze względu na sposób ich opisania książka jest przeznaczona dla czytelników 18+. Muszę jednak pochwalić, że autorka nie jest przy tym przesadnie wulgarna. Styl pisania Moniki Magoskiej-Suchar nie jest zły więc może jeszcze spróbuję z inną jej książką. Wersja audio z którą się zapoznałam podzielona jest na dwóch lektorów, rozdziały Claire czyta Agata Skórska, a perspektywę Duncana Antoni Trzepałko. Oboje mają dobrą dykcję jednak ze względu na intonację słów i ton głosu lepiej słuchało się męskiej perspektywy.
Końcówka była do przewidzenia od pierwszych rozdziałów więc nie sprawiła, że moje zdanie książce się zmieniło. Nie jest to pozycja zła, po prostu bardzo przeciętna, ani zabawna ani wzruszająca. Audiobook był dobry jako tło do pracy jednak przypuszczalnie w ciągu roku całkowicie zapomnę fabułę. Szkoda, nastawiłam się na coś oryginalniejszego.
https://www.instagram.com/p/ClEnHYEo8TW/
Opis książki kompletnie nie oddaje jej zawartości. Zaczynając ją myślałam, że fabuła będzie skupiać się na reality show. Liczyłam na dziwne, a nawet kiczowate zadania oraz nieczyste zagrywki uczestniczek przy poznawaniu tajemniczego pisarza. Takie "Rywalki" w naszej rzeczywistości. Cokolwiek wspólnego z tą tematyką dzieje się dopiero w 2/3 książki, do tego akcja skupia się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-29
2022-10-23
Nie od razu Rzym zbudowano - a Rowling zajęło to 4 tomy. "Zabójcza biel" w końcu jest prawdziwie wartym uwagi kryminałem. Opłacało się na niego czekać.
Mija rok od ślubu Robin i złapania Rozpruwacza. Dzięki tej głośnej sprawie agencja zyskała w końcu większą sławę i rozrosła się o nowych pracowników. Do Strike zgłasza się Billy, mężczyzna twierdzący, że w dzieciństwie widział jak ktoś udusił dziecko. Ze względu na jego problemy psychiczne nie jest wiarygodnym świadkiem, trudno stwierdzić co jest prawdą a co urojeniami. Nim ujawnia więcej szczegółów przerażony ucieka z agencji i zapada się pod ziemię. Wkrótce detektywów zatrudnia szantażowany minister. Obie sprawy łączy osoba starszego brata Billego.
Ciekawą zmianą w stosunku do poprzednich tomów jest inna tematyka śledztwa. Przez większość książki akcja nie kręci się wokół morderstwa a szantażu. Bardziej pasowało mi to do prywatnych detektywów. Bohaterowie mają znaleźć brudy na grożących ministrowi ludzi. Co ciekawe, kolejną z tajemnic "Zabójczej bieli" jest czym właściwie go zastraszają. Choć odpowiedź sama się nasuwa i czytelnikom i bohaterom, sprawa nie będzie taka oczywista a wskazówki mogą wprowadzić w błąd.
Książka jest dłuższa niż poprzednie, a zupełnie tego nie czuć. Wszystkie rozdziały dostarczają nowych informacji, nie czułam dłużyzn podczas czytania. Autorka bardzo poprawiła się w prowadzeniu zagadki kryminalnej, raczy czytelnika wieloma wskazówkami, które pozwalają snuć najróżniejsze teorie. Nie ukrywam, ja złapałam się na zastawione pułapki i moje rozumowanie poszybowało w zupełnie inną stronę. Samo rozwiązanie zaskakuje, ale tym razem nie jest wyrwane z kontekstu. Bardzo uważny czytelnik jest w stanie zebrać właściwe tropy, ale przez wielu podejrzanych o zróżnicowanych motywach nie jest to łatwe.
Sporo wątków wprowadza to, że agencja musi zinfiltrować dwie kompletnie różne grupy społeczne. Robin rozpoczyna pracę w Izbie Gmin, obracając się w towarzystwie politycznych elit, a Barkley, nowy pracownik, dołącza do zgrupowania radykalnych antykapitalistów. W obu towarzystwach nerwowość wprowadza bliskość olimpiady. Staje się to niepisanym limitem czasu dla detektywów, w czasie rozgrywek minister będzie tym bardziej narażony na atak. To kolejny czynnik sprawiający, że książkę bardzo dobrze się czyta. Umiejscowienie akcji w czasie prawdziwych wydarzeń sprawia, że historia jest realniejsza.
Cieszyło mnie, że tym razem w pracy detektywistycznej pierwsze skrzypce grała Robin. Kobieta w tym tomie przez większość czasu działa pod przykrywką i można zobaczyć jakie postępy poczyniła. Już nie jest tą samą sekretarką tylko marzącą o łapaniu przestępców. Pomimo przeciwności i sprzeciwu bliskich osiągnęła swoje cele. Jednak nadal nie zwalczyła do końca swoich demonów. Sprawa Rozpruwacza odcisnęła na niej wielkie piętno a brak wsparcia w domu i w pracy nie pomógł jej pozbierać się z traumy. Po zakończeniu poprzedniego tomu wydawało się, że Robin i Strike zbliżyli się do siebie, "Zabójcza biel" zaczyna się zaskakująco z zupełnie innego punktu. Niedopowiedzenia i podjęte przez to ostateczne decyzje sprawiły że detektywi cofnęli się o wiele kroków. Ich przyjaźń i zaufanie legły w gruzach, a stosunki ograniczyły do spraw zawodowych. Przez to, pomimo statusu wspólniczki Robin nie zyskała pewności do stabilności swojej sytuacji i boi się przyznać do problemów.
W warstwie obyczajowej dużo się dzieje ale dzięki odpowiednim proporcjom osobiste problemy tym razem nie dominują nad całością. Autorka płynnie kontynuowała emocjonalne "Żniwa zła" pozwalając, by początek czwartej części był całkowicie skupiony na uczuciach bohaterów by na dalszym etapie przyciszyć to i zrobić z tego jedynie tło dla zawodowych wątków. A i tak udaje jej się przeprowadzić bohaterów przez wiele zmian. Robin próbuje utrzymać walące się już od ślubu małżeństwo a Strike ogarnąć związek który przestaje być układem bez zobowiązań. Do tego, przez sprawę z ministrem życie mężczyzny znów przecina się z Charlotte. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona do kolejnego tomu, przepracowane w "Zabójczej bieli" problemy bohaterów mogą zaowocować ciekawymi wątkami.
Moje zdanie o tej serii poprawiło się głównie ze względu na to, że Galbraith dostrzega swoje błędy. Przy okazji poprzedniego tomu pisałam o niekonsekwencji w podejściu bohatera do prowadzenia śledztw. Wystarczyło jedno zdanie w rozmowie z Robin o tym, że nigdy nie twierdził, że nie jest hipokrytą by przestało to tak razić. Skoro od teraz jest to uznawane za specjalny zabieg, jestem w stanie przymknąć oko.
"Zabójcza biel" była bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Dobre wyważenie wątków kryminalnych i obyczajowych, sprawnie poprowadzona intryga i interesujący rozwój bohaterów. Jak poprzednie tomy można było nazwać najwyżej poprawnymi, tak ten mogę z czystym sercem polecić każdemu fanowi kryminałów.
https://bazgrolyokulturze.blogspot.com/2023/04/zabojcza-biel-robert-galbraith.html
Nie od razu Rzym zbudowano - a Rowling zajęło to 4 tomy. "Zabójcza biel" w końcu jest prawdziwie wartym uwagi kryminałem. Opłacało się na niego czekać.
Mija rok od ślubu Robin i złapania Rozpruwacza. Dzięki tej głośnej sprawie agencja zyskała w końcu większą sławę i rozrosła się o nowych pracowników. Do Strike zgłasza się Billy, mężczyzna twierdzący, że w dzieciństwie...
2021-04-08
Superbohaterowie nie pokonali złoczyńców, stali się wręcz gorszymi od nich tyranami. 12 lat po pojawieniu się Epików chłopak, który jako jedyny żywy widział krwawiące Stalowe Serce stara się dołączyć do Mścicieli, ostatniej organizacji podejmującej walkę. Namawia ich na szalony plan podniesienia ręki na kogoś uznawanego za niezwyciężonego.
Książka jest bardzo filmowa, od tempa po fabułę wzorowaną na heist movie. Podczas opisów scen akcji w niektórych momentach przed oczami stawały mi wręcz wyobrażone kadry z ekranizacji. Można by przełożyć ją na język filmowy praktycznie 1:1, aż dziwne, że nikt się jeszcze tego nie podjął.
Ekipa jest w sumie zestawieniem standardowych cech charakterów, grupowy śmieszek, poważna ale docinająca mu kobieta od techniki, tajemniczy przywódca, kłócąca się z głównym bohaterem dziewczyna w której ten się zakochuje. Ale nie zmienia to faktu, że i tak czytelnik pała do nich sympatią. Kimś bardziej nietypowym jest narrator książki. Uwielbiam Davida, z jego nieobyciem społecznym prowadzącym do dziwnych metafor i nerdowskim byciem chodzącą epikową encyklopedią. Kibicowałam mu gdy zaczynał w końcu interesować się czymś poza zemstą.
Jak zawsze u Sandersona kreacja świata nie zawodzi. Na razie co prawda nie dostajemy za wiele informacji, o genezie epików nie wspominając, jednak już teraz zaprezentował bardzo bogate uniwersum. Przez wspominane mimochodem informacje o innych uzdolnionych czy losach pozostałych miast czytelnik może wytworzyć w głowie wizje Ziemi po Calamity. I choć jest to wizja ponura, bardzo intryguje.
https://bazgrolyokulturze.blogspot.com/2022/10/stosik-czerwcowo-lipcowy-2020.html
Superbohaterowie nie pokonali złoczyńców, stali się wręcz gorszymi od nich tyranami. 12 lat po pojawieniu się Epików chłopak, który jako jedyny żywy widział krwawiące Stalowe Serce stara się dołączyć do Mścicieli, ostatniej organizacji podejmującej walkę. Namawia ich na szalony plan podniesienia ręki na kogoś uznawanego za niezwyciężonego.
Książka jest bardzo filmowa, od...
2020-06-15
Maya i Kazuhiko są kuzynostwem mieszkającym po sąsiedzku. Ich rodziny są skłócone, nie przeszkadza im to jednak w byciu parą. Problemy w ich związku zaczynają się jednak gdy matka dziewczyny trafia do szpitala a ta by zarobić na jej leczenie przyjmuje propozycje pracy w modelingu. Chłopak nie pochwala decyzji ukochanej a rozłam między nimi coraz bardziej się powiększa.
Lubię od czasu do czasu przeczytać stare shoujo, są zazwyczaj bardzo specyficzne ale mają swój urok. "Miejsce.." okazało się wyjątkowo nowoczesne. Głównie za sprawą bohaterki która jest lepsza niż w większości współczesnych serii. Gdy trzeba bierze sprawy we własne ręce, potrafi być samodzielna, nie boi się wyrażać własnego zdania, za sprawą nowej pracy rozwija się i zyskuje pewność siebie. Co prawda jej końcowa decyzja lekko zawodzi, ale po zastanowieniu stwierdzam, że pasuje do jej charakteru, do ostatniej strony postępuje inaczej niż oczekują od niej ludzie, w zgodzie ze sobą.
Tom zawiera również oneshoty, ale one nie zachwycają. Przed ponownym czytaniem ani trochę nie pamiętałam o czym były.
Pierwsza historia jest bardzo typowa, dziewczyna powtarza klasę i poznaje chłopaka nieśmiałego w kontaktach z płcią przeciwną. Czy to jest przyjaźń czy już kochanie z obowiązkową toną nieporozumień spowalniającą ich zejście się. Druga się wyróżnia ale w negatywny sposób. Przyrodnie rodzeństwo poznaje się dopiero w wieku nastoletnim i trudno im nagle zacząć się traktować jak brat i siostra czyli przykład niezrozumiałego zamiłowania Japończyków w mangach do tematów okołokazirodczych.
Kreska jest przykładem starego shoujo. Słodka, z gwiazdami i kwiatkami (choć w zdecydowanie mniejszej ilości niż np Róży Wersalu), sporymi oczami. Tła pojawiają się sporadycznie, skupia się głównie na emocjach postaci.
https://bazgrolyokulturze.blogspot.com/2022/10/stosik-czerwcowo-lipcowy-2020.html
https://www.instagram.com/p/CkYOZnOIuMt/
Maya i Kazuhiko są kuzynostwem mieszkającym po sąsiedzku. Ich rodziny są skłócone, nie przeszkadza im to jednak w byciu parą. Problemy w ich związku zaczynają się jednak gdy matka dziewczyny trafia do szpitala a ta by zarobić na jej leczenie przyjmuje propozycje pracy w modelingu. Chłopak nie pochwala decyzji ukochanej a rozłam między nimi coraz bardziej się...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-17
Dobrze wspominam wersję filmową z 1988 więc byłam bardzo ciekawa jak autorka przerobi historię na mangową modłę.
Wicehrabia Valmont i markiza de Marteuil traktują miłość jak grę. Ich dewizą jest kochać, zdobywać i porzucać. Najnowszym celem zostaje cnotliwa mężatka, prezydentowa De Tourvel i młodziutka Cecile, zaręczona z wrogiem markizy. Który z dawnych kochanków pierwszy odniesie zwycięstwo? A może na ich drodze staną inne uczucia?
"Niebezpieczne związki" na pewno nie można zakwalifikować jako romantyczną historię. Fabuła pełna jest niezdrowych relacji, nieczystych zagrywek i manipulacji. Bardziej przypomina to wojnę niż miłość. Często działania bohaterów wręcz odrzucają, jednak całość fascynuje i nie pozwala się oderwać. Choć założenia fabularne kręcą się wokół cielesności, w mandze prawie nie znajdziecie scen czysto erotycznych. Same jednak wymiany listów, ukradkowe spojrzenia i dotknięcia dłoni sprawiają, że napięcie wisi w powietrzu przez cały tom. To samo uwielbiam u Jane Austen, a o czym współczesne romanse często zapominają - nie potrzeba pakować bohaterów od razu do łóżka by przedstawić przyciąganie między nimi.
Niestety mam wrażenie, że całość jest mocno przyspieszona, w końcu mangowa adaptacja zwiera tylko dwa tomy. Na szczęście jest to umiejętnie rozwiązane, nie ma nagłych przeskoków sprawiających że fabuła nie jest ciągła, po prostu niektóre fragmenty można by rozwinąć by pogłębić psychologię bohaterów.
Akcja dzieje się w XVIII wieku i dialogi są stylizowane na dawne czasy. Tłumacze też nie użyli współczesnych określeń które wytrąciłyby czytelnika z klimatu opowieści. We wczuciu się w nastrój dawnej Francji pomaga również warstwa graficzna, ubiór bohaterów i fryzury. Nie jestem historykiem więc nie mogę określić na ile są realistycznie odwzorowane, ale dla laika bardzo pasowały.
https://bazgrolyokulturze.blogspot.com/2022/10/stosik-czerwcowo-lipcowy-2020.html
https://www.instagram.com/p/CkvR3QfoUcs/
Dobrze wspominam wersję filmową z 1988 więc byłam bardzo ciekawa jak autorka przerobi historię na mangową modłę.
Wicehrabia Valmont i markiza de Marteuil traktują miłość jak grę. Ich dewizą jest kochać, zdobywać i porzucać. Najnowszym celem zostaje cnotliwa mężatka, prezydentowa De Tourvel i młodziutka Cecile, zaręczona z wrogiem markizy. Który z dawnych kochanków pierwszy...
2022-10-17
Kryminał czy obyczajówka?
Kolejne śledztwo jednonogiego byłego wojskowego i jego asystentki. Szkoda, że ciekawe śledztwo utonęło wśród dramatów obyczajowych. "Żniwa zła" są najsłabszym tomem o Cormoranie i Robin.
Zacznę od napisania herezji - nigdy nie czytałam Harrego Pottera ani nie obejrzałam w całości filmów. Podchodzę więc do kryminałów Rowling z dystansem, bez sentymentu. "Wołanie kukułki" nie było złe, ale też nie wybitne. Dobrze napisane, jeśli polubiło się bohaterów ciekawe jako obyczajówka, jednak przy wątkach kryminalnych posiadało widoczne braki. Autorka nie dała możliwości czytelnikowi samemu odkryć rozwiązania. "Jedwabnik" był pod tym względem trochę lepszy. A jak prezentuje się 3 część serii?
Dzień którego nigdy nie zapomni zaczął się dla Robin jak wiele podobnych. Poranna kłótnia z narzeczonym, droga do pracy, kurier czekający przed drzwiami. Otwarcie paczki okazuje się początkiem horroru. Zamiast oczekiwanych aparatów kobieta znajduje odciętą damską nogę. Choć w pracy asystentki detektywa zetknęła się z wieloma okropieństwami nigdy wcześniej nie dotyczyły aż tak bezpośrednio jej. Ze względu na dołączoną wiadomość Strike sądzi, że sprawcą jest ktoś z jego przeszłości. Czy będzie nim jeden z czterech podejrzanych, czy może tym razem przeczucie zawiodło detektywa?
"Żniwa zła" zaczynają się bardzo intrygująco. Śledztwo prowadzone w trzech kierunkach zaciekawia pomimo wolnego tempa, szczególnie, że autorka umiejętnie podsuwa wskazówki pasujące do całej trójki. Poczucie zagrożenia wprowadzają krótkie rozdziały z perspektywy mordercy, dzięki nim czytelnik ciągle czuje jego obecność w pobliżu. Niestety z czasem książka traci napięcie. Dramaty obyczajowe zaczynają wysuwać się na pierwszy plan i stają się istotniejsze niż polujący na bohaterkę psychopata.
W poprzednich tomach rozwój relacji bohaterów był jednym z najlepszych elementów powieści, jednak była jedna kwestia, która bardzo mnie raziła. W "Żniwach zła" stała się aż zanadto widoczna. Piekielnie nie lubię gdy "miłosny rywal" jest przedstawiany po najmniejszej linii oporu - czytelnik przecież nie może mieć wątpliwości z kim powinna skończyć (w tym tempie przypuszczalnie za 10 tomów) bohaterka. Obecny narzeczony Robin, Matthew, od początku był kreowany na kompletnego dupka. Rewelacje ze "Żniw zła" całkowicie przekreślają jego szansę na zrehabilitowanie się i nabranie do niego choć nici sympatii. Do tego nadal jest postacią bez głębi. Muszę jednak pochwalić rozwój Robin, fakty z jej przeszłości dobrze tłumaczą jej postępowanie zawodowe i osobiste oraz trzymanie się tego związku. Nie zmienia to jednak faktu, że czytelnik nie jest w stanie kibicować jej decyzjom i czuje w trakcie czytania frustracje.
Dramaty osobiste prowadzą do zbliżenia się detektywów do siebie. Odchodzą od zasady pozostania na stopie zawodowej i zacieśniają swoją przyjaźń. Prowadzi to do pierwszych poważniejszych konfliktów między nimi co dodatkowo sprawia, że robi się w książce za mało kryminału w kryminale.
"Żniwa zła" to dla bohaterów czas rozliczenia się z przeszłością. Śledztwo jest dla Strike bardzo osobiste, podejrzani są jego błędami z dawnych lat. Czy jednak urazy nie przysłaniają mu faktów? O tym musicie przekonać się sami. Także Robin konfrontuje się ze swoimi demonami. Kobieta nie powala odebrać sobie wywalczonej wewnętrznej siły i wiary we własne umiejętności angażując się w pracę pomimo niebezpieczeństwa.
Elementem który drażni mnie swoją niekonsekwencją jest metoda prowadzenia śledztwa przez detektywa. Zamiast trzymać się dowodów wymyśla teorie do których później szuka śladów. Byłoby to w porządku gdyby sam ciągle nie podkreślał jak ważne są fakty. Krytykuje on Robin gdy ta kieruje się intuicją a sam ciągle robi to samo. Jak w wielu kryminałach i tu niestety policja jest przedstawiona na bardzo nieudolną, na szczęście przynajmniej jeden stróż prawa nie lekceważy w tym tomie bohaterów, choć też niewiele dokłada od siebie do znalezienia sprawcy. Na dodatek koniec śledztwa niestety powraca do problemów jedynki. Zamiast opierać się na serwowanych wskazówkach autorka wyskakuje rozwiązaniem z niczego. Jest nie do wydedukowania. Takie odkrycie kart sprawiło, że cała powieść od razu straciła w moich oczach.
Pomimo tych mankamentów fabuły nie mogę powiedzieć, że całkowicie źle spędziłam czas przy książce. "Żniwa zła czyta się bardzo szybko dzięki doświadczonemu pióru autorki. Muszę pochwalić konsekwencję w prowadzeniu narracji z perspektywy Cormorana. Autorka nie traktuje jego niepełnosprawności jako kosmetycznego dodatku obecnego tylko gdy pasuje do akcji. Jest czymś co ciągle wpływa na jego życie, realistycznie więc nie znajdziecie żadnych pościgów za podejrzanymi, a ich próby mają swoje konsekwencje dla bohatera.
Osobom zaznajomionym z poprzednimi śledztwami detektywów polecam jednak przeczytać i ten tom. Wydarzenia w nim zawarte mocno wpływają na bohaterów i trudno byłoby bez niego sięgnąć po kolejny, a mogę was zapewnić, że dla niego warto się chwilę ponudzić. Starym wyjadaczom kryminałów jednak odradzam, możecie się zawieść.
https://bazgrolyokulturze.blogspot.com/2022/10/zniwa-zla-robert-galbraith-jk-rowling.html
https://www.instagram.com/p/Cj8x3ENLZNg/
Kryminał czy obyczajówka?
Kolejne śledztwo jednonogiego byłego wojskowego i jego asystentki. Szkoda, że ciekawe śledztwo utonęło wśród dramatów obyczajowych. "Żniwa zła" są najsłabszym tomem o Cormoranie i Robin.
Zacznę od napisania herezji - nigdy nie czytałam Harrego Pottera ani nie obejrzałam w całości filmów. Podchodzę więc do kryminałów Rowling z dystansem, bez...
2022-10-14
Historia o miłości dziewczyny patrzącej w gwiazdy i chłopaka z głową blisko ziemi, która za szybko się skończyła. Teraz, po 5 latach od jej śmierci Daichi wyrusza w wyprawę mającą przywołać ich zacierające się w jego pamięci wspólne wspomnienia. Nie wie, że będąca w niebie Akari zrobi wszystko by w końcu o niej zapomniał i żył dalej.
"Dar..." to bardzo smutna i wzruszająca opowieść o stracie z którą trudno się pogodzić, gdy przysięga "na zawsze" staje się przekleństwem a nie błogosławieństwem. Obserwując wspomnienia bohaterów nagromadzone na przestrzeni całego ich życia, od dzieciństwa po studia, czytelnik coraz bardziej odczuwa rozpacz pary i siłę ich uczucia. Dla dobra drugiej osoby są gotowi ranić samych siebie. Jednak może ta wędrówka stanie się dla nich katharsis i pozwoli uwolnić się od żalów.
By zrównoważyć ciężar historii manga zawiera też trochę humoru. Dodatkowo koncepcja zaświatów zaprezentowana przez autora jest bardzo interesująca. Według niej wartość duszy wzrasta w zależności ile o zmarłym mówi się po jego śmierci. Od tego zależy czy spędzisz wieczność w luksusach czy harując za grosze.
Ta opowieść jest piękna treściowo i wizualnie. Mnie ujęły w szczególności kadry nocnego nieba, choć narysowane dość prosto, zachwycają i każą na dłużej zatrzymać się na stronie.
https://bazgrolyokulturze.blogspot.com/2022/10/stosik-czerwcowo-lipcowy-2020.html
https://www.instagram.com/p/CjnrpV2oAQq/
Historia o miłości dziewczyny patrzącej w gwiazdy i chłopaka z głową blisko ziemi, która za szybko się skończyła. Teraz, po 5 latach od jej śmierci Daichi wyrusza w wyprawę mającą przywołać ich zacierające się w jego pamięci wspólne wspomnienia. Nie wie, że będąca w niebie Akari zrobi wszystko by w końcu o niej zapomniał i żył dalej.
"Dar..." to bardzo smutna i wzruszająca...
2022-10-13
2022-10-11
2021-04-14
Kontynuujemy kemping w Izu. Pierwszy wieczór przebiega w atmosferze szaleństw kulinarnych. Aż chce się coś ugotować. Mam wrażenie, że autor coraz dokładniej opisuje procesy tworzenia posiłków i powoli z mangi poradnikowo-podróżniczej przekształca się w książkę kulinarną.
Podczas wycieczki zwiedzamy z dziewczynami kolejne geotopy, ilustracje niesamowicie dobrze odzwierciedlają rzeczywiste miejsca i oddają ich piękno, wspinamy się też oglądać zachody słońca i trafiamy do parku z kapibarami w gorących źródłach! Rozumiem zachwyt Akari nad tymi gryzoniami, nawet na rysunku były niezwykle urocze^^
Jak mowa o Akari, uwielbiam jej przekomarzanki z Aoi. Starsza z dziewczyn nieźle wkręca siostrzyczkę. Relacja rodzeństwa jest tu fajnie pokazana, te drobne, nieszkodliwe złośliwości pokazują jak są do siebie przywiązane.
Grupka odwiedza państwo Ida, zaprzyjaźnione małżeństwo które uratowało dziewczyny od zamarznięcia kilka tomów temu. Kempingi łączą pomimo różnic wieku, czy to dorośli czy nastolatki.
Prawie zapomniałabym o głównym punkcie tomiku a mianowicie o niespodziance urodzinowej. Niestety jak dla mnie ta scena wypadła trochę nijako, może przez to, że ten "Kemping..." był pełen bardziej uroczych momentów.
Tom kończy się wieczorną rozmową Rin z Nadeshiko po powrocie. Brzmi ona trochę jak kończąca serię i jeśli byłby to ostatni tom to byłabym całkowicie usatysfakcjonowana. Ale skoro jak wiemy nie jest, z największą przyjemnością idę czytać 10.
Kontynuujemy kemping w Izu. Pierwszy wieczór przebiega w atmosferze szaleństw kulinarnych. Aż chce się coś ugotować. Mam wrażenie, że autor coraz dokładniej opisuje procesy tworzenia posiłków i powoli z mangi poradnikowo-podróżniczej przekształca się w książkę kulinarną.
Podczas wycieczki zwiedzamy z dziewczynami kolejne geotopy, ilustracje niesamowicie dobrze...
2022-10-05
2022-10-02
Rin znajduje mapę skarbów narysowaną w dzieciństwie i wyrusza ze swoją paczką na poszukiwania. Trafiają w lesie na starą komodę. Po jej otwarciu zaczyna go prześladować istota z szuflady.
Manga jest bardzo specyficzna, kojarzy mi się ze stylem Ito (może to błędne skojarzenie, czytałam tylko jeden zbiór opowiadań) Jest dziwnie, momentami obrzydliwie, nie w stylu gore, nie pojawia się ani jedna krwawa scena, ale takim osobliwym, odrzucającym. Nie jest to tytuł dla osób z chaetofobią i innych których brzydzą kłęby włosów. A może właśnie idealnie dla nich? To już wasza decyzja, ja horroru o pająkach nawet bym nie otworzyła.
Całość kręci się wokół jednego założenia - gdy Rin coś otwiera, wychodzi stamtąd przerażająca dziewczyna (nie wiem co Japończycy mają do dziewczynek z długimi czarnymi włosami na twarzy, ale to działa na wyobraźnię) W warstwie graficznej dobrze sprawdza się nieproporcjonalność istoty, sprawia, że jest jeszcze bardziej nienaturalna i wzbudza niepokój. Sama kreska jest schludna, nieszczególnie się wyróżniająca, jednak sceny mają swój klimat.
Kilka razy się wzdrygnęłam ale ostatecznie zabrakło "tego czegoś" bym uznała mangę za więcej niż przeciętną. Z drugiej strony tajemnica co jest prawdą we wspomnieniach chłopaka zaintrygowała mnie, a zakończenie, choć początkowo nie przypadło mi do gustu, przy drugim czytaniu wywarło lepsze wrażenie. Nie jest oczywiste, spodziewałam się innego rozwiązania.
Rin znajduje mapę skarbów narysowaną w dzieciństwie i wyrusza ze swoją paczką na poszukiwania. Trafiają w lesie na starą komodę. Po jej otwarciu zaczyna go prześladować istota z szuflady.
więcej Pokaż mimo toManga jest bardzo specyficzna, kojarzy mi się ze stylem Ito (może to błędne skojarzenie, czytałam tylko jeden zbiór opowiadań) Jest dziwnie, momentami obrzydliwie, nie w stylu gore, nie...