-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński31
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2023-11-01
2023-08-09
2023-05-12
Obecnie wiele osób ma problem związany z nadużywaniem alkoholu. Najczęściej przekształca się on w uzależnienie od alkoholu, które jest chorobą i niesie za sobą szereg najróżniejszych trudności. Takie uzależnienie zaczyna wpływać na wiele aspektów życia: zaczyna się od społecznych trudności, zdrowotnych, następnie w pracy, a później jest bardzo trudno wrócić do abstynencji. Wiele rodzin musi sobie radzić z takim problemem. Niestabilność w rodzinie, problemy finansowe, agresja, przemoc i osamotnienie – między innymi to przeżywają dzieci, partnerzy i inni bliscy osoby uzależnionej. Nawet jeśli uda się wyrwać z takiego środowiska lub problem zostanie pokonany, to konsekwencje pozostają. Jak sobie z nimi poradzić? Jak w ogóle one się objawiają? Takich pytań może być wiele.
Zdecydowałam się na przeczytanie tej książki, ponieważ w mojej pracy często spotykam się z dziećmi, które są wychowywane w takiej atmosferze. Niestety często dowiaduję się, że jest to schemat kolejnego pokolenia. I rodzice albo sami są uzależnieni od alkoholu, albo niosą ciężar własnych przeżyć. To wszystko mnie przygnębia, ale zarazem czuję silną potrzebę odnalezienia najbardziej skutecznych sposobów pomocy tym osobom. Liczyłam, że ta książka da mi pewne rozwiązania i pozwoli pogłębić wiedzę. Czy tak w rzeczywistości było?
Cieszę się, że książka wyróżnia się łatwością odbioru. Mam wrażenie, że odchodzimy już od ery wyłącznie naukowego słownictwa zrozumiałego tylko przez specjalistów. Pojawia się wiele pozycji, w tym właśnie "Dorośli wychowani w rodzinach z problemem alkoholowym", które będą zrozumiałe dla większości osób. Dzięki temu właśnie i laik będzie mógł zdobyć nową wiedzę, poszerzyć horyzonty lub uświadomić sobie pewne trudności. Jeśli nawet pojawiają się jakieś trudniejsze słowa, teorie lub inny rodzaj informacji niezrozumiałych dla niespecjalistów, to autorka zadbała o to, by wytłumaczyć te aspekty w sposób przystępny. A przynajmniej ja mam takie poczucie.
W książce pojawia się teoria, ale jest ona optymalna. Pojawiają się te informacje, które są konieczne, by zrozumieć całość i spojrzeć na niektóre elementy z innej perspektywy. Zarazem nie jest to nudny podręcznik, który przedstawia wszystko teoretycznie, a zapomina, że jednak mimo wszystko życie wymaga praktycznych aspektów. Dzięki temu mam wrażenie, że ta pozycja nie jest obciążająca stylistycznie i treściowo, a przede wszystkim nie jest uciążliwa.
Pojawia się tu wiele bardzo konkretnych przykładów. Czytelnik może zapoznać się z całą gamą różnych osobowości i różnych sytuacji. Sprawia to, że problem staje się bardziej realny i właśnie bardziej konkretny. To już nie jest jakaś odległa opowieść, tylko opowieść innych osób, które gdzieś tam na świecie naprawdę żyją i naprawdę coś takiego przeżyły. Dla mnie to wyjątkowo wartościowy element książki. Tym bardziej że wiele osób wśród tych historii być może odnajdzie samego siebie, pozwoli sobie na utożsamienie i dzięki temu zrozumie, że nie jest odosobniony w swoich przeżyciach. Gdzieś tam są ludzie o podobnych doświadczeniach i podobnie odczuwają je. Zarazem w treści da się odczuć, że każdy jest wyjątkowy i każdy ma prawo inaczej się zachować – nawet w bardzo podobnych sytuacjach.
Poza tym w tym podręczniku można odnaleźć szereg najróżniejszych ćwiczeń. Można je wykonywać samodzielnie w książce, w jakimś notesie, ale można też razem z kimś bliskim, z psychologiem. Dowolność jest olbrzymia. A ja jako psycholog odnajduję narzędzie do pracy, które pomaga mi pracować z ludźmi, którzy mają właśnie taką historię za sobą. Jest to też dla mnie inspiracja w przypadku innych trudności występujących u moich pacjentów.
"Dorośli wychowani w rodzinach z problemem alkoholowym" to książka pozwalająca odnaleźć samego siebie i otworzyć się na nową perspektywę. Mam poczucie, że dla niektórych może być to olbrzymi krok do przodu, który prowadzi ku konstruktywnej zmianie. Dlatego polecam psychologom, psychoterapeutom, ale przede wszystkim osobom o takich doświadczeniach.
Obecnie wiele osób ma problem związany z nadużywaniem alkoholu. Najczęściej przekształca się on w uzależnienie od alkoholu, które jest chorobą i niesie za sobą szereg najróżniejszych trudności. Takie uzależnienie zaczyna wpływać na wiele aspektów życia: zaczyna się od społecznych trudności, zdrowotnych, następnie w pracy, a później jest bardzo trudno wrócić do abstynencji....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-12
2023-04-30
2023-04-10
Każdy z nas jest w jakiś sposób jest w relacji z innymi ludźmi. Relacje te mogą być najróżniejsze, jednak dzisiaj skupiłabym się na tych bardziej romantycznych. Duża część z nas w swoim życiu przeżyła wielkie miłości i rozczarowania. Wydawałoby się, że przeczytaną przeze mnie książkę dedykuję osobom wyłącznie po przejściach, lecz w rzeczywistości myślę, że każdy z nas powinien mieć pewne zaplecze zasobów pozwalających poradzić sobie z przeszłością, różnymi schematami z dzieciństwa, by mieć poczucie własnej wartości oraz w momencie gdy decydujemy się na związek lub jego podtrzymywanie, nasza relacja była zdrowa, satysfakcjonująca i przepełniona miłością.
A piszę to wszystko, ponieważ dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moimi wrażeniami z lektury książki "Lęk przed opuszczeniem". Gdy przeczytałam tytuł, to w pierwszej chwili odniosłam to do dzieciństwa i rozłąki z matką, opiekunem czy nazywając psychologicznie obiektem. Źle nakierowałam swoje skojarzenie, ponieważ tutaj mowa o związkach osób dorosłych, lecz mimo to w pewnym sensie pierwsza myśl miała trochę racji, ponieważ to, co wynosimy z dzieciństwa, ma znaczenie. Niekoniecznie determinuje całe nasze życie, ale może nas prowadzić utartymi, błędnymi ścieżkami. Czy ta książka temu zapobiegnie? Oczywiście, że nie, ale może pomóc dostrzec pewne schematy i ułatwić nam wchodzenie w relację.
Ogólnie mam subiektywne poczucie, że o zdrowych relacjach i tym, co idzie za tymi toksycznymi mówi się w naszym społeczeństwie wyjątkowo rzadko. W swojej bańce informacyjnej nie odnalazłam takich elementów i tak naprawdę wiele aspektów, gdy czytałam, zadziwiło mnie. Z tego względu pojawiło się we mnie przekonanie, że dążenie do wiedzy oraz właśnie tworzenie własnych zasobów okazuje się niezmiernie istotne.
"Lęk przed opuszczeniem" jest napisany w przyjemny sposób, ponieważ jest prosty w odbiorze oraz momentami wciągający. Trochę tak jak jakaś powieść fabularna. Niesamowicie to doceniam, gdyż ten aspekt pozwala dotrzeć do większego grona odbiorców. Osoba niespecjalizująca się w psychologii nie musi nakładać kolejnej energii, by coś z niej wyciągnąć i mieć poczucie spełnienia czytelniczego. Oczywiście pojawia się typowo psychologiczne słownictwo, niemniej wszystko jest w sposób przystępny wyjaśnione, więc mam nadzieję, że dla większości czytelników nie okaże się trudnością. Poza tym z całości wybrzmiewa zrozumienie i akceptacja, które podczas czytania koją i zachęcają do dalszej eksploracji.
Książka opiera się na terapii schematów, o której osobiście wiem dość mało, jednak na podstawie posiadanej wiedzy szanuję to, co sobą reprezentuje. W całości jest poruszone wiele ważnych kwestii. Nie ma nic pominiętego. Zarazem znajdują się konkrety i bardzo konkretne przypadki. Pozwalają one przedstawić najróżniejsze sytuacje i na podstawie nich odnieść się do przedstawionych treści, a być może do wspomnień samego czytelnika. Tym bardziej że poza teorią i przypadkami w pozycji pojawiają się najróżniejsze ćwiczenia i narzędzia pozwalające na pracę nad samym sobą. Istnienie samych w sobie ćwiczeń nie da przewidzianych rezultatów, ale zaangażowanie czytelnika połączone ze zdobytą wiedzą daje już możliwość przepracowania samodzielnie pewnych rzeczy oraz też podjęcia decyzji, czy należy iść na terapię.
Miałam też poczucie rzetelności, gdyż parę wymienionych nazwisk było mi znanych lub kojarzyłam je. Na końcu znajduje się bibliografia. Osobiście z niej nie skorzystałam, ale zawsze to takie mrugnięcie oczkiem potwierdzające, że nie jest to wymyślona bajka oraz bibliografia daje możliwość poszerzenia pewnych kwestii, sprawdzenia samemu. Dlatego to bardzo cenię.
"Lęk prze opuszczeniem" okazał się dla mnie niezmiernie ważną lekturą, ponieważ ukazał mi pewne braki oraz ogólną problematykę mówienia o swoich obawach oraz postępowania według pewnych nieprzystosowawczych norm. Każda osoba, która zmaga się z trudnościami, dosłownie lękiem przed opuszczeniem lub trudnościami w związku, powinna ją przeczytać, by też ujrzeć pewne aspekty samego siebie w innym świetle.
Każdy z nas jest w jakiś sposób jest w relacji z innymi ludźmi. Relacje te mogą być najróżniejsze, jednak dzisiaj skupiłabym się na tych bardziej romantycznych. Duża część z nas w swoim życiu przeżyła wielkie miłości i rozczarowania. Wydawałoby się, że przeczytaną przeze mnie książkę dedykuję osobom wyłącznie po przejściach, lecz w rzeczywistości myślę, że każdy z nas...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-22
W ostatnim czasie coraz więcej mówi się o praktykach mindfulness. Sama z tym pojęciem spotkałam się stosunkowo niedawno. Na studiach mój profesor przedstawiał nam pokrótce wyznaczniki mindfulness i możliwości ich stosowania. W tamtym czasie nie czułam się przekonano do tego, jednak coś w pamięci pozostało i ponownie zaczęłam dawać szansę takim technikom. Okazało się, że wraz z nowo zdobytą wiedzą jestem coraz bardziej przekonana, a teraz to nawet bym powiedziała, że całkowicie przekonana i pozytywnie nastawiona.
Z tego względu cieszę się, że miałam możliwość zapoznać się z książką "Rosnę z uważnością". Już od jakiegoś czasu poszukiwałam różnych praktyk relaksacyjnych, uważności, które pozwoliłyby mi wprowadzić coś atrakcyjnego i skutecznego do zajęć z moimi małymi pacjentami. Rozmowy na trudne tematy i ćwiczenia koncentracji mogą być wykańczające, więc jakiś rodzaj odpoczynku zarazem dającego coś dodatkowo konstruktywnego był jak najbardziej pożądany. Czy udało mi się to osiągnąć dzięki tej pozycji literackiej?
Przede wszystkim samą książkę wyjątkowo dobrze się czyta. Miałam cały czas odczucie, że razem z autorem prowadzimy dialog, gdzie każdy z nas może coś powiedzieć bez obawy o ocenę. Pisarz traktuje swoich czytelników jako równych sobie i z pasją przekazuje wiedzę, którą zdobył, oraz swoje własne doświadczenie, podkreślając, że to jego doświadczenie, więc niektóre aspekty działania i relacji mogą się znacznie różnić. Gdy czytałam książkę, co chwila zaznaczałam jakiś fragment, ponieważ albo przedstawiał bardzo istotne dla mnie informacje, albo okazywał się wspaniałym, życiowym cytatem, o którym nie można tak po prostu zapomnieć.
W "Rosnę z uważnością" samo wytłumaczenie, o czym tak naprawdę mowa, czym są te praktyki mindfulness, wydaje mi się niesamowicie atrakcyjne. Tak jak na początku wspomniałam – w moim odczuciu coraz więcej się o tym mówi, jednak czy my jako laicy rozumiemy te pojęcie, czy wiemy, z czym się wiąże. Często spotykam się z porównaniem, że to po prostu medytacja i jak zmuszać dzieci do tego, by z niej skorzystały. Tymczasem mindfulness ma w sobie elementy medytacji, ale nie jest w żaden sposób przełożeniem jeden do jednego. Cieszę się, że jest to wytłumaczone i przede wszystkim cieszę się, że ja sama zaczynam lepiej dostrzegać pewne zależności.
Poza tym pisarz podkreśla, że każdy z nas jest inny, każdy z nas ma swoje cechy osobowości, swoje potrzeby i swoją percepcję, więc to od człowieka zależy, w czym akurat się odnajdzie. Nie ma jednej uniwersalnej zasady pozwalającej całym sobą poczuć rezultatów. Należy próbować i z czasem znaleźć coś, co nas przekonuje i co daje nam pozytywne efekty. W całym tekście wyczuwalne było zrozumienie i przestrzeń do własnych refleksji.
W tej chwili już sama na sobie wypróbowałam wiele praktyk – niektóre mnie przekonały, inne są dla mnie nie do przejścia. Staram się też powoli wprowadzać je do moich zajęć z dziećmi. Jest to dość długotrwały proces, ale mam poczucie, że i ja, i moi mali pacjenci jesteśmy otwarci na nowe próby i na poszukiwanie w nich samego siebie. W tego powodu wiem, że "Rosnę z uważnością" okazało się książką pełną wspaniałych rad, sugestii, ale też otwierającą różne perspektywy i inspirującą. Głęboko polecam każdemu niezależnie od wykształcenia i zawodu.
W ostatnim czasie coraz więcej mówi się o praktykach mindfulness. Sama z tym pojęciem spotkałam się stosunkowo niedawno. Na studiach mój profesor przedstawiał nam pokrótce wyznaczniki mindfulness i możliwości ich stosowania. W tamtym czasie nie czułam się przekonano do tego, jednak coś w pamięci pozostało i ponownie zaczęłam dawać szansę takim technikom. Okazało się, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-09-15
Do wszystkich dorosłych – czy pamiętacie, jak to było być nastolatkiem? Tak szczerze, bez ściemniania. Ja pamiętam, ale dla mnie to dość bliskie czasy. I nawet teraz patrząc już z odmiennej perspektywy, uważam, że to naprawdę ciężka sprawa. Niesie ze sobą wiele możliwości, wiele odkryć, wiele zafascynowania i wiele pozytywnych rzeczy. Ale zarazem dosłownie każda z tych rzeczy może się okazać czymś niezmiernie trudnym i wręcz negatywnym, a dochodzą jeszcze inne czynniki do tego. Takie chociaż jak samo dojrzewanie biologiczne, oczywiście mogą się też pojawić różne problemy pochodzące od zewnętrznych źródeł. Czy widzicie, ile to najróżniejszych wyzwań? Ciężko wyjść z tego bez szwanku, ale nie można przecież też zapominać, że to w dużej mierze ten okres kształtuje nas jako dorosłych. Wielokrotnie to są kluczowe czynniki. I przede wszystkim przy odpowiednim wsparciu można przejść przez ten okres w sposób konstruktywny, pełen ciepła, zrozumienia i miłości. Ale jak to dać takiemu młodemu człowiekowi?
Gdy zaczęłam pracę zawodową, miałam poważny problem, jak do tego podejść. W końcu miałam poczucie, co jest potrzebne takiej młodej osobie ze strony rodziców, opiekunów czy ogólnie dorosłych. Jednak miałam trudność w znalezieniu formy przekazu i tego złotego środka pomiędzy zrozumieniem, miłością, wolnością, a konsekwencją, bezpieczeństwem i zdrowymi granicami. Stąd pomysł, by zapoznać się z książką "Dogadać się z nastolatkiem. Dojrzałość i szacunek w relacji". Czy książka okazała się wartościowa? Po części jak najbardziej, ale niestety mam wiele uwag co do niej.
Lecz tradycyjnie na początku chciałabym się skupić na warsztacie rozumianym przeze mnie jako styl pisarski. Autorki postawiły na prostotę i naturalność, co mnie bardzo, ale to bardzo cieszy. Przede wszystkim szanuję to zrozumienie, że to nie ma być książka wyłącznie dla specjalistów, ale też ludzi mających inne umiejętności i wykształcenie niż psychologia lub dziedziny pokrewne. W końcu chodzi o to, by wytłumaczyć, dać wskazówki i nową perspektywę. Ma też w sobie rodzaj takiej dobitności i konkretów. Jest tak – możesz mieć inne zdanie, ale Twój nastolatek też może mieć inne zdanie i pamiętaj o tym. To cały czas jest niepodważalne, ale też nienarzucone w nachalny i moralizujący sposób. Poza tym warto wspomnieć, że ta pozycja jest napisana, jakby była rozmową, co pozwala szybko ją czytać i wczuć się w nią, więc pod względem stylistycznym wydaje mi się to genialnym pomysłem.
"Dogadać się z nastolatkiem" opiera się na porozumieniu bez przemocy, które wyjątkowo cenię. Choć mam też do niego pewne sławetne ale, jednak o tym za chwilkę. Porozumienie bez przemocy jest czymś według mnie, co otwiera naprawdę wiele ścieżek, lecz trzeba się tego nauczyć, ponieważ nie należy do naszej natury. Wymaga dobrej kontroli emocji oraz pokładów empatii, czyli wiele energii. Niemniej taka praca daje niezwykłe owoce, które dotyczą relacji międzyludzkich i też relacji z samym sobie. Naprawdę mnie to przekonuje.
Przechodząc teraz do tego wspomnianego ale, przykłady zaprezentowane w książce są po prostu sztuczne. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie rzeczywistości, gdzie to działało, by w dokładnie taki sposób. Sama koncepcja – jak najbardziej. Lecz chodzi mi o przedstawione dialogi. Działały na mnie jak płachta na byka. Tym bardziej że miałam poczucie, że to utarte frazesy, wręcz banały i to w dodatku oparte na stereotypach. Dla mnie to pod tym względem nieakceptowalne. Zdaję sobie sprawę, że to właśnie przykłady, które nie muszą być przełożone jeden do jednego. Są pewną inspiracją i myślę, że tutaj dają swoją wartość i ja z nich coś wyniosłam. Ale to moja własna interpretacja, moja własne refleksja.
Niekiedy mam też poczucie, że autorki zapomniały, że nastolatek to ktoś pomiędzy dzieckiem, a dorosłym. Czasami będzie miał/a zachowania naprawdę wyjątkowo dziecinne i to naturalne, ale też będzie w niektórych momentach potrafił zachować się dojrzale lub podjąć własne decyzje. Osobiście mam poczucie, że najważniejsze jest znalezienie tego złotego środka pomiędzy wsparciem dającym poczucie, że to nasze dziecko, a dawaniem możliwości własnych wyborów.
Wspomniane na końcu aspekty mocno mnie zirytowały i na pewno przeważyły szalę mojego niezadowolenia. Lecz to nie jest tak, że to nie jest wartościowa książka lub nic z niej nie wyniosłam. Wręcz przeciwnie – cała ta recenzja to rodzaj jakieś refleksji i nadanie pewnej ścieżki w mojej drodze zawodowej, w którą mocno wierzę. Dlatego dobrze, że miałam możliwość przeczytać książkę "Dogadać się z nastolatkiem", bo zmusiła mnie do myślenia i to cenię.
Do wszystkich dorosłych – czy pamiętacie, jak to było być nastolatkiem? Tak szczerze, bez ściemniania. Ja pamiętam, ale dla mnie to dość bliskie czasy. I nawet teraz patrząc już z odmiennej perspektywy, uważam, że to naprawdę ciężka sprawa. Niesie ze sobą wiele możliwości, wiele odkryć, wiele zafascynowania i wiele pozytywnych rzeczy. Ale zarazem dosłownie każda z tych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dzieci mają olbrzymie możliwości. Kiedyś twierdziło się, że mogą być tabula rasa. Pewnie niektórzy nadal tak uważają. Jednak nie da się zaprzeczyć, że czynniki genetyczne mają również wpływ na pewne aspekty człowieka. Niemniej dyskurs na temat wpływu genetyki a środowiska trwa od dawna i nie jest jednoznacznie rozwiązany. To podsunęło mi refleksję na temat, jak wiele możemy osiągnąć z takim właśnie dziecięcym potencjałem. Zaczynając od rozwijania talentów, a kończąc na nauce innych umiejętności. Tak naprawdę świat jest pełen możliwości dla dzieci. Jak je wykorzystać?
Niedawno na polskim rynku wydawniczym ukazała się pozycja "Nastawienie na rozwój". Przyznam się, że od razu przyciągnęła moją uwagę, ponieważ miałam poczucie, że pozwala spojrzeć na pewne trudności w inny sposób. Tak jak kiedyś Seligman uznał, że niekoniecznie trzeba skupiać się na patologiach, tylko można zacząć szukać zasobów, elementów, które odpowiadają za dobrostan, tak ta książka skupia się na tym, co dzieci już potrafią i co mogą potrafić. Zafascynowało mnie to, ponieważ jest to odejście od standardowych zaburzeń typu ADHD czy spektrum autyzmu. To w tym kontekście nie ma takiego znaczenia, gdyż każde dziecko posiada właśnie zasoby, swoje zalety, talenty i jest otwarte na naukę nowych rzeczy. Czemu tego nie wykorzystać? Czemu nie sprawić, by dziecko rozwijało się według swoich własnych zasad? "Nastawienie na rozwój" jest pozycją, która w sposób naprawdę wyjątkowo konstruktywny umożliwia to.
Przede wszystkim cała książka jest przystępna w odbiorze. Wydaje się być zrozumiała dla większości czytelników – i dorosłych, i dzieci. Co prawda niekiedy pojawia się specjalistyczne słownictwo, ale jest ono dokładnie wyjaśnione. Czasami użyto do tego po prostu genialnych metafor czy porównań. Jest to dzięki temu forma łatwiejsza do przyswojenia i zapamiętania. Dająca możliwość łatwego i płynnego przeprowadzenia dziecka przez przedstawione treści i ćwiczenia.
W przypadku tej książki wyjątkowo podoba mi się układ całości. Widać, że jest przemyślny i uporządkowany. Rozpoczyna się od treści podstawowych, by później przechodzić do tych bardziej skomplikowanych. Nauka idzie małymi kroczkami tak by dziecko nie czuło się obciążone nadmiarem wiedzy i dostało czas na nauczenie się pewnych elementów oraz powtórkę. Mam poczucie, że właśnie ten przemyślany układ jest już rodzajem sukcesu. Podkreśla, jak ważna jest jakość, cierpliwość i powtórki, a nie szybkość. Nie chodzi o to, by dziecko przeczytało naraz całość, tylko by te treści okazały się dla dziecka wartościowe i jak sam tytuł mówi – rozwijające.
W książce znajduje się wiele ciekawych przykładów i jest to kolejny element pozytywnie odebrany przeze mnie. Dla mnie to fantastyczna podpowiedź do pracy z dziećmi – jak opisać pewne rzeczy, w jaki sposób wprowadzić niektóre pojęcia i przede wszystkim jak pokazać dziecku, jak zdobytą wiedzę wykorzystać w praktyce. Do przedstawionych treści są również ćwiczenia i to chyba z mojej perspektywy najbardziej wartościowa część tej książki. W tej chwili już razem z moimi pacjentami wykonałam sporą część ćwiczeń i widzę, że się sprawdzają. Nie są nudne, dzieci chcą je robić, angażują się i nie próbują wymigać, a czasami mam poczucie, że to najtrudniejszy etap naszej pracy. Podczas wykonywania ćwiczeń widzę, że moi mali pacjenci dobrze się bawią, ale też przychodzi im do głowy wiele pytań, wiele skojarzeń i to naprawdę fantastycznie rozbudowuje naszą wspólną pracą i jest wyjściem do kolejnych elementów. Niekiedy właśnie takim pokrętnym kołem udaje nam się rozwinąć pewne umiejętności, a i z zaburzenia wyciągnąć zasoby.
Z ręką na sercu mogę polecić "Nastawienie na rozwój" rodzicom, nauczycielom i psychologom. W momencie gdy przeczytałam tę książkę, miałam odczucie, że to wartościowa i bardzo przydatna pomoc. Gdy wprowadziłam jej treści na moich zajęciach z dziećmi, zostało to potwierdzone w praktyce. Bardzo się cieszę, że ktoś spojrzał na dzieci z innej perspektywy i w sposób ciekawy i uporządkowany stworzył narzędzie do pracy.
Dzieci mają olbrzymie możliwości. Kiedyś twierdziło się, że mogą być tabula rasa. Pewnie niektórzy nadal tak uważają. Jednak nie da się zaprzeczyć, że czynniki genetyczne mają również wpływ na pewne aspekty człowieka. Niemniej dyskurs na temat wpływu genetyki a środowiska trwa od dawna i nie jest jednoznacznie rozwiązany. To podsunęło mi refleksję na temat, jak wiele możemy...
więcej Pokaż mimo to