-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2018-09-17
2017-03-25
2016-01-22
2015-12-26
2015-08-22
Cała nadzieja w Paryżu to literatura kobieca, podobno literatura piękna, powieść składająca się w dużej części z listów, opakowana typową fabułą. Spodziewałam się czegoś typowego…
Główna bohaterka, Eve, ma ponad czterdzieści lat, główny bohater, Jack, stoi zaraz przez pięćdziesiątymi urodzinami. Wiecie, to nie do końca mój target, jedyna moja styczność z głównymi bohaterami w tym wieku, to Agatha Raisin, która była miłym i lekkim przerywnikiem w zeszłym roku. Spodziewałam się romansidła, skoro poznajemy bohaterów podczas pierwszych wysyłanych sobie listów, z USA do Wielkiej Brytanii i w drugą stronę, gdzieś w połowie pojawia się pomysł spotkania głównych bohaterów w Paryżu, a sam tytuł już nam sugeruje co będzie dalej.
Była to książka, która mnie zaskoczyła, pozytywnie! Tym, że jednak nie jest tak oczywista i przewidywalna, mimo banalności niektórych zdań i ogólnie niezbyt głębokiej treści. Wydana jest ładnie, okładka przyciąga wzrok, papier jest wystarczającej gramatury, by nie przebijały literki, a każdy kolejny rozdział przyprawia mnie o zachwyt. Ta interlinia, ten układ!
Cała nadzieja w Paryżu to literatura kobieca, podobno literatura piękna, powieść składająca się w dużej części z listów, opakowana typową fabułą. Spodziewałam się czegoś typowego…
Główna bohaterka, Eve, ma ponad czterdzieści lat, główny bohater, Jack, stoi zaraz przez pięćdziesiątymi urodzinami. Wiecie, to nie do końca mój target, jedyna moja styczność z głównymi...
2015-07-23
Latry to bardzo krótka książka, moje parę słów o niej nie będzie też zbyt obszerne. Najnowsze dzieło Briana Lumleya, niezwiązane z żadną serią, opowiadające o świecie półtora wieku po zagładzie atomowej, gdzie żyje reszta ludzi i stworzenia zwane Latrami, które są jakąś odmianą ukochanych przez autora wampirów.
Potencjał ta powieść zdecydowanie miała, postapokalipsa w wydaniu Lumleya, miodzio. Wyszło jednak raczej słabo. Pomijając oczywiste oczywistości, czyli wampiry, które boją się światła i mogą się psychicznie wyczuwać, a nawet czasem i porozumiewać, nie tylko w obrębie gatunku, ale i pomiędzy latrami w rodzajem ludzkim. Tak, dokładnie, było to w Nekroskopie.
Sam fakt postapokaliptycznego świata jest średnio zrealizowany, jest garstka ludzi, która sobie żyje w społeczeństwie ledwie przekraczającym trzydziesty rok życia, polują, zbierają, uczą się i mordują latry. Mają ograniczone zasoby nieskażonej wody i spędzają czas w większości pod ziemią, bo promieniowanie słoneczne jest niebezpieczne przez zniszczenie warstwy ozonowej.
Nasi główni bohaterowie, czyli siedemnastoletni Garth Slattery i jego 33-letni ojciec Zach, mieszkają sobie w takiej osadzie. Matka już dawno nie żyje, starszy Slattery jest kaleką, a młody dopiero wkracza w dorosłość (co nie trzyma się kupy, skoro Zach został ojcem w wieku szesnastu lat).
Przewodniczący, Big Jon Lamon, którego wyobrażam sobie jako Big Jima z Under the Dome, sami widzicie podobieństwo, podejmuje decyzję o rozpoczęciu wędrówki na północ, w poszukiwaniu innej grupy, z którą udało im się nawiązać kontakt. Rezerwy wody zostały lekko skażone, lepszego momentu więc nie będzie. Członkowie osady zabierają się za przygotowania, trwające kilka miesięcy, tak, by cudem jeżdżące pojazdy mogły przewozić ludzi po powierzchni nawet w ciągu dnia…
Garth się zakochuje, w dziewczynie, którą upatrzył sobie największy bandzior, standard. Ona oczywiście woli naszego bohatera, ale to nie takie proste… Więcej już opowiadać nie będę, bo nagle opowiem wszystko.
Szczerze, to nie, nie podobało mi się. Czytało się szybko, ale w sumie końcówkę powitałam w niesmakiem w głowie. Lumley ma już ponad osiemdziesiąt lat, kocham go za to, że ma siłę pisać, ale skoro wszędzie ma się wzorować na Nekroskopie, to niech lepiej uczepi się go konkretnie i opowiada historie o Harrym, zamiast wplatać wątki z Nekroskopa do innych światów, bo to nie wygląda dobrze.
Latry to bardzo krótka książka, moje parę słów o niej nie będzie też zbyt obszerne. Najnowsze dzieło Briana Lumleya, niezwiązane z żadną serią, opowiadające o świecie półtora wieku po zagładzie atomowej, gdzie żyje reszta ludzi i stworzenia zwane Latrami, które są jakąś odmianą ukochanych przez autora wampirów.
Potencjał ta powieść zdecydowanie miała, postapokalipsa w...
2015-07-06
2003
Nie jest to moja ulubiona część z serii Nekroskop, trzecia na zawsze będzie w mojej głowie numerem jeden. Niemniej jest i tak świetna. Uwielbiam postać Dragosaniego, uwielbiam Harry'ego, jego początki. To bohater idealny.
I oczywiście pierwsze tłumaczenie jest o niebo lepsze...
Nie jest to moja ulubiona część z serii Nekroskop, trzecia na zawsze będzie w mojej głowie numerem jeden. Niemniej jest i tak świetna. Uwielbiam postać Dragosaniego, uwielbiam Harry'ego, jego początki. To bohater idealny.
I oczywiście pierwsze tłumaczenie jest o niebo lepsze...
2015-04-04
2015-05-01
Jesteśmy w przyszłości, jeśli dobrze pamiętam to dwudziesty czwarty wiek. Europa, taka praktycznie bez granic, jedna, wielka. Do tego ludzie, prawie normalni, tyle, że prawie nieśmiertelni.
Spotykamy ludzkość w pierwszym (to zawsze będzie pierwsze, prawda?) pokoleniu, które poradziło sobie ze starzeniem. Wszyscy mają maksymalnie 30 lat, od dzieciństwa piją wodę ze źródłem wiecznej młodości, w większości piękni i zadbani.
Ludzi jest coraz więcej, skoro nie umierają, każdy musi gdzieś spać, gdzieś jeść i pracować, cała Europa zapełniona jest więc wieżowcami wysokimi i szerokimi na kilometry, z niezliczoną liczbą pięter. Energii i syntetycznego jedzenia ledwie starcza na tyle miliardów ludzi. Dzieci praktycznie nie ma, pozwolenia wydawane są rzadko, a niezarejestrowana ciąża grozi wizytą Nieśmiertelnych (przez duże N), którzy w ciągu zaledwie kilku chwil potrafią zniszczyć życie więcej niż jednej osobie.
Głównym bohaterem jest Jan, Nieśmiertelny, wychowany w internacie, ma niecałe trzydzieści lat, mieszka w kubiku o powierzchni czterech metrów kwadratowych z cyfrowym widokiem na Toskanię. Wszędzie nosi ze sobą czarny plecak ze standardowym wyposażeniem Nieśmiertelnych. Dobrze zna system, rozumie go i widzi sens w swojej pracy. Jedynym jego problemem są wspomnienia, z internatu, czyli pierwszej połowy jego życia.
Wspomnień w książce jest sporo, przewijają się nam od pierwszych do ostatnich kart, są ważne dla historii, pozwalają nam bardziej poznać Jana, zrozumieć jego decyzje. Bo to właśnie powieść o decyzjach, o tych trudnych, tych bezsensownych i tych, które ktoś podjął za kogoś wiele lat wcześniej.
Dla mnie ciężkie było pierwsze kilkadziesiąt stron, później już czytałam jednym tchem, po sto stron na raz, co u mnie jest naprawdę sporym wynikiem. Niektórzy mówią, że ostatnie sto stron jest męczące, tak, dla pewnej grupy ludzi na pewno, ale dla mnie było świetnie. Nie chcę spoilerować, ale to po prostu zależy od tego ile masz lat i jak się rozwija Twoje życie – może Ci się końcówka podobać, a może Cię nudzić, możesz ją rozumieć albo czytać tak prostu, jest, bo jest, trzeba odbębnić, żeby dotrzeć do ostatniej strony.
Jesteśmy w przyszłości, jeśli dobrze pamiętam to dwudziesty czwarty wiek. Europa, taka praktycznie bez granic, jedna, wielka. Do tego ludzie, prawie normalni, tyle, że prawie nieśmiertelni.
Spotykamy ludzkość w pierwszym (to zawsze będzie pierwsze, prawda?) pokoleniu, które poradziło sobie ze starzeniem. Wszyscy mają maksymalnie 30 lat, od dzieciństwa piją wodę ze źródłem...
2015
2015
Początek jak dla mnie słaby, nie jestem fanką Cthulhu, nie czytałam nic w tym temacie, choć to klasyka gatunku. Nie lubię nazw, których nie jestem w stanie wymówić, bo nie zapadają mi w pamięć. Końcówka jednak to ten Lumley jakiego znam i warto się przemęczyć, bo historia jest naprawdę ciekawa.
Początek jak dla mnie słaby, nie jestem fanką Cthulhu, nie czytałam nic w tym temacie, choć to klasyka gatunku. Nie lubię nazw, których nie jestem w stanie wymówić, bo nie zapadają mi w pamięć. Końcówka jednak to ten Lumley jakiego znam i warto się przemęczyć, bo historia jest naprawdę ciekawa.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-17
Wreszcie coś innego! Trzyma w napięciu, jest ciekawa i nie zanudza techniczym językiem. Dla entyzjastów kosmosu i fanów science-fiction.
Wreszcie coś innego! Trzyma w napięciu, jest ciekawa i nie zanudza techniczym językiem. Dla entyzjastów kosmosu i fanów science-fiction.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-12-08
Debiutancka powieść Davida Peace’a trafiła na moją półkę przypadkiem, leżała przy kasie w Matrasie, w kuszącej cenie 9,90. Spytałam, czy to część serii, czy samodzielna książka i po usłyszeniu satysfakcjonującej odpowiedzi dołożyłam ją do reszty kupowanych książek. Kryminał ten czekał na mnie kilka miesięcy, wciąż zrzucany na dalszy plan, ale po Sekretach Nicholasa Flamela naszła mnie ochota na coś cięższego.
Cięższego, no właśnie. Jest to ciężka książka, chociaż czyta się ją jednym tchem. Jest chaotyczna i wulgarna. Pełna dosadnych słów i bardzo obrazowych opisów ohydnych scen, których jest pełno. Odrzuca mnie ta książka, te wszystkie padające wulgarne słowa i opisy seksu, jakich nawet Lumley nie pisał, a bierzmy pod uwagę, że pisał o nadmiernie silnych i paskudnych kreaturach.
Akcja książki to lata siedemdziesiąte, jak wskazuje tytuł, konkretniej jeden miesiąc tego roku – grudzień. Główny bohater jest dziennikarzem, bardzo młodym, który mocno zainteresował się pewną sprawą. Jest osobą raz czułą, raz nieczułą, raz wrażliwą, a raz sku** bez serca – i nie przesadzam, bo dochodzi do takiego etapu. W wielu scenach nie mam pojęcia o co chodzi, gubię się, ale i tak nie umiem przestać, bo pomimo drastyczności scen zawartych na kartkach o lekkożółtym zabarwieniu, to historia wciąga. Jest ohydna, ale nie da się przestać, bo jednak czytelnik chce się dowiedzieć co było dalej.
Sztuki nie widzę w tym, artyzmu w pisaniu, jest to dla mnie raczej słaba próba odtworzenia chaotycznego stylu Stephena Kinga.
Trzeba mieć pusty żołądek przy czytaniu i jakąś rezerwę w głowie na obleśność i drastyczność. Bo jest to warte przeczytania, choć nie jest to przyjemna lektura…
Debiutancka powieść Davida Peace’a trafiła na moją półkę przypadkiem, leżała przy kasie w Matrasie, w kuszącej cenie 9,90. Spytałam, czy to część serii, czy samodzielna książka i po usłyszeniu satysfakcjonującej odpowiedzi dołożyłam ją do reszty kupowanych książek. Kryminał ten czekał na mnie kilka miesięcy, wciąż zrzucany na dalszy plan, ale po Sekretach Nicholasa Flamela...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-04
2014-12-16
2015-01-07
Był czerwiec, odwiedzałam wtedy Katowice, gdzie stało się już tradycją, że zwiedzam księgarnie. Empik i te inne, mniejsze.
Przechodziłam koło półki z literaturą młodzieżową, zawiesiłam na niej oczy na dłużej. Tytuł "Cyrk Odmieńców" od razu przykuł moją uwagę. Film Asystent Wampira obejrzałam zaledwie dwa miesiące wcześniej i pamiętałam właśnie tę nazwę.
Chwyciłam w dłoń i uśmiechnęłam się do okładki. Do Darrena. Nie miałam pojęcia, że to było na podstawie książki, a nawet jeśli coś obiło się o moje oczy, to nie na tyle skutecznie bym o tym pamiętała.
Były pierwsze dwie części i obie kupiłam.
Przez podróż pociągiem przeczytałam połowę "Cyrku Odmieńców". Byłam oczarowana. Luźną narracją, taką "ludzkością" treści i sformułowań, niebanalną koncepcją Wampirów i tym, jak bardzo na korzyść zadziałała kolejność zapoznawania się z Darrenem. Film mnie zauroczył, choć z książki zawierał na dobrą sprawę jedynie niewielką część, więc... sama powieść zdecydowanie trafiła w mój gust i serce.
Mogłabym czytać to w kółko.
Postać Lartena ubóstwiam, Steve'a też, nie wspominając o naszym głównym półwampirze.
Nie jest to powieść na "długie zimowe wieczory", bo wciąga tak, że potrafię przeczytać ją w jedno popołudnie, mając jeszcze czas na zrobienie tego samego z inną częścią, ale zdecydowanie jest warta uwagi.
Jest taka ludzka, mimo faktu, że historia teoretycznie z faktami ma niewiele wspólnego. Początkowy tekst, mówiący o tym, że historia zdarzyła się naprawdę, że możemy wierzyć lub nie, dodaje dreszczyku. Kto chce uwierzy i będzie się uśmiechał czytając ją, a kto będzie sceptyczny... w sumie też się będzie dobrze bawił.
Obraz wampirów jest inny od tego, co spotykaliśmy do tej pory. Nie są nieśmiertelne, nie mają czerwonych oczu, nie rosną im kły i ogólnie nie widać większych zmian fizycznych poza większą siłą, mocniejszymi paznokciami i możliwością "smykania". Żyją dłużej niż ludzie, półwampiry pięć razy wolniej się starzeją, a wampiry dziesięć. Nie są przemieniani przez ugryzienie lecz przez wymianę krwi (w Nekroskopie też tak można było robić półwampiry). Nie zabijają! Co chyba najważniejsze. Zachowują się jak na wampiry naprawdę humanitarnie, choć nie brak odszczepieńców - Wampanezów, którzy faktycznie zabijają ludzi dla ich krwi.
Mamy hierarchię, wampiry choć nie żyją w koloniach, mają pewną "władzę" nad sobą.
Lubię to. Uwielbiam.
Lekka literatura, jednak sądzę, że można z niej coś wynieść.
Polecam każdemu, bez względu na wiek :)
Był czerwiec, odwiedzałam wtedy Katowice, gdzie stało się już tradycją, że zwiedzam księgarnie. Empik i te inne, mniejsze.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzechodziłam koło półki z literaturą młodzieżową, zawiesiłam na niej oczy na dłużej. Tytuł "Cyrk Odmieńców" od razu przykuł moją uwagę. Film Asystent Wampira obejrzałam zaledwie dwa miesiące wcześniej i pamiętałam właśnie tę nazwę.
Chwyciłam w dłoń i...