-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2024-05-15
2024-05-05
Katarzyna Medycejska, królowa i regentka Francji w czasach, gdy na tronie angielskim zasiadała Elżbieta I, zasłynęła jako trucicielka i prowokatorka masakry hugenotów. Wznowienie książki Leonie Friedy ma na okładce aktorkę odgrywającą główną rolę w serialu Starz "The Serpent Queen". Serialu nie widziałam, jedynie trailer. Zdecydowałam się na wysłuchanie tego bardzo długiego audiobooka dlatego, że lubię historię Medyceuszy, renesans i dworskie intrygi. Byłam bardzo zaskoczona, jak autorka stara się w bardzo skrupulatny sposób przedstawić tło polityczne i kulturalne, które wpływały na życie oraz decyzje Katarzyny Medycejskiej. Oprócz cytowanych listów samej królowej, czytamy także o doniesieniach posłów i szpiegów innych państw, którzy maczali palce w machinacjach na dworze francuskim. Fascynująca lektura "Catherine de Medici: Renaissance Queen of France" nie stara się wybielić ani oczernić francuskiej królowej, która prawie została teściową Elżbiety I, a jedynie ukazuje obraz kobiety z kupieckiej rodziny zaplątanej w pajęczynę spisków i morderstw.
Katarzyna Medycejska, królowa i regentka Francji w czasach, gdy na tronie angielskim zasiadała Elżbieta I, zasłynęła jako trucicielka i prowokatorka masakry hugenotów. Wznowienie książki Leonie Friedy ma na okładce aktorkę odgrywającą główną rolę w serialu Starz "The Serpent Queen". Serialu nie widziałam, jedynie trailer. Zdecydowałam się na wysłuchanie tego bardzo długiego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książkę "Jasne wieki: nowa historia średniowiecznej Europy" rozpoczyna teza, że wieki ciemne, jak my zwykle nazywamy średniowiecze, były w rzeczywistości jasne czyli postępowe, innowacyjne, rozwijające. Matthew Gabriele i David M. Perry, historyk oraz dziennikarz, mówią o tym, że po upadku Rzymu nikt nie przykłada wagi do wydarzeń wczesnych wieków średnich, a później naucza się bądź przedstawia w dziełach popkultury tylko wybrane wojny, starcia i konflikty. To prawda, moja pamięć podsuwa mi lata szkolne i nauczyli skipujących całe stulecia, bo podstawa programowa tak zakładała xd
Chciałabym - wzorem autorów - zwrócić uwagę na okładkę "The Bright Ages: A New History of Medieval Europe" przedstawiającą mozaikę gwiazd z mauzoleum Galli Placydii w Ravennie. Te same gwiazdy, na które patrzyła rzymska cesarzowa w V wieku, my możemy po dziś dzień podziwiać we Włoszech, a niegdyś patrzył na nie Dante Alighieri piszący "Boską Komedię". Ravenna i mozaika gwiazd rozpoczynają i kończą tę książkę, tak też nasza podróż trwa od V do XIV wieku, z drobną wzmianką późniejszych wydarzeń.
cd: https://smokadom.blogspot.com/2024/03/the-bright-ages-new-history-of-medieval.html
Książkę "Jasne wieki: nowa historia średniowiecznej Europy" rozpoczyna teza, że wieki ciemne, jak my zwykle nazywamy średniowiecze, były w rzeczywistości jasne czyli postępowe, innowacyjne, rozwijające. Matthew Gabriele i David M. Perry, historyk oraz dziennikarz, mówią o tym, że po upadku Rzymu nikt nie przykłada wagi do wydarzeń wczesnych wieków średnich, a później naucza...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie musisz umieć w dorosłość - tak na pierwszy i drugi rzut oka, nikt nie umie, tylko życie i pesel wskazują, że trzeba wziąć się w garść i udawać, że już się ogarnia rzeczywistość, choć tak naprawdę to nie, bo w środku człowiek czuje się wciąż na 16, mimo iż metryka mówi 32, 48 itd.
To jedno z wielu przesłań książki-kocyka-okładu na człowieka, jaką podarowała nam Marta Kisiel w tym roku. Mowa oczywiście o "Małej drace w fińskiej dzielnicy", którą przeczytałam za szybko. Czy żałuję? Nie, nawet za szybko nie znaczy źle, a jak zawsze cudowna skleroza pozwoli mi wrócić do tej książki za pół roku, max do roku czekania na ponownie czytanie. To dobra rzecz, zapominać detale, a czasem nawet istotne fragmenty fabuły. Można na nowo cieszyć się dobrem literatury, a szczególnie tak wyśmienicie podanej - językowo czujemy się wymiziani, aż żal słuchać audiobooka, tu trzeba czytać i cieszyć się, jak pięknie sformułowane są potyczki słowne głównej bohaterki samej ze sobą, z najbliższymi i wszechświatem. Bo w życiu nie ma lekko, nie może być łatwo, ale przecież może być zabawnie, bo czasami tylko śmiechem da się wyleczyć łzy, przygnębienie i dołek egzystencjalny.
W moim przypadku był to ebook, ale pewnie zakupię na głębokiej promocji opcję papierową, bo na półce "Mała draka w fińskiej dzielnicy" musi być.
PS. Ogromne pokłony za tak mało popularny mit wzięty na tapetę oraz za Bambiego, człowieka, którego potrzebowaliśmy, a o którym nie wiedzieliśmy, że potrzebujemy, a na którego nie zasługujemy!
Nie musisz umieć w dorosłość - tak na pierwszy i drugi rzut oka, nikt nie umie, tylko życie i pesel wskazują, że trzeba wziąć się w garść i udawać, że już się ogarnia rzeczywistość, choć tak naprawdę to nie, bo w środku człowiek czuje się wciąż na 16, mimo iż metryka mówi 32, 48 itd.
więcej Pokaż mimo toTo jedno z wielu przesłań książki-kocyka-okładu na człowieka, jaką podarowała nam Marta...