rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Postanowiłam wyrobić sobie własne zdanie o tej książce mimo krytycznych opinii i sięgnęłam po nią w piątkowy wieczór. Kilka godzin później byłam już przy końcu i ostatnie pięćdziesiąt stron zostawiłam na rano wyłącznie dlatego, że bałam się, że nie zasnę po takiej dawce emocji. To książka do połknięcia na raz, w jeden wieczór. Całość jest bardzo klimatyczna. Nutę grozy wprowadzają już pierwsze słowa, a ostatnie sprawiają, że po całym ciele przechodzi nas dreszcz. Jestem dość strachliwą osobą, więc czytałam to wszystko z przerażeniem. Myślę jednak, że tę powieść można podciągnąć pod książkę psychologiczną z pewnym moralnym akcentem, To, co najbardziej urzekło mnie w tej książce, to miejsce akcji - fascynowały mnie wszelkie opisy. Niezwykle polecam tę książkę. Ja czytałam ją z wielkim przejęciem i zaangażowaniem . Dla fanów gatunku godna polecenia. Dla amatorów - tym bardziej.

Postanowiłam wyrobić sobie własne zdanie o tej książce mimo krytycznych opinii i sięgnęłam po nią w piątkowy wieczór. Kilka godzin później byłam już przy końcu i ostatnie pięćdziesiąt stron zostawiłam na rano wyłącznie dlatego, że bałam się, że nie zasnę po takiej dawce emocji. To książka do połknięcia na raz, w jeden wieczór. Całość jest bardzo klimatyczna. Nutę grozy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Coś mówił mi ten tytuł. Byłam pewna, że słyszałam o takim filmie, pewnie nawet oglądałam jego fragment, ale zbytnio nie mogłam przypomnieć sobie fabuły. Książka okrzyknięta klasykiem, Jack London znanym pisarzem, a ja w ogóle go nie znałam. Stwierdziłam jednak, że warto mieć w swojej biblioteczce książkę zaliczającą się do klasyki literatury, ale też pięknie wydaną, która przez kilka lat będzie ozdobą. Zabrałam się więc za Zew Krwi.

Nigdy nie myślałam, że zaciekawi mnie książka o psie. Przysięgam, że żaden thriller czy kryminał nie wciągnął mnie w ostatnim czasie tak jak ta powieść obyczajowa. To zwierzę przeżywało tyle przygód, ale przede wszystkim tyle emocji, że nie potrafiłam traktować go z obojętnością. Jesteśmy też świadkami jego wewnętrznych przemian i rozterek. Jack London pięknie opisał to, co dzieje się w sercu zwierzęcia. Nie mówił tu o miłości czy o innych cechach bliskim ludziom. Opisywał wszystko z perspektywy psa, który czuje, ale nie potrafi tych emocji nazwać. Dlatego nie czytamy o strachu, ale o nieznanym, nie o kochaniu, ale o instynkcie, nie o przywiązaniu, ale o prawie, ale i tak potrafimy to wszystko przełożyć na świat ludzki. Niesamowita praca autora.

To ponadczasowa opowieść, którą poznać powinien każdy. Nie spodziewałam się, że ta historia wywoła we mnie tyle emocji: wzruszenie, zaciekawienie, złość, zdumienie, nostalgię, ulgę, strach. Nie odmawiajcie sobie tego pięknego wydania i tak cudownej opowieści, która złapie was za serce i nie będzie chciała puścić. Nie trzeba czytać o ludzkich tragediach, by się wzruszyć.

Coś mówił mi ten tytuł. Byłam pewna, że słyszałam o takim filmie, pewnie nawet oglądałam jego fragment, ale zbytnio nie mogłam przypomnieć sobie fabuły. Książka okrzyknięta klasykiem, Jack London znanym pisarzem, a ja w ogóle go nie znałam. Stwierdziłam jednak, że warto mieć w swojej biblioteczce książkę zaliczającą się do klasyki literatury, ale też pięknie wydaną, która...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opowiem ci o zbrodni: Portret kobiety nad brzegiem morza Igor Brejdygant, Wojciech Chmielarz, Max Czornyj, Michał Fajbusiewicz, Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Marta Guzowska, Michał Kuźmiński, Joanna Opiat-Bojarska, Katarzyna Puzyńska
Ocena 7,1
Opowiem ci o z... Igor Brejdygant, Wo...

Na półkach:

Najczęściej jest tak, że kontynuacje podobają nam się o wiele mniej. Bo są trochę na siłę, bo są trochę wtórne, bo mamy większe oczekiwania...

Ja natomiast byłam delikatnie zawiedziona wcześniejszą antologią. Nie czułam jej klimatu, podobało mi się niewiele opowiadań, jeśli w ogóle można mówić o "podobaniu się".

Z tą było inaczej. Może to zasługa nowych pisarzy, którzy wsparli tych z wcześniejszej antologii, a może po prostu za drugim razem nabrali pewnej wprawy w relacjonowaniu takich okropieństw, ale o ile w pierwszym tomie czułam się, jakbym czytała suche fakty, to tu naprawdę zawładnęły mną emocje i każdą historię przeżywałam jak własną.

Pewnie, niektóre opowieści były słabsze, ale inne (np. "Łowca") nie pozwalały mi spać po nocach - coś niesamowitego. Ten zbiór zmotywował mnie też do przeczytania powieści tych pisarzy, bo jeśli potrafią w takich sposób opisywać rzeczy, które naprawdę się wydarzyły, to jak świetnie muszą kreować historię z dodatkiem własnej wyobraźni!

Gorąco polecam.

Najczęściej jest tak, że kontynuacje podobają nam się o wiele mniej. Bo są trochę na siłę, bo są trochę wtórne, bo mamy większe oczekiwania...

Ja natomiast byłam delikatnie zawiedziona wcześniejszą antologią. Nie czułam jej klimatu, podobało mi się niewiele opowiadań, jeśli w ogóle można mówić o "podobaniu się".

Z tą było inaczej. Może to zasługa nowych pisarzy, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Lanny" przypomina mi wszystkie bajki, które czytałam będąc dzieckiem. Po wielu latach dowiedziałam się jednak, że te bajkowe klimaty były mocna zmienione, by podobać się dzieciom. Ukochany Roszupunki nie uratował jej z rąk wiedźmy - oślepł. Macocha Królewny Śnieżki została ukarana za swoje przewinienia okrutną śmiercią. Śpiąca królewna wcale nie była zakochana w swoim księciu...


"Lanny" to właśnie baśń, która okazuje się być horrorem. Świat przedstawiony przez Maxa Portera jest okrutny, pełen zła i brzydoty. Nie wiem, czy poleciłabym tę książkę dzieciom...


Piękny jest natomiast styl autora, zabawa z tekstem, umiejętność dawkowania napięcia i tępa, a także jego postrzeganie świata - zupełnie nieszablonowe, podobne trochę do sztuki z zakresu kubizmu: pełne kolorowych figur i żywych barw. Cudowne przeżycie dla duszy.

"Lanny" przypomina mi wszystkie bajki, które czytałam będąc dzieckiem. Po wielu latach dowiedziałam się jednak, że te bajkowe klimaty były mocna zmienione, by podobać się dzieciom. Ukochany Roszupunki nie uratował jej z rąk wiedźmy - oślepł. Macocha Królewny Śnieżki została ukarana za swoje przewinienia okrutną śmiercią. Śpiąca królewna wcale nie była zakochana w swoim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy z nas - niezależnie od tego jak ciężkie książki lubi czytać- raz na jakiś czas musi sięgnąć po coś, co pozwoli wziąć głęboki oddech. Ja w takich chwilach zawsze się gam po powieści Nory Roberts.


Ta autorka potrafi opisać najprostszą i najbardziej oklepaną z historii w taki sposób, że czytelnik czuje niemałą zazdrość do bohaterów: że są tacy idealni, że są tacy piękni, że koniec końców wszystko im się w życiu układa. Przez pewien czas pozwala nam marzyć i oderwać się od nieprzeczytanych esejów, niedomytej podłogi i niedogotowanego obiadu.


Taka jest Nora i taka jest ta książka - czyta się ją z wypiekami na policzkach i teoretycznie ma się pewność zakończenia, ale po ostatniej stronie robi się tak jakoś smutno... Bo przyjemniej było w tej literackiej fikcji.

Każdy z nas - niezależnie od tego jak ciężkie książki lubi czytać- raz na jakiś czas musi sięgnąć po coś, co pozwoli wziąć głęboki oddech. Ja w takich chwilach zawsze się gam po powieści Nory Roberts.


Ta autorka potrafi opisać najprostszą i najbardziej oklepaną z historii w taki sposób, że czytelnik czuje niemałą zazdrość do bohaterów: że są tacy idealni, że są tacy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzisiaj chciałabym napisać trochę o "Upiornych opowieściach po zmroku". 👻

Najbardziej w tej książce zaskoczyła mnie objętość. To nie wiele ponad sto stron dużej czcionki i obrazków. Chciałam zaserwować sobie koszmarną noc z tą książką, więc zaczęłam ją czytać o 21. Przed 22 byłam już po lekturze. 🙈

Autor podzielił ją na kilka części. Pierwsza to nauka opowiadania historyjek. Przytoczone zostają stare jak świat opowieści i zakończone zostają "A teraz rzuć się na słuchacza i krzyknij!" - średnio mnie to wystraszyło. Kolejne etapy to opowieści, które rozbawią, opowieści z życia wzięte, opowieści o duchach, opowieści o nawiedzonych rzeczach. Są one jednak tak krótkie, że nie zdążyłam się w nie wczuć.

Przysięgam, że jestem ogromnym tchórzem i przeraża mnie praktycznie wszystko, ale w tym zbiorze zaskoczyły mnie może 2 lub 3 opowiadania. Większe wrażenie zrobiły na mnie obrazy i grafiki. Niektóre serio były upiorne!

Ciężko mi wyobrazić sobie jak miałby wyglądać film na podstawie tej książeczki, więc muszę odwiedzić kino i się przekonać 😊

Dzisiaj chciałabym napisać trochę o "Upiornych opowieściach po zmroku". 👻

Najbardziej w tej książce zaskoczyła mnie objętość. To nie wiele ponad sto stron dużej czcionki i obrazków. Chciałam zaserwować sobie koszmarną noc z tą książką, więc zaczęłam ją czytać o 21. Przed 22 byłam już po lekturze. 🙈

Autor podzielił ją na kilka części. Pierwsza to nauka opowiadania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio przyszły do mnie dwie książki od wydawnictwa Otwartego. Byłam pewna, że bardziej spodoba mi się "Opowiedz mi o nim", bo opis był baaaardzo intrygujący. Okazało się jednak, że o wiele lepiej bawiłam się, czytając "Perfekcyjną żonę". Ten motyw przewijał się już kilka razy i w filmach i w literaturze, ale jednak JP Delaney nigdy nie zawodzi i to już trzecia jego książka, która wprawiła mnie w stan wielkiego "wow".

Jeden z największych plusów tej książki to styl pisania autora, a także wkład wydawnictwa w rozmieszczenie poszczególnych informacji. Ponad czterysta stron przeczytałam praktycznie w jeden dzień i nie czułam się zmęczona tą historią, a nawet przeciwnie - chciałam więcej.

To książka wciągająca, do pożarcia, pełna zagadek, zwrotów akcji i nieporozumień, które wprowadzają w błąd. To też wizja przyszłości, fantazja Delaneya jest przerażająco wspaniała.

Ostatnio przyszły do mnie dwie książki od wydawnictwa Otwartego. Byłam pewna, że bardziej spodoba mi się "Opowiedz mi o nim", bo opis był baaaardzo intrygujący. Okazało się jednak, że o wiele lepiej bawiłam się, czytając "Perfekcyjną żonę". Ten motyw przewijał się już kilka razy i w filmach i w literaturze, ale jednak JP Delaney nigdy nie zawodzi i to już trzecia jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Opowiedz mi o nim" to jedna z tych książek, która od razu krzyczy "weź mnie i przeczytaj"! Zabrałam się za nią kilka minut po tym, gdy listonosz zapukał do moich drzwi ;)

To książka pełna akcji, z pełno krwistymi bohaterami i wielowymiarową akcją. Ciężko ją odłożyć. Jestem pewna, że o ile kiedyś kojarzyliśmy wydawnictwo Otwarte z młodzieżówkami i lekką literaturą, to teraz możemy nazywać je wydawnictwem, które nie stroni od dobrych i trzymających w napięciu thrillerów.

Zdecydowanie przychylam się do wszystkich pozytywnych opinii na temat tej książki. Może nie jest to najwybitniejszy thriller tego roku, ale to z pewnością naładowana emocjami powieść, którą będziecie chcieli jak najszybciej doczytać, by poznać zakończenie, a gdy już je odkryjecie, będziecie niesamowicie chcieli wrócić gdzieś do środka i jeszcze raz wszystko powoli przemyśleć.

"Opowiedz mi o nim" to jedna z tych książek, która od razu krzyczy "weź mnie i przeczytaj"! Zabrałam się za nią kilka minut po tym, gdy listonosz zapukał do moich drzwi ;)

To książka pełna akcji, z pełno krwistymi bohaterami i wielowymiarową akcją. Ciężko ją odłożyć. Jestem pewna, że o ile kiedyś kojarzyliśmy wydawnictwo Otwarte z młodzieżówkami i lekką literaturą, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jak pisze Magda Łucyan jest niewiarygodne 🙈 Czytam książkę pełną bólu, prawdy, żalu, a śmieję się i nie mogę oderwać jak gdybym czytała jakąś bardzo wciągającą młodzieżówkę! 📚 Koniecznie muszę sięgnąć po jej wcześniejsze książki, a wy powinniście sięgnąć po "Powstańców" 🙏

To jak pisze Magda Łucyan jest niewiarygodne 🙈 Czytam książkę pełną bólu, prawdy, żalu, a śmieję się i nie mogę oderwać jak gdybym czytała jakąś bardzo wciągającą młodzieżówkę! 📚 Koniecznie muszę sięgnąć po jej wcześniejsze książki, a wy powinniście sięgnąć po "Powstańców" 🙏

Pokaż mimo to

Okładka książki Nowa Ewa. Początek Giovanna Fletcher, Tom Fletcher
Ocena 7,0
Nowa Ewa. Pocz... Giovanna Fletcher, ...

Na półkach:

Czasem kupuję je dla ładnych okładek lub dlatego, że wszyscy je polecają, ale koniec końców raczej nie czytam książek fantastycznych dla młodzieży. A jednak "Nowa. Ewa" zainteresowała mnie na tyle, żebym zmieniła nastawienie do tego gatunku. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z podobną fabułą. 📖

Ewa jest pierwszą kobietą od 50 lat, która przyszła na ten świat. Od dnia narodzin jej przyszłość jest z góry zaplanowana: w wieku 16 lat ma wybrać jednego z trzech wyselekcjonowanych mężczyzn i zadbać o dalszy los planety. W planie nie było jednak opcji, że Ewa się zakocha. I to w zupełnie innym mężczyźnie. 👫

Z stuprocentową pewnością myślę, że warto czekać na tę książkę i na jej kontynuację.

Zachwyci się nią każdy młody fan fantastyki

Czasem kupuję je dla ładnych okładek lub dlatego, że wszyscy je polecają, ale koniec końców raczej nie czytam książek fantastycznych dla młodzieży. A jednak "Nowa. Ewa" zainteresowała mnie na tyle, żebym zmieniła nastawienie do tego gatunku. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z podobną fabułą. 📖

Ewa jest pierwszą kobietą od 50 lat, która przyszła na ten świat. Od dnia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli mam opisywać od początku, to muszę wspomnieć o wydaniu, które jest obłędne. Cena okładkowa wynosi 49,90 złotych, ale z pewnością w Internecie znajdziecie niższe kwoty. W tej cenie macie klasyczną powieść, która porywa na wiele godzin, w twardej oprawie i z obwolutą, a do tego z zakładką w postaci wstążki. Jednakże magia rozpoczyna się w środku. Wklejka w postaci mapy (której brakowało mi w poprzednim wydaniu) inna na początku i na końcu. Cudowne rysunki i malunki. Czasem jako wtrącenie do rozdziału, a czasem jako osobny obraz na całej stronie. Zakładam, że tę książkę można przeczytać w kilka godzin, ale jeśli doliczyć podziwianie ilustracji, to przygotujcie sobie kilka dni.

Jeśli mam opisywać od początku, to muszę wspomnieć o wydaniu, które jest obłędne. Cena okładkowa wynosi 49,90 złotych, ale z pewnością w Internecie znajdziecie niższe kwoty. W tej cenie macie klasyczną powieść, która porywa na wiele godzin, w twardej oprawie i z obwolutą, a do tego z zakładką w postaci wstążki. Jednakże magia rozpoczyna się w środku. Wklejka w postaci mapy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezwykle dojrzała i emocjonalna książka. Potrafi doprowadzić do łez smutku i radości. Z pewnością za sto lat będzie tak samo popularna i bardzo cieszy mnie ten fakt, bo to jedna z książek, które pochłania się szybko i z zainteresowaniem, a niosą jednak za sobą ogromny przekaz.

Cieszę się, że wydawnictwa wznawiają wydawanie TAKICH książek, które na dodruk naprawdę zasługują.

Niezwykle dojrzała i emocjonalna książka. Potrafi doprowadzić do łez smutku i radości. Z pewnością za sto lat będzie tak samo popularna i bardzo cieszy mnie ten fakt, bo to jedna z książek, które pochłania się szybko i z zainteresowaniem, a niosą jednak za sobą ogromny przekaz.

Cieszę się, że wydawnictwa wznawiają wydawanie TAKICH książek, które na dodruk naprawdę zasługują.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pewnie zauważyliście już tę tendencję u autorów: pierwszy tom okazał się bestsellerem, a więc pojawił się drugi. Sięgnięto po niego, bo liczyło się na powtórkę z rozrywki. Nie było już tak dobrze, ale wydano też trzeci tom. I tak czasem aż do ośmiotomowych sag rodzinnych. Czytając Mastertona można odnieść podobne wrażenie. Manitou okryło się sławą, a on ciągle i ciągle wydawał kolejne tomy lub powieści na bazie głównego wątku. Odróżniało go tylko jedno. Każda kolejna książka z serii Manitou była coraz lepsza.

Tym razem książka nie krąży wokół krwawych morderstw i rozczłonkowanych ciał, ale wokół masakry czystej i jeszcze bardziej dotkliwej. Wyobraźcie sobie, że nagle przestajecie widzieć. Nie przez wypadek, nie przez uwarunkowania biologiczne, ale od tak sobie. Pijecie kawę, czytacie gazetę i nagle nic. Prowadzicie auto i nagle nic. To niezwykle przerażająca wizja i ziszcza się ona w "Armagedonie".

Ta książka trochę różni się od poprzednich, które zostały wydane bardzo dawno temu. Armagedon pochodzi z 2009 roku i czuć, że Masterton nie chce pozostać w tyle. Sporo zmienia, pojawiają się telefony i inne urządzenia, ale nie grzebie niepotrzebnie przy postaciach. Pojawia się kilka nowych, ale stare to nadal ten sam Harry, ten sam Śpiewająca Skała itd.

Czytałam tę książkę z zapartym tchem. Potrzebowałam odpoczynku od mdłych młodzieżówek i dostałam coś... coś ciekawego. To nie był horror taki jak w "Krwi Manitou", ale czułam ciarki na plecach. Ciężko było mi kończyć tę książkę, ponieważ miała wydźwięk pożegnania. Całe szczęście, że czeka jeszcze na mnie "Infekcja".

Pewnie zauważyliście już tę tendencję u autorów: pierwszy tom okazał się bestsellerem, a więc pojawił się drugi. Sięgnięto po niego, bo liczyło się na powtórkę z rozrywki. Nie było już tak dobrze, ale wydano też trzeci tom. I tak czasem aż do ośmiotomowych sag rodzinnych. Czytając Mastertona można odnieść podobne wrażenie. Manitou okryło się sławą, a on ciągle i ciągle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Już od długiego czasu myślałam o Lukrecji. O tym, co będzie dalej z jej szalonym życiem i co postanowią Wera i Claudynka. To chyba najlepsza recenzja dla tej książki. Otwierając trzeci tom, czułam się, jakbym wracała do przyjaciółki, której nie widziałam od dawna.

Laura Adori musi być wspaniałą kobietą, bo nie wierzę, żeby ktoś zwyczajny mógł tak pisać o smakach i uczuciach jak ona. Pisząc kryminał, można czerpać wiedzę o ranach z Wikipedii, ale nie można opisywać kwiatów, przypraw, dźwięków i energii bez fascynacji nimi. Ta książka jest ezoteryczna, magiczna, pachnąca i kilka razy sprawi, że zaburczy wam w brzuchu,




Ma swoje minusy, prawda. Niektóre wydarzenia są tak przewidywalne, że aż chce nam się nakrzyczeć na bohaterkę i powiedzieć: Jak możesz być tak głupia? Nie widzisz prawdziwego sensu tych zdarzeń? Ale nie, nie, na ciężarną nie można krzyczeć. Przyznaję, że nie jestem osobą wierzącą w wróżby i magiczne sztuczki, więc niektóre momenty były dla mnie zabawnie fantastyczne, ale nie oszukujmy się, większość tej książki po prostu miała być zabawna. Claudynka nadal przyprawia mnie o spazmy, a bloga Lukrecji bardzo chętnie czytałabym w prawdziwym życiu.

Troszkę zabrakło mi rozwinięcia lub zakończenia pewnych wątków, np. tych z Werą i jej życiem uczuciowym, ale to może dobrze, bo tli się we mnie nadzieja, że Laura Adori jeszcze kiedyś złapie za pióro i dopisze kolejne losy Lukrecji... A może nie jej samej, ale jej Owoców.

Już od długiego czasu myślałam o Lukrecji. O tym, co będzie dalej z jej szalonym życiem i co postanowią Wera i Claudynka. To chyba najlepsza recenzja dla tej książki. Otwierając trzeci tom, czułam się, jakbym wracała do przyjaciółki, której nie widziałam od dawna.

Laura Adori musi być wspaniałą kobietą, bo nie wierzę, żeby ktoś zwyczajny mógł tak pisać o smakach i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Byłam bardzo zaskoczona, gdy dostałam tę książkę. Zamawiając ją byłam pewna, że będzie to coś między reportażem, a powieścią ozdobioną jakimiś zdjęciami, tabelkami itd. Myślałam, że to będzie niezły prezent dla mojego brata, który interesuje się tym sportem, ale nie, zdziwiłam się, bo to prawdziwy reportaż pełen informacji, intryg i wiedzy. To jest książka o historii, ale też o współczesnym świecie i kręci się nie tylko wokół piłki, ale zahacza o bardzo ważne i głośne dziś tematy: korupcję, wyzysk, kłamstwa.

Autor podchodzi do tematu z wielu stron. Rozmawia z dużą liczbą zainteresowanych, nawet z kibicami. Widać, że dla tej książki poświęcił spory fragment życia, odbył wiele podróży i sporo ryzykował. Opowiada nam o bogaczach z Azji, Stanów Zjednoczonych i byłego ZSRR. Porównuje to, co w piłce nożnej działo się kiedyś z tym, co ma miejsce teraz i najczęściej nie są to zmiany na lepsze. Ukazuje nam drogę, którą klub musi przejść, gdy zostaje sprzedany innemu właścicielowi. To trochę jak w niewolnictwie. Najlepsi są przekazywani z rąk do rąk i właściwie można na nich nakleić karteczkę z workiem pieniędzy. To chodzące reklamy i zabawki w rękach tych ogromnych miliarderów.

Obawiałam się, że ta książka mnie znudzi, bo nie jestem wielką fanką piłki nożnej, a właściwie to nie jestem fanką żadnego sportu, ale jako osoba interesująca się współczesnością i tym jak zmienia się świat, jestem pod wrażeniem 1) tego, co dzieje się na naszych oczach z piłką nożną 2) niewiedzą społeczeństwa w tym temacie 3) tym, jak świat potrafi manipulować i zmieniać się w każdej dziedzinie. Dla takich jak ja: ciekawa i zaskakująca. Dla fanów piłki nożnej: druzgocąca i straszna. Trzeba to przeczytać.

Byłam bardzo zaskoczona, gdy dostałam tę książkę. Zamawiając ją byłam pewna, że będzie to coś między reportażem, a powieścią ozdobioną jakimiś zdjęciami, tabelkami itd. Myślałam, że to będzie niezły prezent dla mojego brata, który interesuje się tym sportem, ale nie, zdziwiłam się, bo to prawdziwy reportaż pełen informacji, intryg i wiedzy. To jest książka o historii, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O samej historii opisanej przez Twaina nie będę dużo pisać. Wszyscy wiemy, że ten autor uwielbiał opisywać swoje poglądy w książkach, a miał o czym pisać. Jego powieści traktują o nierównościach społecznych, ale też o prawach kobiet i wielu różnych tematach, które są aktualne również dzisiaj. Podobnie jest z "Królewiczem i żebrakiem".

Każdy zna tę historię. Biedny Tom i bogaty, ale nieszczęśliwy Edward. Żebrak i książę. Spotykają się i od tego czasu ich życia wywracają się do góry nogami, a właściwie to zamieniają się życiami! Jak Tom poradzi sobie w roli dziedzica, któremu wszyscy usługują? I co będzie z Edwardem, który zrzuci jedwabie dla łachmanów?



Warto wspomnieć o wydaniu tej książki. Pasuje do innych klasycznych propozycji od Zysk i S-ka, ma ten sam materiałowy grzbiet i wstążeczkę do zakładania. Czytanie umilają ilustracje, które kojarzą mi się z rysunkami, które oglądałam w książeczkach, które dostałam na Boże Narodzenie, gdy byłam dzieckiem.

Warto zainwestować w tę książkę i w inne z tej serii. Będą wspaniałym źródłem radości dla was i dla waszych pociech.

O samej historii opisanej przez Twaina nie będę dużo pisać. Wszyscy wiemy, że ten autor uwielbiał opisywać swoje poglądy w książkach, a miał o czym pisać. Jego powieści traktują o nierównościach społecznych, ale też o prawach kobiet i wielu różnych tematach, które są aktualne również dzisiaj. Podobnie jest z "Królewiczem i żebrakiem".

Każdy zna tę historię. Biedny Tom i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Przybysz" to historia, którą napisało życie. Opowieść o chłopcu w wieku mojego brata, który skazany został na tygodnie tułaczki po lasach, polach i wsiach. Na spanie pod gołym niebem, na wyjadanie mrówek i na zbieranie podejrzanych roślin, by oszukać głód. Wyrwany z domu pełnego miłości, ale też porządku. Zastanawiam się, co zrobiłby w takiej sytuacji mój brat? Pewnie szukałby w dziuplach ładowarki do iPhona, a potem marudził, że nie ma jego ulubionych kabanosów dojrzewających.

Być może ta historia nie poruszyła mnie tak jak powinna. Przeczytałam już sporo książek Barbary Engelking czy Grossa, od "Złotych żniw" po "Sąsiadów". Moje humanistyczne zainteresowania przewlokły mnie przez pogrom kielecki i powstania w obie strony. Zakładam, że jeśli nie czytacie książek tego typu, to ta może złamać wasze serce.

Ta powieść jest całkiem inna od poprzedniej książki pana Tymińskiego. Owszem, też traktuje o wojnie i jej ciemnych stronach, ale jest zupełnie inaczej opowiedziana. "Wołyń. Bez litości" pachniał mężczyzną. Główny bohater nadawał historii czegoś surowego i męskiego, natomiast "Przybysz" jest mimo całej potwornej oprawy bardzo lekki w czytaniu. Ja uwierzyłam, że tę historię opowiada mi zagubiony chłopiec, który stracił przyjaciela i nie wie, co zjeść na śniadanie.

Grozy dodaje realność tych wydarzeń. Na skrzydełku możemy zobaczyć zdjęcie autora z bohaterem powieści, a zakończenie pozwala nam wyobrazić sobie, że siedzimy z nim w pokoju podobnym do domów naszych dziadków i słuchamy jego wspomnień, których właściwie sam nie jest do końca pewien.

W obecnych czasach potrzeba nam takich książek. Powieści, które pokażą, że to, co teraz się dzieje, może doprowadzić do czegoś strasznego. Antysemityzm w kraju, w którym nie ma Żydów to wielkie zagrożenie, a jego konsekwencją mogą być wydarzenia opisane w twórczości pana Tymińskiego.

"Przybysz" to historia, którą napisało życie. Opowieść o chłopcu w wieku mojego brata, który skazany został na tygodnie tułaczki po lasach, polach i wsiach. Na spanie pod gołym niebem, na wyjadanie mrówek i na zbieranie podejrzanych roślin, by oszukać głód. Wyrwany z domu pełnego miłości, ale też porządku. Zastanawiam się, co zrobiłby w takiej sytuacji mój brat? Pewnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo lubię Grahama Mastertona. Kiedyś każda jego książka mi się podobała, te nowsze są dla mnie czasem przyjemne, czasem jedynie przeciętne, ale serię Manitou pamiętam, choć czytałam pierwszy tom bardzo dawno. Jak dla mnie to takie typowe książki z cyklu horror. Jest duch, który w każdym tomie zostaje uśmiercony, ale koniec końców i tak coś się w nim jeszcze tli. Są bohaterowie pełni odwagi i pomysłów na pokonanie stwora i jest ta swoista, lepka atmosfera, którą Masterton potrafi stworzyć w sposób mistrzowski i spójny. Czytając w nocy można się naprawdę nieźle wystraszyć i mieć problemy z późniejszym odwiedzeniem łazienki (wiem z doświadczenia).



Cała ta seria jest strasznie w swoim stylu sprzeczna, bo z jednej strony autor jest takim bajarzem, trochę kojarzy mi się z Kingiem, opowiada i czaruje, uwielbia wtrącać sceny erotyczne, które czasem są wyjęte żywcem z pornografii, a czasem czułe i delikatne, a kilka stron później mamy wnętrzności rozrzucone na podłodze, obcięte członki, zmasakrowane ciała i morze krwi. Typowy Masterton. Groza jego powieści nie polega jednak na tym typowo ludzkim i filmowym czynniku jakim jest obrzydzenie, ale podsycana zostaje przez niezwykłe zjawiska, jak np. indiański demon. Jeśli spojrzy się na to w takiej rozsypce: seks, flaki i Indianie, to myślimy, że to jakieś głupoty i szkoda na nie papieru, ale nie, zaręczam wam, że to świetne powieści pełne grozy i napięcia.

Seria ma to do siebie, że nie trzeba jej czytać w całości. "Ducha zagłady" da się przeczytać bez "Zemsty Manitou", choć ja uwielbiam wychwytywać te smaczki przeznaczone dla starego czytelnika. Jeśli szukacie prawdziwego horroru z lewitującymi meblami, wywoływaniem duchów i z brutalnymi scenami, to musicie sięgnąć po serię Manitou.

Bardzo lubię Grahama Mastertona. Kiedyś każda jego książka mi się podobała, te nowsze są dla mnie czasem przyjemne, czasem jedynie przeciętne, ale serię Manitou pamiętam, choć czytałam pierwszy tom bardzo dawno. Jak dla mnie to takie typowe książki z cyklu horror. Jest duch, który w każdym tomie zostaje uśmiercony, ale koniec końców i tak coś się w nim jeszcze tli. Są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli zapytalibyście mnie o ulubioną serię dla dzieci, odpowiedziałabym, że to książki Suzanne Collins (tak, tej od "Igrzysk Śmierci") z cyklu "Kroniki Podziemia", bo to faktycznie ciekawe i ładnie wydane książki o tych cechach, które dzieciom powinno się wpajać: o miłości, przyjaźni, odwadze, braterstwie i bohaterstwie. Dlaczego nie poleciłabym serii Brandona Sandersona? Bo to w ogóle nie są książki dla dzieci.




Myślałam o nich błędnie przez trzy tomy. Sądziłam, że to niezwykle zabawne historie dla dzieci. Mamy tam trzynastolatka w roli głównej, przygody w zmyślonej krainie, magiczne moce itd. Dopiero czwarty tom dał mi do myślenia. Ten rozdźwięk między Ciszlandami i Wolnymi Królestwami, te utarte schematy i my, Ciszlandczycy pod władzą Bibliotekarzy. Przecież to, co autor mówi w posłowiu jest apelem do wszystkich ludzi: Bibliotekarze istnieją naprawdę. To ci ludzie, którzy w codziennych wiadomościach wmawiają nam głupoty, zabierają wolność i próbują utworzyć bardzo hermetyczny świat. Może to nie jest blog o polityce, ale te zabawne książeczki z pewnością są o niej. Czwarty tom zabrał się za coś nam bliskiego: wojny. Przecież toczą się cały czas, ale my zamykamy na nie oczy, nie dotyczy nas to, nie chcemy wysyłać tam pomocy, przeciwnie, Nasze misje pokojowe polegają na zrzucaniu bomb. Broń to teraz zabawki. Kupujemy chłopcom plastikowe karabiny, oswajamy ich z okrucieństwem.

Mimo tych wszystkich moich odkryć, uważam, że to nadal wspaniałe książki, jeśli chodzi o styl autora. Robi tam co chce. Na setnej stronie zdradza zakończenie, celowo psuje momenty kulminacyjne i wtrąca głupoty w momentach zadumy. Książki Sandersona są napisane tak, że nie chce się ich kończyć i już boli mnie serce, bo wiem, że nasza przygoda niedługo się skończy.

Serdecznie polecam te książki waszym dzieciom, bo traktują o poświęceniu, prawdzie, przyjaźni i rodzinie, ale też polecam je wam, bo otwierają oczy na okrucieństwa dzisiejszego świata i z pewnością będą dobrą odskocznią od tych waszych Ciszlandzkich bajek nudnych jak paluszki rybne.

Jeśli zapytalibyście mnie o ulubioną serię dla dzieci, odpowiedziałabym, że to książki Suzanne Collins (tak, tej od "Igrzysk Śmierci") z cyklu "Kroniki Podziemia", bo to faktycznie ciekawe i ładnie wydane książki o tych cechach, które dzieciom powinno się wpajać: o miłości, przyjaźni, odwadze, braterstwie i bohaterstwie. Dlaczego nie poleciłabym serii Brandona Sandersona?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książki Aleksandry Tyl zrobiły mi psikusa, bo byłam pewna, że "Szalona wiosna" to dopiero pierwszy tom z czterech. Okazało się przeciwnie, był ostatnim, a pojawiły się przed nim "Anielska zima", "Karmelowa jesień" i "Magiczne lato". Jedyny plus tej sytuacji był taki, że mogłam przeczytać opinie o wcześniejszych jej książkach i wszystkie były dobre, ich średnie na lubimyczytać przekraczają siódemkę. A jak było z "Szaloną wiosną"?



Było naprawdę wiosennie i szalenie zabawnie. W ogóle sam pomysł na "problem" głównej bohaterki był zaskakujący i zwiastował zakręconą historię, no bo kto normalny wynajmuje szamana, by zemścić się na swojej miłości? Nie oznacza to jednak, że Dorota była bohaterką przeze mnie nielubianą. Przeciwnie. Darzę ją wielką sympatią. Jej pomysły, czyny i wypowiedzi niejednokrotnie doprowadziły mnie do śmiechu. Chętnie poznałabym ją i zaprzyjaźniła się z taką zwariowaną osobistością.

To jest typowa wiosenna książka. Idealna do poczytania w hamaku, ponieważ strony same się przewracają, akcja płynie wartko, ciągle coś się dzieje. Postacie są nietuzinkowe, nadają powieści charakteru. Fakt, że nie czytałam poprzednich książek pani Tyl, w ogóle mi nie przeszkadzał. Mam teraz na nie ochotę, ale chyba zostawię je sobie na inne pory roku. Zobaczymy, czy też są tak dopasowane.

Książki Aleksandry Tyl zrobiły mi psikusa, bo byłam pewna, że "Szalona wiosna" to dopiero pierwszy tom z czterech. Okazało się przeciwnie, był ostatnim, a pojawiły się przed nim "Anielska zima", "Karmelowa jesień" i "Magiczne lato". Jedyny plus tej sytuacji był taki, że mogłam przeczytać opinie o wcześniejszych jej książkach i wszystkie były dobre, ich średnie na...

więcej Pokaż mimo to