-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04
2024-03
Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek dam Gaarderowi tak niską ocenę. A jednak. Dla mnie totalny zawód, odrobinę być może wynikający z faktu mocnego wplecienia tematu ewolucji, przy którym aż nadto widać, jak bardzo autor nie rozumie podstawowych jej mechanizmów.
Męczyłem. Niestety.
Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek dam Gaarderowi tak niską ocenę. A jednak. Dla mnie totalny zawód, odrobinę być może wynikający z faktu mocnego wplecienia tematu ewolucji, przy którym aż nadto widać, jak bardzo autor nie rozumie podstawowych jej mechanizmów.
Męczyłem. Niestety.
2024-01
W ramach styczniowego wyzwania - książki z motywem zimy - sięgnąłem właśnie po tę pozycję, tym bardziej, że ocena względnie wysoka i na jakiejś liście poleceń się znalazło, a i zabawa w odkrywanie przeszłości z zapisków odnalezionych zazwyczaj mnie interesowało.
I trzeba przyznać, że rzeczywiście było to wyzwanie. I to bardzo trudne wyzwanie. Tylko i wyłącznie dlatego, że ta powieść jest niemiłosiernie słaba, szczególnie w zestawieniu z oczekiwaniami wynikającymi z wysokiej średniej.
Głównych zarzutów mam całe dwa - mniejsze pominę, bo po cóż się pastwić.
Absolutnie podstawowym jest ekstremalna przewidywalność absolutnie każdego kolejnego fragmentu powieści. Po około 50 stronach (gdy już generalnie można się wczuć, o czym to, jak i którędy) czytanie nabiera formę najzwyklejszego w świecie potwierdzania wszystkiego, czego się można było spodziewać. Już życzenia świąteczne od dalekiej cioci bywają bardziej zaskakujące.
Nie jest tak, że się nic nie dzieje. Po prostu absolutnie wszystko, co się dzieje, średnio ogarnięty czytelnik przewidział kilka / kilkanaście stron wcześniej.
Drugi zarzut, równie ciężki, to główna bohaterka. Pani adwokat z okładek magazynów, opromieniana od lat licznymi sukcesami, jest najzwyczajniej w świecie najbardziej tępą postacią z jakiejkolwiek powieści, jaką miałem w ostatnich latach w rękach. Brak elementarnej, wręcz przedszkolnej praktyczności jej oraz jej męża to już cebulka na torcie tej głupoty (polecam fragment, gdy odnajdują drewno w szopie. Wrzuciłem zdjęcie tegoż na fejsa i śmiechom nie było końca).
Najbardziej niezrozumiałą dla mnie rzeczą jest jednak to, jakim cudem historia z przeszłości, choć do bólu przewidywalna, jest jednak całkiem zgrabnie i przyjemnie napisana (ba, nawet można w nią wsiąknąć bez reszty, a uczestnicy zdarzeń są niesamowicie dokładnie i interesująco przedstawiani), a jednocześnie wydarzenia ze współczesności wywołują fejspalm za fejspalmem.
Mimo sporej liczby pozytywnych tutaj opinii, ja jednak zdecydowanie odradzę.
Można sięgnąć tylko i wyłącznie wówczas, gdy metr śniegu, czy też śnieg po biodro, całkowicie zagrozi waszej egzystencji i zechcecie sobie tę egzystencję skutecznie skrócić.
W ramach styczniowego wyzwania - książki z motywem zimy - sięgnąłem właśnie po tę pozycję, tym bardziej, że ocena względnie wysoka i na jakiejś liście poleceń się znalazło, a i zabawa w odkrywanie przeszłości z zapisków odnalezionych zazwyczaj mnie interesowało.
I trzeba przyznać, że rzeczywiście było to wyzwanie. I to bardzo trudne wyzwanie. Tylko i wyłącznie dlatego, że...
2024-01
No ok, przeczytałem może i szybko, bo w dwa dni, ale jak na powieść 500-stronicową niemalże, w znacznej części "pamiętnikowej", to te wszystkie postaci są.... płaskie. Niesamowicie płaskie. Dowiadujemy się co robią i niby dlaczego, jakieś tam pozory motywacji są, ale każdą z tych postaci da się streścić w 2-3 zdaniach. Nawet Estebana, którego tu najwięcej. Nawet w zapchajpółkowych kryminałach przynajmniej losowy detektyw główny jest bardziej złożony.
To trochę za mało, by w moich standardach przeskoczyć z "przeciętnej" na "dobrą".
No ok, przeczytałem może i szybko, bo w dwa dni, ale jak na powieść 500-stronicową niemalże, w znacznej części "pamiętnikowej", to te wszystkie postaci są.... płaskie. Niesamowicie płaskie. Dowiadujemy się co robią i niby dlaczego, jakieś tam pozory motywacji są, ale każdą z tych postaci da się streścić w 2-3 zdaniach. Nawet Estebana, którego tu najwięcej. Nawet w...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12
W zasadzie bardzo wiele, co można powiedzieć o tej książce, jest w jej oficjalnym opisie, co w zasadzie jest rzadkością. Pomieszanie gatunków, afera, true crime no i Dynastia.
Czego z kolei w opisie nie ma, to opowieści o tym, jak różnie wyglądają punkty widzenia w zależności od punktu siedzenia i jak płynna jest granica moralności w zależności od tego właśnie.
Nie ma również w opisie tego, że nawet czytelnik nierozmiłowany w okresie - czytaj ja - będzie w stanie połknąć to opasłe tomiszcze jednym ciągiem.
Niezapłacone przed końcem roku rachunki, naczynia walające się w zlewie, skarpetki przy łóżku, niewysłane maile w pracy - czuj się winny i odpowiedzialny, Dehnelu, bo rzeczywiście nie sposób się oderwać: czytałem w domu, w pracy w autobusie, w marszu, w zasadzie bez dłuższych przerw.
Jednocześnie gorące pozdrowienia dla tych, którzy nie czytali, a już się zdążyli przysrać do autora w opiniach, wy też w tej powieści jesteście, pod innymi personaliami, w Bajorze :P Bez urazy, Janino :P
A czy to opowieść o Łabędziach, o Bajorze, czy o Bajorze łabędzim - ocenę tego pozostawmy tym, którzy przeczytali.
Za niesamowity poziom przykuwalności uwagi i nieodklejalność od letury - 9/10
W zasadzie bardzo wiele, co można powiedzieć o tej książce, jest w jej oficjalnym opisie, co w zasadzie jest rzadkością. Pomieszanie gatunków, afera, true crime no i Dynastia.
Czego z kolei w opisie nie ma, to opowieści o tym, jak różnie wyglądają punkty widzenia w zależności od punktu siedzenia i jak płynna jest granica moralności w zależności od tego właśnie.
Nie ma...
Bardzo miałem mieszane uczucie w trakcie czytania. Co prawda było ostrzeżenie w recenzjach w postaci "opowiadania z humorem", nie spodziewałem się jednak, że ten humor jest aż tak bliski stand-upowemu i pierdzenie, sikanie i opisy rozklapciuchy będą aż tak częste. Wolę jednak M. Phytona czy Moliera, ale cóż, takie czasy.
Niezależnie od tego, w ilu momentach cyc opadnie, to autorce udało się zawrzeć między słowami drugą opowieść, jak z poziomu "drobnej bizneswoman" można dobić prawie do patolki. Niestety jest to opowieść między słowami i nie każdy ją widzi, a całe zamieszanie okołopogrzebowe jest tylko pretekstem. I tak oto nagle Wera, w zależności od indywidualnego poziomu czucia i empatii czytelnia, może jawić się jako zupełnie różna osoba.
Ja właśnie za to, czego trzeba się domyślać, podbijam ocenę do 7.
Rzeczywiście trudno się śmiać, gdy się ma zęby wybite.
Bardzo miałem mieszane uczucie w trakcie czytania. Co prawda było ostrzeżenie w recenzjach w postaci "opowiadania z humorem", nie spodziewałem się jednak, że ten humor jest aż tak bliski stand-upowemu i pierdzenie, sikanie i opisy rozklapciuchy będą aż tak częste. Wolę jednak M. Phytona czy Moliera, ale cóż, takie czasy.
Niezależnie od tego, w ilu momentach cyc opadnie, to...
2023-11
Chyba powielę opinię wielu już się wypowiadających: to jest cholernie dobre do połowy.
A później.... Naphta + Settembrini uśpiliby nawet Argosa.
Chyba powielę opinię wielu już się wypowiadających: to jest cholernie dobre do połowy.
A później.... Naphta + Settembrini uśpiliby nawet Argosa.
2023-08
Ta cała Emma to wypisz wymaluj ja. Ale skończyć chcę nieco inaczej. Dlatego mimo rozwlekłości, nie mogłem jakoś odłożyć chociaż na chwilę.
PS
Wy wszyscy śmieszkujący z Emmy, delikatnie zaznaczę, że obecnie rolę romansideł przejęły soszalmedia i jakieś filmowe luksusy z Jueseju tudzież seriale TVN, gdzie wszyscy są prawnikami, lekarzami i dziennikarzami, a brak nawet jednej sprzątaczki czy kasjerki z dyskontu. Takim obrazem się karmicie od małego.
Jednocześnie przypomnę, że 1/3 młodych ludzi do 24 r.ż. nie ma żadnych oszczędnosći, a tuż po tym wieku znaczna część jest zadłużona, i to nie ze względu na kupno mieszkania.
(Prawie) Wszyscy jesteśmy Emmami, karmimy się tylko inną iluzją szczęścia.
Ta cała Emma to wypisz wymaluj ja. Ale skończyć chcę nieco inaczej. Dlatego mimo rozwlekłości, nie mogłem jakoś odłożyć chociaż na chwilę.
PS
Wy wszyscy śmieszkujący z Emmy, delikatnie zaznaczę, że obecnie rolę romansideł przejęły soszalmedia i jakieś filmowe luksusy z Jueseju tudzież seriale TVN, gdzie wszyscy są prawnikami, lekarzami i dziennikarzami, a brak nawet jednej...
2023-09-11
2023-08
Kiedy dwukrotnie przywołujesz w powieści Kolekcjonera (raz w treści, raz umieszczając w motto części drugiej), upewnij się, że nie będziesz z Kolekcjonerem porównywany. A niestety będziesz.
Misery - relacja oprawca - więzień jest jednopłaszczyznowa i prosta, a ubarwić ją mają wątki gore.
Kolekcjoner - wątki gore nie są potrzebne, bo relacja jest wystarczająco złożona, a jak pokazują komentarze do Kolekcjonera, odczytywana jest na przynajmniej kilka różnych sposobów.
Także sorry Stephen. Jest filmowo, ale płytko. Tym bardziej, że wciąga nieco mniej niż inne wcześniejsze Kingi.
Lepiej obejrzeć film, jeden z nielicznych przypadków, gdzie ekranizacja przebija powieść. I to o kilkanaście długości.
Kiedy dwukrotnie przywołujesz w powieści Kolekcjonera (raz w treści, raz umieszczając w motto części drugiej), upewnij się, że nie będziesz z Kolekcjonerem porównywany. A niestety będziesz.
Misery - relacja oprawca - więzień jest jednopłaszczyznowa i prosta, a ubarwić ją mają wątki gore.
Kolekcjoner - wątki gore nie są potrzebne, bo relacja jest wystarczająco złożona, a jak...
2023-08
Czekało na liście i czekało, a jak już się doczekało, to weszło na raz.
To jest pozycja, która powinna znaleźć się na obowiązkowej liście lektur, bo ponadczasowo pokazuje, jak funkcjonują społeczności.
Książka przerażająca szczególnie po uświadomieniu sobie, że jakby dzieci zamienić dorosłymi, to treść by się nie zmieniła.
I dlatego jest jak jest.
Czekało na liście i czekało, a jak już się doczekało, to weszło na raz.
To jest pozycja, która powinna znaleźć się na obowiązkowej liście lektur, bo ponadczasowo pokazuje, jak funkcjonują społeczności.
Książka przerażająca szczególnie po uświadomieniu sobie, że jakby dzieci zamienić dorosłymi, to treść by się nie zmieniła.
I dlatego jest jak jest.
2023-03
Jak na powieść z absolutnej światowej klasyki, zbyt jest monotematyczna. Nie ma tu wyjścia ponad romans.
Plus za wypowiedzi Jane, czyli jak coś trafnie powiedzieć, jednocześnie tego nie mówiac.
Ale to w zasadzie tyle dobrego.
Jak na powieść z absolutnej światowej klasyki, zbyt jest monotematyczna. Nie ma tu wyjścia ponad romans.
Plus za wypowiedzi Jane, czyli jak coś trafnie powiedzieć, jednocześnie tego nie mówiac.
Ale to w zasadzie tyle dobrego.
2023-03-06
Przykre jest to, jak zaniżona jest ocena przez tych, co nie czytali, ale wiedzą.
Wbrew temu, co piszą media, książka nie szokuje, ale zasmuca. Historia, którą znamy tylko z jednej strony - z opisów medialnych - po raz pierwszy podana z drugiej strony, obrzucona hejtem, bo "przyzwoitość" wymaga, by najbardziej zainteresowana strona się nie wypowiadała. Przecież wiadomo, że dzieci, ryby i członkowie rodziny królewskiej głosu nie mają.
Pierdzielić taką przyzwoitość i pierdzielić zasady, które w kraju, w którym każdy może być kim chce, ten sam każdy wymaga, by ktoś, kto miał pecha urodzić się w rodzinie królewskiej musiał być tym, kim każdy chce, by był.
Nie o take Polske (UK, US, dowolny kraj) walczyłem.
Co do formy - trochę nierówna - ciekawa część pierwsza, mocno nieciekawa część druga, bo ileż można powtarzać to samo i fascynująca część trzecia, którą czyta się jednym tchem jak najlepszą powieść.
Podobno wiele powiedziano o tłumaczeniu - książka wydana w Polsce wcześniej, niż zamierzano i słyszałem, że w tłumaczeniu to wychodzi - ja się na ten temat nie wypowiem, czytałem w oryginale. A w oryginale, niezależnie od sympatii/antypatii - poza częścią drugą czyta się wspaniale.
W zasadzie na 7, ale dam 8, by ciut zrównoważyć "nie wiem, ale się wypowiem".
Przykre jest to, jak zaniżona jest ocena przez tych, co nie czytali, ale wiedzą.
Wbrew temu, co piszą media, książka nie szokuje, ale zasmuca. Historia, którą znamy tylko z jednej strony - z opisów medialnych - po raz pierwszy podana z drugiej strony, obrzucona hejtem, bo "przyzwoitość" wymaga, by najbardziej zainteresowana strona się nie wypowiadała. Przecież wiadomo, że...
2023-02-02
Najwybitniejsza polska powieść, w którą wsiąka się i chłonie namiętnie, napisana niezwykle sugestywnym językiem i świetnie skomponowana. Nawet znając sekwencję wydarzeń i tak trudno się oderwać. Właśnie skończyłem czytać po raz kolejny i wciąż jestem pod wrażeniem.
Chłopi działają lepiej niż energetyki - nawet gdy spać się chce, pojawia się scena, która tak ciśnienie podnosi, że zasnąć potem długimi godzinami nie można: czy to oko Borynowe z zapałką się wynurzające, czy to Dominikowej furia, człowiek się tak wczuwa, że trudno o inną reakcję.
Jedyna smutna rzecz to taka, że ponad 100 lat minęło, a ludzie wciąż tacy sami. I to nie tylko na wsiach.
Najwybitniejsza polska powieść, w którą wsiąka się i chłonie namiętnie, napisana niezwykle sugestywnym językiem i świetnie skomponowana. Nawet znając sekwencję wydarzeń i tak trudno się oderwać. Właśnie skończyłem czytać po raz kolejny i wciąż jestem pod wrażeniem.
Chłopi działają lepiej niż energetyki - nawet gdy spać się chce, pojawia się scena, która tak ciśnienie...
Znacznie poniżej poziomu, do jakiego przywykłem. Prawd o życiu tu niewiele, podobnie jak inspiracji do głębszęgo zastanowienia się.
Szybko się czytało, ale zdecydowanie można pominąć i sięgnąc po coś wcześniejszego autorki
Znacznie poniżej poziomu, do jakiego przywykłem. Prawd o życiu tu niewiele, podobnie jak inspiracji do głębszęgo zastanowienia się.
Szybko się czytało, ale zdecydowanie można pominąć i sięgnąc po coś wcześniejszego autorki
2022
Dawno nie czytałem książki tak pięknej, smutnej, a zarazem optymistycznej.
Tak, ryczałem. Ale było warto
Dawno nie czytałem książki tak pięknej, smutnej, a zarazem optymistycznej.
Tak, ryczałem. Ale było warto
O jakiez to koszmarne! Moje postanowienie, by przeczytać przed czterdziestką nie do końca się udało, bo męczyłem - dosłownie - przez 4 miesiące. Ale nie będę narzekać na opisy przyrody, bo te akurat tu sa najlepsze. Lezy cała reszta.
Fabuła zawężona do trzech czy czterech wydarzeń.
Każda z postaci łapie się na natychmiastową intensywną psychoterapię, do bólu zakręcona na jednym punkcie. Można by nawet rzec, że każdy z bohaterów ma dokładnie jedną cechę, niemiłosiernie wałkowaną przez dziesiątki stron. I tak np. Emilia ciągle globus, ciągle słabo, ciągle chora i coś w jej gardle staje przez stron pięćdziesiąt. A tu przychodzi pora na Anzelma tudzież Janka i jego brandzlowanie się tym, że lat temu paręset przyjechał król i powiedział, że wyjebiście się tu państwo bawicie. I tak przez stron sześćdziesiąt. A tu kolejna Andrzejowa, która owszem lubi chłopstwo, ale tak jakby z daleka, dwie stony później też lubi, ale z daleka, przemóc się nie może itede itepe.
Postaci, absolutnie wszystkie, są irytujące i płaskie do bólu. W Bravo Fotostory już były bardziej rozbudowane charaktery.
No i to zakończenie - wystarczy się popłakać i wszystko co złe się kończy. No dramat.
Większą tragedią od tej powieści jest już chyba tylko to, że wciąż nakazuje się młodym umysłom to chłonąć, przez co obrzydzić czytanie na lata.
Spragniony ciekawszego obrazu wsi i prowincji od razu po tym "dziele" wróciłem po raz kolejny do Chłopów. Tam się przynajmniej coś dzieje, tam każda z postaci jest wielowymiarowa i tam da się całkowicie o świecie zapomnieć.
Przy Nad Niemnem jedyne co się da, to zasnąć. Jeśli siadałem z tym do łózka, to po pięciu minutach odlatywałem w objęcia Morfeusza.
O jakiez to koszmarne! Moje postanowienie, by przeczytać przed czterdziestką nie do końca się udało, bo męczyłem - dosłownie - przez 4 miesiące. Ale nie będę narzekać na opisy przyrody, bo te akurat tu sa najlepsze. Lezy cała reszta.
Fabuła zawężona do trzech czy czterech wydarzeń.
Każda z postaci łapie się na natychmiastową intensywną psychoterapię, do bólu zakręcona na...
Jak ja nie lubię wszystkich bohaterów tej powieści!
No ale dobre to jest, dobre! Na tyle dobre, że teraz chłonę Evę i oderwać się znów nie mogę.
Tak długo, jak Arturo P-R. nie wchodzi w marynistykę (o przekleta Królowo Południa!), to mogę go czytać bez przerw.
Jak ja nie lubię wszystkich bohaterów tej powieści!
No ale dobre to jest, dobre! Na tyle dobre, że teraz chłonę Evę i oderwać się znów nie mogę.
Tak długo, jak Arturo P-R. nie wchodzi w marynistykę (o przekleta Królowo Południa!), to mogę go czytać bez przerw.
W moim odczuciu obrazek, jakich wiele. Zbyt krótkie i powierzchowne, proste i w moim przypadku żadnej refleksji nie pozostawiające.
To kolejna pozycja kanonu z USA, której rzekomego geniuszu absolutnie nie czuję na żadnym etapie czytania.
Znać wypada, bo przynajmniej to krótkie. Ale na tym koniec.
W moim odczuciu obrazek, jakich wiele. Zbyt krótkie i powierzchowne, proste i w moim przypadku żadnej refleksji nie pozostawiające.
Pokaż mimo toTo kolejna pozycja kanonu z USA, której rzekomego geniuszu absolutnie nie czuję na żadnym etapie czytania.
Znać wypada, bo przynajmniej to krótkie. Ale na tym koniec.