rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jest to moja druga lektura Ali Hazelwood i niestety, po "Love Hypothesis", tutaj wyszło gorzej. Dokładniej, od pewnego momentu.
Umiejscowienie głównych bohaterów w meandrach środowiska akademickiego zawsze było plusem w książkach autorki. Choć znajdujemy wiele uproszczeń, to ogólny obraz rzeczywistości uniwersyteckiej jest tutaj przyczynkiem do rozwoju ciekawej akcji i spotkania naszych bohaterów. Dlatego też sam początek i przeprowadzenie nas przez proces akademickiej rekrutacji był naprawdę wciągający i udany. Dlaczego więc autorka postanowiła go zakończyć i praktycznie wyciągnąć wszystkie karty w ok. 60% powieści? Tego nie rozumiem. Wiadomo przecież, że najciekawsze w tego typu lekturach jest to niemożliwie długie przeciąganie ostatecznego "spotkania" naszej pary i rozwiązanie piętrzących się pytań i niewiadomych. Zakończenie zarówno wątku akademickiego, jak i rozwiązanie praktycznie wszystkich problemów bohaterki zostawiając bardzo słabo rozegrany wątek z promotorem jako końcową przeszkodę do pokonania, sprawiło że duża część książki stała się po prostu nudna. Ot, i tak już doskonale wiemy co się stanie, najważniejsze się już stało, a teraz tylko odliczamy strony do tego, żeby Elsie zmotywowała się wreszcie do działania. W porównaniu z najbardziej znanym "Love Hypothesis", ta historia wypada więc bardzo średnio. Ten "zły" jest mniej zły, przeszkoda jest głównie w głowie bohaterki, a nasz enemy-to-lover staje się tym ostatnim o wiele za szybko.
I żebym nie była źle zrozumiana - to ciągle jest prosty, wciągający romans, spełniający zadanie książki na 2-3 dni, służącej do oderwania się od rzeczywistości. Tylko szkoda, że zadanie to wyczerpuje się w trochę ponad połowie powieści.

Jest to moja druga lektura Ali Hazelwood i niestety, po "Love Hypothesis", tutaj wyszło gorzej. Dokładniej, od pewnego momentu.
Umiejscowienie głównych bohaterów w meandrach środowiska akademickiego zawsze było plusem w książkach autorki. Choć znajdujemy wiele uproszczeń, to ogólny obraz rzeczywistości uniwersyteckiej jest tutaj przyczynkiem do rozwoju ciekawej akcji i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zupełnie inne spojrzenie na pierwszy kontakt w (niestety) mocnym duchu swoich czasów.
Książka niewątpliwie prezentuje intrygujący wgląd w to, jak w przyszłości mogłoby wyglądać pierwsze spotkanie z obcą cywilizacją. Choć pierwsze kilka -naście/dziesiąt stron raczej nuży, to od momentu rozwoju akcji na tytułowej "Ramie" autor umiejętnie przeskakuje między wyzwaniami, wydarzeniami i postaciami, budując napięcie i zainteresowanie odkrywaniem nieznanego. Niestety wszystko to jest mocno przesiąknięte duchem czasów, w których książka powstawała. Mamy więc i seksizm, i osadzenie technologii przyszłości na bazie ówczesnych dokonań, i ciągłe odnoszenie się bohaterów do wydarzeń i postaci XX, najdalej XIX wieku. Arthur C. Clarke choć umiejętnie zbudował napięcie towarzyszące odkrywaniu tego, co nieznane, umiejscowił akcję ponad 2 wieki w przyszłości, tylko po to, żeby wprowadzić lekkie innowacje technologiczne i zarysowaną koncepcję podboju Układu Słonecznego. Nie ma tam za bardzo żadnego tworzenia futurystycznych technologii, opisane wynalazki są aż boleśnie unowocześnionymi kopiami istniejących, a gdyby nie podbój Układu Słonecznego, to cała akcja równie dobrze mogłaby się dziać w końcówce XX wieku. Z tego powodu sam początek powieści czyta się dosyć rozczarowująco. Nawet pierwsze momenty pierwszego kontaktu trącą myszką. To, co ratuje książkę, to sprawne przeskakiwanie z postawionego przed bohaterami problemu, na kolejny itp, co powoduje że wraz z nimi zastanawiamy się co dalej. Warto też dodać, że to, co w potężny sposób wspiera tą powieść jest to jak krótkie to dzieło, które odbiera się wręcz jako opowiadanie. Dzięki temu praktycznie bezkonfliktowe prezentowanie czytelnikowi dynamiki problem-rozwiązanie, przechodzi raczej bez echa, bo nim się zorientujemy, że to trochę niedorzeczne, książka się po prostu kończy.
Jak na krótką przygodę z Arthurem C. Clarkiem jest w porządku. Czy zachęciła do sięgnięcia po kolejne tomy? Niekoniecznie.

Zupełnie inne spojrzenie na pierwszy kontakt w (niestety) mocnym duchu swoich czasów.
Książka niewątpliwie prezentuje intrygujący wgląd w to, jak w przyszłości mogłoby wyglądać pierwsze spotkanie z obcą cywilizacją. Choć pierwsze kilka -naście/dziesiąt stron raczej nuży, to od momentu rozwoju akcji na tytułowej "Ramie" autor umiejętnie przeskakuje między wyzwaniami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli po pierwszym tomie, na drugi skusiła Was okładka, to niestety nie wystarczy.
Drugi tom rozczarowuje mocniej niż pierwszy, głównie dlatego że autorka kompletnie olała część świata, który wykreowała w 1. tomie. Po pierwszym etapie historii można było się spodziewać uporządkowania przypadkowych wydarzeń, bliższego poznania bohaterów i zarysowania pewnych relacji w książce. Zamiast tego mamy ponownie poszatkowane historie, charakterystykę bohaterów przedstawioną jedynie poprzez ich opisy przez główną bohaterkę (gdyż ich zachowanie nie pokazuje nic z tego, co Alex w nich widzi) i dziwne przemyślenia, które nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Pamiętacie, że rolą bohaterki jest nadzorowanie rytuałów i pilnowanie domów i ich praktyk? Tutaj tego nie ma w ogóle. W tle opisane jest, że musi być przy jednym rytuale, po czym nawet się go nie opisuje. Rola i utrzymywanie Alex na tej pozycji w tym tomie jest kompletnie niezrozumiała.
Podstawową fabułą tej części jest poszukiwanie zaginionego Darlingtona, które tak naprawdę jest serią przypadkowych zdarzeń i opisów luźnie ze sobą powiązanych. Po 1. tomie mamy zerowe przywiązanie do bohatera, więc zawzięcie bohaterki w próbach jego uratowania jest dla czytelnika niezrozumiałe. Jego prezentacja przez bohaterkę, w ogóle nie potwierdza się podczas spotkania z nim, a przełączenie na dwa/trzy razy narracji na niego jest tym bardziej dziwne. Sprawia to, że książkę czyta się po prostu dziwnie. Jest męcząca, choć niektóre opisy są na tyle ciekawe, że nie dłuży się aż tak bardzo. Otwarte zakończenie, nie wiadomo do tego w jakim kierunku podążające i nie do końca logiczne, nie zachęca do sięgnięcia po kolejny tom, a "rozwiązanie" kwestii morderstw to już chyba najbardziej po macoszemu potraktowany wątek jaki można sobie wyobrazić. Książki te to niestety nieudany eksperyment, a drugi tom jest już ostatecznym potwierdzeniem, że to po prostu nie jest dobra lektura.

Jeśli po pierwszym tomie, na drugi skusiła Was okładka, to niestety nie wystarczy.
Drugi tom rozczarowuje mocniej niż pierwszy, głównie dlatego że autorka kompletnie olała część świata, który wykreowała w 1. tomie. Po pierwszym etapie historii można było się spodziewać uporządkowania przypadkowych wydarzeń, bliższego poznania bohaterów i zarysowania pewnych relacji w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ta sprawiła mi nie lada trudność w ocenie, właściwie balansowała na granicy niższej, ale ostatecznie obroniła się moja własną chęcią sięgnięcia po więcej.
Opowieść o dziewczynie wyrwanej z brutalnego świata do wypieszczonej rzeczywistości topowego uniwersytetu, a do tego jeszcze magia. Początek nie musiał mnie bardziej przekonywać. Na pewno nie dla wszystkich będzie bardzo poszatkowana fabuła, gdzie ciąg wydarzeń układa się dopiero w całość w okolicy 3/4 lektury. Dla mnie taki zabieg jest ok, lubię jak książka nie wyprzedaje się ze wszystkiego od razu, więc i to się wpasowało.
Nie czytałam innych książek autorki, ale słyszałam że jest to jej próba zmierzenia się z powieścią dla starszego czytelnika. I niestety trochę nieporadność tego zadania było tutaj czuć. Sceny "dla dorosłych" są często wymuszone, przesadnie szokujące i co najistotniejsze w ogóle nie uzasadnione fabularnie. Gdyby je podmienić na trochę mniej kontrowersyjne to zostałaby powieść young adult w której autorka się specjalizuje. Przez to też reakcja bohaterów na takie skrajne wydarzenia wydaje się płaska i bez większych konsekwencji czy przemyśleń.
Tym co jednak przekonało mnie do zostawienia wyższej oceny jest na pewno intrygujący, nie do końca odkryty świat, który ma kilka warstw i który autorka tylko częściowo odkrywa budząc ciekawość. Polubiłam główne postaci, choć wiele, oprócz głównej bohaterki, ich nie było. Z chęcią sięgnę po 2 tom. Zakończenie nie jest dla mnie satysfakcjonujące bo jest ono w stylu "coś czego nie dało się przewidzieć", co jednak psuje całą zabawę odgadywania intrygii. Sama intryga jednak wciąga i gdyby zmienić jej wyjaśnienie, wybrzmiałaby na pewno jeszcze bardziej.
Podsumowując, po książkę można sięgnąć szukając nowego magicznego świata, wielowarstwowej intrygii i kilku fabularnych zaskoczeń. Trzeba tylko przełknąć zakończenie i "dorosłe" sceny które pasują tutaj jak kwiatek do kożucha.

Książka ta sprawiła mi nie lada trudność w ocenie, właściwie balansowała na granicy niższej, ale ostatecznie obroniła się moja własną chęcią sięgnięcia po więcej.
Opowieść o dziewczynie wyrwanej z brutalnego świata do wypieszczonej rzeczywistości topowego uniwersytetu, a do tego jeszcze magia. Początek nie musiał mnie bardziej przekonywać. Na pewno nie dla wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura Fundacji zaskoczyła mnie, biorąc pod uwagę całą otoczkę i fenomen tego cyklu powieści. Tak naprawdę jest to zbiór opowiadań poświęcony procesom politycznym towarzyszącym upadkowi Imperium Galaktycznego. Czytając Fundację współcześnie, wiele jej "futurystycznych" pomysłów trąci już mocno myszką i nie przystaje kunsztem czy innowacją do innych klasyków sf. Sama treść to przyjemna, szybka i krótka lektura opisująca sztuczki polityczne stosowane przez poszczególnych bohaterów. Niektóre ciekawią i zaskakują, inne są wręcz banalne i mocno odstają (jak np. nagranie kogoś z ukrycia i szantaż tym nagraniem). Na szczęście, przez konstrukcję w postaci małych nowelek, Fundacja jest lekturą która szybko i przyjemnie mija. Język jest prosty, fabuła nieskomplikowana, a nawiązania do poprzednich opowiadań przyjemne. Biorąc pod uwagę, że cała oryginalna trylogia jest wielkości zwykłej książki, nie ma przeciwskazań żeby nie przeczytać jej na raz.
PS Warto pamiętać, że książka była napisana w latach 50. więc przedstawienie (a właściwie brak przedstawienia) postaci kobiecych trzeba jakoś przełknąć, choć czasem nawiązanie do kobiet jako gospodyń domowych boli.

Lektura Fundacji zaskoczyła mnie, biorąc pod uwagę całą otoczkę i fenomen tego cyklu powieści. Tak naprawdę jest to zbiór opowiadań poświęcony procesom politycznym towarzyszącym upadkowi Imperium Galaktycznego. Czytając Fundację współcześnie, wiele jej "futurystycznych" pomysłów trąci już mocno myszką i nie przystaje kunsztem czy innowacją do innych klasyków sf. Sama treść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dark academia na najwyższym poziomie, będąc jednocześnie po prostu zwykłą powieścią.

Donna Tartt przedstawia historię grupki studentów filologii klasycznej oczami Richarda - chłopaka z zewnątrz, który podobnie jak czytelnik, nie zna tego świata i zasad nim rządzących. Sprawia to, że wraz z nim odkrywamy świat imprez, narkotyków i wątpliwej moralności osób pochodzących z wyższych (niż główny bohater) sfer. Historia, opowiedziana jako retrospekcje Richarda, ujawnia od samego początku uwikłanie jego i pozostałych studentów w morderstwo jednego członka grupy. Sedno powieści stanowi więc powolne odkrywanie przyczyn tego zdarzenia, jak i obserwacja przemiany która zachodzi w samym bohaterze pod wpływem nowego otoczenia w którym się znalazł.

Językowo "Tajemna historia" to dzieło dopracowane pod każdym względem. Opisy poszczególnych miejsc i sytuacji sprawiają, że na równi z bohaterami odczuwamy wszystkie aspekty rzeczywistości. Kiedy autorka przedstawia jakąś sytuację, analizuje zarówno opisywane postaci, jak i otaczające je środowisko, dostarczając mnóstwa szczegółowych opisów danej sytuacji. Opisy studenckich narkotycznych imprez są ekstremalnie realistyczne, co sprawia że czyta się je z nieukrywaną fascynacją. W przeciwieństwie jednak do opisów sytuacji i odczuć, same kreacje bohaterów trochę bledną. Przez pierwszą połowę książki ciężko mi było tak naprawdę rozróżnić większość bohaterów. Właściwie jedynie postać Bunny'ego odznaczała się jakimś charakterem, na tle raczej jednowymiarowych postaci. W drugiej połowie powieści to się trochę zmienia, choć przez słabo zarysowane portrety na początku, ciężko mi było uwierzyć w gwałtowną przemianą niektórych.

Jeżeli chodzi o książkę jako całość to mimo wszystko nie jest to historia równa. Choć opisy są wspaniałe, to jednak ich długość i szczegółowość spowalnia prędkość czytania, zwłaszcza kiedy akurat historia nie orbituje wokół sprawy morderstwa. Sprawia to, że książka potrafi się mocno dłużyć, zwłaszcza że nie jest to drobna lektura. Po początkowym intrygującym wprowadzeniu w świat zderzamy się z wieloma opisami poszczególnych aspektów życia studenckiego, czasem dosyć przyziemnych, które w pewnym momencie zaczynają przytłaczać. Druga część, ze względu na skupienie się na kwestii morderstwa, zdecydowanie już przyspiesza.

Podsumowując "Tajemna historia" to lektura, którą na pewno można polecić, jednak raczej osobie która ma akurat większy zapas czasu na rękach. Jest to szalenie dopracowana powieść, która daje wgląd w intrygujący świat studencki, jednak czasami zatraca się we własnej szczegółowości i powolnych opisach. Jest to historia, w której okoliczności są przedstawione jako ciekawsze od samego czynu. Nie wszystkim ten zabieg się spodoba, jednak kunszt językowy powieści pozostanie tym elementem, który zdecydowanie warto docenić.

Dark academia na najwyższym poziomie, będąc jednocześnie po prostu zwykłą powieścią.

Donna Tartt przedstawia historię grupki studentów filologii klasycznej oczami Richarda - chłopaka z zewnątrz, który podobnie jak czytelnik, nie zna tego świata i zasad nim rządzących. Sprawia to, że wraz z nim odkrywamy świat imprez, narkotyków i wątpliwej moralności osób pochodzących z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, wydana w ramach serii Uczta Wyobraźni, istotnie stanowi niezwykły dodatek do tego bogatego już zbioru powieści s-f. Tym istotniejszy, że jest to pisarski debiut - i po lekturze powieści mogę powiedzieć, że powinniśmy sobie tylko takich debiutów w świecie s-f życzyć.
Historia, choć rozciągnięta na przestrzeni czasu, splata losy trzech osób - tajemniczego chłopca, kapitan statku oraz badaczki z wizją. To czas właśnie jest tutaj tym składnikiem, który z jednej strony opowieść spaja, a z drugiej okazuje się czynnikiem rozdzielającym.
Warto podkreślić, że oprócz bardzo dobrze wykreowanych głównych bohaterów, ich drugoplanowi towarzysze są równie pełnokrwistymi postaciami, ze swoimi planami, celami i motywacjami, co sprawia że niektóre ich decyzje, choć zadziwiające, wpisują się doskonale w ich odrębny charakter. To sprawia, że napotykane w powieści osoby nie wydają nam się bezimiennym tłem dla trójki protagonistów, a raczej wzbogacają ich podróż, przejmując czasem od nich pałeczkę narratora.
Pomimo nostalgicznego wydźwięku opowieści, nie brakuje w niej wcale szybkiej akcji czy zaskoczeń, które sprawiają, że każdy z różnych czasów, w których rozgrywa się powieść, jest równie interesujący. Fakt, w połowie książki mamy dość długi moment, gdzie historia zostaje zastąpiona bardziej opowieścią drogi, która może być momentami nużąca. Jednak na samo, wcale nie krótkie zakończenie dostajemy prawie bezustanne zwroty akcji, które przeskakują na poszczególnych bohaterów, co wynagradza wcześniejsze wolniejsze tempo.
Co do samej fabuły, pomysł Jimeneza, kojarzył mi się czasami z Upadkiem Hyperiona Dana Simmonsa, gdzie podobnie kwestia Starej Ziemi, podróży międzyplanetarnych i kosmicznych korporacji była podstawą opowieści. W odróżnieniu jednak od Simmonsa, w Ptakach, które zniknęły historia opisując szerszy kontekst, wraca zawsze do jednostek i ich przeżyć, nie skupiając się aż tak bardzo na procesach, które tutaj stanowią tło tej powieści. Zarysowany świat przedstawiony jest na pewno ciekawy i nieliczne fragmenty, które go odkrywają przykuwają uwagę, ale ponownie, przez to że patrzymy na to oczami jednostek, nie jest nam dane zagłębić się w jego strukturę zbyt bardzo. Worldbuilding jest więc tutaj raczej ubogi, gdzie czasem sam autor zapomina w jakie zdobycze technologiczne są lub mogliby być wyposażeni jego bohaterowie.
Podsumowując, książka Simona Jimeneza to świetny debiut, pokazujący wrażliwość autora w portretowaniu jednostek i ich przeżyć w niezwykłym świecie przyszłości, gdzie upływ czasu stanowi jeden z najwyższych kosztów podejmowanych działań. Tracone tygodnie, lata czy nawet tysiąclecia są tutaj wyniesione do rangi osobnego bohatera, zawsze oceniającego, motywującego lub zniechęcającego protagonistów do działania. Świat przedstawiony jest raczej pretekstowym tłem, gdyż większość akcji rozgrywa się na statku kosmicznym sunącym właśnie przez przestrzeń i czas. Zdecydowanie warto się z tą lekturą zapoznać, powinna bowiem zadowolić i fanów bardziej akcyjnego s-f i tych lubiących pozastanawiać się nad etyką i moralnością przyszłości, z lekką przewagą dla tych drugich.

Książka, wydana w ramach serii Uczta Wyobraźni, istotnie stanowi niezwykły dodatek do tego bogatego już zbioru powieści s-f. Tym istotniejszy, że jest to pisarski debiut - i po lekturze powieści mogę powiedzieć, że powinniśmy sobie tylko takich debiutów w świecie s-f życzyć.
Historia, choć rozciągnięta na przestrzeni czasu, splata losy trzech osób - tajemniczego chłopca,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Potwierdzam większość opinii o tej książce - lektura na jeden raz, ale nie dlatego że nie chce się do niej wracać, ale dlatego, że najprawdopodobniej przeczytacie ją na jednym posiedzeniu.
Jason Dessen, mąż, ojciec, profesor fizyki na uniwersytecie, pewnego dnia zostaje porwany, odurzony i...wrzucony do innej rzeczywistości? Tak mu się przynajmniej wydaje, bo rozpoznają go ludzie, których on sam nie zna, jego żona nie pamięta go jako męża, a faceta z przeszłości, a syn...nie istnieje.
Fakt, że raczej od początku zdajemy sobie sprawę z tego, co nastąpiło (w przeciwieństwie do głównego bohatera, który uświadamia sobie to, dopiero w połowie naszej lektury), nie przeszkadza w czerpaniu z niej największej przyjemności. Sytuacja przedstawiona przez autora jest przerażająca, a my naprawdę możemy się wczuć w panikę bohatera. Fabuła momentami przypomina wręcz scenariusz filmowy, a jeden ze zwrotów akcji wbija w fotel.
Tym, co jednak mnie najbardziej zaskoczyło, było podejście do świata oraz motywacja głównego bohatera. Paradoksalnie nie przechodzi on wielkiej zmiany w swoim zachowaniu czy charakterze. Jego miłość do rodziny jest tym, co go motywuje od pierwszych chwil i tym, co kończy akcję całej powieści. Rozumiemy go, współczujemy mu i kibicujemy, a fakt że jest on charakteryzowany tak naprawdę przez uczucia do innych, w ogóle nie przeszkadza.
Jako zatwardziała fanka wielotomowych powieści s-f muszę przyznać, że "Mroczna materia" to miła odskocznia. Lektura jest krótka, ma swoje pełne zakończenie, a mimo to daje poczucie eksploracji fajnego pomysłu na kwantową koncepcję czasu i wieloświatów. Fakt, nie będziemy mieć tutaj przedstawionych rozbudowanych teorii, ani wykreowanych z detalami odległych rzeczywistości. Pomysł jest w zasadzie dosyć prosty i oprócz jednego "twistu" nie zaskoczy specjalnie. Jednak to, co przedstawia autor w wartkiej akcji wystarczy nam w zupełności, bo jest to jednak również sprawny thriller. Naprawdę polecam jako lekką, fajną lekturę na 1-2 dni.

Potwierdzam większość opinii o tej książce - lektura na jeden raz, ale nie dlatego że nie chce się do niej wracać, ale dlatego, że najprawdopodobniej przeczytacie ją na jednym posiedzeniu.
Jason Dessen, mąż, ojciec, profesor fizyki na uniwersytecie, pewnego dnia zostaje porwany, odurzony i...wrzucony do innej rzeczywistości? Tak mu się przynajmniej wydaje, bo rozpoznają go...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli ktoś przeczytał opis tej książki - doktorantka, w ramach pewnej intrygi, postanawia pocałować pierwszego mężczyznę, którego spotka na swojej drodze - to zna już całą jej treść. Jest to najbardziej typowe romansidło, jedynie dodatkowo przetkane rozważaniami nad sensem kariery naukowej i uczelnianymi problemami. Czy to jednak zarzut? Absolutnie nie. Zarówno opis, jak i nawet sama okładka sugerują typ książki, z którą się będzie miało do czynienia. Jeżeli więc tylko podejdzie się do tego właśnie w taki sposób, to jest to bardzo szybka i relaksująca lektura, w której tak, w pewnych momentach będziecie aż zamykać oczy z ogromu cringu, ale ostatecznie wypełni zadanie.
Książka ta napisana jest mało skomplikowanym i mało literackim językiem. W słownictwie jest dosadna, opisy są raczej proste i skąpe. Sprawia to jednak, że czyta się ją piorunująco szybko. Jest to typowy guilty pleasure: bez zaskoczeń, bez większych zwrotów akcji, nie pokochacie bohaterów specjalnie, ale po jej przeczytaniu będziecie czuć tą błogość w głowie, którą ma się po obejrzeniu durnej komedii romantycznej w piątkowy wieczór.

Jeżeli ktoś przeczytał opis tej książki - doktorantka, w ramach pewnej intrygi, postanawia pocałować pierwszego mężczyznę, którego spotka na swojej drodze - to zna już całą jej treść. Jest to najbardziej typowe romansidło, jedynie dodatkowo przetkane rozważaniami nad sensem kariery naukowej i uczelnianymi problemami. Czy to jednak zarzut? Absolutnie nie. Zarówno opis, jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bliżej nieokreślona przyszłość. Trzy przeplatające się historie, wszystkie powiązane pierwszą misją kolonizacyjną ludzkości, wykraczającą poza Układ Słoneczny. Dwóch naukowców pracujących nad tajemniczym programem lotu misji, wojskowy przemierzający post-apokaliptyczny świat oraz astronautka znajdująca się na odległej stacji kosmicznej - to właśnie z historiami tych bohaterów czytelnik naprzemiennie się zapoznaje w "Płomieniu".
Magdalena Salik stworzyła powieść science-fiction, która odsuwa zaawansowane naukowe rozważania na bok i skupia się bardziej na filozoficznym aspekcie i zagadnieniach etycznych ludzkiej eksploracji kosmosu. Z tego powodu zamiast akcji, dostajemy raczej serię zdarzeń, gdzie na pierwszy plan wybrzmiewają przemyślenia głównych bohaterów. Nie jest to jednak absolutnie wada książki, a historie wcale nie wydają się przez to mniej wciągające. Z przyjemnością zauważyłam, że autorka przeskakując między historiami, za każdym razem zostawia nas z małym cliffhangerem, więc powrót do każdej opowieści jest przez nas zwykle wyczekiwany. Oczywiście taki rodzaj narracji i sposobu obcowania z bohaterami sprawia, że akcja jest tutaj raczej pretekstowa i prowadzi do wielkiego finału, który rzeczywiście nieźle zaskakuje. Towarzyszące nam myśli bohaterów są czasem aż przesadnie drobiazgowe i choć ostateczne rozwinięcie historii uzasadnia ten zabieg, to może on trochę zniechęcać w trakcie czytania. Powieść jednak jest na tyle krótka, że przez to wydaje się o wiele bardziej intensywna i zanim zdążymy zirytować się na któregokolwiek z bohaterów to już dostajemy zakończenie. Z tego względu jest to naprawdę świetna, relaksująca lektura, która potrafi mocno wciągnąć, dorzucić parę intrygujących rozmyśleń, a następnie naprawdę zadowolić zaskakującym zakończeniem. Nie jest to na pewno żadne twarde science-fiction budujące swój odrębny świat i opierające się mocno na naukowej podstawie, a raczej krótsza zabawa i inspiracja konwencją. Polecam więc nie tylko fanom s-f, ale też osobom szukającym chwilowej ucieczki od rzeczywistości, które lubią dać się zaskoczyć.

Bliżej nieokreślona przyszłość. Trzy przeplatające się historie, wszystkie powiązane pierwszą misją kolonizacyjną ludzkości, wykraczającą poza Układ Słoneczny. Dwóch naukowców pracujących nad tajemniczym programem lotu misji, wojskowy przemierzający post-apokaliptyczny świat oraz astronautka znajdująca się na odległej stacji kosmicznej - to właśnie z historiami tych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po intrygujących "Dniach, których nie znamy" autora, chciałam zapoznać się z jego kolejną publikacją. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do poprzedniego komiksu, tym razem jest to opowieść bardziej osadzona w rzeczywistości. Główny bohater, Pierre Grimaud, to jedyny ocalały z tajemniczej masakry jego licznej rodziny. Kiedy wybudza się ze śpiączki po 6 latach, powoli zaczynają wracać do niego wspomnienia koszmarnej nocy. W rozwikłaniu zagadki morderstw pomaga mu psycholożka Anna.
Tym razem autor pokusił się o skonstruowanie powieści kryminologiczno-psychologicznej. Trzeba od razu przyznać, że o ile część suspensu wychodzi tutaj bardzo dobrze, to jednak część psychologiczna wydaje się dosyć...płytka. Anna wyrzuca z siebie teorie i metody psychologiczne znane z większości klisz filmowych o podobnej tematyce. Jej rozmowy z Pierrem są raczej powierzchowne i nie mamy tutaj wrażenia specjalnie pogłębionej relacji, która podobno się między bohaterami wywiązuje. Zdecydowanie ciekawsze jest całe otoczenie, w którym przebywa Pierre. Szpital, rehabilitacja, towarzystwo innych młodych osób, pokrzywdzonych przez los. Całe tło jest na tyle interesujące, że często przyćmiewa główny wątek. Podobnie ze wspomnieniami jego dzieciństwa. Stosunki między rodzeństwem, a rodzicami pozwalają odkryć ułamek świata, w którym Pierre dorastał.
Niezależnie od tego Timothe Le Boucher ma umiejętność bardzo wnikliwego przedstawiania postaci wizualnie. Choć twarze nie są specjalnie szczegółowe, to widzimy że postać Pierre'a jest inna, odległa i być może skrywa jakąś tajemnicę. To pomaga budować napięcie i niepokój, który lepiej tutaj jest oddawany przez wizualia i dobór kadrów, niż same dialogi między bohaterami. Z tego powodu nie wybrzmiewa trochę zakończenie, które jest oparte głównie na rozmowie i dwu-zdaniowym może suspensie, o którym właściwie nie wiemy co sądzić.
Pomijając swoje wady jest to ciągle wciągająca lektura na wieczór. Na pewno nie ma co tutaj oczekiwać niesamowitych zwrotów akcji, a raczej skupić się na przedstawionym przez autora otoczeniu. Pomimo pewnej ubogości warstwy psychologicznej, ciągle z ciekawością odbiera się historię Pierra i towarzyszących mu postaci. Bez zbytnich emocji, ale z przyjemnie spędzonym czasem. Dla tych co, nie czytali "Dni, których nie znamy" autora, polecam jednak je zdecydowanie bardziej niż "Pacjenta"

Po intrygujących "Dniach, których nie znamy" autora, chciałam zapoznać się z jego kolejną publikacją. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do poprzedniego komiksu, tym razem jest to opowieść bardziej osadzona w rzeczywistości. Główny bohater, Pierre Grimaud, to jedyny ocalały z tajemniczej masakry jego licznej rodziny. Kiedy wybudza się ze śpiączki po 6 latach, powoli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Intensywna przygoda czytelnicza, która złamie Ci serce.
Timothe Le Boucher wychodzi z pomysłem bardzo prostym. Oto Lubin, główny bohater opowiadania, zauważa, że gubi co drugi dzień swojego życia. Kim jest ten, który przejmuje jego ciało i co się dzieje podczas dni, które traci? Tego Lubin będzie starał się dowiedzieć na łamach komiksu.

Przyznam szczerze, że początkowo, pomysł choć ciekawy, nie stanowił dla mnie żadnego novum. Temat osobowości mnogiej jest ograny w popkulturze w sposób wszelaki. Jednak właśnie dlatego tak zdziwił mnie kierunek, w którym autor prowadzi swojego bohatera oraz perspektywa, która nie wykraczając poza przyjęte na początku ramy sprawia, że sami, podobnie jak bohater przyjmujemy z dużym zaskoczeniem to, co się z nami dzieje. Lubin jest postacią do której od razu czujemy sympatię, tak samo jak do jego przyjaciół. W przypadku postaci drugoplanowych - choć są dosyć ogólnie nakreślone - w pełni rozumiemy ich sympatię do głównego bohatera i z wzajemnością. Ciężko więc poznaje się dalsze losy bohaterów, kiedy nie wszystko idzie według zakładanego przez nas kierunku.

Dni, których nie znamy to bardzo dojrzała powieść graficzna, z zaskakującym wykorzystaniem ogranego tematu. Od początku do końca kibicujemy głównemu bohaterowi i może właśnie dlatego tak bardzo oddziałuje na nas jego los. Mimo kreskówkowej kreski historia zdecydowanie dla dorosłych. Tylko polecić.

Intensywna przygoda czytelnicza, która złamie Ci serce.
Timothe Le Boucher wychodzi z pomysłem bardzo prostym. Oto Lubin, główny bohater opowiadania, zauważa, że gubi co drugi dzień swojego życia. Kim jest ten, który przejmuje jego ciało i co się dzieje podczas dni, które traci? Tego Lubin będzie starał się dowiedzieć na łamach komiksu.

Przyznam szczerze, że początkowo,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedno tajemnicze zdarzenie, nagłe zniknięcie trzech latarników z miejsca pracy, wywraca życie ich żon i partnerek na długie lata. 20 lat później ktoś próbuje odtworzyć tragiczne wydarzenia. Powracają bolesne wspomnienia, wracają też długo skrywane tajemnice.

Książka podzielona jest na dwie perspektywy. Samych latarników i tego, co się działo na latarni tuż przed ich zniknięciem oraz ich partnerek, które 20 lat później przypominają sobie okoliczności tego zdarzenia.
Tym, co wyróżnia powieść, jest nie tylko doskonałe przedstawienie głęboko skrywanych myśli, przeżyć i przypuszczeń bohaterów, ale również umieszczenie ich w otoczce realizmu magicznego. Wyobrażenia przedstawione są w taki sposób, że nie do końca jesteśmy pewni, co jest rzeczywistością, a co tylko odczuciem. Karty odkrywane są powoli i w pewnych momentach sami musimy sobie poskładać obraz. Sprawia to, że książka do samego końca fascynuje i nie pozwala łatwo odgadnąć prawdy stojącej za zniknięciem. Samo rozwiązanie zagadki, może budzić trochę wątpliwości i wydawać się skrócone, w porównaniu do opisu dni poprzedzających zniknięcie, jednak odpowiada generalnemu przedstawieniu postaci.

Latarnicy to książka, która sprawdza się zarówno jako świetny wgląd w ludzkie myśli i ich wpływ na nasze czyny, jak i studium pracy na tak specyficznym stanowisku jak latarnik. Świadomość, że jest to zawód praktycznie wymarły również dodaje tej opowieści dodatkowego smaku. Nie jest to specjalnie długa powieść, więc czyta się ją bardzo szybko, co sprawia, że odczucia po przeczytaniu są naprawdę intensywne. Zdecydowanie godna polecenia.

Jedno tajemnicze zdarzenie, nagłe zniknięcie trzech latarników z miejsca pracy, wywraca życie ich żon i partnerek na długie lata. 20 lat później ktoś próbuje odtworzyć tragiczne wydarzenia. Powracają bolesne wspomnienia, wracają też długo skrywane tajemnice.

Książka podzielona jest na dwie perspektywy. Samych latarników i tego, co się działo na latarni tuż przed ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka na którą jestem zła. Głównie dlatego, że jest taka prawdziwa. Kim Jiyoung to młoda kobieta, matka, której życie i wspomnienia poznajemy na przestrzeni lat. Jest to życie, które dominuje jedna, pozornie nieistotna cecha - płeć. Kim Jiyoung to kobieta i podobnie jak inne kobiety w jej życiu, świat który przeżywa jest zgoła inny od tego, który przeżywają mężczyźni wokół niej w tym samym czasie.
Książka napisana jest w sposób prosty, opisowo przedstawiając codzienne wydarzenia z życia głównej bohaterki. Jednocześnie ten prosty, często pozbawiony emocji opis, gotuje krew, gdyż niesprawiedliwość uderza tym mocniej, ile jest uznawana za codzienność. Jako, że akcja książki rozgrywa się w Korei od lat 80. do współczesności, nie sposób zauważyć, że sytuacja Kim Jiyoung jest również mocno zdeterminowana przez kontekst kulturowy. Nie zmienia to jednak faktu, że życie bohaterki to w różnym stopniu codzienność wielu kobiet w różnych krajach. Dzięki uniwersalnemu przekazowi mamy możliwość współodczuwania bólu głównej bohaterki na różnych poziomach. Zakończenie tylko podkreśla rzeczowość i chłód opowieści, które mogą być skwitowane "to jest właśnie życie". Nie ma tutaj niesamowitych zwrotów akcji, emocjonalnych wybuchów czy skrajnych rozwiązań. Życie głównej bohaterki i wielu jej podobnym toczy i będzie się toczyć dalej. Jestem zła na tą książkę. Jest bardzo prawdziwa.

Książka na którą jestem zła. Głównie dlatego, że jest taka prawdziwa. Kim Jiyoung to młoda kobieta, matka, której życie i wspomnienia poznajemy na przestrzeni lat. Jest to życie, które dominuje jedna, pozornie nieistotna cecha - płeć. Kim Jiyoung to kobieta i podobnie jak inne kobiety w jej życiu, świat który przeżywa jest zgoła inny od tego, który przeżywają mężczyźni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka od której się odbiłam.
Rezkin, wychowany w specyficznych, surowych warunkach ala zakonu rycerskiego, jest zabójcą doskonałym, jednak kompletnie nieprzystosowanym do życia poza murami Fortecy. Kiedy w wyniku tajemniczych okoliczności jest zmuszony opuścić miejsce swojego wychowania i szkolenia, napotyka świat jakiego wcześniej nie znał.
Do tego momentu (czyli jakieś kilka-kilkanaście pierwszych stron) wszystko przedstawia się intrygująco. Potem niestety zaczynają się schody absolutnej nielogiczności i absurdu. Rezkin zna skomplikowane zasady rządzące handlem i stosunkami międzynarodowymi ale nie wie, że kobiety noszą sukienki... Umie się targować, zna waluty i cenniki, ale nie wie co to znaczy słowo "przyjaciel".
Wszystkie kobiety widząc go prawie mdleją na jego widok. Pierwszego dnia, po wkroczeniu do pobliskiej wioski, bohater przejmuje kontrolę nad Gildią Złodziei poprzez...zabicie wszystkich dotychczas ją kontrolujących. Tak po prostu wchodzi, zabija i jest szefem, który decyduje kto ma być dalej szefem. A to wszystko to dopiero jakieś pierwsze 50 stron.
Niestety nie doczytałam książki do końca, więc moja opinia nie jest kompletna. Zabieg w którym bohater wychowany w Fortecy musi zmierzyć się z nieznanym sobie światem jest w mojej opinii kompletnie tutaj nie udany. Ciężko oczekiwać jakiejś przemiany głównego bohatera, gdyż jego wiedza jest tutaj kompletnie selektywna, w zależności od potrzeby autorki. Pozycja zdecydowanie nie dla mnie.

Książka od której się odbiłam.
Rezkin, wychowany w specyficznych, surowych warunkach ala zakonu rycerskiego, jest zabójcą doskonałym, jednak kompletnie nieprzystosowanym do życia poza murami Fortecy. Kiedy w wyniku tajemniczych okoliczności jest zmuszony opuścić miejsce swojego wychowania i szkolenia, napotyka świat jakiego wcześniej nie znał.
Do tego momentu (czyli...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Lato utraconych to dosyć niezwykła kontynuacja Wiosny zaginionych, gdyż akcja jej dzieje się ok 20 lat przed wydarzeniami z pierwszego tomu. Poznajemy główną bohaterkę w innym punkcie swojego życia i widzimy jej wybory, które ukształtowały ją w postać z pierwszego tomu. Tym razem intryga od razu przedstawia się imponująco. Detektyw Lesińska musi zmierzyć się ze sprawą poczwórnego morderstwa, gdzie jedna z ofiar napastnika przeżyła. Jak zwykle Kańtoch wyłapuje oczyma swojej bohaterki drobnostki i nieścisłości, które pod koniec książki ułożą się w rozwiązanie zagadki. Schemat jest tutaj dosyć klasyczny i jak zawsze będziemy mieć mylne tropy, pojawiające się nagle nowe postacie i praktycznie brak możliwości by samemu wpaść na rozwiązanie. Mimo tego książkę Kańtoch czyta się bardzo szybko i lekko. Postaci są pełnokrwiste, każda ma jakiś charakter, który nie zamyka się w jednej cesze. Obserwacje głównej bohaterki czasem są bardzo przyziemne, a jednocześnie tak szczere, że czujemy pewną intymność jej przemyśleń. Jest to zdecydowanie intrygująca lektura, choć bez zaskoczeń. Zgodnie z tytułem, idealny kryminał na lato.

Lato utraconych to dosyć niezwykła kontynuacja Wiosny zaginionych, gdyż akcja jej dzieje się ok 20 lat przed wydarzeniami z pierwszego tomu. Poznajemy główną bohaterkę w innym punkcie swojego życia i widzimy jej wybory, które ukształtowały ją w postać z pierwszego tomu. Tym razem intryga od razu przedstawia się imponująco. Detektyw Lesińska musi zmierzyć się ze sprawą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobry kryminał na rozluźnienie, który choć nie znudzi, to też nie porywa akcją. Książka z perspektywy emerytowanej detektyw, która nie do końca potrafi zapomnieć o przeszłości - tej zawodowej i tej prywatnej. Nowy kryminał Anny Kańtoch jest na pewno napisany łatwym, chwytliwym językiem, gdzie intensywna akcja zastąpiona jest analizą przemyśleń ludzi na temat kierunku ich życia i życiowych wyborów. Nie jest to absolutnie wada, gdyż są to rozważania szczere, ciekawe, odkrywające drugie życie wewnętrzne zwykłych ludzi. Intryga jest również ciekawa, choć w pewnych momentach służy bardziej jako impuls ku poznaniu kolejnych bohaterów, niż jako sam cel. Pokazuje to również samo zakończenie, które choć ciekawe, nie zwala z fotela. Lektura była jednak na tyle przyjemna, że z chęcią sięgnę po kolejny tom.

Dobry kryminał na rozluźnienie, który choć nie znudzi, to też nie porywa akcją. Książka z perspektywy emerytowanej detektyw, która nie do końca potrafi zapomnieć o przeszłości - tej zawodowej i tej prywatnej. Nowy kryminał Anny Kańtoch jest na pewno napisany łatwym, chwytliwym językiem, gdzie intensywna akcja zastąpiona jest analizą przemyśleń ludzi na temat kierunku ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Marsjanin poza Układem Słonecznym. Po średnio udanym Artemisie Andy Weir wraca do tego, co wychodzi mu najlepiej: czyli (tym razem prawie ;) ) "One Man Show". Ryland budzi się w dziwnym miejscu, nie pamiętając nic. Pamięta jednak fizykę, a właściwie to bardzo dużo fizyki i to zaawansowanej. Dzięki temu krok po kroku rozwiązuje zagadkę swojego dziwnego miejsca pobytu. Cała książka opiera się na jednej postaci, która z czasem zwalcza chwilową amnezję i "odpomina" sobie wydarzenia, które doprowadziły ją do tego miejsca. Jednak dojście do prawdy to tylko jedna sprawa, druga to przeżycie i dojście do ładu z tym, co lub kogo napotkało się na miejscu.
Książka zasypuje nas skomplikowaną fizyką, matematyką i astronomią, ale jednak robi to w tak przystępny sposób, że prawie nigdy nie czujemy znużenia opisami skomplikowanych procesów. Ryland jako postać właściwie nie ma za bardzo osobowości, jest nam przedstawiany przez pryzmat swojej wiedzy. Weir woli skupiać się na rozwiązywaniu problemów technicznych, niż emocjonalnych i przemyśleń życiowych mamy tutaj niewiele. Być może właśnie dzięki temu jest to lektura lekka, przyjemna i rozrywkowa, ale nie zostająca długo w pamięci. Natomiast na pewno utrzymała moją sympatię do samego Weira i zainteresowanie jego kolejnymi projektami.
Oczywiście plusik za Rockiego!

Marsjanin poza Układem Słonecznym. Po średnio udanym Artemisie Andy Weir wraca do tego, co wychodzi mu najlepiej: czyli (tym razem prawie ;) ) "One Man Show". Ryland budzi się w dziwnym miejscu, nie pamiętając nic. Pamięta jednak fizykę, a właściwie to bardzo dużo fizyki i to zaawansowanej. Dzięki temu krok po kroku rozwiązuje zagadkę swojego dziwnego miejsca pobytu. Cała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Smutna to lektura, jednak odsłania parę gorzkich prawd o świecie. Zderzenie wartości inteligencji, z wartością rozwoju emocjonalnego, porównanie wartości życia osoby inteligentnej, z osobą upośledzoną umysłowo.
Książkę czyta się szybko, jest intrygująca i przejmująca. Czasami ciężko polubić głównego bohatera, choć jest to raczej zabieg celowy. Nie jest to może najbardziej złożona historia, ale jej prostota potrafi całkiem celnie uderzyć.

Smutna to lektura, jednak odsłania parę gorzkich prawd o świecie. Zderzenie wartości inteligencji, z wartością rozwoju emocjonalnego, porównanie wartości życia osoby inteligentnej, z osobą upośledzoną umysłowo.
Książkę czyta się szybko, jest intrygująca i przejmująca. Czasami ciężko polubić głównego bohatera, choć jest to raczej zabieg celowy. Nie jest to może najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowite przedstawienie realizmu magicznego. Realia przeplatają się z magią, a autor wtapia w ten świat historię zwykłego-niezwykłego człowieka, na tle przemian w XIX wiecznej Galicji. Wciąga od pierwszych stron, choć trzeba przyznać że w połowie gdzieś wytraca tempo, na rzecz bardziej baśniowych opowieści. Mnie najbardziej zachwyciło wprowadzenie w ten świat, bo najbardziej ciekawy był właśnie wtedy, gdy go jeszcze nie znałam.

Niesamowite przedstawienie realizmu magicznego. Realia przeplatają się z magią, a autor wtapia w ten świat historię zwykłego-niezwykłego człowieka, na tle przemian w XIX wiecznej Galicji. Wciąga od pierwszych stron, choć trzeba przyznać że w połowie gdzieś wytraca tempo, na rzecz bardziej baśniowych opowieści. Mnie najbardziej zachwyciło wprowadzenie w ten świat, bo...

więcej Pokaż mimo to