rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Pratchett niestety nie porwał mnie w tym wydaniu i o zakończeniu czytania książki po przeczytaniu prawie 40% nie chciało mi się już myśleć o jej zakończeniu. Z rozdziały na rozdział właściwie nic się nie dzieje i odniosłem wrażenie, że fabuła ma tylko pokazać ówczesny Londyn i historyczne postacie. Niby z punktu widzenia historycznego to fajny pomysł, ale znam kilka innych książek, którym to wychodzi o wiele bardziej naturalnie i mniej nudno.

Pratchett niestety nie porwał mnie w tym wydaniu i o zakończeniu czytania książki po przeczytaniu prawie 40% nie chciało mi się już myśleć o jej zakończeniu. Z rozdziały na rozdział właściwie nic się nie dzieje i odniosłem wrażenie, że fabuła ma tylko pokazać ówczesny Londyn i historyczne postacie. Niby z punktu widzenia historycznego to fajny pomysł, ale znam kilka innych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacząłem swoją przygodę od tej części i było ciężko. Niestety nie przebrnąłem do końca, ale może jeszcze wrócę, bo fundacja mnie do siebie ciągnie, dzięki serii o robotach Asimova.
Słyszałem, że trzeba zaczynać od Fundacji, naprawdę pierwszej napisanej książki z cyklu.

Zacząłem swoją przygodę od tej części i było ciężko. Niestety nie przebrnąłem do końca, ale może jeszcze wrócę, bo fundacja mnie do siebie ciągnie, dzięki serii o robotach Asimova.
Słyszałem, że trzeba zaczynać od Fundacji, naprawdę pierwszej napisanej książki z cyklu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z książkami Tomka Michniewicza spotkałem się w sumie przypadkiem. Jego Samsara długo leżała w mojej audiobibliotece. Biegając słucham audiobooków, słucham tylko reportaży, biografii itp. Nic z beletrystyki mi nie wchodzi do głowy pod czas biegu. Samsara w końcu się doczekała, a ja od tej pory jestem oddanym kibicem kolejnych podróży autora i fanem jego twórczości – słucham autorskich audycji w 1. Programie Polskiego Radia i śledzę jego wpisy na jego FB oraz stronie.

Tomasz Michniewicz – dziennikarz, podróżnik – to człowiek z krwi i kości, co do którego intuicja podpowiada, że można na nim polegać w każdej sytuacji. W dodatku potrafi tak pisać, że czytając jego książki czujesz, że jesteś tam z nim, że to nie tylko krajobrazy i ładne obrazki do oglądania i pochwalenia się znajomym i rodzinie, ale ludzie, którzy tam mieszkają. Michniewicz pisze o ludziach i za to głównie cenię jego książki. Oglądanie dalekich krajów bez poznania ich mieszkańców to tylko podziwianie fototapety lub pocztówki. Magia miejsca jest w ludziach i on dobrze sobie z tego zdaje sprawę. Dodatkowo opisuje to nie tylko jak to widzi, ale również jak to czuje, nie narzucając przy tym na siłę czytelnikowi swoich poglądów.

Od kilku tygodni zapowiadana była premiera jego najnowszej książki Swoją drogą, a ja wprost nie mogłem się doczekać premiery w wersji elektronicznej. Na szczęście nie musiałem długo czekać i prawie jednocześnie z premierą tradycyjnej formy, ebook pojawił się na Woblinku. Radość moja była tym większa, że zapowiadała nam się podróż do Przemyśla, więc wizja spędzenia 10 godzin w pociągu już nie była taka straszna.


Pomysł na książkę Swoją drogą jest prosty – dać okazję trzem osobom pojechać tam, gdzie zawsze chcieli i pozwolić im spełnić swoje marzenie, którego realizacja została przesłonięta codziennym życiem. Chyba każdy z nas chciałby gdzieś pojechać i coś zobaczyć lub zrobić. Taki mały podróżnik tkwi w każdym. Takie marzenia sprawiają, że zazdrościmy podróżnikom ich życia. Michniewicz uważa, że jesteśmy sami sobie winni tego braku podróżniczego spełnienia. I z pewnością coś w tym jest. Wszystko tkwi w głowie i wszystko sprowadza się do chęci i wykonania pierwszego kroku. To jest przepis na realizację każdego celu. Tylko jak wiemy, to „tylko” w życiu przeważnie zamienia się w „aż”.

Więcej na moim blogu: http://www.tymczasem.in/lifestyle/swoja-droga-kazdy-moze-pojsc/

Z książkami Tomka Michniewicza spotkałem się w sumie przypadkiem. Jego Samsara długo leżała w mojej audiobibliotece. Biegając słucham audiobooków, słucham tylko reportaży, biografii itp. Nic z beletrystyki mi nie wchodzi do głowy pod czas biegu. Samsara w końcu się doczekała, a ja od tej pory jestem oddanym kibicem kolejnych podróży autora i fanem jego twórczości – słucham...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety ponowne spotkanie ze skandynawskim kryminałem okazało się porażką. Na pewno książka Jo Nesbø jest o wiele lepsza niż pierwsza część "kultowej" trylogii Larssona, ale niestety bardziej to powieść obyczajowa niż rasowy kryminał. Miałem wrażenie, że wątek sensacyjny to tylko taki "wagonik na doczepkę" i autora bardziej interesuje wnętrze bohatera i świat, w którym się znajduje. Mnie niestety to nie przyciąga do kryminałów. Może to dla kogoś jest dziwne, ale kryminał bez wartkiej akcji i napakowania sensacyjnych wątków to jakaś pomyłka i wybryk literacki, który oszukuje chętnych tego typu mocnych wrażeń.

Niestety ponowne spotkanie ze skandynawskim kryminałem okazało się porażką. Na pewno książka Jo Nesbø jest o wiele lepsza niż pierwsza część "kultowej" trylogii Larssona, ale niestety bardziej to powieść obyczajowa niż rasowy kryminał. Miałem wrażenie, że wątek sensacyjny to tylko taki "wagonik na doczepkę" i autora bardziej interesuje wnętrze bohatera i świat, w którym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Prawdziwy gangster. Od żołnierza mafii do kokainowego kowboja i tajnego współpracownika władz Jon Roberts, Evan Wright
Ocena 8,0
Prawdziwy gang... Jon Roberts, Evan W...

Na półkach: ,

Nie mogę tego ocenić ponieważ po 20% (ebook) książki miałem jej już dosyć. Masa przemocy, co jest logiczne w przypadku tej osoby, ale mnie to zmęczyło. A do tego opowieści, które nie do końca wydają się prawdziwe. Nie mi oceniać, a jeżeli mam wybór to nie czytam.

Nie mogę tego ocenić ponieważ po 20% (ebook) książki miałem jej już dosyć. Masa przemocy, co jest logiczne w przypadku tej osoby, ale mnie to zmęczyło. A do tego opowieści, które nie do końca wydają się prawdziwe. Nie mi oceniać, a jeżeli mam wybór to nie czytam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po dwóch rozdziałach (ponad 50%) się zmęczyłem. Jak dla mnie za dużo udziwnień narracyjnych.

Po dwóch rozdziałach (ponad 50%) się zmęczyłem. Jak dla mnie za dużo udziwnień narracyjnych.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Coben to autor, który ma dar pisania książek, do których "wsiadam" już do jadącego pociągu, który od początku przyśpiesza. W przypadku innych autorów często się zdarza,że najpierw czekamy na stacji, potem pomału, wagon za wagonikiem coraz szybciej. Coben jest inny i za to go najbardziej cenię. Potrafi od początku przykuć moja uwagę i nie pozwala o sobie zapomnieć do momentu kiedy skończysz czytać.
Co do samego tytułu to nie ma co tu dużo pisać na temat fabuły bo to co należy znajdziemy w opisie, a reszty nie można zdradzać.
Jeżeli ktoś jest fanem twórczości Cobena to nie potrzeba tej książki mu polecać bo na pewno po nią sięgnie. Dla osób, którzy jeszcze go nie znają tylko jedna rada: nie zastanawiajcie się i zaczynajcie.

Coben to autor, który ma dar pisania książek, do których "wsiadam" już do jadącego pociągu, który od początku przyśpiesza. W przypadku innych autorów często się zdarza,że najpierw czekamy na stacji, potem pomału, wagon za wagonikiem coraz szybciej. Coben jest inny i za to go najbardziej cenię. Potrafi od początku przykuć moja uwagę i nie pozwala o sobie zapomnieć do momentu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najgorsza z wszystkich część dobrze, że nie była to ta pierwsza bo bym na pewno nie kupił kolejnych.
Autor chyba już na siłę kombinuje z czasem, chociaż w końcówce udaje mu się to zgrabnie wyjaśnić. Mimo wszystko dłużyło mi się czytanie i czekałem z utęsknieniem końca.

Najgorsza z wszystkich część dobrze, że nie była to ta pierwsza bo bym na pewno nie kupił kolejnych.
Autor chyba już na siłę kombinuje z czasem, chociaż w końcówce udaje mu się to zgrabnie wyjaśnić. Mimo wszystko dłużyło mi się czytanie i czekałem z utęsknieniem końca.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ilość nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, "naciągani" bohaterowi, którzy potrafią wszystko... nie zachęciło mnie to zakończenia lektury. Po dotychczasowych książkach tego typu, które przeczytałem niestety stałem się bardziej wymagający.

Ilość nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, "naciągani" bohaterowi, którzy potrafią wszystko... nie zachęciło mnie to zakończenia lektury. Po dotychczasowych książkach tego typu, które przeczytałem niestety stałem się bardziej wymagający.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W ramach recenzji napiszę tylko, że już dawno nie czytałem książki myjąc zęby bo nie mogłem jej wypuścić z rąk...

W ramach recenzji napiszę tylko, że już dawno nie czytałem książki myjąc zęby bo nie mogłem jej wypuścić z rąk...

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna gwiazdka dodatkowo za humor bo to najbardziej ironiczna jeżeli chodzi o teksty książka Cobena. Co tu pisać skoro jestem jego fanem? Mogę tylko polecić ponieważ z książkami tego autora jest zawsze tak samo: zaczynamy, pochłaniamy i kończymy, żałując, że to już koniec.

Jedna gwiazdka dodatkowo za humor bo to najbardziej ironiczna jeżeli chodzi o teksty książka Cobena. Co tu pisać skoro jestem jego fanem? Mogę tylko polecić ponieważ z książkami tego autora jest zawsze tak samo: zaczynamy, pochłaniamy i kończymy, żałując, że to już koniec.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już pisałem, że stałem się fanem Harlana Cobena? I dalej to podtrzymuję. Kolejna powieść, która daje wszystko co oczekuje się od tego typu literatury: wartka akcja oraz ciekawe zakończenie, które od początku niby łatwo uchwycić i powiedzieć "wiem co i jak", ale na końcu tradycyjny suspens. Bardzo lubię sposób pisania Cobena i przeplatanie narracji pierwszoosobowej z trzecioosobową.
Nawet się nie zastanawiałem i wziąłem się za kolejna jego powieść.

Już pisałem, że stałem się fanem Harlana Cobena? I dalej to podtrzymuję. Kolejna powieść, która daje wszystko co oczekuje się od tego typu literatury: wartka akcja oraz ciekawe zakończenie, które od początku niby łatwo uchwycić i powiedzieć "wiem co i jak", ale na końcu tradycyjny suspens. Bardzo lubię sposób pisania Cobena i przeplatanie narracji pierwszoosobowej z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To moja pierwsza świadoma (po lekturach w szkole) książka Lema.I prawdę powiedziawszy trudno mi coś o niej powiedzieć ponieważ z jednej strony czytało się ją dobrze ze względu na szczegółowy opis realnej technologii (trudno uwierzyć kiedy była ona pisana), ale z drugiej strony czasami rzucał się w oczy dosyć stary sposób budowy zdań lub słownictwo (nie technologiczne). Co do fabuły to spodziewałem się więcej. Bo tutaj to raczej treść noweli, opowiadania niż powieści, za którą ja uważałem siadając do lektury. Ostatnio zakupiłem w dobrej ceni trzy tytuły Lema, dlatego się nie poddaję i spróbuję kolejnej porcji lemowskiej wizji świata i jego przemyśleń o człowieku i jego miejsca we wszechświecie.

To moja pierwsza świadoma (po lekturach w szkole) książka Lema.I prawdę powiedziawszy trudno mi coś o niej powiedzieć ponieważ z jednej strony czytało się ją dobrze ze względu na szczegółowy opis realnej technologii (trudno uwierzyć kiedy była ona pisana), ale z drugiej strony czasami rzucał się w oczy dosyć stary sposób budowy zdań lub słownictwo (nie technologiczne). Co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie ocenię bo niestety nie przeczytałem jej do końca. Zaczyna się bardzo fajnie jeżeli chodzi o język, którym jest napisana - wydaje mi się, że Żulczyk poprawił go od czasu części pierwszej. Niestety fabuła strasznie długo się rozkręca. Jestem na 56% książki i niestety poddaję się. Mam mieszane uczucia bo bardzo mi się spodobał Zmorojewo. Żałuję, że nie poznam dalszych losów bohaterów, ale w kolejce czeka za dużo książek, żeby na siłę się zmuszać do czytania obecnej.
Myślę jednak, że nie jest to złą książka i może się ona podobać. Mi po porostu nie podeszła.

Nie ocenię bo niestety nie przeczytałem jej do końca. Zaczyna się bardzo fajnie jeżeli chodzi o język, którym jest napisana - wydaje mi się, że Żulczyk poprawił go od czasu części pierwszej. Niestety fabuła strasznie długo się rozkręca. Jestem na 56% książki i niestety poddaję się. Mam mieszane uczucia bo bardzo mi się spodobał Zmorojewo. Żałuję, że nie poznam dalszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytuł może zmylić "tandetą", ale muzeum to tylko punkt wyjścia dla akcji książki. Dostajemy nawet niezłą powieść sensacyjną, którą czyta się bardzo szybko i miło bo wciąga. Dużą jej zaleta jest język, który chyba od bardzo dawna nie raził mnie sztucznością jeżeli chodzi o polskich pisarzy piszących o dzisiejszych czasach. Opisani policjanci żartują tak jakbyśmy to my robili na ich miejscu i zachowują się i mówią jak "żywi" ludzie, a nie jak stworzone tylko na potrzeby książki postacie.
Sama fabuła nie jest do końca naciągana, a opisana rzeczywistość to ta, którą znamy z mediów i z własnego doświadczenia.
Kupiłem bo zaintrygował mnie tytuł, a skończyłem jako dobrą książkę sensacyjną.

Tytuł może zmylić "tandetą", ale muzeum to tylko punkt wyjścia dla akcji książki. Dostajemy nawet niezłą powieść sensacyjną, którą czyta się bardzo szybko i miło bo wciąga. Dużą jej zaleta jest język, który chyba od bardzo dawna nie raził mnie sztucznością jeżeli chodzi o polskich pisarzy piszących o dzisiejszych czasach. Opisani policjanci żartują tak jakbyśmy to my robili...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam mieszane uczucia co do Gamedeca. Opisany świat, bardzo i to bardzo może być prawdopodobny patrząc przez pryzmat rozwoju dzisiejszej techniki, a zwłaszcza Internetu, gier i fascynacji wirtualną rzeczywistością - możliwość bycia kim się tylko zechce zagościło zapewne w pewnej chwili w głowie każdego z nas. To kusi i to bardzo. I tutaj kupuje pomysł Marcina Przybyłka na 100%.

Kolejny element tej literackiej układanki to bohater, który przypomina klasyczny obraz detektywa stworzonego przez Philipa Marlowa z wszystkimi wadami i zaletami. Jeżeli ktoś lubi tego typu bohaterów to Torkil Aymore ze swoim własnym moralnym kodeksem wartości, poczuciem humoru oraz czasami naiwnym nastawieniem do świata zapewne zdobędzie naszą sympatię. Ja bym tutaj również się pod tym podpisał, ale właśnie w bohaterze tkwi łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Niestety jego filozoficzne wycieczki wydawały mi się czasami sztuczne i miałem wrażenie, że autor powpychał je tutaj na siłę starając się zrobić z tej książki "nośnik złotych myśli". Niestety ja nie jestem zwolennikiem książek na temat samodoskonalenia i szukania złotego środka do życia więc tego typu teksty mnie drażnią. Do sztucznych fragmentów dorzucę zdarzające się opisy kobiet. Przepraszam, ale jakoś nie pasowały mi te romantyczne kwestie przypisane typowi bohatera, na którego kreowany jest Torkil. Może się czepiam, ale opisy te bardziej pasują do Harlekina niż do cyberpunku.

Po tym co napisałem może się wydawać, że książka mi się nie podobała, ale tak nie jest. Pomimo wszystko chciało mi się czytać kolejne opowiadania i drażniące czasami moralizatorstwo nie odsunęło mnie od lektury, a co więcej kupiłem kolejne dwa tomy Gamedeca. Dlaczego? Świat przedstawiony w książce rekompensuje wszystkie opisane minusy. Kolejne opowiadania opisują pomysły, które tak jak napisałem wcześniej nie rażą technologiczną sztucznością, są naprawdę ciekawe i warte poznania. Tutaj jako książka SF Gamedac sprawdza się bardzo dobrze. Mam tylko nadzieję, że w kolejnych częściach więcej będzie tego co lubię niż tego czego nie.

Mam mieszane uczucia co do Gamedeca. Opisany świat, bardzo i to bardzo może być prawdopodobny patrząc przez pryzmat rozwoju dzisiejszej techniki, a zwłaszcza Internetu, gier i fascynacji wirtualną rzeczywistością - możliwość bycia kim się tylko zechce zagościło zapewne w pewnej chwili w głowie każdego z nas. To kusi i to bardzo. I tutaj kupuje pomysł Marcina Przybyłka na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mieszkańcom Krakowa oprócz samego Krakowa, zazdroszczę również Mariusza Wollnego i sposobu w jaki potrafi on przedstawiać historię tego pięknego miasta.
Gdyby historię Kacpra Ryksa wzięła na warsztat jakiś amerykańska wytwórnia (polskiej z racji poszanowania autora nie życzę) mielibyśmy wspaniałą ucztę historyczną oraz sensacyjną osadzoną w barwnej scenerii.

Jaka każda książka z serii oczarowała mnie "prostotą" pokazywania ówczesnej Rzeczpospolitej. Wollny ma dar opowiadania o dziejach Polski/Krakowa w sposób, który potrafi poczuć się czytelnikowi jakby był on sam częścią historii.

Szkoda, że to ostatni tom, będzie mi jego brak.

Mieszkańcom Krakowa oprócz samego Krakowa, zazdroszczę również Mariusza Wollnego i sposobu w jaki potrafi on przedstawiać historię tego pięknego miasta.
Gdyby historię Kacpra Ryksa wzięła na warsztat jakiś amerykańska wytwórnia (polskiej z racji poszanowania autora nie życzę) mielibyśmy wspaniałą ucztę historyczną oraz sensacyjną osadzoną w barwnej scenerii.

Jaka każda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pierwsza z książek, których bohaterem jest genialny detektyw Erast Fandorin..." taki opis książki od razu mnie zachęca do jej przeczytania. Postać detektywa zakorzeniona we mnie od młodości dzięki Sherlockowi Holmesowi jest dla mnie magnesem zwłaszcza jak opisana historia dzieje się w dawnych czasach, tutaj w drugiej połowie XIX w. w Rosji. Już sam opis ówczesnej Rosji zachęca do poznania losów Erasta Fandorina. Zwłaszcza, że kraj ten raczej rzadko gości na kartach detektywistycznych powieści.
Książkę czyta się bardzo szybko zarówno ze względu na opisaną historię jak i sposób pisania Akunina. Przez cały czas ma się wrażenie, że autor puszcza do nas oko i perypetie głównego bohatera oraz jego przemyślenia podawane są nam w sposób trochę "młodzieńczy i naiwny", ale nie jest to denerwujące, a wręcz spełnia swoją funkcję i pokazuje kim naprawdę jest Erast - młodym ambitnym, detektywem, który dopiero poznaje na czym polega to "zajęcie". Młody Erast jest czasami naiwny (ma tylko 20 lat), ale przy tym obdarzony jest inteligencją, która pozwala mu sprawnie łączyć fakty, które przez innych są pomijane.
Pomimo lekkości książka potrafi zaskoczyć, a na pewno jej zakończenie.
Azazel zachęca do poznania kolejnych przygód Erasta Fandorina i to jest chyba najlepsza zachęta do jej przeczytania.

"Pierwsza z książek, których bohaterem jest genialny detektyw Erast Fandorin..." taki opis książki od razu mnie zachęca do jej przeczytania. Postać detektywa zakorzeniona we mnie od młodości dzięki Sherlockowi Holmesowi jest dla mnie magnesem zwłaszcza jak opisana historia dzieje się w dawnych czasach, tutaj w drugiej połowie XIX w. w Rosji. Już sam opis ówczesnej Rosji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobry debiut literacki. Fabularnie książka nie wydaje się za bardzo przerysowana i w zasadzie spokojnie mogłaby ona opisywać prawdziwe wydarzenia. Polska i jej służby specjalne już dawno przestały być (oczywiście jeżeli kiedykolwiek były...) biednymi kuzynami światowych potęg. Doświadczenie dziennikarskie autora jest dodatkowym plusem powieści pokazującym jak wygląda praca w dzisiejszych redakcjach goniących za najświeższymi informacjami.

Problemem jest tempo bo jeżeli do 3/4 praktycznie nie możemy się oderwać o od lektury, to końcówka niestety już traci swój magnetyzm.

Tomasz Sakielki pomimo wszystko zagwarantował sobie u mnie Sejfem kupca na swoją kolejną książkę sensacyjną.

Dobry debiut literacki. Fabularnie książka nie wydaje się za bardzo przerysowana i w zasadzie spokojnie mogłaby ona opisywać prawdziwe wydarzenia. Polska i jej służby specjalne już dawno przestały być (oczywiście jeżeli kiedykolwiek były...) biednymi kuzynami światowych potęg. Doświadczenie dziennikarskie autora jest dodatkowym plusem powieści pokazującym jak wygląda praca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

PO drugim spotkaniu z Harlanem Cobenem śmiało mogę napisać, że to jedne z moich ulubionych autorów kryminałów. Od samego początku, kiedy to stykamy się ze zbrodnią, aż do samego końca jedyne na co mamy ochotę to czytać, czytać i czytać. Niestety ograniczenia czasowe są nieubłagane.
Po raz kolejny nie dostaniemy książki, którą już od połowy łatwo przewidzieć co jest niestety bardzo niedobre dla kryminału. Coben potrafi zaskoczyć i to jest w nim najlepsze. Sp[osób prowadzenia narracji nie męczy, a dodatkowe wprowadzenie obok narracji pierwszoosobowej, "tradycyjnej" w trzeciej osobie buduje atmosferę i pozwala się nam poczuć jak wrzuceni w sam środek akcji.
Na końcu tradycyjnie małe zaskoczenie fabularne, które jeszcze bardziej cieszy po dobrze spędzonym czasie z "Jedyna szansą".

Gdyby to nie była już przesada to bym spokojnie siadł do trzeciej książki tego autora pod rząd, ale dam szanse innym ;)

PO drugim spotkaniu z Harlanem Cobenem śmiało mogę napisać, że to jedne z moich ulubionych autorów kryminałów. Od samego początku, kiedy to stykamy się ze zbrodnią, aż do samego końca jedyne na co mamy ochotę to czytać, czytać i czytać. Niestety ograniczenia czasowe są nieubłagane.
Po raz kolejny nie dostaniemy książki, którą już od połowy łatwo przewidzieć co jest niestety...

więcej Pokaż mimo to