Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Książka trochę o wszystkim, trochę o niczym. Trochę o zajebistości Tesli i Muska, trochę o porażkach konkurencyjnych samochodów elektrycznych.

Nie potrafiłem nie odnieść wrażenia, że autor wypowiadając się o Tesli robi to w samych superlatywach, wspomina głównie jej sukcesy, a o porażkach pisze płytko, wyjaśniając że tak naprawdę sytuacja nie była taka straszna, bo przyszedł Elon i wszystko uratował. Pisząc natomiast o innych markach, McKenzie omawia je w kontekście przegranych w stosunku do Tesli.

Odnosząc się do założenia postawionego w tytule, po przeczytaniu nie jestem w stanie określić, jaka jest na nie odpowiedź, w jaki sposób rzeczywiście Tesla zakończy erę ropy naftowej. Zabrakło treściwego podsumowania tematu, trzeba zbierać szczątki informacji o działaniach Tesli w kierunku odejścia od ropy po każdym rozdziale, żeby utwierdzić się w przekonaniu, które sugeruje autor.

Książka wydawała mi się stronnicza, a w swojej treści nudna. Nie polecam.

Książka trochę o wszystkim, trochę o niczym. Trochę o zajebistości Tesli i Muska, trochę o porażkach konkurencyjnych samochodów elektrycznych.

Nie potrafiłem nie odnieść wrażenia, że autor wypowiadając się o Tesli robi to w samych superlatywach, wspomina głównie jej sukcesy, a o porażkach pisze płytko, wyjaśniając że tak naprawdę sytuacja nie była taka straszna, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Porządne opracowanie historii polskiej kolei, wraz ze szczegółową analizą, kto, gdzie i jakim działaniem zawinił, że nasze pociągi jeżdżą jak jeżdżą. Przy niektórych rozdziałach ilość przedstawianych faktów jest przytłaczająca, lekko mnie męczyła, jednak myślę, że dla osoby zainteresowanej tematem nie będzie stanowiła takiego problemu. Polecam zarówno laikom (jednak sugeruję omijanie co bardziej analitycznych części), jak i mikolom.

Porządne opracowanie historii polskiej kolei, wraz ze szczegółową analizą, kto, gdzie i jakim działaniem zawinił, że nasze pociągi jeżdżą jak jeżdżą. Przy niektórych rozdziałach ilość przedstawianych faktów jest przytłaczająca, lekko mnie męczyła, jednak myślę, że dla osoby zainteresowanej tematem nie będzie stanowiła takiego problemu. Polecam zarówno laikom (jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka wydana kilka lat temu, więc czytając miałem poczucie, że opisywane sposoby jak kraść mogą nie być już aktualne. Nie zważając jednak na możliwą przestarzałość przepisów prawa i biorąc pod uwagę same metody, jak przebiegały opisywane wyłudzenia, kradzieże czy machloje, da się z lektury wynieść sporo informacji o tym, jak się bronić i czego się wystrzegać, głównie samemu prowadząc biznes lub zawierając kontrakty. Bo o tym, wbrew sugestywnemu i kontrowersyjnemu tytułowi, jest w dużej mierze ta książka - na podstawie przykładów autor ostrzega, jak bronić się przed szeroko rozumianymi 'złodziejami' - w tym z systemem urzędnictwa.

Czyta się średnio i nierówno, jednak może to wynikać z mojej nieznajomości tematu - przez operowanie terminami prawnymi czy dotyczącymi spółek, nie zawsze byłem w stanie od razu dojść do tego, o co chodziło autorowi. Książka jest długa, ale każdy rozdział jest odpowiednio opisany, więc można wracać do odpowiednich części lub czytać wyrywkowo w razie potrzeby. Co do wartości treści też mam poczucie, że jest ona napakowana wartościowymi informacjami.

Książkę mogę polecić głównie przedsiębiorcom i osobom, które nie chcą dać się pożreć urzędowej (i nie tylko) machinie.

Książka wydana kilka lat temu, więc czytając miałem poczucie, że opisywane sposoby jak kraść mogą nie być już aktualne. Nie zważając jednak na możliwą przestarzałość przepisów prawa i biorąc pod uwagę same metody, jak przebiegały opisywane wyłudzenia, kradzieże czy machloje, da się z lektury wynieść sporo informacji o tym, jak się bronić i czego się wystrzegać, głównie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ale gówno xD

Sama koncepcja historii, która jest opisana w blurpie, dawała szansę na dobrą lekturę, niestety prócz grafiki na okładce nie mogę wypisać żadnych innych plusów tego dzieła.

W książce denerwuje dosłownie wszystko, począwszy od głównej bohaterki - Tesy, młodej dziewczyny, której nie da się polubić czy zrozumieć i z każdym słowem nienawidzi się jej jeszcze bardziej, przechodząc przez postać kolejnego bohatera - wykładowcy akademickiego, który utrzymuje chore relacje ze swoimi studentami - daje im w mordę, wszczyna bójkę, ostatecznie zakochuje się w swojej podopiecznej, a jednocześnie naszej bohaterce i robi z niej tucznika xD, kończąc na samej historii, która okazuje się być żałosna i przewidywalna do bólu. Rozdziały są kończone wymuszonymi cliffhangerami, których rozwinięcie odgadłby przeciętny przedszkolak.

Do całości gwoździem do trumny był język, jakim jest wytworzony 'Hashtag' (bo biorąc pod uwagę częstotliwość wydawania książek przez Mroza, o twórczym pisaniu nie może być mowy xD). W tekście występuje O L B R Z Y M I A ilość wyrazów zakończonych na -wszy - co chwilę któryś z bohaterów coś zrobiwszy, zobaczywszy, powiedziawszy, dostawszy, wykurwiwszy, pojebawszy └[⚆ᴥ⚆]┘. Wszystkiego dopełnia irytująca szczegółowość w nazwach i cechach przedmiotów, o których mowa w tym tworze - na okładce powinien być dopisek o lokowaniu produktów gorszym niż w Klanie. Oprócz tego wszystkiego bohaterowie na siłę starają się mówić nowoczesnym, chyba młodzieżowym językiem, więc każdą wzmiankę o Wykopie czy określenie odjaniepawlić trzeba rozchodzić ( ಠ_ಠ).

To było moje pierwsze zetknięcie z czymś od Mroza i podejrzewam że ostatnie - gorszego gówna nie czytałem już dawno xD.

Ale gówno xD

Sama koncepcja historii, która jest opisana w blurpie, dawała szansę na dobrą lekturę, niestety prócz grafiki na okładce nie mogę wypisać żadnych innych plusów tego dzieła.

W książce denerwuje dosłownie wszystko, począwszy od głównej bohaterki - Tesy, młodej dziewczyny, której nie da się polubić czy zrozumieć i z każdym słowem nienawidzi się jej jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z lepszych, dobrze napisanych książek. Pomimo że czytałem już 'Złodziejkę' kilka lat temu, tym razem była nie tylko interesująca, ale też odkrywająca nowe znaczenia, których nie zauważałem przy jej lekturze za pierwszym razem.

Z opisu książka może nie wydawać się ciekawa, nie ma tutaj wartkiej akcji, typowych zwrotów akcji i klasycznego trzymania w napięciu. Jest za to świetnie opowiedziana historia nastoletniej Liesel, tytułowej złodziejki książek. Widzimy nagle zmieniający się przez wybuch wojny świat myślami nierozumiejącej wszystkiego do końca dziewczynki. O ile w przypadku innych książek mamy barwnie wykreowane myśli bohaterów, tak tutaj czytamy, w jak prosty sposób widzi te zdarzenia dziecko. Jest to moim zdaniem główny atut tej książki. Drugim z nich jest specyficzny narrator całości - jest nim Śmierć. Dzięki temu zabiegowi już od początku lektury znamy jej zakończenie. Co jakiś czas mamy też rozdziały wybiegające historią w przyszłość, nie przeszkadza to jednak w odbiorze całości.

Polecam, książkę czyta się bardzo dobrze.

Jedna z lepszych, dobrze napisanych książek. Pomimo że czytałem już 'Złodziejkę' kilka lat temu, tym razem była nie tylko interesująca, ale też odkrywająca nowe znaczenia, których nie zauważałem przy jej lekturze za pierwszym razem.

Z opisu książka może nie wydawać się ciekawa, nie ma tutaj wartkiej akcji, typowych zwrotów akcji i klasycznego trzymania w napięciu. Jest za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Właściwie każdy zbiór opowiadań, jaki czytam, jest strasznie nierówny - pośród marnych opowiadań, poprzez te całkiem zjadliwe, zdarzają się rzadkie perełki.

O opowiadaniach w 'Obywatelu...' tego powiedzieć nie mogę. Jeśli spodoba wam się już pierwszy rozdział, to możecie być pewni, że reszta będzie tak samo dobra lub nawet lepsza. W zbiorze Kosika nie ma źle napisanych historii, są tylko takie, które się zbyt szybko kończą - czasem chcielibyśmy, żeby temat został poszerzony lub mamy poczucie pewnego niedosytu.

Zaskakujące jest, jak łatwo autor potrafi z tematów typowo socjologicznych przeskoczyć na dobrą fantastykę, kończąc na ciekawym, humorystycznym i nieco kuriozalnym spojrzeniu na pewne tematy (tutaj piję głównie do opowiadania 'Czy ktoś tu widział Boga').

'Obywatela...' czytam już drugi raz i, nawet mimo znajomości zakończenia większości opowiadań, lektura była dla mnie interesująca. Bardzo polecam tę książkę :D.

Właściwie każdy zbiór opowiadań, jaki czytam, jest strasznie nierówny - pośród marnych opowiadań, poprzez te całkiem zjadliwe, zdarzają się rzadkie perełki.

O opowiadaniach w 'Obywatelu...' tego powiedzieć nie mogę. Jeśli spodoba wam się już pierwszy rozdział, to możecie być pewni, że reszta będzie tak samo dobra lub nawet lepsza. W zbiorze Kosika nie ma źle napisanych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W skrócie - 7 lat czekania na premierę od czasu opublikowania fragmentu powieści, ciekawe podejście do świata przyszłości po zagładzie Ziemi i mały zgrzyt, o którym później :P.

To, co najbardziej mi się spodobało w tej książce, to sposób dozowania informacji o wykreowanym przez autora świecie - wszystko jest nam po kolei podawane, dzięki czemu możemy chłonąć lekturę bez bólu głowy. Kosik oprócz dobrze i spójnie stworzonej koncepcji życia w miastach-pierścieniach grawitujących w kosmosie, serwuje nam istotne aspekty psychologiczne i socjologiczne postaci, mamy tutaj rozważania na tematy zarówno futurologiczne, jak i te dotyczące zachowania społeczeństwa, niczym w starej, dobrej fantastyce :D.

Już od pierwszych stron Różańca nie można się oderwać od lektury, właściwie każdy rozdział jest zakończony cliffhangerem. Mniej więcej w połowie powieści miałem syndrom jeszcze tylko jeden rozdział, po czym zarywałem całą noc xD. To, jak świetnie Kosik stosuje te 'zawieszenia', może świadczyć fakt, że ostatnie 30% książki przechodzi niesamowicie gładko, nie sposób przestać czytać, bo tam następuje rozwiązanie całej akcji.

Co do zgrzytu, o którym pisałem na początku, zawiodłem się lekko na zakończeniu - jest ono właściwie 1:1 skopiowane z jednej z poprzednich powieści autora. Nie będę jednak zdradzał szczegółów, gdyż jest to dosyć istotne dla fabuły, ale myślę, że osoby które czytały Mars, będą wiedziały o co mi chodzi.

W skrócie - 7 lat czekania na premierę od czasu opublikowania fragmentu powieści, ciekawe podejście do świata przyszłości po zagładzie Ziemi i mały zgrzyt, o którym później :P.

To, co najbardziej mi się spodobało w tej książce, to sposób dozowania informacji o wykreowanym przez autora świecie - wszystko jest nam po kolei podawane, dzięki czemu możemy chłonąć lekturę bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ksiażka porównywana do "Igrzysk śmierci" rzeczywiście jest do nich podobna, lecz jest to raczej bezczelne kopiowanie niż inspiracja. Pełno tu wręcz takich samych elementów jak w "Igrzyskach". Nie wyszło to powieści na dobre, autorka pisze bez polotu, nie ma jakiejś zachęty to dlaczego poznawania historii bohaterów.

W "Testach" mamy oklepany już dystopijny świat zniszczony przez ludzkość, w którym wybrana grupa młodzieży jest poddawana tytułowym testom. Łał, brzmi super, ale fabuła, na nieszczęście, obfituje w romantyczne wstawki, coś idealnego dla niespełnionych nastolatek.

Książkę mogę polecić wyłącznie, jeśli nie masz co robić ze swoim czasem i szukasz czegoś, co jest trochę lepsze od najgorszego gniota, a gorsze od wszystkiego innego. Coś w połowie skali, dlatego 5/10.

Ksiażka porównywana do "Igrzysk śmierci" rzeczywiście jest do nich podobna, lecz jest to raczej bezczelne kopiowanie niż inspiracja. Pełno tu wręcz takich samych elementów jak w "Igrzyskach". Nie wyszło to powieści na dobre, autorka pisze bez polotu, nie ma jakiejś zachęty to dlaczego poznawania historii bohaterów.

W "Testach" mamy oklepany już dystopijny świat zniszczony...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Długi Mars Stephen Baxter, Terry Pratchett
Ocena 6,9
Długi Mars Stephen Baxter, Ter...

Na półkach: , ,

Dla mnie najlepsza część serii o Długiej Ziemi, czytało się ją o wiele przyjemniej niż poprzednie dwie książki. Wydała mi się bardziej poważna, autorzy odeszli od wątku humorystycznego (nie zniknął on całkowicie, ale jest go mniej niż wcześniej), powieść nabrała czysto fantastycznego charakteru.

Początkowo w książce nic ciekawego się nie dzieje, dopiero jakoś po połowie akcja się rozkręca. Jeden wątek rozgrywający się na Marsie, kiedy bohaterowie odkrywają coś niezwykłego, kojarzył mi się z ekscytacją, jaką można było przeżyć podczas czytania o odkryciu Monolitu w Odysei Kosmicznej Clarke'a. Ciekawe uczucie ;).

Co do tytułu, na samym Długim Marsie dzieje się stosunkowo niewiele, dopiero potem akcja się rozkręca, początkowo najważniejsze momenty dla fabuły rozgrywają się tylko na Ziemi. Myślałem, że autorzy osadzą całą akcję na Marsie właśnie, ale nie zmienia to faktu, że książkę mogę polecić.

Dla mnie najlepsza część serii o Długiej Ziemi, czytało się ją o wiele przyjemniej niż poprzednie dwie książki. Wydała mi się bardziej poważna, autorzy odeszli od wątku humorystycznego (nie zniknął on całkowicie, ale jest go mniej niż wcześniej), powieść nabrała czysto fantastycznego charakteru.

Początkowo w książce nic ciekawego się nie dzieje, dopiero jakoś po połowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kawał naprawdę dobrej lektury. Początkowe rozdziały trochę "mętne", brakuje czegoś w stylu "wielkie BUM", ale mniej więcej w połowie autor zaczyna grać na emocjach, pojawiają się często dołujące przemyślenia bohatera na temat swojego życia, akcja zyskuje szybkości, co chwilę występują zwroty akcji. Najgorszym takowym była niespodziewana decyzja głównej postaci na samym końcu książki, miałem ochotę udusić pana Dmitrija za to, co zrobił.

Głównym minusem powieści jak dla mnie jest to, że nie jest to taka doskonałość jak "Metro 2033". Podejrzewam że wiele osób, po szumnych zapowiedziach tek książki, oczekiwało czegoś, co przewyższy mistrzowskie jak dla mnie "Metro...". Niestety trochę się w tym aspekcie zawiodłem.

Niemniej jednak baaardzo polecam tę powieść. Miłym zaskoczeniem były piękne ilustracje i nastrojowa muzyka do każdego rozdziału (można się z nimi zapoznać na stronie http://www.futu.re .

Kawał naprawdę dobrej lektury. Początkowe rozdziały trochę "mętne", brakuje czegoś w stylu "wielkie BUM", ale mniej więcej w połowie autor zaczyna grać na emocjach, pojawiają się często dołujące przemyślenia bohatera na temat swojego życia, akcja zyskuje szybkości, co chwilę występują zwroty akcji. Najgorszym takowym była niespodziewana decyzja głównej postaci na samym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O wiele lepsza niż poprzednia część, bardzo przyjemnie się czyta.

O wiele lepsza niż poprzednia część, bardzo przyjemnie się czyta.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdyby nie przytłaczająca ilość statystyk, książka byłaby idealna.

Gdyby nie przytłaczająca ilość statystyk, książka byłaby idealna.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Już dawno nie czytałem czegoś tak fenomenalnego i wspaniałego! Dla tej książki bez żalu zarwłem noc, pochłaniając kolejne słowa z przygody historii Thomasa, pragnąc jak najszybciej dowiedzieć się, jakie jest zakończenie powieści.

Autor w niesamowity sposób manipuluje nami, tak abyśmy odczuwali te same emocje i uczucia co bohater książki i utożsamiali się z nim. Lektura dzięki temu nas jeszcze bardziej pochłania i nie pozwala wyrwać się z objęć wartkiej akcji, która jest z czasem mrożącymi krew w żyłach momentami. Na szczęście nie mamy nakreślonego tutaj typowego dla powieści młodzieżowych wątku miłosnego.

Książka, jako jedna z niewielu, trafia u mnie na półkę ulubionych z najwyższą (zasłużoną) oceną. Polecam wszystkim jej lekturę.

Już dawno nie czytałem czegoś tak fenomenalnego i wspaniałego! Dla tej książki bez żalu zarwłem noc, pochłaniając kolejne słowa z przygody historii Thomasa, pragnąc jak najszybciej dowiedzieć się, jakie jest zakończenie powieści.

Autor w niesamowity sposób manipuluje nami, tak abyśmy odczuwali te same emocje i uczucia co bohater książki i utożsamiali się z nim. Lektura...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Od tej książki można dostać porządnego bólu głowy z natłoku informacji, jakie przekazuje nam autor...
Gdy wszystko mamy już poukładane, Kosik burzy całe nasze wyobrażenia o bohaterach, o świecie, w którym żyją, a także o wszelakich tajemnicach związanych z Konstruktorami.

Ale od początku... 15-letni chłopak żyje na jednym z miast-statków, unoszących się na linach i zmierzających do Celu. Tylko on, spośród kilkudziesięciu współtowarzyszy, chce poznać Sens. Aby tego dokonać jest w stanie nawet poświęcić innych mieszkańców miasta. Pomaga mu Czarnowłosa.

Tyle z fabuły. Jest ona na tyle zawiła, że po skończeniu czytania trzeba poświęcić kilka godzin, aby sobie wszystko poukładać. Autor umiejętnie prowadzi nas poprzez wszystkie światy, będące zupełnie oddzielnymi ekosystemami, które przemierzają nasi bohaterowie. Wszystko łączy jedno - zupełnie nikt nie podziela zainteresowania poszukiwaniem Sensu...

Na szczęście czytelnik, po jakimś czasie, jest zdolny wszystko zrozumieć. Mogę śmiało stwierdzić, że "Vertical" jest powieścią wybibitną.

Od tej książki można dostać porządnego bólu głowy z natłoku informacji, jakie przekazuje nam autor...
Gdy wszystko mamy już poukładane, Kosik burzy całe nasze wyobrażenia o bohaterach, o świecie, w którym żyją, a także o wszelakich tajemnicach związanych z Konstruktorami.

Ale od początku... 15-letni chłopak żyje na jednym z miast-statków, unoszących się na linach i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z trudem przebrnąłem przez tę książkę. Pomysł na fabułę jest może fajny, ale jest ona kompletnie źle napisana. W dodatku autor traktuje czytelnika jak debila, co chwilę pokładając wyjaśnienia najprostszych nawet spraw... Powieść jest monotoniczna, jednowątkowa, skierowana raczej do dziecka w wieku 6-7 lat, starsze osoby może nudzić. Przez 80% akcji bohaterowie zmagają się z ucieczką przed jakimiś dziwnymi typami, którzy przypadkiem znaleźli się w szkole tytułowego Itcha. Książka ma tylko jeden plus - ciekawą, lecz złudną niestety, okładkę.

Z trudem przebrnąłem przez tę książkę. Pomysł na fabułę jest może fajny, ale jest ona kompletnie źle napisana. W dodatku autor traktuje czytelnika jak debila, co chwilę pokładając wyjaśnienia najprostszych nawet spraw... Powieść jest monotoniczna, jednowątkowa, skierowana raczej do dziecka w wieku 6-7 lat, starsze osoby może nudzić. Przez 80% akcji bohaterowie zmagają się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powalająca. Taka jest wydana niedawno książka Andrzeja Diakowa „Za horyzont”. Zwieńczenie całej trylogii nie odbyło się spokojnie, nie było prosto wytłumaczonego happy endu, nie, ta powieść jest zupełnie inna niż swoje dwie poprzedniczki…
Ale od początku: bohaterowie wyruszają w niebezpieczną podróż swoim „Maleństwem”, czyli odpowiednio przerobioną ciężarówką w poszukiwaniu źródeł tajemniczego projektu o nazwie Alfejos, który miał wybawić świat od śmiercionośnego promieniowania. Już przy wyjeździe z Petersburga natrafiają na kłopoty, których w całej książce nie było mało. Na swojej drodze napotykają różne grupy ludzi, które czasem okazują się być przyjazne i chcą przygarnąć podróżników, inni natomiast od razu rozpoczynają z bohaterami walkę. Tak więc Taran i spółka nie mają łatwej podróży.
Autor już od pierwszych stron wciąga do reszty. Umiejętnie sterując fabułą przecina się przez gąszcze naszej wyobraźni, która podsuwa nam niesamowite obrazy zniszczonego świata i życia w nim. Jej niesamowitość tak mnie zaintrygowała, że przez książkę zarwałem dwie noce, nie mogąc zasnąć w spokoju bez poznania dalszych losów bohaterów.
Jedynym mankamentem, jaki zauważyłem był „kierunek” autora „po trupach do celu”. A niestety Diakow uśmiercił kilka kluczowych postaci, do których czytelnik zdążył się przyzwyczaić z poprzednich części jego książek.
Zaskoczyła mnie również obecność krótkiego opisu dalszych losów postaci, już po tym jak Gleb pogodził się ze stratą ojca i założył nową kolonię na terenie, który został uwolniony od promieniowania. Za to autor ma u mnie duży plus.
Podsumowując, „Za horyzont” to lektura niemalże doskonała i naprawdę godna polecenia. Szkoda jednak, że to jest już koniec przygód Gleba i Tarana… Ale dla mnie i tak jest to najlepsza część z całej serii Uniwersum Metro 2033. Przebiła pod tym względem nawet „Korzenia niebios” Tullio Avoleda, która dotychczas była moją faworytką.

Powalająca. Taka jest wydana niedawno książka Andrzeja Diakowa „Za horyzont”. Zwieńczenie całej trylogii nie odbyło się spokojnie, nie było prosto wytłumaczonego happy endu, nie, ta powieść jest zupełnie inna niż swoje dwie poprzedniczki…
Ale od początku: bohaterowie wyruszają w niebezpieczną podróż swoim „Maleństwem”, czyli odpowiednio przerobioną ciężarówką w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetne zakończenie całej trylogii!

Świetne zakończenie całej trylogii!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hmm... Oczekiwałem po Kosiku czegoś więcej. Ale i tak, w porównaniu do innych polskich pozycji, książka trzyma poziom. Trochę nie satysfakcjonują mnie niedokończone wątki, jak np. zwolnienie Helenki albo możliwość rozwinięcia tematu kozołaków.
Nowego "Felixa" można porównać do "Gangu Niewidzialnych Ludzi", gdyż nie było tu zbyt wyraźnych rozwinięć głównej akcji, lecz bardziej skupienie się na mniej znaczących sprawach. Lecz wszystko jest jednak idealnie, po kosikowemu połączone w interesującą książkę.
Wszystko znakomicie uzupełniają fragmenty, dzięki którym będziecie się śmiać jak opętani... Czasem takie "wkładki" są długości 1-2 stron. I uwaga, aby nie popluć sobie książki w napadach śmiechu :).
Ale moją ulubioną z serii się nie stanie :). No i oczywiście mogę z czystym sumieniem polecić ją każdemu fanowi FNiN.

Hmm... Oczekiwałem po Kosiku czegoś więcej. Ale i tak, w porównaniu do innych polskich pozycji, książka trzyma poziom. Trochę nie satysfakcjonują mnie niedokończone wątki, jak np. zwolnienie Helenki albo możliwość rozwinięcia tematu kozołaków.
Nowego "Felixa" można porównać do "Gangu Niewidzialnych Ludzi", gdyż nie było tu zbyt wyraźnych rozwinięć głównej akcji, lecz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najbardziej niezwykła z serii Uniwersum Metro 2033. Ani świetna, ani denna – po prostu… wyjątkowa. I do tego ma dziwny koniec. Bohaterem książki jest Jack Daniels, który mieszka w postapokaliptycznym Watykanie. Pewnego dnia dostaje misję z wybraniem się do Wenecji, gdzie ma się znajdować mityczny Patriarcha. Towarzyszyć mu będzie grupa „komandosów”.

Jak każda powieść opisująca ludzi w metrze, ta jest przepełniona śmiercią. Nawet tą najbardziej niespodziewaną. W książce najdziwniejsza jest zawiłość akcji – po przeczytaniu 3/4 miałem ochotę wrócić na jej początek, gdyż nie pamiętałem, czemu ma służyć wyprawa bohatera… Lecz nie traktuję tego jako minus, wręcz przeciwnie, dzięki takiemu zabiegowi akcja była bardziej wciągająca. A do początku jednak nie wróciłem – rozgrywające się zdarzenia były tak pochłaniające, że chciałem jak najszybciej skończyć Korzenie i dowiedzieć się finału książki. Naprawdę wciągająca powieść!

Dodatkiem do książki była seria obrazków Andrieja Kulikowa, które trafnie obrazowały akcję powieści. I można było sobie przypomnieć, co było wcześniej :) .

Najbardziej niezwykła z serii Uniwersum Metro 2033. Ani świetna, ani denna – po prostu… wyjątkowa. I do tego ma dziwny koniec. Bohaterem książki jest Jack Daniels, który mieszka w postapokaliptycznym Watykanie. Pewnego dnia dostaje misję z wybraniem się do Wenecji, gdzie ma się znajdować mityczny Patriarcha. Towarzyszyć mu będzie grupa „komandosów”.

Jak każda powieść...

więcej Pokaż mimo to