-
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1 -
Artykuły
Los zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2024-02-16
Przepiękna opowieść o kocie, człowieku i życiu. Bardzo wzruszająca.
Przepiękna opowieść o kocie, człowieku i życiu. Bardzo wzruszająca.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-10
Co za emocje, nie mogłam się oderwać od tej książki!
Co za emocje, nie mogłam się oderwać od tej książki!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-05
Absolutnie fenomenalna, aż trudno uwierzyć, że to debiut. Co za emocje!
Absolutnie fenomenalna, aż trudno uwierzyć, że to debiut. Co za emocje!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niepokorna Whitney Stone od zawsze sprawiała swemu ojcu same kłopoty. Wszystkie jej działania jednak motywowane były miłością do Paula Sevarina, starszego od niej młodzieńca, któremu początkowo przychylność dziewczyny sprawiała przyjemność, lecz z czasem zmieniła się w udrękę i powód drwin całej wsi. Pewnego dnia Martin Stone postanawia raz na zawsze uporać się z okropną pannicą, wysyłając ją do Francji do jej wujostwa – wierzy, że tam jego córka zmieni się w normalną dziewczynę. Najwyraźniej jednak nie wie, że Whitney jest zdeterminowana, by poślubić Paula i nie spocznie, nim ten jej nie pokocha tak mocno, jak ona jego. Niemniej dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, że we Francji ktoś może się nią zainteresować. I nie spodziewa się, że ów mężczyzna – bardzo wpływowy mężczyzna – zawrze z jej ojcem pewien układ. Układ, który może całkowicie pokrzyżować plany zakochanej pannie Stone...
„Ale ja nie chcę być jedynie twoją przyjaciółką”.
W zasadzie za każdym razem, gdy postanawiam napisać recenzję książki Judith, zastanawiam się, czy to w ogóle ma sens – nie jestem w stanie o powieściach tej pisarki pisać inaczej, jak tylko w superlatywach. Po Whitney, moja miłość sięgnęłam ze względu na wysokie rekomendacje od Lady Lukrecji, dla której Saga Westmoreland jest najulubieńszą serią. I po raz kolejny, poznając historię autorstwa Judith, absolutnie przepadłam!
Sequel Królestwa marzeń to przede wszystkim historia wojny płci. Na drodze samowolnej i upartej dziewczyny staje arogancki i intrygujący mężczyzna, który nie przywykł do tego, by ktoś mu odmawiał. Cała jego postawa oraz zachowanie wskazują na to, że ów dżentelmen nie spocznie, nim nie dostanie tego, czego pragnie. Czytelnik od początku zostaje wciągnięty w opowieść o młodzieńczej miłości nastolatki – miłości, która rozczula i zachwyca, by następnie móc zobaczyć, jak świat Whitney rozpada się, gdy tajemniczy arystokrata wkracza w jej życie. Co więcej – dzięki niesamowitej kreacji głównych bohaterów – odbiorca nagle orientuje się, że współczuje młodej pannie, która musi walczyć nie tylko o swoją niezależność, ale także o uczucie rodzica, akceptację oraz miłość, dla której poświęciła w swoim życiu naprawdę wiele – łącznie z dumą. Wszystko to sprawia, że Whitney po prostu nie da się nie lubić!
„- Żałuję, że nie mogę znaleźć właściwych słów, aby powiedzieć, jak bardzo nienawidzę ciebie i wszystkiego, co sobą reprezentujesz.
- Jestem pewien, że będziesz się starała tak długo, aż znajdziesz.”
Książę Claymore natomiast to kawał drania, ot co! Ale za to jakiego kochanego drania! Muszę przyznać, że na początku u boku Whitney widziałam naprawdę kilku ciekawych młodzieńców, a na prowadzenie wysunął się jej przyjaciel z Francji, natomiast Clayton wzbudzał we mnie czystą wściekłość. Im dalej jednak w las... zaczęłam patrzeć na niego troszkę inaczej. Trudno mi ocenić, co zmieniło moje podejście do tego aroganckiego, bezczelnego, niebezpiecznego ale i szalenie atrakcyjnego mężczyzny – myślę, że każda czytelniczka będzie miała o nim własne zdanie. Buntowniczki, feministki i indywidualistki najprawdopodobniej będą odczuwać do niego pewną niechęć, co wrażliwsze dziewczyny natomiast mogą być zarówno przerażone, jak i zaintrygowane znajomością z takim człowiekiem, zaś ja... ja jestem nim oczarowana! To mężczyzna przez mocne M – silny, władczy, niebezpieczny, ale także delikatny i czuły. Po prostu fascynujący!
Whitney, moja miłość to historia walki o akceptację i zrozumienie. To szalona przygoda w pogoni za ukochaną osobą, opowieść o nieporozumieniach, nienawiści, strachu oraz miłości, która obezwładnia i zmienia człowieka. Piękny język powieści oraz malownicze opisy arystokratycznego świata przeplatają się z prostotą życia na angielskiej wsi XIX wieku. Myślę, że Saga Westmoreland to najbardziej dojrzała seria w dorobku Judith – to książki, które obezwładniają, zachwycają, rozkochują i pozostawiają czytelnika w całkowitym oszołomieniu oraz pragnieniu przeżycia przygód, które stały się udziałem głównych bohaterów. Szczerze mówiąc, gdyby wszystkie romanse historyczne były tak dobre jak ten, czytałabym tylko takie książki! Powieści Judith to prawdziwe perełki, dlatego, nie przedłużając, polecam Wam serdecznie tę powieść – jestem szalenie ciekawa, jak Wy, drogie Panie, zareagujecie na aroganckiego Claytona. Gwarantuję, że przy nim nuda Wam nie grozi! Daję oczywiście ocenę 6/6!
Niepokorna Whitney Stone od zawsze sprawiała swemu ojcu same kłopoty. Wszystkie jej działania jednak motywowane były miłością do Paula Sevarina, starszego od niej młodzieńca, któremu początkowo przychylność dziewczyny sprawiała przyjemność, lecz z czasem zmieniła się w udrękę i powód drwin całej wsi. Pewnego dnia Martin Stone postanawia raz na zawsze uporać się z okropną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-18
2023-06-30
Jedna z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających książek ever. Coś niesamowitego!
Jedna z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających książek ever. Coś niesamowitego!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-24
Absolutnie rewelacyjna, wzruszająca i jedyna w swoim rodzaju. Jestem oczarowana!
Absolutnie rewelacyjna, wzruszająca i jedyna w swoim rodzaju. Jestem oczarowana!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ralph Truitt czeka na peronie, w śniegu, wśród marznących ludzi. Czeka na pociąg, który przywiezie jego przyszłą żonę, niezbyt piękną kobietę, lecz godną zaufania, która nie pragnie miłości, a zrozumienia i opieki. On może jej to dać, chce jej to dać, w zasadzie musi. I wtedy, gdy pociąg nadjeżdża, okazuje się, że wysiadła z niego kobieta zupełnie nie przypominająca damy ze zdjęcia. Piękna, wyrafinowana i tajemnicza, wzbudza w nim zainteresowanie i nieufność.
W drodze do domu jednak wydarzenia pchają ich ku sobie, a Ralph, uratowany przez nieznajomą, jest gotów zawierzyć jej słowom. Wierzy w każdą jej opowieść, sam nie oszczędzając swojej przeszłości. Pod maską elegancji, dostojeństwa, dojrzałości i zamożności bowiem ukrywa on swoją historię, podobnie jak Catherine, której nikt tak naprawdę nie zna. Mogło by się wydawać, że nawet ona sama siebie nie zna.
Czy uprzedzenia, tajemnice, wydarzenia z przeszłości i pełne goryczy oraz gniewu uczucia można odmienić? Czy pragnienia duszy i ciała są bardziej dominujące, niż zasady i obietnice, które składamy? Przekonacie się sami, co takiego niesie z sobą opowieść o miłości, która rani i nienawiści, która daje ukojenie. Nie odwrotnie!
Od momentu, gdy usłyszałam o tej książce, zapragnęłam ją mieć. W końcu kupiłam, lecz długo zbierałam się do przeczytania. Kiedy to nastąpiło, byłam w głębokim szoku i nie ukrywam, że nie spodziewałam się takiej historii. Historii pełnej ukrytych znaczeń, wnikliwej obserwacji psychologicznej, uniwersalnych prawd i rozważań nad tajemnicami życia zwyczajnych ludzi.
Robert wciąga nas w świat początku XX wieku, przedstawia tamtejszych ludzi, miejsca, ich problemy, słabości. Nie oszczędza widza. Nie jest jednak brutalny i perwersyjny. Nie można więc jego dziełu odmówić smaku, łączy on bowiem prostotę z zawiłością, wyrafinowanie ze skromnością, dobro ze złem. Nie ma tu czerni i bieli, które zazwyczaj każą nam opowiedzieć się za konkretną ‘stroną’. Tu sami jesteśmy szarzy i musimy ocenić, na ile spoglądanie w lustro jest przyzwyczajeniem, a na ile przyjemnością dla nas – zwykłych ludzi. Na ile znosimy własne odbicie? To naprawdę niezwykłe i zaskakujące niekiedy studium ludzkiej psychiki.
Konstrukcja powieści jest prosta i wynika z konkretnych wydarzeń. Trzy części, każda z nich dotyczy następujących po sobie wydarzeń wpływających znacząco na postaci. Przeplatające się punkty widzenia głównego bohatera i bohaterki ubogacają naszą wiedzę o ich doznania. Od początku powieści jesteśmy detektywami, którzy wtapiają się w strukturę świata Catherine i Ralpha, odrywamy z każdą kolejną stroną ich pragnienia i słabości. Minusem może być fakt, iż książka w dużej mierze ma formę opowiadającą – o przemyśleniach, o przeszłości, o wydarzeniach „kiedyś” albo ‘nigdy”. Stanowczo za mało jest pokazanych scen „tu”, „teraz” i „naprawdę”, lecz nie odbiera to magii powieści.
Książka wywołuje szereg emocji. Od zachwytu do przerażenia, od pogardy do pożądania. Łączy w sobie zwyczajność języka i niezwykłość pięknego słownictwa dobranego tak, by mamić widza obrazami rzeczywistymi i pełnymi wrażeń:
"Opowieść o tak palącym pożądaniu, że trzeba ją czytać pod zimnym prysznicem."
- The Washington Post
Tak, zgadzam się z tym stwierdzeniem. I choć może się to wydać przedziwne, tej książki nie można mieć dosyć. Wciąga, wsysa wręcz, by zakorzenić się głęboko w czytelniku, powodując dreszcz niecierpliwości, dreszcz całkowitego oddania. To istotnie niezwykle wybuchowa mieszanka, która na długi, długi czas nie pozwoli wyrwać się ze świata bohaterów stworzonych przez Goolricka. To opowieść o wypalającym od środka pożądaniu!
Daję ocenę 8,5/10 – za wspaniałą opowieść, za żywe obrazy, za uniwersalizm historii. I choć wątki kryminalne nigdy mnie nie interesowały, tu przymknęłam oko, gdyż nie są rzeczą dominującą. Żona godna zaufania jest bowiem warta tego, by czytelnik jej zaufał. Polecam!
Ralph Truitt czeka na peronie, w śniegu, wśród marznących ludzi. Czeka na pociąg, który przywiezie jego przyszłą żonę, niezbyt piękną kobietę, lecz godną zaufania, która nie pragnie miłości, a zrozumienia i opieki. On może jej to dać, chce jej to dać, w zasadzie musi. I wtedy, gdy pociąg nadjeżdża, okazuje się, że wysiadła z niego kobieta zupełnie nie przypominająca damy ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Świat, tak dobrze nam znany, uległ zagładzie, gdy narodził się konflikt atomowy i ludzie, pełni nienawiści, zgotowali sobie własny koniec. Ale niektórzy mieli szczęście – schronili się w czeluściach moskiewskiego metra, odgradzając się od niebezpieczeństw czających się na powierzchni zniszczonej ziemi. Musieli nauczyć się żyć od nowa – w mroku, bez słońca, bez roślinności, swobody i gwieździstego nieba nad głową. Niemożliwe? A jednak udało im się – tworząc nowe struktury, nowe hierarchie i walcząc o przetrwanie, zbudowali nowy świat. Wśród ludzi metra był Artem – zwyczajny chłopak z północnej stacji WOGN. Wychowywany przez przybranego ojca, żył z dnia na dzień, w ustalonym porządku. Aż pewnego dnia coś się zmieniło – młodzieniec zostaje wybrany do podjęcia misji, od której zależeć może bytność wszystkich ludzi żyjących pod ziemią. Artem wyrusza w podróż, by dotrzeć do legendarnego Polis i odmienić los ludzkości. Lecz czy warto? Na jakie niebezpieczeństwa się naraża i co go czeka w mroku tunelów? I wreszcie – czy jeden człowiek może zmienić bieg historii?
„Boże, jaki piękny świat zniszczyliśmy...” *
Historia wydania Metro 2033 zaczyna się od nieudanej próby, po której to Dmitry Glukhovsky, rosyjski pisarz i dziennikarz, opublikował swoją powieść w sieci. Strona internetowa, na której ją zaprezentował, stała się niezwykle popularna, a fani włączyli się we wspólną pracę nad udoskonalaniem utworu poprzez przesyłanie pisarzowi swoich uwag i rad. Wkrótce potem udało się wydać Metro 2033 w tradycyjnej oprawie i... książka stała się hitem! Szczerze mówiąc ta informacja ani trochę mnie nie dziwi, bowiem wciąż na nowo wracam myślami do dzieła pełnego dojrzałej i oryginalnej a jednocześnie zaskakującej na wszystkich płaszczyznach kreacji. Ta cecha niewątpliwie wyróżnia twór Dmitra od innych postapokaliptycznych opowieści, choć oczywiście to nie wszystko!
Zarówno świat przedstawiony, jak i bohaterowie są dopracowani – można rzec – na sto dwadzieścia procent. Postaci – począwszy od głównego bohatera Artema przez jego znajomych aż po dalszoplanowe sylwetki ludzi, na których w zasadzie nawet nie zwrócilibyśmy najmniejszej uwagi – to bez wyjątków żywe, silne osobowości skonfrontowane z czyhającymi w mroku metra niebezpieczeństwami, podejmujący trudne decyzje w ułamkach chwil i walczący o przetrwanie. W miarę poznawania kolejnych wydarzeń, ci ludzie stają się w naszych oczach realni, prawdziwi i drodzy, gdyż ich emocje, obawy i przerażenie udzielają się czytelnikowi, tym samym przybliżając widzowi fikcyjnych bohaterów bardziej, niż gdyby były to żywe jednostki.
Rzeczywistość metra roku 2033 można nazwać jednym słowem – jest mroczna. Tunele skąpane w ciemności, przesycone zatęchłym strachem, bolesną ciszą i niewiadomą, która działa na wyobraźnię bardziej, niż najdoskonalej ukazane sceny w dreszczowcach i horrorach – wszystkie te czynniki zmuszają nie tylko bohatera, ale i nas do ciągłej gotowości i czujności. Jesteśmy tam – wiele metrów pod ziemią, pogrążeni w beznadziei i przerażeniu, niezdecydowani. Dmitry pokazuje nam historię zawierającą w sobie sumę wszystkich możliwych rodzajów strachu, jakie mogą zawładnąć człowiekiem – od niepewności poprzez panikę do utraty zmysłów. Rosjanin wykreował świat tak, że zmusza widza do patrzenia przed siebie szeroko otwartymi oczami, przez co jesteśmy gotowi do reakcji w każdej chwili, pewni niechybnego zagrożenia. Jednocześnie zadaje nam konkretne pytanie – jaką drogą idzie ludzkość, czym jest człowieczeństwo, jaka jest wartość życia i wreszcie – czy istnieje przeznaczenie, czy człowiek ma jakieś zadanie do wypełnienia?
Narracja trzecioosobowa opowiadana jest przez obserwatora wszechwiedzącego, który przedstawia nam świat oczami Artema – dzięki temu znamy uczucia i przemyślenia głównego bohatera. Język jest dojrzały i złożony, dialogi zaś mają zróżnicowaną formę dostosowaną do potrzeb każdego bohatera. Fabuła jest rozbudowana, wielowątkowa i nacechowana autentycznością, a także realizmem i emocjami. Akcja mknie przed siebie, napięcie wzrasta z każdym kolejnym rozdziałem i choć doświadczamy krótkich chwil przerwy w tej ciągłej gonitwie, to i tak czuć to nieubłagane przybliżanie się ku wielkiej katastrofie. Prawdę powiedziawszy zagłębiając się w realia życia Artema, nieustannie drżałam ze strachu, absolutnie zagubiona, a jednocześnie parłam dalej, oczarowana światem, jaki poznawałam dzięki kartom niecodziennej historii przesyconej gęstą, ponurą atmosferą.
O dziele Dmitra można opowiadać bez końca, gdyż charakter powieści jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju, zaś ciągłe odwołania i porównywanie młodszych publikacji do Metro 2033 wyraźnie daje nam jasny przekaz, że mamy do czynienia z dziełem nietuzinkowym, zdumiewającym i na pewno godnym polecenia. Bardzo żałuję, że dopiero teraz poznałam historię ludzi żyjących w tunelach metra (jednego z największych na świecie z resztą) i być może dziś powtórzę to, co już niegdyś zostało powiedziane – koniecznie należy sięgnąć po książkę opowiadającą o przygodach Artema! Niech pochłonie Was mrok moskiewskiego metra z całym jego bogactwem i tajemnicą, bowiem takiej lektury nie da się później zapomnieć. Dzieło Dmitra Glukhovskiego na zawsze odmieni Wasze postrzeganie świata i obudzi apetyt na naprawdę dobre, wykwintne lektury, spychając w kąt szmatławce, których teraz na rynku wydawniczym jest w bród. Ocena 6/6 i tak nie odda mojego zachwytu, zatem POLECAM i tyle.
*cytat z: D. Glukhovsky, Metro 2033, str. 227
Świat, tak dobrze nam znany, uległ zagładzie, gdy narodził się konflikt atomowy i ludzie, pełni nienawiści, zgotowali sobie własny koniec. Ale niektórzy mieli szczęście – schronili się w czeluściach moskiewskiego metra, odgradzając się od niebezpieczeństw czających się na powierzchni zniszczonej ziemi. Musieli nauczyć się żyć od nowa – w mroku, bez słońca, bez roślinności,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-07
Zachwycająca! Stanowczo największe zaskoczenie czytelnicze w tym roku!
Zachwycająca! Stanowczo największe zaskoczenie czytelnicze w tym roku!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-24
Niesamowity, nieco mroczny klimat i trzymająca w napięciu fabuła. Tylko zakończenie troszkę nie pasuje do dynamiki powieści. Ale rozwiązanie zagadki jest zaskakujące! Stanowczo jedna z najlepszych przeczytanych przeze mnie książek.
Niesamowity, nieco mroczny klimat i trzymająca w napięciu fabuła. Tylko zakończenie troszkę nie pasuje do dynamiki powieści. Ale rozwiązanie zagadki jest zaskakujące! Stanowczo jedna z najlepszych przeczytanych przeze mnie książek.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-04-02
2021-12-08
Uwielbiam! Niesamowity klimat, świetni bohaterowie i prawdziwa magia świąt Bożego Narodzenia *_* Pani Schaler ma niezwykły talent do tworzenia ciepłych historii. Polecam z całego serca!
Uwielbiam! Niesamowity klimat, świetni bohaterowie i prawdziwa magia świąt Bożego Narodzenia *_* Pani Schaler ma niezwykły talent do tworzenia ciepłych historii. Polecam z całego serca!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzepiękna, skłaniająca do przemyśleń i do doceniania tego, co mamy, w każdej minucie życia. Stanowczo nie jest to książka dla dzieci, ale dla każdego, kto choć raz się życiowo zagubił. Na dokładkę ilustracje są po prostu magiczne! Jestem zachwycona!
Przepiękna, skłaniająca do przemyśleń i do doceniania tego, co mamy, w każdej minucie życia. Stanowczo nie jest to książka dla dzieci, ale dla każdego, kto choć raz się życiowo zagubił. Na dokładkę ilustracje są po prostu magiczne! Jestem zachwycona!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Mam wrażenie, że książki Cecelii Ahern zostały napisane specjalnie dla mnie. Moje pierwsze spotkanie z autorką – Pora na życie – było niczym objawienie. Drugie – Podarunek – również mile mnie zaskoczyło. Trzecie, podczas którego poznałam Zakochać się, okazało się strzałem w dziesiątkę! Jestem totalnie zauroczona historią Christine i Adama! Powieść Ahern to książka, która wzrusza, zachwyca i pozostawia odbiorcę w absolutnie cudownym nastroju!
Narratorka powieści, Christine Rose, to młoda, nieco zakręcona kobieta wierząca w moc poradników, która pragnie pomagać każdemu, kto stanie na jej drodze. Nie zawsze jednak się to udaje. Mimo to, gdy pewnego wieczoru spotyka na moście mężczyznę, który pragnie popełnić samobójstwo, nie waha się zawrzeć z nim umowy – nim nieznajomy skończy 35 lat, Christine przekona go, że warto żyć, a on już nigdy więcej nie podejmie próby samobójczej. Problem w tym, że urodziny Adama Basila są coraz bliżej…
„Chwile są cenne. Czasem z nami zostają, a czasami ulatują, ale wszystkie mają znaczenie. W jednej chwili możesz zmienić zdanie, uratować komuś życie albo się zakochać.”
Historia rozwija się powoli – na początku poznajemy Christine i jej uwielbienie dla poradników, co może skutkować wrażeniem, że kobieta jest trochę naiwna i lekkomyślna. Im jednak bardziej zagłębiamy się w opowieść, poznajemy Adama i jesteśmy świadkiem zawarcia tej dziwnej, a jednocześnie romantycznej umowy, wiele się zmienia – zegar tyka, a bohaterka musi zrobić wszystko, by pomóc nowo poznanemu mężczyźnie. Czy zdąży? Zakochać się spełniło moje oczekiwania, bowiem uwielbiam historie, w których bohaterowie przechodzą przemianę, a przy tym są dobrze wykreowani – realni, żywi, przeżywający najróżniejsze emocje. I uwielbiam, kiedy historia mnie wciąga tak bardzo, że nie mogę się po niej pozbierać i chcę więcej, i więcej. Bardzo żałuję, że ta opowieść nie ma kontynuacji.
„Czasami gdy zdarza się cud, zaczynasz wierzyć, że wszystko jest możliwe.”
Cecelia Ahern jest po prostu genialna! Tworzy piękne, bardzo kobiece i mądre historie, przy których śmieję się i wzruszam na przemian, a po skończonej lekturze czuję się naładowana nową energią! Jestem zachwycona jej lekkim piórem, cudownym stylem i niebanalnymi pomysłami, i po prostu wiem, że nie raz wrócę do przeczytanych książek. Przede mną jeszcze wiele innych powieści Cecelii i coś czuję, że będą to dla mnie lektury idealne. Póki co Zakochać się jest moim numerem jeden z dotychczas poznanych dzieł irlandzkiej pisarki. To książka szalenie pozytywna i ciepła, a jednocześnie bogata w życiową mądrość, z której należy czerpać pełnymi garściami. Bardzo szczerze polecam! :)
Mam wrażenie, że książki Cecelii Ahern zostały napisane specjalnie dla mnie. Moje pierwsze spotkanie z autorką – Pora na życie – było niczym objawienie. Drugie – Podarunek – również mile mnie zaskoczyło. Trzecie, podczas którego poznałam Zakochać się, okazało się strzałem w dziesiątkę! Jestem totalnie zauroczona historią Christine i Adama! Powieść Ahern to książka, która...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-08-12
Matt Haig nie jest mi obcy – dawno temu miałam okazję poznać jego powieść Radleyowie, która niestety nie należała do literatury wartej uwagi. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy przyjaciółka poleciła mi jego najnowszą powieść – Bibliotekę o Północy – mówiąc, że to naprawdę dobra premiera. Pomyślałam, że w sumie mogę zaryzykować. Zrządzeniem losu księgarnia TaniaKsiążka przekazała mi egzemplarz powieści Haiga do recenzji. I wiecie co? Jestem im za to niesamowicie wdzięczna!
Główną bohaterką Biblioteki o Północy jest młoda kobieta, Nora, która właśnie znalazła się na życiowym zakręcie. Jej codzienność jest po prostu trudna. Nawarstwiające się problemy, długa lista żalów obejmująca wszystkie minione lata życia sprawiają, że Nora traci chęć do dalszej egzystencji i postanawia umrzeć. Nietrudno zrozumieć ją i jej motywy. Każdy, kto choć raz w życiu zmagał się z depresją czy załamaniem nerwowym będzie wiedział, przez co przechodzi Nora. I jeszcze bardziej będzie się wczuwał w jej sytuację. Dlatego kiedy bohaterka trafiła do tytułowej Biblioteki, mimowolnie wstrzymywałam oddech. Czekałam z niecierpliwością na to, co będzie dalej. Co Nora wybierze, dokąd się uda, jak skończy się ta historia?
Powiem tak: Biblioteka o Północy powaliła mnie na kolana. Serio. Już od pierwszych stron zalewały mnie bardzo silne emocje – historia Nory i jej codziennych zmagań z rzeczywistością po prostu mnie poruszyła. Pragnęłam jej pomóc, porozmawiać. Nory nie da się nie lubić. To dobra dziewczyna, prawdziwa, z krwi i kości, taka jak każdy z nas. Matt Haig bardzo mnie zaskoczył. Stworzył niewątpliwie jedną z mądrzejszych książek, z jaką miałam do czynienia w całym swoim życiu. I nie mówię tu o stylu autora, języku czy jakości pomysłu na fabułę, bo to zawsze będzie tematem dyskusyjnym w zależności, z kim o tym rozmawiamy. Ja mówię o mądrości płynącej z lektury. O tym, jak bardzo potrafi zmienić perspektywę, a jednocześnie jak mocno angażuje czytelnika we wspólne podążanie u boku bohaterki przez wszystkie możliwości, jakie daje Biblioteka o Północy. Na okładce możemy znaleźć rekomendację Jodi Picoult, która mówi, że powieść Haiga to „współczesny odpowiednik filmu To wspaniałe życie”. Z ciekawości rzuciłam okiem na ten amerykański film z lat 40. i przyznam, że choć historie są całkowicie różne, płynie z nich podobna nauka. Nie chcąc Wam jednak zbyt wiele zdradzać, powiem tylko: PRZECZYTAJCIE TĘ KSIĄŻKĘ. Bo naprawdę, naprawdę warto!
Matt Haig nie jest mi obcy – dawno temu miałam okazję poznać jego powieść Radleyowie, która niestety nie należała do literatury wartej uwagi. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy przyjaciółka poleciła mi jego najnowszą powieść – Bibliotekę o Północy – mówiąc, że to naprawdę dobra premiera. Pomyślałam, że w sumie mogę zaryzykować. Zrządzeniem losu księgarnia TaniaKsiążka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dziewiętnastoletnia Barbara Drapczyńska nie spodziewała się, że tego pamiętnego dnia, zimą 1941 roku, na spotkaniu tajnego uniwersytetu pozna miłość swojego życia – Krzysztofa – poetę, którego wiersze tak ją zachwycały. Fascynacja okazała się wzajemna – dziewczyna od razu przyciągnęła uwagę chłopaka o pięknej, delikatnej urodzie. Lecz w około panowała wojna, ludzie ginęli na ulicach, a rodziny Barbary i Krzysztofa żyły w ciągłym strachu. To nie było ani odpowiednie miejsce, ani czas na miłość. A jednak…
Ty jesteś moje imię to powieść polskiej autorki, Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak. Nie ukrywam, że sięgając po ten tytuł, nie byłam do niego specjalnie przekonana – kierowała mną po prostu ciekawość tego, jak autorka przedstawiła losy Krzysztofa Baczyńskiego, jednego z najznakomitszych polskich poetów. Na ogół nie czytuję polskiej literatury, ale tym razem cieszę się, że zrobiłam wyjątek, bowiem historia Basi i Krzysia pochłonęła mnie bez reszty i wciąż – po kilku tygodniach od lektury – nie mogę po niej zebrać swoich myśli.
„Ty jesteś moje imię, i w kształcie, i w przyczynie (…)”*
Autorka doskonale poradziła sobie z kreacją głównych bohaterów – nie miałam najmniejszego problemu z wyobrażeniem sobie zarówno dwójki młodych zakochanych, jak i tych, których los postawił na drodze Barbary i Krzysztofa. Pani Ignaciak potrafiła również bardzo realistycznie przedstawić sytuację Warszawy na początku lat 40-tych – uliczne egzekucje, łapanki, wywóz Żydów z getta, aż wreszcie przygotowanie do powstania. Widać dbałość o szczegóły i ogrom pracy, który włożyła w napisanie tej książki. Ponadto historia przesiąknięta jest atmosferą tamtych lat – niepokój, ale także nadzieja mieszają się ze sobą, mamiąc czytelnika niezwykle realistycznymi obrazami stolicy u progu powstania. Większość powieści snuje narrator wszechwiedzący, ale znalazły się także rozdziały opowiadane z punktu widzenia Barbary – to jej wewnętrzne monologi, które chronologicznie wyprzedzają fabułę przedstawianą przez narratora. Słowa Basi pełne są najróżniejszych emocji, niepokoju i miłości do ukochanego. Nie da się ukryć, że cała historia – choć opowiada o tragicznych losach poety i jego żony – przesycona jest jakąś niesamowitą, nie dającą się wyrazić słowami magią. Miłość, która połączyła Barbarę i Krzysztofa, jest wręcz namacalna. I to stanowczo najsilniej działa na odbiorcę.
Ty jesteś moje imię to powieść niezwykła. To książka, od której nie można się oderwać – doskonale skonstruowana historia o wielkim uczuciu, które miało nieszczęście narodzić się w samym centrum wojny, zdane na łaskę losu. To opowieść, która totalnie zmiażdżyła moje serce, w finale doprowadzając mnie do łez. Ty jesteś moje imię okazało się być jedną z najpiękniejszych historii miłosnych, jaką miałam możliwość poznać. Ba! Jestem pewna, że to jedna z najlepszych premier tego roku – książka zachwyca, porusza do głębi, ale przede wszystkim nie pozostawia czytelnika obojętnym na losy ludzi, którzy walczyli za Polskę, którzy ginęli w imię wolności. Szczerze polecam Wam historię Basi i Krzysia – to przepiękna opowieść o wielkiej, nieskończonej miłości, która poruszy nawet najtwardsze serca. Ja jestem tą książką zachwycona, zatem daję jej w pełni zasłużoną ocenę 6/6!
* fragment wiersza Krzysztofa Baczyńskiego, cyt. z Ty jesteś moje imię, str. 419
Dziewiętnastoletnia Barbara Drapczyńska nie spodziewała się, że tego pamiętnego dnia, zimą 1941 roku, na spotkaniu tajnego uniwersytetu pozna miłość swojego życia – Krzysztofa – poetę, którego wiersze tak ją zachwycały. Fascynacja okazała się wzajemna – dziewczyna od razu przyciągnęła uwagę chłopaka o pięknej, delikatnej urodzie. Lecz w około panowała wojna, ludzie ginęli...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to