-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2023-10-22
2023-01-03
2022-10-21
2022-08-18
2022-07-21
2022-02-18
2022-04-04
2021-02-28
2020-07-30
2020-03-25
2020-02-02
2019-12-07
2019-07-17
2019-05-15
2019-04-10
2019-01-27
2019-02-18
2018-11-13
2018-10-10
2018-09-17
Z każdą kolejną pochłoniętą książką Lema coraz to tylko większy żal mnie bierze, że nie dane mi było uścisnąć dłoni tego wielkiego człowieka, tak po prostu.
Kolejny tytuł za mną, kolejny podziw i zachwyt nad tym co dane mi było przeczytać. Drugie podejście do przygód Ijona Tichiego i choć z początku byłem nie do końca przekonany czy po fenomenalnym "Dzienniku Gwiazdowym" Lem znów będzie mnie w stanie oczarować, zrobił to bez dwóch zdań, choć może nie z takim impetem jak przy pierwszym podejściu.
Fenomenalne połączenie utopii i antyutopii na łamach jednej powieści. Zmyślna i przekonywująca gra słowem. Intrygująca wizja przyszłości, która choć z początku przywdziewa piękne szaty, bynajmniej nie rysuje się w jasnych barwach. Zrównoważony bohater, którego nie sposób nie lubić. Wszystko podszyte ukochanymi przeze mnie filozoficznymi dysputami które Ijon zwykł prowadzić ze swoimi interlokutorami rozrzuconymi po całym kosmosie.
Nie będę streszczał fabuły, to możecie przeczytać w wielu innych miejscach, w zamian przedstawię garść wrażeń towarzyszących lekturze:
Pierwsza połowa książki rzekłbym dosyć chaotyczna, zagubienie i narastająca dezorientacja nie pomagały. Ijon Tichy jednak jak się okazało, znajdował się w sytuacji wielce podobnej, dzięki czemu znacznie łatwiej było wejść w jego buty. To mając na uwadze nic innego nie pozostawało, jak przeć dalej wespół z bohaterem, starając się rozeznać co nieco w zastanej sytuacji.
Druga połowa książki zaczynała stopniowo uchylać rąbka - dającej się już wyczuć miejscami - tajemnicy. Sytuacja się klarowała, bohater w całym swym początkowym sceptycyzmie stopniowo drążył, wywiadywał, w efekcie zaczynał rozumieć coraz to bardziej otaczającą go rzeczywistość, a wraz z nim i ja - czytelnik. Obraz który jednak rysował się w wyniku tych skrupulatnych odkryć, jak to często bywa u Lema, nie napawał optymizmem i budził niepokój z każdym kolejnym krokiem ku prawdzie.
Tyle ode mnie, nie pozostaje mi nic innego jak sięgnąć po kolejne przygody Tichiego, czego sobie zazdroszczę, a Wam serdecznie życzę.
Z każdą kolejną pochłoniętą książką Lema coraz to tylko większy żal mnie bierze, że nie dane mi było uścisnąć dłoni tego wielkiego człowieka, tak po prostu.
Kolejny tytuł za mną, kolejny podziw i zachwyt nad tym co dane mi było przeczytać. Drugie podejście do przygód Ijona Tichiego i choć z początku byłem nie do końca przekonany czy po fenomenalnym "Dzienniku...
Nie za daleko od tego zera się posunął człowiek po lekturze. Krótko, ogólnikowo, pozostawiając z większą ilością pytań niż odpowiedzi.
Dla kompletnych laików pewnie się zda na start, co by złapać jakiś zarys technologii, jej przeznaczenia, potencjalnych możliwości czy bezpieczeństwa. Warto jednak mieć na uwadze, że te aspekty zmieniają się niezwykle dynamicznie w tym czarującym krypto świecie, toteż grunt jest tu bardzo podatny na zdezaktualizowanie się.
Jak się cokolwiek w temacie kojarzy, to raczej niedosyt i rozczarowanie. Na moje lepiej śledzić rynek w miarę regularnie i zasięgać googla w potrzebie, jeśli się chce być na bieżąco.
Nie za daleko od tego zera się posunął człowiek po lekturze. Krótko, ogólnikowo, pozostawiając z większą ilością pytań niż odpowiedzi.
więcej Pokaż mimo toDla kompletnych laików pewnie się zda na start, co by złapać jakiś zarys technologii, jej przeznaczenia, potencjalnych możliwości czy bezpieczeństwa. Warto jednak mieć na uwadze, że te aspekty zmieniają się niezwykle dynamicznie w tym...