rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Piękna historia, napisana przepięknym językiem, wybitna.

Piękna historia, napisana przepięknym językiem, wybitna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przypowieść o walce z demonami. Jak można łatwo je pokonać. Wiara, modlitwa i miłość okazują się niezawodnymi tarczami. Piękna historia.

Przypowieść o walce z demonami. Jak można łatwo je pokonać. Wiara, modlitwa i miłość okazują się niezawodnymi tarczami. Piękna historia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak to u Bukowskiego - szczerze do bólu. Czyta się jedynym tchem. Fajny sposób tworzenia powieści, budowania fabuły na samych dialogach.

Jak to u Bukowskiego - szczerze do bólu. Czyta się jedynym tchem. Fajny sposób tworzenia powieści, budowania fabuły na samych dialogach.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fantastyczne opowiadania, zaskakujące. Nierealne zdarzenia zmieniają rzeczywistość . Sami sprowadzamy na siebie nieszczęścia czy siła wyższa. Czy można zrobić tatuaż na duszy? Czy można zobaczyć całą przeszłość nic o niej nie wiedząc. Dlaczego widzimy przyszłość skoro jej nie ma? Czy miłość jest wystarczającym lekarstwem, by wzbudzić w człowieku dobro ? Pytań jest wiele. Odpowiedź nasuwa się jedna - na pierwszym miejscu musi być mądrość i rozsądek. Bez niej ani miłość ani dobroć - nie pozostawią dobrych śladów. A mroczne siły poprowadzą nas na manowce.

Fantastyczne opowiadania, zaskakujące. Nierealne zdarzenia zmieniają rzeczywistość . Sami sprowadzamy na siebie nieszczęścia czy siła wyższa. Czy można zrobić tatuaż na duszy? Czy można zobaczyć całą przeszłość nic o niej nie wiedząc. Dlaczego widzimy przyszłość skoro jej nie ma? Czy miłość jest wystarczającym lekarstwem, by wzbudzić w człowieku dobro ? Pytań jest wiele....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo śmieszna, ciepła i mądra opowieść o sympatycznym rodzeństwie, które razem prowadzi biuro detektywistyczne i rozwiązuje zagadki. Dobra lektura dla całej rodziny.
"Pewnego dnia, kiedy od rana padał deszcz, moja siostra Krysia wygrzebała z szafy niebieskie kalosze i różową pelerynę przeciwdeszczową. Najpierw biegała w niej po wszystkich kałużach na naszym osiedlu, a kiedy wyszło słońce, wróciła do domu, ale peleryny nie schowała. Stwierdziła, że taka peleryna sprawdziłaby się doskonale u fryzjera. I się zaczęło! Nie wiem czy moja młodsza siostra Krysia chce być dalej detektywem? Od kilku dni bawi się w salon fryzjerski. Posadziła tatę na drewnianym krześle i okryła go różową peleryną przeciwdeszczową. Wylała mu na głowę całą odżywkę na wzmocnienie włosów, a całość spryskała suchym szamponem. Tata się rozkaszlał, ale jeszcze był spokojny. Jednak kiedy zobaczył w lustrze, że Krysia wycięła mu na środku głowy włosy i został mu dziwny, łysy placek, zaczął krzyczeć. A Krysia się rozpłakała. Mówiła, że tata nie zna się na zabawie, a przecież zgodził się zostać klientem salonu fryzjerskiego."

Bardzo śmieszna, ciepła i mądra opowieść o sympatycznym rodzeństwie, które razem prowadzi biuro detektywistyczne i rozwiązuje zagadki. Dobra lektura dla całej rodziny.
"Pewnego dnia, kiedy od rana padał deszcz, moja siostra Krysia wygrzebała z szafy niebieskie kalosze i różową pelerynę przeciwdeszczową. Najpierw biegała w niej po wszystkich kałużach na naszym osiedlu, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piotr jest szczęśliwym mężem i za chwilę - ojcem. Jest ciepły dzień. Idzie pływać w jeziorze, a w tym czasie jakiś mężczyzna strzela do jego żony. Traci ukochaną i nienarodzone dziecko. Od tej chwili będzie chciał pomścić ich śmierć. Czy wszystko, co się dzieje wokół niego, jest na pewno takie jak mu się wydaje? Kim jest towarzysz, który ciągle "depcze mu po piętach"? Bardzo dobrze napisana historia, która mówi o tym, że często nie jesteśmy świadomi sfery niematerialnej, która wpływa na nasze działanie. Czy normalny, przeciętny Piotr zrozumie czyją był marionetką? Ta książka to znakomity materiał na film - thriller. Polecam bardzo.

Piotr jest szczęśliwym mężem i za chwilę - ojcem. Jest ciepły dzień. Idzie pływać w jeziorze, a w tym czasie jakiś mężczyzna strzela do jego żony. Traci ukochaną i nienarodzone dziecko. Od tej chwili będzie chciał pomścić ich śmierć. Czy wszystko, co się dzieje wokół niego, jest na pewno takie jak mu się wydaje? Kim jest towarzysz, który ciągle "depcze mu po piętach"?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobre opowiadanie, ważne, aktualne z zaskakującym zakończniem. Polecam.

Bardzo dobre opowiadanie, ważne, aktualne z zaskakującym zakończniem. Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytałam te opowiadania jakbym szła przez galerię z obrazami różnych miłości. “Miłość Anny” jest obrazem miłości nierelanej, przez to główna bohaterka pozostaje kobietą samotną, a mimo to nie potrafi z niej zrezygnować. “Nie zniknąłeś z moich myśli, pamiętam jak dziś ten wieczór, kiedy się poznaliśmy...”.
“Metamorfoza” to opowiadanie o miłości, która przetrwa wszystko; każdą zmianę, wszystkie dziwne okoliczności. “ (…) Ola się zmieniła, a przez to zmieniło się także moje życie. Wszystko było inne, obce. Jakbym poznał nową dziewczynę, zupełnie inną niż ja. Kiedy o tym myślałem jakiś chaos pojawiał się w mojej głowie. Nigdy nie poddawałem się refleksjom. Ludzi i życie brałem takimi jakie są. Po prostu żyłem. Takie dzielenie włosa na czworo, analizowanie – to nie ja. Z tego same nieszczęścia się biorą. A ja chciałem żyć pełną parą. Szczęśliwie. Po prostu. I po swojemu. A tutaj nagle Ola zafundowała mi to wszystko, czego nie znosiłem, co mnie męczyło przerośniętą formą, smutną treścią (…)
- Jesteś...- uśmiechnęła się, tak po prostu, jakby nic się nie zmieniło.”
“Pragnienie” to dosyć dziwne opowiadanie, czyta się je jak kartki z pamiętnika, jakąś prawdziwą historię, która pokazuje, jak można miłość pokruszyć, zniszczyć przez mianipulacje i pragnienie zemsty.
“Patrzył na nią, kiedy ona o tym nie wiedziała. Oceniał ją. Narastała w nim pewność. Jest jeszcze młoda, czysta jak anioł, ale już niedługo się pogubi i odkryje drugą stronę księżyca. Był tego pewien. Ona jest słaba. A on silny. Silniejszy od niej. Odwrócił w końcu wzrok od jej twarzy i ruszył w kierunku jeziora. Spokojną taflę wody marszczył jedynie lekki podmuch wiatru. Mężczyzna schylił się i chwycił w dłoń kamień, zamachnął się i rzucił. Spokojne lustro wody pękło, krople jak odłamki szkła poleciały we wszystkich kierunkach...”
Kolejne opowiadanie “Nipkow” inspirowane prawdziwą postacią mówi o miłości ojcowskiej, której nadmiar może ograniczyć talenty dziecka.
“Paul słuchał ojca, ale najbardziej podobał mu się żar i języki ognia buchające z pieców, a jednoczęśnie czuł w duszy taki dziwny niepokój, że jest jeszcze coś ważniejszego poza tym, o czym mówi ojciec, do czego on chciałby najbardziej w świecie dotrzeć. “
Z kolei “Drzewa nad zatoką” to historia o tragicznym w skutkach braku miłości. “Nie będzie nigdy w stanie kochać ten, kto sam nie był kochany.”
Ostatnie z opowiadań “Gra w kosza” to obraz współczesnego świata, w którym zamiast prawdziwego uczucia, karmi się ludzi pustymi hasłami. „Dać z siebie wszystko. Być częścią zespołu” - ilu chłopaków po mnie będzie jeszcze karmionych tą papką dla młodych i naiwnych?”
Czytanie tych opowiadań było dla mnie literacką przyjemnością, ale też przyniosło sporo refleksji.
“ I nie może być to miłość ze snu, marzenia, wymyślona, nieodwzajemniona, ale najzwyklejsza, mocno wrośnięta w codzienność – realna.”

Czytałam te opowiadania jakbym szła przez galerię z obrazami różnych miłości. “Miłość Anny” jest obrazem miłości nierelanej, przez to główna bohaterka pozostaje kobietą samotną, a mimo to nie potrafi z niej zrezygnować. “Nie zniknąłeś z moich myśli, pamiętam jak dziś ten wieczór, kiedy się poznaliśmy...”.
“Metamorfoza” to opowiadanie o miłości, która przetrwa wszystko;...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"O północy każdy człowiek jest sam. Bez schronienia. Chyba, że zdąży zapaść w sen. Ja nigdy nie zdołałem. O tej godzinie najbardziej bolał mnie brak. Rodziców, brata, domu... Chwila. Moim życiem rządziła chwila. Tak nas uczą. Carpe diem. Nic poza tym się nic liczy?
Może teraz, kiedy udało mi się uciec, nie slyszę już policyjnych syren, ujadania psów, a przed sobą widzę żółte światło w oknie – zatrzymam się na dłużej..."

Opowiadania "O północy" to historie metafizyczne, ponadmaterialne, splata się tu chłodny realizm z onirycznymi przeczuciami, wiara z jej brakiem, przeszłość z teraźniejszością, życie i śmierć, jawa i sen. Każdy na pewno znajdzie tu opowieść bliską sercu, kojącą. O północy każdy z bohaterów odkrywa to, czego nie widział za dnia. Opowiadania subtelne, napisane literackim językiem, dają wielką przyjemność czytania. Polecam.

"O północy każdy człowiek jest sam. Bez schronienia. Chyba, że zdąży zapaść w sen. Ja nigdy nie zdołałem. O tej godzinie najbardziej bolał mnie brak. Rodziców, brata, domu... Chwila. Moim życiem rządziła chwila. Tak nas uczą. Carpe diem. Nic poza tym się nic liczy?
Może teraz, kiedy udało mi się uciec, nie slyszę już policyjnych syren, ujadania psów, a przed sobą widzę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciepła, pełna poczucia humoru historia o dzieciach, które zakładają Podwórkowe Biuro Detektywistyczne i rozwiązują detektywistyczne zagadki. Szukają zaginionego chomika, skradzionych pieniędzy ze świnki-skarbonki,prowadzą śledztwo w sprawie intruza na strychu w domu starszej pani.O wszystkim opowiada nam Franek: "Poczułem nagły przypływ niebywałej energii. Takiej, która jest potrzebna przy stawieniu czoła problemom. W końcu byłem szefem PBD. Co prawda poczułem też niepokój i chyba odrobinę strachu, ale w końcu nikt nie musi o tym wiedzieć. A poza tym odrobina obaw też nie jest zła. Człowiek jest wtedy rozsądniejszy, zastanowi się dwa razy, zanim coś zrobi i może uniknąć nieszczęścia". Mamy też okazję poznać "chłopców z parkingu", czytanie o nich przyniosło radośc nie tylko mojemu dziekcu, ale również mi samej. Dobra lektura dla małych i dużych.

Ciepła, pełna poczucia humoru historia o dzieciach, które zakładają Podwórkowe Biuro Detektywistyczne i rozwiązują detektywistyczne zagadki. Szukają zaginionego chomika, skradzionych pieniędzy ze świnki-skarbonki,prowadzą śledztwo w sprawie intruza na strychu w domu starszej pani.O wszystkim opowiada nam Franek: "Poczułem nagły przypływ niebywałej energii. Takiej, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Ech, te pozory. Wszyscy dajemy się na nie nabrać.”


„Miłośc aż po grób” to wyjątkowo ciekawa uczta literacka dla smakoszy gatunku kryminału obyczajowo-psychologicznego. Jeśli masz ochotę poznać ciekawych ludzi, wytypować sprawcę zbrodni, zagłębić się w meandry miłości to ta książka nie będzie czasem straconym. Postacią łączącą wszystkie historie opisane jest detektyw Daniel Grot. Ci, którzy czytali „Deszczową Kołysankę” wiedzą, co to za gość. Ale jeśli jeszcze go nie znacie, powiem tylko, że faceta wylali z policji, chlał na umór, aż w końcu odbił się od dna i otworzył w Gdyni na Świętojańskiej własne biuro detektywistyczne. Kobiety? Chwilowa zabawka, pocieszenie, a potem najlepiej zerwać znajomość – tak było w Deszczowej kołysance, aletym razem - trafiła kosa na kamień, czyli na Sarę Midlaf. Ale oni są tak różni, chyba się będą wiecznie kłócić, a może nie? Sara miewa przeczucia i zamęcza nimi Daniela. On się wścieka, bo jest skrajnym racjonalistą, interesują go tylko konkretne dowodu. Czy Sara tak bardzo jest dla niego ważna, że dla niej – uwierzy – w intuicję?
Po drodze osobistych dylematów Daniel Grot rozwiązuje sprawy kryminalne i na podstawie drobiazgów takich jak sprzeczność w zeznaniu, SMS, a nawet zapach – dochodzi do wykrycia sprawcy. To bardzo ciekawe wątki. Oprócz tego dobra obyczajówka. Trudno wybrać, która z historii jest najlepsza. W każdej jest to „Coś”, od czego nie sposób się oderwać. Ja na pewno nie zapomnę o Darii Wichert: „Wrażliwa, skrzywdzona, mała dziewczynka. Zawiedziona i spragniona miłości. Taki rewers przedstawił Danielowi Marek Dończyk. Grot jadąc do przyjaciółki Darii – (…) wątpił, że ta kobieta przedstawi ją w podobnym świetle. (...) jeśli w grę wchodziła zazdrość zaczynała się prawdziwa jatka. (…)”
Książkę Zakrzewskiej czyta się jednym tchem. W dodatku to kryminał dla wybrednych, którzy chcieliby przeczytać coś innego, coś więcej poza tanią sensacją i gonitwami, które wiadomo jak się skończą. Tutaj obok ciekawych spraw – znajdziecie sporo sprytnie przemycownych refleksji, które frapują, mogą nawet zmienić nasze myślenie. I język fajny, lekko napisana. Warto przeczytać.

„Ech, te pozory. Wszyscy dajemy się na nie nabrać.”


„Miłośc aż po grób” to wyjątkowo ciekawa uczta literacka dla smakoszy gatunku kryminału obyczajowo-psychologicznego. Jeśli masz ochotę poznać ciekawych ludzi, wytypować sprawcę zbrodni, zagłębić się w meandry miłości to ta książka nie będzie czasem straconym. Postacią łączącą wszystkie historie opisane jest detektyw...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ważna ksiązka. Napisana prostym, przystępnym językiem, która pokazuje jaką pralnią mózgu jest scjentologia i do jakiego wydrenowania kieszeni prowadzi. Tam, gdzie niewiadomo o co chodzi - chodzi o pieniądze. W przypadku scjentologii o ogromne kwoty, które adepci muszą płacić za uzyskiwanie kolejnych kursów - stopni wtajemniczego. Autorka pokazuje jak została wciągnięta w ten mechanizm i ile pieniędzy straciła. Obecnie pomaga rodzinom, którzy stracili bliskich przez ich zetknięcie z sektami.

Bardzo ważna ksiązka. Napisana prostym, przystępnym językiem, która pokazuje jaką pralnią mózgu jest scjentologia i do jakiego wydrenowania kieszeni prowadzi. Tam, gdzie niewiadomo o co chodzi - chodzi o pieniądze. W przypadku scjentologii o ogromne kwoty, które adepci muszą płacić za uzyskiwanie kolejnych kursów - stopni wtajemniczego. Autorka pokazuje jak została...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra językowo, ale treść, nie będę owijać w bawełnę - wydumana do bólu i nudna! Kolejna przereklamowana książka!

Dobra językowo, ale treść, nie będę owijać w bawełnę - wydumana do bólu i nudna! Kolejna przereklamowana książka!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

''Plaża pusta. Pewnie z powodu deszczu. Tylko gdzieś w oddali pod parasolem siedziała jakaś wtulona w siebie para. Jak kiedyś ja i… Nie, nie zaczynaj tylko. Zrzuciłem ubranie i poszedłem pływać. Woda ciepła, fala wysoka. Tak smakuje szczęście. Wracam zmęczony, ale wieczorem idę jeszcze biegać. Po dziesięciu kilometrach jestem uwolniony od wszelkich myśli. Czuję jedynie lekkie drżenie mięśni. Teraz tylko dobra kolacja i kieliszek koniaku. Koniec z bezsennymi nocami.''

Daniel Grot – detektyw – samotnik, dręczą go wspomnienia, ucieka przed nimi w wir pracy. Logiczny i racjonalny, nieufny, ale też nieprzewidywalny, także dla samego siebie. Nosi szary T-shert, wytarte dżinsowe spodnie i czarną skórzaną kurtkę. Rozwikła każdą sprawę, nawet jeśli o podejrzanym policja i prokuratura powiedzieli - winny - on będzie potrafił dowieść, że jest inaczej. Czy zdoła jednak pomóc mężczyźnie oskarżonemu o morderstwo na gdyńskiej plaży? Czy dowiedzie niewinności swojej przyjaciółki Marii?
Jak dla mnie detektyw Grot jest najciekawszą postacią w historiach osadzonych w czterech porach roku i w piątej (przedwiośnie?). Obok niego żyje tu swoim życiem mnóstwo postaci, których osobowości zostały poddane przez autorkę świetnej analizie. Wykłada ją ona w lekkim stylu, często śmiesznie, dowcipnie. Narracja pierwszoosobowa pozwala jeszcze bliżej poznać Daniela Grota i kobiety, które go otaczają: „Nie mam na razie żadnego nowego zlecenia. Siedzę do nocy, a potem śpię do południa. Około trzynastej idę na naleśniki z bitą śmietaną do lokalu „Piqniq” przy Świętojańskiej, tam gdzie poznałem Marię o czarnych włosach i gęstych brwiach jak Frida Kahlo, o pełnych czerwonych ustach. Marię tak delikatną, że powinna żyć tylko w raju, bez żadnych złych wiadomości. Szkoda, że była tak niezrównoważona.”
Pięć historii z „Deszczowej kołysanki”, których elementem wspólnym jest postać detektywa Daniela Grota wciąga jak ruchome piaski. To znaczy – bardzo mocno i niewiadomo kiedy. Bo wszystko wyglądało przecież tak spokojnie, a nagle wszystko się gmatwa i zaczynasz intensywnie dociekać – kto to zrobił? Język autorki bardzo przykuwa uwagę. Jest plastyczny, dopasowany do bohaterów i zdarzeń, a w dodatku ładny, co na tle literatury pełnej wulgaryzmów uważam za sporą zaletę. „Deszczowa kołysanka” to wyjątkowy, nieszablonowy kryminał, który wymyka się dotychczasowym utartym schematom. Polecam czytelnikom szukającym w kryminale czegoś więcej niż tylko wartkiej akcji.
Nad historiami unosi się niekiedy aura nostalgii. Taki stan, jaki towarzyszy nam, kiedy za oknem pada deszcz - „Deszczowa kołysanka”.

''Plaża pusta. Pewnie z powodu deszczu. Tylko gdzieś w oddali pod parasolem siedziała jakaś wtulona w siebie para. Jak kiedyś ja i… Nie, nie zaczynaj tylko. Zrzuciłem ubranie i poszedłem pływać. Woda ciepła, fala wysoka. Tak smakuje szczęście. Wracam zmęczony, ale wieczorem idę jeszcze biegać. Po dziesięciu kilometrach jestem uwolniony od wszelkich myśli. Czuję jedynie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię powielania stereotypów, a tutaj niestety jest tego aż nazbyt wiele: rodzina wielodzietna - patologia, żona bita przez męża, zaniedbana i zmęczona, bogacz - zimny buc itp. Żadna z postaci nie ma dogłebnie opisanej osobowości, są bardzo powierzchownie przedstawione. Sama historia mało wiarygodna, przeładowana postaciami i patologią: czego tu nie ma? Znęcanie się nad rodziną, pedofilia itp. Jak na mój gust za dużo na raz. I sam styl pisarski niestety nosi w sobie taką nutkę infantylizmu, która do kryminału nie pasuje. W pierwszym tomie eszcze miałam nadzieję na fajne rozwiązanie, drugi był dla mnie rozczarowaniem.

Nie lubię powielania stereotypów, a tutaj niestety jest tego aż nazbyt wiele: rodzina wielodzietna - patologia, żona bita przez męża, zaniedbana i zmęczona, bogacz - zimny buc itp. Żadna z postaci nie ma dogłebnie opisanej osobowości, są bardzo powierzchownie przedstawione. Sama historia mało wiarygodna, przeładowana postaciami i patologią: czego tu nie ma? Znęcanie się nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”

Autorka Kobiety na końcu peronu pisze fenomenalnie - posługuje się językiem pełnym prostoty, a jednocześnie jest w nim poezja i piękno, smutek i dowcip, nostalgia i realizm.
To, co najciekawsze, kryje się w samym człowieku i to człowiek stoi w centrum tej twórczości. Autorka buduje swoje opowiadania z samego życia, z pozornie prostych historii. Pokazuje losy zwykłych ludzi, na tle codziennego, prozaicznego życia, uświadamiając, jak bardzo może być ono fascynujące albo zagmatwane nagle przez nas samych, albo przez to, że ulegliśmy czyjemuś wpływowi. To, co wydaje się stałe, zmienia się nagle i bezpowrotnie i to co pozostaje, to zaakceptować tę zmianę, by móc dalej cieszyć się zyciem. Opowiadania te mają dużą moc oddziaływania, uwodzą swoja prostotą, bezpośredniością i realizmem. Są bliskie życiu, mówią o tym, co się wydarza, dzieje wokół nas, a czemu być może nie poświęcamy na co dzień uwagi, a już na pewno nie refleksji. Uświadamiają, że miłość może przerodzić się w niszczącą siłę, albo być światłem w ciemności, a czym się stanie to w największej mierze zależeć będzie od nas samych. Autorka jest daleka od idealizowania tego uczucia i bohaterów, dzięki czemu nie są papierowi, ale prawdziwi, bliscy czytelnikowi i działką jak lustro, w którym możemy podejrzeć własną duszę.
Opowiadania stanowią niezwykłe połączenie kryminalnych wątków z normalnym życiem. Znajdziemy tu nie tylko kryminalne zagadki jak w „Szarym Dworze”, ale przede wszystkim: subtelny język, interesujące historie, czasem przekomicznie napisane jak w „Żonie Andrzeja” czy „Życie jest fajne.|” wspomnienia z przeszłości, chwilami nostalgiczny nastrój i skłaniające do refleksji puenty. Możemy zatrzymać się, na którym peronie zechcemy i będziemy mieli okazję zajrzeć w głąb ludzkiej duszy i w głąb siebie.

„Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”

Autorka Kobiety na końcu peronu pisze fenomenalnie - posługuje się językiem pełnym prostoty, a jednocześnie jest w nim poezja i piękno, smutek i dowcip, nostalgia i realizm.
To, co najciekawsze, kryje się w samym człowieku i to człowiek stoi w centrum tej twórczości. Autorka buduje swoje opowiadania z samego życia, z pozornie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„elka” to historia osiemnastoletniej dziewczyny zafascynowanej swoim instruktorem nauki jazdy, przystojnym brunetem, starszym od głównej bohaterki o całe szesnaście lat.
Jestem dwa razy starsza od narratorki i tematyka zauroczenia, pierwszego pocałunku i licznych rozterek związanych z rodzącym się uczuciem, jest dawno za mną i właściwie nie interesuje mnie już taka tematyka (wolę historie o małżeństwie, dzieciach, ludzkich wyborach). A jednak, muszę to przyznać - Julia Hebdzyńska potrafiła mnie oczarować. Przez chwilę miałam okazję przypomnieć sobie, jak to kiedyś było, jakie uczucia przepełniają takiego młodego człowieka, jaki jest podatny za pierwsze zakochania i ile mrzonek tli się w jego głowie. Bardzo odpoczęłam jadąc elką na tylnym siedzeniu i przysłuchując się monologowi uczennicy i patrząc na pewnego siebie instruktora prawa jazdy.
Wielkim plusem powieści jest sam pomysł. Jest to książki inna niż większość. Nie jest to landrynkowy romans, których nie znoszę, ale analiza rodzącego się zauroczenia i fascynacji, niepozbawiona na szczęście rozsądku i myślenia: „I już wtedy, już w tamtym momencie powinnam uciec, gdzie pieprz rośnie, żeby sobie zatrzymać te swoje spokojne noce i myśli nieskażone dwuznacznością.” (...) „Taki młody człowiek kompletnie nic nie wie o życiu, o jego trudach i znojach. (...) Nie chcę mieszać w to Boga, ale się jednak zastanawiam, dlaczego to wszystko miało miejsce, a ja stałam się główną bohaterką tej przypowieści...?”
Zakończenie powieści jest bardzo dobre – sprawia, że historia nabiera głębi, nie jest tylko lekką opowiastką o pierwszym pocałunku. „Świat jest dziwny, trzeba to przyznać, ale szukamy w nim jakichkolwiek, nawet najmniejszych pozytywów, czyż nie?”
Język autorki jest rewelacyjny. Po raz pierwszy chyba nie raziły mnie krótkie zdania, które nadają tej historii lekkości. W dodatku autorka pisze dowcipnie, z dużą dozą autoironii i co najważniejsze - potrafi poddać to, co przeżywało jej serce – refleksji, dzięki temu jej postać nie ma w sobie nic naiwnego: „(...) on stara się mnie przekonać, żebym z nim trochę na dłużej w tym aucie została. A ja, oczywiście świadoma swoich obowiązków życiowych, wiem, że muszę wracać do realnego świata wypełniać swoją misję dnia codziennego.”
Jest to książka doskonała na zbliżający się listopadowy wieczór, z pewnością poprawi nastrój i uświadomi jak bardzo delikatny, i pełen uczuć jest młody człowiek, młoda kobieta, stawiająca pierwsze kroki w „wielkim świecie”, a różni „instruktorzy” powinni mieć tego świadomość.

„elka” to historia osiemnastoletniej dziewczyny zafascynowanej swoim instruktorem nauki jazdy, przystojnym brunetem, starszym od głównej bohaterki o całe szesnaście lat.
Jestem dwa razy starsza od narratorki i tematyka zauroczenia, pierwszego pocałunku i licznych rozterek związanych z rodzącym się uczuciem, jest dawno za mną i właściwie nie interesuje mnie już taka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak wygląda życie dzieci, kiedy mama czuje się nieszczęśliwa w małżeństwie, pakuje torebkę i odchodzi, bo się zakochała w kuzynie taty?
Czy mamy prawo jako rodzice podejmować takie decyzje?
Wzruszająca książka, która dobitnie mówi, że życie powinno być czymś więcej, niż bezmyślnym gonieniem za "głosem serca", co wbija nam się do głów często w tej promowanej literaturze.

Jak wygląda życie dzieci, kiedy mama czuje się nieszczęśliwa w małżeństwie, pakuje torebkę i odchodzi, bo się zakochała w kuzynie taty?
Czy mamy prawo jako rodzice podejmować takie decyzje?
Wzruszająca książka, która dobitnie mówi, że życie powinno być czymś więcej, niż bezmyślnym gonieniem za "głosem serca", co wbija nam się do głów często w tej promowanej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka przedstawia żołnierzy wyklętych jako bandę ukrywającą się w lesie, która żeby przeżyć okrada gospodarstwa i dopuszcza się wszelkich haniebnych czynów, a biedni chłopcy zapisujący się do UB, piszą podania o zwolnienie ze służby, ale władza odmawia. Wszyscy mają "brudne serca", wszystko jest relatywne i nie wiadomo kto jest bohaterem... Jednak nie da się wybielić czerni. Żołnierze AK byli katowani w X Pawilonie na Rakowieckiej przez pracowników UB i SB i tego faktu nic nie zmieni, ani taka książka, ani książka Jarozelskiej, która pisze, że wydarzenia w kopalni wujek "to był wypadek".

Autorka przedstawia żołnierzy wyklętych jako bandę ukrywającą się w lesie, która żeby przeżyć okrada gospodarstwa i dopuszcza się wszelkich haniebnych czynów, a biedni chłopcy zapisujący się do UB, piszą podania o zwolnienie ze służby, ale władza odmawia. Wszyscy mają "brudne serca", wszystko jest relatywne i nie wiadomo kto jest bohaterem... Jednak nie da się wybielić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka Moniki Jaruzelskiej „Towarzyszka Panienka” jest jaskrawym przykładem tego jaka przepaść potrafi istnieć pomiędzy inteligencją a mądrością. Autorka z pewnością jest osobą inteligentn o bogatym słownictwie, potrafiącą ładnie poprowadzić narrację, ale co z tego, skoro nie potrafi zdobyć się na odrobinę obiektywizmu i zaakceptować historyczne fakty? Jej skrajny subiektywizm był dla mnie szokujący, a dla młodego pokolenia, które nie pamięta minionych czasów i nie uczy się historii, może być wręcz szkodliwy. Generał wyłania się tu jako postać biednego, sympatycznego, schorowanego dziadziusia. „Wszelkie oskarżenia ojciec przyjmuje z chrystusową cierpliwością”. „Nigdy nie widziałam w ojcu wrogiego nastawienia do religii i Kościoła”. Tego typu sformułowania są zadziwiające w kontekście zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki, którego zabójstwo autorka stawia na równi z zastrzeleniem sierżanta MO. „Konsekwencją tych emocji już wkrótce była śmierć sierżanta Karosa i księdza Popiełuszki.” Nie wspomnę już o zdjęciach, które mam wrażenie z dumą publikuje: Koreańczycy ustawieni tak, by tworzyli wizerunek generała... Z radością pisze o tym jak przyszła „(...) paczka z bananami od Fidela Castro.” I nie zapomina zaznaczyć, że wydarzenia w kopalni Wujek to „wypadek” czy też, że „Wałęsa jest dla mnie wielką postacią.” Pozostawię to już bez komentarza, mając nadzieję, że ludzie potrafią jeszcze zachować świadomość, że „czarne” może i ma jakieś odcienie szarości, ale na pewno nigdy, nigdy nie da się wybielić, nawet taką książka, która jest jak proszek do prania.

Książka Moniki Jaruzelskiej „Towarzyszka Panienka” jest jaskrawym przykładem tego jaka przepaść potrafi istnieć pomiędzy inteligencją a mądrością. Autorka z pewnością jest osobą inteligentn o bogatym słownictwie, potrafiącą ładnie poprowadzić narrację, ale co z tego, skoro nie potrafi zdobyć się na odrobinę obiektywizmu i zaakceptować historyczne fakty? Jej skrajny...

więcej Pokaż mimo to