Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Julia Hebdzyńska
1
5,4/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 1994 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,4/10średnia ocena książek autora
15 przeczytało książki autora
12 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
eLka Julia Hebdzyńska
5,4
Jak pewnie wiecie lubię sięgać po debiuty. Można wśród nich znaleźć prawdziwe perełki. "eLKa" to debiut, który zainteresował mnie swoją fabułą i ciekawą okładką. Spodziewałam się lekkiej, zabawnej lektury opisującej lekcje jazdy samochodem. Czy właśnie ten temat gra kluczową rolę w tej książce?
"eLKa" to krótki zapis, dziennik, cotygodniowych (czasami częstszych) spotkań z trzydziestoczteroletnim instruktorem jazdy. Spotykają się oni na placu K., skąd zaczynają kurs. Maturzystka już od pierwszego spotkania zaczyna czuć coś do swojego nauczyciela jazdy, nie przeszkadza jej nawet różnica wieku. Czuje pożądanie, fascynację, instruktor widocznie ją pociąga. Książka została pozbawiona imion bohaterów (w niczym mi to nie przeszkadzało, ja lubię taki zabieg) oraz nazw ulicy (to również mi nie przeszkadzało, a nawet pasowało do formy).
Na plus zasługuje budowanie napięcia - czytając czekałam na moment pocałunku czy czegoś więcej. "eLKa" jest lekką książką, dosłownie na góra dwie godziny. Szybko się ją czyta i dla odprężenia się jest idealnie, jest też dość krótka. Dodatkowo język jest prosty, co tylko ułatwia przewracanie kolejnych kartek. Ta historia pokazuje, że nie ma się władzy nad uczuciami, które czasami są irracjonalne i nie powinny się zdarzyć, a i tak w nie brniemy.
Niestety oprócz plusów ten debiut ma kilka minusów. Zabrakło mi zabawnych sytuacji, czy opisów manewrów drogowych. Kiedy ja robiłam prawo jazdy wiele razy zdarzały się takie sytuacje, które później ze śmiechem opowiadałam. Całość fabuły skupia się wokół relacji instruktor-uczennica. Przeważają opisy tego, co się między nimi dzieje, oczywiście zdarza się kilka wtrąceń na temat manewrów i jazdy, jednak dla mnie było to za mało i żałuję, że autorka tego nie pogłębiła. Kolejnym minusem jest dla mnie główna bohaterka, która niestety według mnie była zbyt naiwna na osiemnastolatkę w swoim postępowaniu i myśleniu. A instruktor? Czasami miałam ochotę go udusić za jego słowa, mentalność, charakter. Nie polubiliśmy się, niestety. Kolejnym minusem jest dla mnie zakończenie - nie zrozumiałam przekazu autorki, mimo tego, że próbowałam.
"eLKa" to lekka książka, którą się czyta błyskawicznie, jednak czegoś jej brakuje. Rozwiniętego portretu psychologicznego, głębszego opisu relacji, spotkań. Jako debiut jest poprawna, lecz dwudziestoletnia autorka musi nad kilkoma rzeczami popracować. Myślę, że jej rokowania na przyszłość są dobre, ponieważ temat na książkę jest ciekawy. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć jej powodzenia i czekać na kolejną książkę (mam nadzieję, że dopracowaną i pogłębioną). A Wy jeśli macie ochotę na lekką opowieść, przerywnik w czytaniu ciężkich historii to "eLKa" się w tym sprawdzi idealnie.
eLka Julia Hebdzyńska
5,4
„elka” to historia osiemnastoletniej dziewczyny zafascynowanej swoim instruktorem nauki jazdy, przystojnym brunetem, starszym od głównej bohaterki o całe szesnaście lat.
Jestem dwa razy starsza od narratorki i tematyka zauroczenia, pierwszego pocałunku i licznych rozterek związanych z rodzącym się uczuciem, jest dawno za mną i właściwie nie interesuje mnie już taka tematyka (wolę historie o małżeństwie, dzieciach, ludzkich wyborach). A jednak, muszę to przyznać - Julia Hebdzyńska potrafiła mnie oczarować. Przez chwilę miałam okazję przypomnieć sobie, jak to kiedyś było, jakie uczucia przepełniają takiego młodego człowieka, jaki jest podatny za pierwsze zakochania i ile mrzonek tli się w jego głowie. Bardzo odpoczęłam jadąc elką na tylnym siedzeniu i przysłuchując się monologowi uczennicy i patrząc na pewnego siebie instruktora prawa jazdy.
Wielkim plusem powieści jest sam pomysł. Jest to książki inna niż większość. Nie jest to landrynkowy romans, których nie znoszę, ale analiza rodzącego się zauroczenia i fascynacji, niepozbawiona na szczęście rozsądku i myślenia: „I już wtedy, już w tamtym momencie powinnam uciec, gdzie pieprz rośnie, żeby sobie zatrzymać te swoje spokojne noce i myśli nieskażone dwuznacznością.” (...) „Taki młody człowiek kompletnie nic nie wie o życiu, o jego trudach i znojach. (...) Nie chcę mieszać w to Boga, ale się jednak zastanawiam, dlaczego to wszystko miało miejsce, a ja stałam się główną bohaterką tej przypowieści...?”
Zakończenie powieści jest bardzo dobre – sprawia, że historia nabiera głębi, nie jest tylko lekką opowiastką o pierwszym pocałunku. „Świat jest dziwny, trzeba to przyznać, ale szukamy w nim jakichkolwiek, nawet najmniejszych pozytywów, czyż nie?”
Język autorki jest rewelacyjny. Po raz pierwszy chyba nie raziły mnie krótkie zdania, które nadają tej historii lekkości. W dodatku autorka pisze dowcipnie, z dużą dozą autoironii i co najważniejsze - potrafi poddać to, co przeżywało jej serce – refleksji, dzięki temu jej postać nie ma w sobie nic naiwnego: „(...) on stara się mnie przekonać, żebym z nim trochę na dłużej w tym aucie została. A ja, oczywiście świadoma swoich obowiązków życiowych, wiem, że muszę wracać do realnego świata wypełniać swoją misję dnia codziennego.”
Jest to książka doskonała na zbliżający się listopadowy wieczór, z pewnością poprawi nastrój i uświadomi jak bardzo delikatny, i pełen uczuć jest młody człowiek, młoda kobieta, stawiająca pierwsze kroki w „wielkim świecie”, a różni „instruktorzy” powinni mieć tego świadomość.