-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Sięgnęłam po książkę głównie przez tytuł, klimatyczną okładkę i dlatego, że nigdy nie czytałam nic tego autora. Nie jestem entuzjastką tytułowych stworzeń, a nawet przeciwnie, nie lubię cykania świerszczy. I chyba nigdy nie porównałabym odgłosu, jakimi są sprawcami do płaczu. A mimo to chciałam się przekonać, skąd takie skojarzenia? Domyśliłam się, że książka będzie smutną refleksją, ale to jeszcze bardziej popchnęło mnie do jej lektury. I nie myliłam się. To opowieść pełna bólu, tytułowego płaczu, głębokich przemyśleń wiążących się niejednokrotnie z dokonywaniem trudnych decyzji. Jednak autor nie pogrąża nas wyłącznie w tym smutku, ale włącza też sceny stanowiące pewnego rodzaju odskocznię od problemów, skomplikowanych sytuacji, takie, które często nadają naszemu życiu te cieplejsze barwy - radości, zrozumienia, a nawet szczęścia. Dlatego poznając historię Jonathan'a (Reese'a) Mitchell'a, doktora - kardiochirurga, uznanego za cudotwórcę przez całe otoczenie, zaczynamy wkraczać w świat usłany stratą. Świat z którego na zawsze odeszła ukochana osoba - Emma, żona Mitchella. I z tą stratą przez całą powieść zmaga się główny bohater. Jednak nie jest osamotniony w tej walce, gdyż towarzyszy mu szwagier - Charlie, ślepiec z nieodłącznym kompanem psem Georgią. Ten, pomimo śmierci swej siostry wydaje się być człowiekiem pogodzonym z losem, utratą wzroku i samotnym kawalerskim życiem. Poczucie humoru tej postaci, która nie obawia się pływać w rzece, konstruować łodzie i biegać przed siebie co tchu - dodaje optymistyczne zabarwienie całej historii. Nie sposób nie zaprzyjaźnić się z takim człowiekiem, jak Charlie - duszą towarzystwa, wobec czego staje się on ulubieńcem Annie, ośmioletniej dziewczynki chorej na serce, która niespodziewanie przecina drogę życia Mitchell'a. Wraz z pojawianiem się Annie, a także ciotki dziewczynki - Cindy, następuje przełom w dotychczasowym życiu Mitchell'a, który jakby schował się pod skorupą i zapomniał o swoim powołaniu. Wychodzeniu z depresji towarzyszą wszelkie dygresje i retrospekcje, spójne z głównym wątkiem - tworzą niezwykle poruszającą opowieść o istocie serca. Okazuje się, że narząd ten spełnia niezwykle ważną rolę w życiu człowieka. Jak ważną? Możemy dowiedzieć się czytając tę powieść.
Zachęcam.
Sięgnęłam po książkę głównie przez tytuł, klimatyczną okładkę i dlatego, że nigdy nie czytałam nic tego autora. Nie jestem entuzjastką tytułowych stworzeń, a nawet przeciwnie, nie lubię cykania świerszczy. I chyba nigdy nie porównałabym odgłosu, jakimi są sprawcami do płaczu. A mimo to chciałam się przekonać, skąd takie skojarzenia? Domyśliłam się, że książka będzie smutną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Proza Aleksandra Jurewicza może wydawać się powielaniem wątku, który tak głęboko wessał się w literaturę polską, najpierw jako problematyka ,,małych ojczyzn", która od lat 90-tych nabiera nowego znaczenia - ,,ojczyzny przenośne" (dość głęboką analizę tego fenomenu możemy znaleźć między innymi w pracach teoretycznych Przemysława Czaplińskiego). Jednak każdy z pisarzy podejmujących te i podobne tematy opowiada własną historię i jedynie wspiera się na tekstach kultury już istniejących. Dlatego można porównywać, wyławiać różnice, spierać się, czy autor podołał i jak my - czytelnicy możemy odbierać jego twórczość. Dla mnie proza A. Jurewicza jest wielowymiarowa. I tylko od nas, czytelników zależy jej odbiór.
,,Pan Bóg nie słyszy głuchych" to opowieść stanowiąca kontynuację ,,Lidy", ze względu na fabułę, bohaterów oraz chronologię. Głównym bohaterem poprzedniej powieści był pięcioletni chłopiec - Alik, którego Historia przymusowo przenosi z białoruskiej Lidy do Polski (w 1957 roku). ,,Pan Bóg… “ przekazuje dalsze losy tego chłopca (po pięciu latach), wychowującego się podczas odwiedzin u dziadka - Stefana w łódzkiej dzielnicy Bałuty. Ten starzec samotnie, gdyż bez (swojej żony) - babci Malwiny, przesiedlił się do Łodzi. Obcowanie zaś wnuka z dziadkiem, a więc młodości ze starością okazuje się ważnym składnikiem inicjacji.
Na szczególną uwagę zasługuje w tym utworze sposób, w jaki autor nakreśla postać dziadka. Dorosły narrator zniża się do punktu widzenia swojego dziecięcego bohatera, poddaje się perspektywie poznawczej kilkuletniego Alika. Ponieważ dzieci z reguły operują myśleniem obrazowym, Alik obserwujący dziadka będzie próbował zdefiniować jego stan emocjonalny przez pryzmat własnej wrażliwości (zgodnie z logiką współodczuwania), opierając się na skojarzeniach. Ponieważ niezrozumienie ujawniane przez dzieci, opiera się właśnie na rozbudowie – systemu skojarzeń, stąd najczęściej stosowanym środkiem jest właśnie porównanie, które łączy rzecz ze skojarzeniem uczuciowym. W ,,Pan Bóg..." niemal roi się od subtelnych, urzekających porównań. Dlatego dziadek będzie wydawał się Alikowi - zmęczonym łabędziem, aż do momentu, gdy przybierze kształt liścia klonowego:
(…) który mógł być porwany przez najlżejszy podmuch wiatru i uniesiony nad ulicami miasta … i odlatywałby w inne strony, do innego miasta, do lepszego świata [PBG, 48].
Porównanie dziadka m.in. do ,,klonowego liścia” ma na celu wyrażenie bólu i cierpienia, jakie ten próbował ukryć w milczeniu, gdyż dziadek ,,często milczący”: ,,porozumiewał się ze mną ruchem ręki, spojrzeniem zamglonych ciągle oczu…” [PBG, 48]. Jednakże dziadek zawsze powraca do swej stałej formy - zmęczonego szarego łabędzia. Dopełnieniem do dziadkowego wizerunku są wzruszające szkice: dziadka - lunatyka, dziadka - okrętu oraz dziadka z motylami na twarzy. Powstają one podczas rytualnych wypraw Alika z dziadkiem do urzędu:
Jest już chyba późno, bo dziadek wydłużył krok i z tyłu wygląda jak lunatyk albo okręt kołysany przez podziemne fale. Czasami ogląda się czy nadążam za nim, a wtedy widzę skrawki gazet przyłożone na skaleczenia przy goleniu, jakby niósł na swojej twarzy uśpione motyle [PBG, 10].
Wnikliwej obserwacji podlegają także poszczególne części ciała starca; oczy, twarz, plecy, palce, a także płuca, jako podatne na upływ czasu, czy wszelkie wysiłki. Powstał więc w wyobraźni narratora obraz dziadka - tułacza, stojącego samotnie, z workiem gnijących jabłek u nóg, na peronie:
,,(…) miasta z czarno dymiącymi kominami, a że dzień był wietrzny, dziadek zamiast powietrza wciągał dym do swoich dziurawych płuc…” [PBG, 12].
Podobnie bolesny, przejmujący jest wizerunek dziadka, który:
Jak ryba rzucona na piasek usiłował złapać choć trochę powietrza, lecz tylko wydawał pisk ze swoich postrzępionych płuc, niczym z podziurawionej harmonii [PBG, 38].
Obcowanie Alika (dziecka) z dziadkiem (starością) jest niezwykle ważnym elementem inicjacji. Dzieciństwo będące ruchem, działaniem i poznawaniem świata obcuje tu ze starczym bezruchem, a więc ,,zmaga się z zaledwie przeczuwanym lękiem nieodwracalności rozpadu materii” [ A. Czyżak, ,,Starość urzeczowiona – znaki końca wieku…” , s. 273-274]. To zatem czas zdobywania przez Alika świadomości o tragizmie ludzkiego życia poprzez obserwację zmagań starca z codziennością (także bezpośrednie zetknięcie się ze śmiercią oraz udział w pogrzebie i stypie, aż po zniknięcie psa).
Mam nadzieję, że choć częściowo udało mi się ukazać, jak wartościowa, wzruszająca i pełna emocji może być ta książka. Zaledwie nakreśliłam jej piękno, którego pełniejszy obraz uzyskamy dzięki sięgnięciu po nią. Myślę, że ta książka należy do nielicznych, które w tak przejmujący sposób ukazują relacje dziecka-wnuka z dziadkiem,jako starszym człowiekiem.
Proza Aleksandra Jurewicza może wydawać się powielaniem wątku, który tak głęboko wessał się w literaturę polską, najpierw jako problematyka ,,małych ojczyzn", która od lat 90-tych nabiera nowego znaczenia - ,,ojczyzny przenośne" (dość głęboką analizę tego fenomenu możemy znaleźć między innymi w pracach teoretycznych Przemysława Czaplińskiego). Jednak każdy z pisarzy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Słowa zaklęte w pamiętanym
Spojrzenie chłopca z okładki, jako bohatera powieści „Dzień przed końcem świata” Aleksandra Jurewicza, a zarazem narratora domaga się nawiązania kontaktu z nami – czytelnikami. Chłopiec niemal szepce do nas pokonując wszelkie dystanse, pragnie podzielić się z nami tym, czego doświadczył. Jednakże tenże sam chłopiec dorastał, zmagał się z własną pamięcią, słabościami, lękiem i już, jako dorosły człowiek przekazuje nam plony swoich przeżyć. Z okładki niczym po wskazówkach zegara przenosimy się do czasoprzestrzeni osnutej mgłą, gdzie śmierć okazała się końcem dla chłopca, a początkiem dla mężczyzny.
Tak, to śmierć najbliższej, bo najukochańszej osoby – ojca, okazuje się przełomem w życiu dorosłego bohatera-narratora, którego możemy utożsamiać z autorem (wskazuje na to m.in. cykl mitobiograficzny wcześniejszych powieści). Pisarz wprowadza nas do świata swoich odczuć i rozważań, które dotyczą śmierci w ogóle. W tonie lirycznym snuje refleksje:
„Umrzeć to zapomnieć kluczy do mieszkania, twarzy pierwszej miłości, nie kupić papierosów, nie przyjść na umówione spotkanie, zostawić skomlącego psa, listy w skrzynce. Nigdy więcej nie dotknąć mgły podchodzącej pod dziecięcy sad…”.
W ten sposób prawdopodobnie pragnie przekonać siebie, albo czytelników czym jest odejście, zniknięcie, ostatecznie śmierć, pozostawiająca nam jedynie – czas przeszły skończony. W czasie tym narrator zanurza się i wydobywa z zakamarków zapamiętanego wszystko to, co jako skrawek, odłamek, a nawet fragment daje namiastkę całości – czasu spędzonego z ojcem. Zatem pozwólmy dać się zaczarować słowom Jurewicza i odbyć z nim podróż w głąb pamiętanego, niegdyś zapomnianego, a teraz dzięki słowom wskrzeszonego.
[cała opinia-recenzja została opublikowana przeze mnie na portalu: http://kompresja.pl/slowa-zaklete-w-pamietanym/
zabronione jest kopiowanie całości i fragmentów tekstów napisanych przeze mnie bez mojej zgody]
Słowa zaklęte w pamiętanym
Spojrzenie chłopca z okładki, jako bohatera powieści „Dzień przed końcem świata” Aleksandra Jurewicza, a zarazem narratora domaga się nawiązania kontaktu z nami – czytelnikami. Chłopiec niemal szepce do nas pokonując wszelkie dystanse, pragnie podzielić się z nami tym, czego doświadczył. Jednakże tenże sam chłopiec dorastał, zmagał się z własną...
,,ja u Polszu nie chaczu, nie chaczu... babuszka..."
[Lida, Aleksander Jurewicz]
Przepełniony rozpaczą, smutkiem, strachem, płacz wówczas 5 letniego chłopca - Alika - głównego bohatera tej powieści, dotkliwie wzruszył mnie. I Ja - nie tylko, jako zwykły czytelnik, obserwator czyjegoś życia, ale też czuwająca cząstka wyobraźni - wniknęłam w tę książkę, niemal złapałam chłopca za rękę by poprowadził mnie ze sobą, żebym mogła poznać jego bolesną historię dzieciństwa. I niemal z nim rzucam się w objęcia babci Malwiny, główną ostoję beztroski i bezpieczeństwa. I ginie ona w oczach, zaciera się jej materialny ślad, a pozostaje już tylko w pamięci, gdy towarzyszę Alikowi w jego podróży repatrianckim pociągiem z Białorusi do Polski. Czytając tę poetycką powieść, gdzie:
,,Dom się zapada, jak zorza
gaśnie. Mech lśni na dachu,
Komin się trzęsie z wiecznego
zimna i sucha studnia
z umarłym echem. Choć skrzypi
furtka nikt tu nie wchodzi.
Szczury na strychu niepewne jutra.
A słońce wschodzi jakby bez
wiary, rzeka zarasta zatrutym
zielskiem. Dom umiera
naszą śmiercią -
jęcząc, pękając, resztkami
sił wbija się w ziemię..." [Lida, Aleksander Jurewicz]
- zaczynam własną podróż pamięcią, do mojego miejsca dzieciństwa, opuszczonego, ale ciągle żywego w moim umyśle. Niestety pamięć jest zawodna, zaciera ślady, gasi niegdyś wyraźny obraz i wówczas trzeba odbyć prawdziwą podróż aby zestawić ze sobą dwa obrazy: zastany z zapamiętanym. Tę decyzję podejmuje również główny bohater powieści, jako dorosły człowiek. Jakie będą konsekwencje jego podróży? Czy zastanie ,,Tam" to, czego szuka, co utracił i będzie mógł już zrobić krok na przód, bez ciągłego oglądania się w przeszłość?
Powróćmy więc do Lidy, takiej, jaką zapamiętał Alik. Dajmy się unieść poetyckiej wersji historii, która wydarzyła się naprawdę!, a którą tak znakomicie Aleksander Jurewicz ''ubrał'' w literacką szatę. Polecam!
,,ja u Polszu nie chaczu, nie chaczu... babuszka..."
[Lida, Aleksander Jurewicz]
Przepełniony rozpaczą, smutkiem, strachem, płacz wówczas 5 letniego chłopca - Alika - głównego bohatera tej powieści, dotkliwie wzruszył mnie. I Ja - nie tylko, jako zwykły czytelnik, obserwator czyjegoś życia, ale też czuwająca cząstka wyobraźni - wniknęłam w tę książkę, niemal złapałam...
Zapomniana powieść Romana Bratnego ,,Miłowanie kata”
Wydobyty moją ciekawością z zapomnianego świata, wciąż ,,żywy" tekst, który warto przypomnieć jednym, drugim zaś przybliżyć jego wartość. Sięgnięcie po niego może ,,umilić" czas przy kawie, herbacie lub innym napoju... zimową, wieczorową porą.
Muszę to opisać po prostu tak, jak zostało utrwalone. Nie w grubych książkach historyków, nie w powieściach, nie w tomach pamiętników. Jak zostało w pamięci. Nie w ,,pamięci narodu”, nie w nie istniejącej ,,pamięci historii”. W pamięci jednego niespełna dwudziestoletniego człowieka, którego los wypadło mi utrwalić w tej opowieści.
Deklaracja, jaką zamieścił autor w ,,Miłowaniu kata” jest misją utrwalenia świata, jaki przeminął, a którego sam doświadczył. Bratny zwraca uwagę na sposób uchwycenia istotnego problemu – jednostkowość doświadczenia wojny, jej wpływ na psychikę oraz dalsze losy bohatera.
Problem podejmowany wielokrotnie przez pisarza, jakim jest ukazanie powojennych losów pokolenia Armii Krajowej został również zawarty w powieści ,,Kolumbowie. Rocznik 20” wydanej w 1957 r. Powieść ta przyniosła pisarzowi popularność. Zajęła jedno z pierwszych miejsc we współczesnej literaturze, stała się niczym pomnik literacki wystawiony żołnierzom AK. Żadna inna powieść nie doczekała się takiej popularności. Twórczość Romana Bratnego poza ,,Kolumbowie…” została skazana na zapomnienie. Główną z przyczyn tego zapomnienia jest prawdopodobnie styl pisarski cechujący Bratnego. Powieści i opowiadania pisarza powstawały w pośpiechu, jakby popędzany był przez czytelników. W czasach, w których powstawały jego dzieła panowało ogromne zapotrzebowanie czytelnicze na ,, literaturę świadczącą”. Wyobraźnia pisarska dominuje nad stylistyką u Bratnego, stąd częsta niedbałość przejawiająca się w nie uporządkowaniu fabularnym i kompozycyjnym. Techniczna niepoprawność pisarza jednak nie wyklucza odnalezienia w jego dziełach tego co wartościowe. Decydujący wpływ na kształt i wartość dzieł odegrało podejście pisarza: ,,Czemu właściwie piszę? Żeby nie zginął świat, wymyślony przeze mnie, ale dla mnie – twórcy, realnie istniejący. Nie zapisany przepadnie jakiś potencjalny byt, który się nie zrealizował. Bo dla mnie realność literackiej fikcji do tego stopnia nie ulega kwestii, że niejednokrotnie wprowadzam do książki, między bohaterów fikcyjnych, ludzi rzeczywiście istniejących w czasie, który opisuję.” Można zatem doszukiwać się w wykreowanym fikcyjnym bohaterze – Jakubie z ,,Miłowania kata” realnego odpowiednika, jakim byłby autor. Sama biografia Bratnego naprowadza na tego typu skojarzenia.
Roman Bratny, a właściwie Roman Mularczyk urodził się w 1921 r. w Krakowie. Polski prozaik, poeta, publicysta i scenarzysta filmowy. Przyszły pisarz działał w warszawskiej konspiracji i tam nosił pseudonim ,,Bratny”. W 1942 r. ukończył kurs podchorążych Armii Krajowej. W 1943 roku założył podziemne pismo kulturalne młodych twórców ,,Dźwigary”, gdzie debiutował jako publicysta. Rok później opublikował swój debiutancki tomik wierszy pt. ,,Pogarda”. Brał udział w powstaniu warszawskim. Po kapitulacji w Warszawie przebywał w obozie: Lamsdorf, Sandobstel i Lubeki. W 1945 roku po wyzwoleniu obozu przez aliantów, wyjechał do Paryża. Po powrocie do Warszawy rozpoczął studia na Akademii Nauk Politycznych i redagował czasopismo ,,Pokolenie”. W 1949 r. wyjechał do Szczecina, gdzie został kierownikiem literackim Teatru Polskiego, a od 1974 r. objął funkcję kierownika literackiego Teatru Powszechnego w Warszawie. W swej twórczości Roman Bratny podejmował poza tematem dotyczącym losów powojennych pokolenia AK (m.in. ,,Szczęśliwi i torturowani” 1959, ,,Losy” 1973) również współczesne mu wydarzenia z czasów PRL (m.in. ,,Koszenie pawi’’ 1983, ,,Rok w trumnie” 1983, ,,Upadek ‘Ludowej’” 1987).
Powieść wydana w 1986 r. ,,Miłowanie kata” mimo, że nie uzyskała popularności, a została ,,przemilczana” w przeciwieństwie do ,,Kolumbowie. Rocznik ‘20” według mnie warta jest poświęcenia jej uwagi. Zanim przejdziemy do czytania powieści już sam tytuł intryguje nas i nakłania do wyjaśnień. Stopniowo zostajemy wprowadzani przez narratora trzecioosobowego w wydarzenia, których uczestnikami są bohaterowie – Jakub, Orkan, Robert, Szlachetny i Kajtek. Muszą zmierzyć się z rzeczywistością wojenną realizując rozkazy Komendy Głównej Armii Krajowej. ,,Miłowanie kata” to zarówno historia bohatera Jakuba, jak i jednocześnie wielu bezimiennych bohaterów tamtych dni. Autor książki nie wymienia z nazwiska ani jednego z konspiracyjnych żołnierzy. To był tłum bezimiennych bohaterów, walczących o niepodległą Polskę. Jednak Bratnemu nie chodziło o ukazanie typowych zmagań w walce, jako kreacji postaw żołnierzy; ich męstwa, poświęcenia, patriotyzmu. Pisarz w swej powieści skupił się na wydobyciu przeżyć wewnętrznych bohatera - Jakuba uwikłanego w wojnę. W tym celu wprowadził również narrację pierwszoosobową. Jakub zdradzając czytelnikowi swoje lęki, zwątpienia i rozterki zyskuje większe zrozumienie u czytelnika nawet wówczas, gdy podejmuje się ,,nieetycznych czynów”. Ponadto w powieści można odnaleźć coś co łączy czytelnika współczesnego z bohaterem osadzonym w odmiennych realiach. Ten punkt wspólny, a zarazem determinujący losy człowieka odnajdujemy w wypowiedzi bohatera: ,,Gdzie jest sens, jeśli taka jest prawda, że nic nie wynika z niczego, a wszystko wiąże się z wszystkim w jeden ogromny nie do rozwiązania, nie do zrozumienia supeł.” Bohater wypowiada te słowa wówczas, gdy udaje mu się uniknąć śmierci. Okazuje się, że losy Jakuba zależą również od tego co nazywa supłem, którym jest przypadek. Towarzyszy on bohaterowi odkąd czytelnik wkracza do jego świata (tego zewnętrznego, jak i wewnętrznego). Jakub uchodzi z życiem dzięki przypadkowi. Najpierw podczas nieudanej akcji będącej zamachem na sturmbanfuhrera Bohlena; gdy broń z ostatnim pociskiem wymierzona w siebie samego w ‘chwili bez wyjścia’ nie wypala, wówczas gdy wybawieniem od ujęcia go przez Gestapo okazuje się przetarte sznurowadło, czy przedwczesne odejście spod kamienicy, gdzie pozostawił ukochaną kobietę - Annę, która w wyniku ostrzału została przysypana gruzem. Codzienność przesycona niepewnością o przetrwanie nieobca jest również współczesnemu czytelnikowi. Jednak czytelnik może przeczuwać jedynie, jak została zachwiana psychika bohatera zdeterminowanego przez wojnę. Szczególnym przykładem jest rozczarowanie, jakie wyraził Jakub wobec czasów w których jego młodość naznaczona wojną nie pozwoliła mu na ‘naturalną miłość’: ,,Widzi pochyloną nad sobą chudziutką twarz Anny. I nagle budzi się w nim poczucie krzywdy. Nasza scena balkonowa – myśli. Gdzieś na świecie bawią się w Romea i Julię, deklarują o miłości, a oni tu, w ponurym zgrzycie miotającego miny działa kolejowego, w grzmocie samolotów, które zabrały im niebo.” Poczucie krzywdy, utraconej młodości, śmierć ukochanej osoby, temu wszystkiemu winna jest według bohatera Ojczyzna, którą utożsamia z Hitlerem: ,,Ojczyzno, tyś jest …Hitlerem. Jeśli każesz mi robić to co zrobiłem”. Bohater wówczas jest w stanie zrozumieć czemu świat i jego czyny są złem, wydaje osąd: ,,To świat Hitlera jest przerażający, nie nasz, nie nasz…” Buntuje się przeciw światu określając go, jako: ,,straszna Ojczyzna”, a po wojnie zaś stwierdza: ,,Ojczyzna zwróciła mu ją z powrotem (nowa Anna). Bo ona to zdumiewające poczucie odzyskanej ciągłości”. W pewnym momencie bohater, którego haniebny czyn wyszedł na jaw wyznaje: ,,Przypomniała sobie o mnie Ojczyzna”. Jednak, czy i w tej sytuacji losy bohatera nie otarły się o przypadek? (odzyskał Annę, która przypominała mu tę, jaką stracił podczas wojny). Czy nie zaciążyły nad nimi czynniki determinujące? (za zbrodnię musi też ponieść karę), które wpłynęły na tragizm bohatera próbującego wyzwolić swoją spaczoną psychikę, pogodzić się z przejściem ze świata drapieżników do świata zwykłej egzystencji. Jakub musi poradzić sobie z komunistyczną rzeczywistością i stawianiem bohaterów w roli oprawców. W momencie, kiedy ,,nowa Anna’’ wyjawia Jakubowi jeszcze nieświadoma niczego, że zamordowany – Krysztan o którym napisano w tygodniku to jej ojciec, czytelnik jest już w stanie skojarzyć wymowę tytułu. Wówczas najpełniej uwidacznia się tragizm bohatera, który okazał się katem miłowanym (ukochanym) przez córkę zabitego. Wprowadzanie przez narratora w psychikę bohatera, który wyłania głębię swoich przeżyć, szuka usprawiedliwień dla swoich czynów, uświadamia co jest wbrew niemu samemu (wykonywanie wyroków nie leży w jego naturze) powoduje, że czytelnik odczuwa tragizm jego przeżyć. Bratny w niezwykły sposób wykreował postać Jakuba sprawiając, że sam czytelnik jest w stanie stanąć w obronie kata. Autor ,,Miłowania kata” szczególną uwagę zwraca na stan uczuć bohatera wobec dwóch kobiet. Chce podkreślić rolę miłości, jaka dawała bohaterowi w czasie wojny – oparcie, a po niej – namiastkę marzenia o wolności, czasach pokoju. Z wątkiem miłosnym związana jest niezwykła nastrojowość przejawiająca się symboliką wolności utożsamianą z ptakami. Motyw ptaków: gęsi, gołębi, sójek stale przewija się przez powieść. Najpierw Jakub widzi w nich tylko zniewolenie: ,,Patrz litera V – powiedziała. Jakub patrzył. Ale nie widział znaku zwycięstwa. Widział wolne ptaki wracające do jakiejś dalekiej czystej ojczyzny.” Dopiero po wojnie ptaki objawiały mu nadzieję: ,,(…) wołanie dzikich gęsi. W tym głosie, który płynął z nieba ku umęczonemu miastu, była jakaś zapowiedź życia…”. Wspomnienia i spostrzeżenia Anny wobec ptaków, przywoływanie ich nazw podczas odbywania kary więziennej, a następnie odczytywanie z ich odgłosu pozytywnych przesłań sprawiło, że Jakub podjął po wojnie studia ornitologiczne. Wolność jednak okazuje się ‘martwą sójką’ niegdyś ukochanym ptakiem, jaki umiera w szponach jastrzębia na oczach ,,nowej Anny”, wówczas wypowiada ona kluczowe słowa: ,,(…)Wszystko mordercy. U ptaków jest tak samo…- powiedziała to cicho, jakby się bała rozgłosić straszną tajemnicę. A Jakubem wstrząsnął dreszcz.”. Z czasem Anna dowiaduje się o ,,jastrzębiej naturze” Jakuba co wpłynie na jej psychikę – strach przed ptakami.
Podsumowując sądzę, że przybliżona przeze mnie pokrótce analiza utworu ukazuje, że powieść ,,Miłowanie kata” posiada głębszą treść, w której czytelnik może odnaleźć nie tylko informacje na temat wydarzeń lat wojny i okupacji Polski, ale również skutki, jakie wywarła na psychikę człowieka. Wewnętrzna refleksja bohatera wzbogaca nasze spostrzeżenia odnośnie wydarzeń, które minęły. Uświadamia nam, że często zapatrzeni w przyszłość zapominamy o przeszłości, a to ona kształtuje w głównej mierze nasz los. Choćby ciągłe poczucie zagrożenia (nie tyle lęk o własne życie, co przed utratą ukochanej osoby), jakie towarzyszyło bohaterowi nie opuściło go nawet po wojnie. Wymiar jednostkowego doświadczenia, jaki w powieści zawarł autor sprawia, że każdy czytelnik może odnieść go do własnego losu i zrozumieć, jak cenne jest życie w wolnym kraju.
Zapomniana powieść Romana Bratnego ,,Miłowanie kata”
Wydobyty moją ciekawością z zapomnianego świata, wciąż ,,żywy" tekst, który warto przypomnieć jednym, drugim zaś przybliżyć jego wartość. Sięgnięcie po niego może ,,umilić" czas przy kawie, herbacie lub innym napoju... zimową, wieczorową porą.
Muszę to opisać po prostu tak, jak zostało utrwalone. Nie w grubych...
Poleciłabym tę książkę szczególnie dla osób, które poszukują czegoś na prezent, ale nie mają sprecyzowanych wymagań. Książka może być odpowiednia dla każdego, bez względu na wiek, czy płeć. Jedynym wytycznym, co do czytelnika musi być otwartość na opowieści z przekąsem, rozbrajającym humorem i przede wszystkim - przekonaniem, co do autora (jeśli nie lubi się W. Cejrowskiego choćby z jego programów, na pewno nie polubi się jego książek!). Mamy w tej bogatej w fotografie książce dokładne relacje z podróży Wojciecha Cejrowskiego, przypisy - ciekawostki, dozę wiedzy, która w atrakcyjny sposób trafi nawet do najbardziej opornego na wiedzę czytelnika! I przede wszystkim, ten przejaw typowego dla podróżnika poczucia humoru, bez względu na to z jaką sytuacją miał do czynienia, w zabawny sposób potrafi ją zabarwić. Warto sięgnąć po książkę, zupełnie odmienną od pisarstwa Bolesława A. Uryna (Mongolia wyprawy w tajgę i step - porzuciałam lekturę po kilkunastu stronach, mimo zapału by poznać ten zakątek świata).
Poleciłabym tę książkę szczególnie dla osób, które poszukują czegoś na prezent, ale nie mają sprecyzowanych wymagań. Książka może być odpowiednia dla każdego, bez względu na wiek, czy płeć. Jedynym wytycznym, co do czytelnika musi być otwartość na opowieści z przekąsem, rozbrajającym humorem i przede wszystkim - przekonaniem, co do autora (jeśli nie lubi się W. Cejrowskiego...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to