Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Felietony Vargi albo się polubi, albo znienawidzi. Ja osobiście jestem nimi zachwycony. Może dlatego, że z większością rzeczy się z Autorem zgadzam. Zgromadzone w tym zbiorze felietony dotyczą szeroko rozumianej kultury: literatury, kina, muzyki. Varga nie szczędzi w nich krytyki i piętnuje ze znanym sobie humorem i ironią, kondycję współczesnej "twórczości". Jednocześnie opowiada nam o tym "co go kręci, co go podnieca" (że sparafrazuję nieudane tłumaczenie jednego z filmów Allena).
Uwaga: bogoojczyźniane ponuraki, spod znaku Polski smoleńskiej: nie spodoba się wam:)

Felietony Vargi albo się polubi, albo znienawidzi. Ja osobiście jestem nimi zachwycony. Może dlatego, że z większością rzeczy się z Autorem zgadzam. Zgromadzone w tym zbiorze felietony dotyczą szeroko rozumianej kultury: literatury, kina, muzyki. Varga nie szczędzi w nich krytyki i piętnuje ze znanym sobie humorem i ironią, kondycję współczesnej "twórczości". Jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po co wymyślać historie, skoro leżą one na chodniku. Książka Hrabala to przewodnik dla poszukiwaczy inspiracji. To także książka o tym jak głęboko można przeżywać sztukę. A do tego Praga, piwo, i wspaniali szaleńcy.

Po co wymyślać historie, skoro leżą one na chodniku. Książka Hrabala to przewodnik dla poszukiwaczy inspiracji. To także książka o tym jak głęboko można przeżywać sztukę. A do tego Praga, piwo, i wspaniali szaleńcy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bogowie Rocka ukazani zostali z całą swoją wielkością oraz z całą swoją marnością. Książka prowadzi nas od trudnych początków zespołu aż na sam szczyt (jak mówił Peter Grant nie mogli osiągnąć już nic więcej)i dalej poprzez szybki upadek, aż do solowej działalności muzyków.
Led Zeppelin słuchałem już od jakiegoś czasu, ale przed przeczytaniem tej książki nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo byli wielcy i jak bardzo wielbieni.
Cokolwiek by nie napisać o Led Zeppelin będzie to po prostu niedoskonała próba uchwycenia legendy. Autorowi udało się na szczęście do niej zbliżyć, pokazując ogromną wiedzę o muzyce, nie tylko rockowej.
Pozostaje tylko dodać: Best Band Ever:)

Bogowie Rocka ukazani zostali z całą swoją wielkością oraz z całą swoją marnością. Książka prowadzi nas od trudnych początków zespołu aż na sam szczyt (jak mówił Peter Grant nie mogli osiągnąć już nic więcej)i dalej poprzez szybki upadek, aż do solowej działalności muzyków.
Led Zeppelin słuchałem już od jakiegoś czasu, ale przed przeczytaniem tej książki nie zdawałem sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ogromną siłę woli musiałem z siebie wykrzesać, żeby skończyć tę książkę. W jakim celu ona powstała? Nie bardzo wiem. Chyba po to, żeby wychwalać zalety kościoła katolickiego i księży. Typowa hagiografia napisana przez Polaka(Polkę)-katolika.
Dla Autorki wszystko to co polskie jest piękne, cudowne, zadbane i intelektualnie lepsze. To co nie polskie to syf, ruina, brud i ubóstwo. Reportaż to otwarcie się na ludzi i próba ich zrozumienia. Ale czy tą książkę można nazwać reportażem? Na pewno nie. Raczej przemyśleniami polskiej dewotki (powiedzmy to wprost).
Autorka w ogóle nie dostrzega tego jak zacofanym krajem była I Rzeczpospolita. Widzi tylko zrujnowane pałace i kościoły (tych szuka zaś namiętnie) wychwalając je jako dumę dawnej RP. Nie dostrzega jednak w ogóle tego jakim kosztem te budynki powstały. Polski feudalizm był chyba najgorszym w Europie i jednym z najdłuższych. Ludność była mentalnie i fizycznie zniewolona, a życie obracało się wokół wójta, pana i plebana. Kościół zaś był fundamentem i podporą tego systemu.
To prawda, że polskość przetrwała na tych ziemiach, w dużej mierze dzięki działalności Kościoła. Tylko, co jest moją subiektywną opinią, przetrwała właśnie ta polskość najgorsza, najbardziej zacofana i zaściankowa. Jakby czas zatrzymał się 100 lat temu, kiedy ksiądz był panem na włościach, a jego słowo świętością. Kościół został ostoją polskości, bo kto lub co miało nią być? Tym bardziej, że nigdy, co jest powszechnie wiadome, hierarchia kościelna sympatią komunizmu nie darzyła. Stawał się niejako naturalną opozycją. Podobną historię mieliśmy na własnym podwórku w okresie PRL-u.
Autorka ewidentnie tęskni za dawną RP widząc w niej ziemską arkadię, która doświadczyła komunistycznej apokalipsy. Niezaprzeczalnie oczywiste jest to, iż historyczną niesprawiedliwością było dostanie się polskich Kresów pod panowanie ZSRR. Wiele krzywd zostało wówczas wyrządzonych, a polskość z tych ziem regularnie i metodycznie usuwana. Szukano więc ostoi w tym co znano i w czym było się wychowanym. Takim miejscem był Kościół. Ale z drugiej strony jest on na tych ziemiach reprezentantem i dziedzicem całego zacofania, ksenofobii i zaściankowości jaką reprezentowała zarówno I jak i II Rzeczpospolita.
Zgodzić się trzeba z tym, że polskość powinna na tamtych ziemiach być pielęgnowana i rozwijana przez szeroką międzypaństwową współpracę, a dawne zabytki, które stoją w ruinie powinny być remontowane. Smutkiem napawa fakt, że duża część pałaców i zabytkowych kościołów jest zaniedbana, a tamtejsze władze nie starają się nawet o poprawę sytuacji. Ale rozwijajmy tę polskość w duchu nowoczesności i dialogu, a nie na kolanach w oparach kadzidła i miałkiej martyrologii.
Dla mało krytycznych czytelników spod znaku Gościa Niedzielnego pozycja jak najbardziej sensowna. Dla czytelników bardziej krytycznych i znających historię, w szerszym zakresie, niż tą opowiedzianą przez proboszcza, będzie to droga przez dantejskie piekło grafomanii.

Ogromną siłę woli musiałem z siebie wykrzesać, żeby skończyć tę książkę. W jakim celu ona powstała? Nie bardzo wiem. Chyba po to, żeby wychwalać zalety kościoła katolickiego i księży. Typowa hagiografia napisana przez Polaka(Polkę)-katolika.
Dla Autorki wszystko to co polskie jest piękne, cudowne, zadbane i intelektualnie lepsze. To co nie polskie to syf, ruina, brud i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeden z najlepszych współczesnych historyków, przedstawiciel trzeciego pokolenia słynnej szkoły Annales, opowiada w przystępny sposób o średniowieczu. Ta mini książeczka-wywiad jest skierowana głównie do dzieci i młodzieży, ale i dorośli, którzy zaczynają przygodę ze średniowieczem wiele z niej skorzystają.
Le Goff w tej, jak i wielu innych swoich książkach przekonuje, że średniowiecze to nie tylko religijna histeria, niesprawiedliwość feudalizmu, okrutne wojny, głód i zarazy oraz powszechne intelektualne zacofanie. To także czas monumentalnych katedr, w których mroki rozświetliło światło witraży, czas uniwersytetów, czas działających na naszą wyobraźnię do dziś - potężnych zamków i ich panów - rycerzy. Czas turniejów, zabawy i rozwijającej się filozofii i nauki.
Średniowiecze to noc - zgadza się, ale noc rozświetlona gwiazdami.

Jeden z najlepszych współczesnych historyków, przedstawiciel trzeciego pokolenia słynnej szkoły Annales, opowiada w przystępny sposób o średniowieczu. Ta mini książeczka-wywiad jest skierowana głównie do dzieci i młodzieży, ale i dorośli, którzy zaczynają przygodę ze średniowieczem wiele z niej skorzystają.
Le Goff w tej, jak i wielu innych swoich książkach przekonuje, że...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Osiem misji kuriera z Warszawy Andrzej Krzysztof Kunert, Zofia Kunert, Zygmunt Walkowski
Ocena 6,0
Osiem misji ku... Andrzej Krzysztof K...

Na półkach: ,

Ta krótka książka to właściwie album, ale specyficzny bo zawierający nie tyle zdjęcia, co reprodukcje dokumentów oraz wycinki z prasy. Stanowi krótki zarys misji odbytych przez słynnego Kuriera z Warszawy w ramach działalności konspiracyjnej, opowiedzianych za pomocą fragmentów dziennika wojennego Nowaka-Jeziorańskiego pod tytułem....Kurier z Warszawy, a także przez pryzmat wspomnień osób, z którymi się zetknął w czasie swojego bogatego życia.
Jeziorański w czasie pracy konspiracyjnej odbył 5 misji z Polski na Zachód, skąd więc w tytule wzięło się ich aż osiem? Autorzy opracowania uznali, że zasadnym jest nadać takie miano również działalności Nowaka-Jeziorańskiego podczas pracy w Radiu Wolna Europa, a następnie w Waszyngtonie, kiedy lobbował na rzecz polskiej sprawy i wreszcie po powrocie na stałe do Polski, jako komentator i publicysta. Jeziorański to przykład wspaniałego patrioty do końca życia i przez całe życie, mającego przed oczami Polskę, najpierw walcząc jako żołnierz i Kurier AK, potem zaś sprowadzając tę walkę do słowa i argumentów podczas swojej działalności radiowo-publicystycznej na Zachodzie. Wszystko to zaś pozbawione zbędnej i mdłej martyrologii, którą ocieka nasze pisarstwo historyczne od niepamiętnych już czasów.
Książka ta jest bardzo dobrą pozycją popularyzatorską i przyczynkiem do poznania innych faktów z przebogatej działalności Armii Krajowej oraz nietuzinkową lekcją patriotyzmu we współczesnym zalewie pseudopatriotyzmu.

Ta krótka książka to właściwie album, ale specyficzny bo zawierający nie tyle zdjęcia, co reprodukcje dokumentów oraz wycinki z prasy. Stanowi krótki zarys misji odbytych przez słynnego Kuriera z Warszawy w ramach działalności konspiracyjnej, opowiedzianych za pomocą fragmentów dziennika wojennego Nowaka-Jeziorańskiego pod tytułem....Kurier z Warszawy, a także przez pryzmat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ta jest jednocześnie przerażająca i groteskowa. Wydaje się, że Saramago chciał pokazać jak niewiele potrzeba, aby z demokracji przejść do sytemu totalitarnego. Są to niewątpliwe nawiązania do systemu jaki panował w Portugalii w XX wieku, określany jako Estado Novo. Był to okres dyktatorskich rządów Salazara i jego następcy Caetano. Premier jako postać nawiązuje do Salazara, który również skupiał poszczególne teki ministerialne we własnych rękach. Być może celem Autora było zwrócenie uwagi na fakt, że podobne nastroje autorytarne nadal w Portugalii istnieją. Sama demokracja została wystawiona na pośmiewisko - społeczeństwo ma prawo głosować białymi kartami, ale w granicach rozsądku. Jeśli pokazuje swój sprzeciw w przytłaczającym stopniu, władza nie jest w stanie tego zaakceptować. Bo tak naprawdę cała książka to opowieść o dwóch bohaterach: Władzy i Społeczeństwie. Ludzie na najwyższych szczeblach zostali przedstawieni jako Ci, którzy dla wymuszenia posłuchu i wykazania się swoją rolą, zdolni są posunąć się do najbardziej haniebnych, a jednocześnie absurdalnych czynów. Ponadto jak w każdym tego typu systemie, konieczny jest wróg, wokół którego można skupić nastroje gniewu i pod pozorem walki z nim, coraz dalej ograniczać prawa i swobody obywatelskie, do momentu kiedy monopol na prawdę ma tylko władza, a obywatel może jedynie wykonywać jej polecenia lub marnie skończyć. Wszystko to podlane sosem tajnej policji, przesłuchań, aresztowań i denuncjacji.
Książka nawiązuje też do poprzedniego dzieła Saramago - Miasta Ślepców. Głosowanie białymi kartami określone zostało przez decydentów ministerialnych jako nowy rodzaj ślepoty. I wydaje się, że mają oni rację, ale nie tak jakby tego chcieli. Ludzie rzeczywiście są ślepi, jeśli myślą, że raz zdobyta demokracja obroni ich prawa.
Dla mniej wybrednego czytelnika, będzie to zaś ciekawa opowieść z gatunku political fiction oraz powieści kryminalnej.

Książka ta jest jednocześnie przerażająca i groteskowa. Wydaje się, że Saramago chciał pokazać jak niewiele potrzeba, aby z demokracji przejść do sytemu totalitarnego. Są to niewątpliwe nawiązania do systemu jaki panował w Portugalii w XX wieku, określany jako Estado Novo. Był to okres dyktatorskich rządów Salazara i jego następcy Caetano. Premier jako postać nawiązuje do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety więcej tutaj bufonady charakterystycznej dla warstwy społecznej jaką reprezentuje Autorka, niż przydatnych w normalnym życiu zasad savoir vivre. Ponadto niektóre porady Autorki wywołały u mnie salwy niepohamowanego śmiechu, zwłaszcza te dotyczące "sztuki życia" w sekretnych związkach. W dużej części Autorka nie określa zasad zachowania w danej sytuacji, a jedynie własne, ponadto znane każdemu kto nie jest skrajnym socjopatą, przemyślenia.
Podsumowując: jeśli ktoś chce żyć w wyimaginowanym świecie rodem z epoki wiktoriańskiej, to książka na pewno się tej osobie spodoba.

Niestety więcej tutaj bufonady charakterystycznej dla warstwy społecznej jaką reprezentuje Autorka, niż przydatnych w normalnym życiu zasad savoir vivre. Ponadto niektóre porady Autorki wywołały u mnie salwy niepohamowanego śmiechu, zwłaszcza te dotyczące "sztuki życia" w sekretnych związkach. W dużej części Autorka nie określa zasad zachowania w danej sytuacji, a jedynie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kapuściński: Nie ogarniam świata Witold Bereś, Krzysztof Burnetko
Ocena 7,2
Kapuściński: N... Witold Bereś, Krzys...

Na półkach: ,

Kapuściński był jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy i intelektualistów. Tą książką, na którą składają się wywiady przeprowadzane z RK od lat 90, potwierdził tylko swoją niesamowitą erudycję. Z Kapuścińskim można się nie zgadzać, zwłaszcza współcześnie, w czasach gdy multi-kulti w Europie przybiera skrajne formy przerostu tolerancji, posuniętej do granic głupoty. Nie można natomiast przejść obok tego co Kapuściński mówił o stosunku do Innego, obojętnie. Jego opinie w tym temacie, skłaniają do refleksji i często do przewartościowania swojego punktu widzenia.

Kapuściński był jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy i intelektualistów. Tą książką, na którą składają się wywiady przeprowadzane z RK od lat 90, potwierdził tylko swoją niesamowitą erudycję. Z Kapuścińskim można się nie zgadzać, zwłaszcza współcześnie, w czasach gdy multi-kulti w Europie przybiera skrajne formy przerostu tolerancji, posuniętej do granic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mało czuć tutaj stylu Stasiuka. Być może jest to wynikiem pisania na zamówienie.
Sztuka ta podobnie jak "Ciemny las" osadzona jest w temacie zmian we współczesnej Europie Środkowej. Dla Edka, byłego celnika praca ta była całym życiem, a szlaban całym światem. Teraz kiedy nie ma już granic całe jego życie zostało niejako zanegowane, a cała praca pozbawione sensu. Nie potrafi on pogodzić się z z nową sytuacją, uwikłany jest w przeszłość, w której on nadal chciałby żyć. Szokiem dla niego jest to, że tereny dawnego przejścia granicznego wykupił Turek (który jest tutaj tylko symbolem). Reszta bohaterów nie podziela tej obawy i gotowa jest na zmiany, widząc nadzieję w nadejściu nowego. Tym bardziej, że Turek zaskakuje. Jest elegancką kobietą, a nie śniadym, błyszczącym od złota potężnym mężczyzną jakiego wyśniła Marika. Okazuje się, że nasze stereotypy i obawy mogą zostać zanegowane w zderzeniu z rzeczywistością, a zmiany wcale nie takie złe.
Sztuka ta to znany już temat konfliktu nowego ze starym, w krajobrazie zmieniającej się sytuacji politycznej.

Mało czuć tutaj stylu Stasiuka. Być może jest to wynikiem pisania na zamówienie.
Sztuka ta podobnie jak "Ciemny las" osadzona jest w temacie zmian we współczesnej Europie Środkowej. Dla Edka, byłego celnika praca ta była całym życiem, a szlaban całym światem. Teraz kiedy nie ma już granic całe jego życie zostało niejako zanegowane, a cała praca pozbawione sensu. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak sam Stasiuk powiedział: "to tylko dalsza opowieść o najazdach Hunów, Awarów oraz Protobułgarów". Wschód od zawsze dążył w kierunku Zachodu, i będzie dążyć. Przesunięcia ludności to nic nowego w historii Europy, a obecnie sami jesteśmy świadkami narodowego melanżu, w którym już nie za bardzo wiadomo o co chodzi. Sztuka Stasiuka opisuje wydarzenia z przyszłości w połowie XXI w. Autor żongluje stereotypami zarówno w postrzeganiu przez ludzi z Zachodu (w tym przypadku Niemców - nasz tradycyjny środkowoeuropejski kompleks) mieszkańców Wschodu, jak i odwrotnie. DO tego dochodzi nowy element jako wizja przyszłości, czyli napór Azjatów i tradycyjny już strach o przyjściu Chińczyków, jako taniej (tańszej) siły roboczej. Chińczycy nie są zindywidualizowani, kryją się gdzieś w Ciemnym Lesie, gotowi na wezwanie. Polacy przedstawieni są jako wąsaci robotnicy harujący za minimalne stawki, niektórzy marzą o osiedleniu się inni nigdy domu nie widzieli. Ich niejakim, cywilizacyjnym przeznaczeniem jest praca na emigracji. Niemcy z kolei rysują się jako dożywający biblijnego wieku ludzie nie martwiący się niczym, spędzający czas na zabawie, znudzeni życiem, niemoralni. Zdolni zatrudnić do wszystkiego ludzi ze Wschodu "mamy nieograniczony popyt, któremu odpowiada wasza nieograniczona podaż". A co kiedy Zachód wymrze? Na ich miejsce przyjdzie Wschód, a na miejsce Wschodu (rozumianego jako Europa) przyjdzie Azja. Wymowna jest ostatnia scena w której Polacy zatrudniają Chińczyków do niesienia trumny. Wizja ta musi się spełnić. Niemcy przedstawieni są jak starcy, Polacy zaś głównie jako ludzie młodzi. Jest to niewątpliwe odniesienie do sytuacji demograficznej współczesnych społeczeństw bogatych i tych, które dopiero w ten krąg wchodzą.
Stasiuk przedstawił wyolbrzymioną i przerysowaną wizję przyszłości. Zwraca jednak uwagę na ważne zjawiska jakie obecnie zachodzą na naszym kontynencie.

Jak sam Stasiuk powiedział: "to tylko dalsza opowieść o najazdach Hunów, Awarów oraz Protobułgarów". Wschód od zawsze dążył w kierunku Zachodu, i będzie dążyć. Przesunięcia ludności to nic nowego w historii Europy, a obecnie sami jesteśmy świadkami narodowego melanżu, w którym już nie za bardzo wiadomo o co chodzi. Sztuka Stasiuka opisuje wydarzenia z przyszłości w połowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka niedoceniona, krytykowana i uważana za nudną głównie za sprawą rzeszy licealistów, często niemogących przebrnąć nawet przez Tele Tydzień. Dzieło Conrada wywarło duże poruszenie, ponieważ przedstawiało Kongo jako coś skrajnie przeciwnego, niż to co sądzono o tym kraju w Europie.
Żeby docenić wartość tej pozycji dobrze jest znać choć odrobinę historii, zwłaszcza okresu kolonializmu. Dzieło Conrada bowiem, to literacka wizja koszmaru, jaki ambicja i chciwość króla Belgów Leopolda II sprowadziły na ziemie dzisiejszego Konga. Choć to wizja literacka, to do głębi prawdziwa i oparta w faktach.
Książkę tę należy czytać dokładnie i wyłapywać jej subtelności i stawiane pytania, takie jak np. do czego człowiek jest w stanie się posunąć kiedy nie ma nad nim zewnętrznej kontroli, a jego czyny zostaną między nim a ofiarą? Conrad opisuje cyniczne podejście białych kolonizatorów, którzy we własnej, głoszonej powszechnie opinii, nieśli światło idei do dzikich plemion. Jednak wydaje się, że sami kolonizatorzy będąc już na miejscu, w to po prostu nie wierzą. Jak mówi Kurtz "liczy się motyw". Prawdziwą antywartością jaką kierują się Ci ludzie jest chciwość, a jedynym celem procent od wysłanej kości słoniowej. Idealizm zostawmy ludziom mieszkającym w Europie, do których dociera propaganda kolonizatorów i czasami odpryski faktów od ludzi, którzy stamtąd wrócili (podróżników, dziennikarzy, misjonarzy, poszukiwaczy przygód itp.)Nawet sam Marlow, informując narzeczoną Kurtza o jego losie, nie chce psuć jej idealnego wyobrażenia o swoim ukochanym. Kłamie więc jak wszyscy, o tym co dzieje się w Kongu, ponieważ iluzja swojej wspaniałości i filantropii jest dla Europejczyków ważniejsza niż prawda. Kurtz zakrzyknąłby "Zgroza", a my do dajmy: jakże to nadal aktualne!

Książka niedoceniona, krytykowana i uważana za nudną głównie za sprawą rzeszy licealistów, często niemogących przebrnąć nawet przez Tele Tydzień. Dzieło Conrada wywarło duże poruszenie, ponieważ przedstawiało Kongo jako coś skrajnie przeciwnego, niż to co sądzono o tym kraju w Europie.
Żeby docenić wartość tej pozycji dobrze jest znać choć odrobinę historii, zwłaszcza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka bardzo w stylu Allena, aczkolwiek niektóre opowiadania były dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Może i o to chodziło. A może nie. Faktem jest jednak, że nawet te niezrozumiałe aż kipiały specyficznym allenowskim humorem i porównaniami i choćby dla samego tego, warto było je przeczytać. Bohaterami tych krótkich utworów są często ludzie podobni do Autora - neurotycy z przedziwnymi fobiami, a także artyści i specyficzne kobiety i ich dziwne relacje z mężczyznami (lub odwrotnie). Allen żartuje sobie z otaczającej rzeczywistości sprowadzając ją do absurdu. Jak zwykle też żartuje ze swojego żydowskiego pochodzenia mając do niego spory dystans. Szaleństwo obronione w pełni.

Książka bardzo w stylu Allena, aczkolwiek niektóre opowiadania były dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Może i o to chodziło. A może nie. Faktem jest jednak, że nawet te niezrozumiałe aż kipiały specyficznym allenowskim humorem i porównaniami i choćby dla samego tego, warto było je przeczytać. Bohaterami tych krótkich utworów są często ludzie podobni do Autora - neurotycy z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To co na pierwszym miejscu rzuca się w oczy u Stasiuka to jego zdolność to wyłapywania szczegółów, elementów otaczającej rzeczywistości, których normalnie nie dostrzegamy. Przy tym mistrzowsko ten szczegół potrafi opisać, posługując się celnymi porównaniami. Jednak najbardziej interesujący w jego prozie jest fakt tego, że polem jego zainteresowania nie jest tzw. wielki świat, ale jego własna okolica, często to co widzi za oknem, małe miasteczko jakim jet Dukla. To co dla przeciętnego człowieka będzie kioskiem Ruchu bez większej wartości poznawczej, dla Stasiuka może stanowić element barwnego opisu. Ten, jak sam nazywa "pierdolnik" może stać się elementem fascynacji. Dukla nie ma fabuły. Stasiuka fascynuje to co zmysłowe, to jak postrzegamy świat naszymi niedoskonałymi zmysłami. A możemy postrzegać go różnie w różnych okolicznościach, zawsze inaczej. Ludzie, jak sam powiedział w jednym z wywiadów, są w jego prozie tylko dlatego, że to oni czytają książki.
Interesująca lektura, w której opisy potrafią czytelnika pochłonąć, a co najważniejsze nie znudzić.

To co na pierwszym miejscu rzuca się w oczy u Stasiuka to jego zdolność to wyłapywania szczegółów, elementów otaczającej rzeczywistości, których normalnie nie dostrzegamy. Przy tym mistrzowsko ten szczegół potrafi opisać, posługując się celnymi porównaniami. Jednak najbardziej interesujący w jego prozie jest fakt tego, że polem jego zainteresowania nie jest tzw. wielki...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, Magda Umer
Ocena 7,7
Agnieszki Osie... Agnieszka Osiecka, ...

Na półkach: ,

Jeżeli ktoś lubi czytać cudze, do tego cholernie ckliwe listy, to zapewne ta pozycja mu się spodoba.
Co do samego wydania, to Pani Umer powinna zastanowić się nad słowem "wybitny" lub jego synonimami, bo od tej wybitności, aż się niedobrze robi - tak określonych zostało 9/10 przewijających się w tym zbiorze osób.

Jeżeli ktoś lubi czytać cudze, do tego cholernie ckliwe listy, to zapewne ta pozycja mu się spodoba.
Co do samego wydania, to Pani Umer powinna zastanowić się nad słowem "wybitny" lub jego synonimami, bo od tej wybitności, aż się niedobrze robi - tak określonych zostało 9/10 przewijających się w tym zbiorze osób.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W porównaniu z innymi książkami z tej serii, praca o Konradzie Mazowieckim wypada słabo. Potencjał jaki istniał w opisie życia i działalności jednej z najbardziej krytycznie ocenianych postaci naszej historii, nie został wykorzystany. Co dziwi tym bardziej, że tematem zajął się jeden z wybitniejszych współczesnych polskich mediewistów.
Niestety Samsonowicz w przydługim rozdziale opisuje zmiany w Europie jakie zachodziły w XII w. i zderzenie z nimi "księcia żyjącego jeszcze poprzednią epoką". Wydaje się, że jest to rozdział absolutnie niepotrzebny w tak rozbudowanym zakresie, a poruszenie tej tematyki powinno znaleźć się w przypisie odsyłającym zainteresowanych do odpowiedniej literatury. Reszta tej krótkiej książki ( o mniej znanych książątkach pisano obszerniejsze prace) zawiera właściwie opracowanie na podstawie dostępnej literatury, w pewnych tylko miejscach znajdują się przemyślenia samego Autora. Nie została właściwie w szerszym zakresie poruszona, a jedynie szturchnięta, działalność osadnicza i miejskotwórcza, polityka wewnętrzna, stosunki z kościołem. Podobnie nie zachwycają rozdziały dotyczące tzw. polityki zagranicznej. Autor właściwie tylko ślizga się po tych tematach.
Najbardziej zasługującym na uwagę rozdziałem jest ten, który podsumowuje i ocenia osobę Konrada, którego za "haniebne i bezmyślne" sprowadzenie Krzyżaków, należy w dużym stopniu oczyścić z winy.

W porównaniu z innymi książkami z tej serii, praca o Konradzie Mazowieckim wypada słabo. Potencjał jaki istniał w opisie życia i działalności jednej z najbardziej krytycznie ocenianych postaci naszej historii, nie został wykorzystany. Co dziwi tym bardziej, że tematem zajął się jeden z wybitniejszych współczesnych polskich mediewistów.
Niestety Samsonowicz w przydługim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor wiele nowego nie wniósł do tematu. Raczej powtórzył z Harissa, Hitchensa i Dawkinsa. Zresztą cały czas czytając tę książkę miałem nieodparte wrażenie plagiatu.
Ponadto zamysł Autora dotyczący przybliżenia naszego rodzimego, płaskiego jak naleśnik katolicyzmu spełzł na niczym, bo na ten temat możemy znaleźć tylko wzmianki, które da się policzyć na palcach jednej ręki.
Da się przeczytać jeśli ktoś wcześniej nie zetknął się z wyżej wymienionymi Panami.

Autor wiele nowego nie wniósł do tematu. Raczej powtórzył z Harissa, Hitchensa i Dawkinsa. Zresztą cały czas czytając tę książkę miałem nieodparte wrażenie plagiatu.
Ponadto zamysł Autora dotyczący przybliżenia naszego rodzimego, płaskiego jak naleśnik katolicyzmu spełzł na niczym, bo na ten temat możemy znaleźć tylko wzmianki, które da się policzyć na palcach jednej ręki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obrazu wojny podobno nie da się w pełni przedstawić, opisać czy pokazać. Żeby ją zrozumieć (o ile to w ogóle możliwe) trzeba ją przeżyć. Książka Jagielskiego chociaż trochę (a to już coś) podważa tą opinię. Jego oczami widzimy piekło wojny w Czeczenii. Cechą tego opisu nie jest jednakże epatowanie przemocą, ze stosami trupów, mające wpływać na nasze emocje, ale wyważony, racjonalny, niestronniczy opis codziennego zmagania się z wojną zarówno tych wielkich jak i maluczkich, Rosjan i Czeczenów.
Nie tyle wadą, co pewną niedogodnością książki, w mojej opinii, jest ciągła narracja, bez podziału na większą ilość, mniejszych rozdziałów. Można się pogubić w pewnym momencie.

Obrazu wojny podobno nie da się w pełni przedstawić, opisać czy pokazać. Żeby ją zrozumieć (o ile to w ogóle możliwe) trzeba ją przeżyć. Książka Jagielskiego chociaż trochę (a to już coś) podważa tą opinię. Jego oczami widzimy piekło wojny w Czeczenii. Cechą tego opisu nie jest jednakże epatowanie przemocą, ze stosami trupów, mające wpływać na nasze emocje, ale wyważony,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawy pomysł zaprezentowany w pierwszej części, w tej został wręcz zmasakrowany. Książka wielokrotnie wywołała u mnie głośny śmiech, spowodowany jednakże głupotą tej powieści. Muszę przyznać, że jest po prostu fatalna, pod każdym względem. Oto kilka przykładów:

1) Irytująca postać głównego bohatera, który jest w wielu przypadkach (głównie związanych z Janem) po prostu głupi. Ponadto do absurdu "demokratyczny".
2) Postać "tytantropa" (człowieka pierwotnego) który prowadzi z Samem dysputę o filozofii deterministycznej, wzywa Jezusa (sic!) i jest poliglotą. Do tego dochodzi nieznośny sposób w jaki mówi (nie wiem czy to wina samego Autora czy też tłumaczenia?).
3) Ludzie posiadający "technologię" małp, w krótkim czasie stworzyli cywilizację na miarę XX w. Kulminacja całej tej groteskowej historii nastąpiła w opisie wyglądu Parostatku, na którym znalazły się telewizja, sonary, radio, maszyny latające itd. Czekałem na moment, w którym wpadną na pomysł zbudowania rakiety, którą odlecą w kosmos.
4) Tworzenie się państw zostało spłycone do poziomu kałuży. Nie za bardzo też rozumiem intencje Autora, umieszczania jako władców tych państewek osób, które w jakiś sposób dzierżyły władzę na Ziemi. Osoby te żyjąc na Ziemi, zdobyły władzę w określonych warunkach, przez splot różnych sytuacji. Farmer zaś chyba uznał, że sprawowanie tej władzy należy im się w Świecie Rzeki niejako automatycznie.
5) Książka w całokształcie jest niedopracowana, ponieważ postacie często używają pojęć, nazw, słów, których nie mieli prawa znać. Autor uznał też, że w Świecie Rzeki, pojawią się ludzie począwszy od 2000000 lat. p.n.e., przyjmując, że są nimi neandertalczycy. Być może w latach 70, kiedy książka powstawała, nauka przyjmowała taką datację ich pojawienia się na Ziemi, w co jednak wątpię.
6) Same postacie Etyków są nielogiczne. Skoro sprawują kontrolę nad ludźmi, mogli w każdej chwili uniemożliwić prace nad Parostatkiem. W tej części zaś, po prostu zniknęli.
7) Styl książki jest tragiczny, a opisy często wręcz żenujące. Oto dwie "perełki": "Przy drabinie na skraju pokładu pojawiła się jakaś twarz. Znalazł się na skraju pokładu strzelił do niej i twarz zniknęła"; "Clemens, widząc miodowe włosy Gwenafry, poczuł się szczęśliwy. Obok niej zobaczył ciemne włosy Livy, i poczuł się nieszczęśliwy".

To tylko przykłady. Jest tego o wiele więcej.
Nie rozumiem jak ten sam Autor mógł napisać nie tyle bardzo dobrą co przyzwoitą pierwszą część, tworząc część drugą, która nie powinna zostać w ogóle wydana. Nagły spadek formy? Możliwe. Fakt jest jednak taki, że jest to jedna z najgorszych rzeczy jakie czytałem.

Ciekawy pomysł zaprezentowany w pierwszej części, w tej został wręcz zmasakrowany. Książka wielokrotnie wywołała u mnie głośny śmiech, spowodowany jednakże głupotą tej powieści. Muszę przyznać, że jest po prostu fatalna, pod każdym względem. Oto kilka przykładów:

1) Irytująca postać głównego bohatera, który jest w wielu przypadkach (głównie związanych z Janem) po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zabytek jako przyczynek do snucia opowieści. Czyż zabytek nie jest swoistym wehikułem czasu? Bramą, która łączy nas z minionymi epokami? Eseje Autora koncentrują się wokół Collegium Maius i przedmiotów, które się w nim znajdują. Tak jakby Autor przechadzając się po tym muzeum uniwersyteckim, przystawał na chwilę, popadał w zadumę, która zostaje przerwana słowami: Opowiem Wam niezwykłą historię. Poznajemy nie tylko ciekawe fakty z dziejów Uniwersytetu Jagiellońskiego, lecz także z dziejów samego Krakowa. Od teraz całkowicie inaczej będę patrzył na CM, jak zwykle pośpiesznie przecinając ulice Jagiellońską i św. Anny.

Zabytek jako przyczynek do snucia opowieści. Czyż zabytek nie jest swoistym wehikułem czasu? Bramą, która łączy nas z minionymi epokami? Eseje Autora koncentrują się wokół Collegium Maius i przedmiotów, które się w nim znajdują. Tak jakby Autor przechadzając się po tym muzeum uniwersyteckim, przystawał na chwilę, popadał w zadumę, która zostaje przerwana słowami: Opowiem...

więcej Pokaż mimo to