-
ArtykułyKonkurs: Dodaj cytat, wygraj smartwatch i książki!LubimyCzytać1
-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać4
Biblioteczka
2023-07-31
2023-07-18
2023-02-28
2021-02-28
https://panikultura.pl/czlowiek-ktory-nie-mogl-przestac-david-adam/
https://panikultura.pl/czlowiek-ktory-nie-mogl-przestac-david-adam/
Pokaż mimo to2013-01-15
O „Gorączce” było głośno. Dla innych mniej, dla innych bardziej. Naczytałam się już wielu recenzji, opinii czy komentarzy, w większości niezbyt pochlebnych. Jednak ja to ja. Istota nazbyt ciekawska, która musi wszystko sprawdzić na własnej skórze, jeśli chodzi o książki oczywiście. Jeśli nawet do jakieś książki mnie nie ciągnie to i tak wiedziona jakimś impulsem, jeśli tylko zobaczę ją w bibliotece, wkrótce ją wypożyczę. Co rozgłos robi z człowiekiem takim jak ja sami widzicie… No, ale jak jest z „Gorączką”?
Ewa Koretsky już dwa razy została wydalona ze szkół. Nie czuła się w nich dobrze. Jednak prawdziwą przyczyną nie było jej zachowanie, a brak możliwości, uczucie zamknięcia w klatce. Jednak dużym zdziwieniem, a zarazem powodem do szczęścia dla rodziców powinno być to, że dostała się do elitarnej szkoły St. Magdalene’s. Matka jednak czuje tylko ulgę, że ma problematyczną córkę z głowy. Życie dziewczyny w St. Mag’s ulega zmianie. Odnajduje się w nowym, tak zupełnie innym środowisku. Wreszcie czuje, że jest we właściwym miejscu i może się rozwijać. Gdy nagle coś się zmienia. Głód wiedzy, chwila nieuwagi powodują, że atakuje ją tajemniczy wirus, wywołujący groźną gorączkę, od której na chwilę umiera, ale zaraz powraca do życia. Co to za wirus? I kim jest nowy tajemniczy Sethos Leontis, który wywołuje w niej uczucia i reakcje, których jeszcze nigdy nie doznała? Jak to możliwe, że Seth rozpoznaje w niej swoją ukochaną Liwię, zamordowaną dwa tysiące lat wcześniej? Czym jest Parallon i dlaczego Seth tam trafił?
Minusem tej całej powieści jest dla mnie wątek Sethosa, który był dla mnie męską wersją Belli lub innych tego typu bohaterek. Przystojny, silny, nieustraszony gladiator zachowujący się za przeproszeniem jak baba. To ja już chyba wolę damskie odpowiedniki. Nużyła mnie z początku jego historia. Dopiero w drugiej części zaczęłam bardziej się nim interesować. Za to Ewa jak najbardziej jest plusem tej historii. To jej losy śledziłam z zapartym tchem, to o niej chętniej czytałam. Inteligentna, stąpająca twardo po ziemi. Nie dziwię się również jej zachowaniu. Matka, która po śmierci męża, a jej ojca, nie zwraca na nią uwagi i traktuje tylko, jako problem, nic więcej. Jak dla mnie była bez jakikolwiek uczuć do własnego dziecka, jakby wykluczyła ją z rodziny. Owszem, jestem w stanie zrozumieć zrezygnowanie po tym jak wywalono Ewę ze szkół, ale każda normalna matka moim zdaniem powinna się cieszyć, kiedy jej jedyne dziecko dostaje się do elitarnej szkoły dla wybitnie uzdolnionych, powinna sobie poukładać w głowie, że musiało być coś nie tak, że dla córki było za mało możliwości w tamtych, a nie czuć ulgę z pozbycia się problemu. Możliwe, że ja patrzę na to wszystko inaczej, bardziej z perspektywy Ewy, bo łatwiej mi się z nią utożsamić, ale i tak nie jestem w stanie zrozumieć jej rodzicielki.
Po kontynuacje „Gorączki” Dee Shulman z pewnością sięgnę, bo zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło. Mam jednak nadzieję, że będzie o wiele ciekawsza od pierwszego tomu. Zrezygnuje tego wzdychania wielce nieustraszonego Setha nad stratą swojej ukochanej i wreszcie pokaże, że jest prawdziwym mężczyzną i gladiatorem, który walczy z przeciwnościami losu, a nie chowa się za swoją pożal się Boże rozpaczą. Mam również nadzieję, że akcja nabierze tempa, bo tutaj takowej dla mnie nie było, a raczej mogłoby być lepiej prowadzona. Jednak książkę czyta się naprawdę szybko i spędziłam przy niej miłe chwile, ale obym przy kontynuacjach spędziła je jeszcze milej i żeby okładki do niej były tak samo magiczne jak do tej, bo uważam, że pani Katarzyna Borkowska wykonała kawał dobrej roboty.
___
http://szeptksiazek.blogspot.com/
O „Gorączce” było głośno. Dla innych mniej, dla innych bardziej. Naczytałam się już wielu recenzji, opinii czy komentarzy, w większości niezbyt pochlebnych. Jednak ja to ja. Istota nazbyt ciekawska, która musi wszystko sprawdzić na własnej skórze, jeśli chodzi o książki oczywiście. Jeśli nawet do jakieś książki mnie nie ciągnie to i tak wiedziona jakimś impulsem, jeśli...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-06-01
Londyn, lata 20. XX wieku. Trzydziestoletnia Grace Rutherford, felietonistka, która w swoich utworach opisuje życie West Endu. W swoich felietonach opisuje życie "kobiety nowoczesnej". Na co dzień zajmuje się swoją rodziną: matką, siostrą i jej dwójką dzieci. Całe życie rodzinę stawiała na pierwszym miejscu, jednak po pewnym czasie zrozumie, że ona też może oczekiwać coś od losu. Że musi zająć się też swoim życiem. Podczas jednych ze swoich wypadów, w klubie poznaje tajemniczego Amerykanina. Pierwszą randkę z Diabłem, jak nazywa mężczyznę w swoich felietonach, przerywa im zagadkowy gość, jak się później okaże sąsiad Grace. Co łączy tych dwóch mężczyzn? Jaką przeszłość skrywają? Czy Diabeł to właściwy mężczyzna dla Grace? Czy tak jak jest napisane na okładce wydania „będzie w stanie odróżnić zwykłą błyskotkę od prawdziwego diamentu”?
Cała książka jest podzielona na trzy części. Przed każdym kolejnym rozdziałem można przeczytać felieton Grace z danego tygodnia. Są także rozdziały o przeszłości bohaterki, co daje możliwość lepszego zapoznania się z jej obecną sytuacją. Mamy pełen wgląd na jej życie, ale mniej na uczucia, bo stykamy się tutaj z narracją trzecioosobową, więc nie możemy dobrze tego wszystkiego odczuwać, jak przy narracji pierwszoosobowej.
Jest to moja druga książka z serii "Otwarte dla Ciebie" wydawnictwa Otwarte i uważam, że jest o wiele lepsza od poprzedniczki („Włoska tajemnica”). Może, dlatego, że wszystko dzieje się w moim ukochanym Londynie? Pewnie tak, ale to tylko tło. Historia napisana przez Annę Davis jest o wiele ciekawsza. Wiadomo, jak to w romansach bywa jest dany schemat kobieta i dwóch mężczyzn. Kogo, więc wybierze?
„W blask diamentów” to nie literatura najwyższych lotów, ale dobra odskocznia od cięższych lektur i od problemów życia codziennego. Lekki styl autorki sprawia, że książkę czyta się łatwo i szybko. Nawet nie wiadomo, kiedy już przewraca się ostatnie strony powieści. Książkę polecam na pewno miłośnikom romansów, ale także tym, którzy poszukują łatwego, niezobowiązującego czytadła. A londyński klimat lat dwudziestych, po prostu robi wrażenie.
_____
http://szeptksiazek.blogspot.com/2012/06/w-blasku-diamentow-anna-davis.html
Londyn, lata 20. XX wieku. Trzydziestoletnia Grace Rutherford, felietonistka, która w swoich utworach opisuje życie West Endu. W swoich felietonach opisuje życie "kobiety nowoczesnej". Na co dzień zajmuje się swoją rodziną: matką, siostrą i jej dwójką dzieci. Całe życie rodzinę stawiała na pierwszym miejscu, jednak po pewnym czasie zrozumie, że ona też może oczekiwać coś od...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-31
Tajemnice Amy Snow to lekka powieść z miłością w tle, której akcja rozgrywa się w wiktoriańskiej Anglii. Oprócz historii Amy i Aurelii, pozwala również zwrócić uwagę na rolę kobiet i hierarchii w ówczesnym społeczeństwie. Książkę Tracy Rees czyta się jednym tchem. Mnie ona pozwoliła – po trzech miesiącach stagnacji – cieszyć się lekturą. I za to właśnie dziękuję autorce.
Cała recenzja: http://panikultura.pl/tajemnice-amy-snow-tracy-rees/
Tajemnice Amy Snow to lekka powieść z miłością w tle, której akcja rozgrywa się w wiktoriańskiej Anglii. Oprócz historii Amy i Aurelii, pozwala również zwrócić uwagę na rolę kobiet i hierarchii w ówczesnym społeczeństwie. Książkę Tracy Rees czyta się jednym tchem. Mnie ona pozwoliła – po trzech miesiącach stagnacji – cieszyć się lekturą. I za to właśnie dziękuję...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-19
"Wypowiedz jej imię" ma jednak swoje plusy. Autor umie utrzymać czytelnika w napięciu, a książka wydała mi się całkiem dobrym materiałem na młodzieżowy horror na Halloween. Nie żałuję, że zapoznałam się z tą historią o Krwawej Mary, bo spędziłam z nią mile czas. Gdyby tylko miała bardziej dopracowanych bohaterów, myślę, że byłoby o wiele lepiej.
Mimo wszystko – jeżeli chcecie przeczytać dobry thriller młodzieżowy, to polecam trylogię o Marze Dyer, w której znajdziecie bardziej wyrazistych bohaterów i o wiele ciekawszą historię. Wypowiedz jej imię Jamesa Dawsona możecie sobie zostawić na koniec października, kiedy to noce są coraz dłuższe, a co za tym idzie klimat do czytania powieści typu młodzież kontra duch znacznie lepszy.
Cała recenzja: http://panikultura.pl/wypowiedz-jej-imie-james-dawson/
"Wypowiedz jej imię" ma jednak swoje plusy. Autor umie utrzymać czytelnika w napięciu, a książka wydała mi się całkiem dobrym materiałem na młodzieżowy horror na Halloween. Nie żałuję, że zapoznałam się z tą historią o Krwawej Mary, bo spędziłam z nią mile czas. Gdyby tylko miała bardziej dopracowanych bohaterów, myślę, że byłoby o wiele lepiej.
Mimo wszystko – jeżeli...
2017-06-15
Z tego właśnie powodu Pierwszych piętnaście żywotów Harry’ego Augusta pozostaje dla mnie zagadką. Wiem jedno – naprawdę warto ją przeczytać. Nie jest to typowa powieść z gatunku fantastyka. Jest to swego rodzaju książka o ludzkiej psychice, filozoficznych i fizycznych rozważaniach, a także o historii z elementami powieści szpiegowskiej, kryminału i thrillera w jednym. Ja na pewno nie żałuję czasu spędzonego na lekturze, bo było to coś zupełnie innego, nowego i jak najbardziej interesującego.
Cała recenzja: http://panikultura.pl/pierwszych-pietnascie-zywotow-harryego-augusta-claire-north/
Z tego właśnie powodu Pierwszych piętnaście żywotów Harry’ego Augusta pozostaje dla mnie zagadką. Wiem jedno – naprawdę warto ją przeczytać. Nie jest to typowa powieść z gatunku fantastyka. Jest to swego rodzaju książka o ludzkiej psychice, filozoficznych i fizycznych rozważaniach, a także o historii z elementami powieści szpiegowskiej, kryminału i thrillera w jednym. Ja na...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-04-25
Ona i on. Dwa różne czasy, dwa różne światy. Odnaleźli się, mimo wszystko. Przetrwali to, co było najgroźniejsze – atak wirusa. Jednak… czym on tak naprawdę jest? Jakie szkody jeszcze wyrządzi? Czy młodzi znajdą odpowiedzi na trudne pytania? Jaką misję będzie musiał odbyć Seth? Czy ma i będzie miał, do czego wracać? Czy Eva wreszcie wyzdrowieje czy jej stan będzie nadal się pogarszał aż dotrze do granicy wytrzymałości?
Na uwagę zasługuje fakt, że autorka zadbała o swoich czytelników tworząc na początku książki małe streszczenie i spis postaci, a to wszystko podzielone na odpowiednie działy czasowe i miejsca. Bardzo rzadko - a można powiedzieć, że prawie w ogóle – spotykam się z czymś takim w powieściach tego typu.
Narracja prowadzona jest z wielu perspektyw, co czyni Gorączkę 2 jeszcze ciekawszą, bo nie poznajemy przebiegu wydarzeń oczami głównych bohaterów, a także tych nieco pobocznych. Oprócz Ewy i Setha mamy do czynienia również z pewną parą zainteresowaną sprawą wirusa.
Co do bohaterów to żaden z nich nie skradł mojego serca. Ot, nie denerwowali mnie, ale także nie sprawili, że ich pokochałam. Nic nadzwyczajnego. Jedynymi postaciami, którzy naprawdę mnie intrygują to jeden z profesorów i sam Zackary. Ma pewne domysły związane z tym pierwszym, ale niestety nadal nie wiem, czy są one właściwe, czy też znowu doszukuję się czegoś, czego nie ma. Dziwi mnie jednak inna rzecz - mianowicie błąd w pisowni imienia głównej bohaterki na obwolucie książki. W powieści mamy Ewę zaś na okładce Evę, jaki wydawcy sami nie mogli zdecydować się, na jaką formę przystać. Niby małoistotne, ale jednak zahacza o brak konsekwencji w wydaniu.
Cała recenzja: http://szeptksiazek.blogspot.com/2014/04/goraczka-2-dee-shulman.html
Ona i on. Dwa różne czasy, dwa różne światy. Odnaleźli się, mimo wszystko. Przetrwali to, co było najgroźniejsze – atak wirusa. Jednak… czym on tak naprawdę jest? Jakie szkody jeszcze wyrządzi? Czy młodzi znajdą odpowiedzi na trudne pytania? Jaką misję będzie musiał odbyć Seth? Czy ma i będzie miał, do czego wracać? Czy Eva wreszcie wyzdrowieje czy jej stan będzie nadal się...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-02-20
Dziewczynka, nastolatka, młoda kobieta. Niewiasta, poślubiona mężczyźnie zaledwie w wieku dziecięcym, której od lat wpajano do głowy tytuł królowej Anglii. Dzieciństwo spędzone na wojnie poskutkowało niesamowitym strategicznym myśleniem w przyszłości, a także przyszykowaniem jej na widoki, które są nieodłącznym jej elementem. Później ślub, wdowieństwo, kolejne zamążpójście. I to z jednym z najbardziej znanych monarchów Wielkiej Brytanii, z samym Henrykiem VIII. Po latach ciężkich przeżyć wreszcie osiągnęła swój cel, który przez ten czas był niepewny. Wierna, choć znająca swoje miejsce i wartość kobieta i mężczyzna, który z chęcią przypisuje sobie zasługi innych. Mężczyzna, który choć najpierw uratował swoją żonę, później zniszczył ją, jak nikt inny i w najbardziej dotkliwy sposób.
Philippa Gregory ujęła mnie językiem swojej powieści. Tak zupełnie innego od tego z Odmieńca. Nie dziwi mnie to ani trochę, bowiem lektury całkowicie różnią się od siebie, choć obie mają na celu przybliżenie nam historii, lecz pierwsza część Zakonu ciemności robi to tylko pobieżnie. Po przeczytaniu jedynie kilku stron bałam się, czy będę w stanie napisać cokolwiek o Wiecznej Księżniczce. Obawiałam się także tego, czy podołam tej lekturze. Z literaturą historyczną dopiero się zapoznaję. Dopiero ją odkrywam, choć mam w planach wiele książek z interesujących mnie tematów, jakim jest choćby historia Anglii. Choć z początku byłam pełna obaw, wiem, że były one po prostu oznaką zetknięcia się z nowym gatunkiem, nie zapominając o pierwszej przeczytanej pozycji tego typu - Hiszpana Santiago Posteguillo Africanus. Syn Konsula. Znacznie różniącej się przedstawianym okresem, jak i sposobem podania. Ale co takiego jest w piórze Gregory? Czym zachwyca miliony czytelników? A jest na pewno z jednej stronny lekkość, kiedy już przyzwyczaimy się do sposobu, w jaki pisze, z drugiej zaś jest to niebywała barwność i nutka stylizacji.
Nie ma, co oceniać bohaterów i ich pełnokrwistości, bowiem jak wiadomo są oni autentyczni. Jednak Gregory mogła opisać historię Katarzyny Aragońskiej w taki sposób, że mogłaby się ona wydać papierowa, słabo nakreślona. Autorka jednak wiedziała, co czyni, bowiem stworzyła tak barwny i zaskakujący portret pierwszej żony Henryka VIII, że nadal nie mogę w to uwierzyć. Jest to najmocniejsza postać z którą miałam do czynienia w mojej czytelniczej karierze, a jest ona dosyć długa, jak na mój wiek, bowiem zaczyna się jakieś czternaście lat temu. Nie jeden raz spotkałam się z silną dziewczyną lub kobietą. Lecz Katarzyna jest zupełnie inna. Podziwiam i zapewne będę podziwiać ją za jej opór, dążenie do celu, ale także niezachwianą siłę woli. Podczas lektury niejednokrotnie miałam ochotę jej pomóc, pocieszyć. Niejednokrotnie chciałam także przemówić jej do rozumu, do jej ślepej wiary w swoich najbliższych, jak i Najwyższego. Ale dzięki temu ukazane zostało zupełnie inne oblicze chrześcijaństwa i zupełnie inna wiara, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Na przykładzie tej młodej niewiasty można zobaczyć, jak głęboka i jak silna była religia. A także, do czego ona doprowadziła. Rad byłam, kiedy wreszcie Catalina zaczęła sobie uzmysławiać, kiedy zaczęły targać nią wątpliwości, co do nieomylności największych obrońców chrześcijaństwa, a jej rodziców właśnie w tej kwestii. Jestem wdzięczna również za postać Jusufa, syna Ismaila, który w dużej mierze przyczynił się do analizy i zmiany zdania w pewnych kwestiach przez Katarzynę, który otworzył jej oczy. Jest to jedna z epizodycznych postaci, która wywarła na mnie takie wrażenie i której na pewno nie zapomnę. Królowa zaś z pewnością pozostanie na zawsze w moim sercu, jako silna dziewczyna i kobieta, gdyż nie mogłam wyjść z podziwu nad jej inteligencją, samodzielnością i sprytem już w moim wieku lub nawet młodszym. Polubiłam ją i pokochałam, niemal jak jej poddani. Żałuję tylko, że nie doszła do władzy razem z Arturem. Któż to wie, jaką potęgą byłaby teraz Wielka Brytania i jak może wyglądałaby teraz Europa? Któż to wie, jaką potęgą byłoby chrześcijaństwo?
Autorka oprócz pierwszorzędnych bohaterów obdarowuje czytelników także nienagannym tłem historycznym. Wszystko podaje w tak nienachalny sposób, że nie ma mowy o jakimkolwiek zagubieniu czy też przytłoczeniu faktami. Gregory przedstawia nam funkcjonowanie dworu, osobowości poszczególnych postaci historycznych, tytulaturę obowiązującą w królestwie, zasady kolejności dziedziczenia tronu, ale także różne ciekawostki na temat, na przykład preferowanego jadłospisu czy formy dworskich zabaw i uroczystości.
Powieść czyta się naprawdę świetnie i płynnie, choć ja robiłam to dosyć długo. Po prostu nie potrafiłabym przeczytać ją na raz czy nawet na dwa lub trzy razy. Spędzałam z nią czasami i całe dnie, ale co jakiś czas robiąc sobie przerwy. Wieczna księżniczka nie należy do tego typu literatury, którą pożera się nieprzerwanie kończąc ją po kilkunastu godzinach, czy po dwóch dniach. Ja musiałam ją sobie dawkować, bowiem w innym razie możliwe, że miałabym odczucie jedynie „odbębnienia”. Wolałam dłużej zostać razem z infantką, późniejszą księżniczką, a dalszą królową. Wielokrotnie przerywałam lekturę na potrzeby przemyślenia pewnych spraw. Przemyślenia odwagi i podjętych decyzji przez Katarzynę Aragońską, a także na chłodne traktowanie ją przez rodziców i pozostawienie jej przez nich samej sobie na obcej ziemi. Musiałam uzmysłowić sobie, że nie jest to kolejna powieść wymyślona przez jakiegoś autora, a wszystko, co jest spisane na kartach tej książki miało miejsce w XV i XVI wieku.
Powieść jest napisana w narracji trzecioosobowej. Jest równocześnie przeplatana można by powiedzieć pamiętnikiem i przemyśleniami samej Katarzyny Aragońskiej. To właśnie ten zabieg sprawił, że tak zżyłam się z tą bohaterką. To dzięki temu poznawałam jej psychikę, odczucia, myśli i plany. To dzięki temu poznawałam jej wolę walki, pomimo dramatycznych momentów, które przeszła wielokrotnie. To dzięki temu Wieczna Księżniczka zyskała ducha głównej bohaterki. Cieszę się, że Gregory nie została wierna tylko narracji prowadzonej w trzeciej osobie, bo pewnie wtedy postać pierwszoplanowa nie przedstawiała się w tak okazały sposób. Nie byłaby tak po prostu „żywa”.
Z niecierpliwością czekam aż będzie mi dane zapoznać się z tak sławnymi Kochanicami króla, drugiej części Cyklu tudorowskiego. Philippa Gregory ma niesamowity talent do przedstawiania historii w sposób ciekawy, nienużący i zapierający dech w piersiach, a także intrygujący w taki sposób, że ma się ochotę sięgnąć po więcej powieści historycznych i odkrywać kolejne intrygi i tajemnice danej epoki czy też rodu. Z pewnością Wieczna Księżniczka jest obowiązkowa dla miłośników historii Anglii, jak i tak potężnej dynastii jak Tudorowie. Z takimi powieściami warto się zapoznawać, warto poświęcać im swój czas. Ja teraz nie mam żadnych obaw i będę dążyła do zaznajomienia się ze wszystkimi tytułami Gregory, jak i kolejnych pozycji traktujących o Katarzynie Aragońskiej, Małgorzacie Beaufort, Arturze Tudorze, jego ojcu i bracie.
_____
http://szeptksiazek.blogspot.com/2014/02/wieczna-ksiezniczka-philippa-gregory.html
Dziewczynka, nastolatka, młoda kobieta. Niewiasta, poślubiona mężczyźnie zaledwie w wieku dziecięcym, której od lat wpajano do głowy tytuł królowej Anglii. Dzieciństwo spędzone na wojnie poskutkowało niesamowitym strategicznym myśleniem w przyszłości, a także przyszykowaniem jej na widoki, które są nieodłącznym jej elementem. Później ślub, wdowieństwo, kolejne zamążpójście....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-20
2014-10-12
2014-09-17
Pamiętam ten czas, kiedy zaczytywałam się w kryminałach Agathy Christie. Nie przeczytałam ich w nie wiadomo jak zatrważająco wielkiej ilości, jednak kilka pod rząd się trafiło. Ot, nie mogłam wyjść z podziwu nad kreacją bohaterów, jak i tymi zagadkami, których nigdy nie rozwiązałam, bo za każdym razem, kiedy myślałam, że już oto je znalazłam, niestety Christie umiejętnie wodziła mnie za nos. Jakoś niedawno obiecałam nadrobić zaległości i zapoznać się, chociaż z najbardziej znanymi i cenionymi tytułami - Morderstwo w Orient Expressie czy też Dziesięciu murzynków znanej również jako I nie było już nikogo. Niestety, te tytuły jeszcze przede mną, a ja wcześniej zabrałam się za inną, niedawno wydaną z Poirotem w roli głównej, jednak nieco innym, jak sama go nazwałam – bratem bliźniakiem po innej matce.
Londyn lata 20 XX wieku. Herkules Poirot ma nadzieję na odpoczynek dla siebie i swoich nieustannie pracujących szarych komórek. Niestety los ma zupełnie inne zdanie na temat jego przyszłości. Belg, rozkoszując się jedzeniem i anonimowością w przytulnej knajpie, w jednej chwili zostaje wciągnięty w wir nieprawdopodobnych wydarzeń, bo oto tuż przed jego obliczem staje młoda kobieta, która twierdzi że... że zostanie zamordowana. Co ma zrobić Herkules Poirot? Jak ma nie pomóc tej przestraszonej nieznajomej? I czy zbrodnie w hotelu Bloxham mają z nią jakiś związek? I co mają znaczyć te dziwne spinki do mankietów w ustach każdej ofiary?
Sophie Hannah urodziła się w 1971 roku, w Manchesterze. Jest autorką thrillerów psychologicznych, poezji, jak i książek dla dzieci. Pierwszy tomik wierszy Hero I Girl Next Door wydała w wieku 24 lat, zaś pierwszą powieść – Twarzyczkę w 2006 roku. Od twórczości Agathy Christie uzależniła się, gdy miała zaledwie trzynaście lat, a jej powieści przeczytała i zebrała w ciągu roku. Co najważniejsze, to właśnie Herkules Poirot natchnął ją do pisania kryminałów.
Nie jestem w stanie porównać Poirota stworzonego przez Christie do tego wykreowanego przez Hannah. Niestety powieści królowej kryminału czytałam tak dawno, że nie pamiętam szczegółów. Najistotniejsze jest jednak to, że Belg był gdzieś tam w moich umyśle i jak najbardziej wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Tak też jest i w tym przypadku. „Inna Matka” bądź „Druga Matka”, jak postanowiłam ochrzcić Sophie Hannah – bo co, jak co, ale nie będzie to ten sam Poirot, którego wydała na świat Christie – spisała się jednak naprawdę dobrze i przypomniała mi, za co polubiłam najsłynniejszego i najskuteczniejszego detektywa na świecie.
Co do zagadki, nie ma tutaj najmniejszych wątpliwości – po raz kolejny czytelnicy mają okazję zapoznać się z zawiłą historią, niemal nie do rozwiązania. Na szczęście Anglia lat 20 XX wieku ma możliwość poszczyć się tak znamienitą osobistością, jaką jest Herkules Poirot – detektywem o wielkim i otwartym umyśle. Nie ma, co się oszukiwać, dla niego chyba nie ma zagadki nie do rozwiązania i choć jego powściągliwość i niejako chęć dominacji nad innymi może denerwować to on oczekuje od innych jednego – używania szarych komórek. To właśnie dlatego niemal nigdy nie podaje wszystkiego na tacy na samym początku. On myśli, szuka i choć błądzi, to jednak zawsze znajduje odpowiednią drogę, a ludzie są dla niego niemałą dawką inspiracji.
Obawiałam się początku, który niestety mnie nie porwał. Dość długo się z nim męczyłam, ale na szczęście było to tylko kilka stron, a nie kilkanaście czy wręcz kilkadziesiąt. Ot, musiałam zaczerpnąć tej klimatycznej aury, którą prezentowały sobą Inicjały zbrodni i o ile mnie pamięć nie myli, również powieści spod pióra Agathy Christie.
Jedyną rzeczą, która mnie denerwowała są o ile się nie mylę francuskie zwroty, które nie zostały przetłumaczone. Niestety nie znam tego języka, więc nawet nie wiedziałam o co chodzi, a nie miałam ochoty, co chwilę przerywać lektury, żeby się tego dowiedzieć. Nie wiem jednak, jak jest w ostatecznym wydaniu, bo ja miałam okazję czytać egzemplarz przedpremierowy. Na szczęście nie irytowało mnie to na tyle, żeby nie czerpać przyjemności z lektury.
Cieszę się, że mogłam po raz kolejny spotkać się z ulubionym detektywem. To właśnie dzięki kryminałom Agathy Christie polubiłam ten gatunek i mam nadzieję, że częściej będę po niego sięgała, bo niestety ostatnio go zaniedbałam, nad czym bardzo ubolewam. Dobrze, że pomysł ten popiera wnuk samej Christie – Mathew Prichard. Niby nic, myślę jednak, że właśnie dzięki takim pozycjom, jak Inicjały zbrodni pamięć o tak znakomitej królowej kryminału nie przeminie. Że co jakiś czas będzie ona powracać, a takimi powieściami na pewno co raz to młodsze pokolenia będą kojarzyły tak znane nazwisko. Sophie Hannah podjęła się trudnego i dość stresującego zadania, jednak wykonała je bardzo dobrze i należy ją za to cenić. Ja na pewno sięgnę po jej książki, bo po tym pierwszym spotkaniu jestem ich bardzo ciekawa.
_____
http://szeptksiazek.blogspot.com/
Pamiętam ten czas, kiedy zaczytywałam się w kryminałach Agathy Christie. Nie przeczytałam ich w nie wiadomo jak zatrważająco wielkiej ilości, jednak kilka pod rząd się trafiło. Ot, nie mogłam wyjść z podziwu nad kreacją bohaterów, jak i tymi zagadkami, których nigdy nie rozwiązałam, bo za każdym razem, kiedy myślałam, że już oto je znalazłam, niestety Christie umiejętnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-01-29
Książka akurat na jeden wieczór. Lekka i fajnie się ją czyta. Nastolatka, szuka męża dla swojej mamy, później się zakochuje.. Rozbawiła mnie w jednym momencie główna bohaterka. Jeśli się chce zrobić przystanek od grubych książek to ta w sam raz się nadaje.
Książka akurat na jeden wieczór. Lekka i fajnie się ją czyta. Nastolatka, szuka męża dla swojej mamy, później się zakochuje.. Rozbawiła mnie w jednym momencie główna bohaterka. Jeśli się chce zrobić przystanek od grubych książek to ta w sam raz się nadaje.
Pokaż mimo to2011-04-14
Fajna, śmieszna książka ukazująca jak nastolatki mogą oślepnąć z miłości. Zabrałam się za nią, bo kiedyś uwielbiałam serial na podstawie tych książek. I nie zawiodłam się. Może nie mówi o niczym ważnym, ale pokazuje nam też, że przyjaźń może wszystko zwyciężyć nawet kłótnie spowodowane chłopakiem. Książka fajna, akurat na jeden wieczór. Polecam.
Fajna, śmieszna książka ukazująca jak nastolatki mogą oślepnąć z miłości. Zabrałam się za nią, bo kiedyś uwielbiałam serial na podstawie tych książek. I nie zawiodłam się. Może nie mówi o niczym ważnym, ale pokazuje nam też, że przyjaźń może wszystko zwyciężyć nawet kłótnie spowodowane chłopakiem. Książka fajna, akurat na jeden wieczór. Polecam.
Pokaż mimo to2011-04-19
Super książka. Bardzo mi się podobała. Ciekawa i interesująca. Opisuje jak z niewinnej diety i ciągłej myśli o tym, że jest się grubym można popaść w anoreksję jeśli się tego nie kontroluje. Odpowiednia dieta i sport mogą zdziałać cuda, ale nie można się głodzić, bo jak na przykładzie Zoe można trafić do szpitala, a z anoreksji nie łatwo się wyleczyć. Jak było tam napisane, że do zależy tylko od osoby, czy chce czy nie.
Książkę bardzo polecam.
Super książka. Bardzo mi się podobała. Ciekawa i interesująca. Opisuje jak z niewinnej diety i ciągłej myśli o tym, że jest się grubym można popaść w anoreksję jeśli się tego nie kontroluje. Odpowiednia dieta i sport mogą zdziałać cuda, ale nie można się głodzić, bo jak na przykładzie Zoe można trafić do szpitala, a z anoreksji nie łatwo się wyleczyć. Jak było tam napisane,...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-04-22
Bardzo fajna książka. Russell był taki romantyczny. Ale oczywiście musiało coś złego wydarzyć jak to w życiu bywa. To zafascynowanie Nadine nieznajomymi mężczyznami, którzy zawieźli je nie wiadomo gdzie, czy zauroczenie Magdy w nauczycielu. Ale najbardziej mi się podoba przyjaźń Ellie, Nadine i Magdy. Nierozłączne i zawsze się pogodzą, zawsze mogą na siebie liczyć. Książka mi się podobała. Jedna z moich ulubionych. Polecam.
Bardzo fajna książka. Russell był taki romantyczny. Ale oczywiście musiało coś złego wydarzyć jak to w życiu bywa. To zafascynowanie Nadine nieznajomymi mężczyznami, którzy zawieźli je nie wiadomo gdzie, czy zauroczenie Magdy w nauczycielu. Ale najbardziej mi się podoba przyjaźń Ellie, Nadine i Magdy. Nierozłączne i zawsze się pogodzą, zawsze mogą na siebie liczyć. Książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-04-22
Fajna książka na parę godzin. Umiliła mi czas, chociaż tematy nie były do śmiechu. Co chwilę płacz. Jak nie główna bohaterka to jej przyjaciółki. No i jak zawsze Nadine wpakowała się w kłopoty z chłopakiem, a raczej mężczyzną. Ta historia uczy, że nie zawsze ktoś z internetu mówi prawdę. Nie mówię, że zawsze tak jest, no ale czasami się zdarza. Przyznam, że sama poznałam kilka fajnych koleżanek w internecie i piszę z nimi już kilka miesięcy, ale co innego jak chodzi o płeć przeciwną i o późniejsze spotkanie się i w ogóle. Czasami się to udaje, a czasami nie. Zależy kto ma jakie szczęście. No, ale wracając książki. Nie jest to jakaś rewelacyjna książka, ale nie jest też beznadziejna. Można powiedzieć że bardzo dobra i taką jej też ocenę daję. Polecam.
Fajna książka na parę godzin. Umiliła mi czas, chociaż tematy nie były do śmiechu. Co chwilę płacz. Jak nie główna bohaterka to jej przyjaciółki. No i jak zawsze Nadine wpakowała się w kłopoty z chłopakiem, a raczej mężczyzną. Ta historia uczy, że nie zawsze ktoś z internetu mówi prawdę. Nie mówię, że zawsze tak jest, no ale czasami się zdarza. Przyznam, że sama poznałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-06-05
Szesnaście lat to wiek, w którym większość nastolatków dopiero dorasta, podejmuje ważne decyzje, co do swojej dalszej przyszłości – wybór szkoły, pierwsza prawdziwa miłość. Dla niektórych jest to także okres imprez, czasu gdzie mogą się wyszaleć, nawet nie zważając na konsekwencje. Ale co wtedy, kiedy ktoś nie ma takiego daru od życia? Kiedy wie, że niedługo umrze. Niewiadomo dokładnie kiedy. Może są to dni, może tygodnie, a jeśli życie będzie tak łaskawe to może nawet miesiące. Znajdą się takie osoby, które powiedzą, że nikt tego nie wie. Nikt nie wie, kiedy umrze, może stanąć się to w każdej chwili, żyjąc chwilą, nie zastanawiają się nad tym. Ale co z tymi, którzy wiedzą, że za niedługo ich życie dobiegnie końca?
Szesnastoletnia Tessa jest tego przykładem. Od czterech lat choruje na białaczkę limfatyczną, powszechnie znanej jako rak. Ten nowotwór zżera ją od środka i nie pozwala o sobie zapomnieć. Tessa wie, że pozostało jej tylko kilka miesięcy życia. Próbując o tym nie myśleć i zrobić coś jeszcze przed śmiercią tworzy listę dziesięciu rzeczy, które chciałaby zrobić przed końcem swoich dni. Jak widnieje na okładce wydania: „Na pierwszym miejscu umieściła seks. Termin – tego wieczoru”. Przyjaciółka pomaga jest realizować tę listę. Czy uda jej w całości ją zrealizować? Czy jednak rak ją przezwycięży? Czy będzie żyła pełnią życia, które jej jeszcze pozostało? Co jeszcze zamieściła na swojej liście?
„Zanim umrę” to książka, którą trzeba przemyśleć. Choć nie ma wielu stron, to jednak na nich znajduje się poruszająca historia nastolatki, która nie ma tyle szczęście co jej rówieśnicy. Nie będzie mogła pójść na studia, założyć rodziny i umrzeć, kiedy przyjdzie na to odpowiedni moment. Nie. Życie napisało dla niej inny, niestety krótki scenariusz. Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Tessy ukazuje jej uczucia, jej ból i jej przemyślenia. Możemy przekonać się, co czuje chora osoba. Bardzo podziwiam jej tatę, który poświęcił dla córki pracę i przyjaciół, zajmuje się tylko nią. Nie przestaje żyć nadzieją, że jednak jego córka wyzdrowieje.
Książka autorstwa Jenny Downham to wzruszająca i zaskakująca w swojej prawdziwości powieść, która poruszy serca większości. Czyta się ją bardzo szybko, za sprawą lekkiego pióra autorki. Jednak trzeba ją przemyśleć i zastanowić się nad własnym życiem, bo właśnie to ma nam do przekazania, o czym nam także mówią komentarze na tylniej okładce książki, które zaraz zacytuję te, które najbardziej mi się spodobały. Moim zdaniem są jak najbardziej trafne i przekazują to, co jest najważniejsze w tej powieści, którą jak najbardziej wam polecam.
„Przypomina, byśmy doświadczali w pełni każdej chwili i nie bali się spełniać pragnień” ~ „Guardian”
„Książka, dzięki której poczujesz się szczęśliwy, że żyjesz” ~ „Heat”
[ http://szeptksiazek.blogspot.com/ ]
Szesnaście lat to wiek, w którym większość nastolatków dopiero dorasta, podejmuje ważne decyzje, co do swojej dalszej przyszłości – wybór szkoły, pierwsza prawdziwa miłość. Dla niektórych jest to także okres imprez, czasu gdzie mogą się wyszaleć, nawet nie zważając na konsekwencje. Ale co wtedy, kiedy ktoś nie ma takiego daru od życia? Kiedy wie, że niedługo umrze....
więcej mniej Pokaż mimo to
https://panikultura.pl/co-chcialabym-zeby-ludzie-wiedzieli-o-demencji-wendy-mitchell/
https://panikultura.pl/co-chcialabym-zeby-ludzie-wiedzieli-o-demencji-wendy-mitchell/
Pokaż mimo to