rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Co boli najbardziej na świecie Paco Liván, Roger Olmos
Ocena 6,6
Co boli najbar... Paco Liván, Roger O...

Na półkach:

Forma książki mówi sama za siebie: jest to książka dla dzieci. Każdą stronę zapełniają ilustracje (nieoczywiste, kontrowersyjne; "ostre" w odbiorze jak dla założonego odbiorcy) z niewielką ilością dość niezawiłego tekstu. Jednak morał tej bajki, według mnie, jest stanowczo za trudny dla takiego 4-6 latka, przedszkolaka. Dla niego to abstrakcja. I stąd moja ocena pół na pół: łatwo się nabrać biorąc tą pozycję z półki. Ja dałabym ją na poziom II - taki szkolniak jest w stanie już to mądrze wszystko pospinać i nie emocjonować się zbytnio nad defekującym królikiem (gdzie w przypadku mniejszych dzieci TO jest wydarzenie w całej fabule, a nie samo kłamstwo).
Oczywiście nie należy unikać i z takimi przedszkolakami tematów trudniejszych, ale np. o kłamstwie da się z nimi porozmawiać prościej (ot, Pinokio chociażby). Ta pozycja jest dość karkołomna, powiedziałabym.

Forma książki mówi sama za siebie: jest to książka dla dzieci. Każdą stronę zapełniają ilustracje (nieoczywiste, kontrowersyjne; "ostre" w odbiorze jak dla założonego odbiorcy) z niewielką ilością dość niezawiłego tekstu. Jednak morał tej bajki, według mnie, jest stanowczo za trudny dla takiego 4-6 latka, przedszkolaka. Dla niego to abstrakcja. I stąd moja ocena pół na pół:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka pozwala zdystansować się do własnego życia, na pewno, ale... brakowało mi w niej jakiejś większej autentyczności dziesięcioletniego Oskara. Naprawdę wolałabym spojrzeć na świat bezwzględnie jego oczyma. A jednak w wielu refleksjach "czuć" myśl dorosłego.
Czasem przeszkadzało mi to w odbiorze całości.

Mimo wszystko książka warta uwagi, dla dorosłych i dla młodzieży, w każdym stanie ducha.

Książka pozwala zdystansować się do własnego życia, na pewno, ale... brakowało mi w niej jakiejś większej autentyczności dziesięcioletniego Oskara. Naprawdę wolałabym spojrzeć na świat bezwzględnie jego oczyma. A jednak w wielu refleksjach "czuć" myśl dorosłego.
Czasem przeszkadzało mi to w odbiorze całości.

Mimo wszystko książka warta uwagi, dla dorosłych i dla młodzieży,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Miejsce na miotle Julia Donaldson, Axel Scheffler
Ocena 8,3
Miejsce na miotle Julia Donaldson, Ax...

Na półkach: , , , ,

Świetna, zabawna historia z bardzo dobrym polskim tłumaczeniem. Podoba mi się motyw przyjaznej czarownicy przeczący stereotypom.
Przyjemne ilustracje.
Książka sprawdzi się zarówno dla dzieci młodszych np. 2-latków, jak też przedszkolaków 4+.

Świetna, zabawna historia z bardzo dobrym polskim tłumaczeniem. Podoba mi się motyw przyjaznej czarownicy przeczący stereotypom.
Przyjemne ilustracje.
Książka sprawdzi się zarówno dla dzieci młodszych np. 2-latków, jak też przedszkolaków 4+.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To nie jest poradnik dla rodziców z gotowym rozwiązaniem. Książka ma charakter bardziej filozoficzny i skłaniający do refleksji przede wszystkim nad sobą. Nad tym, jak my byliśmy wychowywani, jacy są nasi rodzice; na jakim etapie jest nasz dialog z własnym wewnętrznym dzieckiem (ale też wewnętrznym rodzicem i mediującym między nimi dorosłym).
Sugeruje najpierw poukładać "w sobie", by odnaleźć szczęście; uwolnić się od jarzma pokoleń (tego, jak naszych rodziców wychowywali dziadkowie, a jak nas nasi rodzice), potrafić żyć według własnych wytycznych, własnym szczęściem. To jest - według mnie - bardzo zdrowe. Autorzy z pewnością nie mają na myśli palić mostów, ale żyć tak, by żyć własnym życiem, a nie starać się uszczęśliwiać innych. Dodatkowo potrafić znosić bez żalu potencjalne niezadowolenie rodziny; po prostu nie unikać ich, ale też nie brać do siebie ich, niekiedy, "złotych rad".
"Poukładany", prawdziwie szczęśliwy dorosły, to również szczęśliwe dziecko, któremu dajemy prawdę, miłość i wolność.

Uważam, że nawet rodzic dorosłych już dzieci wiele może odnaleźć w tej książce.

To nie jest poradnik dla rodziców z gotowym rozwiązaniem. Książka ma charakter bardziej filozoficzny i skłaniający do refleksji przede wszystkim nad sobą. Nad tym, jak my byliśmy wychowywani, jacy są nasi rodzice; na jakim etapie jest nasz dialog z własnym wewnętrznym dzieckiem (ale też wewnętrznym rodzicem i mediującym między nimi dorosłym).
Sugeruje najpierw poukładać "w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Grzędowicz stał się jednym z moich ulubionych autorów i na pewno przeczytam więcej jego książek.
Jest niesamowicie wnikliwym obserwatorem ludzi i świata! To, jak później oddaje pewne postacie, nakreśla ich życie; to, co może siedzieć im w głowach - to jest bardzo przekonujące i szczere. Tak bardzo, jakby sam przeżył już niejedno życie w niejednej postaci. Zachwyca mnie tym!
Głównie na to zwracałam uwagę właśnie.
Czasem irytował mnie wątek fantastyczny - w tym sensie, że bywał przekombinowany - ale reszta miód. Prawdziwy jesienny blues.

Grzędowicz stał się jednym z moich ulubionych autorów i na pewno przeczytam więcej jego książek.
Jest niesamowicie wnikliwym obserwatorem ludzi i świata! To, jak później oddaje pewne postacie, nakreśla ich życie; to, co może siedzieć im w głowach - to jest bardzo przekonujące i szczere. Tak bardzo, jakby sam przeżył już niejedno życie w niejednej postaci. Zachwyca mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Postacie znane z bajki, więc trudno oceniać ilustracje. Sama historia zaś o niczym i totalnie bez żadnej puenty czy sensownego zakończenia. W treści sporo trudnych słów w innym języku.
"Auta" do książek się nie nadają; niech pozostaną na ekranie.

Postacie znane z bajki, więc trudno oceniać ilustracje. Sama historia zaś o niczym i totalnie bez żadnej puenty czy sensownego zakończenia. W treści sporo trudnych słów w innym języku.
"Auta" do książek się nie nadają; niech pozostaną na ekranie.

Pokaż mimo to

Okładka książki A ja nie chcę być księżniczką Emilia Dziubak, Grzegorz Kasdepke
Ocena 7,6
A ja nie chcę ... Emilia Dziubak, Grz...

Na półkach: , , ,

Świetne ilustracje i dobra historia, która łamie stereotypy dla obu płci. Jest śmiesznie, groteskowo, nietypowo. Książkowa Marysia na pewno zdobędzie serca zarówno dziewczynek jak i chłopców.
Brakowało mi jakiejś wyraźniejszej puenty, bo nawet końcowy list "do czytelników" zgrabnie bajki nie finalizuje. Poza tym, odniosłam wrażenie, że jest on kierowany bardziej do czytających dzieciom rodziców niż samych słuchaczy właśnie. To jedyny, jak dla mnie, minus.

Świetne ilustracje i dobra historia, która łamie stereotypy dla obu płci. Jest śmiesznie, groteskowo, nietypowo. Książkowa Marysia na pewno zdobędzie serca zarówno dziewczynek jak i chłopców.
Brakowało mi jakiejś wyraźniejszej puenty, bo nawet końcowy list "do czytelników" zgrabnie bajki nie finalizuje. Poza tym, odniosłam wrażenie, że jest on kierowany bardziej do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Żyj wystarczająco dobrze Agnieszka Jucewicz, Grzegorz Sroczyński
Ocena 7,2
Żyj wystarczaj... Agnieszka Jucewicz,...

Na półkach: , ,

Książka naprawdę niezła i mocno inspirująca. Nawet tematy, o których w pierwszej chwili myślimy "To chyba mnie nie dotyczy...", jednak niosą lekcję (lub zaczynamy lepiej rozumieć położenie osoby nam bliskiej, która właśnie w danym temacie tkwi).

Ośmielę się powiedzieć, że to też odrobinę taki test: co powiedziałby mi na ten problem psycholog/psychoterapeuta? Wiadomo - terapia jest dostosowana indywidualnie, ale tak mniej więcej... Ten głos, który przemawia przez wszystkie osobistości w książce, da się to wyczuć! Głos rozsądku, trochę zimny, ale szalenie spokojny i racjonalny; tłumaczący rzeczy takimi, jakimi są.

Jedyne, co mnie czasem raziło, to... dziennikarze. Momentami ich pytania były trywialne, niekonkretne, nieciekawe. A niekiedy brzmiały jak stwierdzenia, do których trudno się odnieść. Szczęśliwie, oboje mieli oni wspaniałych rozmówców, którzy nawet na gówniane pytanie dawali mocną odpowiedź.
Brałam pod uwagę, że być może właśnie TAKIE pytania miały jakiś ukryty cel, ale jakoś go nie dostrzegłam.
Poza tą, względnie, drobnostką, książka naprawdę warta uwagi dla każdego dorosłego, otwartego na rozwój człowieka.

Książka naprawdę niezła i mocno inspirująca. Nawet tematy, o których w pierwszej chwili myślimy "To chyba mnie nie dotyczy...", jednak niosą lekcję (lub zaczynamy lepiej rozumieć położenie osoby nam bliskiej, która właśnie w danym temacie tkwi).

Ośmielę się powiedzieć, że to też odrobinę taki test: co powiedziałby mi na ten problem psycholog/psychoterapeuta? Wiadomo -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jakoś tak się w moim życiu złożyło, że nigdy nie czytałam komiksów.
Jednak kiedy zobaczyłam Liska i Dzika, to coś we mnie drgnęło. Kupiłam wszystkie trzy części w ramach upominku na dzień dziecka moim synom. I to był strzał w dziesiątkę! Książeczki i treściowo i wizualnie chwytają za serce.

XXI wiek niesie współczesnym dzieciom ogrom pokus, trudności; zwyczajnie momentami przytłacza (ba, nie tylko dzieci...). Cała seria "Malutki Lisek i Wielki Dzik" odnosi się do bardzo prostych i fundamentalnych uczuć oraz emocji, nie porusza miliona kwestii na raz, nie krzyczy kolorami - jest idealna w swej prostocie. Wyjaśnia, że najważniejsze w życiu jest mieć "kogoś obok" i doceniać piękno natury (oraz to, co ona nam daje). Ilustracje są delikatne, urocze, po prostu świetne - w sam raz dla małego czytelnika.
Uważam, że to bardzo fajna lektura dla dzieci w wieku 3+ lat. Te młodsze, choć może nie załapią tak dobrze sensu samej treści, to z powodzeniem mogą chłonąć obrazy.
Całym sercem polecam wszystkie trzy książeczki!

Jakoś tak się w moim życiu złożyło, że nigdy nie czytałam komiksów.
Jednak kiedy zobaczyłam Liska i Dzika, to coś we mnie drgnęło. Kupiłam wszystkie trzy części w ramach upominku na dzień dziecka moim synom. I to był strzał w dziesiątkę! Książeczki i treściowo i wizualnie chwytają za serce.

XXI wiek niesie współczesnym dzieciom ogrom pokus, trudności; zwyczajnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jakoś tak się w moim życiu złożyło, że nigdy nie czytałam komiksów.
Jednak kiedy zobaczyłam Liska i Dzika, to coś we mnie drgnęło. Kupiłam wszystkie trzy części w ramach upominku na dzień dziecka moim synom. I to był strzał w dziesiątkę! Książeczki i treściowo i wizualnie chwytają za serce.

XXI wiek niesie współczesnym dzieciom ogrom pokus, trudności; zwyczajnie momentami przytłacza (ba, nie tylko dzieci...). Cała seria "Malutki Lisek i Wielki Dzik" odnosi się do bardzo prostych i fundamentalnych uczuć oraz emocji, nie porusza miliona kwestii na raz, nie krzyczy kolorami - jest idealna w swej prostocie. Wyjaśnia, że najważniejsze w życiu jest mieć "kogoś obok" i doceniać piękno natury (oraz to, co ona nam daje). Ilustracje są delikatne, urocze, po prostu świetne - w sam raz dla małego czytelnika.
Uważam, że to bardzo fajna lektura dla dzieci w wieku 3+ lat. Te młodsze, choć może nie załapią tak dobrze sensu samej treści, to z powodzeniem mogą chłonąć obrazy.
Całym sercem polecam wszystkie trzy książeczki!

Jakoś tak się w moim życiu złożyło, że nigdy nie czytałam komiksów.
Jednak kiedy zobaczyłam Liska i Dzika, to coś we mnie drgnęło. Kupiłam wszystkie trzy części w ramach upominku na dzień dziecka moim synom. I to był strzał w dziesiątkę! Książeczki i treściowo i wizualnie chwytają za serce.

XXI wiek niesie współczesnym dzieciom ogrom pokus, trudności; zwyczajnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jakoś tak się w moim życiu złożyło, że nigdy nie czytałam komiksów.
Jednak kiedy zobaczyłam Liska i Dzika, to coś we mnie drgnęło. Kupiłam wszystkie trzy części w ramach upominku na dzień dziecka moim synom. I to był strzał w dziesiątkę! Książeczki i treściowo i wizualnie chwytają za serce.

XXI wiek niesie współczesnym dzieciom ogrom pokus, trudności; zwyczajnie momentami przytłacza (ba, nie tylko dzieci...). Cała seria "Malutki Lisek i Wielki Dzik" odnosi się do bardzo prostych i fundamentalnych uczuć oraz emocji, nie porusza miliona kwestii na raz, nie krzyczy kolorami - jest idealna w swej prostocie. Wyjaśnia, że najważniejsze w życiu jest mieć "kogoś obok" i doceniać piękno natury (oraz to, co ona nam daje). Ilustracje są delikatne, urocze, po prostu świetne - w sam raz dla małego czytelnika.
Uważam, że to bardzo fajna lektura dla dzieci w wieku 3+ lat. Te młodsze, choć może nie załapią tak dobrze sensu samej treści, to z powodzeniem mogą chłonąć obrazy.
Całym sercem polecam wszystkie trzy książeczki!

Jakoś tak się w moim życiu złożyło, że nigdy nie czytałam komiksów.
Jednak kiedy zobaczyłam Liska i Dzika, to coś we mnie drgnęło. Kupiłam wszystkie trzy części w ramach upominku na dzień dziecka moim synom. I to był strzał w dziesiątkę! Książeczki i treściowo i wizualnie chwytają za serce.

XXI wiek niesie współczesnym dzieciom ogrom pokus, trudności; zwyczajnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sięgnęłam po tę książkę z powodu opisu na tylnej okładce. Jakoś mnie... zaciekawił. Ale to jest okrutnie niefajne tak totalnie wyprowadzać czytelnika w pole! Bo opis - oczywiście - z fabułą miał naprawdę niewiele wspólnego...

Książka cegłówka konkretna: 400-stu stronicowa, a przez bite 250 stron wieje mocno nużącym obyczajem: Emilia jest taka a taka; pracuje tu a tu, a mieszka tu, a lubi to. Nie podoba mi się, kiedy autor podaje bohatera na tacy. Wolę poznawać go poprzez akcję książki; pewne szczególne wydarzenia. Trochę sobie go nawet "dopisywać".
Ogólnie sam styl pisarski Doroty Gąsiorowskiej tragiczny nie jest. Przez treść się tak względnie... przepływa. Ale sens całej fabuły; sens dialogów, ich forma - straszna słabizna. I sztucznizna. Kiedy wyobrażałam sobie sceny rozmów na - mówiąc ogólnie - trudne tematy, które (chyba) miały być takim "smaczkiem" tej książki, to widziałam tanie brazylijskie telenowele. Dorośli ludzie mówiący i zachowujący się jak rozedrgani nastolatkowie - no przeca to nie tak...

Dodam, że splot "przypadków" jest wręcz nieprzyzwoicie mydlany, a bohaterowie również mydlano mdli; zupełnie "bezkształtni".
Jeszcze masa bzdurnych stereotypów, brrr...

Osobiście irytowało mnie również to, że główna bohaterka - Emilia - była dosłownym centrum całej powieści. Jeśli ktoś się zwierzał, to tylko jej; jeśli pytał o radę - tylko jej; jeśli prosił o pomoc - tylko jej. I tak dalej. A nasza 26-cio letnia Emilka mając niebotycznie wielkie doświadczenie życiowe na wszystko radę znajdywała.

Książka ma niegłupi zarys. Bardzo klimatyczny, dający pole do popisu. Autorka, według mnie, dała plamę.

Czasem czytam książki tego typu, bo jestem ciekawa: jak to jest? Dlaczego to zostało wydane? Jakim pisarzem trzeba być, żeby chcieli Cię wydrukować?
I nie wiem, co na to sobie odpowiedzieć. Albo jestem zawiedziona potencjalną odpowiedzią.

Sięgnęłam po tę książkę z powodu opisu na tylnej okładce. Jakoś mnie... zaciekawił. Ale to jest okrutnie niefajne tak totalnie wyprowadzać czytelnika w pole! Bo opis - oczywiście - z fabułą miał naprawdę niewiele wspólnego...

Książka cegłówka konkretna: 400-stu stronicowa, a przez bite 250 stron wieje mocno nużącym obyczajem: Emilia jest taka a taka; pracuje tu a tu, a...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Samochodzik Franek. Policjant Wojciech Górski, Elżbieta Wójcik
Ocena 7,0
Samochodzik Fr... Wojciech Górski, El...

Na półkach: , , ,

Choć dzieciaki (szczególnie chłopcy) książeczki z tej serii lubią, to ja, jako rodzic, uważam, że są one katastrofalne. Ok, jakąś tam wiedzę przekazują, ale forma jest do kitu.
W "Policji" akurat, mamy jakiś beznadziejny scenariusz zupełnie niewspółmierny do rzeczywistości. Mam świadomość, że małym dzieciom nie da się w pigule przekazać czym tak naprawdę zajmuje się policja, ale należałoby więc wybrać taki obszar, który coś nie coś by ją przybliżył. Ich pracę. Chociażby fakt, że policjanci dbają o bezpieczeństwo na osiedlach, w miejscach publicznych; że karzą nieostrożnych kierowców czy coś w tym stylu.
Tutaj mamy pościg za samochodem kradnącym przyczepę, następnie przesłuchanie na komisariacie (serio), w którym samochód-złodziej się do tego oczywiście nie przyznaje. Następnie inny samochód zgłasza kradzież owej przyczepy w wyniku czego złoczyńca jednak się przyznaje i wyraża skruchę, a (tu ironia) super świetny Samochodzik Franek dostaje pochwałę, nagrodę i fanfary za rozwiązanie tej błahej sprawy.

Tu trochę się powtórzę z innej opinii: Jak to odnieść do rzeczywistości? Rozumiem - w bajce może się wydarzyć wszystko - ale jeśli i postacie i otoczenie i nakreślona sytuacja są tak totalnie, totalnie wykolejone i niewspółmierne do żadnego ze światów - ani naszego prawdziwego, ani nawet tych znanych, magicznych, no to ja tego nie kupuję. I nie rozumiem (!) przede wszystkim. Dlaczego "Samochodzik Franek", a nie np. "Ciekawski Franek"? Nie, nie i jeszcze raz nie.

Dodaj naprawdę nieprzyjemne, oczojebne i brzydkie ilustracje, brrr...

Choć dzieciaki (szczególnie chłopcy) książeczki z tej serii lubią, to ja, jako rodzic, uważam, że są one katastrofalne. Ok, jakąś tam wiedzę przekazują, ale forma jest do kitu.
W "Policji" akurat, mamy jakiś beznadziejny scenariusz zupełnie niewspółmierny do rzeczywistości. Mam świadomość, że małym dzieciom nie da się w pigule przekazać czym tak naprawdę zajmuje się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Samochodzik Franek. Kosmos Wojciech Górski, Elżbieta Wójcik
Ocena 7,3
Samochodzik Fr... Wojciech Górski, El...

Na półkach: , , ,

Choć dzieciaki (szczególnie chłopcy) książeczki z tej serii lubią, to ja, jako rodzic, uważam, że są one katastrofalne. Ok, jakąś tam wiedzę przekazują (właśnie ta o kosmosie w miarę zjadliwie), ale forma jest do kitu. Osobiście wolę, kiedy w bajkach cechy ludzkie są nadawane żywym stworzeniom - zwierzętom, roślinom, opcjonalnie jakimś robotom. A tutaj głównym bohaterem jest... samochód. A kosmonautą akurat - pan miś. No jakaś zupełnie wykolejona perspektywa... Jak to odnieść do rzeczywistości? Rozumiem - w bajce może się wydarzyć wszystko - ale jeśli i postacie i otoczenie jest totalnie, totalnie niewspółmierne do żadnego ze światów - ani naszego prawdziwego, ani nawet tych znanych, magicznych, no to ja tego nie kupuję. I nie rozumiem (!) przede wszystkim. Dlaczego "Samochodzik Franek", a nie np. "Ciekawski Franek"? Nie, nie i jeszcze raz nie.

Dodaj naprawdę nieprzyjemne, oczojebne i brzydkie ilustracje, brrr...

Choć dzieciaki (szczególnie chłopcy) książeczki z tej serii lubią, to ja, jako rodzic, uważam, że są one katastrofalne. Ok, jakąś tam wiedzę przekazują (właśnie ta o kosmosie w miarę zjadliwie), ale forma jest do kitu. Osobiście wolę, kiedy w bajkach cechy ludzkie są nadawane żywym stworzeniom - zwierzętom, roślinom, opcjonalnie jakimś robotom. A tutaj głównym bohaterem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo fajna, ciepła i niebanalna opowiastka! Przyjemne ilustracje, prosty morał. Z pewnością poszukam czegoś więcej z tej serii.
Mojemu (prawie) 3-letniemu synowi bardzo się podobała i wciąż do niej wraca. Książeczka nie tylko dla czytających przedszkolaków jak sugeruje seria. :)

Bardzo fajna, ciepła i niebanalna opowiastka! Przyjemne ilustracje, prosty morał. Z pewnością poszukam czegoś więcej z tej serii.
Mojemu (prawie) 3-letniemu synowi bardzo się podobała i wciąż do niej wraca. Książeczka nie tylko dla czytających przedszkolaków jak sugeruje seria. :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Co do treści, to chyba nikogo nie muszę przekonywać - ani dużych, ani małych. ;)
Akurat to wydanie "najpiękniejszych bajek z całego świata" jest warte uwagi. Ma delikatne, piękne i nieprzytłaczające ilustracje, a przede wszystkim - pełną treść utworów. Nie cierpię, kiedy w książce jest więcej "krzyczących" pstro-kolorowych malunków i jakaś mocno okrojona wersja danej baśni czy legendy. No zbrodnia! Tutaj tego nie ma. Sam wybór też niczego sobie - znajdą się tutaj i te baje wszystkim znane i te mniej upowszechnione.

Jeśli szukacie takiej zbiorczej księgi jako bajki do poduszki, to za to wydanie ręczę. Warto!

Co do treści, to chyba nikogo nie muszę przekonywać - ani dużych, ani małych. ;)
Akurat to wydanie "najpiękniejszych bajek z całego świata" jest warte uwagi. Ma delikatne, piękne i nieprzytłaczające ilustracje, a przede wszystkim - pełną treść utworów. Nie cierpię, kiedy w książce jest więcej "krzyczących" pstro-kolorowych malunków i jakaś mocno okrojona wersja danej baśni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Hej, mam 25 lat, ale to już za dużo na tę książkę! ;) Zbyt wiele rzeczy analizowałam, w głowie zadawałam sobie ogrom pytań o to, o tamto; rozterki sercowe Katniss mnie nie ruszały. ALE!
Ale uważam, że historia jest świetna dla odpowiedniej grupy wiekowej tj. młodzieży. Bo uwrażliwia na bliskość, na bycie empatycznym, na minimalizm w życiu - a to są rzeczy bardzo potrzebne nam - ludziom i młodzieży XXI wieku z nosami zatkniętymi w smartfonach. Dodaj jeszcze super pociągnięty wątek survivalu - to jest to - to może zainspirować, skłonić do myślenia. Takie książki cenię. Szczególnie dla współczesnych młodziaków; szczególnie poprzez fakt, że sama mam dwóch synów - narazie malutkich, ale niejako "poszukuję" i zapamiętuję książki, które coś mogą im dać - przede wszystkim po prostu rozrywkę, frajdę z czytania, ale również jakąś inspirację na własne życie.

Hej, mam 25 lat, ale to już za dużo na tę książkę! ;) Zbyt wiele rzeczy analizowałam, w głowie zadawałam sobie ogrom pytań o to, o tamto; rozterki sercowe Katniss mnie nie ruszały. ALE!
Ale uważam, że historia jest świetna dla odpowiedniej grupy wiekowej tj. młodzieży. Bo uwrażliwia na bliskość, na bycie empatycznym, na minimalizm w życiu - a to są rzeczy bardzo potrzebne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kocham Krecika! Obok "Wilka i Zająca" moja ulubiona baja z dzieciństwa.
Ale ta książeczka nie zachwyca - nie licząc ilustracji. Historyjki są mega krótkie, wręcz telegraficzne, co nie pozwala jakoś tak się... zagłębić, wczuć. A Krecik to przecież tyle emocji! I kultowe "Och ju...!" ;)

Kocham Krecika! Obok "Wilka i Zająca" moja ulubiona baja z dzieciństwa.
Ale ta książeczka nie zachwyca - nie licząc ilustracji. Historyjki są mega krótkie, wręcz telegraficzne, co nie pozwala jakoś tak się... zagłębić, wczuć. A Krecik to przecież tyle emocji! I kultowe "Och ju...!" ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To nie jest poradnik wysokich lotów i początkowo raczej mnie drażnił (i nie śmieszył), ale strona za stroną się do niego przekonałam.
Dlaczego? Bo jestem z facetem już kawał czasu, bo mamy dwójkę małych dzieci - w takim związku łatwo się kobiecie zgubić. Mam na myśli zapomnieć o sobie, wpaść w rutynę, czuć się jak obsługa domowa i niania w jednym. I tylko tak. W pewnym momencie zaczyna się i facetowi matkować, poprawiać go; zaczyna wkurzać fakt, że nie pomaga w obowiązkach domowych, że nie rozumie potrzeby "wolności" kobiety dbającej o ognisko domowe, że nie słucha jej żali itd. itd... To jest dla kobiety po prostu trudny czas. I dla związku również.
A ta książka pozwoliła mi spojrzeć na swoją sytuację innym okiem. Pomogła trochę lepiej zrozumieć motywy i działania facetów. Zwyczajnie poprawiła mi relacje z mężem.
Wiele z was pisze, że to rady rodem ze słabych kobiecych pisemek, że łopatologia, ale... będę szczera - jak siedzi się w domowych pieleszach, to człowiek się trochę wyłącza (nawet bardzo) i nie potrafi myśleć do końca zimno i racjonalnie. I wtedy taka łopatologia właśnie trafia.

Powiem jeszcze tak: do tej książki trzeba po prostu dystansu. Trzeba zluzować majty. Nie brać wszystkiego do siebie i na 100% - już sama forma w jakiej jest ona napisana "to mówi". Myślę też, że kobietom szukającym partnera - wbrew pozorom - może ona odrobinę zaszkodzić. To lektura lepsza dla tych, które są już w związku i to minimum 3 letnim. Małżeńskim czy też nie. Po prostu pomaga w "walce o siebie" w całym bajzlu życia w związku i jednoczesnym opiekowaniem się dziećmi+działaniem w roli gospodyni domowej. I poprawia relacje z facetem.

Dla takich kobiet jest zwyczajnie warta uwagi. I wcale nie jest taka zła!

To nie jest poradnik wysokich lotów i początkowo raczej mnie drażnił (i nie śmieszył), ale strona za stroną się do niego przekonałam.
Dlaczego? Bo jestem z facetem już kawał czasu, bo mamy dwójkę małych dzieci - w takim związku łatwo się kobiecie zgubić. Mam na myśli zapomnieć o sobie, wpaść w rutynę, czuć się jak obsługa domowa i niania w jednym. I tylko tak. W pewnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę przeczytałam w formie e-booka dzięki akcji Czytaj PL.
Tę notkę piszę długo po skończeniu lektury, ale zapada ona w pamięć. Krótko: otwiera oczy. Uwrażliwia na przyrodę, pozwala spojrzeć na drzewa jako na ŻYWE istoty, a nie tylko bezosobową florę. Zdarzały się momenty, gdzie autor w tej kwestii trochę za mocno popłynął, ale to tylko kilka bardziej sentymentalnych rozdziałów, that's all.
Całość naprawdę niebanalna, zaskakująca i warta uwagi.

Książkę przeczytałam w formie e-booka dzięki akcji Czytaj PL.
Tę notkę piszę długo po skończeniu lektury, ale zapada ona w pamięć. Krótko: otwiera oczy. Uwrażliwia na przyrodę, pozwala spojrzeć na drzewa jako na ŻYWE istoty, a nie tylko bezosobową florę. Zdarzały się momenty, gdzie autor w tej kwestii trochę za mocno popłynął, ale to tylko kilka bardziej sentymentalnych...

więcej Pokaż mimo to