-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-07-24
2023-07-17
Kolejna z książek King’a, w której widzę wiele podobieństw do innych dzieł autora. Tutaj już od pierwszych stron zaczęłam wspominać „Wielki marsz”, który wywarł na mnie pozytywne wrażenia. Swoją drogą zapraszam do zapoznania się z moja opinia (o właśnie tutaj: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/wielki-marsz/opinia/46999727). Ale zacznijmy jednak od początku.
Pierwsze co jest zauważalne podczas czytania „Uciekiniera” to to, że akcja rozgrywa się w przyszłości, a raczej prawie naszej teraźniejszości (2025 rok). Z pewnością ma to dziwny wydźwięk podczas odbioru dzieła, aczkolwiek opisane w nim wydarzenia na pewno nie będą miały miejsca w 2025 roku. Pamietajmy jednak, że „Uciekinier” powstał w 1982 roku, więc autor miał duże pole do popisu i mógł dać ponieść się swojej wyobraźni co do odległej przyszłości.
Podobnie jak w „Wielkim marszu” zabrakło mi przedstawienia przez autora konkretnej idei i przesłanek, które przyczyniły się do całej sytuacji w kraju. Co takiego musiało się wydarzyć, że społeczeństwo zostało podzielone na grupy lepszych i gorszych, bogatych i biednych … Takie wyjaśnienia w znacznym stopniu ubarwiłyby cała treść.
Główny bohater, Ben Richards jest bardzo barwną i interesującą postacią, nie mniej jednak bardzo specyficzną. Jego luźny styl bycia, czasami wręcz chamskie odzywki, silna pozycja i bardzo mocno dominujący charakter na pewno nie wszystkim czytelnikom przypadną do gustu. Mi osobiście takie coś odpowiadało - nie da się przy nim nudzić, a pomysły, które mu towarzyszą dodają pikanterii całej treści. Ponadto podobał mi się jego stosunek do rodziny, zwłaszcza do żony, którą (jak dało się „odczuć”) bardzo mocno kocha, a także jak potwierdzają jego czyny, zrobi dla nich wszystko, mimo tego, że może się wydawać, że jego decyzje niekoniecznie są dojrzałe - pamietajmy, że oboje byli młodzi. Mieli zaledwie po niecałe 30 lat.
Jeśli o bohaterach mowa, skupmy się chwilę na żonie Ben’a. Wydaje mi się, że zdecydowanie zabrakło w treści książki szczegółowego opisu tej postaci, tego co czuła, jakie miała zdanie o poświeceniu Ben’a, co robiła - czy grę, w której brał udział jej mąż oglądała z zapartym tchem podziwiając go, czy np. obgryzała paznokcie z nerwów o niego. Pamietajmy, że Ben jako głowa rodziny poświęcał się w głównej mierze dla swojej żony i córki, żeby dostały pieniądze, które polepszą ich życie. Ponadto nie podobały mi się stosunki między małżeństwem. Mam wrażenie, że relacja na lini mąż - żona a żona - mąż były zupełnie inne. Jakby obce.
Ogólnie tytuł nie jest dość obszerny. Czyta się go szybko (do „połknięcia” w jeden wieczór). Nie mogę nazwać go lekkim i przyjemnym ze względu na treści, które zostały w nim zawarte, a także ze względu na ukazane oznaki brutalności. Nie oszukujmy się - szczegółowy opis wypadających wnętrzności i inne „brzydactwa” mogą być satysfakcjonujące tylko i wyłącznie dla potencjalnego psychopaty, a z pewnością nie przypadnie to do gustu zbyt dużej liczbie czytelników
Końcówka tekstu jak zwykle mocna, wbijająca w fotel, aczkolwiek uważam, że mogłaby być lepsza. Ze względu na szybkie czytanie ciężko o przewidywalne zakończenie (za to duży plus), ale stwierdzam, że King mógłby się troszeczkę bardziej postarać. Zabrakło mi również konkretów dotyczących śmierci żony i córki. Jedynie mała wzmianka o ich śmierci to dla mnie za mało, zwłaszcza że to właśnie one były motorem napędowym dla Ben’a.
Podsumowując „Uciekinier” to dobry tytuł, który czyta się szybko, ale również pozostawiający czytelnika z wieloma refleksjami. Należy pamiętać jednak, że nie jest to tytuł bez wad, a ukazany w nim „współczesny”, brutalny świat nie jest odpowiedni dla każdego odbiorcy. Jeśli spodobał Ci się „Wielki marsz” to może być tytuł dla Ciebie. Ja polecam.
Kolejna z książek King’a, w której widzę wiele podobieństw do innych dzieł autora. Tutaj już od pierwszych stron zaczęłam wspominać „Wielki marsz”, który wywarł na mnie pozytywne wrażenia. Swoją drogą zapraszam do zapoznania się z moja opinia (o właśnie tutaj: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/wielki-marsz/opinia/46999727). Ale zacznijmy jednak od początku.
Pierwsze co jest...
2023-07-06
Ja się pytam – gdzie w tej całej książce był Will Graham i co stało się ze „starym” Crowfordem, że jego udział był ledwo zauważalny? Szkoda, bo bardzo lubię tych bohaterów i myślę, że fajnie wpływają na odbiór treści.
Niestety z całą sympatią do cyklu, muszę odjąć jedną gwiazdkę w porównaniu do dwóch wcześniejszych tomów z racji tego, że po prostu ten tytuł był dużo słabszy. Pierwsza połowa niesamowicie mi się dłużyła – czytało mi się ciężko i trudno. Mimo cudownego opisu Florencji i ukazaniu jej wszystkich szczegółów stwierdzam, że nie kupuję tego. Być może było to zbyt dokładne i zbyt obszerne? Sama nie wiem.
Tytuł (można by się spodziewać) „Hannibal” powinien opowiadać o Lecterze, a wbrew pozorom było go mało. Z chęcią chciałoby się bardziej zagłębić w jego filozoficzne zapędy, psychikę i wszystko inne co z nim związane. Czytelnika interesowałby każdy szczegół czy ciekawostka.
Zdecydowanie na plus zasługuje samo zakończenie, które wręcz „wbija w fotel” – warto było dotrwać do końca. Podobała mi się również relacja Hannibala (a właściwe jego zachowania) względem Clarice Starling – widać, że darzy ją specyficznym uczuciem. Fajnie, że autor zaczął wplatać w wątki wspomnienia (a raczej traumatyczne przeżycia) Lectera z dzieciństwa, które z pewnością miały wpływ na jego psychikę.
Ogólnie tom jak najbardziej wart przeczytania. Na długo pozostaje w głowie.
Ja się pytam – gdzie w tej całej książce był Will Graham i co stało się ze „starym” Crowfordem, że jego udział był ledwo zauważalny? Szkoda, bo bardzo lubię tych bohaterów i myślę, że fajnie wpływają na odbiór treści.
Niestety z całą sympatią do cyklu, muszę odjąć jedną gwiazdkę w porównaniu do dwóch wcześniejszych tomów z racji tego, że po prostu ten tytuł był dużo...
2023-05-18
„Milczenie owiec” jest jednym z moich ulubionych filmów, a dopiero teraz sięgnęłam po książkę – żałuję, że tak późno.
Przedstawiony i wykreowany świat w pełni zaspokaja moją ciekawość. Ta część ma taką przewagę nad „Czerwonym smokiem”, że dużo więcej w niej antagonisty – Lectera. Jego intrygi, a przede wszystkim chęć zaspokojenia nudy, pomysłowość a przy tym szukanie różnego rodzaju rozrywek powodują, że postać została opisana w bardzo ciekawy a jednocześnie intrygujący sposób. Działania, którymi kieruje Lecter powodują, że czytelnik chce czytać więcej i szybciej stron książki na raz.
Sama fabuła nieco różni się od „Czerwonego smoka” – mam tutaj na myśli inne wprowadzenie czytelnika w cały kontekst sprawy. W „Milczeniu owiec” już od pierwszych stron czytelnikowi zostają podane takie informacje, które powodują, że fabuła od razu nabiera tempa i bardzo szybko się rozkręca (świetna dynamika). Plusem jest również to, że w książce zostało przedstawionych mniej postaci. Ich opisy są dokładne i treściwe. Łatwiej się z nimi zaprzyjaźnić a nawet utożsamić, a przede wszystkim połapać kto tak naprawdę jest kim. Tak jak zaznaczyłam powyżej, postacie „dadzą się lubić”, a zarówno wątek główny jak i pozostałe wątki poboczne są na tyle kluczowe i przedstawione w taki sposób, że książkę czyta się naprawdę szybko z perspektywą dalszych części.
Ciekawym zabiegiem literackim jest również przeplatanie między rozdziałami – raz po raz kolejny rozdział jest opowiadany z perspektyw innej osoby, co daje obraz na percepcję wszystkich wydarzeń z różnych punktów widzenia.
Podsumowując, co prawda sam zarys mordercy był zupełnie inny niż w poprzedniej części (Jame Gumb był zdecydowanie mniej mroczny niż Francis Dolarhyde), ale książka nadal trzyma poziom. Jak dla mnie klasyka gatunku, z którą warto jest się zaznajomić. Jedynie czego mi zabrakło, to rozwinięcie wątku Agentki Starling z Pilcherem :)
„Milczenie owiec” jest jednym z moich ulubionych filmów, a dopiero teraz sięgnęłam po książkę – żałuję, że tak późno.
Przedstawiony i wykreowany świat w pełni zaspokaja moją ciekawość. Ta część ma taką przewagę nad „Czerwonym smokiem”, że dużo więcej w niej antagonisty – Lectera. Jego intrygi, a przede wszystkim chęć zaspokojenia nudy, pomysłowość a przy tym szukanie...
2022-11-08
Wielokrotnie sięgałam po ekranizację tego tytuł zanim go przeczytałam. Czy to był błąd? – nie wiem, może i tak z racji tego, że starałam się w książce doszukać takich aspektów, które w filmie wydawały mi się czymś „wow”. Obawiałam się, że książka będzie stratą czasu. Jednak się myliłam.
Tytuł sam w sobie jest świetny. Bardzo podobało mi się wprowadzenie widza w świat antagonisty – z pewnością rozjaśniło mi to wiele zachować oraz cech charakteru Francisa, które dają mu w pewien sposób „alibi” i dwojakie „rozgrzeszenie” względem wyrządzonych czynów. Trudne dzieciństwo, wyrodna matka, wredna i despotyczna babka … aż chce się mu współczuć i w jakimś stopniu szukać usprawiedliwienia jego zachowań. Brak szczerej miłości, być może zrozumienia a przede wszystkim pomocy specjalisty, rozbrzmiewały głośnym echem w jego dorosłości. Na siłę szukał wsparcia i bliskości, które ofiarował mu Smok. Traktował Go jak Bóstwo, z którego czerpie moc. Kiedy dostąpił Jego siły – mógł wszystko. Podobał mi się proces jego przemiany zarówno zewnętrznej ale przede wszystkim wewnętrznej (w końcu się przełamał i zaczął działać z Rebą – szkoda tylko, że jego miłość do niej nie powstrzymała go przed takim końcem). Jego kreatywność i sposób myślenia z pewnością zasługują na pochwałę.
Kolejny pozytywny aspekt, który zaskoczył mnie w „Czerwonym Smoku” to cała relacja Willa oraz Molly. Intrygował mnie opis ich bliskości, przywiązania do sobie ale również zachowań w „codziennym życiu”, które wcale nie było takie zwyczajne. Will i jego stosunek względem małego Will’a, który jak się okazało nie był jego biologicznym dzieckiem, również został pokazany w sposób interesujący – nie każdy jest w stanie darzyć miłością dzieciaka z poprzedniego małżeństwa.
Jedną gwiazdkę odejmuję za zbyt mało opisów dr Hannibala Lectera – postaci, dla której większość z nas czytelników sięga po pozostałe książki z serii o kanibalu. Owszem, to co zostało przekazane widzowi było ciekawe, ale chciałoby się więcej … znacznie więcej. Mimo to, nie przeszkadza mi to w zbyt dużym stopniu. Pamiętajmy, że w tej serii głównymi postaciami są Will Graham oraz Francis Dolarhyde, a wzmianki o Hannibalu są tylko „smaczkiem”, które mają istotne fakty dla ogółu i są w znacznym stopniu powiązane z całą fabułą.
Podsumowując, książkę czyta się bardzo szybko. Jak dla mnie nie ma przestojów w fabule i nudy – mogłabym ją połknąć jednym tchem, gdyby tylko nie praca, dorosłe życie i multum pozostałych codziennych obowiązków Cykl Hannibala zaczęłam od tej pozycji, tak jak poleca lubimyczytać, więc kolejne tomy dopiero przede mną. Przypuszczam, że się nie zawiodę.
Wielokrotnie sięgałam po ekranizację tego tytuł zanim go przeczytałam. Czy to był błąd? – nie wiem, może i tak z racji tego, że starałam się w książce doszukać takich aspektów, które w filmie wydawały mi się czymś „wow”. Obawiałam się, że książka będzie stratą czasu. Jednak się myliłam.
Tytuł sam w sobie jest świetny. Bardzo podobało mi się wprowadzenie widza w świat...
2019-09-09
Bardzo dobra kontynuacja "Enklawy". Znów mogłam poczuć ten niesamowity klimat. Mimo tego że akcja dzieje się "na powierzchni" wielokrotnie może nas zaskoczyć. Przygody Karo i jej przyjaciół nabierają troszeczkę innego znaczenia i charakteru, ale nadal przyciągają moja uwagę. Ponownie nie obeszło się bez przeniknięcia wątków miłosnych. Najbardziej podobało mi się, jak autorka pokazała relacje międzyludzkie - podział społeczeństwa na różne kasty. Każda grupa społeczna otrzymywała konkretne zadania i przydziały, których musiała ściśle się trzymać. Na początku zdawało mi się, że sytuacja w której aktualnie znalazła się Karo, może troszeczkę przytłoczyć autorkę (byłam pewna że opisy społeczeństwa, nowej enklawy i sposób przystosowania się Karo i przyjaciół do nowej sytuacji - będą zbyt obszerne i będzie ich za dużo w stosunku do całej książki). Na szczęście tak się nie stało - było to dobrze wyważone z świetnymi przygodami Karo. Jej pomysły bywają zaskakujące. Całość bardzo lekka w odbiorze, a końcówka zachęcająca by dalej zagłębiać się w przygodach Karo i walce z Dzikimi.
Bardzo dobra kontynuacja "Enklawy". Znów mogłam poczuć ten niesamowity klimat. Mimo tego że akcja dzieje się "na powierzchni" wielokrotnie może nas zaskoczyć. Przygody Karo i jej przyjaciół nabierają troszeczkę innego znaczenia i charakteru, ale nadal przyciągają moja uwagę. Ponownie nie obeszło się bez przeniknięcia wątków miłosnych. Najbardziej podobało mi się, jak...
więcej mniej Pokaż mimo to
Z pewnością owa książka jest fajnym dopełnieniem cyklu o Hannibalu, warta uwagi dla fanów serii. Sama w sobie nie jest fenomenem - ma duże braki i niedociągnięcia. Owszem, czyt się ją szybko i zwięźle, ale to nie jest już to samo. Na plus jak najbardziej zasługuje poznanie prawdy o głównym bohaterze - co było jego głównym motywem, jakie miał przesłanki żeby mordować innych, skąd wziął się jego kanibalizm … Znaczącą rolę odegrały również skutki wojenne, które miały wpływ na zaistniałe wydarzenia a także dalsza osobowość młodego Lectera. Ponadto podobała mi się rodzinność Hannibala - to jak dbał o siostrę, jaki miał stosunek z służbą. Martwiła mnie jednak jego relacja z macochą - była na tyle specyficzna, że czytając to czułam się dziwnie. Nie było do końca pewne, czy Lecter się w niej zakochał, podziwiał czy tylko był wdzięczny za opiekę i troskę. Czego mi zabrakło w całości? Psychologii, filozofii i podobnie jak w poprzedniej części samego Hannibala. Jego osobowość została tutaj mocno uproszczona, co niestety daje negatywny wydźwięk całemu dzieli. Mimo to polecam. Książka warta przeczytania.
Z pewnością owa książka jest fajnym dopełnieniem cyklu o Hannibalu, warta uwagi dla fanów serii. Sama w sobie nie jest fenomenem - ma duże braki i niedociągnięcia. Owszem, czyt się ją szybko i zwięźle, ale to nie jest już to samo. Na plus jak najbardziej zasługuje poznanie prawdy o głównym bohaterze - co było jego głównym motywem, jakie miał przesłanki żeby mordować innych,...
więcej Pokaż mimo to