-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać12
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik1
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik7
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2015-11-05
2015-03-06
2015-03-02
Mam słabość do wybierania książek po okładkach. Zaintrygowała mnie ta, swoje zrobił też tytuł i osoba autorki. Nie, żeby mi jej nazwisko cokolwiek mówiło, ale fakt, że była to książka czeskiej pisarki dawał nadzieję na dobrą książkę.
Nie zawiodłem się. Przeczytałem powieść świetnie skonstruowaną, wielowątkową historię jednej kobiety i środowiska, w którym wyrastała. Brawa dla Autorki, że tak to wszystko rozwlekła i umiejętnie doprowadziła do końca. On sam jest nieco zaskakujący, przynajmniej ja spodziewałem się czegoś innego, ale czy i to nie jest znakiem dobrej literatury, jej nieprzewidywalność?
Sama książka, poza oczywiście głównym zarysem, częściowo tylko poświęcona jest tytułowym boginiom. U nas pewnie są bardziej znane jako szeptuchy, chociaż pewnie częściej ktoś powie "wiedźma" lub po prostu "czarownica". Niezwykle ciekawie opisane ich zwyczaje, praktyki i tradycje, miejsce w społeczeństwie. Jednak tak po prawdzie to tylko pretekst do opisania uniwersalnego problemu, jakim jest dorastanie w obcym świecie, będąc pozbawionym dostępu do prawdy o przeszłości swojej i własnej rodziny. Książka ta to poszukiwanie swojego miejsca na ziemi i znalezienie odpowiedzi na pytania, które wzięły się z nieszczęsnych nieraz ludzkich doświadczeń.
Poszukiwania odpowiedzi nie były proste, Autorka stworzyła zawiłą opowieść, która jednak strona po stronie pokazywała coraz więcej, a główna bohaterka, dzięki swej determinacji i znajomości problematyki bogiń, znajdowała kolejne brakujące części układanki i łączyła wszystkie fakty w całość, odkrywając prawdę m.in. o swojej historii.
Książka ta to dowód, że nie trzeba daleko szukać, by znaleźć dobrą prozę zagraniczną. Nasi południowi sąsiedzi mają wysoko zawieszoną poprzeczkę - w końcu poziom czytelnictwa w Bohemii i na Morawach jest kilkukrotnie lepszy niż u nas, a więc i wymagania wyższe - więc możemy być pewni, że to, co wydają tych autorów u nas, musi być naprawdę warte przeczytania.
Mam słabość do wybierania książek po okładkach. Zaintrygowała mnie ta, swoje zrobił też tytuł i osoba autorki. Nie, żeby mi jej nazwisko cokolwiek mówiło, ale fakt, że była to książka czeskiej pisarki dawał nadzieję na dobrą książkę.
Nie zawiodłem się. Przeczytałem powieść świetnie skonstruowaną, wielowątkową historię jednej kobiety i środowiska, w którym wyrastała. Brawa...
2014-10-24
Intrygująca okładka, niesamowita treść i fantastycznie współgrająca z nią forma. Książka dla dzieci i dorosłych o bardzo trudnym, wrażliwym i często niewidocznym (ignorowanym?) problemie - przemocy w rodzinie.
Dorastając tracimy dziecięcą wrażliwość - w pewnym momencie ulatuje, gubimy ją gdzieś i nie wiadomo kiedy patrzymy na świat racjonalnie. Ale czy dziecięcy racjonalizm jest mniej wiarygodny? Patrząc się na niektóre anegdoty wcale się tak nie wydaje. Dlatego mały narrator wykonuje niesamowitą pracę - stopniowo wprowadza nas w nastrój nadchodzącej burzy, pokazując problem oczami dziecka. (Jak autorom udało się stworzyć ten nastrój - nie wiem, ale czapki z głów!) Mrok, który nadchodzi, dosłownie wylewa się ze stron książki. Potęguje to wszystko grafika, idealnie oddająca nastrój akcji. Ile jest książek dla dzieci, gdzie człowiek boi się przewrócić kolejną stronę? Mnie się kojarzą tylko Muminki i sceny z Buką, ale z drugiej strony literaturę dziecięcą za młodu tylko liznąłem (teraz nadrabiam :-) ).
Pytanie tylko, dla kogo właściwie jest to książka? Chyba jednak bardziej dla dorosłych, zwłaszcza tych, którzy dają się zbyt często zdominować "złemu panu". Zobaczyć skutki "jego" działań oczami dziecka - bezcenne. Świetna książka, polecam.
Intrygująca okładka, niesamowita treść i fantastycznie współgrająca z nią forma. Książka dla dzieci i dorosłych o bardzo trudnym, wrażliwym i często niewidocznym (ignorowanym?) problemie - przemocy w rodzinie.
Dorastając tracimy dziecięcą wrażliwość - w pewnym momencie ulatuje, gubimy ją gdzieś i nie wiadomo kiedy patrzymy na świat racjonalnie. Ale czy dziecięcy...
2014-09-18
Dzieciństwo kończy się wtedy, gdy czytając o przygodach Mikołajka człowiekowi oprócz uśmiechu na twarzy, towarzyszy też frustracja, no bo jak te dzieciaki mogą być takie naiwne i bezkarne. No ale właśnie - dzieciaki ;-)
Czar dzieciństwa, sentyment pozostanie na zawsze i mam nadzieję, że moje dzieci też będą cudownie spędzać czas z Mikołajkiem i chłopakami. No bo jak tak w końcu, kurczę blade, ma nie być!
Dzieciństwo kończy się wtedy, gdy czytając o przygodach Mikołajka człowiekowi oprócz uśmiechu na twarzy, towarzyszy też frustracja, no bo jak te dzieciaki mogą być takie naiwne i bezkarne. No ale właśnie - dzieciaki ;-)
Czar dzieciństwa, sentyment pozostanie na zawsze i mam nadzieję, że moje dzieci też będą cudownie spędzać czas z Mikołajkiem i chłopakami. No bo jak tak w...
2014-08-14
Bardzo przyjemna i pogodna książka, która mimo małych gabarytów, pozostawia bardzo pozytywne odczucia i jedynie żal, że to, co przyjemne, szybko się kończy.
Autor nic nowego nie odkrywa, wykorzystuje znany i przewałkowany już nie raz znany schemat samotnego chłopca, niekochanego przez samotnie go wychowującego rodzica, który zaprzyjaźnia się ze starym człowiekiem, która pomaga mu odkryć cud życia. Znamy to, prawda? Nie przeszkadza to jednak w pozytywnym odbiorze książki, która na koniec zostawia czytelnika z uśmiechem na twarzy i pozytywnie nastraja na resztę dnia.
Bardzo przyjemna i pogodna książka, która mimo małych gabarytów, pozostawia bardzo pozytywne odczucia i jedynie żal, że to, co przyjemne, szybko się kończy.
Autor nic nowego nie odkrywa, wykorzystuje znany i przewałkowany już nie raz znany schemat samotnego chłopca, niekochanego przez samotnie go wychowującego rodzica, który zaprzyjaźnia się ze starym człowiekiem, która...
2014-02-02
Trudno się oderwać od tego obrazoburczego potoku słów pełnych złości i ironii, lecz przede wszystkim prawdy. Świadectwo epoki i pokolenia ludzi, którzy nie zgadzali się na otaczającą ich rzeczywistość Czechosłowacji lat 70. XX wieku, lecz też nie robili zbyt wiele, by ją zmienić. Chcieli mieć po prostu święty spokój.
Wrażenie po przeczytaniu książki jest pozytywne. Mimo tytułu odnoszę wrażenie, że wreszcie będzie lepiej w życiu bohatera powieści, postrzeganego jako alter ego Autora. Jego ewolucja daje taką nadzieję.
Mam pustkę w głowie. Aż dziwne, bo taka książka powinna skłaniać do myślenia. Czas jej poświęcony nikt nie powinien uważać za stracony, chociaż pewnie wielu osobom się nie spodoba. Jest mocna, miejscami faktycznie ociera się o pornografię. Jest to jednak siła tej książki. W ten sposób najlepiej oddaje nastrój tamtych czasów i tamtych ludzi. Nie ma dymu bez ognia. Czasem trzeba włożyć kij w mrowisko, by poczuć wartość życia i wolności.
Trudno się oderwać od tego obrazoburczego potoku słów pełnych złości i ironii, lecz przede wszystkim prawdy. Świadectwo epoki i pokolenia ludzi, którzy nie zgadzali się na otaczającą ich rzeczywistość Czechosłowacji lat 70. XX wieku, lecz też nie robili zbyt wiele, by ją zmienić. Chcieli mieć po prostu święty spokój.
Wrażenie po przeczytaniu książki jest pozytywne. Mimo...
2013-12-28
Na wstępie przepraszam, że taka długa opinia... Jest mi wstyd i źle mi z tym, że ktoś poświęci na poniższe bzdety swój drogocenny czas. Mam nadzieję, że nie będzie to czas wyjęty z życia, ale zachęci to do refleksji nad naszym miejscem w Europie i postrzeganiem tych, których rzekomo w tej Europie nie ma.
Nie pamiętam, czy już o tym pisałem, ale aby przeczytać pewne książki, trzeba wejść z nimi w pewną szczególną relację. Niczym chłopak mijający co dzień dziewczynę, która z początku go wcale nie interesuje.
Z czasem jednak takie codzienne - jakby nie patrzyć - spotykanie staje się nieodłącznym punktem każdego dnia. Gdy go brakuje - dzieje się źle. Chłopak chce więcej. Niczym u Mickiewicza "czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam". Zwykłe mijanie przestaje być wystarczające. Chłopak zagaja wreszcie do dziewczyny (abstrahuję, czy jest to łatwy przypadek czy nie, nie o to tu chodzi) i zaraz po tym rusza cała lawina.
Znajomość nabiera intensyfikacji, relacja się pogłębia, bywa mniej lub bardziej burzliwa, ma chwile zwątpienia i rutyny, lecz także szału i bezwarunkowego oddania. w pewnym momencie relacja ta przeradza się w poważny związek i jego kolejne etapy, a czasem idzie w przeciwną stronę.
Z czytelnikiem i książką jest podobnie - albo się odkłada książkę danego autora i się do niego nie wraca, albo bezwarunkowo oddaje się swoje życie i zostaje się z nim na dobre i złe (czyli mówiąc krótko - czyta go/ją dalej).
No dobrze. Tyle rozwlekłego wstępu tylko po to, abym krótko stwierdził, że tyle razy przechodziłem koło półki z tą książką, że wreszcie pod wpływem pewnego impulsu ją przeczytałem. I jakże było warto!
Andruchowycz teksty zawarte w tej książce publikował mniej więcej w latach 2002-2006. Sporo tam wspomnień z przełomu lat 80. i 90. XX w. Żeby było śmiesznie i oklepanie jak zwykle - aktualne jak nigdy, zwłaszcza te teksty w kontekście niedawnych zajść na kijowskim Majdanie.
Przyznam szczerze - mam wyrzuty sumienia. Bo w naszym myśleniu niewiele się zmieniło. Jesteśmy w Unii prawie 10 lat i już niektórzy zapomnieli, jak to było, gdy na granicach stało się w kolejkach do odprawy, a na Zachodzie wszystko było takie inne. Nie oszukujmy się, to wciąż świeże wspomnienia. Tymczasem za niemal całą naszą wschodnią granicą nic się nie zmieniło, tyle że my jesteśmy po tej wygodniejszej stronie szlabanów.
Andruchowycz całą tę sytuację przedstawia w sposób groteskowy, ironiczny, jednak czasem tupnie nogą. Ma mimo wszystko świadomość, że to wciąż mało, a poczucie własnej wartości, dystans do siebie i zachodnich Europejczyków oraz (auto)ironia są jego orężem, które pozwolą jemu wszystkie te niedogodności przetrwać.
Polecam w szczególności w kontekście wspomnianych wydarzeń społeczno-politycznych, które w ostatnich tygodniach mają miejsce na Ukrainie. Książka ta to także swoiste lusterko - ku przestrodze, co by nie szufladkować przedwcześnie i nie rozpychać się w tym maśle, jak na porządnego pączka przystało.
Na wstępie przepraszam, że taka długa opinia... Jest mi wstyd i źle mi z tym, że ktoś poświęci na poniższe bzdety swój drogocenny czas. Mam nadzieję, że nie będzie to czas wyjęty z życia, ale zachęci to do refleksji nad naszym miejscem w Europie i postrzeganiem tych, których rzekomo w tej Europie nie ma.
Nie pamiętam, czy już o tym pisałem, ale aby przeczytać pewne...
2013-07-08
Nie będę się dużo rozpisywał, ponieważ nie wiem za bardzo co sensowego napisać o tej książce. Wymaga ona skupienia (spytacie, która książka nie wymaga - otóż są takie, które wymagają większego, jak choćby ta), lecz moim zdaniem nadaje się zarówno jako przerywnik (odskocznia) od innej lektury, a także jako główna czytana pozycja w danym momencie.
Trudno poza tym oceniać ten tytuł jednoznacznie, gdyż składające się na niego opowiadania mniej lub bardziej przypadły mi do gustu. I to właśnie każde z nich powinno być indywidualnie oceniane.
Bez względu jednak na fabułę, ciepło należy wyrażać się o stylu Autorki i pomysłach stworzenia tych opowiadań. Szerzej pisze ona o tym w posłowiu. Nawiązuje do tego także tłumaczka w swej nocie. Sprawia to, że mimo wszystko chętnie sięga się po jej twórczość, nawet jeżeli gatunek, który tu uprawia (erotyka) nie jest zbyt interesujący.
Nie będę się dużo rozpisywał, ponieważ nie wiem za bardzo co sensowego napisać o tej książce. Wymaga ona skupienia (spytacie, która książka nie wymaga - otóż są takie, które wymagają większego, jak choćby ta), lecz moim zdaniem nadaje się zarówno jako przerywnik (odskocznia) od innej lektury, a także jako główna czytana pozycja w danym momencie.
Trudno poza tym oceniać ten...
2013-06-30
W porównaniu do dwóch poprzednich książek Sardou, ta nieco mnie zaskoczyła swoim układem. Przyznam jednak, że aby lepiej odebrać historię w niej opisaną, pomysł ten bardzo się sprawdził. Czytało ją się nieco inaczej niż poprzednie - intrygi niby nie było mniej, ale o ile o "I odpuść nam nasze winy" i "Ale nas zbaw ode złego" mogę śmiało powiedzieć, że były to kryminalne historical-fiction, o tyle w tym wypadku miałem do czynienia z jakimś misz-maszem h-f z s-f i na deser elementy kryminału. Nie mam pojęcia jak to nazwać.
Co by jednak nie mówić - tak samo jak w poprzednich przypadkach, tak i po tę książkę warto sięgnąć. Wyobraźnia Autora kreuje niesamowitą fabułę (w tej książce może nieco skomplikowaną, ale dla uważnego czytelnika nie powinien być to problem), a jak zwykle jego atutem jest obszerna wiedza historyczna, którą wyjątkowo zręcznie w tej lekturze wykorzystuje.
W porównaniu do dwóch poprzednich książek Sardou, ta nieco mnie zaskoczyła swoim układem. Przyznam jednak, że aby lepiej odebrać historię w niej opisaną, pomysł ten bardzo się sprawdził. Czytało ją się nieco inaczej niż poprzednie - intrygi niby nie było mniej, ale o ile o "I odpuść nam nasze winy" i "Ale nas zbaw ode złego" mogę śmiało powiedzieć, że były to kryminalne...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nazwa wydawnictwa jest przewrotna. Jego twórcy mówią o dowodach na istnienie drugiego człowieka, empatii, prawdy, fałszu etc. Nie mówią za to nic o Bogu. Przewrotnie? Być może, z tego, co się orientuję spora ich część ma najprościej mówiąc nie po drodze z religią, Kościołem itp. Temat na oddzielną dyskusję.
Tym bardziej przewrotny wydaje się debiut w serii "Stehlík" książki Karela Čapka. Przeczytawszy opis, widzę, że Mariusz Szczygieł - redaktor serii - zaczyna z grubej rury. W chełpiących się swoją niewiarą Czechach wyprodukowano Boga. No i nieźle, ale opis był zbyt ogólny. Bo prawda ta, chociaż nieprzyjemna dla osoby, której czeski ateizm (i chyba jakikolwiek też) przeszkadza, jest aktualna i wtedy, i dziś. A w dodatku Autor pokazuje to w najgorszy dla takiej osoby sposób - śmiejąc się z tego.
Do książki trzeba podejść z dystansem. Ja miałem cały czas skojarzenia z M. Bułhakowem - taki miszmasz "Fatalnych jaj", "Psiego serca" i gdzieś tam "Mistrza i Małgorzaty". Te skojarzenia dawały mi dodatkową radość czytania. Ale one były tylko narzędziem do opowiedzenia pewnego problemu. Problemem tym jest nasza interpretacja Boga i jego miejsca w religii (nie wiary!). Pozostawiam czytelnikom kwestię odpowiedzi (o ile na to pytanie można odpowiedzieć, zwłaszcza po lekturze jednej książki i to w dodatku tej).
To jest mądra książka, która wiele może o nas powiedzieć. Mimo że wydana została prawie sto lat temu, jest wciąż aktualna, ale o tym już pisałem. Bardziej znamienne wydaje się, że przez ten czas nie wymyślono żadnego rozwiązania tego tematu. Czy jest to nierozwiązywalne? A może czeka na naprawdę godne siebie pokolenie? Może jesteśmy zbyt dekadenccy, żeby to rozstrzygnąć? A może to wszystko to tylko czcze gadanie?
Uwielbiam te książki, które intrygują i zmuszają do dyskusji. Nie pozwalają przejść koło siebie obojętnie. Zmuszają do myślenia w każdej chwili - zarówno przed rozpoczęciem czytania, jak i w trakcie, ale przede wszystkim - po przewróceniu ostatniej kartki.
Nazwa wydawnictwa jest przewrotna. Jego twórcy mówią o dowodach na istnienie drugiego człowieka, empatii, prawdy, fałszu etc. Nie mówią za to nic o Bogu. Przewrotnie? Być może, z tego, co się orientuję spora ich część ma najprościej mówiąc nie po drodze z religią, Kościołem itp. Temat na oddzielną dyskusję.
więcej Pokaż mimo toTym bardziej przewrotny wydaje się debiut w serii "Stehlík"...