Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Powieści kobiece najczęściej nie są uznawane przez krytyków i znawców literatury za lektury godne uwagi, jednak uwielbiają je kobiety na całym świecie. Każda z nas zmęczona nauką, lub pracą i codziennym tokiem życia lubi czasami oderwać się od rzeczywistości w towarzystwie niewymagającej, przyjemnej lektury. Literatura kobieca sprawdza się w takich momentach znakomicie - jest lekka, czyta się szybko i choć jej fabuła jest często przewidywalna; niezwykle nas intryguje.

Emily Giffin już dawno wpisała się do grona jednych z najpoczytniejszych i najbardziej lubianych autorek książek skierowanych głównie do kobiet, a jej powieści stały się światowymi bestsellerami. Jednak wielu twierdzi, że jej największym dorobkiem jest niedawno wydana w Polsce i Stanach Zjednoczonych książka ''Pewnego dnia''.

"Pewnego dnia'' opowiada historie dwóch kobiet. Marianne jest niezależną kobietą sukcesu, znaną scenarzystką lubianego przez widzów serialu i szczęśliwą partnerką idealnego mężczyzny. Tak naprawdę niczego jej w życiu nie brakuje -ma dobrą pracę, kochającego partnera i już nie myśli codziennie o skrywanej tajemnicy.....no właśnie, to dość niewygodna i nieprzyjemna tajemnica z przeszłości jest jedynym mankamentem tak idealnej sylwetki jednej z głównych bohaterek. Kirby zaś jest osiemnastoletnią dziewczyną wychowywaną przez rodzinę zastępczą, która powoli wchodzi w świat dorosłości. Nieco zagubiona i buntowniczo nastawiona do otoczenia chce poznać swoich biologicznych rodziców.
Pewnego dnia Kirby puka do drzwi pięknego apartamentu Marianne i w jednej chwili ich życia zostają ''wywrócone do góry nogami''...



Po tę powieść sięgnęłam chyba w najlepiej dobranym momencie - zmęczona ciągłym ględzeniem o maturze i patrzącymi na mnie z każdej strony silniami i bryłami sztywnymi liczyłam na opowieść, która choć na chwilę oderwie mnie od codziennej rzeczywistości i już po przeczytaniu kilku stron tej powieści wiedziałam, że mój wybór był w stu procentach trafny.

Emily Giffin ma niezwykły talent do opisywania szarej codzienności i niecodziennych problemów dotykających na pozór zwykłych ludzi. Wiarygodne, przypominające nas samych postaci, nienaciągane dialogi i niezwykle intrygujące tajemnice skrywane przez bohaterów to niewątpliwie największe atuty tej powieści. Niestety nie można też ukrywać faktu, że nie jest to książka, którą można by postawić na górnej półce obok dzieł współczesnych, wybitnych pisarzy. Co prawda autorce udało się w zadziwiająco trafny sposób stworzyć kreacje bohaterek należących do dwóch różnych pokoleń , jednak trzeba też wspomnieć, że przewodni temat, który Giffin podejmuje w swojej najnowszej powieści nie należy do tych najświeższych i nieprzewidywalnych.

Biorąc pod uwagę wszystkie minusy i plusy "Pewnego dnia" oraz fakt, że przez tę książkę się wyspałam xD ostatecznie uważam, że jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośniczek dobrych powieści obyczajowych. Gwarantuję wam, że mimo tego, iż po kilkudziesięciu stronach lektury będziecie się spodziewały zakończenia tej historii; nadal będziecie czytały tę powieść z zapartym tchem czekając na to co za chwilę wydarzy się w życiach głównych bohaterek. POLECAM

Powieści kobiece najczęściej nie są uznawane przez krytyków i znawców literatury za lektury godne uwagi, jednak uwielbiają je kobiety na całym świecie. Każda z nas zmęczona nauką, lub pracą i codziennym tokiem życia lubi czasami oderwać się od rzeczywistości w towarzystwie niewymagającej, przyjemnej lektury. Literatura kobieca sprawdza się w takich momentach znakomicie -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Atutem historii opartych na prawdziwych wydarzeniach jest fakt, że nie muszą być one napisane pięknym, literackim językiem by wzruszać czytelników, oraz by stać się międzynarodowymi bestsellerami. Życie jest niesamowicie sprytnym scenarzystą, który potrafi przechytrzyć nawet najzdolniejszych kolegów po fachu. Czasem chciałoby się mu przyznać wielkiego Oskara za pięknie wyreżyserowane życie jakiejś osoby, innym razem zaś z premedytacją chcielibyśmy mu wręczyć Złotą Malinę i jak najszybciej zdeprymować jego działania

Nie ukrywam, że jestem wielką fanką historii stworzonych przez życie i uwielbiam czytać wszelkie autobiografie i biografie. Tym samym gdy zauważyłam w zapowiedziach wydawnictwa Świat Książki wznowienie dwutomowej autobiografii Jacqeline Pascarl wiedziałam, że muszę zdobyć, gdyż czułam że ich lektura z pewnością wywrze na mnie potężne wrażenie. I tak też się stało...

Aisling Juanjuan Shen napisała w swojej niedawno wydanej w Polsce książce, że złem,które się jej przytrafiło w ciągu jeszcze dość krótkiego życia mogłaby obdzielić sto innych osób. Po lekturze "Serca tygrysicy'' wydawało mi się ,że autorka ma całkowitą rację i nie istnieje możliwość skondensowania jeszcze większej ilości zła w życiu jednej osoby. Niestety się myliłam, gdyż jak się okazało autorka owych książek została jeszcze bardziej pokrzywdzona przez los. Dla ilu więc żywotów wystarczyło by nieszczęść, które dotknęły Jacqeline Pascarl?

Jacqeline Pascarl to urodzona w 1963 roku australijska pisarka i osobowość telewizyjna, która już od najmłodszych lat nie była rozpieszczana przez los. Wychowywana przez chorą psychicznie matkę i niezrównoważonego ojczyma od dzieciństwa doznawała bólu i upokorzeń. Małżeństwo z malezyjskim księciem miało być wyrwaniem się z dawnego życia, odbiciem się od dna. Miało być drogą do szczęścia .. Okazało się być początkiem jeszcze większego koszmaru....

Książki ''Kiedyś byłam księżną" i "Ponieważ byłam księżną" napisane zostały z myślą o dzieciach autorki, o które walczyła ponad 14 lat. Pascarl chciała w ten sposób raz na zawsze rozliczyć się z przeszłością i tym samym opowiedzieć swoim dzieciom swoje całe dotychczasowe życie. Za sposób w jaki udało się jej to zrobić należą się jej wielki podziw i uzanie. Nie każdy potrafiłby tak szczerze opowiadać o swoich słabościach i upokarzających czynach, które go dotknęły. W tej autobiografii nie znajdziemy przelewającego się między stronami szczęścia, na próżno nam też szukać egoistycznych. ubarwianych opisów wybielających postać autorki. Książki ''Kiedyś byłam księżną" i "Ponieważ byłam księżną" to szczere, dobrze napisane zapiski z niesamowicie ponurego życia Jacqueline Pascarl.

Takich książek się nie ocenia ,mimo tego nie byłabym sobą, gdybym nie poleciła wam tej dwutomowej autobiografii. . Obie lektury to świetne opowieści, które czyta się z zapartym tchem, niczym najlepsze powieści sensacyjne. Są to również bardzo dobrze zredagowane autobiografie, opatrzone pięknymi wydaniami. Tak więc nie zwlekajcie dłużej i zabierajcie się do lektury ! Polecam !

Atutem historii opartych na prawdziwych wydarzeniach jest fakt, że nie muszą być one napisane pięknym, literackim językiem by wzruszać czytelników, oraz by stać się międzynarodowymi bestsellerami. Życie jest niesamowicie sprytnym scenarzystą, który potrafi przechytrzyć nawet najzdolniejszych kolegów po fachu. Czasem chciałoby się mu przyznać wielkiego Oskara za pięknie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Atutem historii opartych na prawdziwych wydarzeniach jest fakt, że nie muszą być one napisane pięknym, literackim językiem by wzruszać czytelników, oraz by stać się międzynarodowymi bestsellerami. Życie jest niesamowicie sprytnym scenarzystą, który potrafi przechytrzyć nawet najzdolniejszych kolegów po fachu. Czasem chciałoby się mu przyznać wielkiego Oskara za pięknie wyreżyserowane życie jakiejś osoby, innym razem zaś z premedytacją chcielibyśmy mu wręczyć Złotą Malinę i jak najszybciej zdeprymować jego działania

Nie ukrywam, że jestem wielką fanką historii stworzonych przez życie i uwielbiam czytać wszelkie autobiografie i biografie. Tym samym gdy zauważyłam w zapowiedziach wydawnictwa Świat Książki wznowienie dwutomowej autobiografii Jacqeline Pascarl wiedziałam, że muszę zdobyć, gdyż czułam że ich lektura z pewnością wywrze na mnie potężne wrażenie. I tak też się stało...

Aisling Juanjuan Shen napisała w swojej niedawno wydanej w Polsce książce, że złem,które się jej przytrafiło w ciągu jeszcze dość krótkiego życia mogłaby obdzielić sto innych osób. Po lekturze "Serca tygrysicy'' wydawało mi się ,że autorka ma całkowitą rację i nie istnieje możliwość skondensowania jeszcze większej ilości zła w życiu jednej osoby. Niestety się myliłam, gdyż jak się okazało autorka owych książek została jeszcze bardziej pokrzywdzona przez los. Dla ilu więc żywotów wystarczyło by nieszczęść, które dotknęły Jacqeline Pascarl?

Jacqeline Pascarl to urodzona w 1963 roku australijska pisarka i osobowość telewizyjna, która już od najmłodszych lat nie była rozpieszczana przez los. Wychowywana przez chorą psychicznie matkę i niezrównoważonego ojczyma od dzieciństwa doznawała bólu i upokorzeń. Małżeństwo z malezyjskim księciem miało być wyrwaniem się z dawnego życia, odbiciem się od dna. Miało być drogą do szczęścia .. Okazało się być początkiem jeszcze większego koszmaru....

Książki ''Kiedyś byłam księżną" i "Ponieważ byłam księżną" napisane zostały z myślą o dzieciach autorki, o które walczyła ponad 14 lat. Pascarl chciała w ten sposób raz na zawsze rozliczyć się z przeszłością i tym samym opowiedzieć swoim dzieciom swoje całe dotychczasowe życie. Za sposób w jaki udało się jej to zrobić należą się jej wielki podziw i uzanie. Nie każdy potrafiłby tak szczerze opowiadać o swoich słabościach i upokarzających czynach, które go dotknęły. W tej autobiografii nie znajdziemy przelewającego się między stronami szczęścia, na próżno nam też szukać egoistycznych. ubarwianych opisów wybielających postać autorki. Książki ''Kiedyś byłam księżną" i "Ponieważ byłam księżną" to szczere, dobrze napisane zapiski z niesamowicie ponurego życia Jacqueline Pascarl.

Takich książek się nie ocenia ,mimo tego nie byłabym sobą, gdybym nie poleciła wam tej dwutomowej autobiografii. . Obie lektury to świetne opowieści, które czyta się z zapartym tchem, niczym najlepsze powieści sensacyjne. Są to również bardzo dobrze zredagowane autobiografie, opatrzone pięknymi wydaniami. Tak więc nie zwlekajcie dłużej i zabierajcie się do lektury ! Polecam !

Atutem historii opartych na prawdziwych wydarzeniach jest fakt, że nie muszą być one napisane pięknym, literackim językiem by wzruszać czytelników, oraz by stać się międzynarodowymi bestsellerami. Życie jest niesamowicie sprytnym scenarzystą, który potrafi przechytrzyć nawet najzdolniejszych kolegów po fachu. Czasem chciałoby się mu przyznać wielkiego Oskara za pięknie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Atutem historii opartych na prawdziwych wydarzeniach jest fakt, że nie muszą być one napisane pięknym, literackim językiem by wzruszać czytelników, oraz by stać się międzynarodowymi bestsellerami. Życie jest niesamowicie sprytnym scenarzystą, który potrafi przechytrzyć nawet najzdolniejszych kolegów po fachu. Czasem chciałoby się mu przyznać wielkiego Oskara za pięknie wyreżyserowane życie jakiejś osoby, innym razem zaś z premedytacją chcielibyśmy mu wręczyć Złotą Malinę i jak najszybciej zdeprymować jego działania

Nie ukrywam, że jestem wielką fanką historii stworzonych przez życie i uwielbiam czytać wszelkie autobiografie i biografie. Tym samym gdy zauważyłam w zapowiedziach wydawnictwa Świat Książki wznowienie dwutomowej autobiografii Jacqeline Pascarl wiedziałam, że muszę zdobyć, gdyż czułam że ich lektura z pewnością wywrze na mnie potężne wrażenie. I tak też się stało...

Aisling Juanjuan Shen napisała w swojej niedawno wydanej w Polsce książce, że złem,które się jej przytrafiło w ciągu jeszcze dość krótkiego życia mogłaby obdzielić sto innych osób. Po lekturze "Serca tygrysicy'' wydawało mi się ,że autorka ma całkowitą rację i nie istnieje możliwość skondensowania jeszcze większej ilości zła w życiu jednej osoby. Niestety się myliłam, gdyż jak się okazało autorka owych książek została jeszcze bardziej pokrzywdzona przez los. Dla ilu więc żywotów wystarczyło by nieszczęść, które dotknęły Jacqeline Pascarl?

Jacqeline Pascarl to urodzona w 1963 roku australijska pisarka i osobowość telewizyjna, która już od najmłodszych lat nie była rozpieszczana przez los. Wychowywana przez chorą psychicznie matkę i niezrównoważonego ojczyma od dzieciństwa doznawała bólu i upokorzeń. Małżeństwo z malezyjskim księciem miało być wyrwaniem się z dawnego życia, odbiciem się od dna. Miało być drogą do szczęścia .. Okazało się być początkiem jeszcze większego koszmaru....

Książki ''Kiedyś byłam księżną" i "Ponieważ byłam księżną" napisane zostały z myślą o dzieciach autorki, o które walczyła ponad 14 lat. Pascarl chciała w ten sposób raz na zawsze rozliczyć się z przeszłością i tym samym opowiedzieć swoim dzieciom swoje całe dotychczasowe życie. Za sposób w jaki udało się jej to zrobić należą się jej wielki podziw i uzanie. Nie każdy potrafiłby tak szczerze opowiadać o swoich słabościach i upokarzających czynach, które go dotknęły. W tej autobiografii nie znajdziemy przelewającego się między stronami szczęścia, na próżno nam też szukać egoistycznych. ubarwianych opisów wybielających postać autorki. Książki ''Kiedyś byłam księżną" i "Ponieważ byłam księżną" to szczere, dobrze napisane zapiski z niesamowicie ponurego życia Jacqueline Pascarl.

Takich książek się nie ocenia ,mimo tego nie byłabym sobą, gdybym nie poleciła wam tej dwutomowej autobiografii. . Obie lektury to świetne opowieści, które czyta się z zapartym tchem, niczym najlepsze powieści sensacyjne. Są to również bardzo dobrze zredagowane autobiografie, opatrzone pięknymi wydaniami. Tak więc nie zwlekajcie dłużej i zabierajcie się do lektury ! Polecam !

Atutem historii opartych na prawdziwych wydarzeniach jest fakt, że nie muszą być one napisane pięknym, literackim językiem by wzruszać czytelników, oraz by stać się międzynarodowymi bestsellerami. Życie jest niesamowicie sprytnym scenarzystą, który potrafi przechytrzyć nawet najzdolniejszych kolegów po fachu. Czasem chciałoby się mu przyznać wielkiego Oskara za pięknie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Julian Barnes to mistrz niedomówień, niedopowiedzeń i wprowadzania czytelnika w ślepe uliczki. To także pisarz, który aż cztery razy był nominowany do nagrody Bookera. To człowiek, w przypadku którego sprawdza się przysłowie ''do czterech razy sztuka'', gdyż właśnie po czwartej nominacji twórca po długich oczekiwaniach został laureatem The Man Booker Prize. A wszystko to za sprawą krótkiej, ale jakże wartościowej powieści "Poczucie kresu''.

Anthony Webster to sześćdziesięcioletni emeryt, rozwodnik, ojciec i znudzony życiem człowiek. Tony prowadzi spokojne i przykładne życie mężczyzny w starszym wieku i uwielbia wspomina swoją młodość. Pierwsze miłości, przyjaźnie i rozczarowania. Czy zostawiły one choć małą bliznę, która przetrwała do chwili obecnej? Anthony twierdzi, że już na zawsze pożegnał się z przeszłością, jednak czy niespodziewany spadek po najlepszym przyjacielu nie zmieni jego zdania? Przekonajcie się sami.

Gdy kilka miesięcy temu usłyszałam o istnieniu Juliana Barnes'a i czytałam recenzje jego różnych publikacji myślałam, że krytycy i recenzenci wyolbrzymiają jego dobre zdolności literackie. Myliłam się. Barnes to pisarz wyśmienity, który świetnie potrafi trafić do każdego czytelnika niezależnie od wieku. Jest to również perfekcyjny artysta, który lubi czasami droczyć się z odbiorcami jego twórczości. Czytałam, że wcześniej publikowane książki Juliana Barnes'a przepełnione są uwielbianą przez niego ironią. Jeśli zaś chodzi o "Poczucie kresu'' ja nie nazwałabym tej lektury ironiczną, a raczej melancholijną traktującą o ironii zdarzeń, które na co dzień nam towarzyszą.

Barnes długo walczył o zdobycie nagrody The Man Booker Prize i po czwartej nominacji zasłużenie spełniło się jego marzenie. Miejmy jednak nadzieję, że pisarz '' nie spocznie na laurach'' i będzie nas nadal zasypywał świetnymi powieściami i opowiadaniami.

Na koniec nie mogę się powstrzymać od napisania choćby kilku słów na temat pięknego, polskiego wydania "Poczucia kresu". Piękna twarda oprawa, upiększona śliczną okładką niezwykle adekwatną do treści książki - gratuluję wydawnictwu świetnej roboty :-)

"Poczucie kresu" polecam każdemu niezależnie od wieku, płci i poglądów politycznych. Spróbujcie sięgnąć po tę książkę, a na pewno nie pożałujecie :-)

Julian Barnes to mistrz niedomówień, niedopowiedzeń i wprowadzania czytelnika w ślepe uliczki. To także pisarz, który aż cztery razy był nominowany do nagrody Bookera. To człowiek, w przypadku którego sprawdza się przysłowie ''do czterech razy sztuka'', gdyż właśnie po czwartej nominacji twórca po długich oczekiwaniach został laureatem The Man Booker Prize. A wszystko to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W dzisiejszych czasach łatwo o dobrą powieść. Gdy chcemy przeczytać wartościową, dobrze napisaną lekturę wystarczy, że wybierzemy się do Empiku lub księgarni i przejrzymy kilka półek z nowościami, masowo ''produkowanymi'' przez wydawnictwa. Trudniej jest jednak znaleźć książkę wyjątkową, do której będziemy chcieli wracać . Przyznaję, ze ostatnimi czasy trafiałam raczej na dobre i dopracowane książki, które świetnie umilały mi wolny czas, podświadomie jednak ciągle czekałam na tę jedną powieść, która pozostanie w mojej głowie na dłużej niż tylko kilka dni po lekturze. I w końcu się doczekałam....

Marina nie chciała tam jechać. Lubiła śnieg w Minnesocie, swoje laboratorium i bliskość mężczyzny, którego kochała. Ale nie miała wyjścia. Ktoś musiał sprawdzić, co dzieje się z doktor Swenson. Nie była pewna, co przeraża ją bardziej: spędzenie miesiąca w dzikiej puszczy amazońskiej, w której ciężkie i lepkie powietrze wibruje poruszane skrzydełkami miliona owadów, czy ponowne spotkanie z doktor Swenson. Drobna siedemdziesięcioletnia kobieta, a respekt czuli przed nią wszyscy. Jej badania już niedługo miały odmienić życie kobiet na całym świecie. Jednak dla Mariny nie to było najważniejsze...


Zajrzyj do książki !

Na okładce tej książki już przy pierwszym kontakcie w oczy rzuca się porównanie "Stanu Zdumienia" do "Jądra ciemności" Josepha Conrada. Szczerze mówiąc jestem bardzo sceptycznie nastawiona do tego typu opinii i zawsze staram się traktować je z lekkim dystansem. Tym razem również nie było inaczej. Porównanie do świetnego "Jądra ciemności'' mogło być dla autorki z jednej strony wyróżnieniem i pochlebstwem, z drugiej zaś zmorą i zaszufladkowaniem. Ja jako uczennica liceum początkowo zraziłam się tą opinią, którą przeczytałam przed rozpoczęciem lektury książki. Niestety tak to już jest, że każdemu uczniowi lektury nie kojarzą się z dobrą i przyjemną lekturą i choć "Jądro ciemności'' uważam za jedną z najlepiej wybranych książek w całym kanonie obowiązkowych lektur bałam się, że opinia Time Magazine jest zbyt wyniosła i przesadzona.

Na szczęście obawy okazały się zupełnie niepotrzebnymi, a porównanie Time Magazine o dziwo uznałam za bardzo trafne.

"Stan zdumienia" to książka wielowymiarowa, w której trudno szukać jakichkolwiek niedociągnięć i wad. Świetnie wykreowane, niezwykle realistyczne postacie osadzone w klimatycznej Amazonii, starannie dopracowana i przemyślana fabuła oraz trafna analiza życia i relacji międzyludzkich- czy można chcieć czegoś jeszcze? Oczywiście, ze nie. Ann Patchett uważała jednak inaczej i postanowiła do już i tak perfekcyjnego ''pakietu'' dołączyć w formie gratisu świetne, tak rzadko spotykane we współczesnej literaturze opisy przyrody, które co najważniejsze w odróżnieniu od tych pochodzących z lektur szkolnych nie nużą czytelnika.

Ann Patchett udało się stworzyć książkę, którą myślę, że można już ogłosić jedną z najlepszych i najważniejszych powieści tego roku. Rzadko kiedy komuś udaje się napisać historię, która wciąga jak powieść przygodowa, wzrusza jak romans, intryguje jak kryminał i traktuje o ważnych i poważnych życiowych rozterkach, niczym metafizyczne, czy filozoficzne roważania. Jej się to udało i dzięki temu my możemy wzbogacać nasze biblioteczki o takie perełki. Miejmy nadzieję, że autorka jeszcze nie raz udowodni nam swój niesamowity literacki talent

Ann Patchett stworzyła lekturę wyborną, którą należy się rozkoszować. Tym samym jeśli jesteście spragnieni doskonałej literatury czym prędzej zasiadajcie do stołu ;-) POLECAM!

W dzisiejszych czasach łatwo o dobrą powieść. Gdy chcemy przeczytać wartościową, dobrze napisaną lekturę wystarczy, że wybierzemy się do Empiku lub księgarni i przejrzymy kilka półek z nowościami, masowo ''produkowanymi'' przez wydawnictwa. Trudniej jest jednak znaleźć książkę wyjątkową, do której będziemy chcieli wracać . Przyznaję, ze ostatnimi czasy trafiałam raczej na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Amy Winehouse - kto z nas nie pamięta tej znakomitej piosenkarki znanej bardziej ze swoich ekscesów niźli osiągnięć muzycznych?

Amy Jade Winehouse to urodzona 14 września 1983 w Londynie angielska wokalistka soul, jazz i R&B oraz autorka tekstów piosenek.W jej dorobku znajdują się tylko trzy albumy - Frank(2003), Back to black(2006) i Lionless(2011)( ten ostatni wydany już pośmiertnie), które zdobyły uznanie na całym świecie. Laureatka Grammy Awards, Echo Music Awards, World Music Awards, Ivor Novello Awards, BRIT Awards i wielu innych.
Amy była uwielbiana i podziwiana na całym świecie za swój niesamowicie dojrzały i głęboki głos oraz nieprzeciętny styl. Nałogi sprowadziły ją jednak na dno. Piosenkarka odeszła 23 lipca 2011 roku w skutek przedawkowania alkoholu. "Amy moja córka" to biografia napisana przez ojca piosenkarki wydana kilka miesięcy po jej śmierci, z której dochód przeznaczony jest na wspieranie fundacji imienia Amy Winehouse.

Już sama zapowiedź tej książki spowodowała, że na forach i profilach na Facebooku zawrzało. Fani piosenkarki twierdzili, że to za wczesne rozdrapywanie ran. Internauci zaś sceptycznie pisali, iż jest to po prostu komercyjny zabieg i nawet ojciec chce zarobić na śmierci sławnej córki. Nie ukrywam, że w mojej głowie również kłębiło się wiele obaw: Czy to oby nie za wcześnie na publikowanie tej książki? Czy istnieje potrzeba przypominania nam o osobie Amy skoro nadal wszyscy o niej mówią? I w końcu po co wracać do tych nieprzyjemnych wspomnień ekscesów gwiazdy?

Byłam bardzo sceptyczna gdy sięgałam po tę książkę, nie wierzyłam, że Mitch Winehouse mnie przekona do autentyczności swojej opowieści i szczerze mówiąc miałam już w głowie zalążek jej negatywnej recenzji. Mimo to paradoksalnie bardzo chciałam się zapoznać z tą publikacją i z grymasem na twarzy rozpoczęłam jak mi się wydawało lekturę, która z pewnością mnie zawiedzie.


Ci, którzy myślą, że teraz będę rozwijać wcześniej wspomniany zalążek negatywnej opinii mogą już nacisnąć czerwony krzyżyk w prawym górnym rogu ekranu. ''Amy moja córka'' ku wielkiemu zaskoczeniu mnie pozytywnie rozczarowała i mimo słabszych stron tej biografii nie mogę nie przypisać do tej publikacji choć kilku pozytywnych epitetów.

Warto podkreślić, że książka ta z pewnością nie jest ''wyczynem literackim'' autora i nie należy jej porównywać z biografiami napisanymi przez wybitnych pisarzy, czy dziennikarzy. Mitch Winehouse już na początku lektury pisze, że jest człowiekiem prostym i historię swojej córki chce przedstawić prosto, ''tak jak było''. Tym samym nie można tu podziwiać stylu i umiejętności autora, które są dość przeciętne. Uwagę zaś zwraca sposób w jaki Winehouse opisuje życie swojej córki. Sposób sprawiający wrażenie niezwykle obiektywnego i szczerego.

Amy Winehouse już od najmłodszych lat była postacią niezwykle barwną i intrygującą. W jej życiu nie było miejsca na nudę, czy przeciętność. Od zawsze liczyła się tylko muzyka. Reszta mogłaby w ogóle nie istnieć...

"Zbyt krótkie życie Amy było niczym przejażdżka kolejką górską w wesołym miasteczku"

Życie Amy to materiał doskonały do stworzenia bestsellerowej biografii - ciekawe, pełne przygód, skandali i błysków fleszy fotoreporterów. Jednak czy dobrze się stało, że materiał ten został tak szybko wykorzystany przez jej ojca ? Przed lekturą tek książki na pewno odpowiedziałabym, że nie był to dobry pomysł; teraz rozumiem tę decyzję i szczere mówiąc cieszę się, że publikacja ta została napisana właśnie przez Mitcha Winehousa.

''Amy moja córka'' to książka opisująca życie artystki od dnia jej urodzin aż do momentu jej śmierci. Znajdziemy tu opisy jej szkolnych wybryków, sprzeczek ze starszym bratem, pierwszych scenicznych występów i pierwszych podpisanych kontraktów. Poznamy osoby, które znały ją najlepiej i ciągle ją wspierały. Poznamy Mitcha Winehousa - kochającego ojca, najlepszego przyjaciela, opiekuna, ochroniarza i największego fana Amy.

''Obserwowałem to wszystko z boku sceny i nie wierzyłem własnym oczom. Nie mogłem uwierzyć, że patrzę na Amy i popłakałem się z bezradności''

Cieszę się, że miałam okazję przeczytać tę książkę. Wcześniej słysząc nazwisko Winehouse miałam w głowie obraz pijanej Amy bełkoczącej na scenie, teraz po lekturze jej biografii widzę w niej świetną artystkę, która po prostu popełniła kilka błędów. Oczywiście wątpię w całkowity obiektywizm autora, ale doceniam, że nie bał się otworzyć przed światem i wrócić do tych z pewnością bolesnych dla niego przeżyć.

Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy chcą poznać sylwetkę niesamowitej Amy Winehouse i zarazem wesprzeć jej fundację . Jest to piękna opowieść ojca, który utracił swój największy skarb - promyczek, który zawsze napawał go nadzieją.

"-Pomyślałem o założeniu fundacji - powiedziałem. - Fundacji imienia Amy. Żeby móc wspierać tych wszystkich młodych ludzi zmagających się z uzależnieniem, chorobami czy bezdomnością."

Amy Winehouse - kto z nas nie pamięta tej znakomitej piosenkarki znanej bardziej ze swoich ekscesów niźli osiągnięć muzycznych?

Amy Jade Winehouse to urodzona 14 września 1983 w Londynie angielska wokalistka soul, jazz i R&B oraz autorka tekstów piosenek.W jej dorobku znajdują się tylko trzy albumy - Frank(2003), Back to black(2006) i Lionless(2011)( ten ostatni wydany już...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Byle dalej Marta Owczarek, Bartłomiej Skowroński
Ocena 7,2
Byle dalej Marta Owczarek, Bar...

Na półkach: , ,

Rzucić pracę, pożegnać się z rodziną, spakować ''manatki'' i wyruszyć w podróż dookoła świata na własną rękę. Mało kto by się na to odważył, prawda? Mało kto to nie znaczy nikt...

Marta Owczarek i Bartek Skowroński to para, która odważyła się podjąć tego niesamowitego wyzwania. Spakowali najpotrzebniejsze rzeczy, złożyli wypowiedzenia i na 888 dni porzucili nasz kraj na rzecz Azji, Pacyfiku, Australii, Nowej Zelandii i Ameryki Południowej. W czasie swojej wyprawy odwiedzili 24 państwa, zużyli 17 par klapek, widzieli dwa zaćmienia Słońca,korzystali chyba ze wszystkich dostępnych na świecie środków transportu i złamali dwie nogi. Książka "Byle dalej..." to krótki zapis ich najciekawszych przygód opatrzony ślicznymi fotografiami .

Nie spodziewałam się, że ta książka tak mnie zaintryguje i ''wciągnie". Nie spodziewałam się, że nie będę się mogła od niej oderwać. Nie spodziewałam się tak malowniczych zdjęć. Nie spodziewałam się, że będzie to tak dobra lektura.

Myślę, że na początku trzeba podkreślić i wyjaśnić, że ta książka zdecydowanie nie jest poradnikiem, czy też albumem. Nie znajdziecie tu porad dotyczących podróżowania w odległe zakątki świata, czy też obszernych encyklopedycznych informacji o danych miejscach. ''Byle dalej" to po prostu swoisty pamiętnik, w którym autorzy opisują swoje najciekawsze przeżycia, których doświadczyli w czasie tej jakże długiej wyprawy

Mnie ta książka urzekła swoją zwyczajnością. Podróżnicy nie wymądrzają się w niej i nie starają się udowodnić czytelnikom, że dokonali rzeczy niemożliwych. Autorzy po prostu bardzo przyjaźnie opisują swoje często zabawne przygody.

Dzięki tej lekturze odwiedzimy wraz z nimi miejsca, których pewnie nigdy nie uda nam się zobaczyć ''na żywo''. Będziemy podziwiać piękne wodospady, lodowce i gejzery. Spotkamy kangury, misie koala, pingwiny i śmieszne nosacze oraz co najważniejsze miło spędzimy wakacyjny czas.

W takich książkach nie ocenia się stylu autora i jego umiejętności władania piórem. Tu nie zwraca się uwagi na interpunkcję, ortografię i gramatykę. Wymaga się od nich tylko, albo aż interesujących ciekawostek i zapierających dech w piersiach fotografii. ''Byle dalej'' spełnia te wymagania w stu procentach.

Naprawdę zachęcam was do zapoznania się z tą książką. Gwarantuję, że po jej lekturze zaczniecie patrzeć na świat, jak na worek pełen cudów. Uważajcie tylko, bo gdy zaczniecie ją czytać nie będziecie mogli już przestać ! :-)

Rzucić pracę, pożegnać się z rodziną, spakować ''manatki'' i wyruszyć w podróż dookoła świata na własną rękę. Mało kto by się na to odważył, prawda? Mało kto to nie znaczy nikt...

Marta Owczarek i Bartek Skowroński to para, która odważyła się podjąć tego niesamowitego wyzwania. Spakowali najpotrzebniejsze rzeczy, złożyli wypowiedzenia i na 888 dni porzucili nasz kraj na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy istnieje debiut idealny ? Debiut wciągający,oryginalny, innowacyjny i wyróżniający się z milionów podobnych poprzedników ?Czy można zachwycić nim równocześnie czytelników i krytyków? I co najważniejsze czy debiutując można być dojrzałym pisarzem?


Te pytania zapewne krążą w głowach niejednego śmiałka próbującego swoich sił w pisaniu. Każdy chciałby, by po lekturze jego debiutanckiej powieści wszyscy odpowiadali na nie twierdząco. Jednak czy jest to możliwe? Rosamund Lupton udowadnia, że owszem jest to możliwe i pokazuje, że jej udało się to zrobić z wielką łatwością


Beatrice musi zmierzyć się z potworną prawdą: po wielu godzinach poszukiwań odnaleziono ciało jej ukochanej młodszej siostry Tess. Policja, przyjaciele, a nawet matka są przekonani, że Tess popełniła samobójstwo .Beatrice wie, że to niemożliwe. Postanawia sama rozwikłać mroczną zagadkę, lecz prawda, którą stopniowo odkrywa, okazuje się bardziej bulwersująca od najgorszych podejrzeń... źródło: okładka

Nie byłam przekonana do tej książki . Zaczynałam ją czytać trzy razy i za każdym razem kończyło się na kilku przeczytanych "na siłę" stronach. " Siostra" leżała na mojej półce kilka miesięcy patrząc na mnie tęsknym wzrokiem, a ja udawałam, że tego nie zauważałam. W końcu nadszedł dzień, że sięgnęłam po nią z własnej woli, bez żadnego przymusu i przebrnęłam przez pierwsze kilkanaście stron. Po kilkudziesięciu odpłynęłam, a później zamieszkałam na kilka godzin w Londynie.

Nie wiem skąd pojawiła się we mnie ta niechęć do powieści Rosamund Lupton . Jestem zaś zła na siebie, że nie zmusiłam się do wcześniejszego rozpoczęcia lektury, gdyż z tą książką powinien jak najszybciej zapoznać się każdy szanujący się fan thrillerów, kryminałów, powieści sensacyjnych i psychologicznych.

W "Siostrze" początkowo wszystko wydaje się być zwyczajnym. Fabuła, bohaterowie, intryga - ''to wszystko już było". Uwagę zaś przykuwa charakterystyczna narracja , która początkowo może nawet przeszkadzać czytelnikowi we wdrożeniu się w historię. Głos w tej książce zabiera główna bohaterka Beatrice, która przedstawia nam opowieść z różnych punktów widzenia. Raz zwraca się do swojej siostry Tess, a już za chwilę rozmawia z prokuratorem, by jeszcze później inaczej spojrzeć na całą sytuację. Ten zabieg wbrew pozorom naprawdę nie przeszkadza w lekturze, a jedynie wpływa na jej oryginalność i świadczy o literackiej dojrzałości autorki.

Według mnie Rosamund Lupton miała po prostu świetny pomysł, który potrafiła perfekcyjnie przelać na papier. Jest to autorka, która potrafi w jednej chwili zaskoczyć czytelnika i wywołać ciarki na jego ciele, wzruszyć go, przestraszyć, czy nawet zmusić do lekkiej refleksji. W "Siostrze" znajdziemy wszystko to, czego wymagamy od dobrego thrillera - napięcie, mrok, nieprzewidywalne zwroty akcji, tajemniczych bohaterów i zaskakujące zakończenie oraz to czego oczekujemy czytając dobrą książkę - świetny język i styl autorki.

Z pełną świadomością gorąco polecam wam tę powieść,gdyż po pierwsze moim zdaniem w ostatnim czasie jest to jeden z najlepszych debiutów, a po drugie jest to po prostu świetny, mroczny triller, który z pewnością spodoba się miłośnikom tego gatunku. POLECAM!

Czy istnieje debiut idealny ? Debiut wciągający,oryginalny, innowacyjny i wyróżniający się z milionów podobnych poprzedników ?Czy można zachwycić nim równocześnie czytelników i krytyków? I co najważniejsze czy debiutując można być dojrzałym pisarzem?


Te pytania zapewne krążą w głowach niejednego śmiałka próbującego swoich sił w pisaniu. Każdy chciałby, by po lekturze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Skandale, romanse, plotki i ploteczki - to to, co każdy z nas kocha najbardziej, nawet jeśli próbujemy się tego wyprzeć. Podświadomie uwielbiamy oglądać filmy i czytać artykuły o niepowodzeniach i błędach znanych i lubianych celebrytów. Media oczywiście potrafią to świetnie wykorzystać i obsypują nas książkami, zdjęciami, filmami i najróżniejszymi innymi formami przekazu, które z najzwyklejszej rzeczy potrafią stworzyć wielką aferę i przynieść im ogromne zyski. Czy więc można jeszcze spotkać na rynku publikację szczerą, wydaną z własnej potrzeby niekoniecznie finansowej, która przedstawiłaby nam daną znaną osobistość jako osobę, którą była ona naprawdę ?

Mimi Alford to obecnie siedemdziesięcioletnia szczęśliwa kobieta, która przez czterdzieści lat skrywała przed całym światem i swoimi najbliższymi szokujący sekret : Jako dziewiętnastoletnia, niewinna dziewczyna odbyła staż w Białym Domu pracując w biurze prasowym prezydenta Kennedy i nawiązała z nim erotyczną relację, która trwała aż do tragicznej śmierci głowy państwa w Dallas.

Przez ponad półtora roku wiązał ją namiętny romans z Głową Państwa, lecz wiedział o tym tylko jej mąż. Jak więc dowiedział się o tym cały świat ?

Jeden z dziennikarzy pisząc jedną z wielu biografii legendarnego prezydenta Stanów Zjednoczonych wspomniał o romansie Kennedy'iego z piękną dziewiętnastoletnią stażystką. To wystarczyło by zainteresowały się tym brukowce, a jak powszechnie wiadomo dla tego odłamu mediów nie ma rzeczy niemożliwych. Mimi Alford została bardzo szybko odnaleziona i zapytana o prawdziwe fakty. O dziwo kobieta od razu przyznała się do kontaktów erotycznych, jakie łączyły ją i prezydenta, ale nie chciała opowiadać na piętrzące się pytania dziennikarzy. Alford po dłuższym namyśle i licznych walkach z namolnymi dziennikarzami i ich domysłami postanowiła w końcu opowiedzieć całemu światu prawdziwą historię swojego romansu z Kennedym i tak właśnie powstała "Stażystka".

Powiem szczerze, że ta książka mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Gdy zobaczyłam ją w ofercie wydawnictwa spodziewałam się, że będzie to lektura nasycona aferami oraz większymi i mniejszymi skandalami, która jak już wspomniałam we wstępie miała być napisana tylko ze względu na zyski finansowe. Tymczasem otrzymałam bardzo przyjemną, spokojną historię wbrew pozorom jakże zwyczajnego romansu.

Pierwsza myśl, która nasuwa się już przy lekturze pierwszych stron tej książki to odczucie, że autorka podchodzi do całej historii z wielkim dystansem i stara się bardzo obiektywnie przekazać czytelnikowi wszystkie fakty. "Stażystka" to prosta, zwyczajna opowieść o życiu niewinnej nastolatki, która nieświadomie wplątała się w romans z ówcześnie najważniejszą osobą w Stanach Zjednoczonych i tym samym zmieniła całe swoje życie.

Książka ta napisana została bardzo lekkim i przyjemnym językiem, dlatego też uważam, że jest to lektura, która świetnie nadaje się na włożenie jej do waszej torby podróżnej i zabranie jej na wymarzone wakacje, by umilała wam wylegiwanie się na plaży. Jest to ciekawa opowieść o zwyczajnym życiu niezwykłych osób , a wydaje mi się, że właśnie takie powieści wszyscy kochamy najbardziej :-)


"Stażystka" to książka po prostu skandaliczna - jest to oparta na skandalu powieść opowiadająca historię skandalu, która wywołała skandal. Książka skandaliczna, ale co ważne i rzadko spotykane w dzisiejszych czasach nie komercyjna i sprawiająca wrażenie po prostu zwyczajnej , dlatego też gorąco polecam wam tę książkę.

Skandale, romanse, plotki i ploteczki - to to, co każdy z nas kocha najbardziej, nawet jeśli próbujemy się tego wyprzeć. Podświadomie uwielbiamy oglądać filmy i czytać artykuły o niepowodzeniach i błędach znanych i lubianych celebrytów. Media oczywiście potrafią to świetnie wykorzystać i obsypują nas książkami, zdjęciami, filmami i najróżniejszymi innymi formami przekazu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

X-factor, Bitwa na głosy, Mam talent, Idol ,itd. - to programy muzyczne, które zawładnęły kilka lat temu całym światem i show biznesem. Dzięki nim zwykły nastolatek mieszkający na wsi może stać się bogatym piosenkarzem, a piękna, utalentowana dziewczyna ulubienicą paparazzi. Co jednak kryje się za kulisami tych programów ? Czy naprawdę zwyciężają w nich najlepsi? No i czy do zrobienia kariery naprawdę potrzebny jest talent?

Te nękające nas wszystkich wątpliwości z pewnością rozwieje książka "Pop Babylon'' autorstwa angielskiej dziennikarki Imogen Edwards- Jones .

Jones kilka lat temu wpadła na pomysł pokazania światu tajemnic i sekretów światów, które na co dzień są niedostępne dla ''zwykłych śmiertelników''. I tak właśnie przy współpracy z Autorem Anonimowym , czyli osobami ściśle związanymi z danym kręgiem powstała seria "Babylon'' odkrywająca często przerażające kulisy funkcjonowania różnych branż.

"Pop Babylon" to książka, która przedstawia nam tę nieco ciemniejszą stronę tak uwielbianego przez wszystkich biznesu muzycznego. Nie jest to jednak zbiór suchych faktów wypisanych w formie kilkuset punktów. Autorka tajemnice, które poznała w anonimowych rozmowach z różnymi przedstawicielami branży muzycznej opisuje w formie powieści i mimo, iż zmienione zostały nazwiska, imiona i nazwy miejsc nie naruszone zostały często zaskakujące prawdy rządzące najbardziej popularnym odłamem show biznesu.

"Kokaina na obiad, szybki numerek w toalecie podczas wręczenia Bardzo Ważnych Nagród, specjalne biurko do dyskretnego seksu oralnego podczas spotkań biznesowych. Czyli Zjednoczone Królestwo ( przez niektórych pisane nieco inaczej) Muzyki Pop od pałacowej kuchni. X-Factor i U2. Kylie Minogue i Paul McCartney. James Blunt i Spice Girls. I naprawdę duże pieniądze. Niezastąpiony przewodnik, co robić, a czego nie, by zaistnieć w najbardziej celebryckim biznesie świata. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla branży. U mnie już na stałe na podręcznej półce "
Piotr Metz


Jako, że jestem miłośniczką muzyki nie mogę nie polecić wam tej książki. Powiem szczerze, że lubię oglądać wyżej wspomniane programy telewizyjne i interesuję się tym co w danej chwili dzieje się w świecie show biznesu. Po lekturze "Pop Babylon'' okazało się, że byłam ( i chyba nadal jestem) po prostu naiwna. Imogen Edwards- Jones i jej anonimowi rozmówcy udowodnili mi, że nawet takich show, czy castingów nie wygrywają najlepsi i najbardziej utalentowani, a branża muzyczna nie jest twórczą krainą przepełnioną pasją, a jedynie światem, którym żądzą pieniądze, marketing i żądza sławy.

"Pop Babylon" pod względem literackim nie jest lekturą wymagającą, czy też zbyt skomplikowaną. Autorka chciała przedstawić nam sekrety tego tak popularnego świata muzyki w prosty, ale też ciekawy sposób i udało jej się to w stu procentach. Spotykamy tu ciekawych bohaterów i intrygującą fabułę przepełnioną mnóstwem tajemnic destrukcyjnej branży - czego można chcieć więcej ?

Książkę tę polecam głównie tym, którzy uważają, że w świecie muzycznego showbiznesu wszystko dzieje się sprawiedliwie, a ci którzy osiągają szczyt sławy są naprawdę najlepszymi i najbardziej utalentowanymi osobami na całej kuli ziemskiej - przeczytajcie tę książkę, a "otworzą się wam oczy" i już nigdy więcej nie spojrzycie na Madonnę, Jamesa Blunta i wielu innych w ten sam sposób. POLECAM !

X-factor, Bitwa na głosy, Mam talent, Idol ,itd. - to programy muzyczne, które zawładnęły kilka lat temu całym światem i show biznesem. Dzięki nim zwykły nastolatek mieszkający na wsi może stać się bogatym piosenkarzem, a piękna, utalentowana dziewczyna ulubienicą paparazzi. Co jednak kryje się za kulisami tych programów ? Czy naprawdę zwyciężają w nich najlepsi? No i czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Horror młodzieżowy. To połączenie gatunków, które zapisane w opisie jakiejkolwiek książki sprawia, że natychmiast umieszczam ją w podświadomości w szufladce z napisem -" mało straszne, bez potencjału i niewarte uwagi." Horror to ogólnie jeden z niewielu gatunków literackich, do których czytelnicy podchodzą bardzo krytycznie. Od takich powieści wymagamy nieustannego suspensu, wartkiej akcji, realistycznych bohaterów i przede wszystkim mnóstwa strachu i zaskoczeń. Lubimy się bać, jednak naprawdę rzadko trafiamy na książkę, która spełnia nasze oczekiwania. Tak więc czy można się bać czytając młodzieżową wersję light horroru?- ja przekonałam się, że można.

Dzisiaj chciałabym wam przedstawić książkę, którą z wielką przyjemnością poleciłabym każdej gimnazjalistce i każdemu gimnazjaliście.

"Anna we krwi" to młodzieżowy horror, w którym głównym bohaterem jest Cas Lowood. Cas nie jest normalnym nastolatkiem, gdyż odziedziczył po ojcu zdolność do tropienia i zabijania duchów.Ojciec chłopaka został w makabryczny sposób zamordowany przez ducha, którego sam miał uśmiercić. Teraz, uzbrojony w sztylet athame, Cas podróżuje po całym kraju ze swoją matką-czarownicą i potrafiącym wyczuć obecność zjaw kotem. Razem śledzą wątki lokalnych legend, próbując wyplenić co bardziej niebezpieczne upiory ze świata. Gdy przybywają do kolejnego miasta w poszukiwaniu ducha nazywanego przez mieszkańców Anną we Krwi, Cas nie spodziewa się niczego odbiegającego od normy: chce zjawę wyśledzić, zdybać, zabić. Zamiast tego spotyka obłożoną klątwą dziewczynę, istotę z jaką nigdy przedtem się jeszcze nie mierzył

źródło: proszynski.pl
"Anna we krwi" to książka o której można powiedzieć zarówno mnóstwo dobrego, jak i złego. Należy jednak pamiętać, że jest to powieść adresowana do młodzieży,a od takich lektur wymagamy by były one proste,nieskomplikowane i łatwe w odbiorze.

Według mnie największą wadą tej książki jest rażący brak opisów. Jestem osobą, która podczas lektury powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem" dostawała szału widząc kolejne opisy przyrody i miała ochotę rzucić tą książką o ścianę. Jednak w "Annie we krwi" irytował mnie brak jakichkolwiek rozwinięć i opisów, które pomogłyby mi lepiej "wtopić się" w wykreowany przez autorkę świat. Kendare Blake nie przekazuje czytelnikowi informacji, które nie wiążą się bezpośrednio z akcją właściwą. Nie wiemy jak wyglądają nasi bohaterowie, co czują w danych sytuacjach, jak są ubrani, jaka panuje pogoda,czy też jak wygląda miejsce zamieszkania postaci. Sprawia to, że powieść ta staje się mniej autentyczna i realistyczna.

Podczas lektury przeszkadzały mi również liczne nieścisłości fabuły. Niestety wydarzenia, które się na nią składają nie układają się w logiczną całość, zachowania postaci są często irracjonalne, a autorka mimo wszystko ogranicza informacje o danych sytuacjach do minimum. Powieść Kendare Blake to również lektura bardzo schematyczna posiadająca mnóstwo cech charakterystycznych dla co drugiej powieści młodzieżowej. Zdecydowanie brakuje jej oryginalności i elementu który pozwoliłby jej na wyróżnienie się pomiędzy innymi podobnymi utworami.

Mimo wyżej wymienionych i wielu innych wad lekturę "Anny we krwi" zaliczam do tych udanych. Przede wszystkim historia stworzona przez autorkę zaciekawiła mnie już na samym początku i nie pozwoliła mi na ani chwilę nudy, aż do końca powieści. Jest to książka, którą czyta się bardzo przyjemnie i szybko z wielkim zainteresowaniem . U mnie wywoływała ona niekiedy gęsią skórkę, więc spełniła również rolę charakterystyczną dla wszystkich horrorów.

Jeśli lubicie młodzieżowe czytadła z nutką grozy "Anna we krwi " to zdecydowanie powieść napisana specjalnie dla was. Polecam !

Horror młodzieżowy. To połączenie gatunków, które zapisane w opisie jakiejkolwiek książki sprawia, że natychmiast umieszczam ją w podświadomości w szufladce z napisem -" mało straszne, bez potencjału i niewarte uwagi." Horror to ogólnie jeden z niewielu gatunków literackich, do których czytelnicy podchodzą bardzo krytycznie. Od takich powieści wymagamy nieustannego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Maddie traci jednocześnie chłopaka (jej decyzja) i pracę (nie jej decyzja). Lecz zamiast pogrążyć się w smutku nad paczką chipsów, wyjeżdża z Los Angeles, aby przejąć po matce spadek – chylący się ku ruinie hotel w maleńkim nadmorskim miasteczku Lucky Harbor w stanie Waszyngton. Rozpoczynanie wszystkiego od nowa nie będzie łatwe. A jednak Maddie zamierza zaryzykować, jeśli tylko uda jej się przekonać przyrodnie siostry, by do niej dołączyły i zaangażowały się w renowację hotelu. Jax Cullen, zatrudniony przez Maddie do pomocy w przebudowie, jest wysokim, seksownym przystojniakiem. Z powodu jego oczu i ust Maddie nieustannie zapomina, że miała zrezygnować z mężczyzn. Jeszcze trudniej będzie jej pokonać duchy przeszłości, a mimo to wkrótce odkryje, że nie ma lepszego miejsca na ziemi niż Lucky Harbor.

Nie spodziewałam się po tej książce zbyt wiele. Liczyłam na zwykłe kobiecie czytadło i się nie zawiodłam. Zaskoczyły i oczarowały mnie jednak emocje, które niespodziewanie towarzyszyły mi podczas lektury.

"Oczarowana" to istny miszmasz oklepanych elementów pojawiających się w co drugim romansie. Znaleźć tu możemy "skądś nam znane" postacie i miejsca. Relacje między bohaterami są przewidywalne już od samego początku powieści, a fabuła również nie zachwyca oryginalnością.Co więc czyni tę lekturę wyjątkową? Autorka :D

Jill Shalvis w niesamowity sposób stworzyła "coś z niczego". Autorka swoim niesamowicie plastycznym językiem i świetnym stylem sprawiła, że fabuła mimo swej pospolitości zaciekawia czytelnika już w pierwszym rozdziale a bohaterowie stają się mu niezwykle przyjaźni i bliscy. Powieść tę przepełnia mnóstwo przeróżnych emocji i uczuć. Perypetie bohaterów potrafią naprawdę wzruszyć czytelnika, ale tez czasem wywołać na jego twarzy szeroki uśmiech. Gdy czytałam "Oczarowaną'' czułam się jakbym oglądała typową komedię romantyczną - lekką, przewidywalną i zabawną od której wprost nie można się oderwać.

Powieść ta jest przede wszystkim bardzo wciągająca (ja oderwałam się od niej dopiero o czwartej nad ranem :D) i ciepłą opowieścią o zwykłych ludziach i ich perypetiach idealną na wiosenny wypoczynek. Ja pokochałam bohaterów "Oczarowanej" i bardzo się ucieszyłam gdy zobaczyłam w planach wydawniczych wydawnictwa Prószyński i S-ka kolejną część tej serii, w której tym razem główną bohaterką będzie Tara - przyrodnia siostra Maddie. Powieść ta o zagranicznym tytule "The sweetest thing" będzie wydana w lipcu 2012 roku - ja już nie mogę się jej doczekać.

Jeśli poszukujecie lekkiego, zabawnego czytadła, które przywróci wam nadzieję i wiarę w siebie koniecznie sięgnijcie po "Oczarowaną" :-)

Maddie traci jednocześnie chłopaka (jej decyzja) i pracę (nie jej decyzja). Lecz zamiast pogrążyć się w smutku nad paczką chipsów, wyjeżdża z Los Angeles, aby przejąć po matce spadek – chylący się ku ruinie hotel w maleńkim nadmorskim miasteczku Lucky Harbor w stanie Waszyngton. Rozpoczynanie wszystkiego od nowa nie będzie łatwe. A jednak Maddie zamierza zaryzykować, jeśli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”
Lena to zwykła nastolatka, żyjąca w niezwykłym dla nas świecie.W rzeczywistości tej miłość została uznana za śmiertelną, niezwykle groźną chorobę. Dziewczyna z wielką niecierpliwością czeka na moment gdy zostanie poddana zabiegowi, który uwolni ją od zagrożenia i sprawi, że jej losy potoczą się inaczej niż jej matki, która jest jedną z wielu ofiar choroby. Jednak nie wszystko jest takie łatwe. Przed remedium Lena musi przejść mozolne przygotowanie, na które składa się między innymi bardzo szczegółowy wywiad, na podstawie którego po zabiegu nastolatka zostanie sparowana z bliżej nieznanym chłopakiem, z którym rzekomo będzie wiodła długie i szczęśliwe życie. Po długim czasie w końcu zostaje wyznaczona data zabiegu. Lena myśli, że zagrożenie minęło i jej życie będzie teraz płynęło bez żadnych przeszkód przy boku idealnego, wybranego przez komisję partnera. Wtedy pojawia się Alex.......

Jestem zachwycona. - To zdanie jest chyba najlepszą i wystarczającą recenzją :D

Gdy sięgałam po "Delirium" miałam mnóstwo wątpliwości. Bałam się, że Lauren Oliver podobnie jak inni autorzy książek tego gatunku przedstawi mi kolejną denną opowieść z nieciekawymi postaciami . Obawiałam się, że przeczytam kolejną marną kopię "Zmierzchu" z mnóstwem dziwnych, fantastycznych postaci. Na szczęście się zawiodłam.

Prezentowana dzisiaj książka to według mnie objawienie literatury młodzieżowej. "Delirium" ma wszystko, czego potrzebuje idealna lektura. Ciekawa, intrygująca fabuła, świetnie wykreowane, bardzo realistyczne i przyjazne postaci, bogaty język, świetna narracja i co najważniejsze nieziemsko utalentowana autorka z niewyobrażalnie wielką wyobraźnią - czegóż chcieć więcej?!

Zazdroszczę Lauren Oliver tego, że stworzyła tak dobrą, zapadającą na długo w pamięci książkę, do której zapewne jeszcze nie raz wrócę. Nie zapominajmy jednak, że "Delirium" to dopiero początek całej trylogii, porównywanej przez wielu do fenomenalnych "Igrzysk śmierci".

Mam nadzieję, że już przekonałam wszystkich tych, którzy nie wiedzieli czy warto jest sięgać po tę książkę, gdyż naprawdę do jej opisywania brakuje pozytywnych epitetów. Ostrzegam jednak, że musicie zarezerwować na jej lekturę cały wieczór, gdyż gdy zaczniecie ją czytać po prostu nie będziecie się mogli od niej oderwać. Ja niestety przygodę z Delirium mam już za sobą i teraz z wielką niecierpliwością czekam na kolejny tom trylogii.

„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”
Lena to zwykła nastolatka, żyjąca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Przypominają mi się słowa kierowniczki Buzz's, która powiedziała, że Joanie ożywiała to miejsce. Jestem pewien, że gdyby umarła - gdy umrze - zawieszą jej zdjęcie, bo to jest taka restauracja: na ścianach wiszą zdjęcia miejscowych legend i stałych gości, którzy już nie żyją. Jest mi smutno, że ona musi umrzeć, aby jej zdjęcie zawisło na ścianie albo żebym naprawdę pokochał wszystko, co ma z nią związek, albo żeby Alex wybaczyła swojej mamie wszystko, co złego jej wyrządziła."

Matt King to teoretycznie typowy mężczyzna - wiecznie zapracowany, nieingerujący w życie swoich dzieci, zakochany na zabój w żonie, której jednak nie potrafi tego okazać i przez to znienawidzony również przez teściów. Z tłumu wyróżnia go jedynie status majątkowy. Mianowicie jest on spadkobiercą wielkiej fortuny ukrytej w wielu hawajskich nieruchomościach, których ma zamiar niebawem się pozbyć i tym samym unaocznić swoje jeszcze większe zasoby finansowe . Niestety od kilku tygodni wyróżnia go również fakt, iż jego żona miała poważny wypadek i bez nadziei na poprawę leży w szpitalu podłączona do wielu dziwnych urządzeń, które mają podtrzymywać ją przy życiu.

To wydarzenie stawia Matta w dość niekomfortowej sytuacji - musi on porzucić dawne, poświęcone pracy życie i całkowicie oddać je żonie i córkom, co okazuje się nader trudne i skomplikowane. Bo jak poradzić sobie z 10-latką, którą zajmowaliśmy się ostatni raz przeszło 7 lat temu ? Jak okiełznać zbuntowaną osiemnastolatkę, która niepokojąco odziedziczyła wszystkie niepochlebne cechy matki i na dodatek przyjaźni się z podejrzanym chłopakiem? I w końcu jak przebrnąć przez kłębiące się wspomnienia drugiego życia umierającej żony , które do tej pory było nam nieznane?

Już dawno nie miałam przyjemności czytać takiej książki. Książki, która wzrusza, śmieszy, uczy i dosłownie pochłania cały wolny czas odciągając nas nawet od jedzenia, czy picia.Gdy usłyszałam o nominowanej do Oskara ekranizacji tej powieści postawiłam owej lekturze bardzo wysoką poprzeczkę. Nie wiem dlaczego tak zrobiłam, ale jestem pewna, że wyszło mi to na dobre, gdyż chyba najmilszym uczuciem jest to towarzyszące zawodowi, że dana pozycja jest o wiele lepsza, niż się tego spodziewaliśmy.

Kaui Hart Hemmings zabiera nas na przepiękne, klimatyczne Hawaje, na których życie jak się okazuje niczym nie rożni się od tego na kontynencie. Podróż ta trwa niesamowicie krótko, ale mimo to staje się dla każdego czytelnika wycieczką bardzo osobistą, wartościową i przede wszystkim niezapomnianą. Towarzyszą nam w niej niesamowici bohaterowie, przepiękna sceneria i niesamowita fabuła, a całość uświetnia bardzo plastyczny i przyjemny język i styl autorki.

"Spadkobiercy" to słodko-gorzka, przepiękna opowieść o życiu widziana oczyma przyszłego wdowca, bogacza i niekompetentnego, ale kochającego ojca, którą każdy powinien poznać, tak więc już 9 lutego czem prędzej idźcie do najbliższych księgarni i zaopatrzcie się w choć jeden egzemplarz tej magicznej powieści, bo wierzcie mi naprawdę warto :-)

"Przypominają mi się słowa kierowniczki Buzz's, która powiedziała, że Joanie ożywiała to miejsce. Jestem pewien, że gdyby umarła - gdy umrze - zawieszą jej zdjęcie, bo to jest taka restauracja: na ścianach wiszą zdjęcia miejscowych legend i stałych gości, którzy już nie żyją. Jest mi smutno, że ona musi umrzeć, aby jej zdjęcie zawisło na ścianie albo żebym naprawdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Toskania ostatnimi czasy jest wszechobecna. Filmy, książki, artykuły, reportaże, programy kulinarne - wszystko o tej malowniczej, włoskiej krainie. Wydaje mi się, że temat Toskanii nieco się nam już kolokwialnie mówiąc "przejadł". Gdy słyszymy o czymś, czy o jakimś miejscu zbyt często zaczynamy się irytować i wierzyć w to, że wiemy o nim wszystko i nie chcemy sięgać po kolejne publikacje z nim związane.

"Tysiąc dni w Toskanii", "Winnica w Toskanii", "Dom w Toskanii", "Pod słońcem Toskanii", "Lavinia i jej córki.Toskańska opowieść", "Za oknem cukierni","Toskańska trattoria" - to tylko kilka z wielu ostatnio wydanych pozycji związanych z Toskanią. Ostatnio dołączyła do nich książka Aleksandry Seghi "Słodkie, pieczone kasztany. Toskańskie opowieści ze smakiem." Myślałam,że już nic w tej książce nie może mnie zaskoczyć, czy zaciekawić, jednak z jakiegoś tajemniczego, nieznanego mi powodu po nią sięgnęłam i teraz już po jej przeczytaniu zdecydowanie tego nie żałuję.
"Pojechała, zobaczyła, zawładnęła sercem pewnego Włocha i została. Mieszka tam już od czternastu lat, pracuje , wychowuje małą córeczkę i wciąż nieodmiennie zachwyca się pięknem toskańskiego krajobrazu, tutejszymi zwyczajami i klimatem. O miejscu, które wybrała na swój dom opowiada w sposób porywający, z prawdziwym uczuciem i smakiem, nie tylko tym literackim, ale też kulinarnym. Opowieść o włoskiej codzienności, świętowaniu, testowaniu kandydatek na żonę dla prawdziwego Włocha przeplatają pobudzające apetyt przepisy na dania kuchni toskańskiej, których zapach wręcz unosi się nad kartami tej niezwykle wciągającej historii. "

"Słodkie, pieczone kasztany. Toskańskie opowieści ze smakiem." to nie jest kolejna książka kucharska, przewodnik turystyczny, czy pamiętnik z podróży. To miszmasz, w którym znajdziemy zarówno przepisy na pyszne, tradycyjne toskańskie dania, zapiski o włoskich zwyczajach i świętach, jak i zbiór prywatnych opowieści, pięknych fotografii i mnóstwa historycznych ciekawostek. Ja "odpłynęłam" gdy tylko wyjęłam tę książkę z koperty i ją przekartkowałam - od razu zasiadłam do lektury i nie przerwałam jej aż do ostatniej strony.

Największym atutem tej pozycji jest niewątpliwie charakterystyczny styl autorki, która przekonałaby chyba każdego gbura i niedowiarka o tym, że Włochy, a zwłaszcza Toskania jest pięknym, malowniczym i magicznym miejscem, którym warto się zainteresować. Nawet ja zakochana we Francji pomyślałam, że może warto dać też szansę Toskanii :-) Podczas całej lektury jest miło, ciepło i przyjaźnie - pani Aleksandra oprowadza nas po pięknych terenach, zahacza o klimatyczne restauracje, podsuwa nam pod nos aromatyczne potrawy, przedstawia włoską kulturę i rozpala w nas miłość do Italii.

Książka oczywiście jest również pięknie wydana, co widać już po samej okładce - format albumu, piękne fotografie, przejrzysty układ - to wszystko sprawia, że tę książkę aż chce się eksponować przed większą publicznością i przechwalać się,że ma się w domu tak oryginalne cudeńko.

Komu polecam tę książkę? Wszystkim, bo wszyscy kochamy magiczne miejsca, książki i potrawy.Lektura pozycji :"Słodkie, pieczone kasztany. Toskańskie opowieści ze smakiem." będzie nie lada gratką dla kucharzy, kur domowych, miłośników podróży, zainteresowanych Italią i wszystkich tych, którzy lubią odkrywać nowe miejsca. Uwierzcie mi w tej książce - nawet opowieść o zastosowaniu fasoli we włoskiej kuchni jest interesująca, wciągająca i ciekawa :D

Toskania ostatnimi czasy jest wszechobecna. Filmy, książki, artykuły, reportaże, programy kulinarne - wszystko o tej malowniczej, włoskiej krainie. Wydaje mi się, że temat Toskanii nieco się nam już kolokwialnie mówiąc "przejadł". Gdy słyszymy o czymś, czy o jakimś miejscu zbyt często zaczynamy się irytować i wierzyć w to, że wiemy o nim wszystko i nie chcemy sięgać po...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rewolucja na talerzu Olga Kwiecińska-Kaplińska, Agata Ziemnicka
Ocena 6,3
Rewolucja na t... Olga Kwiecińska-Kap...

Na półkach: ,

Chcesz schudnąć i wyglądać pięknie, a przy tym nie rezygnować ze smacznych potraw i deserów? A może masz ochotę przygotować tradycyjne potrawy w zdrowszy sposób ?
Kochasz słodkie desery i ciasta i już nie raz słyszałeś/aś, że powinieneś/powinnaś je ograniczyć, lecz nie możesz się im oprzeć ?

Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco "Rewolucja na talerzu" musi błyskawicznie znaleźć się w twoich rękach.

"W Rewolucji na talerzu wyjaśniamy, co należy zmienić w kuchni, by pogodzić dwa pozornie skrajne określenia: smaczne i zdrowe. [...] Znajdziesz tu informacje o zbawiennym wpływie poszczególnych produktów na wygląd i zdrowie oraz porady, jak kupować i przechowywać artykuły spożywcze, by nie traciły cennych składników odżywczych. Dzięki tej książce dowiesz się, których produktów unikać, a po które sięgać. Jeśli nie potrafisz gotować i myślisz, że to wyjątkowo trudna umiejętność, znajdziesz wskazówki, które przekonają cię, że nawet pieczenie chleba czy zrobienie pierogów nie jest niczym skomplikowanym."

Wydawać by się mogło, że "Rewolucja na talerzu" to tylko kolejna książka kucharska dodatkowo oparta na programie telewizyjnym i kolejne oklepane przepisy tym razem podpisane przez osoby znane nam z małego ekranu. Nic bardziej mylnego ! Owszem jest to pozycja powiązana z programem emitowanym przez stację TVN Style, ale na pewno nie można jej nazwać "kolejną" i oklepaną.

Gulasz z królika, kebab, mielone z wołowiny z fetą, rosół z lanymi kluskami, chleb żytni na zakwasie, krokiety z kiszoną kapustą i grzybami, czy błyskawiczne ciasto czekoladowe - to tylko kilka z wielu, przepysznych i niskokalorycznych przepisów znajdujących się w tej książce. Co więcej znajdziemy w niej również porady i wskazówki, jak powinniśmy jeść i przyrządzać dania, by były one smaczne i zdrowe oraz pomagały nam zrzucić kilka zbędnych kilogramów.

"Wisienką na torcie" jest przepiękne wydanie "Rewolucji na talerzu". Poczynając od okładki, kończąc na ostatniej stronie wszystko jest idealnie dopracowane. Elegancka, minimalistyczna oprawa graficzna, klarowne przedstawienie treści, piękne fotografie i przejrzysty układ składają się na jedną, idealną całość, która idealnie dopełnia treść merytoryczną.

Przyznam, że nigdy nie oglądałam programu "Rewolucja na talerzu" stacji TVN style, jednak po zapoznaniu się z prezentowaną dzisiaj książką o tym samym tytule wiem, że to się zmieni. Polecam więc zarówno lekturę jak i seanse programu "Rewolucja na talerzu" wszystkim tym, którzy chcą jeść zarówno smacznie, jak i zdrowo, a przy tym również nisko kalorycznie :D

Chcesz schudnąć i wyglądać pięknie, a przy tym nie rezygnować ze smacznych potraw i deserów? A może masz ochotę przygotować tradycyjne potrawy w zdrowszy sposób ?
Kochasz słodkie desery i ciasta i już nie raz słyszałeś/aś, że powinieneś/powinnaś je ograniczyć, lecz nie możesz się im oprzeć ?

Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco "Rewolucja na talerzu"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zuzanna wiedzie normalne, niczym nie wyróżniające się życie. Ma kochającego, wykształconego męża, ukochaną córkę i własne, przytulne mieszkanie.Nagle los stawia ją w sytuacji, w której pozostaje zupełne sama. Ten układ zdarzeń zmusza ją do zmian i zmierzenia się z przeszłością. Bohaterka postanawia wrócić do rodzinnego miasta i tam zastanowić się nad swoim dotychczasowym życiem. Jaką tajemnicę kryje nieznana przeszłość Zuzanny? I jaką rolę odgrywa w jej odkrywaniu mężczyzna poznany w pociągu?


Każda z nas zna kogoś, kto uważa się za eksperta od cudzego życia. Sąsiadka, która całe dnie spędza w oknie, wszechwiedzący dozorca kamienicy, czy rozpowszechniająca plotki ciotka z drugiego końca miasteczka... Ale co, gdy mężczyzna przypadkowo spotkany w pociągu nagle zaczyna opisywać Twoje życie z najdrobniejszymi detalami...?

Recenzje, czy opinie różnych tworów literackich zwykle opierają się na wytyczeniu zarówno wszystkich wad, jak i zalet tych dzieł. Ta opinia książki

Zuzanna wiedzie normalne, niczym nie wyróżniające się życie. Ma kochającego, wykształconego męża, ukochaną córkę i własne, przytulne mieszkanie.Nagle los stawia ją w sytuacji, w której pozostaje zupełne sama. Ten układ zdarzeń zmusza ją do zmian i zmierzenia się z przeszłością. Bohaterka postanawia wrócić do rodzinnego miasta i tam zastanowić się nad swoim dotychczasowym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Louis Silvie Zamperini. Bohater. Łobuz. Złodziej. Atleta. Bohater. Lotnik. Syn. Brat. Szwagier. Bohater. Mąż. Ojciec. Weteran wojenny. Człowiek, który nigdy się nie poddał.

"Niezłomny" to książka napisana przez bestsellerową autorkę Laurę Hillenbrand, której poprzednia powieść okazała się czytelniczym hitem i została również zekranizowana.


"Niezłomny" to historia Louisa Zamperini - łobuza, złodziejaszka, trudnego, pełnego energii chłopca, syna włoskich emigrantów, który zawsze znajdował się tam, gdzie nie powinien

"Niezłomny" to historia Louisa Zamperini - jednej z największej nadziei sportowych Amerykanów. Rekordzisty i najlepszego biegacza swoich czasów, który budził podziw u samego Hitlera i wcale się tym nie przejmował.

"Niezłomny" to historia Louisa Zamperini - lotnika, który w czasie Drugiej Wojny Światowej bombardował Japońskie oddziały na Pacyfiku, aż w końcu sam został strącony wprost w rozległe wody i dryfował na oceanie przez 47 dni praktycznie bez wody i jedzenia, nękany przez rekiny i raz ostrzeliwany przez japoński bombowiec, by w końcu dopłynąć do wyspy zapełnionej wrogimi Japończykami i stać się jeńcem Japończyków.

"Niezłomny" to historia Louisa Zamperini - człowieka, który przeżył Drugą Wojnę Światową, by założyć rodzinę, głosić świadectwo o swoim przepełnionym nadzieją życiu i napawać innych ludzi wolą walki.

"Niezłomny" to książka napisana kobietę, dla której bohater jest idolem i wzorem do naśladowania i która chce by dla nas również stał się on autorytetem, a jego historia dawała nam siłę i energię na dalsze życie.

"Niezłomny" to pięknie wydany album o życiu tak niesamowitego człowieka, upiększony świetnymi fotografiami i piękną okładką.

Tak jak już to powtarzałam przy recenzowanych biografiach, czy niektórych książkach takich dzieł się nie ocenia. Nie będę więc oceniać "Niezłomnego", ani też się długo o tej powieści rozpisywać. Pozostaje mi tylko stwierdzić, że warto, naprawdę warto sięgnąć po tę książkę bo jest to dobrze napisana powieść opowiadająca historię, która nigdy się nie powtórzy i udowodni niedowiarkom, że cuda naprawdę się zdarzają. Osobiście umieszczam tę książkę na liście jednej z najlepszych wydanych w Polsce lektur roku 2011 . GORĄCO POLECAM !!!

Louis Silvie Zamperini. Bohater. Łobuz. Złodziej. Atleta. Bohater. Lotnik. Syn. Brat. Szwagier. Bohater. Mąż. Ojciec. Weteran wojenny. Człowiek, który nigdy się nie poddał.

"Niezłomny" to książka napisana przez bestsellerową autorkę Laurę Hillenbrand, której poprzednia powieść okazała się czytelniczym hitem i została również zekranizowana.


"Niezłomny" to historia Louisa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pamięć. Jej rolą jest zachowywanie przeżyć z przeszłości i przypominanie nam ich w teraźniejszości. Pamięć jednak nie ma zdolności informowania nas o tym co nas czeka , przez co przyszłość jest dla nas jedną, wielką tajemnicą.

Co zrobić jeśli nasza pamięć zwariowała?

W przypadku London tak właśnie się stało. Jej pamięć zwariowała. Codziennie o godzinie 4:33 wszystkie wspomnienia bohaterki rozpływają się i stają nicością ustępując miejsca wiadomościom o wydarzeniach, które miejsce będą miały w bliższej i dalszej przyszłości. Jedynym ratunkiem od stania się "odludkiem" są dla London codzienne notatki, które sporządza codziennie przed snem.

"Zapomniane" to książka, która wzbudziła we mnie różne emocje - i te pozytywne i te negatywne. Negatywne pojawiły się tuż po zaczęciu lektury, dlatego, że rozpoczyna się ona bardzo niewinnie, nonszalancko i niestety niezaprzeczalnie bardzo podobnie do innych, mało ambitnych powieści młodzieżowych . Autorka przedstawiła nam mało barwną postać lekko zagubionej nastolatki, innej od rówieśników, która z powodu swojego roztargnienia już na starcie powieści zakochuje się w super przystojnym chłopaku - czy my już tego skądś nie znamy ? Na szczęście w drugiej połowie książki akcja nabiera niesamowicie szybkiego tempa i z typowej, przeciętnej książki "Zapomniane" zmieniają się w świetną powieść sensacyjną, a nawet kryminał dla młodzieży.

Po tej swoistej przemianie nie przeszkadza nam miejscami jeszcze nie dopracowany styl debiutującej autorki, mało oryginalny początek powieści, czy niektóre "blade" postacie. Akcja i fabuła leczą i maskują wszystkie małe potknięcia. Przyznam, że po pierwszych chwilach z tą książką nie liczyłam na takie zaskoczenie, a tu proszę dostałam książkę, która początkowo drażniła się ze mną, by później udowodnić mi, że jest naprawdę dobrą, noworoczną pozycją na rynku.

Czy polecam tą książkę ? No pewnie ! Zwłaszcza młodzieży, która twierdzi, że książki to przeżytek - gwarantuję wam że ta powieść zmieni wasze podejście do literatury :-) Do tych , którzy sięgną po "Zapomniane" i początkowo nie będą z tej lektury zadowoleni - uwierzcie mi, że w trakcie wasza niechęć zmieni się w fascynację i totalne "zaczytanie". Tak więc gorąco zachęcam do lektury debiutu literackiego Cat Patrick "Zapomniane" , chociażby dlatego ,że trzeba wspierać dobrze prosperujących autorów :-)

Pamięć. Jej rolą jest zachowywanie przeżyć z przeszłości i przypominanie nam ich w teraźniejszości. Pamięć jednak nie ma zdolności informowania nas o tym co nas czeka , przez co przyszłość jest dla nas jedną, wielką tajemnicą.

Co zrobić jeśli nasza pamięć zwariowała?

W przypadku London tak właśnie się stało. Jej pamięć zwariowała. Codziennie o godzinie 4:33 wszystkie...

więcej Pokaż mimo to