-
Artykuły
„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać23 -
Artykuły
„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz1 -
Artykuły
Wakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-05-10
2024-04-11
2024-03-21
"Dla Lucy" to kolejna książka napisana wyłącznie z męskiej perspektywy. To uważam, za jej ogromny plus. Zdecydowanie brakuje mi takich książek. I myślę, że na tym mogę zakończyć pozytywną część mojej opinii🤭
Początkowo myślałam, że ta historia skradnie moje serce. Bardzo lubię wątki, jakie zostały tu wykorzystane. Do tego liczyłam też na wyciskacz łez. Niestety "Dla Lucy" nie sprawiła, żebym płakała ani nie skradła mojego serca.
Tatum jest chyba jedna z najgorszych bohaterek, z jakimi miałam do czynienia. Odnosiłam wrażenie, że ta kobieta o wszystko obwiniała Emmeta. Potrafiła się przyczepić i dosłownie o każdą drobnostkę. Jej drugie imię to hipokryzja. Zachowanie tej postacią bardzo mi się to nie podobało. To, co ona uważała za dobre i odpowiednie dla wszystkich, w momencie, kiedy robił to Emmet było złe.
Emmet to bohater, który powinien być uznany za świętego. Jego pokłady cierpliwości są tak duże, że nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Kochał swoją córkę tak jak każdy rodzic powinien. Była dla niego najważniejsza. Zawsze pierwsza. Niestety jego postać też nie jest według mnie idealna. Nie podobało mi się to, jak brał na siebie każdy problem.
W ogóle nie czułam więzi tej pary. Łączyło ich dziecko i nic więcej. W ich małżeństwie ponoć była pasja...no ja jej tam nie znalazłam. Nie odpowiadało mi ich podejście do związku. Po jakiej tragedii doświadczyli potrzebowali terapii i pomocy innych. Wspólnego przepracowania problemów. A moim zdaniem zamknęli się w sobie i żyli osobno, obok siebie. Komunikacja, która jest podstawą, u nich zawiodła.
Chociaż historia miała potencjał, to niestety, ale czego się zabrakło. Była mdła i banalna. Nie czułam emocji bohaterów. Im bardziej się w nią zagłębiałem, tym bardziej widziałam jak bardzo jest niedopracowana.
Nie wiem czy to nieznajomość i brak chęci zagłębienia się w temat, ale niektóre wątki nie były dobrze pociągnięte. Były szybko kończone jakby autorka chciała koniecznie je wpleść w fabule, ale nie miała na nie pomysłu. Podobnie było z zakończeniem książki. Wszystko odbyło się tak szybko, stanowczo za szybko.
Czy polecam? Nie. Chociaż mam świadomość, że są osoby którym ta książka naprawdę się spodoba. Ja nie będę należeć do tego grona.
"Dla Lucy" to kolejna książka napisana wyłącznie z męskiej perspektywy. To uważam, za jej ogromny plus. Zdecydowanie brakuje mi takich książek. I myślę, że na tym mogę zakończyć pozytywną część mojej opinii🤭
Początkowo myślałam, że ta historia skradnie moje serce. Bardzo lubię wątki, jakie zostały tu wykorzystane. Do tego liczyłam też na wyciskacz łez. Niestety "Dla...
2024-02-28
"Gabriel, chłopiec, który pozwolił sobie zapomnieć o miłości i ja, dziewczyna, która dopilnowała, by jej nie pamiętać."
Dwie osoby złamane przez życie. Dwie dusze, które w jakiś sposób zostały pozbawione miłości. Ellie, która otoczyła się murem swoje serce. I Gabriel, który jako dziecko został skrzywdzony.
"Jakbyśmy specjalnie zostali ukształtowani niczym dwie idealnie do siebie pasujące rzeźby."
Dwie pozornie różnie osoby, które były do siebie bardziej podobne niż im się wydawało. Gabriel myślał, że potrzebuje Ellie, by móc nauczyć się znosić bliskość fizyczną długiego człowieka. Jednak w moim odczuciu to Ellie była tą, która potrzebowała jego pomocy.
Podobała mi się ich relacja. Widziałam, że według niektórych rozwijała się za wolno, była nudna. Według mnie właśnie to było w niej piękne #slowburn pasował tutaj idealnie. Przy tym, co przeżyli bohaterowie, żadna dobra relacja nie powinna rozwijać się w szybkim tempie.
Myślałam, że w "Most of All You" wątek wymuszonej bliskości będzie trochę bardziej rozbudowany. Początkowo liczyłam na więcej "nauki" dotyku w wykonaniu Gabriela. Jednak po przeczytaniu książki myślę, że nie tylko to było tutaj najważniejsze. Gabriel właściwie sam przezwyciężył swój lęk i dzięki Ellie zobaczył, że bliskość innej osoby nie zawsze musi przynosić ból i cierpienie.
Ellie zawdzięcza Gabrielowi równie duzo. Pomógł jej pokochać sama siebie. Pokazał, że miłość nie zawsze musi być zła. Dzięki niemu uwierzyła w siebie. W to, że jest warta kochania i może osiągnąć coś więcej niż do tej pory.
Mia w dość emocjonalny sposób kolejny raz przedstawiła nam obraz miłości pełnej czułości, nadziei i cierpliwość. Czy płakałam? Nie, szczerze mówiąc nawet się nie wzruszulam. Mały minus książki to według mnie za słabe rozwinięcie przeszłości Ellie, bo już przy prologu się jej domyśliłam. Może wtedy byłoby to dla mnie bardziej szokujace. Podobnie z przeszłością Gabriela. Nie mniej jednak przeszłość bohaterów wiązała się z bólem i cierpieniem. I to autorka pokazała doskonale. Polecam 💛
"Gabriel, chłopiec, który pozwolił sobie zapomnieć o miłości i ja, dziewczyna, która dopilnowała, by jej nie pamiętać."
Dwie osoby złamane przez życie. Dwie dusze, które w jakiś sposób zostały pozbawione miłości. Ellie, która otoczyła się murem swoje serce. I Gabriel, który jako dziecko został skrzywdzony.
"Jakbyśmy specjalnie zostali ukształtowani niczym dwie idealnie...
2023-12-31
Czy można byc obciążonym klątwą? Czy można kochać kilka kobiet? Severo Noir Navarro nigdy w to nie wierzył. Lerate była dla niego tą jedyną. Tą której nigdy nie zdradzi. Jednak życie pisze swoje scenariusze i nie można być pewnym niczego.
Francisca przysięgła zemste Bractwu Wybrzeża i to właśnie Severo miał jej w tym pomóc. Łączy ich przyjaźń. Tylko czy obojgu to wystarcza?
"Czarne żagle. Miłość" to tom kończący serię o braciach Noir. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że spodoba mi się romans historyczny, a do tego o piratach. W sumie spodoba się to mało powiedziane.
Myślałam, że ta część będzie bardziej skupiona na najstarszym z braci. Dla mnie kluczową postacią była Francisca, w której od początku historii zaszła ogromna zmiana. Jako Paco była dziewczyną, która obawiała się wielu rzeczy. Teraz stała się kobietą, która dzięki swojej wytrwałości mogła zdobyć cały świat. Hartu ducha mógł jej zazdrości każdy. Była niezłomna i piekielnie zdeterminowana w odnalezieniu Marcosa. Właśnie taką postawą zyskała poparcie i szacunek wśród załogi Czarnych braci. Wszyscy podziwiali ją za jej odwagę.
Severo w poprzednich tomach dał się poznać jako najspokojniejszy z braci. Najbardziej rozsądny, powściągliwy i bardzo opanowany. Owszem taki był i teraz, ale w tym tomie zobaczyliśmy także jego drugą stronę. Zdarzało mu się być impulsywnym, działać pod wpływem chwili.
Tę dwójkę łączyła przede wszystkim przyjaźń. Oboje byli dla siebie wsparciem. Severo roztoczył nad Francisca płaszcz ochronny. Zawsze chętny do pomocy i trosliwy. Kiedy zabrakło Marcosa, to właśnie on miał sprawić, że Paco będzie bezpieczna i ruszy dalej ze swoim życiem.
Chociaż Severo czuł do Francisci coś więcej, z szacunku do Lerate, Marcosa i samej Paco, próbował walczyć ze swoimi uczuciem. Niestety nie było dane mu wygrać. Kiedy jego serce dochodziło do głosu, rozum często nie miał nic do powiedzenia. I mimo że widziałam, jak toczył wewnętrzną walkę, nie godziłam się z niektórymi jego czynami. Cieszyłam się, kiedy Francisca postawiła jasną granicę i zdystansowała się od niego. Jednak mur, który ich zaczął dzielić, powodował, że obojgu brakowało ich dawnej relacji. I przyznam, że akurat to było bolesne w czytaniu.
Ogromnym plusem było wplecenie w fabułę fragmentów poświęconych przeszłości Severo. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć, jak rodziły się uczucia między nim a Lerate, a także jak budował więź z Paco. Łatwiej mi było poczuć jego emocje i zrozumieć jego zachowanie.
To, co właściwie uznaje już za normę u autorki to dopracowanie szczegółów fabuły. W przypadku tej książki nic się nie zmieniło. Został zastosowany odpowiedni język, przedstawione są przeróżne obyczaje, i to nie tylko pirackie. Widać, że tej kwestii zostało poświęcone wiele uwagi i pracy.
Ta książka, a nawet cała seria to również sporych rozmiarów burza emocji. Był śmiech, radość, smutek i niedowierzanie. Przy tym tomie zdarzyło mi się parę razy wzruszyć. Końcówka księżki, czyli coś, co pewnie wiele osób zdenerwowało, bardzo mi się podobała. Kolejny raz jestem w mniejszości, ponieważ takie rozwiązanie w fabule było dla mnie najbardziej właściwe.
W tej części pojawił się także nowy bohater, Tore, który jest teraz moim ulubieńcem serii. Severo spadł z piedestału i jest teraz na trzecim miejscu, zaraz po Paco. Postać Torego...🥵 tylko tyle napisze. Powinien dostać metal za cierpliwość i wyrozumiałość.
Czy polecam Wam tę serię? Oczywiście, że tak. Całym sercem zachęcam was do sięgnięcia po nią. Wśród tak dużej ilości książek, ta seria zdecydowanie się wyróżnia. Jest czymś nowym i świeżym. Także wypływajcie na szerokie wody razem z Czarnymi braćmi🖤🖤
Czy można byc obciążonym klątwą? Czy można kochać kilka kobiet? Severo Noir Navarro nigdy w to nie wierzył. Lerate była dla niego tą jedyną. Tą której nigdy nie zdradzi. Jednak życie pisze swoje scenariusze i nie można być pewnym niczego.
Francisca przysięgła zemste Bractwu Wybrzeża i to właśnie Severo miał jej w tym pomóc. Łączy ich przyjaźń. Tylko czy obojgu to...
2023-11-30
On ucieleśnienie męskości. Ona piękna i charakterna. Abi i Zack to para bohaterów, której nie da się nie lubić. #agegap #slowburn to motywy, które moim zdaniem pasowały do tej fabuły idealnie.
Motyw amnezji głównej bohaterki był bardzo ciekawy. Abi musiała nauczyć się funkcjonować w codzienność, której nie znała. Nie wiedziała o sobie podstawowych rzeczy. Czytając książkę, w wielu momentach czułam jej zagubienie. Autorka idealnie ukazała rozdarcie bohaterki.
Abi nie mogła odnaleźć się w świecie przedstawianym przez Hamiltona czy jej matkę. Każde z nich wywierało na niej presje. Oczekiwali, że szybko dojdzie do siebie. Chcieli zrobić z niej osobę, która nie była, licząc na to, że będzie ich marionetką. Jednak kobieta czuła, że z Zacharym również coś ją łączy. Przez amnezję nie widziała kim dla siebie byli. Potrzebowała opieki, a Zack był tym, który jej to zapewnił. Jako jedyny robił to bezinteresownie. Podobało mi się to, jak zachęcał ją do poznawania prawdy. Dawał jej wskazówki. Abi łączyła kropki, które z czasem tworzyły cały spójny obraz.
Pozostałe postacie także były dobrze wykreowane. Hamilton, który był przebiegły. Udając bliską osobę, spowalniał Abi w powrocie do zdrowia. Relacja Hamilton i Zacha nie działała tak, jak powinna. Hamilton wykorzystywał brata, traktował go jak bankomat. Podobnie jak w przypadku Abi, wzbudzał w nim wyrzuty sumienia, by osiągać swoje cele. W moim odczuciu wiele razy zachowywał się jak dziecko.
Do tego jeszcze matka Abi, która również nie zachowywała się tak, jak na matkę przystało. Przyjaciółki Ani, które także miały wpływ na jej zycie. No i mamy jeszcze Everly, czyli asystentka Zacha, która była urocza i sarkastyczna. Bardzo ją polubiłam.
To, co bardzo podobało mi się w tej książce to dobrze zbudowane intrygi i tajemnice. Akcja rozwijała się w odpowiednim tempie. Wszystko zostało przemyślane i pociągnięte do końca. Każdy wątek czy to dotyczący wypadku Abi, czy firmy Zacha, był wyjaśniony. Nic nie zostało urwane w połowie.
Książka bardzo mi się podobala, ale jeśli mam być szczerza dla mnie ta książka jest najsłabszą pozycją autorki. Osobiście wolę poprzednie serie, zwłaszcza KodeX. Ta jest dla mnie za prosta, za łatwa to przewidzenia, ale mimo wszystko ma swój urok i świetnie się ją czytało. Polecam💜
On ucieleśnienie męskości. Ona piękna i charakterna. Abi i Zack to para bohaterów, której nie da się nie lubić. #agegap #slowburn to motywy, które moim zdaniem pasowały do tej fabuły idealnie.
Motyw amnezji głównej bohaterki był bardzo ciekawy. Abi musiała nauczyć się funkcjonować w codzienność, której nie znała. Nie wiedziała o sobie podstawowych rzeczy. Czytając książkę,...
2023-11-15
Sam w torbie zabranej po treningu znajduje buty, które zdecydowanie nie należą do niej. Zresztą podobnie jak torba. Okazuje się, że wychodzą z siłowni, przez pomyłkę zabrała torbę Nishy, którą właśnie zostawił mąż. Porzucona odkryła całkiem inne życie. Jedno wyjście na siłownię i buty, zabrane przez pomyłkę mogą znacząco wpłynąć na czyjeś życie.
Nisha i Sam są bardzo różne. Sam prowadzi normalne życie. Codziennie chodzi do pracy, w której czuję się niedoceniona. Potem wraca do domu, gdzie domownicy nie widzą, ile wysiłku wkłada w utrzymanie domu.
Nisha to kobieta z tzw. wyższych sfer. Jej miłością są ubrania i inne dobra materialne. Miałam wrażenie, że jej rola w małżeństwie jest dobrze wyglądać.
Bohaterki połączyły zbieg okoliczności i buty, a ich życie wywróciło się do góry nogami.
Początkowo miałam problem z narracją i wciągnięciem się w fabule, ale to szybko się zmieniło. Bardziej wciągnęła mnie historia Nishy, jednak postać Sam i jej wątek również były ciekawe.
Dzięki sytuacji, w jakiej znalazły się bohaterki, obie zmieniły coś w swoim podejściu do wielu spraw. Widać było jak Nisha zmienia swoje podejście do innych. Jak wchodzi w nowe, lepsze relacje. To, co kiedyś było dla niej istotne, zaczynało mieć mniejsze znaczenie. Kibicowałam Sam w momencie, kiedy wszystko spadło na jej barki, a jej rodzice dokładali jej pracy. Jej pokłady cierpliwości są chyba nieskończone.
To kolejna książka Jojo, która bardzo mi się podobała. Będziecie się śmiać, wzruszać, poczujecie złość na niektórych bohaterów. Bardzo podobał mi się wiek postaci i to jak normalne, przyziemne życie prowadziła jedna z nich. Brakowało mi książek z takimi bohaterkami. Czasami miałam ochotę krzyknąć You go girl! Do tego autorka dobrze wykreowała postacie drugoplanowe. Były ciekawe, miały swoje wątki. Poruszyła także różne istotne tematy dotyczące różnych chorób czy orientacja seksualna. Pokazała siłę przyjaźni i to jaki ważne jest mieć kogoś bliskiego w swoim otoczeniu. Polecam❤️
Sam w torbie zabranej po treningu znajduje buty, które zdecydowanie nie należą do niej. Zresztą podobnie jak torba. Okazuje się, że wychodzą z siłowni, przez pomyłkę zabrała torbę Nishy, którą właśnie zostawił mąż. Porzucona odkryła całkiem inne życie. Jedno wyjście na siłownię i buty, zabrane przez pomyłkę mogą znacząco wpłynąć na czyjeś życie.
Nisha i Sam są bardzo...
2023-10-04
Rok, który Cecelia miała spędzić u ojca, zapowiadał się jako najgorszy rok w jej życiu. To, co przeżyła w ciągu kilku miesięcy w Triple Falls, całkowicie zmieniło ją jako kobietę i nieodwracalnie wpłynęło na jej życie.
W pierwszej części książki Cee po tym, jak została potraktowana, leczy swoje załamane serce. W niektórych momentach kolejny razy mnie irytowała. Z jednej strony mówiła, że ma dość użalania się nad sobą. Skoro została porzucona musi zapomnieć, być twarda i iść dalej ze swoim życiem. Z drugiej strony robiła wszystko by nawiązać kontakt z bractwem. Miałam wrażenie, że w tej części trochę kręcimy się w kółko.
"Zrobiłem to, co robią złodzieje. Ukradłem Cię"
Na jej drodze stanął Tobias, który okazał się tajemniczym Francuzem. Pewny siebie, okrutny, arogancki, bez pytania wszedł z butami w jej życie. Granica między nienawiścią a miłością się zatarła. Cee czy tego chciała, czy nie, kolejny raz oddała swoje serce. Oddała je w ręce kogoś, kto potraktował je w okrutny sposób. Szukając miłości, pragnąc bycia dostrzeżoną, kolejny raz została oszukana. Uczucie, które zrodziło się z chęci zemsty, gniewu, poczucia zdrady i trochę ciekawości ze strony Tobiasa, przyniosło Cee wiele bólu i cierpienia.
Może wyjdę na dziwną, ale przy 25 rozdziale obyło się bez łez. Chyba podświadomie przeczuwałam, że coś takiego się wydarzy i się do tego przygotowałam.
Miłość do "Exodus" przyszła dopiero przy drugiej części. Zachowanie Cee się zmieniło. Dorosła, chciała walczyć o swoje szczęście, nie denerwowała mnie już tak bardzo. A właściwie jej kibicowałam i zgadzałam się z wieloma jej wyborami. Nie wszystko co robiła było dobre, jednak wydaje mi się, że postępowała słusznie.
Niektóre momenty w tej części wzruszyły mnie bardziej niż cały 25 rozdział. Były dla mnie bardziej emocjonalne, czułam większy smutek. Żałowałam, że tak potoczyły się losy Cee. Nie dość, że została porzucona, okrutnie potraktowana, to jeszcze straciła osoby, które uważała za przyjaciół. Wydawało mi się, że dla męskich bohaterów pójście dalej było dużo łatwiejsze niż dla Cee.
Kończąc pierwszą część książki myślałam, że nie sięgnę po trzeci tom, ale druga część i to jaka stała się Cee, przekonało mnie to kolejnego tomu. Właśnie wtedy zakochałam się w tej historii. "Exodus" zachował klimat, jaki mieliśmy w "Flock". Dalej było tajemniczo, burzliwie, namiętnie. I chociaż tajemnice się wyjaśniły, to czuję, że to jeszcze nie koniec tej historii. Jeszcze czymś nas zaskoczy.Polecam🖤
Rok, który Cecelia miała spędzić u ojca, zapowiadał się jako najgorszy rok w jej życiu. To, co przeżyła w ciągu kilku miesięcy w Triple Falls, całkowicie zmieniło ją jako kobietę i nieodwracalnie wpłynęło na jej życie.
W pierwszej części książki Cee po tym, jak została potraktowana, leczy swoje załamane serce. W niektórych momentach kolejny razy mnie irytowała. Z jednej...
2023-09-14
"Pora wstąpić do piekła"
Zadanie captive polega na zdobywaniu kontaktów, negocjacjach i obserwacji konkurencji. Jednak Ella nie miała z tym nic wspólnego. Jej kobiecości była wykorzystywana w brutalny sposób, a życie zamienione w piekło. Gdy trafiła do rodziny Scott, myślała, że nic się nie zmieni. Asher był aroganckim i pewnym siebie przywódcą, który miał powody, by nienawidzić catpvie. Życie Elle zależało od niego, ale jemu nie zależało na tym, by dziewczyna przetrwała.
Muszę przyznać, że w tej książce podobało mi się chyba wszystko. Bohaterowie byli świetnie wykreowani, tempo akcji wywarzone, a sama fabuła bardzo ciekawa. Właściwie ta historia jest nietuzinkowa i jest czymś nowym wśród tak wielu historii z podobnymi motywami. Jest to książka z rodzaju #darkromace więc powinniście pamiętać o przeczytaniu ostrzeżeń. Chociaż muszę przyznać, że to bardzo łagodny dark. Oczywiście to jest tylko moje zdanie, po prostu przeczytałam już dużo mroczniejsze książki🤭
Ella to dziewczyna skrzywdzona już w młodym wieku. Wszystko, co przeszła w swoim życiu wpłynęło na to, że miała napady paniki, koszmary i nie ufała zadnemu mężczyźnie. Asher miał dobre życie, jednak pewne wydarzenia sprawiły, że zamienił się w arogancką bryle lodu.
Kiedy Ash stał się nowym właścicielem Elli, chciał ją zniszczyć. Robił wszystko, by dziewczyna go nienawidziła. Stosowanie przemocy fizycznej czy psychicznej miało pomóc mu osiągnąć ten cel. Oczywiście nie chwalę jego zachowania, ale on jako postać jest idealnym przykładem, jak powinien zachowywać się taki bohater. Ella postanowiła podjąć grę Asha i systematycznie mu się stawiała. Miło było czytać, jak czasami doprowadzała go do białej gorączki. Postawa Elli momentami była bardzo silna, ale często słowa Asha bardzo ją bolały. Mimo niechęci, jaką się darzyli i ciągłym dogryzaniu sobie, zbliżali się do siebie coraz bardziej.
W książce dało się wyczuć momenty, kiedy hate zamieniało się w love, a enemies w lovers. Wtedy Asher stawał się wręcz uroczy. Mimo że wcześniej traktował Elle jak zabawkę i starał odstraszyć ją od swojej osoby, dziewczyna w jakimś stopniu mu zaufała. Przywiązali się do siebie. Każda zmiana nastawienia Asha do Elli była widoczna w jego gestach. Zaczął ją chronić, jej dobro było dla niego ważne, a ona poczuła się przy nim w bezpieczna.
W postawie Ashera był jakiś sens. Starał się odtrącać Elle, ignorować ją, tak by się do niej nie przywiązać. Nie chciał być za kogoś odpowiedzialny. W razie wypadku miałby kogo stracić. Jednocześnie chciał mieć ją blisko. Widać było, w których monetach książki Ash się plątał w swoich emocjach.
Postaci drugoplanowe również były ciekawe. Kiara jako pierwsza wyciągnęła rękę do Elli. Stała się dla niej przyjaciółka. Z kolei Ben zachowywał się jak starszy brat. Dla rodziny Scott bliscy byli priorytetem, a Ben i Kiara pokazali Elli co to znaczy mieć rodzinę.
W książce nie zabrakło akcji, różnych intryg i kilku niewiadomych, które z każdym rozdziałem składały historię w całości. Książka dostarcza nam wielu emocji, momentami jest zaskakująca, a kilka stron dalej będzie urocza. Ważne by pamiętać, że to fikcja, wtedy docenicie bohaterów i ich zachowanie.
Powiem Wam, że dawno nie czytałam książki, której ciąg dalszy sprawdzałam w internecie. Oczywiście przeczytałam na Amazonie opis kolejnego tomu i @flow liczę na szybkie wydanie. Osobiście już nie mogę się go doczekać. Jeśli to jest debiut autorki, to chylę czoła. Koniecznie przeczytajcie, bo książka jest świetna. Polecam🖤
"Pora wstąpić do piekła"
Zadanie captive polega na zdobywaniu kontaktów, negocjacjach i obserwacji konkurencji. Jednak Ella nie miała z tym nic wspólnego. Jej kobiecości była wykorzystywana w brutalny sposób, a życie zamienione w piekło. Gdy trafiła do rodziny Scott, myślała, że nic się nie zmieni. Asher był aroganckim i pewnym siebie przywódcą, który miał powody, by...
2023-08-25
Sadie, robiła karierę w finansach, przez co jej życie osobiste bardzo na tym ucierpiało. Pomyłka w wyborze portalu internetowego sprawiła, że poznała Jacka, który wydaje się nudny facetem. Jednak Jack jest właścicielem kamienicy, a Sadie pilnie potrzebuje nowego mieszkania. Dla obojga bohaterów to nowy rozdział w życiu, który przyniesie wiele zmian w przyszłości.
Polubiłam postać Jacka. Artystyczna dusza, geek, nerd. Trochę zamknięty w sobie, lubiący przesiadywać w swojej #mancave Sama chciałabym mieć taką jaskinie😅
Mam mieszane uczucia co do głównej bohaterki. Saide jest radosna, trochę zołzowata, ale to akurat w niej lubiłam. Była bardzo bezinteresowna w wielu aspektach. W książce mamy wykorzystany wątek, który bardzo lubię, czyli #grumpyandsunshine I faktycznie Sadie była takim słoneczkiem, a Jack mrukiem. Ich relacja była urocza. Dopełniali się w wielu kwestiach. Sadie wciągnęła Jacka w życie społeczne, którego on od wielu lat unikał. Jack pomógł Sadie w budowaniu jej samooceny. Dzięki jego pomocy czuła się bardziej wartościowa.
Jednak w książce były dwa momenty, kiedy zachowanie bohaterki mi się nie spodobało. Sadie uważała, że Jack nie jest w jej typie. Czasami miałam wrażenie, że trochę wyśmiewa jego zamiłowanie do komiksów, superbohaterów. W momencie zmiany wyglądu nagle znalazł się w kręgu jej zainteresowań, stał się dla niej atrakcyjny. Drugim taki negatywnym momentem była sytuacja, kiedy wymieniała, za co lubi Jacka. Kobieta na pierwszym miejscu wymieniła jego idealne mieszkanie, później wygląd, a na końcu charakter. Może się czepiam, ale takie momenty w fabule mnie trochę denerwują i uważam, że to trochę płytkie.
Ostatnią rzeczą, która średnio mi się spodobała w książce to tłumaczenie przezwisk, jakie Sadie nadawała przyjaciołom. Niektóre wydawały mi się trochę niepasujące do książki. Jednak mogę zrozumieć to, że ciężko czasami jest przetłumaczyć niektóre elementy fabuły, tak by miało to ręce i nogi. Sam fakt nadania przezwisk mi się podobał 😉
Książka była przyjemna i zabawna. Przez styl autorki zaliczyłabym ją do lekkich. Choć pojawiły się elementy, które do łatwych nie należą, to nie były one jakoś bardzo rozwinięte. Nie powinno to przytłoczyć czytelnika. Każde z bohaterów mierzyło się z jakiegoś rodzaju traumą. Fajnie, że nie były to płytkie postacie. Byli przeciwieństwami, które się przyciągają. Oboje się uzupełniali i wyciągali ze swoich dołków.
Mimo tych kilku minusów mogę śmiało powiedzieć, że przyjemnie spędziłam czas czytając #UmowaNaMiłość i mogę ją Wam polecić.
Sadie, robiła karierę w finansach, przez co jej życie osobiste bardzo na tym ucierpiało. Pomyłka w wyborze portalu internetowego sprawiła, że poznała Jacka, który wydaje się nudny facetem. Jednak Jack jest właścicielem kamienicy, a Sadie pilnie potrzebuje nowego mieszkania. Dla obojga bohaterów to nowy rozdział w życiu, który przyniesie wiele zmian w przyszłości.
Polubiłam...
2023-08-11
Bree by zapomnieć o problemach związanymi z wydarzeniami w jej życiu, uciekła ze swojego rodzinnego miasta. Chciała dla siebie nowego początku. W małym cichym miasteczku poznała Archera, który został odtrącony przez mieszkańców. Połączyła ich przyjaźń, która zmieniła życie obojga.
"Przekazywaliśmy sobie tysiąc słów, nie wymawiając ani jednego"
Bree przytłoczona swoją codziennością, szukała spokoju w cichym miasteczku. Dziewczyna jest bardzo ciepłą i radosną osoba. Mimo, że przeżyła tragedię w swoim życiu, nie zmieniła nastawienia do ludzi.
Archer ze względu na swój dotychczasowy tryb życia był bardzo nieśmiały i wycofany. Przez jego niepełnosprawność unikał kontaktu z innymi. Nie wiedział jak obcować z innymi i nie ufał ludziom. To sprawiło, że był zamkniętym w sobie samotnikiem.
"Jest tyle innych sposobów, żeby się porozumieć, Archer. Uwielbiam je wszystkie"
Archer był przeciwieństwem mężczyzn, z jakimi spotykała się Bree. Mimo jego niepełnosprawności, traktowała go jak normalną osobę. Dała mu coś, czego nie dostał od pozostałych mieszkańców. Sposób w jaki ta dwójka się komunikowała był piękny. Znajomość języka migowego pozwoliła im na swobodną rozmowę, ale to gęsty sprawiły, że wytworzyła się między nimi piękna więź. Bree dostrzegła w nim cechy, których inni niezauważali. Choć nie było to łatwe, pomogła mu wrócić do normalnego życia.
To chyba jedna z najlepszych książek z małomiasteczkowym wątkiem jaką czytałam. Jak nie lubię aż tak romantycznych książek, tak tę kocham. Mamy tutaj motyw #grumpyandsunshine #dualpov i #friendstolovers. Czytając ją miejcie w pogotowiu chusteczki i bądźcie gotowi na wiele emocji. Z pewnością będą momenty, kiedy się wzruszycie, jak i takie, które uznacie za urocze. Archer's Voice czytałam drugi raz i choć wiedziałam co mnie czeka, to i tak przeżywałam rozwój wydarzeń. Historia bohaterów jest prosta, klasyczna i ponadczasowa. Niesie ze sobą ważne przesłanie. Każdy z nas zasługuje na uwagę. Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu przyjaciół i bliskich osób. Polecam Wam tę historię🩵
Bree by zapomnieć o problemach związanymi z wydarzeniami w jej życiu, uciekła ze swojego rodzinnego miasta. Chciała dla siebie nowego początku. W małym cichym miasteczku poznała Archera, który został odtrącony przez mieszkańców. Połączyła ich przyjaźń, która zmieniła życie obojga.
"Przekazywaliśmy sobie tysiąc słów, nie wymawiając ani jednego"
Bree przytłoczona swoją...
2023-05-19
Mijają trzy miesiące, od kiedy Adam zerwał kontakt z Rose. Tęsknota i ból po rozstaniu towarzyszą jej każdego dnia. Rose próbuje skupić się na swojej audycji, którą musi wznowić. Kiedy dziewczyna myśli, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i jakoś pozbiera się po utracie Adama, ten znowu staje na jej drodze. Kolejny raz rozbudza w niej uczucia i marzenia. Czy ta dwójka moze mieć swój happy end?💜
Dla Adama walka z uzależniem nie skończyła się po wyjęciu z kliniki odwykowej, ona się dopiero się zaczynała. Widzimy jak chłopak ciężko pracuje nad swoimi problemami, jak się zmienia. Właściwie jak dojrzewa do tego, żeby na wszystko spojrzeć z szerzej perspektywy. Zauważył, że nie ma wpływ na pewne rzeczy, a rozmowa o tym pomagała. Adam przede wszystkim musiał stoczyć walkę sam ze sobą. Musiał pokonać lęk i ból, które towarzyszą mu od kilku lat. I chociaż domyślałam się przyczyny jego uzależnienia, sposób w jaki zostało to wszystko opisane wywarł na mnie dużo wrażenie. Podejrzewam, że w prawdziwym życiu taki chłopak, niestety zostałby potraktowany podobnie.
Książka nie skupiła się jedynie na Adamie i jego przeżyciach. Rose również miała swoje problemy. Ataki paniki czy hejt, z którym przyszło jej się mierzyć, znacząco wpływały na jej psychikę. Musiała zmierzyć się z negatywną strona bycia popularnym.
To, jak autorka zbudowała relacje bohaterów było niesamowite. Zajęło im to mnóstwo czasu, by w końcu stworzyli związek. Jego fundamenty zbudowali w pierwszym tomie. W tej części ponownie odbudowują swoją więź. Autorka stworzyła piękną, a zarazem trudną relacje, oparta na zaufaniu i przyjaźni.
Perspektywa Adama i Rose ułatwia ich poznanie. Oboje okazywali sobie mnóstwo wsparcia, na różnych płaszczyznach. To, że mierzyli się z podobnymi problemami, tylko ich do się zbliżało.
Pozostali członkowie zespołu Adama, również odegrali sporą rolę w życiu bohaterów. Nie skreślili go, tylko walczyli razem z nim. Dostosowali pewne aspekty swojego życia, tak by jemu było łatwiej. I choć nie zawsze się ze sobą zgadzali, tworzyli rodzinę, bez względu na wsyztsko.
To, co najbardziej urzekło mnie w tej książce, to emocje. Dostaliśmy historię, która jest piękna, a jednocześnie bardzo bolesna. Razem z Rose i Adamem przeżywamy ich rozterki, cierpimy i cieszymy się z każdego, nawet najmniejszego, pozytywnego przeżycia. Autorka pokazała jak wygląda walka z uzależniem, czy mierzenie się z atakami paniki. Leczenie uzależnienia nie jest łatwym i szybkim procesem. Świetnie też wskazała problem krytyki, a właściwie hejtu. To jak osoby niezwiązane z czyimś życiem, z łatwością je oceniają. Ta książka ma niesamowicie ważny przekaz. Rozmawiajmy o swoich problemach, nie mierzmy się z nimi sami. Polecam wam te serię💜
Mijają trzy miesiące, od kiedy Adam zerwał kontakt z Rose. Tęsknota i ból po rozstaniu towarzyszą jej każdego dnia. Rose próbuje skupić się na swojej audycji, którą musi wznowić. Kiedy dziewczyna myśli, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i jakoś pozbiera się po utracie Adama, ten znowu staje na jej drodze. Kolejny raz rozbudza w niej uczucia i marzenia. Czy ta dwójka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-17
Przy "The Wedding Date" obawiałam się, że książka będzie podoba do "The Roommate. Współlokatorzy". Całe szczęście nie, jest o niebo lepsza, a sami bohaterowie są bardzo cudnowni. To świetna, zabawna, lekka książka z motywem fake dating🥰
Drew i Alexa poznali się przypadkiem, kiedy awaria prądu sprawiła, że utknęli w hotelowej windzie. Z małego small talku wywiązała się całkiem przyjemna rozmowa i Drew postanowił zaprosić Alexe na ślub swojej byłej. Alexa ma udawać jego dziewczynę. Ku ich zdziwieniu, świetnie się razem bawią. Tak dobrze, że spędzają ze sobą czas po weselu. Niestety ich domy i pracę dzieli spory dystans. Jednak dla tej dwójki nic nie jest niemożliwe, a żadna odległości nie jest za duża, by spędzić razem kolejny weekend.
Główna bohaterka totalnie skradła mi serce. Bardzo ją polubiłam. Alexa jest normalną dziewczyną, o pełnych naturalnych kształtach. Trochę niepewna siebie i swojego wyglądu. Ciepła, wesoła, a kiedy trzeba pokazywała swój charakter. Natomiast Drew to mężczyzna, który boi się poważnego związku i zobowiązań. Wszystko to go przeraża i nie chce sie angażować. Jednak kiedy ta dwójka zaczyna się poznawać i spędzać ze sobą czas, nieświadomie zaczyna planować razem przyszłość. Chemia pomiędzy nimi była świetna, a ich relacja bardzo naturalna. Chociaż oboje mieli trudna pracę potrafili znaleźć dla siebie czas. Spędzali czas na normalnych rzeczach. Okazywali sobie bardzo dużo wsparcia.
Książka jest lekka, ma dużo dialogów, a jej akcja jest szybka i ciekawa. Mamy krótkie rozdziały i perspektywę dwójki bohaterów, czyli dwie rzeczy, które bardzo lubię w książkach. Niestety trzecioosobowa narracja pewnie nie wszystkim się spodoba, ale uwierzcie mi, w tej książce nawet jej nie zauważycie. Dodatkowo autorka przemyciła do fabuły temat odmiennego traktowania ludzi o innym kolorze skóry😉
Liczę na to, że zostanie wydany u nas kolejny tom serii, dotyczący Carlosa. Uwielbiam gościa😅 "The Wedding Datę" oczywiście polecam❤️
Przy "The Wedding Date" obawiałam się, że książka będzie podoba do "The Roommate. Współlokatorzy". Całe szczęście nie, jest o niebo lepsza, a sami bohaterowie są bardzo cudnowni. To świetna, zabawna, lekka książka z motywem fake dating🥰
Drew i Alexa poznali się przypadkiem, kiedy awaria prądu sprawiła, że utknęli w hotelowej windzie. Z małego small talku wywiązała się...
2023-02-16
W Raphaelu chyba najbardziej przerażającą rzeczą były opisy tego, co działo się z Upadłymi, kiedy Bractwo ich przetrzymywało. W "Jegudiel" takich opisów nie ma dużo i myślę, że pod tym względem ta część była delikatniejsza. To jednak nie oznacza, że było nudno czy łagodnie. Ta książka była wszystkim, czego od niej oczekiwałam. Było brutalnie, momentami nawet bardzo. Było krwiście i mrocznie. Wszelkie ostrzeżenia nawiązujące do treści książki są jak najbardziej adekwatne. Sam Diel okazał się taki jakiego sobie wyobrażałam.
Bardzo mi się spodobało fabuła i połączenie nowych bohaterów z Upadłymi. Upadli myśleli, że na świecie nie ma nikogo, kto zrozumie przez co musieli przejść będąc dziećmi. Jednak okazało się, że nie są jedyni, a takich jak oni są setki. Trafili na kobiety, które przeszły przez podobne piekło. Razem stworzyli jedną rodzinę, której zadaniem jest zemsta na członkach Bractwa.
Noa wydobyła ciemną stronę z Diela. Pokazała mu, że on i jego bestią tworzą jedność. Są całością, a Diel musi nauczyć się z nią żyć i ją kontrolować. Wplecenie wątków innych Upadłych, małe rozwinięcie ich przeszłości i tego, co się z nimi aktualnie dzieje, również było bardzo ciekawym pomysłem. Sama nie wiem o kim może być kolejna części. Stawiałabym na Sela i Destiny, ale może być też Micheal czy Bara.
Jedyne co mnie przez pół książki męczyło to narracja. Jak nigdy nie mam problemu z trzecioosobową narracją, tak tutaj nie wiem czemu coś mi niepodpasowało. Całe szczęście jedynie do połowy książki, bo od ok 300 strony jak się rozkręciło, to było bardzo ciekawie🥰 Jequdiel to z pewnością książka, która nie wszystkim się spodoba, ale ja ją uwielbiam. Polecam🖤
W Raphaelu chyba najbardziej przerażającą rzeczą były opisy tego, co działo się z Upadłymi, kiedy Bractwo ich przetrzymywało. W "Jegudiel" takich opisów nie ma dużo i myślę, że pod tym względem ta część była delikatniejsza. To jednak nie oznacza, że było nudno czy łagodnie. Ta książka była wszystkim, czego od niej oczekiwałam. Było brutalnie, momentami nawet bardzo. Było...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-02-02
Worowka to książka, na którą przyszło nam trochę poczekać, ale było warto. Bo jeśli Ławrusznik był świetny, a Pachan fenomenalny, to Worowka jest bezkonkurencyjna. Właściwie dawno nie czytałam tak dobrej książki. Książki, która trzymała w napięciu przez tyle stron. W której nie byłam w stanie przewidzieć wielu rzeczy. Tak naprawdę domyśliłam się tylko jednej. Ta książka to cudo. @paulinajurga_ właściwie nie wiem czym się stresowałaś, bo całość wyszła genialnie🖤
Aisza, nasza Worowka, w 100% zasłużyła sobie na ten tytuł. Bardzo podobało mi się to jak dziewczyna walczyła ze swoimi lękami. Nie zamykała się w sobie. W wielu sytuacjach zaciskała zęby żeby zwalczyć strach. Była bardzo dzielna i twarda. To idealna kobieta dla wora. Igor to bohater, którego kocham🖤Jego podejście do wielu spraw bardzo mi się podoba. Razem z Aisza stworzyli coś z niczego. W 100% akceptowali siebie nawzajem. Aisza nie chciała zmieniać Igora. Kochała jego mroczną i czułą strone. Z kolei Igor kochał jej wnętrze, a jej ciało uważał za piękne.
Relacja Igora i Kaliny🖤 Uwielbiam tę dwójkę i ich żarty, docinki czy sarkazm. Kiedy trzeba umieli zachować powagę, chociaż nawet wtedy próbowali rozładować sytuacje. W ich środowisku ciężko znaleźć kogoś zaufanego, komu można powierzyć swoje życie i życie najbliższych. Tej dwójce się udało. Mimo tego co razem przeszli łączyła ich braterska więź, a sam Kalina był bardzo oddany Igorowi i Aiszy.
Akcja w książce, lcóż mogę powiedzieć. Napięcie jakie zbudowała autorka towarzyszy nam przez praktycznie całą książkę. Zupełnie nie spodziewałam się takiej fabuły. Myślałam, że będzie bardziej schematycznie. A tu zaskoczyło mnie tak wiele momentów. Było oryginalnie i nieszablonowo. Do tego ten emocjonalny rollercoaster. Płakałam, wiele razy się śmiałam, byłam zła, a pod koniec książki, po 3 zawale😁 miałam ochotę ominąć 100 stron i przeczytać epilog. Tak bardzo chciałam poznać zakończenie.
No właśnie zakończenie🤯 Podobnie jak w poprzedniej serii autorki pozostawia nas w zawieszeniu. Przynajmniej mam taką nadzieję🤞 Epilog 1 to zakończenie na jakiego chciałam przez większość książki. Epilog 2 to z kolei coś na co długo czekałam. Właściwie nie coś, a ktoś🖤 Nie jestem szczęśliwa, że tak się zakończyło, ale cieszę się, że w końcu pojawiła się ta postać.
Ostatnia rzecz, która bardzo lubię w tej serii to wątki oparte na faktach, które niejednokrotnie mnie zaskoczyły lub zszokowały. Były momenty w książce, kiedy cieszyłam się z tego gdzie się urodziłam. Dodatkowo wplecenie do fabuły kultury gruzińskiej, również uważam że bardzo dobre posunięcie. Przysłowia, zwyczaje czy opowiadania nadają tej książce niezwykłego klimatu.
Jeśli miałabym porównać serie rosyjską i gruzińskiej, to ta druga zdecydowanie wygrywa. Pamiętam, że Matrioszka mnie jakoś szczególnie nie zachwyciła. Spodobał mi się dopiero trzeci tom serii, czyli Matnia. Ta seria odrazu mnie urzekła. Pokochałam zarówno głównych bohaterów, jak i tych drugoplanowych. Sama fabuła była dużo ciekawsza i wydawała się bardziej dopracowana. Tak więc kto nie czytał nadrabia, bo jak polecam całym sercem. @paulinajurga_ chce więcej twoich książek, no i mojego drugiego ukochanego bohatera🖤
Worowka to książka, na którą przyszło nam trochę poczekać, ale było warto. Bo jeśli Ławrusznik był świetny, a Pachan fenomenalny, to Worowka jest bezkonkurencyjna. Właściwie dawno nie czytałam tak dobrej książki. Książki, która trzymała w napięciu przez tyle stron. W której nie byłam w stanie przewidzieć wielu rzeczy. Tak naprawdę domyśliłam się tylko jednej. Ta książka to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-20
Książki CoHo mają coś w sobie. Każda z nich w jakiś sposób, nawet minimalnie porusza jakąś cząstkę w nas. Żal nam bohaterów, czasami w jakiś sposób się z nimi solidaryzujemy, widzimy nasze odbicie. "Without Merit" to jej kolejna książka, która porusza ważny temat. Depresja to choroba, która dotyczy wielu ludzi, nie tylko młodych
"Zastanawiam się, czy gdybym uciekła, ktokolwiek w ogóle by to zauważył"
Autorka tworzy bohaterów, którzy są bardzo realistyczni. Merit myślała, że zachowuje się jak typową nastolatka. Miała wrażenie, że nikt jej nie dostrzega i tylko ona ma problemy. Na niczym jej nie zależało, była bardzo obojętna, bardzo zagubiona. Niestety nie zauważała jak wiele dzieje się dookoła niej. Coś, co powinno być dla nas sygnałem ostrzegawczym, dla niej było normalnością. Nie zdawała sobie sprawy ze swoich problemów do momentu, kiedy ktoś jej ich nie wskazał. Miałam trochę za złe jej rodzinie, że nie zauważyli zmiany w jej zachowaniu. Ich relacje był trudne, nie tworzyli typowej rodziny. Każdy z nich był zajęty samy sobą. Musiało dojść do krytycznej sytuacji, żeby jej rodzina mogła zobaczyć, z czym Merit zmaga się każdego dnia.
"Chciałbym, żebyś ty mogła polubić sama siebie tak bardzo, jak ja cię lubię"
Zachowanie Lucka również zasługuje na szacunek. Jako pierwszy nazwał jej problemy depresja. Sam zmagał się z podobnymi problemami, więc wiedział, że należy bardzo szybko jej pomóc. Z kolei Sagan cały czas próbował pomóc Merit. Wskazywał jej dobry kierunek i namawiał ją na rozmowy z jej rodzeństwem.
Merit to bohaterka, w której pewnie wiele nastolatków zobaczy siebie. "Without Merit" jest bardzo wartościową książką. Depresja to nie zawsze oznacza smutne osoby, zamknięte w sobie. Nie zamiatajmy problemów pod dywan, ale rozmawiajmy o nich. Książka ze względu na przesłanie mi się podobała, lecz nie będzie w moim top. Mimo wszystko polecam, zwłaszcza młodym ludziom💙
Książki CoHo mają coś w sobie. Każda z nich w jakiś sposób, nawet minimalnie porusza jakąś cząstkę w nas. Żal nam bohaterów, czasami w jakiś sposób się z nimi solidaryzujemy, widzimy nasze odbicie. "Without Merit" to jej kolejna książka, która porusza ważny temat. Depresja to choroba, która dotyczy wielu ludzi, nie tylko młodych
"Zastanawiam się, czy gdybym uciekła,...
2023-01-02
Kolejny świetny tom serii. Mamy wątek #agegap czyli coś co bardzo lubię. Bohaterowie są ciekawi. To jedna z moich ulubionych serii mafijnych, choć samej w sobie mafii jest tu bardzo mało. Polecam
Kolejny świetny tom serii. Mamy wątek #agegap czyli coś co bardzo lubię. Bohaterowie są ciekawi. To jedna z moich ulubionych serii mafijnych, choć samej w sobie mafii jest tu bardzo mało. Polecam
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-23
Zaczynając trzeci tom serii zrobiłam sobie rereading poprzednich części i w sumie się z tego cieszę. Nie jestem pewna czy wszystko bym pamiętała. Spodziewałam się, że ta część skupi się na rozwiązywaniu zagadek. Wiedziałam, że zostanę nie raz zaskoczona i tak było. Książka jest podzielona na dwie części. W pierwszej niektóre tajemnice zostają rozwiązane, ale pojawiają się także nowe pytania. Natomiast w drugiej części wszystkie fakty zaczynają się łączyć i krok po kroku, każda zagadka jest rozwiązywana.
Po skończeniu drugiego tomu miałam podejrzenia do tego, kto może okazać się Duchem. W czasie czytania książki myślałam że jednak się myliłam. Koniec końców okazało się, że jednak miałam rację😊
Sprawa Inez, czyli porwanej córki Branka mnie zaskoczyła. Nie wpadłabym na takie rozwiązanie i podobało mi się one. W ogóle sprawa rodziny Madenow mnie bardzo zaskoczyła. Anna od pierwszego tomu trochę się zmieniła. W tym tomie przestała być porywcza, a więcej rzeczy zaczęła kalkulować. W niektórych sytuacjach bardziej kierowała się rozumem nie sercem. Pod koniec książki byłam bardzo zadowolona z tego, jak sobie radziła i jak potoczyła się jej relacja z Rickiem. Sprawa jej ojca była dla mnie już trochę naciągana, nie wiem, czy nie byłoby lepsze jakiś prostsze rozwiązanie zagadki. Choć muszę przyznać, że tego również się nie spodziewałam.
Jedyne czego żałowałam to właśnie Ricka, który wydawał się trochę ugrzeczniony. Zawsze wszystko planował. Jego uczucia czy uczucia innych osoby, były zrzucone na dalszy plan. Teraz jego uczucia zaczęły wygrywać. Jednak z drugiej strony, najwyższy czas, żeby do głosu doszło serce. Podobała mi się jego relacja z Danem i Jackiem. Nie ważne jak bardzo był na nich zły i jak było im ciężko, jak rodzina wygrali.
Chyba jak każda osoba, która czytała poprzednie części, czekałam na finał. Chciałam poznać zakończenie historii i rozwiązanie wszystkich zagadek. Gratuluję autorce wytrwałości w wydaniu trzeciego tomu. Mówiąc szczerze, odwaliła kawał dobrej roboty dając nam tę książkę. Dostałam wszystko, czego od niej oczekiwałam. Jestem pod wrażeniem jak książka, która ma tak wiele wątków i ważnych bohaterów, może być łatwa do czytania. Wszystko się ładnie łączy w całość, żaden bohater nie jest pominięty i zapomniany. Każda sprawa ma w końcu swoje wyjaśnienie. Cała trylogia bardzo mi się podobała. Polecam Wam, naprawdę nie będziecie żałować🖤
Zaczynając trzeci tom serii zrobiłam sobie rereading poprzednich części i w sumie się z tego cieszę. Nie jestem pewna czy wszystko bym pamiętała. Spodziewałam się, że ta część skupi się na rozwiązywaniu zagadek. Wiedziałam, że zostanę nie raz zaskoczona i tak było. Książka jest podzielona na dwie części. W pierwszej niektóre tajemnice zostają rozwiązane, ale pojawiają się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-01
"It Starts With Us" za mną. Bardzo się cieszyłam na zakończenie historii Lily i Atlasa. Była to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie książek. Jej się nie czyta, przez nią się płynie. Nie ma w niej większych zaskakujących momentów, za to jest lekko i przyjemnie.
"Zapamiętuję ważne chwilę, które wskazują, że moje życie w końcu wraca do normalności"
"It End With Us" to jedna moich ulubionych książek CoHo. Historia Lily pokazała, że miłość nie zawsze jest piękna i nie zawsze mamy szczęśliwe zakończenie. Lily chcąc uporządkować swoje życie, dokonała bardzo trudnych wyborów. "IT Starts With US" zaczyna się w momencie, gdzie kończy się fabuła IEWU. Lily, mimo że nie było jej łatwo i często miała wątpliwości czy dobrze postąpiła, postanowiła żyć dalej. Zdecydowała, że na pierwszym miejscu powinno być się szczęście jej i jej córki. Miała wsparcie w rodzinie i przyjaciołach, otrzymała od nich wiele pomocy.
"Jesteś moją ulubioną osobą, Lily"
Tym razem mamy podwójną perspektywę, dzięki czemu poznajemy punkt widzenia Atlasa💙 W książce cofamy się do kilku momentów, które miały miejsce w młodości bohaterów i widzimy je oczami Atlasa. Choć mężczyzna niczego nie zmieniłyby w swoim życiu, jedyne czego żałuję to to, że nie walczył o Lily. Teraz kiedy dostał od losu drugą szansę, nie odpuści tak łatwo.
Lily widziała różnice między zachowaniem Ryle'a i Atlasa. Nawet jeśli Atlas się denerwował, ona nigdy się go nie bała. Dostrzegła to czego brakowało jej w poprzednim związku. On zapewnił jej stabilność i bezpieczeństwo.
CoHo kolejny raz dała nam książkę, która w piękny sposób mówi o tak trudnych tematach. Pokazuje, że odejście od osoby, z którą łączy nas tak wiele nie zawsze jest łatwe. Do tego, czasami opuszczenie osoby, którą stosuje wobec nas przemoc, to tylko połowa sukcesu. Zdarza się, że musimy dalej dzielić życie z taką osobą, a to dopiero jest wyzwaniem. Lily potrzebowała stabilizacji i normalności.
Szczerze mówiąc ISWU nie będzie moja ulubiona książka, nie zaliczę jej nawet do top 5, ale i tak bardzo lubię tę książkę. Jest idealnym zakończeniem historii Lily i Atlasa. Polecam💙
"It Starts With Us" za mną. Bardzo się cieszyłam na zakończenie historii Lily i Atlasa. Była to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie książek. Jej się nie czyta, przez nią się płynie. Nie ma w niej większych zaskakujących momentów, za to jest lekko i przyjemnie.
"Zapamiętuję ważne chwilę, które wskazują, że moje życie w końcu wraca do normalności"
"It End With Us"...
2022-11-24
"Raphael" jest jedną z takich książek, której ostrzeżenia należy potraktować bardzo poważnie. Gwarantuje, że niektóre momenty przyprawia was o ciarki.
"Mieszkaniec krainy mroku i mieszkanka krainy światła postawieni na tej samej drodze, by skonfrontować się ze sobą? By dzielić się brzemieniem swojej przeszłości i... uleczyć się nawzajem?"
Geneza Upadłych była genialna. Można było poznać ich początki. Dzięki niej łatwiej było zrozumieć późniejsze zachowania mężczyzn. W bardzo brutalny sposób zostało pokazane tam jak z siedmiu obcych sobie chłopców, bohaterowie stali się rodziną, Upadłymi. Gabriel to właściwie ich obrońca, troszczył się o nich. Stworzył dla nich coś na wzór domu i rodziny. Obiecał ich chronić i to robił. Wiedział, że ich dusze są pełne mroku, ale i tak starał się zapewnić im lepsze życie.
Raphael był wyprany w jakichkolwiek uczuć. Chłopiec, który był świadkiem brutalności, jak również doświadczył jej na własnej skórze. Którego w bestialski sposób pozbawiono dzieciństwa, własnej wartości i dumy. Został poniżony i skrzywdzony przez kapłanów, zabili w nim to, co dobre.
"Złotooki mężczyzna stał się jej nowym Kościołem"
Maria wierzyła, że w każdym jest dobro, nawet w Raphaelu. Była wszystkim, o czym on marzył. Była jego pokusą, fantazją, którą pewnego dnia chciał spełnić. Byli do siebie trochę podobni, bo oboje zostali skrzywdzeni. W jakimś sensie rozumiała jego ból. Myślę, że właśnie dlatego Maria widziała w nim iskierkę dobra. Chciała dać mu ciepło i pocieszenie, opiekować się nim tak jak nikt tego jeszcze nigdy nie robił.
Czytając tę książkę, musiałam robić sobie przerwy. W Raphaelu denerwowała mnie hipokryzja kapłanów. Ich przekonania i fanatyzm religijny jest bardzo podkreślony w tej książce. To jak "w imię Boga" krzywdzili chłopców, było bardzo ciężkie do czytania. Ludzie, którzy mieli się opiekować chłopcami, dostarczyli im jedynie cierpienia.
"Raphael" to książka, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Złość, czasami nawet obrzydzenie, smutek i radość. Jest bardzo trudna, mocna i przede wszystkim bolesna. Tillie kolejny raz pokazała, że może stworzyć niesamowitą historię, która skradnie nam serce, jednocześnie łamiąc je. "Raphael" zdecydowanie wykracza poza stratę komfortu czytelnika. I chociaż historia bohaterów jest bardzo okrutna i bolesna, ta także niesamowicie mnie wciągnęła. Powiem szczerze, że Upadli skradli moje serce i liczę, na więcej części serii🖤🔥
"Raphael" jest jedną z takich książek, której ostrzeżenia należy potraktować bardzo poważnie. Gwarantuje, że niektóre momenty przyprawia was o ciarki.
"Mieszkaniec krainy mroku i mieszkanka krainy światła postawieni na tej samej drodze, by skonfrontować się ze sobą? By dzielić się brzemieniem swojej przeszłości i... uleczyć się nawzajem?"
Geneza Upadłych była genialna....
Rafał to pozbawiony uczniów mężczyzna. Jest zamknięty w sobie, jeśli czegoś zapragnie, to po prostu sobie to bierze. Agnieszka to trochę romantyczna dusza. Jest ciepła i pogodna. To bohaterowie, którzy różnią się wszystkim. Stylem życia, poglądami, podejściem do miłości. Tak naprawdę nie łączy ich nic. Aż do czasu....
"Tysiąc odcieni bieli" to książka podzielona na dwie części. W pierwszej części nasi bohaterowie się poznają, ale pewne wydarzenia sprawiają, że ich drogi się rozchodzą. Druga część to czas kilka lat później, a bohaterowie spotykają się kolejny raz.
Początkowo Agnieszka mnie irytowała. Miałam wrażenie, jakby była trochę naiwna i wierzyła, że da radę zmienić Rafała. Zmieni mężczyznę, który całe życie był wyrachowany i bezlitosny, w kochającego partnera. Właściwie w jej zachowaniu fascynacja jego osobą wygrywała z jej zdrowym rozsądkiem.
W drugiej części książki było dużo lepiej. Mamy świadomą i silną kobietę, która jest gotowa na dosłownie każde poświęcenie. Agnieszka miała swoje priorytety, już nie było łatwo nią manipulować. Jej sytuacja życiowa zmusiła ja do wielu rzeczy, stała się zależna od Rafała. To wszystko robiła w imię wyższego celu.
Z pewnością nie doszukujcie się tu romantycznej historii. To jest popaprana, brutalna i pełna negatywnych zachowań książka. Ale to też trudna i bolesna historia. Bolesna ze względu na oboje bohaterów.
Co do samego zakończenia historii, żeby za dużo nie zdradzić, powiem tylko, że liczyłam na podobny koniec. Może nie dokładnie taki, ale bardzo zbliżony. Wydaje mi się, że takie zakończenie jest odpowiednie do tej książki. Jest realne, nie naciągane, nie jest sztuczne i Nie idealizuje niektórych rzeczy.
Chciałabym może, żeby historia była bardziej rozbudowana. Żeby epilog, pokazał dalsze losy, tzw "po jakimś czasie". Książka może nie jest idealna, ale mi się podobała😉
Rafał to pozbawiony uczniów mężczyzna. Jest zamknięty w sobie, jeśli czegoś zapragnie, to po prostu sobie to bierze. Agnieszka to trochę romantyczna dusza. Jest ciepła i pogodna. To bohaterowie, którzy różnią się wszystkim. Stylem życia, poglądami, podejściem do miłości. Tak naprawdę nie łączy ich nic. Aż do czasu....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Tysiąc odcieni bieli" to książka podzielona na dwie...