Biblioteczka
2024-04-05
2024-03-26
"Diuna" Franka Herberta to niesamowicie monumentalna, fabularyzowana rozprawa filozoficzna. Rozprawa na temat autorytetów, ideologii i narracjach, a przede wszystkim o tym, jak przydatnymi narzędziami są one w rękach jednostek dążących do osiągnięcia władzy.
Również o wielu innych mechanizmach władzy, które w (nie)odpowiednich rękach kogoś, kto doskonale rozgryzie ich działanie, mogą stać się potężną siłą zmieniającą cały porządek świata.
No i oczywiście o Ekologii. "Diuna" to jednocześnie ostrzeżenie przed charyzmatycznymi przywódcami, co manifestem proekologicznym.
Autor wziął utarty w wielu kulturach schemat narracji heroicznych i mesjanistycznych, żeby pokazać za jego pomocą, jak niebezpieczne te schematy są. Jest to historia młodego chłopaka, który niczym każdy dobry bohater jakiejś legendy/epickiej sagi itp. okazuje się wybrańcem, który ma zbawić wszechświat. Tylko że ten konkretny wybraniec, Paul Atryda doskonale zdaje sobie sprawę, jakim kłamstwem są te wszystkie legendy, jakie mechanizmy nimi rządzą i jak skuteczne są w manipulowaniu masami. I doskonale zdaje sobie sprawę, że jest okrutnym oszustem, który je wykorzystuje do własnych prywatnych celów.
Jednocześnie autor osadza tę historię w niezwykle interesującym, świetnie dopracowanym świecie, ukazującym niezwykle smutną wizję odległej przyszłości, w której po osiągnięciu podróży kosmicznych ludzkość i tak powróciła do feudalizmu. Feudalizmu, który jest sam w sobie tak okropnym systemem, że rządzące nim schematy są jedną z głównych przyczyn wielu tragedii, które mają miejsce w tej historii.
Jednak pomimo tego, że jest to dzieło niesamowicie dopracowane pod wieloma względami, a w szczególności w swojej warstwie filozoficznej. To wciąż są tu elementy, które szczególnie wraz z upływem czasu trochę uwierają. Przede wszystkim jest to kwestia tego, w jaki sposób autor prowadzi wątki postaci kobiecych, które są mocno zmarginalizowane. I choć faktycznie wpasowuje się to w jakiś sposób z opresyjnym, feudalnym systemem społecznym, który panuje w tym świecie. To wciąż można by jednak poświęcić im więcej miejsca i bardziej je rozbudować. Bo w tych wątkach jest naprawdę dużo potencjału na jakiś kolejny interesujący komentarz społeczny, obok tych które już w tym dziele są.
Tak więc "Diuna" jest naprawdę niesamowicie interesującym dziełem filozoficznym, które zdecydowanie warto poznać, bo jest w nim naprawdę wiele głębi do odkrycia.
"Diuna" Franka Herberta to niesamowicie monumentalna, fabularyzowana rozprawa filozoficzna. Rozprawa na temat autorytetów, ideologii i narracjach, a przede wszystkim o tym, jak przydatnymi narzędziami są one w rękach jednostek dążących do osiągnięcia władzy.
Również o wielu innych mechanizmach władzy, które w (nie)odpowiednich rękach kogoś, kto doskonale rozgryzie ich...
2024-02-16
Bardzo dobre wprowadzenie do tematu tego, jak działają mechanizmy stojące za współczesnym kształtem mainstreamowej popkultury (głównie tej z USA).
Świetna pozycja dla kogoś, kto nie za bardzo orientuje się w świecie popkultury i przede wszystkim tą produkcyjną sferą współczesnego przemysłu kulturowego.
No ale właśnie, jest to bardzo dobre, ale wprowadzenie. Co oznacza, że jest to bardzo skrótowe i uproszczone opracowanie tego tematu.
Jednak jako właśnie takie wprowadzenie do tematu sprawdza się świetnie.
Trochę też szkoda, że nie ma tu omówionych wszystkich gałęzi popkultury, jak choćby ostatnio znowu bardzo ważnego rynku książkowego, no ale jest to na tyle skomplikowany temat, że jest to zrozumiałe, że nie dało się zmieścić wszystkiego.
Bardzo dobre wprowadzenie do tematu tego, jak działają mechanizmy stojące za współczesnym kształtem mainstreamowej popkultury (głównie tej z USA).
Świetna pozycja dla kogoś, kto nie za bardzo orientuje się w świecie popkultury i przede wszystkim tą produkcyjną sferą współczesnego przemysłu kulturowego.
No ale właśnie, jest to bardzo dobre, ale wprowadzenie. Co oznacza, że...
2024-01-29
George Lucas, tworząc Prequele Star Wars, wpadł na wiele bardzo ciekawych pomysłów rozwijających uniwersum Gwiezdnych Wojen i dodających mu niesamowitej głębi pod względem warstwy polityczno-filozoficznej. Ale pomysły to nie wszystko a wykonanie tych filmów było takie, jakie było i cały ten niesamowity potencjał tych pomysłów został niesamowicie zaprzepaszczony.
No i potem pojawia się James Luceno ze swoją twórczością, jak choćby właśnie Maska Kłamstw, w których naprawia to, co nie wyszło w Prequelach.
Jest to bardzo sprawnie napisany thriller polityczny wspaniale rozwijający sytuację geopolityczną (czy raczej kosmo/astropolityczną, jak to właściwie nazwać?) galaktyki Gwiezdnych Wojen w jednym z najciekawszych momentów w jej historii. Luceno świetnie zarysowuje tu atmosferę niepokoju i powszechnej beznadziei w Republice Galaktycznej przeżartej przez korupcje, galopujący ultrakapitalizm i kolonializm elit Republiki.
A także przedstawia nam konflikty targające Republikę w tych czasach, wyjaśniając tym, co doprowadziło do wybuchu Wojen Klonów. I również kreuje to, co według mnie jest najważniejszym motywem Gwiezdnych Wojen, czyli konflikt między Centrum Politycznym i Politycznymi Peryferiami, łączący się ściśle z konfliktem klasowym i rasowym.
George Lucas, tworząc Prequele Star Wars, wpadł na wiele bardzo ciekawych pomysłów rozwijających uniwersum Gwiezdnych Wojen i dodających mu niesamowitej głębi pod względem warstwy polityczno-filozoficznej. Ale pomysły to nie wszystko a wykonanie tych filmów było takie, jakie było i cały ten niesamowity potencjał tych pomysłów został niesamowicie zaprzepaszczony.
No i...
2023-12-22
Na początek przyznam, że nigdy nie byłum fanem uniwersum Igrzysk Śmierci. Nigdy nie czytałum książkowych oryginałów, a filmowe adaptacje są w mojej opinii średnie. Ale sam koncept uniwersum zawsze wydawał mi się ciekawy.
A gdy dowiedziałum się o, czym jest nowy książkowy prequel, to od razu stwierdziłum, że chce go przeczytać. A gdy już wreszcie dostałum ją w swoje ręce niedługo po premierze, to się w niej zakochałum.
Byłum wtedy jeszcze w liceum i zastanawiało mnie czy teraz po latach moja opinia się jakoś zmieni. Tak więc przy okazji premiery filmowej adaptacji powróciłum do tej książki.
I teraz po ponownym przeczytaniu jestem w stanie lekko się zgodzić z częścią negatywnej krytyki, bo faktycznie Ballada Ptaków i Węży jest trochę zbyt długo i można by nieco ją skrócić.
Aczkolwiek jednocześnie, ponieważ osobiście uwielbiam historię które się powoli rozwijają, to mi to za bardzo nie przeszkadzało i jednocześnie uważam, że powolne tempo jest zaletą tej historii. Bo dzięki temu, że spędzamy aż tyle czasu z przemyśleniami głównego bohatera, to jesteśmy w stanie lepiej go poznać, I zrozumieć jak obrzydliwym człowiekiem jest.
"Ballada Ptaków i Węży" to przede wszystkim bardzo interesujące studium człowieka, który ze względu na zbieg wielu różnych okoliczności został wręcz zsocjalizowany do bycia potworem.
A jednocześnie cała historia ta przesiąknięta jest konfliktem pomiędzy różnymi stanowiskami filozoficznymi na temat ludzkiej natury.
Z jednej strony mamy Kapitol reprezentujący pogląd, że Ludzie z natury są Źli i dlatego trzeba za wszelką cenę ich kontrolować.
Z drugiej strony mamy przebłyski krytyki tego stanowiska choćby ze strony Lucy Gray, która wręcz przeciwnie twierdzi, że Ludzie z natury są Dobrzy, a to nienaturalny system zmienia ich w potwory.
A pośrodku tego konfliktu znajduje się Coriolanus Snow, który musi się w nim odnaleźć i obrać któryś z tych poglądów.
Ale ponieważ przez całe życie były w niego wtłaczane takie rzeczy jak propaganda rządu i propaganda dziedzictwa jego rodu i w końcu też nauki Doktor Gaul. A do tego dochodzą również inne jego wewnętrzne problemy.
Jest to historia człowieka, który co prawda przechodzi konflikt wewnętrzny, to od samego początku widzimy, jak z każdą chwilą jego mroczna strona przejmuje nad nim kontrolę.
A gdy wszechświat daje mu tę ostatnią okazję wyboru i możliwość obrania innej drogi życia, to ostatecznie całkowicie świadomie wybiera on, by dalej podążać drogą egoizmu.
Na początek przyznam, że nigdy nie byłum fanem uniwersum Igrzysk Śmierci. Nigdy nie czytałum książkowych oryginałów, a filmowe adaptacje są w mojej opinii średnie. Ale sam koncept uniwersum zawsze wydawał mi się ciekawy.
A gdy dowiedziałum się o, czym jest nowy książkowy prequel, to od razu stwierdziłum, że chce go przeczytać. A gdy już wreszcie dostałum ją w swoje ręce...
2023-11-08
2023-10-30
Niezwykle ważna, choć również bardzo trudna książka. Świetnie podejmująca nieprzyjemne tematy, o których zdecydowanie za mało się mówi.
Niezwykle ważna, choć również bardzo trudna książka. Świetnie podejmująca nieprzyjemne tematy, o których zdecydowanie za mało się mówi.
Pokaż mimo to2023-09-23
Wreszcie takie Fantasy o jakim zawsze marzyłum, a nie jakieś kolejne nudne ratowanie świata.
Świetnie napisana i bardzo przyjemna historia o próbie założenia małego biznesu w małym mieście gdzieś tam w świecie. O nawiązywaniu współpracy zamieniającej się we wspaniałe przyjaźnie. I innych takich rzeczach typowych dla dobrego Fantasy.
No i o miłości do Kawy.
Oczywiście nie jest to jakiś wybitnie napisany tekst, ale jest to bardzo sprawnie skonstruowana narracja, której głównym celem jest sprawić przyjemność z czytania i sprawdza się w tym idealnie.
Bardzo podoba mi się tłumaczenie Piotra W. Cholewy, który bardzo fajnie operuje językiem, oddając nim świetnie charaktery konkretnych postaci. Na przykład to, że główna bohaterka posługuje się formą grzecznościową "Wy".
Dokładnie o takie Fantasy narzekałum w internecie i mam szczerą nadzieję że współczesne Fantasy pójdzie bardziej w podobną stronę (w sensie mam na myśli bardziej przyziemne narracje, a nie koniecznie brak głębszej powagi) niż kolejne nieudolne próby marnego podrabiania Tolkiena.
Wreszcie takie Fantasy o jakim zawsze marzyłum, a nie jakieś kolejne nudne ratowanie świata.
Świetnie napisana i bardzo przyjemna historia o próbie założenia małego biznesu w małym mieście gdzieś tam w świecie. O nawiązywaniu współpracy zamieniającej się we wspaniałe przyjaźnie. I innych takich rzeczach typowych dla dobrego Fantasy.
No i o miłości do Kawy.
Oczywiście nie...
2023-08-29
Daniel José Older
Napisał książkę pod wieloma względami świetną,
Choć nie pozbawioną wad.
A na pewno będącą naprawdę dobrym Young Adultem.
Zdecydowanie największą zaletą tej książki jest kreacja postaci. José Older świetnie prowadzi postacie przez ich wewnętrzne rozterki i wątpliwości.
A w szczególności świetnie pisze sceny intymne i wątki okołoromantyczne. Naprawdę za każdym razem, gdy książka wchodziła w te motywy, to czytało mi się ją z wielką przyjemnością.
I totalnie czekam, aż Daniel José Older napisze jakiś czysty queerowy romans, bo po przeczytaniu Horyzontu Północy mam ochotę na więcej.
Do tego super jest to, jak ukazany jest Zakon Jedi w tej książce. Ogólnie cała Wielka Republika świetnie podejmuje rozważania na temat Zakonu. Ale tutaj mamy już wyraźnie pokazane, że w przeciągu tego krótkiego okresu od wydarzeń w Świetle Jedi, sam Zakon mocno się zmienił. Jedi już nie są tymi wspaniałymi kosmicznymi Paladynami, a zmęczonymi wojną istotami, targanymi mnóstwem wątpliwości. A przecież największy cios dla nich dopiero nadchodzi pod koniec historii (fabuła tej książki dzieje się równolegle z wydarzeniami z Gasnącej Gwiazdy).
I bardzo czuć w tych Jedi widmo nadciągającej degradacji Zakonu.
A także książka ta bardzo fajnie rozwija Republikę Galaktyczną w tych czasach. Przenosząc perspektywę na Korelię, jedną z najbogatszych planet Republiki. A zarazem prawdziwą, kapitalistyczną dystopię. Do tej pory w Wielkiej Republice, Republika pozorowana była na tą wspaniałą cywilizację, w której wszystko wspaniałe i dobre, choć pojawiały się gdzieniegdzie przebłyski, że być może to błędne pojmowanie Republiki. Horyzont Północy wyraźnie pokazuje, że Republika Galaktyczna już jest skorumpowanym mocarstwem, co jak wiadomo, będzie tylko narastać przez kolejne setki lat. I już tutaj widzimy, że nacjonalistyczni mieszkańcy Korelii mają gdzieś jakieś prymitywne (w ich mniemaniu) pogranicze Republiki.
I wcześniej miałum duże wątpliwości co do tego, czy osoby odpowiedzialne za Wielką Republikę nieświadomie to robią. Ale teraz mam już niemal pewność, że od któregoś momentu to był w pełni zamierzony zabieg, by pokazać, że Republika Galaktyczna to w rzeczywistości mocarstwo kolonialne, które pod pozorem niesienia pomocy i oświecenia na Zewnętrzne Rubieże, w rzeczywistości po prostu dokonuje cynicznego podboju (choć prawdopodobnie sama Republika nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co naprawdę robi). A Marchion Ro świetnie to wykorzystał przeciw samej Republice.
Ale pomimo tego, że książka ta ma mnóstwo świetnych motywów, to język, jakim jest napisana, pozostawia wiele do życzenia. I naprawdę mogłaby być o połowę krótsza, gdyby wywalić wszystkie niepotrzebne i okropnie przeciągnięte opisy. I poza, jak wspomniałum, świetnie napisanymi scenami intymnymi (nie mylić z erotycznymi), czytanie tego jest naprawdę męczące.
P.s. I so love formę "Mistrzo Jedi"
Daniel José Older
Napisał książkę pod wieloma względami świetną,
Choć nie pozbawioną wad.
A na pewno będącą naprawdę dobrym Young Adultem.
Zdecydowanie największą zaletą tej książki jest kreacja postaci. José Older świetnie prowadzi postacie przez ich wewnętrzne rozterki i wątpliwości.
A w szczególności świetnie pisze sceny intymne i wątki okołoromantyczne. Naprawdę za...
2023-08-14
Niesamowicie ciekawa książka napisana niesamowicie poetyckim językiem. Autorka we wspaniały sposób operuje słowem, konstrukcją i dekonstrukcją opowieści do przekazania treści w bardzo subtelny, a zarazem dosadny sposób. Pełna mnóstwa interesujących zabiegów artystycznych dotyczących fabuły, które z pozoru mogą wydawać się chaotyczne, bo zapoznaniu się z całością nabierają większego sensu, tworząc jedną, wielką, spójną i niesamowicie emocjonalną narrację o ludzkości.
A także napisana w sposób przepięknie czuły, subtelny i intymny, co koresponduje z przesłaniem tekstu, dzięki czemu wzmacnia jego przekaz.
Są to pięknie napisane rozważania o ludzkości, jej wadach i patologiach, ale też tych niewielu zaletach i rzeczy, które w ludziach bywają piękne, niezależnie z czego zbudowane są ciała konkretnych osób. Ale również dosyć przykra, przytłaczająca i przytłaczająco prawdziwa wizja rozwoju ludzkości, prezentująca dystopijny świat coraz bardziej wzmacniającego się kapitalizmu. Kapitalizmu, który nawet tak piękną ideę, jak uwspulnienie własności potrafi przerobić na swoją opresyjną modłę. Autorka doskonale przewidziała, w jaki sposób kapitalizm będzie ewoluować, bo dystopijna wizja zaprezentowana w tej książce już się spełnia, wraz z coraz większą popularnością modeli subskrypcyjnych na wszystko.
A także historia o tym, jak ludzkość kocha nie uczyć się na własnych błędach i za każdym raz powtarza ciągle te same, absurdalnie głupie błędy.
Jednak mimo tej przytłaczająco dołującej wizji ludzkości, jest też w tej książce widoczna nutka nadziei. Wiara w to, że w ludziach istnieje jakiś pozytywny element, który być może kiedyś wreszcie weźmie górę nad ignorancją i bezmyślnym konformizmem.
Niesamowicie ciekawa książka napisana niesamowicie poetyckim językiem. Autorka we wspaniały sposób operuje słowem, konstrukcją i dekonstrukcją opowieści do przekazania treści w bardzo subtelny, a zarazem dosadny sposób. Pełna mnóstwa interesujących zabiegów artystycznych dotyczących fabuły, które z pozoru mogą wydawać się chaotyczne, bo zapoznaniu się z całością nabierają...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-31
Bardzo ciekawa dekonstrukcja powieści Płaszcza i Szpady, a zarazem po prostu bardzo dobrze zrobiona historia. Z bardzo powoli rozwijającą się historią i jednym z najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości w tle.
Historia pełna niezwykle interesujących postaci, z dużą głębią charakterów, które jakoś próbują odnaleźć się w niezwykle trudnych czasach wojny wolności z monarchią. I w tym wszystkim główna bohaterka, zarazem typowa postać tego typu historii, która zostaje przypadkiem wrzucona w samo centrum intryg politycznych nowych Demokratycznej Francji i jej przeciwników, choć zarazem dość nietypowa dla tego typu historii, zaskakująco realistyczna i zwyczajna. I właśnie dzięki temu jej losy śledzi się z takim zaciekawieniem.
A do tego bardzo interesujący styl rysunków autorki, z wyraźnymi, mocnymi konturami i dość płaskim kolorowaniem, idealnie wpasowujący się w atmosferę tej historii. No i co jeszcze bardzo warte docenienia jest to, jaką wagę do zgodności historycznej przywiązuje autorka.
Jeśli jest jakaś rzecz, którą mogę zarzucić tej historii, to dość powolne tempo historii, które dla mnie jest zdecydowaną zaletą, ale podejrzewam, że dla kogoś może stanowić wadę.
Bardzo ciekawa dekonstrukcja powieści Płaszcza i Szpady, a zarazem po prostu bardzo dobrze zrobiona historia. Z bardzo powoli rozwijającą się historią i jednym z najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości w tle.
Historia pełna niezwykle interesujących postaci, z dużą głębią charakterów, które jakoś próbują odnaleźć się w niezwykle trudnych czasach wojny wolności z...
2023-07-20
Frank Herbert kontynuuje swe rozmyślania filozoficzne za pomocą metafory w postaci Paula Atrydy. Tym razem przenosi nasz kilkanaście lat do przodu względem wydarzeń w pierwszej części, kiedy to dżihad Mesjasza Fremenów wymordował już sześćdziesiąt miliardów ludzi i zaprowadził jedyną słuszną wiarę w jedynego prawdziwego Boskiego Imperatora. A dwór świętego Imperatora pełen jest intryg wielu różnych podmiotów pragnących uzyskać coś dla siebie.
Autor przeprowadza nas przez tą sieć intryg, wykorzystując ją jako narzędzie do przekazania kolejnych rozważań filozoficznych na temat władzy i religii, a przede wszystkim ich wzajemnym oddziaływaniu na siebie.
W przypadku poprzedniej książki stwierdziłum, że Herbert mocno nie wykorzystuje potencjału postaci kobiecych, przez co stanowią one wyłącznie figury narracyjne. Tym razem... jest to trochę bardziej skomplikowane. Wciąż większość postaci kobiecych jest tak samo mocno zmarginalizowana w fabule, ale jest jeszcze Alia, która jest pełnoprawną postacią z rozbudowanym charakterem. No przynajmniej coś. A perspektywa Alii ukazuje nam zupełnie nowy, bardzo interesujący punkt widzenia na całą sytuację. Punkt widzenia młodej kobiety, która od dziecka została uznana za boginie, ze wszystkimi tego przekleństwami.
NIe wiem czy faktycznie prawdą jest, że Herbert napisał Mesjasza DIuny, bo ludzie nie zrozumieli przesłania pierwszej Diuny, ale faktycznie jest widoczne to, że w Mesjaszu narracja jest prowadzona znacznie mniej subtelnie niż w pierwszym tomie. Szczególnie w pewnej scenie, w której wspominany jest pewien Austriacki akwarelista. Choć to wciąż Herbert, więc w większości jest to wciąż dosyć mocno subtelna narracja.
Frank Herbert kontynuuje swe rozmyślania filozoficzne za pomocą metafory w postaci Paula Atrydy. Tym razem przenosi nasz kilkanaście lat do przodu względem wydarzeń w pierwszej części, kiedy to dżihad Mesjasza Fremenów wymordował już sześćdziesiąt miliardów ludzi i zaprowadził jedyną słuszną wiarę w jedynego prawdziwego Boskiego Imperatora. A dwór świętego Imperatora pełen...
więcej Pokaż mimo to