-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2024-04-30
2024-04-14
Książka o historii gatunku ludzkiego od tzw. pierwszej przemiany, która miała miejsce około 6 mln lat temu - gdy pojawił się Australopitek, czyli "w zasadzie dwunożna małpa", aż do człowieka anatomicznie współczesnego z jego rozwiniętymi społecznościami.
Autor prezentuje ciekawe podejście odtwarzania historii rozwoju hominidów poprzez analizę ich budżetów czasowych i relacji społecznych - bazuje przy tym zarówno na materiałach typowo archeologicznych, jak i przygotowanych przez siebie algorytmach określających, ile czasu wymagały poszczególne aktywności na różnych etapach rozwoju społeczności praludzi.
Poziom trudności tekstu określiłbym jako umiarkowany - książka nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych, ale czytelnik mający kontakt z literaturą popularnonaukową na pewno sobie poradzi. Antropologia nie jest moją specjalnością, ale książkę przeczytałem z zainteresowaniem, dowiedziałem się z niej sporo nowych ciekawych rzeczy, a historia i ewolucja człowieka ułożyła mi się w głowie dużo bardziej niż dotychczas.
Książka o historii gatunku ludzkiego od tzw. pierwszej przemiany, która miała miejsce około 6 mln lat temu - gdy pojawił się Australopitek, czyli "w zasadzie dwunożna małpa", aż do człowieka anatomicznie współczesnego z jego rozwiniętymi społecznościami.
Autor prezentuje ciekawe podejście odtwarzania historii rozwoju hominidów poprzez analizę ich budżetów czasowych i...
2024-04-05
Stanisław Lem wcielający się w rolę superkomputera AI, próbującego przekazać ludziom swoje przemyślenia na temat ewolucji, rozumu, ludzkości i sztucznej inteligencji. Pomysł sam w sobie jest świetny, niestety lektura jest dość męcząca - wykłady są interesujące, ale też zawiłe i mętne, a z dzisiejszej perspektywy nie są też jakoś wyjątkowo odkrywcze. Książka powstała jednak w latach 70. - a to zmienia perspektywę jej odbioru i pokazuje, jak niezwykłym umysłem był Stanisław Lem.
Po wyśrodkowaniu plusów i minusów - w sumie daję ocenę 6. Jednak wolę, gdy Lem włącza swoje rozmyślania jako przystawki w powieściach science-fiction, niż gdy serwuje je jako danie główne.
Stanisław Lem wcielający się w rolę superkomputera AI, próbującego przekazać ludziom swoje przemyślenia na temat ewolucji, rozumu, ludzkości i sztucznej inteligencji. Pomysł sam w sobie jest świetny, niestety lektura jest dość męcząca - wykłady są interesujące, ale też zawiłe i mętne, a z dzisiejszej perspektywy nie są też jakoś wyjątkowo odkrywcze. Książka powstała jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-28
Duże rozczarowanie - niestety książka strasznie mi się dłużyła. Większość fabuły to w zasadzie telenowela, tyle że odbywająca się na pokładzie statku kosmicznego. Literacko opowieść ta również nie porywa - opisy sytuacji, elementy odkrywania świata - w tej części są zdecydowanie słabsze, powierzchowne, chyba autorowi po prostu zabrakło już świeżych pomysłów.
Książka ma swoje ciekawsze momenty, ale w porównaniu do poprzednich odsłon serii - jest to zdecydowany spadek formy. Mnie "Ogród Ramy" zniechęcił do dalszej eksploracji tego uniwersum - raczej zakończę tutaj swoją przygodę z Ramą.
Duże rozczarowanie - niestety książka strasznie mi się dłużyła. Większość fabuły to w zasadzie telenowela, tyle że odbywająca się na pokładzie statku kosmicznego. Literacko opowieść ta również nie porywa - opisy sytuacji, elementy odkrywania świata - w tej części są zdecydowanie słabsze, powierzchowne, chyba autorowi po prostu zabrakło już świeżych pomysłów.
Książka ma...
2024-03-14
Bardzo fajna lektura - ciekawie napisana, z dużym znawstwem tematu, mnóstwem ciekawostek, a także, poza stroną merytoryczną, widać w tej książce ogromne zaangażowanie autorki w przekonanie czytelnika, że świat przyrody jest cenny, że od niego zależymy i warto go chronić nawet wtedy, gdy nie oznacza to bezpośrednich benefitów w sensie ekonomicznym.
Książka jest napisana prostym językiem - jak dla mnie to nawet trochę zbyt prostym, ale w sumie, dzięki temu pozycję tę można polecić młodzieży szkolnej i czytelnikom początkującym w tematach związanych z przyrodą i ekologią.
Bardzo fajna lektura - ciekawie napisana, z dużym znawstwem tematu, mnóstwem ciekawostek, a także, poza stroną merytoryczną, widać w tej książce ogromne zaangażowanie autorki w przekonanie czytelnika, że świat przyrody jest cenny, że od niego zależymy i warto go chronić nawet wtedy, gdy nie oznacza to bezpośrednich benefitów w sensie ekonomicznym.
Książka jest napisana...
2024-03-08
Bardzo podobał mi się film "Atlas chmur", który jednak oglądałem ponad 10 lat temu i z fabuły niewiele już pamiętam. I dobrze (cud niepamięci! :) , bo dzięki temu mogłem odkrywać tę opowieść niemal na nowo, tym razem w wersji książkowego pierwowzoru.
I nie zawiodłem się, chociaż była to niełatwa lektura - obszerna, z częściami które czytało się ciężko - jak napisana archaicznym językiem historia Adama Ewinga w 1850 roku, albo opowieść koźlarza, spisana "łamaną polszczyzną".
Cała powieść jest wielowątkowa i powiązana wzajemnymi relacjami w przestrzeni i czasie (akcja toczy się od roku 1850 do około 2200), powodując, że jest dość trudna do ogarnięcia, zwłaszcza w pierwszej połowie, jednak później wszystko zaczyna się coraz bardziej klarować.
Jednocześnie, ta książka jest też bardzo dołująca, wręcz nihilistyczna, próżno szukać w niej jakichś motywów "ku pokrzepieniu serc". Zamiast tego mamy "słabi to jadło, silnym na sadło". Gdzieś tam przewija się iskierka optymizmu, ale nie ma to żadnego odzwierciedlenia w dalszej chronologii wydarzeń.
Wielką zaletą książki jest to, że już po przeczytaniu, kiedy fabuła jeszcze siedzi w głowie, można znajdować kolejne aspekty i powiązania, przeoczone podczas czytania. Takie książki lubię najbardziej. Lektura zachęciła mnie też do odświeżenia sobie filmu.
Bardzo podobał mi się film "Atlas chmur", który jednak oglądałem ponad 10 lat temu i z fabuły niewiele już pamiętam. I dobrze (cud niepamięci! :) , bo dzięki temu mogłem odkrywać tę opowieść niemal na nowo, tym razem w wersji książkowego pierwowzoru.
I nie zawiodłem się, chociaż była to niełatwa lektura - obszerna, z częściami które czytało się ciężko - jak napisana...
2024-02-24
"Rama II" jest kontynuacją "Spotkania z Ramą", której akcja dzieje się 70 lat po pierwszym kontakcie ze statkiem obcych. Książka jest dużo bardziej obszerna, w większym stopniu skupia się na historiach członków załogi i ich relacjach. W zakresie "obyczajówki" Clarke jednak raczej mistrzem nie był i to jest w sumie moje jedyne istotne zastrzeżenie do tej książki - perypetie bohaterów trochę przynudzały, nie były jakoś szczególnie angażujące (z wyjątkiem przeszłości Nicole). Sam statek okazał się jednak niezwykle fascynujący, podobnie jak to miało miejsce w pierwszej książce.
Ogólnie - książka nieco mniej świeża niż "Spotkanie z Ramą", ale warta przeczytania. Zapewne wkrótce sięgnę również po dalszy ciąg tej historii.
"Rama II" jest kontynuacją "Spotkania z Ramą", której akcja dzieje się 70 lat po pierwszym kontakcie ze statkiem obcych. Książka jest dużo bardziej obszerna, w większym stopniu skupia się na historiach członków załogi i ich relacjach. W zakresie "obyczajówki" Clarke jednak raczej mistrzem nie był i to jest w sumie moje jedyne istotne zastrzeżenie do tej książki - perypetie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-14
Klasyka angielskiego humoru z końca XIX w. Jest to komediowa historyjka o trójce przyjaciół, którzy postanowili spędzić urlop, pływając łódką po Tamizie. Humoru jest w tej książce mnóstwo, jest on głównie oparty na nieudolności i braku rozwagi głównych bohaterów, śmiesznych anegdotach retrospektywnych, oraz na zasadzie, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
A przy okazji, jest to też turystyczny przewodnik po Tamizie i jej okolicach - ciekawy, bo napisany z perspektywy XIX wieku.
„Trzech panów w łódce" to lekka i zabawna książka, ale aż tak bardzo mnie nie porwała - im dalej, tym opisywane przygody mniej mnie śmieszyły, zabrakło mi też jakiejś konkluzji, a może niepotrzebnie jej oczekiwałem?
Po książkę sięgnąłem dzięki powieści sci-fiction autorstwa Connie Willis "Nie licząc psa", która mocno nawiązuje do J.K. Jerome (nawet w tytule :), a spodobała mi się na tyle, że postanowiłem zapoznać się ze źródłem inspiracji autorki. I w sumie warto było.
Klasyka angielskiego humoru z końca XIX w. Jest to komediowa historyjka o trójce przyjaciół, którzy postanowili spędzić urlop, pływając łódką po Tamizie. Humoru jest w tej książce mnóstwo, jest on głównie oparty na nieudolności i braku rozwagi głównych bohaterów, śmiesznych anegdotach retrospektywnych, oraz na zasadzie, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
A...
2024-02-12
Karela Čapka kojarzyłem dotąd tylko z "Daszeńką" - książką, oraz czechosłowackim serialem z 1979 roku. Okazuje się jednak, że autor pisał nie tylko dla dzieci.
"Fabryka absolutu", napisana w 1922 roku, to niezły kawałek science-fiction w starym stylu. Dużo w niej czeskiego humoru sytuacyjnego i groteski (trochę przypominającej te bardziej humorystyczne momenty Stanisława Lema), a pomysł i rozwinięcie fabuły są naprawdę świetne, chociaż druga połowa książki nie wszystkim może się spodobać.
Książka jest dość mocno moralizująca, pod powierzchniową humorystyczną warstwą kryje się ostrzeżenie przed angażowaniem się w walki ideologiczno-religijne, ale także - czuć w niej zawoalowane, ale wyraźne obawy autora, chyba przewidującego, że niedawno zakończona wojna światowa (przez nas nazywana Pierwszą) nie będzie jedyną w I połowie XX wieku.
"Fabryka absolutu" raczej nie należy do topowych pozycji klasyki science-fiction - nie przypominam sobie, żeby była wymieniana w tego typu zestawieniach. A szkoda, bo powinna się w nich znaleźć.
Karela Čapka kojarzyłem dotąd tylko z "Daszeńką" - książką, oraz czechosłowackim serialem z 1979 roku. Okazuje się jednak, że autor pisał nie tylko dla dzieci.
"Fabryka absolutu", napisana w 1922 roku, to niezły kawałek science-fiction w starym stylu. Dużo w niej czeskiego humoru sytuacyjnego i groteski (trochę przypominającej te bardziej humorystyczne momenty Stanisława...
2024-02-09
Krótka opowiastka o ludziach, religii i Biblii, oczami anioła
- Szatana, który został za karę zesłany na Ziemię. Jak na rzecz napisaną w 1909, jest to mocna satyra, bardzo złośliwa, chociaż nie pozbawiona humoru. W swoich czasach na pewno byłaby niezmiernie trudna do zaakceptowania, czego zresztą spodziewał się sam Twain, zalecając wydanie tej książeczki dopiero po swojej śmierci.
Mnie jakoś szczególnie nie zadziwiła, ani tym bardziej nie zaszokowała, może dlatego, że omówień absurdów biblijnych jest całe mnóstwo i patrząc na tę księgę bez nakładki przekonań i dogmatów, trudno nie dojść do podobnych wniosków jak Twain.
Krótka opowiastka o ludziach, religii i Biblii, oczami anioła
- Szatana, który został za karę zesłany na Ziemię. Jak na rzecz napisaną w 1909, jest to mocna satyra, bardzo złośliwa, chociaż nie pozbawiona humoru. W swoich czasach na pewno byłaby niezmiernie trudna do zaakceptowania, czego zresztą spodziewał się sam Twain, zalecając wydanie tej książeczki dopiero po...
"Endymion" to bardzo dobra książka, chociaż jednak moim zdaniem jest o poziom niżej od dwóch części "Hyperiona". Trochę brakuje tej świeżości i niesamowitości, jakich dostarczały poprzednie tomy. Fabuła została przeniesiona o około 250 lat w przyszłość, jest bardziej liniowa, nieco przewidywalna i utrzymana bardziej w konwencji powieści przygodowej, przy czym niektóre z tych przygód mocno naginają granice niemożliwości wyjścia z nich cało. W książce nie ma aż tak dużego nasycenia ciekawymi, nietuzinkowymi smaczkami fabularnymi, jak to miało miejsce w "Hyperionie" i "Upadku Hyperiona", ale nadal są one obecne, podane w charakterystycznym "simmonsowskim" stylu.
W sumie - cieszę się, że mogłem ponownie zajrzeć do tego uniwersum i to nie po raz ostatni :) bo fabuła w żadnym stopniu się nie domyka i zaprasza do sięgnięcia po "Triumf Endymiona".
"Endymion" to bardzo dobra książka, chociaż jednak moim zdaniem jest o poziom niżej od dwóch części "Hyperiona". Trochę brakuje tej świeżości i niesamowitości, jakich dostarczały poprzednie tomy. Fabuła została przeniesiona o około 250 lat w przyszłość, jest bardziej liniowa, nieco przewidywalna i utrzymana bardziej w konwencji powieści przygodowej, przy czym niektóre z...
więcej Pokaż mimo to