-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-05-08
2023-02-23
2022-09-11
W sumie dość spore zaskoczenie. Spodziewałem się typowego kryminału na weekendowe odmóżdżenie, a dostałem taką trochę literacką improwizację. Niezły styl, sprytne rozwiązania fabularne i kilka szpilek powbijanych w naszą polską mentalność. Demm wprawdzie przesadza z filozofowaniem i to miejscami bywa irytujące. Można było co nieco z tego odpiłować, ale poza tym to całkiem sympatyczny debiut.
W sumie dość spore zaskoczenie. Spodziewałem się typowego kryminału na weekendowe odmóżdżenie, a dostałem taką trochę literacką improwizację. Niezły styl, sprytne rozwiązania fabularne i kilka szpilek powbijanych w naszą polską mentalność. Demm wprawdzie przesadza z filozofowaniem i to miejscami bywa irytujące. Można było co nieco z tego odpiłować, ale poza tym to całkiem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-03-20
Wielka szkoda, że Marta Knopik posłużyła się górnictwem jako głównym czynnikiem definiującym Śląsk. Duży błąd, bo to dość powierzchowne i mało ambitne, mówiąc szczerze, co absolwentka filologii (tak pisze w bio) powinna akurat wiedzieć. W rezultacie powstała etykietka, pod którą jednak nie ma czegoś, co by można było nazwać śląskością jak u Twardocha np.. W związku z tym „Czarne miasto” równie dobrze mogłoby się wzorować na jakimś górniczym regionie w USA i wyszłoby mniej więcej na to samo. Nie byłby to może tak wielki problem, gdyby nie reklamowano tej książki jako czegoś bardzo śląskiego. Niestety, jak dla mnie takie stwierdzenia to fałsz.
Poza tym dość sporym mankamentem powieść Marty Knopik potrafi urzec i dosłownie oczarować czytelnika. Co prawda dalekie to od magii książek z najwyższej półki, ale nie wymagajmy zbyt wiele od debiutu, który można, mimo wszystko, uznać za sprawę całkiem udaną. Widzę przyszłość, że tak powiem :)
Wielka szkoda, że Marta Knopik posłużyła się górnictwem jako głównym czynnikiem definiującym Śląsk. Duży błąd, bo to dość powierzchowne i mało ambitne, mówiąc szczerze, co absolwentka filologii (tak pisze w bio) powinna akurat wiedzieć. W rezultacie powstała etykietka, pod którą jednak nie ma czegoś, co by można było nazwać śląskością jak u Twardocha np.. W związku z tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-11
„Dziewczynom, o których mówi się źle”
Jeśli ktoś ma problemy ze zrozumieniem tych dojrzewających, tych przedzierających się do dorosłości jak przez dzikie chaszcze, to powinien zacząć od „Ma być czysto”. W wielu miejscach bowiem powieść trafia w punkt i pozwala otworzyć drogę do kontaktu. Jak na debiut, bardzo dobrze.
„Dziewczynom, o których mówi się źle”
Jeśli ktoś ma problemy ze zrozumieniem tych dojrzewających, tych przedzierających się do dorosłości jak przez dzikie chaszcze, to powinien zacząć od „Ma być czysto”. W wielu miejscach bowiem powieść trafia w punkt i pozwala otworzyć drogę do kontaktu. Jak na debiut, bardzo dobrze.
2019-09-23
Książka średnia z plusem, czyli sytuacja typowa dla polskich nagród literackich.
Tekst jest napisany poprawnie, nie brak w nim wartości, z których największą jest rzetelny portret polskiej wsi, ale autor zapomniał o czymś równie ważnym - o paliwie. Cała książka przypomina więc dobrej klasy samochód, którym jednak daleko nie zajedziemy i w końcu umrzemy z głodu. Chodzi nie tyle o zaprezentowane sytuacje, co może bardziej o to, jak rozłożone zostały pewne akcenty, jak poprowadzone zostały przygody młodego, który nam o tym wszystkim opowiada. Rozumiem, że autorowi zależało na realiźmie i wiarygodności przedstawionych zdarzeń i nie chciał przeginać, ale czy dobra fikcja literacka właśnie na tym nie powinna polegać, na umiejętnym przeginaniu?
Na szczęście autor wykazał się rozwagą przy konstruowaniu swojej książki i nie dał się pokusie, aby swoje opowiadania połączyć ze sobą w bardziej zbitą całość. Wówczas powstałaby z tego jakaś szarobura mamałyga, a tak przynajmniej czytelnik może zrobić sobie przerwę i odłożyć książkę, żeby wrócić do niej po paru dniach. To, myślę, jest najlepszy sposób na czytanie Skorunia. Inaczej bardzo łatwo jest się do niego zrazić, na co ta książka nie zasługuje.
Książka średnia z plusem, czyli sytuacja typowa dla polskich nagród literackich.
Tekst jest napisany poprawnie, nie brak w nim wartości, z których największą jest rzetelny portret polskiej wsi, ale autor zapomniał o czymś równie ważnym - o paliwie. Cała książka przypomina więc dobrej klasy samochód, którym jednak daleko nie zajedziemy i w końcu umrzemy z głodu. Chodzi nie...
2020-03-11
Abstrahując od gatunku, to jest kawał dobrej literatury. Po prostu świetnie napisana książka, która broni się bez pomocy marketingowych czarów.
Abstrahując od gatunku, to jest kawał dobrej literatury. Po prostu świetnie napisana książka, która broni się bez pomocy marketingowych czarów.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ciekawy debiut, choć te Bieszczady to takie trochę skrojone pod fanów tanich piosenek turystycznych, ale nie zawsze trzeba słuchać bluesa ;)
Ciekawy debiut, choć te Bieszczady to takie trochę skrojone pod fanów tanich piosenek turystycznych, ale nie zawsze trzeba słuchać bluesa ;)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to