rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jest to trzecia i jednocześnie ostatnia część tuż po „Skandalu” i „Femme Fatale”, dlatego też z dużą ochotą sobie tą książkę zakupiłam.

Jak się domyślacie „Żądze” to kontynuacja życia Julii Widawskiej, które w końcu nie do końca było usłane różami. Zero wsparcia od najbliższych, do tego skandal związany z romansem z żonatym mężczyzną, James’em ,totalnie ją dobił. Na szczęście dziewczyna się nie poddaje, idzie dalej, aż powoli los zaczyna się jednak do niej uśmiechać. Otóż Gaspard, Francuzik, który znajomość z Julią rozpoczął od spraw biznesowych, postanowił zrobić krok do przodu i oświadczył się dziewczynie. Wychodzi na to, że wspólne budowanie hotelu wyszło obojgu na dobre.

„Tak. Gaspard zawładnął moim życiem., a ja całkowicie się temu poddałam. Otworzyłam się na niego, bo nasza względnie krótka znajomość przerodziła się w coś naprawdę wyjątkowego. […] Media oszalały na punkcie naszych zaręczyn. Nikt nie pamiętał o jakimś tam skandalu z brytyjskim arystokratą, a ja … też starałam się o nim zapomnieć. Rzuciłam się w wir wydarzeń, emocji i uczuć, który miał nas zaprowadzić prosto pod ołtarz”.

Dlatego w tej części autorka skupia się nie tylko na otwarciu hotelu, ale również na przygotowaniach do ślubu i samym ślubie, wielkiej ceremonii, które to miały zatrzeć ślady złych wspomnieć i dać szansę dla tych dwóch osób na lepsze życie. Wydawać by się mogło, że wszystko idzie zgodnie z planem do momentu, kiedy odzywa się przeszłość i pojawia się… nie kto inny, jak były kochanek, James, który jak się okazuje, jest nie tylko wspólnikiem jej przyszłego męża, ale też … przyjacielem. Jego obecność mąci w głowie przyszłych małżonków. Ja jaw wychodzi szereg innych sytuacji, które doskonale wplatają się w całość i dodają biegu akcji. Na szczęście to Julia dyktuje tutaj warunki i chociaż momentami się w tym wszystkim gubi, to jednak na końcu czeka na nią finał, którego się nie spodziewałam.

Czy Julia i Gaspard będą mieli szansę na wspólne życie?

Bardzo podobała mi się ta seria. Długo czekałam na finał, długo czytałam ostatnich 80 stron, ponieważ zdrowie mi nie pozwalało. Ale byłam tak ciekawa zakończenia, że wreszcie udało mi się dobrnąć do finału. I chociaż Julia była między młotem, a kowadłem, to jednak wreszcie w „Żądzach” wydoroślała i dopięła swego. Chociaż momentami ta jej uległość trochę mnie irytowała, to jednak bardzo pozytywnie ją odebrałam. Podobne odczucia mam co do Gasparda. Mimo, że to Francuz, typowy lekkoduch, któremu nie do końca kibicowałam, to jednak na końcu zmieniłam na jego temat zdanie. Chociaż zaliczył wpadkę, to zostało mu to wybaczone i szczęśliwie ułożył sobie życie. A James? Cóż… Nie wyszło mu… Choćby nie wiem jak się tłumaczył to i tak nie zdobył mojej aprobaty. Myślałam jednak, że nieco więcej namiesza, że będzie jakieś wielkie boom. Z drugiej strony trzymał się pewnej umowy, do której musiał się przyznać i suma summarum karma do niego wróciła.
Świetna książka, świetna seria, na której finał warto przebrnąć przez te trzy części. Zwłaszcza, że wciąga i czyta się bardzo szybko. Jak każdą książkę Kasi.

Już nie mogę doczekać się jej nowych powieści, których w mojej domowej biblioteczce wciąż przybywa i przybywać będzie.
Link do całej publikacji:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2022/01/zadze-katarzyna-nowakowska.html

Jest to trzecia i jednocześnie ostatnia część tuż po „Skandalu” i „Femme Fatale”, dlatego też z dużą ochotą sobie tą książkę zakupiłam.

Jak się domyślacie „Żądze” to kontynuacja życia Julii Widawskiej, które w końcu nie do końca było usłane różami. Zero wsparcia od najbliższych, do tego skandal związany z romansem z żonatym mężczyzną, James’em ,totalnie ją dobił. Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z piórem Dominiki Smoleń miałam okazję już kilkukrotnie się spotkać. Przyznam się szczerze, że ta młoda mieszkanka Śląska się nie patyczkuje i na szczęście nie szufladkuje w jednej tematyce, za co właśnie bardzo ją lubię. Oczywiście skupia się na literaturze kobiecej, dlatego jestem w gronie jej wiernych czytelniczek.

Jej najnowsza powieść pt. "To jak, szefie?" została całkiem niedawno wydana, a mianowicie 18 sierpnia br. Tego akurat dnia nasz starszy syn miał urodziny, a my byliśmy wówczas nad morzem. Jak tylko wróciliśmy powolutku zabrałam się za czytanie.

Na wstępie książki poznajemy Zuzannę, która została oszukana i zdradzona przez swoją drugą połówkę, Marcina, kierownika działu IT. Planowała z nim sobie życie ułożyć i razem zamieszkać, jednak ten niestety wolał wskoczyć do łóżka ze swoją asystentką. Na szczęście zrozpaczona dziewczyna u swego boku ma przyjaciół, Karolinę, którą poznała dwa lata temu, gdy wprowadziła się do mieszkania tuż obok niej. Jest samotną mamą małego chłopca, 5-letniego Filipa, który jest oczkiem w jej głowie.

Zuza nie jest panną na jedną noc. Zabolało ją to, co zrobił jej "były", ale chcąc nie chcąc trzeba żyć dalej, więc szybko zaczęła obmyślać plan, co tu począć dalej. Póki co w rozładowaniu emocji będzie musiał wystarczyć jej odwieczny kumpel, Wacław, różowy wibrator z trzydziestoma różnymi funkcjami, który od zawsze był jej wierny i dostarczał tuzin radości. Pozostawała jeszcze kwestia zmiany pracy, którą to wręcz w trybie natychmiastowym trzeba było zmienić. Nie zniosłaby codziennego widoku swojego eks, zwłaszcza, że pracowali w tym samym biurowcu.

Usiadła zatem do laptopa i rozpoczęła poszukiwanie nowego zatrudnienia. Pewien notariusz poszukiwał kogoś, kto zastąpi jego obecną sekretarkę, ponieważ ta udaje się już na zasłużoną emeryturę. Dziewczyna postanawia zaaplikować swoje CV mając nadzieję, że się uda. Tego samego dnia, późnym wieczorem, dostaje odpowiedź:
"Dzień dobry. Zapraszam na rozmowę w sobotę o ósmej przed rozpoczęciem pracy kancelarii. T. Bogucki".
Zuza, ciekawa, z kim będzie miała do czynienia i jak wygląda być może jej przyszły pracodawca postanawia jeszcze poszperać w internecie i poszukać ne jego temat jakiś informacji.
"Facet miał może trzydzieści lat i wyglądał niczym grecki bóg - szczególnie w tym garniturze pewnie szytym na miarę, bo leżał na nim idealnie. Bez wątpienia był atrakcyjny. I bez wątpienia był w moim typie".
Tymoteusz robi na niej ogromne wrażenie tym bardziej, że jest właścicielem odnoszącej sukcesy kancelarii, dzięki której bardzo szybko dorobił się dużych pieniędzy. Po tym, jak zostawiła go ukochana dziewczyna, Paulina, od wielu lat żyje w samotności. I to jest powodem tego, że unika jakichkolwiek głębszych relacji. Woli krótkie, niezobowiązujące przygody, ponieważ nie chce się ponownie sparzyć.Na wsparcie rodziców również nie ma co liczyć, ponieważ jakiś czas temu zmarli. Pozostał mu jednie brat, z którym ma sporadyczny kontakt, ponieważ chłopak zbyt często sięgał nie tylko po alkohol, ale i dragi. Próbował odwyku, ale wszystko na nic, ponieważ jego uzależnienie było na tyle silne, że wracał do tego jak bumerang. Otaczał się różnymi, podejrzanymi typkami i nic nie stanęło mu na drodze, aby się pogrążać. Nawet fakt, że jego panienka jest w ciąży. Wszystkie te wydarzenia na tyle przytłoczyły Tymoteusza, że nawet zmienił swoje prawdziwe nazwisko, aby móc rozpocząć życie z nową kartą.

Kiedy nadszedł dzień rozmowy kwalifikacyjnej Zuza się na nią spóźnia. Na szczęście notariusz bierze na to "poprawkę", proponuje całkiem niezłe warunki i chce, aby praca między nimi odbywała się na stopie przyjacielskiej. Zuzannie nie do końca się to podoba. Woli trzymać się na dystans. Po ostatniej akcji przestały interesować ją romansidła w pracy, tym bardziej z szefem, który był całkiem niezły. Obawia się bowiem, że znowu się zakocha i tak, jak poprzednio, jeszcze szybciej się rozczaruje.

Pewnego dnia przyjaciółka Karolina zwierza się Zuzannie, że pozostało jej bardzo mało czasu i prosi ją, aby odnalazła ojca Filipka. Dziewczyna wyrusza do domu rodzinnego mężczyzny, w którym oczywiście go nie zastaje. Jedynie od sąsiadki się dowiaduje, że ma brata... I od tego właśnie momentu sprawy zaczynają nabierać tempa. Nagle to Tymoteusza dzwoni jego brat z prośbą o pomoc. Chodziło o jego córkę, która dostała bardzo wysokiej gorączki. Ojciec był w takim stanie, że ledwo kontaktował, dlatego notariusz, długo nie myśląc, jedzie do ich mieszkania i zabiera Laurę na SOR. Kiedy mała Laura znajduje się już pod opieką lekarzy pod szpital podjeżdża na sygnale karetka. Ratownicy medyczni wyciągają z niej na noszach Karolinę i w tym momencie cała prawda wychodzi na jaw. Prawda na temat Tymoteusza, Pauliny i Karoliny, która przez cały czas ukrywała przed Zuzą swoją tajemnicę.

Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Jaką tajemnicę skrywa Karolina i jaki związek ma z nią Paulina? Co z małym Filipkiem i Laurą? Czy prawda zbliży do siebie Tymoteusza i Zuzę, czy jednak oddali?

Na te wszystkie pytania odpowiedź znajdziecie w książce.
eżeli wydaje Wam się, że ta książka to ociekający seksem romans biurowy, to jesteście w totalnym błędzie. Aczkolwiek okładka może sugerować, że będzie HOT. Ja historię zupełnie inaczej odebrałam, przez co też wywarła na mnie duże wrażenie. Owszem, jest tu pożądanie i sceny erotyczne, ale dość gustownie i "ze smaczkiem" opisane.
Każda tajemnica prędzej czy później wychodzi na światło dzienne, co znacznie komplikuje relacje między bohaterami. Ale świadomość tego, że tracicie najbliższą Wam osobę jest chyba jeszcze gorsze. Pomimo kłamstw, chociaż ja osobiście nie wiem, czy bym w to brnęła. Raczej prędzej, czy później sumienie by mnie męczyło i wyjawiłabym całą prawdę bez względu na jej skutki. Mimo, że Dominika podejmuje tu trudne wątki, to jednak czytało się przyjemnie. Duża czcionka pozwala szybko przebrnąć. Poza tym pisane jest z perspektywy bohaterów (jest podział na rozdziały "mówione" raz przez Zuzannę, raz przez Tymoteusza). Autorka pokazała nam miłość z klasą, aczkolwiek postać Tymka, który nie ustępował walcząc o względu Zuzy była dość zabawna. Ma facet cierpliwość i samozaparcie w dążeniu do celu. Natomiast relacje głównej bohaterki z Karoliną pokazują, na czym polega prawdziwa przyjaźń. Taka na dobre i złe, bez względu na wszystko. I chociaż fabuła jest ciut oczywista, do przewidzenia, to jednak uważam, że warto przeczytać, ponieważ można z niej wyciągnąć mądre wnioski.

Pamiętajcie, że w życiu są rzeczy / sprawy ważne i ważniejsze. Trzeba tylko potrafić je odpowiednio wyważyć. Czasami trzeba się poświęcić, być twardym, a z pewnością i do nas się los uśmiechnie. To, jakie decyzje podejmujemy i jaki ma to wpływ na naszą przyszłość zazwyczaj od nas zależny.

Z piórem Dominiki Smoleń miałam okazję już kilkukrotnie się spotkać. Przyznam się szczerze, że ta młoda mieszkanka Śląska się nie patyczkuje i na szczęście nie szufladkuje w jednej tematyce, za co właśnie bardzo ją lubię. Oczywiście skupia się na literaturze kobiecej, dlatego jestem w gronie jej wiernych czytelniczek.

Jej najnowsza powieść pt. "To jak, szefie?" została...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po wywołanym w pierwszej części skandalu Julia wraca do Polski i próbuje na nowo stanąć na nogi. A wiadomo, że najlepszym lekarstwem na złamane serce jest praca, dlatego przyjmuje pewną atrakcyjną ofertę i wyjeżdża do Francji. Na miejscu okazuje się, że ma pomóc w wykończeniu budowy ekskluzywnego hotelu i zarządzać nim tak, aby cokolwiek ruszyło. Chodziło o organizację pracy, stworzenie ekipy, otwarcie i początkowo prowadzenie samego hotelu. Julia miała w końcu dar do negocjacji z inwestorami i klientami, więc nie bez powodu Iga, jej siostra, właśnie ją do tego zadania wytypowała. Chociaż Julia początkowo jest zaskoczona i nie do końca wierzy w to, że jej się uda stanąć na wysokości, to jednak mimo wszystko udaję się do Paryża.

Właścicielem tej ogromnej inwestycji, a zarazem jej szefem jest Gaspard, inteligentny, przystojny i uwodzicielski Francuz. Jest typowym kobieciarzem trzymającym się tego, że "trzeba być otwartym i korzystać z życia. Nie ma nic lepszego, jak dobre wino, jedzenie i seks". Mimo początkowych wątpliwości ze strony Julii oboje bardzo szybko odnajdują się w swoich rolach, a wspólny seks staje się dla nich niezobowiązującym relaksem i zabawą.

Wszystko szło by zgodnie z planem, ale nagle na drodze tej budowlanej sielanki staje były kochanej bohaterki, James, który okazuje się nie tylko wspólnikiem Gasparda, ale też jego ... przyjacielem. Żeby było jeszcze weselej to ulokował się w tym samym hotelu, na tym samym piętrze i w apartamencie znajdującym się tuż obok Julii.

Jak potoczą się losy bohaterów? Czy Julia odetnie się od przeszłości i znajdzie lekarstwo na swoje pęknięte serce? Co z Gaspardem? A może James wyzna dziewczynie prawdę i będzie wielki come back?

Pierwszy tom, czyli "Skandal" wydawał mi się bomba, ale to, co dzieje się w "Femme Fatale" to petarda. Dużo się tu dzieje, oj dużo i to od samego początku. Julia, wcześniej motająca się, zadurzona w Jamesie, teraz próbuje być twardą babką. Chce czerpać z życia tyle, ile się da, bo po co się niepotrzebnie zamartwiać. Już raz przecież została oszukana, dlatego nie zamierza tego powtórzyć. Pikanterii w jej życie wprowadza Gaspard, jej szef, a zarazem kolejny kochanek, wręcz kobieciarz, który do niczego nie zobowiązuje, ma typową francuską mentalność, stąd też do seksu ze swoją asystentką ma bardzo swobodne podejście. Zaś James - facet, który bez słowa znika i nagle niczym Filip z konopi pojawia się z powrotem i plącze Julii w głowie próbując ją odzyskać - no bez jaj!
Co robi nasza Julia? Bzyka się na dobre z jednym i drugim. A myślałam, że po ostatnich doświadczeniach nabrała nieco oleju do mózgu i w kwestii mężczyzn będzie bardziej ostrożna. Ale się myliłam...

Za to właśnie lubię pióro Kasi. Ma kobieta talent, pomysły i odwagę, aby o tym pisać. Każda jej książka wciąga od początku. Najlepsze są początki - spokojne, aż nagle jak bumerang następuje zmiana akcji i czytasz bez końca chcąc dobrnąć do ostatniej strony. Jest tu dużo emocji. Postacie są tak wykreowane, że nigdy nie wiadomo, co im odwali. Tym razem nie stałam po stronie Julii, bo według mnie jej zachowanie było strasznie głupie. Chyba jakiś idiota jej podpowiadał, co ma robić. Rozumiem, że się ma te swoje potrzeby seksualne i trzeba je jakoś zaspokajać, ale rany Julek weź Ty sie kobieto ogarnij i zdecyduj, czego tak naprawdę chcesz! Przecież na jednym mężczyźnie się już sparzyła. A tutaj zaczęła jakieś szopki odwalać jak mała nastolatka. Gdyby mogła to jeszcze ciepła, tuż spod kołdry wędrowała by po pokojach od jednego do drugiego chłopa. Ale chłopaki? Cóż za walka. Zazdrość. Namiętność. Tacy to mają życie.

Brawo Kasiu - braaaawo za taką burzliwą dawkę różnorodnych, jak widać zmiennych charakterów postaci, co napędzało tą jakże genialną historię. Ale to zakończenie... O rany, miałam ochotę rzucić książką, ponieważ na końcu jest C.D.N.

Z niecierpliwością będę czekać na trzeci tom!

cała prezentacja jest na stronie: https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2021/09/i-znowu-bedzie-skandal-femme-fatale.html

Po wywołanym w pierwszej części skandalu Julia wraca do Polski i próbuje na nowo stanąć na nogi. A wiadomo, że najlepszym lekarstwem na złamane serce jest praca, dlatego przyjmuje pewną atrakcyjną ofertę i wyjeżdża do Francji. Na miejscu okazuje się, że ma pomóc w wykończeniu budowy ekskluzywnego hotelu i zarządzać nim tak, aby cokolwiek ruszyło. Chodziło o organizację...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Główną bohaterką książki '"Na wariackich papierach" jest Zofia Kalinowska - zawsze roztrzepana, bujająca w obłokach, spóźnialska i zapominalska młoda dziewczyna. Ma młodszą siostrę, która jest jej kompletnym przeciwieństwem. Ta ułożyła sobie życie i mieszka wraz ze swoim mężem i dwójką dzieci we Francji. Ponieważ ojciec je porzucił, kiedy były jeszcze małe, całe ich życie spadło na głowę mamy. Tej z kolei, być może z powodu nadmiaru obowiązków, totalnie odbiło na punkcie Kościoła, który docelowo zastąpił jej wsparcie męża.

Książka rozpoczyna się od spotkania Zośki z jej przyjaciółką Karoliną. Znały się od liceum i lubiany ze sobą spędzać czas. Zofia będąc myślami zupełnie gdzie indziej i rozmyślając o koledze z pracy Marcinie w ogóle nie słucha swojej przyjaciółki. Ta radzi jej, aby poszła do lekarza, bo najwidoczniej ma problem z koncentracją. Może i faktycznie była zbyt przepracowana i zmęczona. To zaś mógłby być powód, aby udać się do lekarza, wziąć zwolnienie lekarskie i zorganizować babski wypad. Taki był plan Karoliny. I obie postanowiły go zrealizować.

"To rzeczywiście był niezapomniany urlop. O tym, jak bardzo wpłynie na moje życie, miałam się dopiero przekonać".

Udały się do 5-gwiazdkowego hotelu SPA marząc o totalnym relaksie i odpoczywaniu. I wszystko szło zgodnie z planem, gdyby nie pewna sytuacja, która powoduje zwrot akcji. Otóż zapomniawszy o swojej ulubionej odżywce do włosów wychodzi spod prysznica nago chcąc przejść do sypialni. Myląc drzwi znajduje się na korytarzu hotelu w dość niezręcznej sytuacji, gdyż była w końcu cała w negliżu. Oczywiście na domiar złego karta wejściowa do apartamentu została rzecz jasna w apartamencie. Nagle zostaje wezwana obsługa. Pojawili się panowie w białych ubraniach. Dziewczyna traci przytomność... Budzi się w szpitalu psychiatrycznym dla wyjątkowo ciężkich przypadków z epizodami psychotycznymi.

Nie potrafiła przyjąć do wiadomości tego, w jakiej znalazła się sytuacji. Wierząc że to pomyłka czekała na pierwszą wizytę z dr Mateuszem, który jeszcze bardziej ją dobił mówiąc, że wyniki badań mózgu mogą wskazywać ostre zaburzenia, co stanowi duże ryzyko zagrożenia życia, dlatego też koniecznością jest, aby pozostała w szpitalu. A tam... Towarzystwo "świrów" miała zacne. Np. rudzielec Łukasz, który o mały włos nie poćwiartował swojej teściowej, Frania - 60-latka, która szuka zmarłego 3 lata temu kota, Napoleon - wierzący, że jest historycznym dowódcą i kapitanem Hakiem, czy Leopold. Facet od lat budujący w swoim domu korytarze z folii aluminiowej, aby w ten sposób chronić się przed kosmosem. W gronie znalazł się również Fryderyk, który twierdził, że uratuje go FBI, ponieważ jest przyjacielem Prezydenta Ameryki. Cóż będąc w takim towarzystwie idzie zwariować. Zośka zaczęła już powoli w to wierzyć, że faktycznie jest z nią coś nie tak. Wkręciła sobie nawet, że to Karolina jest temu wszystkiemu winna i "wkopała" ją do psychiatryka.

Jedyną osobą, która wierzyła w to, że ta cała akcja to pomyłka był Marcin. Odwiedzał Zośkę w szpitalu czekając, aż ten cały koszmar się skończy. I owszem... Pewnego dnia dr Mateusz oznajmia swojej pacjentce całą prawdę.

Co tak naprawdę się stało? Jak zareaguje Zosia? Czy przyjaźń między nią, a Karoliną przetrwa? Czy Zośka i Marcin stworzą parę?

Książkę czyta się bardzo szybko. Ja skończyłam ją w jeden wieczór. Opisy postaci i wydarzenia, które dzieją się w szpitalu psychiatrycznym, momentami były bardzo zabawne. Autorka ma fajne poczucie humoru. Po za tym sam fakt, że główna bohaterka nagle w nieprawdopodobny sposób znajduje się w wariatkowie jest dobrym pomysłem na książkę i nieco gmatwa toczące się do tej pory życie bohaterów. Burzy to chociażby przyjaźń między Zosią, a Karoliną. Pojawiają się wątpliwość i rozczarowanie, a nawet chęć zemsty, które to z dnia na dzień niby narastają, ale z czasem stają się przyzwyczajeniem. Zośka ma duży mętlik w głowie. Faktycznie jest pechowcem, któremu wiatr lubi wiać w oczy.

Pierwsza połowa książki była bardzo udana, ubawiłam się. Druga zaś w pewnym momencie robiła się ciut nudna. Batalia i huśtawka nastrojów między Zośką i Marcinem chwilowo mnie przytłaczały. Trwało to na szczęście krótko, ponieważ jak każdy czytelnik ciekawi jesteśmy końca. Po wyjściu na wolność relacje Zośki z Marcinem to totalnie przewrócona do góry nogami historia. To, co się w międzyczasie toczy w życiu tej bohaterki to nie tylko ogromna przemiana. Swoją niefortunną przygodę doskonale wykorzystała, co ma też wpływ na jej dalsze losy.

Jeżeli Pani Natalia w dalszym ciągu pozostanie z tak lekkim, wciągającym i zabawnym piórem w ręku to chętnie sięgnę po kolejne jej książki. Tak więc jeżeli macie ochotę poprawić sobie humor sięgnijcie po "Miłość na wariackich papierach". To totalny galimatias, ale warty przeczytania.

Więcej znajdziecie tutaj: https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2021/05/kaftanik-zastrzyczek-i-hop-miosc-na.html#more

Główną bohaterką książki '"Na wariackich papierach" jest Zofia Kalinowska - zawsze roztrzepana, bujająca w obłokach, spóźnialska i zapominalska młoda dziewczyna. Ma młodszą siostrę, która jest jej kompletnym przeciwieństwem. Ta ułożyła sobie życie i mieszka wraz ze swoim mężem i dwójką dzieci we Francji. Ponieważ ojciec je porzucił, kiedy były jeszcze małe, całe ich życie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeden z głównych bohaterów, Maksymilian Giacana, to mężczyzna bardzo przystojny i bogaty. Ma też jednak wady, ponieważ jest bardzo niebezpieczny, przez co też nietykalny. Dlaczego? Pochodzi z rodziny, która od pokoleń zajmowała się wytwarzaniem i sprzedażą narkotyków (i nie tylko). Jego głównym dotąd celem w życiu było dbanie o interesy familii. To była wersja oficjalna, ponieważ tak naprawdę szykował się na ogromny „awans”. Mianowicie miał zostać szefem swojej mafijnej familii. Tzw. „kartą przetargową” do tego, aby spełniło się jego największe marzenie była Jasmine, jego narzeczona. A jednocześnie córka bossa amerykańskich oddziałów. Zawarcie z nią małżeństwa (co rzecz jasna było w planach) gwarantowało mu sojusz z inną mafią, a tym samym przejęcie władzy i kontroli nie tylko w swoim mieście, ale również na innych, szerszych terenach.

„Będę bossem mafii, która wytwarza narkotyki i dystrybuuje je. Będę bossem mafii, która od czasu do czasu zajmuje się przemytem broni i handlem ludzi – oddałem się niewesołym rozważaniom. Tego faktu nie jest w stanie zmienić nic. Chyba tylko śmierć… […]”.

Wszystko ma jednak swoje plusy i minusy. Po pierwsze – Maksymilian był tak naprawdę uzależniony od swojej rodziny. Mając taką pozycję w hierarchii mafijnej w pewnych sytuacjach musiał się hamować.

„Cała ta familia zniszczyła szansę na normalne życie tego faceta. Zabiła każdą, nawet najmniejszą iskierkę radości i nadziei, jaką miał. Mafia odbierała mu wolność, kontrolę i sens życia.”

Druga sprawa.Chłop jakoś niby mało skomplikowany, który nie nosił bielizny (chyba tak było mu wygodniej), nie lubiący długich paznokci nie miał opcji bywania w miejscach publicznych. Na myśli mam tu chociażby wypady do restauracji. Nie jadał w nich w obawie chociażby przed zatruciem (bo takie sytuacje się wśród jego najbliższych zdarzały). Anonimowość była niemożliwym do spełnienia w jego przypadku marzeniem. Po Trzecie – wszystko to przekładało się tak naprawdę na jego związek z piękną Jasmine, której niczego nie brakowało, a jednak nie darzył jej głębokim uczuciem (nie było między nimi chemii, rzekomo kobiecie brakowało „charakteru”…). Była samotna, nie miała swobody w życiu… Każde zakupy odbywały się w towarzystwie uciążliwych ochroniarzy. Zero wypadów gdziekolwiek z własnym narzeczonym. Od samego początku oboje byli na siebie skazani. Mając świadomość sytuacji, w jakiej się znaleźli musieli się z tym pogodzić i w tym trwać. To ona miała być jego kobietą życia. Nawet dziewictwo dla niego „trzymała”, w przeciwnym razie byłaby to hańba i upokorzenie rodziny.

Oczkiem w głowie Maksa był też jego klub Agrypina. Był jego właścicielem. Ne tylko prowadził tam swoje „szemrane” interesy, ale było to również miejsce, w którym mógł się zrelaksować. Pewnego dnia to właśnie tam poznaje Erikę, barmankę z krótkim akurat w tym klubie stażem. Miała 25 lat, nie ukończyła żadnych studiów. W swoim życiu przeżyła kilka związków, ale te niestety kończyły się niepowodzeniem. Dlatego swoją wielką, romantyczną miłość i związane z nią fantazje przelewała na papier. Od zawsze interesowała się nie tylko książkami, ale również sama je pisała. Lubowała się w romansach i erotykach mając nadzieję, że kiedyś wyda swój bestseller i będzie mogła się ze swoich powieści utrzymywać. Los jednak na jej drodze postawił Maksa. I chociaż ich znajomość od samego początku kończyła się ze strony dziewczyny ciętymi ripostami, to jednak w oczach Maksa wzbudziła ogromną ciekawość. Facet mógł mieć tak naprawdę każdą laskę na zawołanie, ale Erika była tą, którą musiał zdobyć. I to za wszelką cenę. Jej zachowanie go kręciło.

„Nie byłem pewien, czemu Erika tak bardzo mnie pociągała. Nie wiedziałem, dlaczego szukam z nią kontaktu, skoro nie chciała spędzać czasu w moim towarzystwie. Chyba po prostu ta dziewczyna pojawiła się w moim życiu jak powiew świeżego powietrza w gorący, wręcz upalny dzień. […] ciągle liczyłem, iż uda mi się ją przelecieć, zanim wezmę ślub z Jasmine”.

Maks jednak nie odpuszczał. Za wszelką cenę pragnął udobruchać sobie swoją barmankę, aby mu uległa. Bez problemu wiedział, jaki ma grafik i kiedy może zastać ją w klubie. A kiedy już się pojawiał, odganiał wszystkich klientów przy barze, aby móc zostać z nią sam na sam. W dalszym ciągu próbował ją udobruchać, co szło mu akurat z marnym skutkiem. I to właśnie tego, wydawać by się mogło normalnego jak na co dzień dnia, wydarzyło się coś, co zmieniło los tych dwojga. W klubie nie tylko pojawiła się Jasmine, która miała totalny zakaz przebywania w tym miejscu. Na domiar złego Agrypine atakują wrodzy mafijnej rodziny, Rosjanie. Jasmine zostaje natychmiast oddelegowana w bezpieczne miejsce w klubie. Opiekę nad nią w tym czasie przejęła Erika. Maks, jego prawa ręka Marc oraz ochroniarze szykują błyskawiczny odwet. Chociaż atak na Rosjan może i by się udał, to na jaw wychodzą dwie istotne sprawy. Pierwsza jest taka, że podczas akcji jeden z ochroniarzy Maksa nagle kichnął, przez co Rosjanie od razu się zorientowali, że ktoś wkroczył na ich teren. A dwa – byli do tego przygotowani, co świadczy o tym, że ktoś ich o tym fakcie uprzedził. Czyli w wśród rodziny mafii był kret, który sprzedał załogę Maksymiliana, a którego jak najszybciej trzeba było odnaleźć.

Podczas, gdy coraz więcej zaczęło ginąć Maksymiliana ludzi ten podejmuje szybką decyzję, aby swoją narzeczoną oraz Erikę, w obawie przed zagrożeniem ich życia, jak najszybciej przetransportować do rezydencji rodziny. Tam nic im nie groziło. Powiedzmy. Bo Erika tak naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego, że wkroczyła w świat mafii, która rządzi się swoimi prawami.

„-Jedziesz do mojej rezydencji, być może poznasz mojego ojca. Czy tego chcesz, czy nie, wkroczyłaś do tego świata, zresztą na własne życzenie. Tak łatwo się nie wywiniesz. Eriko. Teraz… należysz do nas”.

Młoda barmanka oczywiście poznaje ojca przyszłego bossa mafii, który „delikatnie” daje jej do zrozumienia, aby jak najszybciej zniknęła z życia jego syna, który za bardzo się nią w nieodpowiednim momencie zainteresował. Zwłaszcza, że zbliżał się już zatwierdzony termin ślubu z Jasmine. I chociaż dziewczyna faktycznie chce się wycofać, to jednak nie tylko jej życie, ale również jej przyjaciółki Jenny staje pod znakiem zapytania, kiedy nagle pojawia się Sergio, kuzyn Maksa. Jest to człowiek bezwzględny, maszyna do zabijania, tzw. „bestia rodziny”. I on polował na stanowisko szefa mafii, ale był do tego zbyt głupi. Postanowił szantażować Erikę, grożąc jej, że jeżeli nie przystanie na jego prośby, zamieni jej życie w koszmar. Dziewczyna, nie mając wyjścia z tej sytuacji zaczyna brnąć w jego głupie gierki, aby nikomu z jej najbliższych osób nic się nie stało. Dzięki temu Sergio miał swojego asa w rękawie. Wiedział, że Maks zrobi wszystko, aby Erice pomóc. Mało tego… Na ślubie Maksymiliana i Jasmine ten potwór postanowił się Erice oświadczyć.

Jak potoczą się dalsze losy Maksa? Czy znajdzie kreta i kto nim będzie? Co z Eriką i Sergiem? Czy Jasmine będzie szczęśliwa? Kto to jest Acer?

Ależ tutaj rollercoaster nam autorka serwuje. Co za emocje! Co za akcja! Wciąga od początku. Moje przypuszczenia się jednak sprawdziły. Czułam, że to będzie książka, od której nie będę mogła się oderwać. Jedna popołudniowa niedziela i te 305 stron wchłonęłam bez końca.

Tematyka związana z mafijnym życiem jest fajna. Interesuje mnie. Dużo filmów dokumentalnych na ten temat oglądałam, mnóstwo książek też przeczytałam. Zarówno tych fikcyjnych, jak i realnych. Lepiej jest jednak stać obok, oglądnąć, tudzież przeczytać, ale nie chciałabym wkroczyć w ten świat. Chociaż swego czasu poznałam pewien półświatek (tak samo, zupełnie przypadkiem) niekoniecznie działający zgodnie z prawem, więc nie tylko wiedzę, ale i własne doświadczenie na ten temat posiadam. I to niekoniecznie dobre. Osobiście żadnej przemocy wobec mojej osoby nie było. Ale faktycznie ludzie działający w tego typu mniejszej, a co gorsza większej organizacji są bezwzględni.

Tego się nie spodziewałam.. Znam poprzednie książki autorki które są dużo spokojniejsze, niż ta. Ta to totalne moje zaskoczenie w jej wersji. Czekałam na ten finał, happy end, niekoniecznie pozytywny, ale to, co zaserwowała, wbiło mnie w totalny szok.

Podsumowując śmiało mogę stwierdzić, że mafijne opowieści, przeplatane nutką romansu, z leciutką, wyważoną dawką scen erotycznych, bez wielkiej brutalności bardzo dobrze wypadły Dominice.

Tym bardziej jestem zaskoczona, że zdecydowała się wydać właśnie taką książkę. Czytało się szybko. Bardzo szybko, dlatego, że dużo się dzieje. Jak chyba każdy czytelnik czekałam na to zakończenie. A tu epilog … hmm … Nie wiem, czy mnie rozczarował? Jakoś do dzisiaj nie mogę pogodzić się z tym, że historia głównych bohaterów ma właśnie taki finał. Ja to bym wręcz widziała kontynuację „Gangsterskiej gry”. Ale to tylko moje zdanie.

Jeżeli ciekawi Cię cała historia, gdzie jestem pewna, że już wstęp Cię powali (mam na myśli propozycje Maksa odnośnie Eriki, która jest dość zabawna i fajnie całość rozpoczyna) to mogę Ci tą książkę jak najbardziej polecić. I mam nadzieję, że nie jest to ostatnie takie wydanie Dominiki. Czekam na więcej spod jej pióra.

Całą recenzję znajdziesz tutaj:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2021/04/gangsterska-gra-dominika-smolen.html#more

Historię Maksymiliana i Eriki, bo to głównie oni w „Gangsterskiej grze” wiodą główny prym, czytałam z ogromną ciekawością. Fajne postacie. Maks to ten tego – wielce boss, któremu wydaje się, że dzięki swojej pozycji może mieć wszystko i wszystkich i ona – Erika - niewinna, początkowo opryskliwa, pewna siebie, buntownicza i pyskata dziewucha za grosz nie mająca szacunku do swojego szefa, bo ploty mówią, że robi to czy tamto, czyli niekoniecznie idące sprawy w tą dobrą, zgodną z prawem stronę. Ale jedno i drugie coś do siebie przyciąga i nie daje im spokoju. Z przelotnej znajomości rodzi się jednak coś więcej. Coś, co może i miałoby sens, gdyby nie fakt, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Postać Sergia też tutaj dość sporo namieszała. Nie sądziłam, że przy pomocy Eriki będzie realizował swoje chore plany. Emocji jest tutaj dużo – od smutku począwszy, idąc dalej przez tęsknotę, zdziwienie, złość na przemian z radością, skończywszy na pożądaniu, które czasami jest ciężkie do zdobycia. Dominika celowo to wszystko stworzyła, aby na koniec wbić nam, czytelnikom, taką małą, malutką szpileczkę.

Jeden z głównych bohaterów, Maksymilian Giacana, to mężczyzna bardzo przystojny i bogaty. Ma też jednak wady, ponieważ jest bardzo niebezpieczny, przez co też nietykalny. Dlaczego? Pochodzi z rodziny, która od pokoleń zajmowała się wytwarzaniem i sprzedażą narkotyków (i nie tylko). Jego głównym dotąd celem w życiu było dbanie o interesy familii. To była wersja oficjalna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł tej książki skojarzył mi się z piłką nożną. W sumie powiedzmy, że prawie trafiłam, ale akurat w tą dziedzinę sportu. Abigail Jefferson jest prezesem klubu koszykarskiego New Hunters. Natura wyposażyła ją we wszystko to, co kręci facetów doskonale wiedziała, jak omotać sobie wokół siebie niejednego faceta. Kobieta sukcesu, z klasą, uwodzicielska, wyglądająca jak chodzący seks to jej duży atut. As w rękawie firmy - doskonale sprawdzała się w zarządzie, a zwłaszcza w załatwianiu kontraktów, czy negocjowania warunków w milionowych kwotach. Mając u swojego boku drużynę wysportowanych facetów mogła robić wszystko. Każdy z nich z chęcią wskoczyłby do jej łóżka, ale w tej sprawie na szczęście miała dystans. Traktowała chłopaków jak swoich przyjaciół...

" Ze zwykłej nastolatki stałam się seksbombą, szefową klubu koszykarskiego i jedną z bardziej rozchwytywanych kobiet w branży".

Na brak pieniędzy nie narzekała, ubierałą się w luksusowych sklepach, nosi szpilki od Manolo Blahnika, jej ulubione perfumy to J'adore i ... lubi też erotyczne gadżety. Mieszka w ekskluzywnym apartamencie na Manhattanie. Ale jest też druga strona medalu... Nie lubi jesieni. Twierdzi, że jest niezdarą, a jej drugie imię to chodzące nieszczęście. I faktycznie coś w tym jest. Niby jest zadowolona ze swojego życia, ale tak naprawdę nie ma u swojego boku nikogo, komu mogłaby się szczerze zwierzyć. Nawet jej kot, Clark, typowy dachowiec, szwendał się byle gdzie i w jej oczach był tak samo niewierny jak wszyscy faceci... Od 8 lat z nikim nie spała...a jej jedyną rozrywką był wibrator. Znalazła nawet taki, którego można używać pod wodą! W dodatku jedyna jej bliska osoba, czyli brat Daniel przebywa po wypadku w ośrodku...

Jej dotychczas rzekomo powiedzmy spokojnie życie przerywa nagły transfer do drużyny pewnego zawodnika, Jacoba. To nie tylko przyjaciel jej brata, ale i wielka jej wielka miłość z dawnych czasów. Abi była wtedy w nim zakochana po uszy. Darzyła go bardzo dużym uczuciem. Niestety pewnego dnia czar prysł i zostawił ją w najgorszym momencie w jej życiu. Do dzisiaj nie wiedziała, dlaczego, a co najlepsze - kiedy po latach powrócił w ogóle jej nie poznał. I mimo, że minęło tyle lat jego widok spowodował u dziewczyny "powódź w majtkach".

Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Czy Jacob rozpozna dorosłą już Abi? Czy połączy ich znowu coś więcej, czy może bohaterka po tylu latach zemści się na facecie, który tak bardzo ją skrzywdził? Jakie tajemnice skrywa przeszłość tych dwojga?

Jak bym Wam napisała wszystko, co do szczegółów, to z góry spaliłabym całą fabułę. Czyta się bardzo szybko. Zresztą jak każdą książkę Kasi wydaną zarówno, jako K.N.Haner, czy też, jako Kasia Nowakowska. Ci z Was, którzy jeszcze nie sięgnęli po jej wydania nie dostrzegą różnicy w książce pisanej pod jej pseudonimem, a własnego autorstwa. Ja to widzę. I nie dlatego, że np. jest spokojniejsza, czy nudna. U Kasi nigdy nie ma nudy. "Zagrywka" jest spokojna, strona za stroną poznajemy nie tylko bohaterów, ale też pewne fakty z przeszłości, które doskonale łączą się w całość. Jest pikanteria, ale w stosowny sposób dodana. Całość jest bardzo wyważona. Są momenty, kiedy się uśmiałam, ale i byłam poważna. To lubię w stylu autorki. Potrafi zaskakiwać. Jak i zresztą samym zakończeniem całej tej historii "Zagrywki".

Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło i zastanawiam się, jak potoczą się dalsze losy Abi i Jacoba, których nie tylko przeszłość łączy, ale i coś jeszcze... Coś, co na szczęście oboje chcą odkryć, a co ich obojga do końca życia będzie łączyć.

Zapraszam na całą prezentację:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2021/03/katarzyna-nowakowska-zagrywka.html

Tytuł tej książki skojarzył mi się z piłką nożną. W sumie powiedzmy, że prawie trafiłam, ale akurat w tą dziedzinę sportu. Abigail Jefferson jest prezesem klubu koszykarskiego New Hunters. Natura wyposażyła ją we wszystko to, co kręci facetów doskonale wiedziała, jak omotać sobie wokół siebie niejednego faceta. Kobieta sukcesu, z klasą, uwodzicielska, wyglądająca jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"[...] chciałabym wreszcie mieć nad czymś kontrolę, a że zawsze pragnęłam być chuda, tylko przeważnie diety nie działały na mnie dobrze, to może spróbowałabym innego sposobu - głodówki".

Główna bohaterka książki Dominiki pt. "Leć, motylku", Viki, to młoda nastolatka, która chcąc być ładną, szczupłą dziewczyną i mieć TYLKO kontrolę nad tym, co je, posuwa się do drastycznych kroków i w wieku 16 lat zapada na chorobę, zwaną anoreksją. Dodatkowo przytłaczała ją jeszcze relacja między rodzicami, którzy kompletnie się ze sobą nie dogadywali. Ale w mamie miała zawsze oparcie. Po rozwodzie troszczyła się o córkę, jak tylko mogła, ba, nawet jej zbilansowane posiłki przygotowywała. Poza tym dziewczyna uczęszczała również na terapię. Była pod stałą kontrolą terapeutki oraz lekarza prowadzącego. Kilka lat później to właśnie on przekazał jej magiczne słowa, słowa, na które po wielu latach nauki w domu tak długo czekała chcąc wreszcie zrobić jakiś krok do przodu i wyjść do ludzi. To było dla niej jak światełko w tunelu, którego w tej całej walce dotąd nie widziała...

"- Nie mogę nigdzie wyjechać, więc dalej będziesz miała mnie na oku. Tylko ty i ja... i anoreksja, która podobno ma już nie wrócić".

Ponieważ lekarz dał jej to zielone światło, Viki, myśląc, że wychodzi na prostą, postanowiła rozpocząć studia. W akademiku, do którego się przeprowadziła, przez pomyłkę przypisany został również Alex. Los powoduje, że relacje między nimi stają się coraz to bliższe. Mężczyzna chcąc poznać ją nieco lepiej starał się spędzać z nią jak najwięcej czasu. To dla niej bardzo ważne, ponieważ już nie miała mamy "pod ręką". Potrzebowała wsparcia. Wydawało jej się, że jest zdrowa i rozpoczyna nowy, lepszy etap swojego życia. Jednak w głowie cały czas miała wrażenie, że jest gruba i brzydka. Jakby w kółko pojawiał się kalkulator, przeliczający wszystkie kalorie. Alex chciał jej pomóc, aczkolwiek sam skrywał w sobie swoje tajemnice.

Jak potoczyły się losy Viki? Czy tajemnice tych dwojga bohaterów zniszczą więź, jaką między sobą zbudowali?

Oj Dominiko tą opowieścią wbiłaś mnie w fotel. Chyba rozumiecie, dlaczego byłam jej tak ciekawa? Do tej pory recenzowałam zupełnie inną tematykę. Gangsterskie porachunki przeplatane z historią miłosną, z tym lepszym, lub gorszym happy-endem są fajne. Ale chciałam przeczytać o czymś, co jest realne. Historię bohaterki opisałam Wam w dość skromny sposób. Dlaczego? Dlatego, że gdybym skupiła się na szczegółach (co akurat lubię), to spaliłabym cały morał, nad którym autorka zapewne dość długo pracowała. Anoreksja dotyka już w wieku nastoletnim. Młode osoby wkraczające w okres dojrzewania, chcąc się przypodobać innym, wieść prym w szkole, wśród rówieśników,mieć idealną sylwetkę, imponować innym bardzo szybko wpadają w pułapkę zwaną anoreksją. A do tego w domu potrafią się doskonale kamuflować. Przecież to może doprowadzić do śmierci! Zaburzenie odżywiania się jest jak pijawka. Tego typu osobom wydaje się, że potrafią się kontrolować, a tak naprawdę choroba ta totalnie przejmują kontrolę nad tego typu osobą. Wyleczenie się z tego to długa droga. Nawet, jeśli się uda, trzeba się pilnować. Rozum mówi jedno, lustro zupełnie co innego.

Dlaczego o tym piszę? Może nie czytałam zbyt dużo książek o anoreksji. Tym samym też nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Wśród moich znajomych nie znam również nikogo, kto zmagałby się z tak ogromnym problemem. Problemem, który wciąga, a który niekoniecznie jest rozumiany przez osobę, która nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest źle. To choroba o podłożu psychicznym, która zabija od środka, całe ciało. Skutki w organizmie są ogromne począwszy już od chociażby niedoboru witamin, zaburzeń w krążeniu, zmianie w wyglądzie, w zachowaniu, problemami z sercem itd. Można tak wymieniać i pisać o tym bez końca.

Najgorsze, co mnie w tej chwili przytłacza, to okres pandemii i zdalna nauka. Dzieci, młodzież ma mniej aktywności, przez co też apetyt słabnie. Żołądek się kurczy, ochota na jedzenie spada... Rodzice w pracy nie są w stanie skontrolować tego, czy dziecko aby na pewno coś je. Taka jest prawda. Sama mam nastolatka w domu, ale na szczęście nad nim czuwamy. Dzieciaki wpadają w depresję. Dorzućmy jeszcze social media, fejsbuki, instargramy, gdzie te młode osoby próbują się kreować na kogoś, kim w rzeczywistości tak naprawdę nie są, ale grunt, że są lajki i obserwatorzy dochodzą. Nie mówię, że każdy nastolatek tak ma. Ale dużo z nich się takim podejściem sugeruje. A to mylne i szybko można zboczyć z trasy w nieodpowiedni zakręt.

Hmm. Chociaż książkę czyta się szybko, to jednak pewne wnioski nachodzą. Całe szczęście, że nie mam z tym problemu i współczuję każdemu, kto codziennie toczy tą walkę. Walkę ze sobą i własnym ja. Tytuł również nawołuje do tematyki, związanej z anoreksją.

"Osoby (zwykle dziewczyny), które chorują na anoreksję nazywane są właśnie "motylkami". Jest to rozpatrywane pod kątem właśnie tego, iż osoby te chcą wyjść z kokonu i w końcu rozwinąć skrzydła. Myślą, że jeśli będą bardziej szczupłe, to będą nie tylko piękne, ale też atrakcyjne dla innych i ... szczęśliwe. Szkoda, że nie dostrzegają, że są takie (albo mogą być) bez względu na wszystko, z natury, na co dzień..."

Korzystając z okazji chciałam Ci Dominiko podziękować nie tylko za egzemplarz, ale również odpowiedzi na moje pytania oraz to, jaki książką "Leć, motylku" wnosisz przekaz w świat. Szacun! Jest to dobra pozycja i polecam przeczytać.
Jako ciekawostkę dodam, że autorce zadałam 3 pytania dotyczące tej książki. Całość znajdziecie na blogu:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2021/03/historia-pena-bolu-upadkow-ale-i.html

"[...] chciałabym wreszcie mieć nad czymś kontrolę, a że zawsze pragnęłam być chuda, tylko przeważnie diety nie działały na mnie dobrze, to może spróbowałabym innego sposobu - głodówki".

Główna bohaterka książki Dominiki pt. "Leć, motylku", Viki, to młoda nastolatka, która chcąc być ładną, szczupłą dziewczyną i mieć TYLKO kontrolę nad tym, co je, posuwa się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bohaterem tejże książki ku mojemu zaskoczeniu jest również Konrad. Zbieżność imion? Czy może odzwierciedlenie swojego życia i związanych z nim doświadczeń zostało przez autora przelane na papier? Hmm tego nikt nie wie... Ale wracając do krótkiego streszczenia - Konrad to młody, niby pewny siebie koleś, mieszkający w stolicy (Warszawie), studencik socjologii, który dobijając do swojego dwudziestego pierwszego roku życia nigdy nie przespał się z żadną kobietą (bardziej jest narcystyczny, niż pewny siebie, skoro nie ma odwagi odpowiednio zakręcić się koło jakiejś laski). Podobno miał bardzo dużo koleżanek, ale z żadną prócz rozmów nic go nie łączyło. Za to masturbowanie się miał jak we krwi - doskonałe władał tą czynnością już od swoich młodzieńczych lat. Do tego co rusz chwalił się, jakiego to ma wielkiego (yyy wiadomo, o co chodzi). Pewnego jednak dnia coś się zmieniło...

"Renia Rączkowska już mnie nudziła, bo ileż można oglądać pocieracze i masturbować się na widok gigantycznych silikonów. W końcu coś się we mnie przełamało i postanowiłam, że albo znajdę sobie dziewczynę, albo skorzystam z profesjonalnej pomocy".

No i skorzystał... Swój pierwszy w życiu stosunek seksualny odbył na poziomie - z prostytutką. No ale z drugiej strony, jakby nie patrzeć, to doświadczona osoba, która ze względu na jego brak doświadczenia z pewnością poprowadziła (i doprowadziła) go w dobrą stronę życia erotycznego. Potem już szło z górki i bez skrupułów. Zaliczał dosłownie każdą, która nawinęła mu się po drodze. Ba - nawet lesbijki. Nieważne, czy dziewczyna była zobowiązana, czy na ręce miała obrączkę (brawo dla tych niewiast, które w to wchodziły)... Grunt to zaspokoić swoje żądze. Seks stał się jego nieodmienną częścią życia codziennego i to właśnie wokół niego wszystko się kręciło. Jego podejście do wszystkiego tego, co robi, zmienia się, kiedy nagle poznaje piękne dziewczę, również studentkę o imieniu Natalia. Chemia między nimi od razu podziałała. Akurat w przypadku Konrada to był dobry moment na to, aby nieco zwolnić, ustabilizować się i nie latać jak ten motyl z kwiatka na kwiatek. Miłość między nimi kwitła, wszystko było ok do momentu, kiedy jego druga połówka nie zaczęła popadać w jakieś chore paranoje. A co gorsze - zaczęła również sięgać po procenty. I to właśnie alkohol zabiera ją na tą drugą stronę życia, ponieważ ginie w wypadku samochodowym. Sytuacja, w której znalazł się Konrad, jest dla niego bardzo trudna do przyjęcia. Sam zaczyna popadać w jakiś chory obłęd. Dziewczyny nie ma, a on ją widzi, a nawet z nią rozmawia. Zdaje sobie sprawę, że jej ukochana odeszła, ale mimo wszystko wydaje mu się, że jest tuż obok niego i udziela mu rad / wskazówek. Chłopak popada paranoję przez co pewnego dnia, po próbie samobójczej, budzi się w szpitalu...Na szczęście nie udało mu się przejść na "tamten świat".

Cóż... Nigdy nie miałam okazji czytać tak pokręconej książki, która mimo wszystko przypomina mi sytuację w dzisiejszych, tych naszych dziwnych, trudnych, nowoczesnych, przepełnionych technologią czasach. Ludzie biegną za karierą, siedząc całymi dniami w tych swoich wielkich korporacjach, trzepiąc wielką kasę, za którą i tak świata nie kupią, niby są śmiali, a w głębi duszy za przeproszeniem "walą konia" (a więc jakby nie patrzeć dalej trzepią) po nocach przed puszczanymi ze swojego gigantycznego smart tv pornola. Żałosne. Problem Konrada rozumiem - mody chłop szukający swojej wielkiej miłości, który swoje frustracje i emocje na początku rozładowuje bawiąc się własnym sprzętem, a potem wkracza w ten wielki świat, w którym łóżko dzieli z piękną kobietą. Aż nagle sielanka pryska niczym bańka mydlana.

I choć czytałam i recenzowałam na blogu wiele książek typowo erotycznych, to jednak w tym przypadku wszystko byłoby ok gdyby nie pierdylion wulgaryzmów/przekleństw. Czułam się lekko niesmacznie, a czytając momentami mnie ta historia lekko nudziła. Nie lubię, kiedy facet kobiety traktuje jak zabawki, a z naszym bohaterem niestety tak właśnie było. Jednych czytelników może to kręci, mnie niestety nie i nie wiem, dlaczego ta pozycja zaliczana jest do literatury piękna (co przeczytałam na lubimyczytac.pl). I chociaż jest to ogromna przeplatanka różnych, jak dla mnie ciekawych emocji to jednak i tak nie zostałam przekonana. Nie chcę tutaj nikogo zniechęcać. Historia jest fajna, ale autor mógłby zmienić styl pisania na nieco łagodniejszy, wtedy byłoby w porządku. Decyzja należy do Was, czy po tą książkę sięgniecie. Nie zachęcam, ani nie zniechęcam. Koniec naprawdę zaskakuje. Aż się smutno zrobiło.

Całość znajdziecie tutaj:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2021/01/prowokacyjna-powiesc-na-miare.html#more

Bohaterem tejże książki ku mojemu zaskoczeniu jest również Konrad. Zbieżność imion? Czy może odzwierciedlenie swojego życia i związanych z nim doświadczeń zostało przez autora przelane na papier? Hmm tego nikt nie wie... Ale wracając do krótkiego streszczenia - Konrad to młody, niby pewny siebie koleś, mieszkający w stolicy (Warszawie), studencik socjologii, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nasz nowy nabytek, czyli "Skąd jest Pola?" autorstwa Magdaleny Zarębskiej rozpoczyna się od tematu przeprowadzki pewnej dziewczynki. Ale jest to bardzo nietypowa osóbka.

"Ulica Zakonnic jest całkiem niepozorna. Ot, jedna z wąskich uliczek na Starym Mieście, prowadząca od kościoła Świętego Mikołaja w stronę Odry. Zazwyczaj panuje na niej cisza i spokój, ale właśnie tutaj zaczyna się nasza historia".

Z Warszawy do Brzegu przybywają Pola oraz jej mama. Tak się składa, że mama otrzymała propozycję lepszej pracy, dlatego też zdecydowała się na tak duży krok, czyli przeprowadzkę. Jest artystką - malarką. Dla niej to szansa na rozwój, ponieważ tutaj, w Brzegu, miała objąć stanowisko w muzeum. Podobno tylko na rok, co nie zmienia jednak faktu, że była to w ich życiu ogromna zmiana, z którą nie do końca mogła pogodzić się Pola. Dziewczynka musi odnaleźć się w nowym miejscu, co nie jest dla niej łatwe i od razu to pokazuje. Nawet z góry stwierdziła, że z nikim się tutaj nie zaprzyjaźni. Poza tym mama jej obwieściła, że nie będzie jej już towarzyszyć w drodze do szkoły. W ramach zadośćuczynienia wręcza smutnej córce telefon, aby mieć z nią kontakt.

Nowa szkoła, nowi koledzy i koleżanki - trudno było jej się z tym pogodzić zwłaszcza, że otoczenie, w którym się znajdowała, nie do końca ją pozytywnie odebrało. Dlaczego? Pola swoim nietypowym wyglądem wzbudzała wokół siebie dość duże zainteresowanie, co niektórych ciekawiło, wzbudzało zainteresowanie, a u innych powodowało niechęć i różnego rodzaju nieprzyjemne zaczepki. Inaczej było z Julkiem, chłopcem z sąsiedztwa, który od samego początku może i był zainteresowany nową koleżanką, ale absolutnie się do niej nie zraził. Wręcz przeciwnie. Wraz ze swoim czworonożnym przyjacielem Mazgajem będą próbować zdobyć zaufanie Poli.

Czy im się uda? Czy mają szansę na przyjaźń? Czy Pola zaakceptuje sytuację, w jakiej się znalazła?

Co mogę Wam powiedzieć - książka, zawierająca 141 jest bardzo, ale to bardzo pouczającą pozycją. Jest to przede wszystkim ogromna dawka nauki dotyczącej przede wszystkim tolerancji. Stety, lub nie w życiu bywa tak, że odmienność budzi ogromne zainteresowanie. Kiedy obok nas przechodzi osoba inaczej niż my ubrana, na kolorowo, na czarno, cała w tatuażach, czy w kolczykach, czy ma bujną fryzurę od razu ją wzrokiem śledzimy. Tak już jest z naszymi bodźcami. Najgorzej jest jednak wśród dzieci - odstające uszy, okularnik, czy też inny kolor skóry powoduje, że takie właśnie dzieci są w szkole wytykane, zaczepiane, czy nawet wyzywane. Czasem podchodzi to nawet pod typowy mobbing, z którym jest bardzo ciężko wygrać. Pola ze względu na swoje pochodzenie jest czarnoskóra. Ma charakterystyczne włosy, co natychmiast zwraca uwagę zwłaszcza w mniejszym miasteczku, ponieważ dotąd mieszkała w stolicy. Tam to jest normalne. Tutaj dziewczynka musiała zmierzyć się z krytyką, niekoniecznie idącą w tą dobrą stronę.

Poza tym jest ujęty jest również problem przeprowadzki. Chyba każdemu dziecku trudno jest pogodzić się z tą sytuacją, pożegnać się z dotychczasowymi przyjaciółmi i wyjechać do zupełnie nieznanej im miejscowości. Sama to przerabiałam mając 6 lat, kiedy wraz z rodzicami wyruszyliśmy w latach 90'tych za granicę. Inne otoczenie, zupełnie inny język był dla mnie totalnym szokiem i początkowo również miałam wątpliwości, czy aby na pewno zostanę zaakceptowana w nowej szkole. Wtedy były to dość ciężkie czasy, Polaków też traktowano jako ludzi z tzw. "niższej półki".

Kończąc wpis dodam jeszcze, że wydawnictwo Skrzat w swoim team'ie posiada fantastyczną ekipę ilustratorów. O stronę graficzną w tym przypadku zadbała Pani Elżbieta Moyski. Grafika świetnie wkomponowała się w opowiadaną historię. To jeszcze bardziej zachęca do czytania. Plus białe kartki - uwielbiamy takie, ponieważ wszystko jest bardzo wyraźne.

"Skąd jest Pola?" dedykuję nie tylko przedszkolakom - tym w zerówce, którym można książkę przeczytać (a potem wytłumaczyć, na czym polega problem dziewczynki), ale przede wszystkim dzieciom uczęszczającym już do szkoły. To właśnie one są świadkami różnych sytuacji. Wprawdzie my, jako rodzice, nie jesteśmy w stanie te nasze szkraby przed wszystkim uchronić, ale warto je pouczyć. Warto je nakierować na problemy, które często pojawiają się w szkole, aby dzieci nie były obojętne i nie oceniały po wyglądzie.

Więcej na:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/12/opowiesc-o-tolerancji-przyjazni-i.html#more

Nasz nowy nabytek, czyli "Skąd jest Pola?" autorstwa Magdaleny Zarębskiej rozpoczyna się od tematu przeprowadzki pewnej dziewczynki. Ale jest to bardzo nietypowa osóbka.

"Ulica Zakonnic jest całkiem niepozorna. Ot, jedna z wąskich uliczek na Starym Mieście, prowadząca od kościoła Świętego Mikołaja w stronę Odry. Zazwyczaj panuje na niej cisza i spokój, ale właśnie tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Arabskie księżniczki nie są postaciami z bajek".

Najpierw zniknęła18-letnia księżniczka Shamsa Al Maktoum. Niestety emiracki wywiad ją znalazł i porwał. Wróciła do Emiratów i tam kolejne 8 lat spędziła w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Potem zamknięto ją w pałacu należącym do jej ojca, szejka Mohammeda bin Rashida Al Maktouma. Tam obserwowana była przez strażników i narkotyzowana. Niestety zmarła z powodu przedawkowania narkotyków, które od wielu lat były jej podawane.

Na wieść o śmierci siostry Latifa wpadła w szał. Niestety zakończył się on również i dla niej tragicznie. Została na tyle mocno pobita przez ochroniarzy ojca, że już nigdy nie odzyskała przytomności.

Kolejną, uciekającą księżniczką okazała się Reina Al Maktoum. Jej zniknięcie wzburzyło media publiczne. A los do dzisiaj pozostał nieznany...

Niestety nie każdej księżniczce udaje się uciec, o czym Marcin Margielewski pisze w swojej książce pt. "Zaginione arabskie księżniczki".

Jeżeli gotowy jesteście odkryć bolesną, wbijającą w fotel, okrutną prawdę o życiu księżniczek to zapraszam do dalszej treści...

Tak się składa, że autor książki, chcąc poszerzyć swoją wiedzę na temat tych kobiet, dotarł do człowieka o imieniu Talal. To ponad 60-letni Egipcjanin, który przez dekady był służącym na saudyjskim dworze. I to właśnie on miał wiedzieć wszystko o ich życiu. Niestety wiedział tyle, ile podawano jedynie w mediach.

Po długich i bardzo poruszających rozmowach autor otrzymał szereg materiałów, dzięki którym powstała właśnie ta książka. A opowiada ona o księżniczkach, które chociaż chciały, to jednak nie udało im się uciec. Znikały w niewyjaśnionych okolicznościach. Jakby sprawa zamiatana była pod dywan. Dzięki Talalowi i jego wspomnieniom wrócimy do wydarzeń, które wtedy działy się na jego oczach...

"Większość księżniczek jest niema. Ich głosu nie słucha nikt. Nie liczy się to, comają do powiedzenia, ani to, o czym marzą. Siedzą zamknięte w luksusowych pałacach jak trofea, które albo już zostały zdobyte przez swoich mężów, albo dopiero zostaną wystawiona na łowy przez ojców, wujów lub braci, by zostać upolowanymi i wydanymi za mąż w zamian za jakiś intratny biznes albo pożądany sojusz".

Książka podzielona jest na 3 części. Każda z nich przedstawia historię życia kobiet w Arabii Saudyjskiej. Żyjących w luksusowych, pięknych pałacach. Niestety w tym przypadku bogactwo nie przyniosło im szczęścia, a wręcz przeciwnie - ich losy nie kończą się happy end'em. To mężczyźni, niczym sępy czają się na te już małe, bezbronne, czasami nawet 10 czy 11-letnie dziewczynki, które jak tylko otrzymają pierwszą miesiączkę natychmiast wydawane są za mąż. One nie mają dzieciństwa, nie bawią się lalkami, ponieważ Islam surowo zakazuje tego rodzaju przedstawiania ludzkich postaci. Zdarza się czasem, że niektóre z tych młodziutkich dziewczyn trafiają w ręce tego "dobrego męża" i wiodą z nim naprawdę szczęśliwe życie, ale w większości wypadków jest zupełnie inaczej. Muszą się poddać i spełniać chociażby seksualne zachcianki swojej drugiej "wymuszonej" połówki. Im więcej urodzą im synów, tym większym prestiżem może cieszyć się mężczyzna. Często są gwałcone, bite i więzione.

Kiedy jedna z opisywanych księżniczek, Amina, urodziła córkę, jej pojawienie się na świecie było dla kobiety sensem życia. W przeciwieństwie do jej konserwatywnego wówczas obecnego męża, Ahmeda Baldawi. Pierwszy raz od dnia ślubu poczuła spokój. Wprawdzie obawiała się, że jak je córeczka dorośnie również i ona zostanie zapewne przehandlowana, ale jako matka łudziła się, że do tego czasu sytuacja suadyjskich kobiet ulegnie zmianie. Niestety finalnie niemowlę, niewiele większe od dłoni Ahmeda, zostało przez niego bez żadnych skrupułów wrzucone do basenu. Woda zabrała malutką Nur na dno pozbawiając ją życia. A ten, jak gdyby nic się nie stało, zdarł z Aminy ubranie i brutalnie ją zgwałcił krzycząć:

" - Mówiłem: ma być syn! Ma być syn! Ma być syn... Mówiłem ci przecież, że ma być syn! Ma być syn".

Nie mówiąc już o obrzezaniu, które mimo wszystko w dalszym ciągu ma miejsce w tym kraju.

ŚWIAT MIAŁ ZAPOMNIEĆ O TYM, ŻE ISTNIAŁY. TERAZ POZNA ICH TAJEMNICE...

Wszystkich tych historii nie będę Wam opisywać, ponieważ recenzja ta nie miałaby tak naprawdę sensu. Sięgając po tą książkę trzeba sobie uświadomić, że zderzamy się z bolesną i okrutną prawdą (opisywane zdarzenia nie są fikcją, to wszystko działo się naprawdę), która gdyby nie Talal nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co ten człowiek musiał w życiu przeżyć. Nie mówiąc już o tym, że służył w pałacu Fatmy, najstarszej córki króla Fahda i jej męża, królewskiego ministra Hafeza, gdzie pod jego "skrzydła" i opiekę trafił jeden z najmłodszych synów książęcej pary, wówczas 9-letni Kamal. "Niesforne stworzenie. Nie znał strachu przed nikim". Był niczym pan życia i śmierci. Być osobistym służącym dziecka pozbawionego uczuć do kogokolwiek i czegokolwiek z pewnością było dla Talala ogromną i ciężką szkołą życia.

Cieszę się jednak, że autor się odważył i pokazał światu prawdę, która w Arabii Saudyjskiej często jest utajana. Mimo brutalności, czyta się bardzo szybko. Ale nie jest to książka lekka i przyjemna. Jednak pisana w ciągu, nie jako wywiad, co uważam za duży plus. Były momenty, kiedy chciało mi się płakać. Wówczas miałam ochotę zgnieść książkę i nigdy do niej nie wracać nie dopuszczając do wiadomości finał niektórych historii. Ale nie potrafiłam. Chciałam poznać prawdę i to, jak losy bohaterów się potoczyły chociaż z góry wiedziałam, że nie będą to szczęśliwe zakończenia. Czy jest to książka dla ludzi o mocnych nerwach? Hmm i tak i nie - zależy jaki jest Wasz próg. Ja dźwignęłam i nie żałuję, chociaż po lekturze wciąż nasuwa się jedno pytanie: jak długo kobiety saudyjskie będą jeszcze cierpieć?

Ja po przeczytaniu tej książki nie mogę się otrząsnąć. Ale jedno jest pewne: cieszę się, że żyje w kraju, w którym kobiety do niczego prawnie nie są zmuszane.Cieszmy się z tego i doceniajmy. Jak się okazuje, bajkowy świat arabskich księżniczek skrywa w sobie wiele tajemnic...

https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/04/jak-sie-zyje-w-zotej-klatce-zaginione.html#more

"Arabskie księżniczki nie są postaciami z bajek".

Najpierw zniknęła18-letnia księżniczka Shamsa Al Maktoum. Niestety emiracki wywiad ją znalazł i porwał. Wróciła do Emiratów i tam kolejne 8 lat spędziła w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Potem zamknięto ją w pałacu należącym do jej ojca, szejka Mohammeda bin Rashida Al Maktouma. Tam obserwowana była przez strażników i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Co byś zrobił, gdybyś znalazł zwłoki we własnym salonie i nic nie pamiętał z ostatnich godzin?”

Brzmi bardzo tajemniczo, prawda? Dla mnie to nie do pojęcia, ale zacznijmy od początku…

Głównym bohaterem jest 28-letni John Brenner, który od początku swojego życia miał pod górkę. Jego rodzice odeszli ze świata wiele lat temu. Jednak nie został on sam, bowiem może liczyć na wsparcie dwójki najbliższych przyjaciół oraz starszego od siebie brata, Marka. W przeciwieństwie do głównego bohatera Mark uporał się z losem, ma u swego boku żonę, wiedzie spokojne życie prowadząc laboratorium medyczne. Zaś John nie dźwignął bolesnych wydarzeń, które spotkały ich rodzinę i jest nie tylko trzeźwiejącym alkoholikiem, ale także rozwodnikiem i ojcem 4-letniej dziewczynki o imieniu Jennie. I chociaż z córką nie widuje się na tyle często, na ile by chciał (ze względu na niekoniecznie dobre relacje ze swoją eks), to jednak ta mała istotka jest dla niego ogromną motywacją do wyjścia z nałogu.

John nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że pewnego dnia w jego życiu pojawi się jeszcze większy, co gorsza ciężki do wyjaśnienia problem… Wydawać by się mogło, że będzie to kolejny dzień jak co dzień… Jednak ten, już o poranku okazał się tragiczny … Otóż budzi się leżąc na podłodze w swoim salonie… Pominąwszy fakt, że na podłodze, to jednak dobrze, że się w ogóle budzi… Obok niego stoi pusta butelka po wódce… i leży sobie młoda, urodą piękna obdarzona, tajemnicza kobieta. Myślę, że każdy facet byłby takim widokiem zadowolony, ale w przypadku Johna było zupełnie inaczej… Diabeł tkwi w szczegółach, a tym jednym, najistotniejszym faktem w tej sytuacji było to, że tuż obok leżał pistolet, a kobieta ta była … martwa. Mężczyzna nie pamięta, co działo się przez ostatnie kilka godzin, a na domiar złego kompletnie jej nie zna.
Teraz pewnie każdy z Was chciałby wiedzieć, jak potoczyły się dalsze losy bohatera. Niestety tego nie mogę Wam ujawnić. Napiszę tylko, że tuż po tym zdarzeniu odkrywane są kolejne karty tajemnic, których ilością byłam naprawdę zaskoczona.

Logiczne jest to, że John będzie dociekał prawdy. Pomagać w tym będą mu jego przyjaciele, jednak czy aby na pewno warto im ufać? A może John został wrobiony, bo przecież jako alkoholik nie ma szans na udowodnienie prawdy? Może był na tyle pijany, że jednak zabił nieznajomą, a procenty w organizmie totalnie odcięły go od pamięci? Pewne fakty zaczynają się ze sobą łączyć, a w całą tą sytuacje zamieszani są nie tylko jego starszy brat, ale również zmarły ojciec i ktoś jeszcze… Na koniec wszystko łączy się w całość i zaskakuje.

Książka jest bardzo fajna, akcja trzymała mnie do samego końca w napięciu, dlatego w moim przypadku autor zdał egzamin. Istotną rolę odgrywają również sny Johnny'ego, w których to pojawia się właśnie pewna dziewczyna powtarzająca wciąż to samo zdanie: „O czymś zapomniałeś”. Jak się później okazuje ma to ogromny wpływ na całą fabułę i te sny są też odpowiedzią na kłębiące się w głowie mężczyzny pytania. Jednak jak dla mnie to już odrobina dołączonej do całości fantazji, za czym niekoniecznie przepadam. Ale nie było to jakąś przeszkodą do tego, aby książkę przeczytać do samego końca.

Mimo wszystko cieszę się, że sięgnęłam po ten psychologiczny thriller, w którym naprawdę dużo się dzieje. Grunt, to uważnie czytać i łączyć ze sobą pewne fakty. Czyta się szybko, a ponieważ w swojej biblioteczce mam mało kryminałów, to ten na długo pozostanie mi w pamięci.

https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/05/amnezja-federico-axat-wydawnictwo.html

„Co byś zrobił, gdybyś znalazł zwłoki we własnym salonie i nic nie pamiętał z ostatnich godzin?”

Brzmi bardzo tajemniczo, prawda? Dla mnie to nie do pojęcia, ale zacznijmy od początku…

Głównym bohaterem jest 28-letni John Brenner, który od początku swojego życia miał pod górkę. Jego rodzice odeszli ze świata wiele lat temu. Jednak nie został on sam, bowiem może liczyć na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Główną bohaterką jest 35-letnia kobieta o imieniu Ellen. Jako singielka prowadzi samotny tryb życia. Jej poprzednie związki okazywały się do tej pory fiaskiem. Marzy o stworzeniu rodziny, jednak do tej pory nie trafiła na tego jedynego, odpowiedniego mężczyznę. Zawodowo zajmuję się hipnoterapią, prowadząc swój gabinet w rodzinnym domu dziadków. W pewnym momencie los się odmienia i w jej życiu pojawia się Patrick - geodeta, do tego przystojny, prowadzący własną firmę, a jednocześnie będący wdowcem, samotnie wychowującym 8-letniego chłopca, Jacka. Poznaje go na jednym z portali randkowych, do których dotąd dość sceptycznie podchodziła. Relacja między mężczyzną a Ellen zaczyna nabierać tempa, kobieta, mimo typowych wątpliwości, zdaje sobie sprawę z tego, że może z nim zbudować naprawdę sensowny związek. Wydawać by się mogło, że jej los całkowicie się odmieni. Jednak po bliższym poznaniu się Patrick postanawia się nieco bardziej otworzyć i zdradza jej pewną tajemnicę… Jak się okazuje, już przez kilka lat prześladowany jest przez swoją byłą partnerkę, z którą związał się po śmierci żony, a która teraz wywraca jego życie do góry nogami. Jego „była”, Saskia, kobieta prowadząca własny biznes, błyskotliwa i inteligentna, która od dłuższego już czasu go nęka. Śledzi go, obserwuje, zna każdy jego ruch, ma go „w kieszeni” i doskonale wie, jak uprzykrzyć mu los. Wysyła różne sms-y, zostawia liściki. Jest w stanie zrobić wszystko, aby już z nikim więcej się nie związał. Typowy stalking.

Ellen, zamiast poczuć lęk, wręcz zagrożenie i obawę przed kobietą, która wpadła w totalną obsesje na punkcie Patricka, zamiast się wycofać, odpowiednio zareagować, jest wręcz zafascynowana prześladowczynią. Jej reakcja jest totalnie przeciwna - chce ją poznać i dowiedzieć się, jaki jest jej motyw, powód, dla którego robi tak, a nie inaczej. Doprowadza to jednak do nieprzyjemnych wydarzeń…

Jakie zakończenie ma ta historia? Do czego zdolna jest Saskia? Czy związek Ellen i Patricka przetrwa?

Odpowiedzi na te pytania znajdziecie rzecz jasna w książce. Rzadko sięgam po takie, które liczą sobie aż tyle stron. Powód jest prosty: nie zawsze mam na tyle dużo czasu i jestem niecierpliwa, chcąc jak najszybciej poznać finał danej lektury. Aczkolwiek wszystko zależy od opisywanej fabuły. W tym przypadku moją uwagę przyciągnął nie tylko fakt, że poprzednie egzemplarze autorki okazały się hitem, ale tytuł i krótkie, znajdujące się z tyłu na okładce streszczenie. Po jej przeczytaniu moja wyobraźnia zaczęła intensywnie pracować. Zakochać się w kimś na zabój i dostać kosza jest bardzo bolesne i przykre. Zazwyczaj czas leczy rany, jednak tutaj, w tym przypadku okazało się zupełnie na odwrót. Jak się okazuje rozstanie spowodowało tak ogromną burzę uczuć, że przeszło w obsesję i nękanie.

Ellen, jako hipnotyzerka, która właściwie potrafi "prześwietlić" ludzki umysł i powinna racjonalnie myśleć, to jednak swoją ciekawością postanawia prowadzić swoje osobiste obserwacje doprowadzając tym samym do trzymających w napięciu sytuacji, które powoli składają się w jedną całość. Jestem w stanie stwierdzić, że książka ta to przeplatanka głównie dramatu z odrobiną romansu, który w połączeniu daję nam też dawkę thrillera ze szczyptą sensacji. Jak się okazuje każdy z bohaterów ma swoje tajemnice, które zaczynają wychodzić na jaw. I mimo, że temat stalkingu i prześladowania mnie ciekawił to jednak zbyt długie, psychologiczne rozważania i opisy mnie troszkę przynudzały. Rozumiem, że odkrywanie dziwnych stron ludzkiej psychiki, zwłaszcza tej, która dotyczy uzależnienia i obsesji do innej osoby w tym przypadku jest dość istotne, to moim zdaniem można było to skrócić. Dla tych z Was, którzy interesują się hipnozą będzie to dobra lektura. Mnie powieść ta nie porwała. Podczas czytania nie czułam się wciągnięta, zabrakło mi tego napięcia i ekscytacji na tyle, że np. byłabym w stanie z ciekawości czytać do bardzo późnej nocy.

Książka mi się podobała, ale nie było to jakieś wielkie WOW.

https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/05/zakochanie-jest-stanem-bliskim.html#more

Główną bohaterką jest 35-letnia kobieta o imieniu Ellen. Jako singielka prowadzi samotny tryb życia. Jej poprzednie związki okazywały się do tej pory fiaskiem. Marzy o stworzeniu rodziny, jednak do tej pory nie trafiła na tego jedynego, odpowiedniego mężczyznę. Zawodowo zajmuję się hipnoterapią, prowadząc swój gabinet w rodzinnym domu dziadków. W pewnym momencie los się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie mogło się wydarzyć! To nie miało prawa się tak skończyć! To nie działo się naprawdę...

(...) Zupełnie nie docierało do mnie, że już nigdy więcej nie zobaczę Angel. (...) Najbardziej jednak przerażała mnie myśl, jak miałem sobie poradzić w pojedynkę z trudem wychowania naszych dzieci..."

Marvel i Hope - bardzo grzeczny chłopczyk i jego przeciwieństwo, uparta i głośno manifestująca swoje niezadowolenie dziewczynka to maleństwa, wcześniaki, z którymi Bradley został sam... I tu rodzi się pytanie: czy aby na pewno sam? Bez matki? Na odpowiedź musiałam czekać dzielnie czytając książkę...

W tym samym czasie okazuje się, że kobieta ta, początkowo z niewiadomych przyczyn, znajdowała się na pokładzie jakiegoś prywatnego odrzutowca przypięta pasami do czegoś, co przypominało mobilne szpitalne łóżko ...

"-Mam na imię Hamman... (...) Od dziś skazana będziesz wyłącznie na mnie...".

Tak się składa, że mężczyzna ten był dubajskim księciem Hammanem bin Ahmedem Nozanu, któremu mąż Angel zabił narzeczoną, będącą wówczas w ciąży..

I chociaż było to wówczas ostatnie zlecenie Bradleya, to jednak spowodowało ogromny zwrot w życiu obojga dopiero co docierających się do siebie mimo przeciwieństw, wad i zalet, a jednak w głębi kochających się nawzajem bohaterów. Porwanie Angel było precyzyjnie zaplanowane. Lekarz, biorący udział podczas porodu został przekupiony, a rodzącej został podany lek, powodujący zatrzymanie akcji serca na dłuższy czas... To była zemsta i jednocześnie kara za odebranie księciowi miłości i upragnionego potomstwa, które było jeszcze w łonie kobiety...

Brad, mężczyzna, który do tej pory wydawał sie być bezuczuciowy, obojętny zwłaszcza na jakiekolwiek głębsze i dłuższe związki z kobietami został totalnie sam, a na domiar tego z dwójką bliźniąt, które potrzebowały natychmiastowej uwagi. Swoją sytuacją obwiniał wszystko i wszystkich. Jednocześnie dorósł, stał się prawdziwym i odpowiedzialnym mężczyzną. Musiał zdjąć swój dotychczasowy "strój macho", aby stawić czoła trudnej w samotni życiowej codzienności. Nawet mu do głowy nie przyszło, że został oszukany. Ale nie pozostał w kłopocie sam. Na pomoc przyszły mu przyjaciółka Angel, Grażyna, jej syn klecha Sebastian, do którego nigdy z opowieści nie pałał sympatią, a także... jego niezastąpiona i ukochana, znająca go na wylot gosposia, Teresa. Do opieki nad dziećmi zatrudnił nawet zupełnie przypadkowo poznaną młodą dziewczynę, Justynę, która tak, jak i on, również została wplątana w pułapkę. Dom Brada był przez Hammana monitorowany. Znał każdy jego ruch. Tymczasem Angel, więziona i upokarzana, szantażowana była nagraniami... W tym m.in. słabość jej męża do Justyny, którzy to kochali się pod prysznicem... Sceny te jeszcze bardziej wzbudziły w niej wątpliwości do wszystkiego, a zwłaszcza, jeśli chodziło o wierność jej męża.

"Nie można nikogo zmusić do miłości, a poza tym... ja przestałam w nią wierzyć. Do niedawna przy życiu trzymało mnie uczucie do męża, ale kiedy zobaczyłam, jak Brad pocieszał się w ramionach innych kobiet, sprawa stała się nieaktualna".

Przestała stawiać opór księciowi, który za wszelką cenę chciał mieć z nią syna. Doszła do wniosku, że nie ma to największego sensu. Kultura arabska i prawo żyjących tam kobiet totalnie zbeszcześciło jej osobiste podejście do wiary w Boga.

Kiedy Bradley, żyjący wciąż w świadomości tego, że na zawsze stracił swoją żonę, nagle, za sprawą Diany, która otrzymała zlecenie na Angel, dowiaduje się, że ona jednak żyje. Bez cienia wątpliwości postanawia ją odbić.

Czy Brad będzie w stanie odzyskać swoją połówkę? Czy Angel zdoła ponownie uwierzyć w miłość, wybaczy i będzie chciała powrócić do męża i bliźniąt?

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tak ogromnej burzy emocji, jaką nie tylko w trakcie, ale i po przeczytaniu książki zapodaje nam jej autorka, Katarzyna Mak. Wiem jedno: jest to kolejna pozycja w mojej stale powiększającej się biblioteczce, która nie tylko na długo pozostanie w mojej pamięci, ale i którą wszem i wobec będę polecała.

Jest to spora przeplatanka przeróżnych uczuć... począwszy od żalu, smutku, niepokoju, współczucia, zdrady, a kończywszy na walce. Walce, która jest ciężka, niepewna i nie do końca ukazuje zwycięzcę. Tak, jak w "Dotyku anioła" było więcej zbliżeń, więcej erotycznych scen, ponieważ bohaterowie się do siebie docierali, tak w drugiej części pt. "Sen o aniele" przoduje przede wszystkim napięcie powodujące, że właściwie akcja toczy się cały czas. I to do samego końca, dzięki czemu nie mogłam się od książki oderwać.

Na jaw wychodzi szereg istotnych informacji, jak np. wymuszona przez Hammana ciąża Angel, a w efekcie jej przyspieszone poronienie poprzez wypity przez dziewczynę tajemniczy napar, czy też w dalszym ciągu gmatwanie Diany, która na szczeście ujawniła informację, że ma zlecenie na żonę Brada, a co powoduje jeszcze większy zwrot w życiu mężczyzny. Do tego nagłe pojawienie się biologicznej matki Angel, Angeliki, która tak naprawdę swoją upierdliwością i dociekaniem nie tylko otwiera oczy Bradleyowi, ale z czasem i serce własnej córki. To wszystko i inne sytuacje tworzą pewną całość, dlatego też czytelnik nie do końca jest pewien, czy historia ta aby na pewno będzie miała swój happy end.

Ta książka ma sens. I tak naprawdę drugi tom ukazuje, na czym polega prawdziwa miłość i czy aby na pewno jest sens o nią walczyć, ponieważ historia Brada i Angel jest dowodem na to, że WARTO.

https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/08/czy-prawdziwa-miosc-jest-w-stanie.html#more

To nie mogło się wydarzyć! To nie miało prawa się tak skończyć! To nie działo się naprawdę...

(...) Zupełnie nie docierało do mnie, że już nigdy więcej nie zobaczę Angel. (...) Najbardziej jednak przerażała mnie myśl, jak miałem sobie poradzić w pojedynkę z trudem wychowania naszych dzieci..."

Marvel i Hope - bardzo grzeczny chłopczyk i jego przeciwieństwo, uparta i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Głównymi bohaterami są Maja i Kuba. Młoda dziennikarka i dość popularny raper pod pseudonimem Zet.

Podczas wydawałoby się zwykłego zlecenia na wywiad po koncercie chłopaka między parą zaczyna iskrzyć. Kiedy się pierwszy raz spotkali (chociaż w sumie to drugi raz, bo po koncercie Kuba był "zajęty" inną Panią) doszło do pocałunku, a tym samym i zauroczenia... To wszystko powoduje burzę emocji i pobudza motyle w brzuchu. Bardzo często bierzemy w życiu wszystko nad wyraz poważnie. Podobnie również i Maja zaczęła zbyt głęboko tą sytuację analizować i stwierdziła, że nie chce być zabawką na jedną noc w rękach bogatego muzyka, który tak naprawdę może mieć każdą. Przecież jak ktoś taki, jak on, może chcieć być z kimś takim, jak ona??? ...
I tu się myliła, gdyż Zet nie mógł przestać o niej myśleć.

Los tak zaplanował, że oboje spotykają się ponownie i teraz już żadne z nich nie potrafi oprzeć się własnym uczuciom. Rozpoczynają nowy, tym razem już wspólny etap w swoim życiu. Dziewczyna się do niego wprowadza, a on, kiedy to przychodzi mu wena tworzy nowy album, który poświęcony jest jego "Candy", sensowi jego życia. Sielankę przerywa jednak pewna stalkerka rapera, Natalia. I to właśnie jej obecność komplikuje jakże pozytywnie zapowiadającą się przyszłość obojga zakochanych w sobie ludzi. Informacja, o której dowiaduje się Maja po raz kolejny zadaje jej prosto w serce tak ogromny cios, że postanawia się jednak wyprowadzić i wieść życie w samotności. Smutnej samotności, zrywając tym samym wszelkie możliwe kontakty z Kubą.

Wydawać by się mogło, że ta dwójka już zbyt dużo wycierpiała i czas, aby po burzy wreszcie wyszło słońce...Niestety to jeszcze nie koniec, ale o tym przekonajcie się docierając do końca całej historii.

Takiego zakończenia kompletnie się nie spodziewałam. I oczywiście nie zdradzę Wam, jak potoczyła się cała akcja, ponieważ spalę całą fabułę Często wydaje nam się, jesteśmy w stanie wszystko przewidzieć i nic nas nie zaskoczy, a jednak się mylimy. Tak też jest w przypadku dwóch bohaterów książki "Candy". Podobał mi się styl autorki. Postacie są dość proste i przejrzyste.
W prawdziwym życiu jest tak, że przeciwieństwa się przyciągają, a miłość nie ma absolutnie żadnych ograniczeń, jeżeli chodzi o różnice w zainteresowaniach, poglądach, czy do jakiego statusu społecznego się przynależy. Warto dać uczuciu szansę i nie dopuszczać do siebie myśli, że się nie uda. Nie ma potrzeby z góry zakładać, że poniesiemy porażkę. Najważniejsze jest to, aby mieć więcej wiary w siebie.
Wydaje mi się, że ta historia mogłaby spokojnie doczekać się kontynuacji. Chętnie przeczytałabym o dalszym losie bohaterów, chociaż nic mi nie wiadomo na temat tego, czy autorka ma takowy plan. Polecam jednak każdemu, kto lubi lekkie, romantyczne, obyczajowe lektury. Na koniec dodam jeszcze, że bardzo podoba mi się też fakt, że zachowany został polski klimat, a mam tu na myśli chociażby polskie imiona bohaterów.

https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/08/candy-dominika-smolen-wydawnictwo.html#more

Głównymi bohaterami są Maja i Kuba. Młoda dziennikarka i dość popularny raper pod pseudonimem Zet.

Podczas wydawałoby się zwykłego zlecenia na wywiad po koncercie chłopaka między parą zaczyna iskrzyć. Kiedy się pierwszy raz spotkali (chociaż w sumie to drugi raz, bo po koncercie Kuba był "zajęty" inną Panią) doszło do pocałunku, a tym samym i zauroczenia... To wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Jak ogień i woda. Jak dzień i noc".

Już na wstępie książki poznajemy dwie siostry, które są właśnie jak ogień i woda. Skrajnie różne. Obie nie tylko mieszkają z ojcem, ale i dla niego pracują obsługując przede wszystkim tych kluczowych, zagranicznych klientów. Doskonale prosperująca sieć salonów samochodowych całej trójce przynosi bardzo duże zyski. Dzięki temu dziewczyny żyją na takim poziomie, o jakim można tylko pomarzyć: piękny dom, niezła wypłata, luksusowe wakacje trzy razy do roku, dostęp do konta firmowego... Jedynie brakuje mamy, która 10 lat temu zmarła i od tamtej pory stery w domu przejęła Iga.



To pod każdym względem perfekcjonistka. Dobrze ubrana, uczesana, taktowna, zawsze opanowana, idealna wizytówka firmy, dbająca o każdy szczegół, ale i zimna, stąd też jej o 5 lat młodsza siostra Jula żartobliwe określa ją "Królową Lodu". Okazji do imprez było wiele, ale nie robiła tego, nie pozwalała jej na to jej duma i to, do czego doszła. "(...) po dwunastej jej karoca zamienia się w dynię".

Julia zaś, jak się okazuje, główna bohaterka "Skandalu" w swoim zawodzie, chociaż zawsze chciała być aktorką, to jednak za wszelką cenę próbuje dorównać starszej siostrze.

"Nie pasowałam do tej rodziny. Miałam duszę artystki, a nie perfekcyjnej pani prezes. Lubiłam rozmawiać z ludźmi, śmiać się, żartować, poznawać ich, a nie ważyć każde słowo i gest".

Ogólnie zajmuje się organizacją spotkań i wyjazdów klientów, bukuje im hotele, przeloty, rezerwuje ekskluzywne samochody, a także organizuje kolacje w restauracjach, które doskonale już zna i wie, że każdy będzie zadowolony i obsłużony, jak należy. Niestety nie czuje się dobrze w tym, czym się zajmuje. Brakuje jej miłości i wsparcia. Ostatni, trwający 1,5 roku związek z partnerem okazał się fiaskiem. Miłość na odległość niestety nie przetrwała. Dlatego stara się skupić na pracy, aby nie tylko godnie reprezentować firmę, ale też sprostać wymaganiom ojca, ponieważ nazwisko zobowiązało.

Pewnego dnia zostaje pozostawiana przed faktem dokonanym, kiedy to ojciec karze jej przejąć klienta siostry. Z reguły nie wymieniały się swoimi zawodowymi obowiązkami, ale tym razem musiało być inaczej... Chodziło o pewnego mężczyznę... Zagraniczny biznes, do którego Iga od dłuższego czasu się już przygotowywała... Jednak tym razem to Julia musiała stanąć na wysokości zadania. Był nim James Windstor, angielski arystokrata i biznesmen, mieszkający w Londynie. Podobnie, jak ojciec dziewczyn, miał sieć salonów samochodów klasy premium i poszukiwał odpowiedniego miejsca, gdzie mógłby zainwestować sporo pieniędzy i wprowadzić nową markę na tutejszy rynek. Chodziło o "gruby" projekt, który przyniósłby obojgu ze stron spory przychód. Tak się składa, że Julia już na pierwszym spotkaniu z Jamesem popełnia gafę, myląc go na "dzień dobry" z kelnerem... To wszystko miało swoją przyczynę: przede wszystkim stres, któremu musiała sprostać, aby nie zawieźć ojca i siostry. James wykazuje niezadowolenie. Mimo tego, że był przystojny, to odebrała go jako gbura, który bez krzty uśmiechu na twarzy co rusz ją strofował i wydawał się być bardzo zdystansowany. To jeszcze bardziej uświadomiło bohaterkę w tym, że na całości poległa. Perfekcjonizm, profesjonalizm, opanowanie - to cechy, które Iga miała w jednym palcu, a które siostrze bezproblemowo wypominała.

"Nienawidziłam tego uczucia, gdy starałam dorównać się Idze, a kolejny raz upewniałam się, że nie dorastałam jej do pięt."

Mimo porażki okazuje się, że Julia ma zostać asystentką Windstor'a. Chcąc nie chcąc musiała wyruszyć aż na 3 miesiące do Nowego Jorku i pomagać mu w negocjacjach. Niby wyróżnienie, ale Julia nie mogła się sprzeciwić. Musiała wykonać zadanie. Mimo, że kompletnie nie była na to przygotowana... Zwłaszcza towarzysząc akurat temu mężczyźnie.

Kiedy wydawać by się mogło, że dzieli ich tak naprawdę przepaść, to jednak tafla lodu zaczyna topnieć. Oboje zaczynają się bliżej poznawać, pojawia się między nimi pewne napięcie, pożądanie i tajemnice. Czy Julia podoła zadaniu? Uwiedzie głównego klienta ojca, czy się sprzeciwi?Jaki to będzie miało finał dla rodzinnej firmy?
Skandal wisi w powietrzu...

Hmm... Jestem zaskoczona takim wydaniem Kasi. Nie mówiąc już o tym, że po tak długim czasie wydaje ją pod własnym nazwiskiem. Najwidoczniej wszystko ma swój czas. Wprawdzie nie przeczytałam wszystkich wydanych dotąd przez nią książek, ale wyrobione zdanie już mam i mam wrażenie, że akurat "Skandal" wdarł się w zupełnie inną, nietypową, z delikatną dozą (znośnych, ale nie przesadnych) erotycznych scen, ale zdystansowaną, równie wciągającą fabułę, aniżeli autorka dotąd nam oferowała. Nie jest przepełniona "seksistowskimi opisami". Przynajmniej ja się na tym nie skupiłam, tylko na relacji głównych bohaterów, czyli Julii i Pana Windstora. Nie bez powodu na okładce książki jest napisane, że to "najlepsza powieść, jaką napisałam". Przede wszystkim jest to historia obrazująca zagubioną kobietę, którą pod presją innych nie do końca jest sobą i nie potrafi się sprzeciwić wykonując zadania, które także nie są zgodne z jej sumieniem. Pieniądze w tym przypadku nie sprawiają jej radości. Lubi nosić się z "Chanel", czy też LV, ale to tylko "dodatki w jej dotychczasowym życiu". Przyzwyczajenie. Poza tym Julia ma jakby dwie twarze. Z jednej strony chce być profesjonalna, z drugiej strony uczucia biorą górę, bywa dominująca, a jej bezpośredniość i wylewność powoduje zwrot akcji, o czym przekonacie się, sięgając właśnie po "Skandal".

Zapraszam na prezentację:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/04/przedpremierowa-recenzja-skandal.html#more

"Jak ogień i woda. Jak dzień i noc".

Już na wstępie książki poznajemy dwie siostry, które są właśnie jak ogień i woda. Skrajnie różne. Obie nie tylko mieszkają z ojcem, ale i dla niego pracują obsługując przede wszystkim tych kluczowych, zagranicznych klientów. Doskonale prosperująca sieć salonów samochodowych całej trójce przynosi bardzo duże zyski. Dzięki temu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Życie nie kończy się śmiercią.
Życie jest drogą.
Postanowiłam odejść.
Straciłam nadzieję.
Tak będzie lepiej. Tylko wtedy będę szczęśliwa.
Chcę umrzeć."

Takim przerażającym akcentem rozpoczyna się "Spektakl". Ale zacznijmy od początku...
Podczas, gdy rodzice 16-letniej Diany spędzają urlop nad morzem ta pozostaje sama w domu. Stwierdzili, że jest na tyle duża i odpowiedzialna, że nie musi z nimi jechać. W niedzielę wieczorem mama zadzwoniła jeszcze do córki. Ta jej odpowiedziała, że zjadła kolację i w planach ma oglądnąć film na komputerze. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna... Nastolatka popełnia samobójstwo wieszając się podczas relacji live we własnym pokoju...
Afera wybucha nad ranem, kiedy ludzie zaczęli wchodzić do sieci i oglądać to makabryczne nagranie. Nic dziwnego, że trafia ono również do jej brata, Axela, o czym natychmiast informuje rodziców.

"Wszedłem rano na Facebooka - powiedział.
[...] Zobaczyłem, że wszystkie serwisy zamieszczają informacje o tajemniczym samobójstwie dziewczyny. Od razu pobiegłem do mamy i pokazałem film".

Kiedy rodzina natychmiast wraca do domu doznaje ogromnego szoku. Nie dość, że ich córka popełnia samobójstwo transmitując je na żywo w sieci, to jeszcze na domiar złego nie ma jej ciała w pokoju. Wyglądał on tak, jakby nic się w nim szczególnego nie wydarzyło. Żadnych śladów krwi, żadnej poszlaki. Technicy nie znaleźli nic, co wskazywałoby na włamanie się kogokolwiek do domu.

Jakiś czas po tym wydarzeniu dochodzi do kolejnej tragicznej śmierci. Okazuje się, że następna młoda dziewczyna popełnia samobójstwo transmitując wszystko w internecie.

Pytań nasuwa się bardzo dużo:
gdzie jest ciało Diany? Dlaczego dwie nastolatki w taki sam sposób odbierają sobie życie? Czy miały ze sobą coś wspólnego? A może ktoś je do tego zmusił?

Odpowiedzi na te i inne pytania znaleźć musi duet z komendy miejskiej w Łodzi - Lena Rudnicka i Marcel Wolski. To właśnie oni prowadzą śledztwo w tej sprawie, które coraz to szybciej zaczyna nabierać tempa. Po kolei odkrywają karty, które w efekcie składają się w całość i nabierają sensu. W efekcie ta tragiczna zagadka ukazuje rodzinne relacje w zupełnie innym świetle...

Droga autorko tejże książki, Kingo Wójcik: to był genialny spektakl i cieszę się, że mogłam go poznać i jako czytelnik wziąć w nim udział. Nie sądziłam, że w kryminale liczącym 550 stron znajdzie się aż tyle akcji. Mało tego - momentami odnosiłam wrażenie, że rozwiązanie zagadki będzie zaraz, za chwilę, bo co przecież innego może się jeszcze wydawać, aż tu nagle następował zwrot wydarzeń, którego kompletnie się nie spodziewałam. Dlatego właśnie "Spektakl" wciąga już od pierwszych stron. Na tym polega przecież dobry gatunek kryminalny.

Wraz z rozwojem różnych sytuacji nie tylko poznajemy problem, dotyczący samobójstwa nastolatków. Za intrygami kryje się również molestowanie seksualne, alkohol i przemoc w domu - i psychiczna i fizyczna, czy problemy osobiste, wywierające na życie bohaterów ogromny problem (np. związek małżeński Leny z Krzysztofem, którzy zamiast się do siebie zbliżać to się oddalają). Są to trudne tematy, które tak na dobrą sprawę mogą każdego z nas spotkać, dlatego warto o tym głośno mówić. Nie wolno się bać, ponieważ przez takie zachowanie tylko się pogrążamy ukrywając sprawcę, przez którego pozostaje potem trauma do końca życia. Samobójstwo nie jest tutaj rozsądnym rozwiązaniem, a jednak są wśród nas ludzie, którzy nie potrafią już wytrzymać.

Autorka na przykładzie "Spektaklu" doskonale wtopiła wszystkie wyżej wymienione przeze mnie wątki, dzięki czemu książka ta nabrała jeszcze lepszego charakteru pokazując również ludzi, którzy potrafią mieć dwa różne oblicza. Odpowiedź na pytanie do czego jest zdolny człowiek będący w potrzasku z pewnością znajdziecie tutaj w książce Kingi.

Czytało się szybko. Tekst jest zrozumiały. Postacie zostały bardzo fajnie wykreowane ze względu na różnorodność charakterów i problemów, z którymi się borykają. Każda z nich ma coś że tak napiszę "za uszami". Dobrym przykładem są chociażby Lena i Marcel. Ta dwójka jest jak ogień i woda. Rudnicka ma "charakterek", jest bezpośrednia, wyszczekana, niczego się nie boi i "nie da sobie w kaszę dmuchać". Jej stanowczość, upór i odwaga prowadzą jednak do celu, dlatego idealnie sprawdza się w swoim zawodzie. Chociaż przyciąga kłopoty, co akurat Komendantowi niekoniecznie się podoba, to najważniejsze jest dla niej to, aby każdą sprawę skutecznie zakończyć. Zaś Marcel to taka gapowata postać. Czasami miałam wrażenie, że to wręcz tym mężczyzny kompletnie nienadającego się do tego co robi. Bo on nawet muchy nie skrzywdzi, a co dopiero gnatem strzelać. Jednak oboje stanowią zgrany team i doprowadzają do finishu tej tajemniczej zagadki.

Podsumowując - jeżeli lubicie dobry, wciągający, pełen akcji kryminał to polecam wziąć Wam udział w "Spektaklu" gwarantując, że nie będziecie się nudzić. Tym samym być może zachęcę Was do kolejnych twórczości KIngi Wójcik, które z pewnością pojawią się jeszcze w naszych księgarniach.

Całość znajdziecie tutaj:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/11/kinga-wojcik-spektakl-krymina-peny.html#more

"Życie nie kończy się śmiercią.
Życie jest drogą.
Postanowiłam odejść.
Straciłam nadzieję.
Tak będzie lepiej. Tylko wtedy będę szczęśliwa.
Chcę umrzeć."

Takim przerażającym akcentem rozpoczyna się "Spektakl". Ale zacznijmy od początku...
Podczas, gdy rodzice 16-letniej Diany spędzają urlop nad morzem ta pozostaje sama w domu. Stwierdzili, że jest na tyle duża i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Głównym bohaterem książki jest Staszek Juraszek, 11-letni młodzieniec chodzący do 5 klasy Szkoły Podstawowej, którego ze względu na zwariowane pomysły zwą Szajbek.

"W domu mówią na mnie Stasiek. W szkole i dla przyjaciół jestem Staszek. Na podwórku po prostu Szajbek".

Jak się domyślacie - laptop i smartfon to całe jego życie. Jak każdego, tego typu młodego obywatela w dzisiejszych czasach. Jego rodzice na co dzień pracują, zaś babcia, tak samo drętwa jak i oni, opiekuję się jego rocznym bratem: "Gnojek ma co prawda już chyba rok, nie wiem, nie liczę, ale nadal wygląda jak stadium larwalne żuka gnojarza". I tak Szajbek wiedzie swoje beztroskie życie pełne szalonych pomysłów do dnia, aż wściekłość jego rodziców osiąga apogeum i dostaje szlaban. Wówczas następuje największa tragedia wszechczasów... Ze względu na wynik ostatniej kartkówki z matmy mama zabiera mu laptopa. Chłopiec jednak nie poddaje się i postanawia prowadzić głosownik, czyli dziennik w formie głosowej nagrywany smartfonem. I żeby nie było - "To jest męski pamiętnik, a nie dziewczęcy sekretny notatnik". Pisanie to siara, nie dla chłopaków. I tak od tej pory nosi ze sobą telefon i nagrywa wszystko, co jest możliwe, ponieważ to, co dzieje się przypadkiem jest najzabawniejsze: np. awantury, podsłuchiwanie dziewczyn w toalecie, czy też pierdy Woźniaka z ostatniej ławki.

Tak się składa, że nagrywając przeróżne sytuacje faktycznie zaczyna się dużo dziać i książka tak naprawdę napiera tempa i wciąga. W międzyczasie poznajemy też przyjaciół Szajbka. Są nimi Plastuś, kumpel z przedszkola z gigantycznymi uszami, Rudy, starszy o rok kolega, który chodzi do innej szkoły, czy płeć piękna o imieniu Magda (która otrzymała ksywę Kiri - od Marii Skłodowskiej-Curie), o 2 tysiące razy bardziej wygadana od Rudego, która jako jedyna dziewczyna dołącza do paczki. Wszyscy spotykają się po szkole i mają swoje tajemne, zakazane pełne strachu miejsca, jak np. Wały, czy Wysypisko na czele z Grabarzem i jego strasznym psem.

Pewnego dnia, tuż po dyskotece w szkole, Staszek, wywijając jako pierwszy z dziewczynami, a nawet z Dżastą z 7 c zdobywa autorytet wśród starszych kolegów. Tym samym odsuwa się od najbliższych członków swojego bractwa. W tamtej chwili zależało mu na budowaniu reputacji zapominając o tych, z którymi jest na dobre i na złe. Przyjaciele są smutni. I chociaż oni zdają sobie sprawę z tego, że Szajbek zrobił źle, to on sam nadal uważa, że jest bohaterem...

Jak zakończy się historia? Czy Magda, Plastuś i Rudy wybaczą Szajbkowi? Czy Staszek zrozumie, na czym polega prawdziwa przyjaźń?

Autor książki, Paweł Maj, nie gości u nas w domu po razi pierwszy. Recenzowałam Wam już jedną z jego książek pt. "Tosia w tarapatach. Kłopoty i katastrofy".

Ale "Głosownik" jest u nas w domu fenomenem, zwłaszcza, że doskonale odzwierciedla codzienne życie rodzinne związane z wychowywaniem nastolatka. Bardzo podobnego do Staszka, ale z tą różnicą, że nasz syn jest rok starszy. Tym gorzej. Bywały już kary, typu zabranie tableta, smartfona, czy laptopa. To jednak nie zawsze skutkowało, dlatego po prostu odłączaliśmy internet, a wtedy był właśnie taki dramat, jakby mu zabrali dostęp do całego świata. Teraz, kiedy ma zdalne nauczanie, sprzętu nie możemy mu zabrać, bo przecież ON SIĘ MUSI UCZYĆ. Na szczęście jestem w domu i mam nad tym kontrolę.

Książkę przeczytał zarówno mój syn, jak i ja sama. Ciekawa byłam przede wszystkim jego opinii, bo co by nie było, ja i tak jestem staromodna i nie kumam, o co biega. Lekturę wciągnął w jeden dzień - co prawda na raty, ale i tak się liczy. Mi to zajęło dosłownie godzinkę. Obie strony, czyli ja i on, są zgodne: doskonale trafia słowem i przekazem w myślenie nastolatka w wieku Maćka. Po przeczytaniu usłyszałam od syna: "Mamo, to było spox. Ja to przeżywam na co dzień". Owszem, przeżywa, jak i ja, kiedy byłam w jego wieku, a moja mama pędziła mnie z piaskownicy, bo znalezioną łyżką zajadałam piasek z piaskownicy. Ale to było ponad 20 lat temu. Czasy się zmieniły. Teraz każdy, kto jest rodzicem zmaga się z zupełnie innym wymiarem, a zwłaszcza z technologią, która za bardzo owładnęła całym światem. A tym bardziej naszymi dziećmi. Pierwsze przyjaźnie, zauroczenie, pakty, zakazane miejsca... Niby to samo, ale co innego, niż w moim dzieciństwie.

Jednak mimo wszystko Paweł Maj w sposób humorystyczny świetnie dociera swoim "Głosownikiem" do tych młodszych odbiorców, głównie nastolatków w wieku 11-13 lat, którzy mimo, że bujają w obłokach i mają swój świat, obowiązki i problemy, to jednak muszą wiedzieć, że rodzice nie są głupi i doskonale wiedzą, co w ich główkach siedzi i muszą ich kontrolować. To doskonały przykład nauki o bezgranicznej przyjaźni, odpowiedzialności i skutkach podejmowania pierwszych decyzji, które mają wpływ na ich dalsze dalsze losy. W tym przypadku imponowanie innym i górowanie w szkole nie zawsze niesie ze sobą pozytywne skutki, zaś trwanie w swoim zaufanym team'ie to coś, co warto pielęgnować. Ale przepychanki i kłótnie muszą być. W przeciwnym razie się nie nauczą. Musi być ta adrenalina. Niech jednak słowo "przepraszam" godzi wszelkie konflikty. Nauczą się Ci nasi młodzi i jeszcze to docenią Sama wiem to po sobie.

Jest humor, zawartych jest dużo potocznych, być może nieznanych w dzisiejszych czasach dla Was, rodziców zwrotów (np. "groziła mi laska" - czyli jedynka), ale ogólnie całość w odbiorze mojego 12 letniego syna to "sztos".
Panie Pawle - dziękujemy za świetną rozrywkę, momentami naprawdę się uśmialiśmy. Brawo również dla Pani Zofii Zabrzeskiej - ilustracje fenomenalnie odzwierciedlają całą opowieść.
To doskonała pozycja do domowej biblioteczki każdego nastolatka. Genialna propozycja i poprosimy o więcej Panie Pawle!

Polecam i z serdecznością pozdrawiam całą ekipę, także Wydawnictwo Skrzat, dzięki którym mieliśmy nie tylko niezły ubaw, ale zrozumieliśmy również przekaz, który nie tylko mi, jako mamie, ale i naszemu synowi pozostanie do końca życia.

całość znajdziesz tutaj:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/11/humor-ktorego-dorosy-nie-ogarnie-pawe.html#more

Głównym bohaterem książki jest Staszek Juraszek, 11-letni młodzieniec chodzący do 5 klasy Szkoły Podstawowej, którego ze względu na zwariowane pomysły zwą Szajbek.

"W domu mówią na mnie Stasiek. W szkole i dla przyjaciół jestem Staszek. Na podwórku po prostu Szajbek".

Jak się domyślacie - laptop i smartfon to całe jego życie. Jak każdego, tego typu młodego obywatela w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zakończenie pierwszej części tej serii wbiło mnie w fotel. Strasznie mnie zaskoczyło, a kiedy ujrzałam C.D.N. to się rozczarowałam. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dlaczego? Ponieważ świadczy to o tym, że historia Blaire i Phixa naprawdę mnie wciągnęła. Minusem było jedynie to, że musiałam czekać na drugą część, ukazującą dalsze losy bohaterów...

No i doczekałam się... W dłoni trzymałam "Zły czas".

"Znalazłam się w złym miejscu i złym czasie, a tam był ON...
Mężczyzna, który mnie pokochał.
I znienawidził".

Po wystarczającej dawce przykrych wydarzeń, Blaire, jedna z głównych bohaterek, zostaje odnaleziona między kontenerami na wysypisku. Leżała naga, pod wpływem środków odurzających i kompletnie nie miała pojęcia, co tak naprawdę minionej doby się stało... Pozostawały jedynie lekkie przebłyski... Dopiero w szpitalu zaczyna powoli stawać na nogi, ale w dalszym ciągu jej pamięć płatała małe figle. Doskonale jednak wiedziała, że została przez Phixa porwana i więziona. Mimo wszystko udaje, że nic nie pamięta. Totalna amnezja. Po co? Chciała pozyskać nieco więcej czasu na przemyślenia i to, w jakiej sytuacji się znalazła i co ma dalej począć. A niestety nie było tak kolorowo, jakby się mogło wydawać...
Jedno było pewne: "Krok w tył oznaczał śmierć. Krok w przód niósł jedną wielką niewiadomą, której bałam się tak bardzo jak niczego wcześniej". I chociaż wydawało jej się, że udało jej się uciec z niewoli groźnego Phixa, to tak naprawdę dopiero teraz wdepnęła w niezłe szambo. Chyba gorsze, niż przypuszczała. Pracownik jej ojca, Liam, doświadczony mężczyzna służący firmie od 10 lat, bardzo szybko uświadamia ją, że musi powrócić do pracy. Pracy, czyli piekła, które wcześniej na co dzień fundował jej ojciec. Ojciec, którego tak strasznie nienawidziła, który traktował ją jak kartę przetargową, byleby tylko przekonać klienta do podpisania umowy. A to wszystko za wszelką cenę, nie patrząc na to, że to jego córka. Tutaj liczył się biznes.

"Mogłam schować głowę w piasek i każdego dnia bać się coraz bardziej albo chwycić byka za rogi dostać szansę na zdobycie pozycji".

Kobieta nie mając w zasadzie wyjścia wchodzi w taki układ. Zaś prawa rączka ojca, Liam, we wszystko powoli ją wtajemnicza. Zagubione dziewczę nie do końca mu ufa, ale jakby nie patrzeć, to jedna z bliższych mu na daną chwilę osób. I chociaż Blaire ma ogromne obawy, stwierdza, że podoła zadaniu. Powoli i niepewnie wprowadza w firmie pewne zmiany. A co najważniejsze - zaczyna się wszystkim interesować. Mimo, że decyzje przez nią podejmowane nie zawsze podobają się akurat Liamowi, to chcąc nie chcąc nie ma na to wpływu, ponieważ w końcu szefowa tu rządzi. Pan Crafword miał dużo zobowiązań, umów i kontraktów. Niestety terminy zaczęły powoli się przedłużać, co groziło zerwaniu transakcji opiewających na naprawdę ogromne sumy. To było za duże ryzyko, aby olać sprawę. Kiedy jednemu z kluczowych klientów cierpliwość powoli dochodzi do kresu, Blaire wraz z Liamem postanawiają się z nim spotkać i zaproponować pewną ugodę, rabacik, byleby tylko nie stracić tak dochodowego biznesu, który do tej pory nie stwarzał żadnych problemów. Zestresowana Blaire, w obawie, czy zda swój pierwszy egzamin, udaje się na spotkanie. Jednak jej nogi momentalnie się uginają widząc, że tym klientem okazuje się nikt inny, jak sam Phix. I tym razem jest on bez maseczki...

Co zrobi Blaire? Czy uda jej się utrzymać zimną krew? I skąd nagle znalazł się Phix? A może miał zobowiązania wobec jej ojca?

Chociaż myślałam, że życie Blaire wreszcie się ułoży i przestanie się bać, to jednak się pomyliłam. W końcu to nie w stylu Kasi. Ona musi trzymać czytelnika cały czas w napięciu, co akurat w tym przypadku doskonale się sprawdziło i rozwiało moją wizję dotyczącą cukierkowego happy end'u.

Tu się dzieje... I to znowu bardzo dużo. Romans Blaire z Davidem, jej ochroniarzem, w drugiej części przynosi dość duże skutki niekoniecznie dla niej pozytywne. Natomiast nagłe pojawienie się Phixa niszczy wizję głównej bohaterki o spokojnym życiu. Chociaż patrząc się na to, jak na starcie jej psychikę bardzo zniszczył jej własny ojciec trudno jest wierzyć, że może być inaczej. Tak się nie dzieje. Mimo, że zostaje nagle postawiona przed faktem dokonanym, próbując być z dnia na dzień twardą, pewną siebie, odważną, zimną suką, to jednak pod drogimi kieckami nadal jest tą zagubioną kobietą, oczekującą od życia troszkę uczucia i miłości. Ale w świecie biznesu, gangsterskich układów, nie ma czasu na sentymenty. W głowie ma wiele sprzeczności i nie wie, komu ostatecznie ma ufać. Chyba nawet sama sobie przestaje być wierna prowokując sytuacje, które według niej wniosą wreszcie coś nowego, lepszego, ale niestety tak się nie dzieje, tylko wręcz pogarsza jej sytuację. Pojawiają się nowe osoby, które początkowo zdają się być po stronie młodej, wchodzącej w poważny biznes dziewczyny... Fakty jednak okazują się zupełnie inne. W takim światku nawet sobie nie można ufać. Nigdy nie wiadomo, kto czyha za plecami. Ona należała do świata, w którym ma się więcej wrogów, niż przyjaciół. Jednym z nich jest Phix, który nie do końca jest wobec niej szczery...

Chociaż myślałam, że życie Blaire wreszcie się ułoży i przestanie się bać, to jednak się pomyliłam. W końcu to nie w stylu Kasi. Ona musi trzymać czytelnika cały czas w napięciu, co akurat w tym przypadku doskonale się sprawdziło i rozwiało moją wizję dotyczącą cukierkowego happy end'u.

Tu się dzieje... I to znowu bardzo dużo. Romans Blaire z Davidem, jej ochroniarzem, w drugiej części przynosi dość duże skutki niekoniecznie dla niej pozytywne. Natomiast nagłe pojawienie się Phixa niszczy wizję głównej bohaterki o spokojnym życiu. Chociaż patrząc się na to, jak na starcie jej psychikę bardzo zniszczył jej własny ojciec trudno jest wierzyć, że może być inaczej. Tak się nie dzieje. Mimo, że zostaje nagle postawiona przed faktem dokonanym, próbując być z dnia na dzień twardą, pewną siebie, odważną, zimną suką, to jednak pod drogimi kieckami nadal jest tą zagubioną kobietą, oczekującą od życia troszkę uczucia i miłości. Ale w świecie biznesu, gangsterskich układów, nie ma czasu na sentymenty. W głowie ma wiele sprzeczności i nie wie, komu ostatecznie ma ufać. Chyba nawet sama sobie przestaje być wierna prowokując sytuacje, które według niej wniosą wreszcie coś nowego, lepszego, ale niestety tak się nie dzieje, tylko wręcz pogarsza jej sytuację. Pojawiają się nowe osoby, które początkowo zdają się być po stronie młodej, wchodzącej w poważny biznes dziewczyny... Fakty jednak okazują się zupełnie inne. W takim światku nawet sobie nie można ufać. Nigdy nie wiadomo, kto czyha za plecami. Ona należała do świata, w którym ma się więcej wrogów, niż przyjaciół. Jednym z nich jest Phix, który nie do końca jest wobec niej szczery...

całość znajdziesz tutaj:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/11/kn-haner-zy-czas.html#more

Zakończenie pierwszej części tej serii wbiło mnie w fotel. Strasznie mnie zaskoczyło, a kiedy ujrzałam C.D.N. to się rozczarowałam. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dlaczego? Ponieważ świadczy to o tym, że historia Blaire i Phixa naprawdę mnie wciągnęła. Minusem było jedynie to, że musiałam czekać na drugą część, ukazującą dalsze losy bohaterów...

No i doczekałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to pierwsza książka z serii „Klub Obrońców Czworonogów”. A ponieważ bardzo lubimy zwierzęta, do tego jesteśmy posiadaczami dwóch takich małych szatanów, to z chęcią oboje zasiedliśmy sobie do lektury.

Główny bohater książki Pani Justyny jest zaledwie rok młodszy od naszego syna. To Kornel. Ma 11 lat i właśnie przeżywa ciężkie w życiu chwile. Otóż parę miesięcy temu jego rodzice się rozwiedli. Z tego też powodu jego mama postanowiła przeprowadzić się z nim, małym Stasiem oraz ogromnym, mierzącym ponad metr w kłębie i ważącym 120 kg psem rasy Mastif zwanym „Brzydal” ze stolicy do Grodziska. Do tej pory najwięcej wolnego czasu Kornel spędzał właśnie z Brzydalem.

Niestety kończyły się właśnie wakacje co było jednoznaczne z tym, że przed chłopcem stało kolejne wyzwanie: pierwszy dzień w nowej szkole. I chociaż nie należał on do najłatwiejszych to jeszcze gorsze czekało go w domu…Wróciwszy zauważył coś bardzo niepokojącego. Otóż furtka była uchylona, co automatycznie dało mu do zrozumienia, że coś złego się wydarzyło… I chociaż nic nie wskazywało na to, że doszło do włamania, to jednak przyjaciel chłopca, Brzydal, zaginął. Jak to możliwe? Kto i po co miałby ukraść psa? Do tego Brzydala…

Okazuje się jednak, że takie przypadki już kilkukrotnie się w okolicy zdarzały. Ktoś notorycznie przywłaszczał sobie nieswoje, do tego rasowe psy.
Na szczęście Kornel ze swoją przyjaciółką Julką, o rok starszą od niego cheerliderką wpadają na pewien trop. Ponieważ policja nie wykazuje żadnej inicjatywy, aby pomóc w rozwiązaniu tej tajemniczej zagadki, dzieciaki postanawiając sami zająć się sprawą, aby jak najszybciej odnaleźć Brzydala.

Wraz z Julią, Delfiną (zwaną Delą) oraz jej wujem, dobrze zbudowanym, z gęstą brodą doktorem Zwierzem rozpoczynają śledztwo na własną rękę. Ale czy aby na pewno będzie to bezpieczne?

Książka, ze względu na ciekawą, detektywistyczną tematykę już od samego początku porywa czytelnika do swojego świata. Czytało się płynnie, zrozumiale i szybko. Osobiście w książkach dla dzieci lubię, kiedy jest jakieś przesłanie, pouczenie. W tym przypadku jest ich nawet kilka. Po pierwsze – przyjaźń między psem, a człowiekiem. Kornel jest przykładem na to, że czasami, mimo młodego wieku, trzeba przejąć ster i podjąć takie decyzje, które nie zawsze są dobre, czy bezpieczne. Dwa – wygląd to nie wszystko. Nie oceniajmy się nawzajem po kilkukrotnym spojrzeniu na siebie. Uważana do tej pory za dziwaczkę Dela, ucząca się w domu wyglądającym jak chatka z piernika, nie odwróciła się od swoich znajomych potrzebujących pomocy. Na tym polega właśnie prawdziwa przyjaźń. Aby się o tym przekonać trzeba tylko chęci i czasu. Podobnie jest z Kornelem. Nigdy nie wyróżniał się jakoś z tłumu, a wręcz przeciwnie… Nie znosił być w centrum uwagi. Jego niski wzrost, drobna postura i duże rzucające się w oczy okulary powodowały, że jego samoocena była bardzo niska. „Nie wiesz, jak to jest, gdy stoisz na środku klasy i wszyscy się z Ciebie nabijają”. Dlatego w każdej szkole przylepiano mu łatkę pośmiewiska, kujona, chuderlaka i niezdary. Ale w głębi serca był bardzo dobrym, inteligentnym i opiekuńczym chłopcem.
Trzy – próba odnalezienia się w nowej sytuacji (rozwód, przeprowadzka, nowa szkoła, zaginięcie psa) jest dla dziecka bardzo trudnym czasem, dlatego warto poświęcić mu nieco więcej uwagi, aby nie poczuł się odtrącony.

Dużym atutem jest podział na rozdziały, spośród których każdy ma inny tytuł. Siadając po przerwie ponownie do lektury szybko można sobie przypomnieć, co tak naprawdę się wcześniej działo. Poza tym stworzone przez Panią Katarzynę Kołodziej ilustracje świetnie pobudzają wyobraźnię, dzięki czemu jeszcze lepiej można się „wkręcić” w opisywaną historię.
Podsumowując powiem tak: tutaj nie ma czasu na nudę. Dlatego polecam tą książkę Waszym dzieciom. Poza tym jest to seria, więc z pewnością pojawią się kolejne, równie ciekawe części, jak ta.
Jeżeli Wasze dzieci sięgają po literaturę pełną przygód i akcji, dzięki czemu nie można się oderwać to polecam Wam „Na tropie złodzieja psów” autorstwa Pani Justyny Balcewicz.

Cały opis wraz z prezentacją znajdziecie tutaj:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/12/dla-tych-co-lubia-czworonogi-i-nie.html#more

Jest to pierwsza książka z serii „Klub Obrońców Czworonogów”. A ponieważ bardzo lubimy zwierzęta, do tego jesteśmy posiadaczami dwóch takich małych szatanów, to z chęcią oboje zasiedliśmy sobie do lektury.

Główny bohater książki Pani Justyny jest zaledwie rok młodszy od naszego syna. To Kornel. Ma 11 lat i właśnie przeżywa ciężkie w życiu chwile. Otóż parę miesięcy temu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka po części wprowadza nas w świat pewnej dyscypliny sportu, jaką są skoki narciarskie. Tak się składa, że to właśnie tym zajmuje się bohater książki. Wojtek, syn niegdyś znanego skoczka już od najmłodszych lat trenuje, by móc dorównać ojcu, który wciąż ma zbyt duże wobec niego wymagania.

Mężczyźni nie pałają zbytnio do siebie sympatią, przez co też nie ma między nimi za dobrych relacji. Ojciec zamiast wspierać swoje dziecko, cieszyć się nie tylko z jego sukcesów, ale akceptować również i porażki potrafi tylko krytykować, wytykać błędy lub wcale się nie odzywać. W przeciwieństwie do mamy, w której Wojtek akurat zawsze ma odpowiednie oparcie.

Życie chłopaka to ciągłe treningi i ograniczenia. Sport i związane z tym jego plany na życie mają swoje plusy, jak i minusy. Do tych drugich należy chociażby brak czasu, przez co też i brak przyjaciół. Chłop ma już ponad 20 lat, a jest prawiczkiem, bo nigdy w życiu nie miał nawet dziewczyny.

Podczas kolejnych, zresztą bardzo ważnych dla niego zawodów ulega kontuzji, która przekreśla jego marzenia na dłuższy czas. Zmuszony jest znaleźć inny plan na obecną rzeczywistość. Na szczęście wspierają go w tym koledzy z drużyny. A najbardziej Błażej. Aby zdołowanego po porażce chłopaka trochę rozerwać prosi go o pewną przysługę. Podczas jego nieobecności z powodu zbliżających się zawodów ma on zająć się jego siostrą, która akurat na tydzień przylatuje z Anglii. Jak się okazuje Daria to twardy orzech do zgryzienia. Jest dość opryskliwa i zaskakuje chłopaka już po kilku chwilach od ich pierwszego spotkania. Na początku go irytuje, ale Wojtek dość szybko zmienia front i zaczyna czuć się nią zauroczony. Tych kilka wspólnie spędzonych dni przepełnionych jest wieloma pozytywnymi chwilami, które pokazują chłopakowi jak wiele stracił z życia usilnie trenując i trzymając się sztywnych reguł. Po tygodniu dziewczyna jednak wyjeżdża... Wojtek próbuję o niej zapomnieć zdając sobie sprawę z tego, że przecież związek na odległość raczej nie ma sensu... Ale to nie jest takie proste. Ewidentnie się zakochał i nie potrafi wymazać dziewczyny ze swojego serca.

Pewnego dnia, z powodów rodzinnych, Daria powraca do Polski. Oznacza to, że nasz bohater otrzymuje szansę, aby móc jej pokazać, co do niej czuje.

Czy uda im się poskładać swoje uczucia w całość? Czy Wojtek wybierze karierę skoczka, czy miłość?
O tym dowiecie się sięgając po tą pozycję.

Autorka, Dominika, stwarza nam świat dwóch różnych bohaterów. Mamy tu zderzenie biedy i dostatku, szaleństwa i sztywnych reguł, bieg za marzeniami o karierze za wszelką cenę i próba zwykłego przetrwania w szarej rzeczywistości. Wojtek i Daria są prawdziwi. Myślę, że to, co spotyka ich w tej historii spotyka również i nas na co dzień. Często musimy podejmować ryzykowne decyzje, by przetrwać. Stosujemy regułę "coś za coś". Jesteśmy krytykowani przez rodziców, gdyż mają zbyt wygórowane oczekiwania wobec nas i chcieliby, żebyśmy przeżyli nasze życie wedle ich zasad.

Pamiętajmy, że przede wszystkim warto jest zawsze słuchać własnego serca, nigdy się nie poddawać i wierzyć, że miłość stanowi najważniejszą wartość w naszym życiu. Czasami warto jednak spojrzeć nieco w inną stronę właśnie po to, aby czegoś nie stracić / nie przeoczyć i w efekcie nie mieć po latach do siebie pretensji za to, że mogło być inaczej. Owszem - zawsze może być inaczej, los jest w końcu nieprzewidywalni i lubi kłaść kłody pod nogi, ale idźmy za głosem serca, a nie tym, co ktoś nam narzuca. Rady są dobre, ale to od nas zależy to, czy będziemy szczęśliwi.

Link do prezentacji całości znajdziecie tutaj:
https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com/2020/09/czy-w-zyciu-wazniejsza-jest-kariera-czy.html

Autorka po części wprowadza nas w świat pewnej dyscypliny sportu, jaką są skoki narciarskie. Tak się składa, że to właśnie tym zajmuje się bohater książki. Wojtek, syn niegdyś znanego skoczka już od najmłodszych lat trenuje, by móc dorównać ojcu, który wciąż ma zbyt duże wobec niego wymagania.

Mężczyźni nie pałają zbytnio do siebie sympatią, przez co też nie ma między...

więcej Pokaż mimo to