-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-03-29
2024-02-09
2023-12-26
2023-12-20
2023-12-20
2023-12-05
2023-12-02
2023-11-24
2023-11-05
2023-11-02
2023-10-24
2023-10-24
2023-10-21
Chyba najlepsza jak dotąd osłona serii "Grzechy ojców". Nie ukrywam, że bardzo czekałam na historię miłosną Grety i Amo, choć podchodziłam do niej z małymi obawami, bo we wcześniejszych częściach było wspomniane wiele o podbojach łóżkowych Amo. Zostałam jednak pozytywnie zaskoczona: uczucia głównych bohaterów początkowo są pokazane jako zauroczenie od pierwszego wejrzenia, dopiero potem wkrada się standardowe dla Cory pożądanie, bo w tym świecie przecież nie można pokochać kogoś za intelekt, czy dobre serce. I w tym miejscu historia zatacza koło jak we wszystkich książkach z tej serii. Czyli: robimy wszystko by było ruchable.
Cora próbowała poprowadzić tę historię trochę inaczej i przyznam szczerze, że spodobał mi się dylemat, który postawiła przed Amo: bycie w przyszłości Capo lub kobieta, w której się zakochał. To był minimalny powiew świeżości, ale też pokazanie, że Amo dorósł do ponoszenia odpowiedzialności za swoje działania. Greta natomiast wypadła dla mnie bardzo blado - jej charakter i wrażliwość nie uczyniły z niej mimozy na miarę Arii, ale było naprawdę blisko. Pod względem wycofania i bezpośredniości zdaje się być żeńskim odpowiednikiem Nino.
Najmocniej w tej książce błyszczał Nevio - bezkompromisowy, szalony, pełen mroku i chęci siania zagłady, a równocześnie kochający swoich bliskich wręcz niezdrową miłością. No wprost syn swojego ojca. Jestem bardzo ciekawa przedstawienia jego relacji z Aurorą w kolejnej części.
Największym minusem dla mnie był motyw z Serafiną i ciążą Grety (inne bohaterki też były w ciąży, ale szczerze mówiąc straciłam rachubę, która i ile dzieci finalnie urodziła). To było po prostu dziwne, nawet trochę mnie zniesmaczyło podobnie jak ilość minetek, ale Cora chyba uwielbia pisać o tym, czego jej najwyraźniej brakuje w małżeństwie, bo ileż można.
Chyba najlepsza jak dotąd osłona serii "Grzechy ojców". Nie ukrywam, że bardzo czekałam na historię miłosną Grety i Amo, choć podchodziłam do niej z małymi obawami, bo we wcześniejszych częściach było wspomniane wiele o podbojach łóżkowych Amo. Zostałam jednak pozytywnie zaskoczona: uczucia głównych bohaterów początkowo są pokazane jako zauroczenie od pierwszego wejrzenia,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-05
2023-09-13
2023-09-07
2023-08-29
2023-08-29
2023-08-28
DNF po stu stronach, nie wiem dlaczego opowiadania przeniesione z Wattpada są tak rozwleczone. Ani mnie nie zaciekawiła, ani nie ułatwiała czytania długimi opisami.
DNF po stu stronach, nie wiem dlaczego opowiadania przeniesione z Wattpada są tak rozwleczone. Ani mnie nie zaciekawiła, ani nie ułatwiała czytania długimi opisami.
Pokaż mimo to2023-08-23
Wspaniała to była przygoda i nie żałuję ani jednej chwili poświęconej na czytanie trylogii rozciągniętej obecnie do sześciu książek, ale czas wysiąść z tego pociągu zmierzającego do piekła. Gdybym postanowiła zliczyć wszystkie absurdy występujące na licznych (och te niemiłosiernie długie, szczegółowe opisy dosłownie wszystkiego!) kartach powieści pani Barlińskiej, nie skończyłabym pisać przez kilka dni. Victoria Clark oficjalnie w moim rankingu postaci delikatnie ujmując mało inteligentnych piastuje pierwsze miejsce i zakładam odważnie, że nikt jej korony nie odbierze przez baaaaaardzo długi czas. Chyba nigdy w życiu nie spotkałam tak skrajnie idiotycznej postaci, która podejmuje najgorsze z możliwych decyzje, ma syndrom męczennicy przejmującej cierpienie całego świata, a przy tym jest cudowna w oczach przyjaciół i rodziny (serio, autorka uwielbia tłumaczyć coś Victorii ustami innych, przez co wypada ona na jeszcze głupszą niż jest w rzeczywistości). Poza tym cechuje ją ośli upór, skłonność do częstego konfabulowania, nieumiejętność wyrażania swoich myśli i bezczelność przekuwająca się w salwy przekleństw, ale ogólnie tego jest sporo od samego początku.
W tej części jej głupie posunięcia są prawdopodobnie usprawiedliwiane chorobą, ale to w ogóle temat na osobną dyskusję, bo kiedy przeczytałam o chorobie afektywnej dwubiegunowej, pomyślałam, że może autorka w końcu poruszy jakiś ważny temat, skoro po gwałcie na Mii przeleciała w trybie błyskawicy, wspominając raptem o terapii, na którą dziewczyna chodziła. Kilkanaście stron pokazujących epizod manii Victorii, żeby potem przyjaciele pojechali do nawiedzonego domu na święta i bawili się w śnieżki. Nie ma to jak robić komedię z choroby psychicznej. Zarąbisty przekaz. Zdaję sobie również sprawę, że te książki czytają prawdopodobnie młode dziewczęta i uważam za słabe to, iż Victoria jest wiecznie niezadowolona ze swojego wyglądu. A wiemy to, ponieważ ciągle jest to wspominane przy okazji ubierania spodni z wysokim stanem i szerokich bluz (serio, rzygam już opisami tych samych betów, które nosi Victoria). Narzeka na szerokie biodra, na większe uda i tak dalej (oczywiście w oczach wszystkich jest mega seksowna i kobieca), a może zamiast wywoływać kompleksy w swoich czytelniczkach warto byłoby zarażać ciałopozytywnością? Pokazać im, że nie muszą być jak ideały rodem z instagrama, bo inne nie znaczy brzydkie?
Cały ten shit opiera się na rzekomej miłości Nathaniela i Victorii, ale przez sześć książek nie zauważyłam naprawdę niczego, co określiłoby ich relację chociażby mianem zauroczenia. Jasne, jest seks, ale to najprymitywniejszy z ludzkich instynktów. Nawet po latach gdy spotykają się ponownie i nie są już nastolatkami zachowującymi się jak debile, nie potrafią ze sobą rozmawiać bez dogryzania sobie, a Nathaniel ma tyle charyzmy co kanapka wyciągnięta z plecaka po wakacjach. Kompletnie nie rozumiem fenomenu tej pary, nie rozumiem czemu ona za nim biega, pomimo tylu otrzymanych razów, a on ma to w dupie - właściwie Nathaniel ma w dupie wszystko i przypomina trochę bardziej ogarniętych czytelników, którzy przelatują przez książkę Barlińskiej i mają takie: "co ja robię ze swoim życiem, że to czytam xD".
Czymś co mnie szczerze rozbawiło (akurat w pozytywnym aspekcie) była ta cała drama otaczająca Victorię i Theo związana z ich rodzicami, a właściwie biologicznym ojcem, który okazał się mafijnym bossem - myślałam, że skisnę, bo jeszcze mafii w tym wszystkim brakowało i jakiś cienkich jak barszcz z torebki intryg toczących się od chwili narodzin naszej bohaterki. Z gąszczu absurdów to jest absolutna perełka stojąca na piedestale <3
Podsumowując: nie żałuję, że przeczytałam to barachło, co się uśmiałam to moje, ale rundę siódmą odpuszczam. Pani Barlińska też powinna odpuścić klawiaturę, bo pisanie takich górnolotnych bzdur może być groźne dla zdrowia. Ileż można.
Wspaniała to była przygoda i nie żałuję ani jednej chwili poświęconej na czytanie trylogii rozciągniętej obecnie do sześciu książek, ale czas wysiąść z tego pociągu zmierzającego do piekła. Gdybym postanowiła zliczyć wszystkie absurdy występujące na licznych (och te niemiłosiernie długie, szczegółowe opisy dosłownie wszystkiego!) kartach powieści pani Barlińskiej, nie...
więcej Pokaż mimo to