Książka zawiera ponad 100 stron bibliografii, które wpływa na cenę, ale w ogóle nie jest mi potrzebne. Czyli cena jest zawyżona i marnotrawi tony papieru. Wydawca żyłuje czytelników jak Brytyjczycy ludy Indii. :)
Czytam, przeleciało 200 stron i jestem miejscami zniechęcony. Działania, kampanie i bitwy Napoleona opisywane są naprawdę zdawkowo i skrótowo. Np. w ogóle nie poświęcono miejsca na to jak Napoleon przeprowadził swój przewrót w 1799 r. Ot wrócił z Egiptu, dogadał się z kimś tam i już jest pierwszym konsulem. I tak cały czas. Za to resztę miejsca poświęca się zmaganiom w reszcie świata - Karaibom, Ameryce, Azji i oczywiście Indiom.
Autor skupił się na tym, że w sumie wszystko sprowadziło się do handlu. Wielka Brytania tak urosła, że w ogóle nie chciała się dzielić i uważała wszystkie pozostałe obszary świata, powinny im przypaść. Poza Europą Kontynentalną, chyba że Morze Śródziemne - to też tylko dla UK. Żadne inne państwo nie mogło mieć swojej części Chin czy Bliskiego Wschodu. Austria, Prusy i Rosja strasznie się przejechali na tych wszystkich koalicjach, bo jak kurz opadł po Waterloo to zostali opleceni posiadłościami brytyjskimi i trzeba było dopiero III Rzeszy by je rozbić. :)
Dowiedziałem się o rażącej niewdzięczności USA wobec Francuzów. O tym, że bezsilność Francji wynikała głównie z jej bankructwa w drugiej połowie XVIII i cholernej przegranej w wojnie siedmioletniej. Przez to ani Francja, ani Austria nie mogły przeciwstawić się upadkowi Polski. I jasne - Austria się przyłączyła, ale Mikaberidze podał pokrótce powody tej zmiany frontu. Tylko szlag mnie trafia, że Wielka Brytania, Austria i Francja może nie chciały całkowitego upadku Polski ale "nic nie mogły zrobić". Cholera - Royal Navy nie musiała być zaholowana do Warszawy, tylko uderzyć w Szczecin, Kołobrzeg, Królewiec i rozwalić te ...one Prusy.
Czyli za dużo dowiaduję się o bohaterskiej obronie i zajmowaniu kolonii (i tak to leciało aż do II WŚ), a np. losy Legionów Polskich są wspominane tylko w przypisach polskiego tłumacza. No i np. w mapce z roku 1803 na stronie 161 widać Białystok po stronie rosyjskiej, choć dostali go w 1807 r.
Chciałbym może bardziej tradycyjną historię Wojen Napoleońskich skupiającą się na geniuszu wodza, bitwach, kampaniach, reformach. A o bitwie o handel poczytałbym sobie na emeryturze. Czyli trzeba by zebrać więcej "Bitew Świata", niż to. Nie wiem czy kupię tom 2.
Po przeczytaniu ponad połowy 1 tomu naprawdę jestem rozczarowany. No już mniejsza z tym, że sprawa polska jest marginalizowana. Było jedno fajne sformułowanie o upadku Polski i to nam musi wystarczyć. Ale tytuł jest strasznie mylący. Zamiast o Wojnach Napoleońskich autor skupia się na globalnej rywalizacji ekonomicznej Wielkiej Brytanii i Francji. Kampanie wojenne są opisywane zdawkowo i szybko, natomiast jesteśmy zasypywani szczegółami bitwy o handel światowy, traktatami handlowymi, embargami, blokadą kontynentalną. Nuda panie. Wiadomo, że blokada kontynentalna była bezsensowna i przyczyniła się do upadku Napoleona. Ale nie o tym chcę czytać przy zgłębianiu tej epoki.
Tytuł wprowadza potencjalnego nabywcę w błąd i ja czuję się okiwany. Powinno być "Rywalizacja handlowo-kolonialna Wielkiej Brytanii i Francji w czasach napoleońskich". Bo autor promuje tezę, że nawet gdyby Napoleona nie było, Francja i Wielka Brytania i tak by wojowały o kolonie, szlaki handlowe, surowce i towary. Bo te dwie nacje wojowały ze sobą z przerwami od czasów Ludwika XIV. Autor nazywa ten okres drugą wojną stuletnią i w sumie ja się z nim zgadzam. Ale Napoleon jest traktowany marginalnie. Zamiast skupiać się na jego geniuszu wojskowym, podkreśla się jego upór w doprowadzaniu reszty Europy do regresu gospodarczego. I z tym też się zgadzam. Blokada kontynentalna doprowadziła do zacofania gospodarczego ówczesnej Europy względem Wielkiej Brytanii i jej całkowitej dominacji na świecie przez kolejne ponad 100 lat. Trzeba było dwóch wojen światowych żeby złamać tą potęgę.
Zatem lojalnie uprzedzam - nacisk jest położony na gospodarczą historię globalną przełomu wieków, a nie na wojny napoleońskie
Książka zawiera ponad 100 stron bibliografii, które wpływa na cenę, ale w ogóle nie jest mi potrzebne. Czyli cena jest zawyżona i marnotrawi tony papieru. Wydawca żyłuje czytelników jak Brytyjczycy ludy Indii. :)
Czytam, przeleciało 200 stron i jestem miejscami zniechęcony. Działania, kam...
Rozwiń
Zwiń