Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nieźle wymyślona tajemnica plus pracowicie i z interesującymi szczegółami pokazane tło lokalne.

Intryga zaskakuje, zwroty akcji są odpowiednio umieszczone, bohaterowie unikają bycia papierowymi. Są też pewne minusy: pomysł ze zbrodniami trochę przekombinowany. Klimat noir i bohater po przejściach trochę na siłę. Wątki damsko-męskie momentami zbyt harlequinowe. Miejscami sposób pisania nieporadny, jakby to był debiut – ale może to wina tłumaczenia. Nie będę jednak narzekał: w sumie wypada to zauważalnie lepiej niż szeregowy kryminał, w ramach gatunku to udana rzecz.

Nieźle wymyślona tajemnica plus pracowicie i z interesującymi szczegółami pokazane tło lokalne.

Intryga zaskakuje, zwroty akcji są odpowiednio umieszczone, bohaterowie unikają bycia papierowymi. Są też pewne minusy: pomysł ze zbrodniami trochę przekombinowany. Klimat noir i bohater po przejściach trochę na siłę. Wątki damsko-męskie momentami zbyt harlequinowe. Miejscami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pełna empatii książka o strasznych rzeczach, które robią sobie ludzie. Przyglądająca się mechanizmom powstawania nienawiści i przemocy, politycznym manipulacjom – bardzo trafnie, mimo że akcja nie opuszcza małego miasteczka. Unikająca prostego podziału na dobrych i złych. Pełna smutku i niesprawiedliwości, ale nie depresyjna i przybijająca. W porównaniu z pierwszą częścią, ta jest nawet trochę bardziej nastawiona na dawanie nadziei i lekkie moralizatorstwo.

Backman jest świetny w zaskakiwaniu i graniu z czytelnikiem. Czytam już go trochę, a wciąż daję się nabierać, czasem nawet na te same numery. Nie ma dłużyzn, akcja wciąga niesamowicie.

Po raz pierwszy bałem się jechać z książką tramwajem – z obawy, że zrobię z siebie widowisko reakcją na lekturę. Nie widzę siebie w żadnym z bohaterów ani związku mnie z wydarzeniami, ale opisy nieraz wywoływały u mnie huśtawkę nastrojów. Tym bardziej cenię Backmana – książki mają nie pozostawiać czytelnika obojętnym, a ta zdecydowanie spełniła to zadanie. Z tych względów wybaczam za daleko idące wybielanie wzorca łobuza o dobrym sercu oraz chyba trochę za dużą wiarę w ludzi.

Pełna empatii książka o strasznych rzeczach, które robią sobie ludzie. Przyglądająca się mechanizmom powstawania nienawiści i przemocy, politycznym manipulacjom – bardzo trafnie, mimo że akcja nie opuszcza małego miasteczka. Unikająca prostego podziału na dobrych i złych. Pełna smutku i niesprawiedliwości, ale nie depresyjna i przybijająca. W porównaniu z pierwszą częścią,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Średnio przydatna książka. Można ją wykorzystać jako motywację do poszerzania wiedzy – w kalendarzu jest krótka notatka o ptaku na dany dzień, można przeskoczyć do grubszej książki z opisami ptaków i w ten sposób małymi krokami przeczytać takie tomiszcze, które ciężko byłoby normalnie przeczytać od deski do deski. Natomiast książka sama w sobie raczej nie dostarczy dużo wiedzy, bo wpisy są różnej jakości, czasem są jakieś pokraczne ludowe przesądy, a czasem są informacje niby naukowe, ale sprzeczne z danymi podawanymi przez bardziej utytułowanych autorów.

Nie ma też co liczyć na optymistyczną lekturę. Jest trochę pociesznych ciekawostek, ale większość to powtarzające się narzekania na myśliwych, wyliczanie zanikających populacji, a nawet opisy okrucieństwa wobec zwierząt. Jeśli ktoś więc chciałby ukojenia nerwów po porannej porcji wiadomości z kraju i ze świata, to na tej książce się przejedzie, bo dostarczy mu raczej jeszcze jednej dawki stresu. Ja wiem, że to smutna prawda, ale czy potrzebuję, żeby ktoś mi o niej dzień w dzień przypominał?

Średnio przydatna książka. Można ją wykorzystać jako motywację do poszerzania wiedzy – w kalendarzu jest krótka notatka o ptaku na dany dzień, można przeskoczyć do grubszej książki z opisami ptaków i w ten sposób małymi krokami przeczytać takie tomiszcze, które ciężko byłoby normalnie przeczytać od deski do deski. Natomiast książka sama w sobie raczej nie dostarczy dużo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka długa, ale napisana tak, że połykałem stronę za stroną. Aż trafiałem na fragmenty, gdzie ciężar emocjonalny był za duży i potrzebowałem przerwy. I tak w kółko.

To nie do końca powieść realistyczna, bardziej opowieść z przesłaniem, ale o ile nie wszystkie postacie są zwyczajne, to rzeczywiste problemy i zachowania są zdiagnozowane trafnie i bez litości. Świetna rzecz, zaskakująca i mądra, poziom wyżej niż książkowa masówka.

Można łatwo wejść w oczekiwanie od „Miasta niedźwiedzia” melodramatu, gdzie bohaterowie stają przed problemami, a wkrótce potem znajdują siłę, żeby je przezwyciężyć – zwłaszcza, gdy ktoś czytał książki autora typu „Mężczyzna zwany Ove”. „Miasto niedźwiedzia” nie jest książką na pocieszenie. Jest książką o przemocy i błądzeniu, momentami naprawdę bolesną.

Może się wydawać, że to książka o hokeju. Faktycznie, akcja ciągle kręci się wokół tego sportu. Jednak temat jest zupełnie inny i uniwersalny: to relacje wewnątrz społeczności. W odosobnionym szwedzkim miejscu widać je po prostu lepiej.

Backman pokazuje, że wie, jak pisać. Nie ma dłużyzn. Wchodzi się w akcję błyskawicznie, dzięki przejrzystemu przedstawieniu głównych bohaterów. Jednocześnie autor nie odsłania wszystkiego, podpuszcza ujawniając przyszłe konsekwencje, zwodzi celowym przemilczeniem szczegółów scen, zawiesza akcję, przeskakując gdzie indziej.

Książka długa, ale napisana tak, że połykałem stronę za stroną. Aż trafiałem na fragmenty, gdzie ciężar emocjonalny był za duży i potrzebowałem przerwy. I tak w kółko.

To nie do końca powieść realistyczna, bardziej opowieść z przesłaniem, ale o ile nie wszystkie postacie są zwyczajne, to rzeczywiste problemy i zachowania są zdiagnozowane trafnie i bez litości. Świetna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest źle napisana książka, ale dobra też nie jest. Jej największą zaletą jest to, że nie ma jej czym zastąpić. Smutne.

Dawna historia pokazana przystępnie, ale podejście do XX wieku jest straszne. Najważniejsze wydarzenia opisane bardzo skrótowo, dużo istotnych w ogóle pominiętych. Dłużyzny w zachwytach nad poezją różnych epok.

Mam przekonanie graniczące z pewnością, że autor nie dotykał w książce tematów, które mogłyby w Chinach wzbudzić kontrowersje, żeby dalej mógł tam jeździć i kręcić sobie swoje dokumenty, rozmawiać ze znajomymi.

Więcej z książki można dowiedzieć się o relacjach Chin z buddyjskimi Indiami niż z Tybetem. Słowo "Tajwan" pojawia się całe 3 razy. Relacje Chin z Koreą? Dziwnym trafem nie zmieściły się. I tak dalej, i tak dalej.

To nie jest źle napisana książka, ale dobra też nie jest. Jej największą zaletą jest to, że nie ma jej czym zastąpić. Smutne.

Dawna historia pokazana przystępnie, ale podejście do XX wieku jest straszne. Najważniejsze wydarzenia opisane bardzo skrótowo, dużo istotnych w ogóle pominiętych. Dłużyzny w zachwytach nad poezją różnych epok.

Mam przekonanie graniczące z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przywraca wiarę w robienie komiksów. Rysunki nie oszałamiają dokładnością kreski, ale sposób zmiany stylu w odpowiedzi na stany emocjonalne bohatera jest absolutnym mistrzostwem. Nacisk położony bardziej na emocje niż zawiłą akcję, nie ma zaskakujących zwrotów ani mocnego zakończenia – ale to dobrze pasuje do realizmu opowieści.

Przywraca wiarę w robienie komiksów. Rysunki nie oszałamiają dokładnością kreski, ale sposób zmiany stylu w odpowiedzi na stany emocjonalne bohatera jest absolutnym mistrzostwem. Nacisk położony bardziej na emocje niż zawiłą akcję, nie ma zaskakujących zwrotów ani mocnego zakończenia – ale to dobrze pasuje do realizmu opowieści.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka specyficzna, trzeba zaakceptować podwórkowy język autora (jest naprawdę dużo przekleństw). Polskie wydanie jest żenujące, SQN nie powinien mieć prawa do pieniędzy z książki. W ebooku powtarzają się całe rozdziały, w różnych miejscach książki 3 albo 4 razy.

Relacja z sezonu trochę nużąca. Najciekawiej wypadają wspomnienia z odleglejszej przeszłości: z rajdów i współpracy z Nikim Laudą w Formule 1.

Książka specyficzna, trzeba zaakceptować podwórkowy język autora (jest naprawdę dużo przekleństw). Polskie wydanie jest żenujące, SQN nie powinien mieć prawa do pieniędzy z książki. W ebooku powtarzają się całe rozdziały, w różnych miejscach książki 3 albo 4 razy.

Relacja z sezonu trochę nużąca. Najciekawiej wypadają wspomnienia z odleglejszej przeszłości: z rajdów i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki YIU tom 2 Nicolas Guenet, Téhy, L. M. Vee
Ocena 6,2
YIU tom 2 Nicolas Guenet, Téh...

Na półkach:

To chyba najgorszy komiks, jaki kiedykolwiek czytałem. Wygląda jak pisany, przez nastolatka w ostrym okresie burzy hormonalnej: wybuchy, cycki, jeszcze więcej wybuchów, jedna postać bardziej infantylna od drugiej. Autor najwidoczniej rozumie cyberpunk jako "mogę wprowadzać dowolne technologie i nie przejmować się, czy mają jakikolwiek sens i związek z wiedzą współczesnej fizyki". Ta szmira to wstyd dla całego gatunku.

To chyba najgorszy komiks, jaki kiedykolwiek czytałem. Wygląda jak pisany, przez nastolatka w ostrym okresie burzy hormonalnej: wybuchy, cycki, jeszcze więcej wybuchów, jedna postać bardziej infantylna od drugiej. Autor najwidoczniej rozumie cyberpunk jako "mogę wprowadzać dowolne technologie i nie przejmować się, czy mają jakikolwiek sens i związek z wiedzą współczesnej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki YIU tom 1 Nicolas Guenet, Jérôme Renéaume, Téhy, L. M. Vee
Ocena 6,0
YIU tom 1 Nicolas Guenet, Jér...

Na półkach:

Książki warto oceniać po okładce. Nie da się co prawda tak trafić na arcydzieło. Ale szybciej można odsiać szmiry takie, jak tu. Szkoda, że polski wydawca nie zdecydował się na zachowanie okładki oryginału. Bo francuskie wydanie eksponuje na froncie "gołą babę" i pozwala dobrze ocenić, co to za gatunek.

Yiu jest bowiem odpowiednikiem filmowej pornografii. Fabuła jedzie na samych uproszczeniach, w pośpiechu nie przejmuje się sensem ani planowaniem, ma po prostu doprowadzić od jednego cyca do drugiego. Bo też w rysunkach, o czym znowu sprytnie nie informuje wydawca, pełno jest absurdalnej, nieuzasadnionej nagości. Niesławny pomysł z wojowniczką w pancerzu bikini wraca tu, tylko w płaszczyku SF. Co druga rzeźba to wypięta naga kobieta, nieważne, że w odpowiedniku katolickiego kościoła – jak pisałem, przy pisaniu nikt nie przejmował się sensem, nie o to chodziło.

Wyszła niezamierzona parodia komiksu. Nie da się tego czytać mimo talentu rysownika: widać wyobraźnię do przestrzennych scen, świetne operowanie przejściami kolorów, ciekawe kolorowanie itp. itd.

Książki warto oceniać po okładce. Nie da się co prawda tak trafić na arcydzieło. Ale szybciej można odsiać szmiry takie, jak tu. Szkoda, że polski wydawca nie zdecydował się na zachowanie okładki oryginału. Bo francuskie wydanie eksponuje na froncie "gołą babę" i pozwala dobrze ocenić, co to za gatunek.

Yiu jest bowiem odpowiednikiem filmowej pornografii. Fabuła jedzie na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Widziałem narzekania, że długa i nudna. Ok, może jak ktoś ma ADHD i bez trupa co 10 minut się nudzi, to faktycznie, nie dla niego. Mnie zachwyciło, że Houellebecq może pisać o rzeczach, które w ogóle mnie nie interesują, bohater może cały rozdział odgrzewać pizzę i o tym myśleć, a i tak jest to tak napisane, że nie mogę odłożyć książki. W ogóle nie uważam, żeby "Unicestwianie" było za długie. Jest takie, jak trzeba.

Smutne też jest, co tu dużo kryć, lektura może być przybijająca. Ale to Houellebecq, czego się spodziewacie?

Mało za to jest szokowania i obrażania, pod tym względem jest to chyba najbardziej przystępna książka dla czytelników, którzy fanami autora nie są.

Widziałem narzekania, że długa i nudna. Ok, może jak ktoś ma ADHD i bez trupa co 10 minut się nudzi, to faktycznie, nie dla niego. Mnie zachwyciło, że Houellebecq może pisać o rzeczach, które w ogóle mnie nie interesują, bohater może cały rozdział odgrzewać pizzę i o tym myśleć, a i tak jest to tak napisane, że nie mogę odłożyć książki. W ogóle nie uważam, żeby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Graficznie może bez fajerwerków, ale ilustracje dobrze współdziałają ze scenariuszem w zwodzeniu czytelnika. Nieoczywista historia, miejscami bardzo nieprzyjemna. Odejmuję gwiazdkę za umycie przez autora rąk w końcówce: czytelnik musi zdecydować, czy historia ma sens, czy nie. Ale poza tym dobra rzecz, przywraca wiarę w komiks.

Graficznie może bez fajerwerków, ale ilustracje dobrze współdziałają ze scenariuszem w zwodzeniu czytelnika. Nieoczywista historia, miejscami bardzo nieprzyjemna. Odejmuję gwiazdkę za umycie przez autora rąk w końcówce: czytelnik musi zdecydować, czy historia ma sens, czy nie. Ale poza tym dobra rzecz, przywraca wiarę w komiks.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo podobało mi się najdłuższe opowiadanie "Teufelsloch". Jest tam wszystko, co dobrze wychodzi Karice: poplątana chronologia rozwijana na koniec, wplecenie w fantazję prawdziwych wydarzeń, lovecraftowski w duchu ale oryginalny w wykonaniu kosmiczny horror. Ostrzeżenie: dla mnie celowe zaplątanie wątków to zaleta, ale jak ktoś lubi konkretnie i do celu, to będzie się wściekał, że ciężko się połapać.

Pozostałe 2 opowiadania są takie sobie. W pierwszym jest głównie horror typu gore i niewiele więcej. W ostatnim z kolei trochę za dużo filozofowania.

Karika zapunktował u mnie pomysłem na zebranie luźnych wątków z tego zbioru i wcześniejszego "Głodu" i ujawnieniem wzajemnych połączeń. W ten sposób opowiadania o różnym klimacie, pomyśle (i niestety jakości) mimo swoich różnic pracują na rzecz (wydawało by się) jednej spójnej koncepcji. Szkoda, że widać, że to starania po fakcie: między opowiadaniami ten sam bohater zmienia charakter, są też nieścisłości między faktami. Ale mimo wszystko doceniam próbę.

Bardzo podobało mi się najdłuższe opowiadanie "Teufelsloch". Jest tam wszystko, co dobrze wychodzi Karice: poplątana chronologia rozwijana na koniec, wplecenie w fantazję prawdziwych wydarzeń, lovecraftowski w duchu ale oryginalny w wykonaniu kosmiczny horror. Ostrzeżenie: dla mnie celowe zaplątanie wątków to zaleta, ale jak ktoś lubi konkretnie i do celu, to będzie się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rasowy thriller z zaskakującymi zwrotami akcji. Nieprzesadzony, postacie i intrygi nie sprawiają wrażenie komiksowych. Ale też coś więcej: pokazanie zagrożeń sieciowych, tutaj książka jest tak bliska faktów że można mieć skojarzenia z reportażem.

Rasowy thriller z zaskakującymi zwrotami akcji. Nieprzesadzony, postacie i intrygi nie sprawiają wrażenie komiksowych. Ale też coś więcej: pokazanie zagrożeń sieciowych, tutaj książka jest tak bliska faktów że można mieć skojarzenia z reportażem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowiadania bardzo wciągają, ale zakończenia są rozczarowujące, po prostu nieskładne.

Widać, że Karika czytał Lovecrafta, lubi i potrafi poruszać się w temacie kosmicznej grozy, w duchu Lovecrafta, ale bez prostego naśladowania, sprawnie radząc sobie z osadzeniem akcji we współczesnych czasach i słowackiej specyfice. Co bardzo mnie cieszy i chętnie bym to czytał. Tyle że uważam, iż Lovecraft przy wszystkich swoich pisarskich ograniczeniach o wiele lepiej rozumiał i używał momentów kulminacyjnych, miał też lepsze wyczucie przy zakończeniach.

Karika prowadzi pierwszoosobowego narratora daleko za granicę normalnej egzystencji i jest to zabieg kontrowersyjny, bo zabijający realizm. Ma Słowak w tym swoją koncepcję, żeby tak przekazywać elementy metafizyczne, ale trzeba też te elementy doceniać, a u mnie było z tym w kratkę. Pomijając to, źle idzie w opowiadaniach rozwój fabuły. Na początku wszystko gra, opis jest dopracowany, wciągający ponurym spojrzeniem na słowacką codzienność, ale im dalej, tym więcej skoków w kierunki, które słabo się bronią od strony logicznej, ale też są po prostu mało satysfakcjonujące.

„Wycieczka” nie jest w moim guście, ale to chyba najbardziej udane opowiadanie, bo nie ma słabych punktów. „Mglisko” miało ciekawy pomysł, ale moim zdaniem średnio wykorzystany. „Głód” długo budował napięcie, tkał rozciągniętą w czasie tajemnicę, żeby zakończyć to szybko i bardziej dziwnie niż strasznie. „Białe dziury” też miały duży potencjał, ale spięcie wątków czasowych zrobiono tak na siłę, że aż smutno się to czyta, ja przynajmniej bardziej martwiłem się o pisarza niż bohatera.

Opowiadania bardzo wciągają, ale zakończenia są rozczarowujące, po prostu nieskładne.

Widać, że Karika czytał Lovecrafta, lubi i potrafi poruszać się w temacie kosmicznej grozy, w duchu Lovecrafta, ale bez prostego naśladowania, sprawnie radząc sobie z osadzeniem akcji we współczesnych czasach i słowackiej specyfice. Co bardzo mnie cieszy i chętnie bym to czytał. Tyle że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawy pomysł, bardzo poplątane tropy, zaskakujący rozwój wypadków. Nie ma humoru, to dość smutna książka. Pod koniec trochę psują lekko naciągane wyjaśnienia.

Ciekawy pomysł, bardzo poplątane tropy, zaskakujący rozwój wypadków. Nie ma humoru, to dość smutna książka. Pod koniec trochę psują lekko naciągane wyjaśnienia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rysunki niesamowite: zmieniająca się skala, zaskakująca perspektywa, wylewanie się poza kadry, świetne opanowanie światłocienia, dbałość o szczegóły. Fabuła mocno psychodeliczna, niezbyt trzyma się kupy, ale też nie razi bardzo.

Rysunki niesamowite: zmieniająca się skala, zaskakująca perspektywa, wylewanie się poza kadry, świetne opanowanie światłocienia, dbałość o szczegóły. Fabuła mocno psychodeliczna, niezbyt trzyma się kupy, ale też nie razi bardzo.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niby to tylko fikcja, ale książka naprawdę niepokojąca, bo pokazuje, co złego może się wydarzyć przy złym użyciu technologii, które są tu i teraz. Imponujące przygotowanie autora z technik dziennikarstwa śledczego, działania mediów społecznościowych i tak dalej. Wiarygodnie przedstawione postacie, za niektóre nawet trzymałem kciuki w trakcie lektury.

Niby to tylko fikcja, ale książka naprawdę niepokojąca, bo pokazuje, co złego może się wydarzyć przy złym użyciu technologii, które są tu i teraz. Imponujące przygotowanie autora z technik dziennikarstwa śledczego, działania mediów społecznościowych i tak dalej. Wiarygodnie przedstawione postacie, za niektóre nawet trzymałem kciuki w trakcie lektury.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Faktycznie ciekawe rysunki, odmienne od wielu współczesnych komiksów: duże plansze, bardziej malarskie niż dosłowne, zmienna skala, drobiazgowa kreska, zwłaszcza twarzy.

Faktycznie ciekawe rysunki, odmienne od wielu współczesnych komiksów: duże plansze, bardziej malarskie niż dosłowne, zmienna skala, drobiazgowa kreska, zwłaszcza twarzy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak w poprzednich zbiorach opowiadań z Poirotem: ciężko się wciągnąć. W krótkich formach za bardzo widać sztuczki autorki w celu manipulacji czytelnikiem, za bardzo rzuca się w oczy sztuczność fabuły. Postacie nie tak drętwe jak w "Dwunastu pracach", ale i tak nie jest dobrze.

Jak w poprzednich zbiorach opowiadań z Poirotem: ciężko się wciągnąć. W krótkich formach za bardzo widać sztuczki autorki w celu manipulacji czytelnikiem, za bardzo rzuca się w oczy sztuczność fabuły. Postacie nie tak drętwe jak w "Dwunastu pracach", ale i tak nie jest dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo realistycznie pokazana strona komputerowa intrygi, książka naprawdę daje do myślenia na temat zagrożeń związanych z nowoczesnymi technologiami. Też trafne spostrzeżenia o problemach współczesnej Polski. Pojawiają się sytuacje ekstremalne, więc lektura może być przytłaczająca. Udane wstawki czarnego humoru. Elementy sensacyjne nieprzesadzone, fabuła ciągle trzyma w napięciu, ale nie ma komiksowego przerysowania, bohaterowie nie sprawiają wrażenia bardzo oderwanych od ludzi spotykanych na co dzień. Przyznaję, że nie mogłem się oderwać.

Bardzo realistycznie pokazana strona komputerowa intrygi, książka naprawdę daje do myślenia na temat zagrożeń związanych z nowoczesnymi technologiami. Też trafne spostrzeżenia o problemach współczesnej Polski. Pojawiają się sytuacje ekstremalne, więc lektura może być przytłaczająca. Udane wstawki czarnego humoru. Elementy sensacyjne nieprzesadzone, fabuła ciągle trzyma w...

więcej Pokaż mimo to