YIU tom 1
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Yiu (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Yiu
- Wydawnictwo:
- Studio Lain
- Data wydania:
- 2020-11-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-11-20
- Liczba stron:
- 284
- Czas czytania
- 4 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788395855412
- Tłumacz:
- Jacek Bartecki, Przemysław Bartecki
- Tagi:
- science fiction komiks europejski
Epicki cykl science fiction w swoim rozmachu porównywany z uniwersum Incala Moebiusa, Trylogią Nikopola Enkiego Bilala czy pracami Juana Gimeneza. Dyskurs religijny miesza się tu z rozprawą na temat kondycji ludzkości, a wszystko to utrzymane w klimacie rodem z najlepszych cyberpunkowych powieści. Za scenariusz odpowiada Téhy, który jest nie tylko autorem kilku popularnych serii komiksowych, ale i reżyserem uznanych filmów krótkometrażowych. Podczas pracy nad tym tytułem korzystał z pomocy J. M. Vee, doktora inżynierii, mającego na swoim koncie przełomową pracę na temat widzenia komputerowego. Specjalnością Vee jest szukanie związków między technologią, historią i religią. Całość została fantastycznie i z rozmachem namalowana przez Nicolasa Guéneta i Jérôme’a Renéaume’a. To jeden z najbardziej widowiskowych komiksów na rynku europejskim.
Świat setki lat po zagładzie. Ludzkość pogrążona w religijnym amoku. W Nowym Jeruzalem, gdzie koegzystują przedstawiciele różnych wyznań, trudno osiągnąć pokój. Wielka forteca staje się centrum świętej wojny. Broniona na wszelkie możliwe sposoby zostaje zaatakowana przez najemników, którym implanty pozwalają na wyjątkową sprawność działania. Wśród nich jest Yiu, zabójczyni specjalnie przygotowana na misję bez powrotu. Nie wie, że jej działania staną się spełnieniem przepowiedni, która zbliży świat do Apokalipsy.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 26
- 17
- 4
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Książki warto oceniać po okładce. Nie da się co prawda tak trafić na arcydzieło. Ale szybciej można odsiać szmiry takie, jak tu. Szkoda, że polski wydawca nie zdecydował się na zachowanie okładki oryginału. Bo francuskie wydanie eksponuje na froncie "gołą babę" i pozwala dobrze ocenić, co to za gatunek.
Yiu jest bowiem odpowiednikiem filmowej pornografii. Fabuła jedzie na samych uproszczeniach, w pośpiechu nie przejmuje się sensem ani planowaniem, ma po prostu doprowadzić od jednego cyca do drugiego. Bo też w rysunkach, o czym znowu sprytnie nie informuje wydawca, pełno jest absurdalnej, nieuzasadnionej nagości. Niesławny pomysł z wojowniczką w pancerzu bikini wraca tu, tylko w płaszczyku SF. Co druga rzeźba to wypięta naga kobieta, nieważne, że w odpowiedniku katolickiego kościoła – jak pisałem, przy pisaniu nikt nie przejmował się sensem, nie o to chodziło.
Wyszła niezamierzona parodia komiksu. Nie da się tego czytać mimo talentu rysownika: widać wyobraźnię do przestrzennych scen, świetne operowanie przejściami kolorów, ciekawe kolorowanie itp. itd.
Książki warto oceniać po okładce. Nie da się co prawda tak trafić na arcydzieło. Ale szybciej można odsiać szmiry takie, jak tu. Szkoda, że polski wydawca nie zdecydował się na zachowanie okładki oryginału. Bo francuskie wydanie eksponuje na froncie "gołą babę" i pozwala dobrze ocenić, co to za gatunek.
więcej Pokaż mimo toYiu jest bowiem odpowiednikiem filmowej pornografii. Fabuła jedzie na...
Ten komiks powinien się nazywać "Mary Yiu idzie po trupach". Fabuła jest prostacka jak wystąpienie pijanego polityka konfederacji. Ten komiks jest jak kałuża w noc sylwestrową: mroczny, płytki i pełen wybuchów które bawią tylko dzieci.
Ładne rysunki, i co z tego? Narracja to spread za spreadem, rozwadnianie akcji na epicką skalę. Akcja która powinna zajmować trzy panele zajmuje trzy strony. Lanie wody. I przeraźliwie płytko.
Najbardziej boli, że bohaterka jest tak okrutnie bezpłciowa, mimo że cycki pokazuje aż nazbyt czesto. Nic, kompletnie o niej nie wiadomo, nie ma żadnych cech osobowości - poza tym że jest morderczą najemniczką która nie cofnie sie przed niczym żeby uratować swojego braciszka (sceny z jego udziałem są nieco lepsze niż reszta komiksu czyli rzeźnia wszystkiego co staje na drodze naszej Mary Sue, ale tyle w nich przyciężkiego sentymentalizmu rozwałkowanego na wiele stron, że aż się czasem zbiera na wymioty).
Co ciekawe potencjał był, i to całkiem niemaly. Postapokaliptyczny świat w którym religie się maksymalnie zradykalizowaly... Jodorowski by z tego zrobił arcydzieło jakich ma wiele na koncie... Ale niestety panowie scenarzyści chyba Jodo z Moebiusem ani Bilala (wymienianych na okładce) nie czytali. Aż się prosi o satyrę, parodię, wyśmianie tego całego religijnego zadęcia... Tymczasem w Yiu humoru brak. Puste półki, towaru nie dowieźli i tyle.
Nie wiem jak powstał ten cykl, moja hipoteza jest taka że grupka graczy RPG skleciła sobie własny system ze szczegółowym światem, neoreligiami, frakcjami itp pierdolami, które dla niektórych nieogranietych literacko nerdów stanowią zapewne esencję dzieła i podchmieleni postanowili że to za mało, że sobie walną komiks... Tylko zapomnieli najważniejszego: czynnika ludzkiego. Wyszedł miałki potworek przypominający fabułą najbardziej odmozdzajace gry komputerowe z gatunku biegnij w prawo i strzelaj. Tak, to jest bardzo adekwatna konstatacja moi drodzy: ten komiks to jest platformówka która ciągnie się przez cztery części, a Mary Yiu nadal nie udało się pokonać głównego bossa.
Jedna gwiazdka dodana za te rysunki, druga za to że ładnie wydany.
Ten komiks powinien się nazywać "Mary Yiu idzie po trupach". Fabuła jest prostacka jak wystąpienie pijanego polityka konfederacji. Ten komiks jest jak kałuża w noc sylwestrową: mroczny, płytki i pełen wybuchów które bawią tylko dzieci.
więcej Pokaż mimo toŁadne rysunki, i co z tego? Narracja to spread za spreadem, rozwadnianie akcji na epicką skalę. Akcja która powinna zajmować trzy panele...
https://salomonik.eu/blog/przeczytane/3244-yiu-tomy-1-2
https://salomonik.eu/blog/przeczytane/3244-yiu-tomy-1-2
Pokaż mimo toNa liście zakupów komiksów cyberpunkowych Yiu nie znajdowała się u mnie zbyt wysoko, właściwie wcale się na niej nie znajdowała. Ot, jakiś tam tytuł wydany przez Studio Lain. Tak się jednak złożyło że okazyjnie zakupiłem tom pierwszy z alternatywną okładką, a jak wiadomo posiadanie tomu pierwszego, bez drugiego nie jest sytuacją zbyt komfortową. Przed przystąpieniem do lektury, zaopatrzyłem się więc w dwójkę.
Po okładkowym blurbie spodziewałem się historyjki sterylnej, raczej nudnej i w najlepszym razie przeciętnej. Przeczytać tam można o epickim cyklu science fiction, dyskursie religijnym i kondycji ludzkości. Są także porównania z Incalem, Trylogią Nikopola i twórczością Juana Gimeneza. Kilka zdań poświęcono także autorom i na samym końcu fabule.
Już po pierwszych kilkudziesięciu stronach padłem na twarz. Takiego mrocznego cyberpunku, podlanego cuchnącą religijną smołą się nie spodziewałem!
Pierwsze karty stopniowo odkrywają przed czytelnikiem realia ponurego, zrujnowanego świata w którym osadzona jest akcja Yiu. Z dużych, podwójnych plansz dowiadujemy się więc o retrowirusie RHX -11, zwanym "Ponurym żniwiarzem" który w 2021 r. zdziesiątkował ludzkość, doprowadzając do zniszczenia ładu ekonomicznego, i rozpoczynając wielką recesję. W ciągu kolejnych stu czterdziestu pięciu lat Ziemię spustoszyły katastrofy klimatyczne, klęski żywiołowe i wojny atomowe. Na skutek niekontrolowanej ekspansji narkotyku N.E.D (Near Death Experience) i tak już zdruzgotane społeczeństwa przeszły kolejny regres. Katastrofa chińskiego reaktora termonuklearnego zmniejszyła o 30% promieniowanie słoneczne, rozpoczynając okres wielkiej zimy.
W roku 2166 centrum pogrążonego w chaosie świata stanowi Nowe Jeruzalem. W tym gigantycznym megalopolis władzę absolutną żelazną ręką sprawują kościelni hierarchowie. Religie nie tylko przetrwały, ale także umocniły się w ziemskim piekle. Karty rozdają więc: kościół biczowania - bracia prawdziwej wiary chrześcijańskiej, zakon sióstr Syjonu, odwieczny minaret, taoiści i wielka synagoga. Obecni są także przedstawiciele setek pomniejszych kultów, sekt i grup wyznaniowych koegzystujący w tzw. sojuszu ekumenii.
W takich realiach płatna morderczyni Yiu prowadzi swoją krucjatę. Cel uświęca środki, a jest nim zgromadzenie olbrzymich funduszy, mających pokryć koszt niezwykle skomplikowanej operacji chłopca imieniem Ji-a - młodszego brata Yiu. Dotkniętego rzadką wadą genetyczną, której usunięcie możliwe jest tylko na drodze pełnej rekonstrukcji organizmu pacjenta.
Świat przedstawiony jest całkiem rzetelnie i wyczerpująco. Historia składa się z siedmiu ksiąg. Przed każdą z nich, w formie encyklopedycznych haseł zaprezentowano najważniejsze postacie, miejsca, wydarzenia i technologie. Dowiadujemy się zatem jakie frakcje sprawują w Jeruzalem władzę, poznajemy religie zrzeszające najwięcej wyznawców, a także pierwszo i drugoplanowych bohaterów.
Ponure, zasnute toksycznymi oparami uniwersum Yiu, pełne jest cybernetycznie, neurochemicznie i biotechnologicznie zmodyfikowanych ludzi, inteligentnych maszyn i sztucznych istot zwanych andropomorfami. Twórcy zaserwowali cyberpunk, w klasycznym retrofuturystycznym wydaniu. Nie jest to może przesadnie oryginalne wyobrażenie przyszłości, nie można jednak odmówić uroku wizji wielkiego, przeludnionego miasta, zalewanego strugami kwaśnych deszczy, rozmywającymi jaskrawe światła neonów.
Fenomenalne wrażenie robi gotycka cytadela ekumeniczna, wystrzeliwująca w niebo na ponad sto sześćdziesiąt kondygnacji. Wszystkie te fasady, krużganki, kolumny, witrażowe okna, płaskorzeźby, gargulce, statuy, wieże i wieżyczki wyglądają obłędnie. Wnętrza również cieszą oko staranną pracą ilustratorów. Przerzucając karty pełne mrocznych, rozświetlonych blaskiem świec komnat, majestatycznych figur i porzuconych ołtarzy nietrudno wyobrazić sobie, a nawet usłyszeć posępnie zawodzące chóry i wybijający się na pierwszy plan, żarliwy, fanatyczny głos z namaszczeniem recytujący słowa Apokalipsy św. Jana.
Panowie Guenet i Reneaume świetnie odnajdują się w zarówno w futurystycznej stylistyce jak i średniowiecznych, sakralnych klimatach.
Na osobne wyrazy uznania zasługuje prowadzona niejako dwutorowo narracja. Poszczególne sceny opatrzone są bowiem biblijnymi cytatami.
Yiu to właściwie cyberpunkowy horror. Moim zdaniem to najlepsza rekomendacja cyberpunkowy horror. Cyberpunk dominuje nad grozą, horrorem aspirującym do miana teologicznego lub "religijnego". Punktem kulminacyjnym opowieści jest nadejście Antychrysta, Mrocznego Boga Apokalipsy. Bestia faktycznie się pojawia. Bestia nazywająca samą siebie Synem Człowieczym. Krwawa dominacja Syna Człowieczego będzie zaledwie preludium nadciągającego Armageddonu.
Trzeba jednak dodać kilka łyżek dziegciu do tej beczki miodu. Największym zarzutem jaki stawiam Yiu, jest długość. Opowieść jest momentami zbyt rozwleczona. Pomimo teologicznej, profetycznej podbudowy, Yiu pozostaje komiksem akcji, akcji czystej i nieprzerwanej. Akcji pędzącej z prędkością światła. Przykładowo scena pościgu na autostradzie wydaje się zbędna, a nawet pozbawiona sensu - biorąc pod uwagę nadrzędny cel Śiwa-Tek, nie rozumiem po co tak przyczepiły się do głównej bohaterki. Być może twórcy pozazdrościli Matrixowi widowiskowego pościgu autostradowego i za wszelką cenę postanowili włączyć taki do swojego dzieła.
Pierwotnie skłaniałem się ku ocenie 8/10. Ostatecznie jednak stawiam 9/10. Przede wszystkim za kunszt z jakim autorzy splatają futurystyczną wizję przyszłości i ascetyczne gotyckie obrazy, w jeden fascynujący ornament. Ilustracje to małe arcydzieła, w przypadku ujęć panoramicznych, wcale nie takie małe. Pierwsze skrzypce gra architektura, przez wielkie A. Album będę przeglądał jeszcze wiele razy, tylko dla katedry i tego wspaniałego, a zarazem przerażającego Jeruzalem. Konwencja proroctwa - religijnej zagłady, jak najbardziej mi odpowiada. Lubię mroczne historie ze złowróżbnym mamrotaniem w tle. Pomimo prostoty scenariusza, zakończenie jest całkiem zaskakujące i nieoczywiste. Autor ustąpił pola wyobraźni czytelnikowi, który sam może sobie dopowiedzieć ostateczne losy Yiu i Ji-a.
Jeszcze słów kilka o samym wydaniu. Ostatnim tytułem Studia który czytałem była Duam. Spodziewałem się więc podobnych bubli i bełkotu. O dziwo, niczego takiego nie doświadczyłem. Błędy są, ale drobne, np. na stronie 23 pierwszego tomu - "Religia, ostania nadzieja". W kilku miejscach zapomniano o przekładzie i teksty w dymkach pozostały po angielsku. Są to jednak błahostki, które w najmniejszym nawet stopniu nie przeszkadzały mi cieszyć się lekturą.
Z posiadanych wydań Studia Lain planowałem sięgnąć po Sarię, nieoczekiwanie zaliczyłem jednak Yiu. Saria dalej czeka na swoją kolej. Cóż, piekło manifestuje swą wolę, w jednej i drugiej historii.
Na liście zakupów komiksów cyberpunkowych Yiu nie znajdowała się u mnie zbyt wysoko, właściwie wcale się na niej nie znajdowała. Ot, jakiś tam tytuł wydany przez Studio Lain. Tak się jednak złożyło że okazyjnie zakupiłem tom pierwszy z alternatywną okładką, a jak wiadomo posiadanie tomu pierwszego, bez drugiego nie jest sytuacją zbyt komfortową. Przed przystąpieniem do...
więcej Pokaż mimo toParę słów o tym tytule
Parę słów o tym tytule
Pokaż mimo toPowiada się, że nie można oceniać dzieła po okładce, są jednak takie pozycje, których oprawa jasno dane do zrozumienia, że ten konkretny tytuł powinien znaleźć się w naszym posiadaniu. Dokładnie tak jest w przypadku wydanego przez Studio Lain komiksu YIU #1, który rozbudzi w wielu czytelnikach ogromną miłość do graficznych powieści frankońskich.
Już na samym wstępie muszę napisać, że jest to jedno z najlepszych dzieł, jakie miałem okazję ostatnimi czasy przeczytać. Nie będę zakłamywał rzeczywistości i wprost napisze, że tytuł ten był dla mnie wcześniej całkowitą tajemnicą. Decydując się na niego, głównie kierowałem się kwestiami wizualnymi (grafiką na okładce) i zdecydowanie był to strzał w dziesiątkę!
Fabuła tytułu przenosi nas do czasów, kiedy to ludzkość po niekończących się latach katastrof, wojen i kryzysów, znalazła się pod władzą najwyższych przywódców duchowych. Hierarchowie największych religii obieli pieczę nad swoimi owieczkami i stworzyli nową światową stolicę zwaną Nowym Jeruzalem. To właśnie w takiej rzeczywistości funkcjonuje tytułowa główna bohatera, będąca świetnie wyszkoloną płatną zabójczynią, należącą do organizacji Psy Wojny (zbrojne ramie nowej duchowej władzy). Wszystkimi jej poczynaniami kieruje dość prosta potrzeba zarobienia pieniędzy, dzięki którym uda jej się wyrwać młodszego brata ze szpitala zakonnego. Pracy na pewno jej nie zabraknie, szczególnie że pewna grupa ludzi oddająca część Lucyferowi tworzy Antychrysta, który może wciągnąć świat w erę całkowitej zagłady.
Cała recenzja na:
https://gameplay.pl/news.asp?ID=127077
Powiada się, że nie można oceniać dzieła po okładce, są jednak takie pozycje, których oprawa jasno dane do zrozumienia, że ten konkretny tytuł powinien znaleźć się w naszym posiadaniu. Dokładnie tak jest w przypadku wydanego przez Studio Lain komiksu YIU #1, który rozbudzi w wielu czytelnikach ogromną miłość do graficznych powieści frankońskich.
więcej Pokaż mimo toJuż na samym wstępie muszę...
Nie mylili się ci którym po zapowiedziach przychodził na myśl Warhammer 40K.
Komiks to prawie sama akcja, ale miodnie podana, a gęsty klimat aż się sączy z każdej planszy.
Nie mylili się ci którym po zapowiedziach przychodził na myśl Warhammer 40K.
Pokaż mimo toKomiks to prawie sama akcja, ale miodnie podana, a gęsty klimat aż się sączy z każdej planszy.
Ktoś napisał, że to cyberpunk to musiałem kupić. Wizualnie cudo, fabularnie kiepsko. Wydaje mi się, że komiks zyskałby jeśli usunąć by z niego dialogi.
Ktoś napisał, że to cyberpunk to musiałem kupić. Wizualnie cudo, fabularnie kiepsko. Wydaje mi się, że komiks zyskałby jeśli usunąć by z niego dialogi.
Pokaż mimo toKomiks bardzo nierówny. Graficznie bardzo dobrze, scenariuszowo najwyżej średnio (moim zdaniem najlepsze są sceny z młodszym bratem bohaterki). Widać inspirację Moebiusem i Bilalem,ale niestety to nie ta liga.
Komiks bardzo nierówny. Graficznie bardzo dobrze, scenariuszowo najwyżej średnio (moim zdaniem najlepsze są sceny z młodszym bratem bohaterki). Widać inspirację Moebiusem i Bilalem,ale niestety to nie ta liga.
Pokaż mimo to