-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
Ależ to było zaskakująco dobre biorąc pod uwage że niespecjalnie podobała mi sie kolejna książka tegoż autora (the blacktongue thief). Przede wszystkim orginalność - motywy biblijne w połączeniu z wiarygodnym brudnym settingiem szarganej przez epidemie czarnej śmierci średniowiecznej Francji zamiast kolejnego tolkienopodobnego fantasy kupiła mnie całkowicie. Początek lekko sie dłużył bo było widać schemat - bohaterowie muszą udać sie z punktu A do punktu B a w międzyczasie w obrębie jednego rozdziału przeżywają coś w rodzaju side questów, ale im bliżej końca tym lepiej - główna fabuła zaczyna posuwać się do przodu coraz bardziej po początkowej stagnacji a finał to już ostra jazda bez trzymanki w pozytywnym znaczeniu oraz świetny epilog.
Ależ to było zaskakująco dobre biorąc pod uwage że niespecjalnie podobała mi sie kolejna książka tegoż autora (the blacktongue thief). Przede wszystkim orginalność - motywy biblijne w połączeniu z wiarygodnym brudnym settingiem szarganej przez epidemie czarnej śmierci średniowiecznej Francji zamiast kolejnego tolkienopodobnego fantasy kupiła mnie całkowicie. Początek lekko...
więcej mniej Pokaż mimo toCzytało mi sie lepiej niż oglądało, serial zrobił kilka zmian szczególnie pod koniec które moim zdaniem wypadły gorzej wzglėdem książki. Także pozytywne zaskoczenie pod tym względem bo po przeczytaniu kilku opinii na temat serialu spodziewalem sie poprowadzenia wątków 1:1 co na szczęście nie miało miejsca. A sama książka jest tym czego sie spodziewałem - pochłaniacz stron bez zbędnych wypełniaczy z bohaterem rodem z filmów akcji z lat 90 czyli inteligentym bezwglednym dla wrogów i czułym dla kobiet action manem.
Czytało mi sie lepiej niż oglądało, serial zrobił kilka zmian szczególnie pod koniec które moim zdaniem wypadły gorzej wzglėdem książki. Także pozytywne zaskoczenie pod tym względem bo po przeczytaniu kilku opinii na temat serialu spodziewalem sie poprowadzenia wątków 1:1 co na szczęście nie miało miejsca. A sama książka jest tym czego sie spodziewałem - pochłaniacz stron...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-26
Na plus na pewno bardzo krótkie rozdziały przez co mozna bez problemu przerywać czytanie w dowolnym momencie bez "o jeezuu jeszcze 15 stron do końca rozdziału, musze wytrzymać", dużo nawiązań do kultury rzymu, kilka razy w trakcie czytania sobie googlowałem kościoły i rzeźby które bohater odwiedza. Na minus to cała akcja przypomina mi jakiegoś Patryka Vege, kino popcornowe mało wiarygodne. Pod koniec na siłe Brown probował skierować naszą uwage na kogoś innego by zrobić finalny twist, ale wyszło to mocno średnio. Plus cała otoczka na około tego wyszła niewiarygodnie bo złol powinien zostać wykryty dużo wcześniej gdyby kompletnie niezrozumiałe zachowanie niektórych bohaterów drugoplanowych.
Co jeszcze? Strasznie dużo ekspozycji, nic nie wnoszącej wiedzy którą Brown przez Langdona przemyca jakby miał pochwalić sie czytelnikowi "patrzcie jaki research zrobiłem na ten temat". Wątek romantyczny to chyba jeden z bardziej wymuszonych jaki widziałem kiedykolwiek. Pierwsze 200 stron książki (wątek w siedzibie CERN w Genewie) sie mocno dłuży. Troche zbyt duży kontrast między tym a późniejszym przylotem do Watykanu gdzie z kolei akcja pędziła jak szalona.
Kupiłem wszystkie 5 tomów z serii o Langdonie więc przeczytam reszte ale to raczej przy okazji bez nadmiernego entuzjazmu :)
Na plus na pewno bardzo krótkie rozdziały przez co mozna bez problemu przerywać czytanie w dowolnym momencie bez "o jeezuu jeszcze 15 stron do końca rozdziału, musze wytrzymać", dużo nawiązań do kultury rzymu, kilka razy w trakcie czytania sobie googlowałem kościoły i rzeźby które bohater odwiedza. Na minus to cała akcja przypomina mi jakiegoś Patryka Vege, kino popcornowe...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-26
Typowe dla Sandersona powolne tempo z rozdziałami gdzie praktycznie nic sie nie dzieje. Pierwsza połowa książki w szczególności povy Sarene to miałem flashbacki z czytania rozdziałów Elayne z 10 tomu Koła czasu gdzie siedziała popijała herbatke i gadała o niczym przez 20 pare stron. Główny protagonsta nazbyt wyidealizowany. Przystojny, inteligentny, we wszystkim najlepszy, zawsze potrafiący wyjść z kryzysu bez chwili zwątpienia. Książe z bajki. Także dosłownie. No ale pewnie taki miał być. Jest tu też trope którego strasznie nie lubie - czyli postać nie zdradzająca swojej prawdziwej tożsamości tylko udająca kogoś innego/nieistotnego po to żeby zrobić wielki reveal na sam koniec przed osobami których okłamywała. Meh.
Akcja przyspiesza dopiero w ostatnich 10 rozdziałach i sprawia że warto było sie męczyć te wcześniejsze 50.
Typowe dla Sandersona powolne tempo z rozdziałami gdzie praktycznie nic sie nie dzieje. Pierwsza połowa książki w szczególności povy Sarene to miałem flashbacki z czytania rozdziałów Elayne z 10 tomu Koła czasu gdzie siedziała popijała herbatke i gadała o niczym przez 20 pare stron. Główny protagonsta nazbyt wyidealizowany. Przystojny, inteligentny, we wszystkim najlepszy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-21
2023-08-01
2023-07-26
2023-07-06
Początek wciąga (a w zasadzie nie sam początek a moment pojawienia sie na Paradise) ale niestety dla mnie problem pojawił sie w momencie pojawienia sie Skippy’ego i nagłej zmiany tonalej z super poważnej na ciągłe rzucanie żartami niskich lotów. Osobiście mnie to mocno z rytmu wybiło a pod koniec to już z krindżu oczami przewracałem. Po pierwszej połowie byłem zachwycony na tyle że kupiłem audiobooka (genialny performace btw, bardzo ekspresyjny) na tom 2 więc posłucham SpecOps, ale po tym pewnie mocno sie będę musiał zastanowić nad kontynuacją tegoż długiego cyklu.
Początek wciąga (a w zasadzie nie sam początek a moment pojawienia sie na Paradise) ale niestety dla mnie problem pojawił sie w momencie pojawienia sie Skippy’ego i nagłej zmiany tonalej z super poważnej na ciągłe rzucanie żartami niskich lotów. Osobiście mnie to mocno z rytmu wybiło a pod koniec to już z krindżu oczami przewracałem. Po pierwszej połowie byłem zachwycony...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-14
Ta seria to troche pokazanie chińskich noveli kultywacyjnych zachodniemu czytelnikowi. Przyjemne do czytania, aczkolwiek dla mnie jako osoby która czytała pełno tamtejszych tytułów pokroju Martial Peaka to nic odkrywczego. Znowu przedstawianie koncepcji kultywowania soula, higher worldów i drogi od trasha do peaku to dla mnie nic ekscytującego bo każda tamtejsza wuxia/xianxia sie tak zaczyna. Dodatkowo tempo jest bardzo powolne, pierwszy tom mam wrażenie że to ledwie wstęp do właściwej historii. 250 stronowy wstęp. Wiadomo oczywiście językowo jest to wszystko dużo bardziej „polished”, autor z warsztatem to jednak kilka półek wyżej niż fanowskie tłumaczenia. Przeczytam dalej ale póki co mam z tylu głowy że wolałbym czytać chińskie odpowiedniki w tym momencie.
Ta seria to troche pokazanie chińskich noveli kultywacyjnych zachodniemu czytelnikowi. Przyjemne do czytania, aczkolwiek dla mnie jako osoby która czytała pełno tamtejszych tytułów pokroju Martial Peaka to nic odkrywczego. Znowu przedstawianie koncepcji kultywowania soula, higher worldów i drogi od trasha do peaku to dla mnie nic ekscytującego bo każda tamtejsza...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-12
Strasznie sie wymęczyłem czytając tę książkę, przerwy musiałem robić dużo częściej niż zazwyczaj robię, na szczęście King wrzucał te takie podrozdziały praktycznie co kilka stron więc nie było problemów ze stopowaniem w połowie akapitu.
Każda z tych dwóch części (slice of life i fantasy) sprawiała wrażenie za długich. Początkowo mnie wciągała ale potem szybko zaczęło sie robić mega powtarzalnie i z każdej bym te 100 stron co najmniej wyciął. Nie wiem czemu ale King zamieszczał niepotrzebne rzeczy typu informacje o tym że ktoś "sika" czy "pierdzi" (pissing i farting, nie wiem jak to po polsku tłumaczono bo czytałem w orginale) że po entym razie zaczęło sie robić niesmacznie, to było dosłownie z kilkadziesiąt razy wspomniane że pomyślałem sobie że chyba autor ma jakiś fetysz z tym związany :)
Część fantasy raczej specjalnie niczym nie zaskakiwała, kto ma doświadczenie w fantastyce to raczej widywał tego typu rozwiązania i outcome dziesiątki razy. Bym pomyślał że to kolejna Young Adult novela gdyby nie charakterystyczne dla Kinga elementy horrorowe i sporo gore. Na plus na pewno wstawki popkulturowe po których mozna sie było pod nosem uśmiechnąć. Watek romantyczny niepotrzebny - nie dość że był marginalny i nic nie wnosił to był on kompletnie niewiarygodny i w ostatnim rozdziale przewracalem oczami z cringu przy kilku linijkach dialogowych.
Myśle 5 czy 6 ale jednak ostatecznie daje 5. Taka bazowa ocene za książke której nie porzuciłem tylko była na tyle okej że dałem rade ją skończyć, ale nic poza tym.
Strasznie sie wymęczyłem czytając tę książkę, przerwy musiałem robić dużo częściej niż zazwyczaj robię, na szczęście King wrzucał te takie podrozdziały praktycznie co kilka stron więc nie było problemów ze stopowaniem w połowie akapitu.
Każda z tych dwóch części (slice of life i fantasy) sprawiała wrażenie za długich. Początkowo mnie wciągała ale potem szybko zaczęło sie...
2023-06-05
2023-06-03
Pochłonąłem całość w kilka dni.
Tytuł jak sie przeczyta opis to można zauważyć sporo podobieństw do Red Rising Browna. 17 letni chłopak którego rodzina trzy lata wcześniej została zamordowana przez - wzorowane na Cesarstwie Rzymskim - Imperium Catenan (zwane też The Hierarchy jak jest w nazwie cyklu) zostaje adoptowany przez wysoko postawionego członka owej Hierarchii po to by zinfiltrował elitarną Akademie do której uczęszczają dzieci wpływowych osób z Imperium. Prawda że brzmi jak RR? Nawet mamy narracje 1 osobową w czasie teraźniejszym a protagonista to taki Darrow/Kvothe czyli osoba nad wyraz sprytna i inteligentna - dużo bardziej od swoich rówieśników. Natomiast po samym początku podobieństwa sie jakoś rozjeżdzały i potem już o tym nie myślałem.
Islington podobnie jak w Licaniusie ponownie pokazuje że wykreowanie ciekawego, złożonego świata z dużą ilością intryg i bohaterów z niejasnymi motywacjami a także świata z interesującym systemem magicznym i prawdawną tajemnicą jest jego mocną stroną. System magiczny, do którego bezpośrednio odnosi sie tytuł, polega na tym że im wyższa pozycja w Hierarchii tym dana osoba pochłania "the will" z większej ilosci osób, co odpowiednio zwielokrotnia siłe uprzywilejowanego osobnika. Sama stopniowo odkrywana tajemnica jest - żeby nie spoilowac - mocno w klimacie Licaniusa. Myśle że nawet do tego stopnia że jak ktoś nie wie kto jest autorem to na koniec i tak mógłby o LIcaniusie w tym kontekście pomyśleć.
Jedynie takie małe zastrzeżenie to że protagonista jest.. zbyt dobry. Jak na grimdark setting wolałbym kogoś kto nie boi sie podejmować wątpliwie moralnych decyzji gdy sytuacja tego wymaga. Ten tutaj jest z gatunku klasycznego dobrego gościa idealisty co by muchy nie skrzywdził. Zresztą troche jak w Licaniusie. Auć.
Samo zakończenie zaskakuje i ma niestety niemały cliffhanger co sprawia że chce sie czekać na kolejny tom, który podobno został zapowiedziany na 2024.
Pochłonąłem całość w kilka dni.
Tytuł jak sie przeczyta opis to można zauważyć sporo podobieństw do Red Rising Browna. 17 letni chłopak którego rodzina trzy lata wcześniej została zamordowana przez - wzorowane na Cesarstwie Rzymskim - Imperium Catenan (zwane też The Hierarchy jak jest w nazwie cyklu) zostaje adoptowany przez wysoko postawionego członka owej Hierarchii po...
Przez ponad 50 chapterów powolne tempo niczym z telenoweli - knowania, romansiki, drobne nieporozumienia, manipulacje, zdrady żeby potem dostać mięso na które czekałem przez 20 godzin słuchania audiobooka - mięso które trwało może 2-3 chaptery a ja na koniec miałem „Ale to już? To wszystko?”. Jak nad tak długą podbudowe konkluzja średnio satysfakcjonująca, wyraźnie nie jest to standalone tylko pierwsza część dłuższej serii bo wiele wątków nie zostało wyjaśnionych na koniec.
Charakterystyczny dla Sandersona bardzo orginalny system magiczny który nie wszystkim może podejść. Jeżeli chodzi o bohaterów to zdecydowanie do wyróżnienia character arc Lightsonga. Kapitalna postać z świetnym zakończeniem.
7/10
Przez ponad 50 chapterów powolne tempo niczym z telenoweli - knowania, romansiki, drobne nieporozumienia, manipulacje, zdrady żeby potem dostać mięso na które czekałem przez 20 godzin słuchania audiobooka - mięso które trwało może 2-3 chaptery a ja na koniec miałem „Ale to już? To wszystko?”. Jak nad tak długą podbudowe konkluzja średnio satysfakcjonująca, wyraźnie nie jest...
więcej Pokaż mimo to