-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2022-10-15
2022-10-10
Lubię thrillery, które rzeczywiście nimi są. Kiedy zaskakują, sprawiają, że nie możemy oderwać się od fabuły, kiedy trzymają nas w napięciu niemal do ostatnich stron. Mroczne wyznania właśnie takie są.
Trzy kobiety w różnych sytuacjach życiowych. Trzy kobiety, których życie potoczyło się inaczej niż sobie zaplanowały. Trzy kobiety, które przez lata znalazły sposób na życie. I trzy kobiety, których życie zmienia się z dnia na dzień.
Historia poskładana z kawałków umieszczonych w różnych przestrzeniach czasowych. Przyznaję, że w do pewnego momentu nie potrafiłam połączyć kawałków w całość. Próbowałam dopasować elementy do siebie, ale coś mi zgrzytało. Do momentu, w którym wszystko wskoczyło na odpowiednie miejsce, a akcja nabrała tempa. Historia rozpisana jest bardzo prawdopodobnie, widać w niej prawdopodobieństwo psychologiczne i emocjonalne. Dzięki temu bez problemu wierzymy autorce w jej opowieść, rozumiemy bohaterki, kibicujemy im lub nie zgadzamy się z nimi w ich wyborach.
Bardzo podobają mi się kobiety stworzone przez Lisę Unger. Realistyczne, pełne życia nawet w momentach bezradności. We mnie jako czytelniku wywoływały emocje, nie pozwalały na obojętność, na bycie jedynie obserwatorem.
Mroczne wyznania to dobrze rozpisany thriller psychologiczny z rozbudowanym wątkiem obyczajowym. To rozpisana historia życia kobiet, pełna kobiecego klimatu. Przepełniona emocjami, działaniami jakie towarzyszą nam na co dzień. Mamy więc miłość w wielu wymiarach, ale jest i nienawiść, współczucie, potrzeba chronienia drugiej osoby, odwet, niezabliźnione rany, które nie pozwalają na poukładanie życia sobie i swoim bliskim.
Historia spisana jest językiem codziennym, pozbawionym dodatkowych ozdobników. Prostym i potocznym, jak sama historia. Jak niekiedy bywa nasze życie. To wszystko sprawia, że czyta się ja bardzo płynnie. Z momentami spokoju, ale i drżenia emocji kiedy historia zaczyna się składać w całość.
Polecam, Mroczne wyznania to fantastyczny thriller przejmujący nie litrami rozlanej krwi, ale tym, co człowiek może zrobić drugiemu człowiekowi. To historia ciężka, trudna, raniąca i smutna. Zakończona nutką optymizmu, wiary w człowieka i jego działania. Zdecydowania warta polecenia.
Lubię thrillery, które rzeczywiście nimi są. Kiedy zaskakują, sprawiają, że nie możemy oderwać się od fabuły, kiedy trzymają nas w napięciu niemal do ostatnich stron. Mroczne wyznania właśnie takie są.
Trzy kobiety w różnych sytuacjach życiowych. Trzy kobiety, których życie potoczyło się inaczej niż sobie zaplanowały. Trzy kobiety, które przez lata znalazły sposób na życie....
2022-08-05
Śmiało można by życzyć każdemu autorowi takiego debiutu. Książki, która zaciekawia, wciąga, sprawia, że ciężko się od niej oderwać i co bardzo ważne, angażuje czytelnika nie tylko czasowo, ale również emocjonalnie.
Zniknięcie dwójki studentów archeologii staje się przyczynkiem do nieoczekiwanego zbiegu wydarzeń, który swój początek ma wiele lat temu.
Podobają mi się bohaterowie Wierzby. Celowo nie napisałam, że ich polubiłam, bo muszę jeszcze chwilę zastanowić się nad tym, ale na pewno podobają mi się. Wydają się bardzo ludzcy, tacy jakimi moglibyśmy być my czy nasi znajomi. Postępują emocjonalnie, impulsywnie, robią dobre rzeczy, ale i popełniają błędy, czasami nie widzą wyraźnych sygnałów, a niekiedy dostrzegają niuanse.
Niesamowitym wsparciem, bardzo pozytywnym, mądrym jest postać emerytowanego policjanta Horsta Millera. To on stanowi świetną przeciwwagę dla tych młodych i impulsywnych. Dobrze skonstruowana postać, a jej pojawienie się w historii znakomicie przemyślane.
To trudna książka, trudna i niekiedy nawet bardzo ciężka. Oprócz głównego wątku bohaterowie muszą zmierzyć się ze swoimi demonami, muszą zawalczyć o siebie, a niekiedy nawet pokonać samych siebie. I tak jak lubię połączenie kryminału z wątkami obyczajowymi, tak tutaj poczułam się czytelniczo zaspokojona. Jest i jedno i drugie, w odpowiednich proporcjach, nieprzytłaczających tej drugiej strony.
A sam Kult? Tak, chyba oczekiwałam czegoś innego, tyle, że to nie moja historia, a Michała Wierzby, więc jego prawo do przedstawienia i choć myślałam, że będzie inaczej, wyszło całkiem nieźle. Na tyle dobrze, że nie zamierzam się czepiać, efekt końcowy jest dobry i to najważniejsze.
Historia Wierzby to dobrze skrojona marynarka. Pozszywana z części, ale pasująca do siebie i sprawiająca dobre wrażenie. Nie ukrywam, że było kilka momentów, scen czy wydarzeń, których obecność mnie zaskoczyła, ale i tak powiem, że jako całość Zły pasterz spisuje się dobrze, niekiedy nawet bardzo. Jak to i w życiu i w książkach bywa – raz lepiej, a raz gorzej.
Samą książkę czyta się znakomicie. Choć to lekko ponad 600 stron, czyta się ją bardzo szybko, głównie przez dobrą fabułę, ale również przez język. Autor nie sili się na kwiecisty i barwny język, prosto i bezpośrednio opisuje rzeczywistość, wprowadzając często opisy, wspomnienia. Sprawia, że poznanie bohaterów nie odbywa się jedynie na płaszczyźnie teraźniejszości, nadaje im wielowymiarowości.
Polecam, to rzeczywiście debiut na dobrym poziomie, wart przeczytania i oczekiwania na kolejną książkę autora. Każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia, ulubienia sądzę jednak, że Zły pasterz jest w stanie zainteresować większość czytelników literatury kryminalnej. Kryminalnej rozbudowanej nie tylko o wątek główny, ale również niezapominającej o wątkach pobocznych. Myślę, że warto dać szansę tej historii i jej twórcy.
Śmiało można by życzyć każdemu autorowi takiego debiutu. Książki, która zaciekawia, wciąga, sprawia, że ciężko się od niej oderwać i co bardzo ważne, angażuje czytelnika nie tylko czasowo, ale również emocjonalnie.
Zniknięcie dwójki studentów archeologii staje się przyczynkiem do nieoczekiwanego zbiegu wydarzeń, który swój początek ma wiele lat temu.
Podobają mi się...
2022-07-29
W książkach potrzebny jest pomysł. Zarówno na historię jak i sposób jej przedstawienia. Moim zdaniem, Jane Heafield udało się spełnić oba te wymagania. W swojej książce dotyka kobiet w sytuacji zaginięcia bliskiego im mężczyzny – męża i brata.
Nie wierzcie jej to thriller psychologiczny. To historia o kobietach, mężczyźnie i relacjach międzyludzkich. O miłości i nienawiści. Również o tym, jak daleko potrafi nas zaprowadzić chciwość i bezwzględność.
Książka przedstawia starcie dwóch kobiet. Fabuła w większości rozpisana jest na partie opowiadane przez żonę i siostrę jej męża. Każda przedstawia swój punkt widzenia, realizuje swój plan i tworzy własną historię. Szybko można zorientować się również, że każda z nich tworzy swoją opowieść, zupełnie odmienną od tej drugiej.
Zarówno Lucy – żona, jak i Mary – siostra od początku nie potrafiły wzbudzić we mnie sympatii. Ani jedna ani druga, nie przekonały mnie do swojego punktu widzenia. Mary epatująca złością i zazdrością i Lucy niepewna i zmieniająca zdania skutecznie odgradzały się od czytelnika. W efekcie zła byłam na obie.
Tajemnicza postać Toma - męża i brata dodatkowo wprowadzała zamęt (zamierzony i kontrolowany). Nie ukrywam, że w pewnym momencie poczułam się skołowana i naprawdę nie wiedziałam kto stoi po której ze stron. Która z kobiet mówi prawdę? Która realizuje swój plan i jaki ma być jego efekt końcowy? Pojawiało się coraz więcej pytań, a trudno było znaleźć na nie odpowiedź.
To co uderzyło mnie w tej historii, to narastająca nienawiść, która może doprowadzić do zachowania mającego niewiele wspólnego z człowieczeństwem. Autorka pyta - Jak daleko jesteśmy w stanie posunąć się, aby zniszczyć człowieka stojącego na naszej drodze? Jak długo można w sobie pielęgnować niechęć czy nienawiść? Jak to wpływa na nas i jak przesuwa nasze granice?
Nie na wszystkie pytania postawione przez autorkę znajdziemy odpowiedzi w tej historii. Myślę, że na część z nich musimy odpowiedzieć sobie sami. Zastanowić się nad negatywnymi emocjami jakie są w stanie wzbudzić w nas inni ludzie.
Ja odebrałam tę historię mocno. Z jednej strony z niedowierzaniem, z drugiej z pewną obawą. Okazuje się, że emocje niekiedy potrafią zaprowadzić nas w zupełnie nieznane rejony.
Jane Heafield napisała wiarygodną historię o ludziach, ich emocjach, zachowaniu.
Polecam, warto poświęcić tej książce trochę czasu. Warto zastanowić się nad tym, jak sami zachowalibyśmy się w takiej sytuacji oraz na ile mamy kontrolę nad naszymi emocjami.
W książkach potrzebny jest pomysł. Zarówno na historię jak i sposób jej przedstawienia. Moim zdaniem, Jane Heafield udało się spełnić oba te wymagania. W swojej książce dotyka kobiet w sytuacji zaginięcia bliskiego im mężczyzny – męża i brata.
Nie wierzcie jej to thriller psychologiczny. To historia o kobietach, mężczyźnie i relacjach międzyludzkich. O miłości i...
Przeczytałam książkę kilka dni temu jednak musiałam pewne sprawy poukładać sobie w głowie zanim usiadłam do spisania tych kilkunastu zdań swoich wrażeń czy przemyśleń.
Chyba po pierwsze zaskoczyła mnie ta książka. Momentami jest jak dramat rozpisany na dwie osoby. Rozpisany ze świetną znajomością ludzkich zachowań, psychiki, ułomności, dążeń i pragnień. Ze znajomością ludzkiej psychiki, która tak często marzy o dwóch przeciwstawnych rzeczach, sprawach czy wydarzeniach. Z wiedzą o tajemnicach, które przetrzymywane w sobie potrafią zniszczyć zbyt wiele rzeczy, nie pozwalają pójść dalej, utrzymują człowieka w jednym miejscu, a niekiedy zmuszają do działania. Do czego doprowadziły naszych bohaterów?
Romantyczny wyjazd wykładowcy literatury ze studentką dla uczczenia rocznicy ich związku, staje się początkiem odkrycia bolesnej przeszłości, zapłatą za krzywdę, odkupieniem. Strona winna i strona wymierzająca sprawiedliwość. Jak dla mnie wcale nie jest to tutaj takie jednoznaczne. Autorka umiejętnie miesza emocje i wrażenia. I choć można potępić głównego bohatera za jego działania, to czy nie należy potępić również głównej bohaterki za jej? Bywały momenty kiedy przyklaskiwałam którejś ze stron, ale bywały też chwile kiedy widziałam tę drugą stronę coraz wyraźniej.
Nie udało mi się polubić bohaterów. Chociaż sądzę, że akurat w tym przypadku to lubienie nie było obowiązkowe. Są zbyt kontrowersyjni i jako sprawcy i jako ofiary.
Jak dla mnie książka nie należała do najłatwiejszych w lekturze. To całkiem niezły trzymający w napięciu thriller, jednak taki, który wzbudza obawy o zakończenie. Bo czy w takim układzie można powiedzieć kto zostanie zwycięzcą? I na ile to zwycięstwo będzie powodem do chwały, da poczucie zwycięstwa?
Nikt tylko my napisane jest ciekawie. Dobry język, opisy bardzo pobudzające wyobraźnię czytelnika. Świat widziany oczami głównych bohaterów sprawdza się i zaciekawia. I rzeczywiście, podobnie jak w tytule, tworzy świat wokół dwójki bohaterów.
Duży plus trzeba przyznać książce za klimat. Otoczenie budowane słowami i wrażeniami bohaterów. Przez zainteresowanie, zaciekawienie przez niedowierzanie, grozę, przerażanie. Napięcie które powstaje na pierwszych stronach ewoluuje, ale towarzyszy nam do samego końca.
Polecam, to bardzo ciekawa książka. Historia o ludzkim zachowaniu i jego konsekwencjach. Opowieść o ludziach i ich potrzebach. Historia do zastanowienia, do przemyślenia. Może nie najłatwiejsza, ale warta poświęconego czasu.
Przeczytałam książkę kilka dni temu jednak musiałam pewne sprawy poukładać sobie w głowie zanim usiadłam do spisania tych kilkunastu zdań swoich wrażeń czy przemyśleń.
Chyba po pierwsze zaskoczyła mnie ta książka. Momentami jest jak dramat rozpisany na dwie osoby. Rozpisany ze świetną znajomością ludzkich zachowań, psychiki, ułomności, dążeń i pragnień. Ze znajomością...
2022-05-26
Pokochałam Luanne Rice kilka lat temu. Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z jej książkami urzekły mnie swoim klimatem, kreśleniem postaci, plastycznością bohaterów, opisów. Wszystkim tym, co sprawia, że książkę czyta się z wielką przyjemnością, niemal stojąc obok bohaterów. Uczestnicząc w ich życiu, a nie patrząc na nich z daleka. Taką Luanne Rice znałam do dzisiaj.
Nie ukrywam, że zastanawiałam się na ile połączenie tego co znałam, lubiłam, poważałam zda egzamin w połączeniu z wątkiem kryminalnym. Tak, miałam obawy.
Tak, były one niepotrzebne.
Jak dla mnie Luanne Rice udało się znakomicie wprowadzić wątki sensacyjne w klimat swoich książek. Tak więc nadal mamy historię pokoleniową, nadal mamy problemy dnia codziennego, mamy rodzinę, związanych ze sobą ludzi. Mamy jednak dodatkowy element. Wątek spajający, burzący, wprowadzający czytelnika w błąd. Wątek drażniący, dający początek. Przyczynek do odkrycia tego, co niektórzy chcieliby zakopać głęboko.
Autorka podobnie jak w poprzednich książkach wyraziście kreśli postaci swoich bohaterów. Pokazuje ich wielowymiarowo, stara się oddać prawdę ich zachowaniu, działaniu. Nie zaniedbuje tych pomniejszych i umiejętnie domyka ich charaktery.
Dla mnie Ostatni dzień to bardzo dobra książka obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Odpowiada mi rozłożenie akcentów, rozbudowanie sfery codziennej, nawiązania do przeszłości. Nie narzekam na brak wartkiej sensacyjnej akcji, na brak wystrzałów i pościgów. To nie ten typ książki. I myślę, że to nie to pióro pisarskie. Autorka po raz kolejny pokazała, że można pisać zajmująco o dniu codziennym. Udowodniła, że samo życie potrafi wymyśleć tragiczne i bolesne scenariusze.
Ostatni dzień jest spokojniejszy, bardziej refleksyjny. A wymiar obyczajowości sprawia, że historia momentami wydaje się bardziej tragiczna, bolesna, refleksyjna.
To mój klimat nie tylko opowiadania historii, ale również prezentacji postaci. Jednak sądzę, że osoby poszukujące podkreślonych, dominujących wątków kryminalnych mogę czuć się nieco zagubione w wolnym życiu i dniu codziennym bohaterów.
Polecam z całego serca. Nie tylko jako lekturę, ale również jako przyczynek do refleksji, do zastanowienia się nad sobą i swoimi relacjami z otoczeniem.
Pokochałam Luanne Rice kilka lat temu. Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z jej książkami urzekły mnie swoim klimatem, kreśleniem postaci, plastycznością bohaterów, opisów. Wszystkim tym, co sprawia, że książkę czyta się z wielką przyjemnością, niemal stojąc obok bohaterów. Uczestnicząc w ich życiu, a nie patrząc na nich z daleka. Taką Luanne Rice znałam do dzisiaj.
Nie...
2022-04-20
Aneta Nowak – część czwarta.
Dla czytelników, którzy poznali bohaterkę w poprzednich częściach, polubili ją, docenili jako człowieka, ambitną policjantkę każda możliwość spotkania z nietuzinkową dziewczyną, kobietą warta jest każdej godziny spędzonej nad książką. Dla nowych czytelników nieznajomość poprzednich części moim zdaniem, nie będzie stanowiła problemu. Ćwirlej dba o nich. Przypomina najważniejsze elementy, wprowadzając bohaterów daje sygnał ich poprzedniej bytności w swoich książkach.
Dla mnie, podobnie jak w poprzednich częściach, jest dobrze. Miejscami może nawet bardzo dobrze. Lubię bohaterów Ćwirleja, zarówno jako policjantów, ale również jako ludzi, jako grupę osób mniej lub bardziej współpracujących, pomagających sobie, a co również bardzo ważne – żartujących.
Tak, humor Ćwirleja jest specyficzny i być może nie spodobałby się każdemu, ja jednak bardzo go lubię i doceniam.
Ćwirlej lubi wpisywać się w rzeczywistość. Tym razem wkraczamy w rok 2020, rok przełomowy pod wieloma względami nie tylko dla nas Polaków, ale i dla całego świata. Trzy wydawać by się mogło niepowiązane z sobą śledztwa biegną w jednym kierunku. Do Szamotuł. Do miejsca pracy młodej policjantki na motorze. Co wspólnego ma tajemnicze zaginięcie, ciało martwej kobiety oraz odkrycie dwóch wędkarzy?
I jak to u autora bywa, nie mamy fajerwerków na każdej stronie, pościg nie goni morderstwa, zbrodnia nie ozdabia każdej kartki. Powiedziałabym, że jest bardzo prawdziwie. Jak to w życiu bywa. Raz szybciej, raz wolniej, nawet nie zawsze do przodu. Wszystko w swoim rytmie, z pewnością że co ma zostać rozwiązane zostanie. Ale co najważniejsze – jest historia która składa się w całość, zaskakuje, zachęca czytelnika do odgadnięcia rozwiązania.
Mnie bardzo odpowiada taki sposób pisania autora. Doceniam ten nieśpieszny rytm, to pulsowanie wydarzeń, tą rzeczywistość, dzień codzienny który tak znakomicie oddaje w swoich historiach. Dbałość o szczegóły, gwarę bohaterów. To wszystko nadaje książkom Ćwirleja znany i lubiany klimat. W zasadzie czujemy się tutaj jak w domu.
Polecam, to dobra książka. Sprawnie napisany kryminał z świetnymi bohaterami, oddający klimat naszej wcale nie tak odległej przeszłości.
Historia ze znakomitym zakończeniem!
Można nabrać apetytu na więcej!
Aneta Nowak – część czwarta.
Dla czytelników, którzy poznali bohaterkę w poprzednich częściach, polubili ją, docenili jako człowieka, ambitną policjantkę każda możliwość spotkania z nietuzinkową dziewczyną, kobietą warta jest każdej godziny spędzonej nad książką. Dla nowych czytelników nieznajomość poprzednich części moim zdaniem, nie będzie stanowiła problemu. Ćwirlej dba...
2022-04-16
Debiuty bywają różne. Jedne bardziej, inne mniej udane. Czasami mam wrażenie, że niektóre jakby dodawały autorowi skrzydeł. Innym razem jakby ciągnęły go w dół. Jak będzie z Sam Holland? Musimy poczekać na kolejną książkę, a czekając pamiętajmy, że autorka postawiła poprzeczkę wysoko. I jeśli postanowi kontynuować ten gatunek literatury, to będzie musiała się sporo nagimnastykować. Mam nadzieję, ku radości naszej czytelniczej.
Jedno jest pewne, Echo Man jako książka, ale również jako debiut, zostanie zapamiętany. Być może z różnych powodów, ale trudno będzie wyrzucić z głowy historię spisaną przez autorkę.
W Anglii dochodzi do serii przestępstw, zbrodni które na pierwszy rzut oka nie są ze sobą połączone. Jednak wszystkie cechuje niesamowita brutalność, okrucieństwo, bestialstwo. Po pewnym czasie coraz bardziej staje się jasne, że każde z przestępstw brzmi znajomo. Już kiedyś było. Zdarzyło się. A to co dzieje się obecnie, jest odtwarzaniem działań znanych seryjnych zabójców. Ale czy chodzi tylko o naśladownictwo? Cz może pojawił się ktoś kto pragnie zostać zapamiętany jeszcze w inny, tragiczny sposób?
Na pozór niepasujący do siebie bohaterowie, obarczeni trudną przeszłością, niosący w sobie ciężar znajdują się w centrum dziejących się wydarzeń. Jako czytelnik lubię takich bohaterów, ludzi z bagażem niekiedy bardzo trudnych doświadczeń. Są ciekawi i choć rzeczywiście dosyć często można ich spotkać w literaturze kryminalnej, sensacyjnej, dobrze tutaj wypadli. Zasadnie. Wiarygodnie.
Książka należy do gatunku chwytających czytelnika od pierwszych stron. Wciągających i nie pozwalających na przerwę w czytaniu. Dobrze skonstruowana fabuła, zasadne rozłożenie akcentów, dynamiczny język, układ krótkich rozdziałów sprawiają, że czyta się ją niemal jednym tchem. I choć ma ponad 400 stron, czyta się ją bardzo szybko.
Tak, i o tym trzeba wspomnieć jeszcze raz, to bardzo brutalna książka. Tym bardziej przerażająca, że wzorowana na rzeczywistych zbrodniach, wydarzeniach do jakich doszło w przeszłości, na tym co kiedyś ktoś wymyślił i z wielkim okrucieństwem zrealizował. Na ludziach których nazwiska znane są na całym świecie. Dlatego myślę, że nie jest to książka dla każdego. Dla niektórych może być po prostu zbyt prawdziwa, zbyt okrutna, brutalna i przerażająca. Myślę, że to jedna z najbardziej szokujących opowieści jakie czytałam w ostatnim czasie. Dobra, momentami bardzo dobra, ale bardzo mroczna. Myślę, że również za to należą się autorce brawa. Kiedy wydaje się, że w tym gatunku wszystko już było, okazuje się, że nawet wzorując się na tym co było, można stworzyć coś nowego.
Polecam, myślę, że książka znajdzie wielu zwolenników, a autorka czytelników czekających na jej kolejną opowieść.
Debiuty bywają różne. Jedne bardziej, inne mniej udane. Czasami mam wrażenie, że niektóre jakby dodawały autorowi skrzydeł. Innym razem jakby ciągnęły go w dół. Jak będzie z Sam Holland? Musimy poczekać na kolejną książkę, a czekając pamiętajmy, że autorka postawiła poprzeczkę wysoko. I jeśli postanowi kontynuować ten gatunek literatury, to będzie musiała się sporo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-04-03
Autorkę poznałam podczas lektury poprzedniej części cyklu. Przyznaję poznałam i polubiłam, ponieważ Mary Burton utrafiła w mój gust kryminalno-obyczajowy. Umiejętnie połączyła te dwa światy tworząc spójną i pasjonującą powieść.
Tym razem było podobnie.
Zoe znana już czytelnikom agentka FBI dzięki swoim umiejętnościom odtwarza twarz kobiety na podstawie znalezionych kości czaszki. Odkrycie prowadzi do tajemniczego zaginięcia do którego doszło wiele lat wcześniej. Podczas wyjaśniania okoliczności Zoe i towarzyszący jej detektyw, spotykają się z rodziną dziewczyny. Zaczynają podążać za niewyjaśnionym wątkiem i wszystko zaczyna się komplikować. Okazuje się, że sprawy które na pierwszy rzut oka wydawały się jasne i przejrzyste zaczynają się zapętlać, a bohaterowie zamieszani w tajemnicę sprzed lat, ukrywają niejedną tajemnicę.
Książka napisana jest bardzo dobrze. Zaciekawia od pierwszych stron, wciąga, sprawia, że chce się przeczytać kolejną stronę czy rozdział. Owszem, jak w większości książek, są momenty kiedy akcja zwalnia, jednak nadal jej rytm jest zachowany.
Jak dla mnie dużym plusem całej historii jest para głównych bohaterów. Lubię ich i jako fachowców rozwiązujących zagadki, ale również jako ludzi. Oraz jako parę. W swoim zachowaniu wydają się bardzo normalni, zwykli, codzienni. Jak każdy z nas mają kłopoty, miewają problemy z którymi muszą się mierzyć. Martwią się o swoich bliskich, borykają się z przeszłością, poszukują nie tylko sprawcy przestępstw, ale również ciepła i związku dla siebie.
Sama fabuła jest interesującą, choć rozwiązania można domyśleć się wcześniej. Jednak poprowadzona jest w szybki, logiczny sposób więc dobrze rozwiązuje się zagadkę kryminalną ramię w ramię z bohaterami. Dobrze jest podążać krok w krok za Zoe i patrzeć jak udaje się jej rozwikłać zagadkę, choć jak to w życiu bywa, nie wszystko jest tak idealne jak byśmy chcieli.
Widzę cię to dobra książka, bardzo przyjemna w czytaniu, ciekawa, skupiająca uwagę czytelnika. Myślę, że kolejne części tej serii trafią na rodzimy rynek wydawniczy i będziemy mieli okazję jeszcze nie raz spotkać się z tą dwójką bohaterów.
Polecam, myślę, że warto dać ponieść się historii opowiedzianej przez Mary Burton. Warto też poświęcić jej w swoich myślach trochę więcej czasu niż ten potrzebny na jej przeczytanie.
Autorkę poznałam podczas lektury poprzedniej części cyklu. Przyznaję poznałam i polubiłam, ponieważ Mary Burton utrafiła w mój gust kryminalno-obyczajowy. Umiejętnie połączyła te dwa światy tworząc spójną i pasjonującą powieść.
Tym razem było podobnie.
Zoe znana już czytelnikom agentka FBI dzięki swoim umiejętnościom odtwarza twarz kobiety na podstawie znalezionych kości...
2022-02-27
Nazwisko autorki mówi, że nie będzie łatwo. Wiemy, że wchodzimy do świata na własną odpowiedzialność i najpewniej książka poruszy w nas wiele strun, zmusi do zastanowienia, do refleksji, do rozejrzenia się wokół.
Tak było w przypadku W cieniu terapeutki. Zazdrość. i tak było teraz. Wizje. Gniew. to historia równie znakomicie przemyślana, dopracowana i opowiedziana jak poprzednia książka.
Historia opowiedziana przez Annę Krystaszek to mroczna opowieść o zemście, życiu z potrzebą zapłaty za poniesione krzywdy. To bardzo smutna, trudna historia o dorastaniu z wielkim bagażem, bagażem, który kształtuje życie, a niekiedy nawet nie pozwala dalej żyć. O tym jak druzgocący wpływ na życie mogą mieć wydarzenia z dzieciństwa, niezakończone sprawy. O narastającym gniewie, niewygaszonych emocjach. Tak naprawdę o tym, co może przytrafić się każdemu z nas, albo z naszych bliskich.
Autorka znakomicie porusza się po świecie terapeutycznym i policyjnym. Umie przedstawić go w sposób interesujący dla przeciętnego czytelnika, dla osoby, która zna te światy jedynie z powieści sensacyjnych.
Bardzo odpowiada mi styl autorki. Znakomicie dopasowany jest do historii. Niemal suchy, bez ozdobników, nastawiony na bohaterów, na ich działania, a nie kreację świata wokół. Na to tutaj nie ma miejsca. W pędzącej fabule nie ma czasu na oglądanie tego co dookoła. Ważni są ludzie, ich słowa, brutalna rzeczywistość, mrok i emocje. A tych jest tutaj wiele. I zgodnie z tytułem Gniewu jest najwięcej.
Niewątpliwym plusem jest narracja niepozostawiająca czytelnika obojętnym. Krystaszek wymusza naszą aktywność. Zmusza do myślenia, do reagowania, do aktywnego podążania za Szulcem, myślenia razem z nim. I oczywiście gubienia się razem nim.
Sama historia tętni. Autorka nadała jej bardzo szybki rytm niemal od pierwszej do ostatniej strony. Czytamy ją czując jej bicie. To wszystko sprawia, że napięcie zbudowane jest znakomicie, a jeśli dołożyć do tego dobrze skonstruowanych, ciekawych bohaterów to sukces gotowy. Nawet jeśli od czasu do czasu miałam wrażenie, że na stronie jest zbyt wiele tego pulsu, to nadal chciałam jak najszybciej dotrzeć do ostatniej strony. Obiecuję, że warto.
Polecam, to świetna książka opowiadająca historię trudną, bolesną, ale bardzo prawdopodobną o co zadbała autorka swoją wiedzą merytoryczną, umiejętnościami pisarskimi oraz zmysłem autora, który wie jak przykuć czytelnika do książki.
Nazwisko autorki mówi, że nie będzie łatwo. Wiemy, że wchodzimy do świata na własną odpowiedzialność i najpewniej książka poruszy w nas wiele strun, zmusi do zastanowienia, do refleksji, do rozejrzenia się wokół.
Tak było w przypadku W cieniu terapeutki. Zazdrość. i tak było teraz. Wizje. Gniew. to historia równie znakomicie przemyślana, dopracowana i opowiedziana jak...
2022-01-31
Idealne życie Molly, to książka do której nie trzeba zbyt mocno zachęcać. Myślę, że sama jest w stanie się obronić i po kilkunastu stronach wciągnąć czytelnika tak mocno, że skończy ją sam bez dodatkowego namawiania.
To historia o tym jak nieidealne może być idealne życie.
Idealne życie Molly to bardziej historia obyczajowa z wątkiem kryminalnym niż odwrotnie. Mnie to nie przeszkadza ponieważ lubię takie rozłożenie akcentów, a elementy emocjonalne, psychologiczne jedynie wzbogacają historię pozwalając lepiej poznać bohaterów i ich motywacje – w tym przypadku głównie tytułowej Molly.
Powieść napisana jest bardzo sprawnie. Świetnie czyta się o kolejnych krokach bohaterki, o wydarzeniach jakie zmieniają jej życie, o jej wątpliwościach i rozterkach. To bardzo spójna historia, dobrze rozpisana i przedstawiona w wiarygodny sposób. Tak, to historia, która mogła się przydarzyć, co stanowi o dużej wartości tej książki. Samą opowieść czyta się bardzo szybko i bardzo płynnie. To książka na jeden dłuższy popołunio-wieczór. I choć nie obfituje w szybkie zwroty akcji, niespodziewane wydarzenia, to jest wciągająca.
Jeśli chodzi o Molly to uczucia mam mieszane. Z jednej strony można tylko podziwiać jej opanowanie, zdolność zachowania w sytuacji, upór, skupienie, z drugiej sama sobie pewne nieszczęścia sprowadziła na głowę. I choć nie należy do moich ulubionych bohaterek, kibicowałam jej w działaniach. Nie polubiłam jej - nie ukrywam, że niejednokrotnie miałam na końcu języka jakieś mało pochlebne słowo skierowane do niej. Naiwność, niefrasobliwość, krótkowzroczność, lekkomyślność. Mam tylko nadzieję, że wyciągnie wnioski na przyszłość.
Podobał mi się klimat książki. Dobrze dopasowany do bohaterki i jej działań. Potrafił uwypuklić jej emocje i przeżycia.
I na zakończenie muszę napisać, że choć sama historia nie jest szczególnie odkrywcza, wartka, szybka, to czyta się ją przyjemnie i co ważne ma w sobie coś, co zapada czytelnikowi w głowę. Coś co niepokojąco porusza struny w głowie czy sercu, co ostrzega, że nigdy nie wiadomo skąd może paść uderzenie. Pierwsze. Drugie, Trzecie.
Polecam, moim zdaniem książka warta jest przeczytania, choćby dla końcówki, która myślę, że może niejednego zaskoczyć.
Idealne życie Molly, to książka do której nie trzeba zbyt mocno zachęcać. Myślę, że sama jest w stanie się obronić i po kilkunastu stronach wciągnąć czytelnika tak mocno, że skończy ją sam bez dodatkowego namawiania.
To historia o tym jak nieidealne może być idealne życie.
Idealne życie Molly to bardziej historia obyczajowa z wątkiem kryminalnym niż odwrotnie. Mnie to nie...
2022-01-15
Są książki, których treść mnie przeraża. Są książki, które zapadają głęboko w pamięć. Są takie, które burzą we mnie spokój i wprowadzają uczucie niepewności i podenerwowania.
Takie właśnie było dla mnie Ostatnie piętro. Wielowymiarowa historia obyczajowo kryminalna (bardziej obyczajowo psychologiczna), która potrafi zburzyć spokój czytelnika. A jeśli jeszcze czytelnik posiada dziecko w wieku młodszych bohaterów książki, a czytelnik ma rozwiniętą wyobraźnię, to można poczuć zaniepokojenie.
Ellen Saint jest dojrzała kobietą, żoną, matką dwójki nastolatków. Wiedzie spokojne życie rodzinne, dogaduje się z byłym partnerem, spędza wakacje w urokliwych miejscach, planuje studia dla dzieci.
Pojawienie się nowego ucznia w szkole starszego syna, burzy spokój rodziny. Sprawia, że główna bohaterka zmienia się ze spokojnej matki w obrońcę dzieci, rodziny, spokoju jaki panował wokół niej do tej pory. Sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna, aż dochodzi do wielkiej tragedii.
Historia Ellen wzbudza wiele emocji. Zadaje pytania o zachowanie kobiety jako matki, opiekunki, o granice kontroli jaką rodzice powinni roztaczać wokół swoich dzieci. O miejscu w którym opiekuńczość zmienia się w obsesję, która może doprowadzić do kolejnej tragedii. O sytuacji po stracie dziecka, o pogodzeniu się z odejściem kogoś bliskiego, zmianach do jakich dochodzi w traumatycznej sytuacji w poszczególnych osobach, ale i całej rodzinie.
Ostatnie piętro to trudna historia ludzi postawionych w bardzo trudnych sytuacjach.
Jak dla mnie to znakomity thriller opowiadający ludziach i sytuacjach. O nienawiści, która potrafi zaprowadzić nas w miejsca o których nawet nie wiedzieliśmy. Zakończony w sposób zaskakujący, przerażający i pozostający w pamięci.
Dużym atutem całej historii są sami bohaterowie. Są bardzo wiarygodni, a ich emocje odczuwalne podczas lektury. Przekonują swoimi odczuciami, zachowaniem, błędami jakie popełniają to wszystko sprawia, że wydaję się bardzo ludzcy. Warstwa psychologiczno-emocjonalna bohaterów dopracowana jest w najmniejszych szczegółach. Co ważne ich konstrukcja wymusza na czytelniku zajęcie stanowiska. A wcale nie jest ono takie oczywiste. Zawsze podkreślam, że lubię lubić bohaterów, tutaj Ellen nie lubiłam. Jednak byłam w stanie zrozumieć jej zachowania – przynajmniej część z nich.
Autorka, podobnie jak w poprzednich książkach, posługuje się językiem przystępnym, dobrym, dopasowanym do sytuacji. Sprawia to, że Ostatnie piętro czyta się szybko i bez językowych przestojów.
Polecam, to bardzo dobra psychologiczna historia o ludziach i ich zmianach. Opowieść, która prowadzi czytelnika do sytuacji w której powinien zadać sobie pytanie, jak on sam zachowałby się w takiej sytuacji. Warto sprawdzić czy odpowiedź będzie oczywista, czy może jednak nie.
Są książki, których treść mnie przeraża. Są książki, które zapadają głęboko w pamięć. Są takie, które burzą we mnie spokój i wprowadzają uczucie niepewności i podenerwowania.
Takie właśnie było dla mnie Ostatnie piętro. Wielowymiarowa historia obyczajowo kryminalna (bardziej obyczajowo psychologiczna), która potrafi zburzyć spokój czytelnika. A jeśli jeszcze czytelnik...
2021-11-15
Lubię takie książki. Lubię kiedy nie mogę oderwać się od przedstawionej historii, kiedy niemal boli konieczność przerwania lektury. Doceniam umiejętność tworzenia historii powiązanej, poplątanej, zaplanowanej na lata, przemyślanej, ale pozwalającej czytelnikowi na błądzenie w domysłach i rozważaniach.
Czego chcieć więcej od kryminału?
Można oczywiście sobie zamarzyć, że skoro książka jest tak dobra, to dobrze byłoby, aby była częścią większej całości. I jak się okazuje, tutaj jest. Czyli chyba nic do dodania.
Mordercza rozgrywka to po raz kolejny opowieść pełna napięcia zwrotów akcji, z wieloma bohaterami, z których zdecydowana większość z nich pełni jakąś rolę w opowiadanej historii.
Bardzo lubię styl pisania autora. Jest przyjazny, bezpośredni i wciągający. Tak rzeczywiście się mówi, tak się myśli, tak się opisuje wydarzenia. Takim językiem sprawia się, że historia żyje. Dodatkowo książka otrzymuje dzięki temu niepowtarzalny klimat tworzony nie tylko przez bohaterów, ale właśnie przez warstwę językową.
Bardzo lubię policjantów z serii „Milicjanci z Poznania”. Ćwirlej ma talent do tworzenia bohaterów ciekawych, niejednoznacznych, zapadających w pamięć, wymagających od czytelnika czegoś więcej niż określenie lubię/nie lubię. Swoistego smaczku dodaje wpisanie historii w czasy PRL. Starsi czytelnicy chętnie literacko wrócą do czasów papierosów kupowanych u portiera w hotelu, dancingów, alkoholu, zwyczajów zawodowych czy Służby Bezpieczeństwa, młodsi będą mieli okazję uzupełnić swoją wiedzę o tych wcale nie tak odległych czasach.
Polecam, ten znakomity kryminał, który początek ma w zupełnie innym miejscu niż swój koniec. Polecam również jako część serii, która należy stopniowo uzupełniać, czego innym czytelnikom jak i sobie życzę z całego serca.
Ech, i jeszcze ten humor.
Lubię takie książki. Lubię kiedy nie mogę oderwać się od przedstawionej historii, kiedy niemal boli konieczność przerwania lektury. Doceniam umiejętność tworzenia historii powiązanej, poplątanej, zaplanowanej na lata, przemyślanej, ale pozwalającej czytelnikowi na błądzenie w domysłach i rozważaniach.
Czego chcieć więcej od kryminału?
Można oczywiście sobie zamarzyć, że...
2021-11-19
Każdy ma swój sposób na życie. Na radzenie sobie z wieloma spawami dnia codziennego, również z upływającym czasem i skutkami jakie niesie on dla każdego z nas. Jednym ze sposobów, mam wrażenie, że nader często wykorzystywanym jest niemal przysłowiowe „nic nie robienie”. Ale można również inaczej podejść do rozwiązania problemu.
Katarzyna Kozłowska w książce Jak przeżyć 50 lat i nadal cieszyć się życiem pokazuje nam swój sposób na radość dnia codziennego. Na poranne wstawanie z chęcią na spotkanie nowego dnia. Na utrzymanie pozytywnego stanu nie tylko ciała i ducha. Pomysły na siebie, na kontakt ze światem, na rozwój, powiedziałabym na ciągłe dążenie do przodu. Pokazuje jak zmienić postrzeganie „50 jako końca pewnego etapu”, na „50 stanowiąca początek”.
Nie ukrywam, że bardzo zazdroszczę autorce. Nie tylko tego co spisała na kartkach książki i co udało jej się osiągnąć, ale również odwagi, aby się do tego zabrać. Z tego powodu, uważam, że Jak przeżyć 50 lat i nadal cieszyć się życiem powinno trafić do biblioteczek kobiet. I wcale nie upieram się, że tylko do tych, które przekroczyły tę magiczny wiek. Spostrzeżenia autorki mogą przydać się niemal w każdym wieku. Każdy powinien wypracować w sobie pewien mechanizm samokontroli, samodoskonalenia, samorealizacji.
Kozłowska mówi – Dbajmy o siebie. Bądźmy dla siebie dobrzy. Otoczmy się prawdziwymi ludźmi. Myślmy pozytywnie. Szanujmy siebie. Bądźmy szczęśliwi. Brzmi podobnie do wielu podręczników jednak w tej książce, popartej życiem autorki, te hasła brzmią trochę inaczej. Bardziej wiarygodnie. Bardziej przekonują.
Autorka w sposób bardzo płynny, a co ważne nie narzucający, pokazuje drogę jaką obecnie wybrała dla siebie i swojego otoczenia. Całość opisana jest przyjemnie, bezpośrednio, z nutką zadowolenia z wybranej przez siebie drogi. Krótkie rozdziały sprzyjają lekturze. Niemal w każdym momencie można ją przerwać, a potem bez problemu do niej wrócić. Ja czytałam książkę fragmentarycznie. Wracając codziennie na dwa, trzy rozdziały. To bardzo przyjemna lektura.
Polecam z całego serca. Jak przeżyć 50 lat i nadal cieszyć się życiem to książka która pokazuje siłę kobiety, która ma za sobą 50 lat doświadczenia, wiedzy, nauki. Która ma właśnie teraz fantastyczną podstawę na stworzenie czegoś dalszego. Na zbudowanie kolejnych lat na bazie poprzednich. Nie patrzy co tracimy, pokazuje co zyskujemy.
Każdy ma swój sposób na życie. Na radzenie sobie z wieloma spawami dnia codziennego, również z upływającym czasem i skutkami jakie niesie on dla każdego z nas. Jednym ze sposobów, mam wrażenie, że nader często wykorzystywanym jest niemal przysłowiowe „nic nie robienie”. Ale można również inaczej podejść do rozwiązania problemu.
Katarzyna Kozłowska w książce Jak przeżyć 50...
2021-11-02
Bardzo dobra książka. Znakomita historia opowiedziana bardzo ciekawie i interesująco. Dla posiadaczy większej ilości wolnego czasu – książka do przeczytania za jednym zamachem.
Dwójka policjantów, których w przeszłości łączyła nie tylko praca zawodowa, ale i życie prywatne teraz razem mają rozwiązać zagadkę gwałciciela mordercy z czerwonym sznurem.
Zaginione kobiety, dziewczyny, odnalezione zwłoki. To rzeczywistość którą Macy Crow spotyka wykonując zdanie, które pozwoli jej wrócić do czynnej służby po wypadku kiedy została potrącona przez pędzącą ciężarówkę. Praca nad sprawą ma być dla niej przepustką do powrotu do poprzedniego życia.
Jeden krok przed śmiercią to fantastyczne postaci głównych bohaterów. Świetnie przedstawione, z nutką tajemniczości, niedopowiedzeń. Osoby pełne zaangażowania w prowadzoną sprawę, z uporem, który pozwala na jej rozwiązanie, ale niepozbawione zwykłych ludzkich emocji. Dobrze czyta się o takich osobach. Dobrze ponieważ wydają się bardzo ludzkie, napisane prawdziwie, a ich problemy są rzeczywiste, wiarygodne.
Sama historia kryminalna jest bardzo ciekawa, dobrze przemyślana i zaplanowana w szczegółach. Mnie bardzo się podobała. Odpowiednie proporcje składników, dobrze wymieszane dały opowieść nie tylko o przestępstwach i ludziach, którzy są do nich zdolni, ale o niebezpieczeństwach, które czasami ciężko dostrzec. W szczególności ciężko osobom młodym, głodnym świata, wierzącym w dobro i bezinteresowność.
Książka ma momenty szybsze, ale ogólnie jej klimat, fabuła nie należą do przesadnie naładowanych akcją. Skupia się w dużej mierze na stałych elementach pozwalających na powolne dojście do rozwiązania zagadki. Ja bardzo lubię ten styl konstrukcji fabuły. Ani przez moment nie poczułam się znudzona, zawiedziona czy rozczarowana. Mam nadzieję, że inne pozycje autorki trafią również na póki w naszych księgarniach.
Polecam, to bardzo ciekawa książka, znakomicie napisana, historia od której trudno się oderwać, wciągająca i wymagająca zaangażowania ze strony czytelnika. Znakomita pozycja na długie jesienne wieczory.
Bardzo dobra książka. Znakomita historia opowiedziana bardzo ciekawie i interesująco. Dla posiadaczy większej ilości wolnego czasu – książka do przeczytania za jednym zamachem.
Dwójka policjantów, których w przeszłości łączyła nie tylko praca zawodowa, ale i życie prywatne teraz razem mają rozwiązać zagadkę gwałciciela mordercy z czerwonym sznurem.
Zaginione kobiety,...
2021-10-19
Bardzo ciekawa pozycja. Myślę, że nie tylko dla fachowców dla których te informacje mogą stanowić poszerzenie lub podsumowanie wiedzy czy dla czytelników kryminałów i sensacji jak zawsze głodnych wiedzy „przestępczej”, ale również dla zwykłego czytelnika, który z grupą pierwszą jaki drugą nie ma wiele wspólnego.
W umyśle mordercy to bardzo przystępnie napisana analiza badań dotyczących osobowości, funkcjonowania, poszukiwania podstaw, przyczyn psychopatycznych zaburzeń. Autor przez zaprezentowane badania wskazuje elementy, które mogą przyczynić się do powstania zaburzeń, ich rozwinięcia. Poszukuje przyczyn psychopatycznego zachowania. Szuka odpowiedzi na ile ważna jest genetyka, urodzenie się z określonym zespołem cech, predyspozycji, na ile wpływ ma otoczenie, środowisko czy wychowanie. To swoista wycieczka w głąb mózgu osoby zaburzonej. Poznanie fragmentów, które mogą być odpowiedzialne za nieprawidłowości, działań zewnętrznych, które mogą do nich doprowadzić.
W umyśle mordercy to książka fachowa i rzetelna. Przedstawiająca zbiór najnowszych badań, niekiedy niejednoznacznych, podkreślających z jak trudnym tematem mamy do czynienia.
Książka zawiera dodatkowo działania przestępców, opisy konkretnych przypadków które ułatwiają zrozumienie niektórych faktów. Jak dla mnie, dużym plusem jest połączenie tych dwóch elementów, szczególnie ważnych dla osób nieobznajomionych z tematem.
Sama lektura książki nie jest łatwa. Ja czytałam ją z przerwami po każdym rozdziale. Wymagała ode mnie skupienia i uwagi podczas lektury. Potrzebowałam czasu na ułożenie sobie przeczytanych wiadomości w głowie. Czy jest przyjemna? Na to już każdy musi sobie odpowiedzieć. Jednak jedno jest pewne – to bardzo ciekawa książka. Niekiedy przerażająca. Szczególnie wtedy gdy zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele osób z zaburzeniami żyje wokół nas lub w chwili kiedy musimy odpowiedzieć sobie samemu na pytania odnośnie własnego zachowania, postępowania.
Polecam tę książkę z zastrzeżeniem, że to nie jest książka dla każdego. Niektóre rozdziały mogą być dla niektórych czytelników trudne i niezrozumiałe, inne natomiast będą bardziej przystępne, a przez to ciekawsze. To pozycja dla osób poszukujących nie opisów krwawych zbrodni (choć pojawiają się i tutaj), ale raczej dla osób poszukujących ich podstaw, przyczyn powstania i rozwoju.
Bardzo ciekawa pozycja. Myślę, że nie tylko dla fachowców dla których te informacje mogą stanowić poszerzenie lub podsumowanie wiedzy czy dla czytelników kryminałów i sensacji jak zawsze głodnych wiedzy „przestępczej”, ale również dla zwykłego czytelnika, który z grupą pierwszą jaki drugą nie ma wiele wspólnego.
W umyśle mordercy to bardzo przystępnie napisana analiza badań...
2021-10-12
Historia trudna, nieoczywista, świetnie skonstruowana, opowiedziana i pewnie dlatego tak przerażająca.
Dawno temu pewien mężczyzna wykorzystywał małą córkę jako przynętę do wabienia swoich ofiar. Po wielu latach chce ujawnić miejsca ukrycia ciał zamordowanych kobiet pod pewnymi warunkami. Domaga się obecności córki. Dorosła kobieta, była agentka i profilerka FBI staje przed trudnym wyborem. Spotkanie z ojcem odsiadującym od kilkudziesięciu lat wyrok za zbrodnie, może doprowadzić do odnalezienia ciał zamordowanych kobiet. Okazuje się, że to początek historii, która rozpoczęła się wiele lat temu i nie zakończyła w momencie osadzenia zabójcy w więzieniu. Spotkanie ojca z córką to pierwszy krok do rozwiązania zagadki morderstw sprzed lat.
Wątek kryminalny na pierwszy rzut oka wydaje się znany, szybko okazuje się jednak, że nic bardziej mylnego. Głównym bohaterom przyjdzie zmierzyć się z zadaniem niewiarygodnym, niemal nierzeczywistym, tak nieprawdopodobnym, że chętnie odrzucilibyśmy takie rozwiązanie. Okazuje się jednak, że Anne Frasier posiada umiejętność przekonywania czytelnika do swoich pomysłów, umiejętnie przekonuje czytelnika, aż ten uzna, że ta fantazja autorska nosi znamiona prawdopodobieństwa, wiarygodności i rzetelności.
Drugi wątek Znajdź mnie może być dla wielu czytelników znacznie bardziej przerażający i bolesny. Relacje w rodzinie Fisherów, związek córki z ojcem, później z matką i najbliższym przyjacielem rodziny, sprawiły, że moja uwaga skupiona była na tych elementach układanki. Układanki niewiarygodnie bolesnej i krzywdzącej ponieważ bazującej na wykorzystaniu małej dziewczynki, na uczynieniu z niej nie tylko świadka zbrodni, ale również nieświadomego uczestnika dokonywanych morderstw.
Przyznaję, że losy Reni Fisher, wydarzenia związane z jej osobą, z tym co dzieje się z małą dziewczynką, dorosłą profilerką, garncarką, kobietą żyjącą na pustyni w oderwaniu od ludzi, stanowiły dla mnie główną część tej historii.
Autorce udało się stworzyć historię przejmującą nie tylko okrucieństwem dokonywanych zabójstw, ale również zbrodni nie pozostawiających po sobie ciał zabitych ludzi.
Myślę, że Znajdź mnie to historia znakomicie przemyślana i przedstawiona, wciągająca i przykuwająca uwagę czytelnika. Jak dla mnie to znakomite otwarcie nowego cyklu.
To moja pierwsza przeczytana książka Anne Frasier, ale na pewno nie ostatnia.
Polecam z całego kryminalnego serca. To znakomita historia opowiedziana w sposób ciekawy i wciągający. A jako, że Znajdź mnie to pierwsza część cyklu, pozostaje czekać na kolejną część – oby jak najkrócej.
Historia trudna, nieoczywista, świetnie skonstruowana, opowiedziana i pewnie dlatego tak przerażająca.
Dawno temu pewien mężczyzna wykorzystywał małą córkę jako przynętę do wabienia swoich ofiar. Po wielu latach chce ujawnić miejsca ukrycia ciał zamordowanych kobiet pod pewnymi warunkami. Domaga się obecności córki. Dorosła kobieta, była agentka i profilerka FBI staje przed...
2021-10-09
Paulinę Młynarską znam jako dziennikarkę telewizyjną i radiową, autorkę odpowiedzi na tematy trudne, odważną osobę, która nie boi się głosić swoich poglądów, wyrażać swoich opinii. Nie miałam jednak okazji przeczytać jej dłużej wypowiedzi. Nie znałam jej książek, nie znałam pióra z tej strony. Teraz już co nieco wiem.
I jeszcze co może ważne przy odbiorze tej książki, nie należałam ani do zwolenników ani przeciwników jogi. Mój poziom wiedzy na jej temat był typowo średni. Czyli coś tam wiem, ale w sumie nie wiadomo co, a już na pewno nie ma się czym chwalić.
Moja lewa joga jak wskazuje sam tytuł, nie jest tylko historią jogi, o jodze, z jogą, ale historią Pauliny Młynarskiej i jej przyjaźni z jogą. To swoisty dziennik relacji jakie łączyły i łączą te dwie składowe. Historia dojrzała, pełna nie tylko wzlotów, ale również momentów słabszych, mniej udanych, niekoniecznie pozytywnych, ale koniecznych aby autorka stała się osobą taką jaką ją znamy i lubimy.
Moja lewa joga to również swoisty podręcznik dla osób, które chcą wiedzieć o jodze trochę więcej niż stan typowo średni. Autorka wiele razy zadaje pytania, nie tylko sobie, ale również czytelnikom czym zmusza nas do aktywnej lektury, do zastanowienia się nawet po zamknięciu książki. Jak nie znoszę pisania po książkach, tym razem doceniam ostanie strony przeznaczone na notatki czytelników. Nie ukrywam, że kilka stron zaznaczyłam do ponownego przeczytania, zastanowienia się, przeanalizowania swoich myśli na dany temat.
Jak dla mnie to jednak nie jest łatwa książka, nie do przeczytania za jednym zamachem. Wracałam do niej kilka razy, robiłam przerwy na coś nie wymagającego takiej autorefleksji jak Moja lewa joga. Sądzę, że było to dobre rozwiązanie: i dla mnie i dla książki.
Moja lewa joga zwraca uwagę oprawą graficzną. Kolorowa, z prześliczną, żywą, przyciągającą wzrok okładką, wzbogacona zdjęciami kusi do zerknięcia do środka. A jest po co tam zaglądać. I dlatego polecam ją szczerze. Myślę, że nawet osoby da których joga jest czymś odległym znajdą w niej coś dla siebie, przekonają się, jak wiele może ona zmienić w życiu człowieka, jak wiele w nie wnieść i jak wzmocnić. Dodatkowo, warto zajrzeć nie tylko po dobre rady od których czasami boli nas głowa, ale po przykład, że można. Nie jest to łatwe, ale można.
Paulinę Młynarską znam jako dziennikarkę telewizyjną i radiową, autorkę odpowiedzi na tematy trudne, odważną osobę, która nie boi się głosić swoich poglądów, wyrażać swoich opinii. Nie miałam jednak okazji przeczytać jej dłużej wypowiedzi. Nie znałam jej książek, nie znałam pióra z tej strony. Teraz już co nieco wiem.
I jeszcze co może ważne przy odbiorze tej książki, nie...
2021-09-27
Bardzo ciekawy debiut. Przyznaję, że debiuty są dla mnie zawsze wielką niewiadomą i zwykle nie mam względem nich konkretnych oczekiwań. Tu było podobnie. Ale i tak zostałam zaskoczona. Pozytywnie.
W cieniu terapeutki to połączone ze sobą na przestrzeni lat historie głównych bohaterów. Składane z fragmentów opowieści o przeszłości, teraźniejszości. To dobrze przemyślany pomysł na powiązanie losów bohaterów, zaplanowany i dobrze przedstawiony.
Motyw wprowadzenia kilku narracji ostatnio pojawia się w literaturze dosyć często, nadal jest atrakcyjny, ale jeśli autor potrafi go dobrze zrealizować, daje nadal satysfakcjonujący efekt. Anna Krystaszek potrafi to zrobić. Autorce mimo trudnego tematu, udało się zachować pewną świeżość, lekkość pomysłu i wykonania. A co równie ważne w przypadku takiej konstrukcji zachowała płynność fabuły. To wszystko sprawia, że choć W cieniu terapeutki pomija opisy, koncentrując się na przeżyciach bohaterów i dialogach, historia wydaje się pełna, a bohaterowie żywi, w sumie bardzo bliscy czytelnikowi. Łatwo jest się z nimi utożsamić, lub przynajmniej pomyśleć, że któryś z nich mógłby wejść do naszego kręgu znajomych.
Wydaje mi się jednak, że do formuły historii trzeba się przekonać. Przyznaję, że na początku czułam się trochę przytłoczona stronami pełnymi przemyśleń bohaterów, refleksji, odniesień do przeszłości, do historii. Jednak stosunkowo szybko trafił do mnie zamysł autorki i uważam, że w efekcie końcowym, był bardzo dobrym wyborem. Nie do końca jestem też przekonana do języka postaci. Miało być naturalnie i w zasadzie jest, jednak …. niekiedy czułam zgrzyt, coś mi nie pasowało.
Wbrew temu co napisałam o całostronicowych przemyśleniach i dialogach, akcja powieści toczy się szybko. Końcówka jak wielu autorów lubi, zaskakuje i zmusza czytelnika do zastanowienia się w którym momencie lektury zabłądził w swoich domysłach i przypuszczeniach. To szybka historia w czytaniu, interesująca i ciekawa. Myślę, że zdecydowanie do polecenia.
Wydaje mi się, że autorka swoim debiutem całkiem wysoko postawiła sobie poprzeczkę. To dobrze. Dzięki temu jako czytelnik oczekuję, że kolejne części serii będą co najmniej tak udane jak ta. Widać, że autorka ma potencjał pisarski, a także umiejętność przenoszenia historii na strony, a ja jako czytelnik jestem gotowa na dalsze historie.
Polecam, myślę, że to dobry thriller psychologiczny, który niejednego zaskoczy zarówno pomysłem jak i wykonaniem.
Bardzo ciekawy debiut. Przyznaję, że debiuty są dla mnie zawsze wielką niewiadomą i zwykle nie mam względem nich konkretnych oczekiwań. Tu było podobnie. Ale i tak zostałam zaskoczona. Pozytywnie.
W cieniu terapeutki to połączone ze sobą na przestrzeni lat historie głównych bohaterów. Składane z fragmentów opowieści o przeszłości, teraźniejszości. To dobrze przemyślany...
2021-09-12
Toksyczne związki, relacje, zależności nie od dzisiaj interesują i ciekawią. Pojawiające się pytania – dlaczego w nich tkwimy, dlaczego nie próbujemy się z nich uwolnić, kiedy zaczynamy dostrzegać toksyczność związku, zadawane są bardzo często. Okazuje się jednak, że odpowiedź na te pytania nie jest tak prosta i tak jednoznaczna jak wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka.
Izzy i Bec są przyjaciółkami od lat. Niemal od zawsze. Tworzą dziwny układ w których jedna ze stron stara się kontrolować nie tylko ich relacje, ale również życie tej drugiej strony. Związek obciążający, w którym ciężko o zachowanie równowagi, zaangażowania, zachowanie zasady zysków i strat. Dorosłość sprawia, że układ między teraz już młodymi kobietami zaczyna szwankować, a główna bohaterka zaczyna zdawać sobie sprawę z toksyczności związku w jakim żyła przez ostatnie lata.
Toksyczna przyjaźń to powieść wielu gatunków. Znajdziemy tutaj dominującą historię obyczajową, wątek kryminalny, wątki psychologiczne. Autorce udało się połączyć tych kilka elementów i stworzyć spójną historię, która wolno wplata czytelnika w wydarzenia, pozwalając mu na wyciagnięcie własnych wniosków. To historia poruszająca emocje. Zarówno te pozytywne, jak i te mniej pozytywne w stosunku do bohaterów. Jako czytelnicy pozwalamy sobie na lubienie i mocne nielubienie. Odbieramy emocje i uczucia głównej bohaterki i myślę, że w większości zgadzamy się z nimi. Choć sama postawa Bec może irytować, to i tak kibicujemy jej w nabraniu odwagi, postawieniu na swoim, otwartym wyrażeniu sprzeciwu.
Gdybym miała wybrać element, który wywołał u mnie największe zdziwienie to powiedziałabym, że rozwiązanie wątku kryminalnego. O ile sam wątek uważam za zasadny, o tyle jego rozwiązanie chyba nie do końca mnie przekonało. Zresztą uważam, że Toksyczna przyjaźń broni się znakomicie jako powieść obyczajowa i wzbogacenie jej o nutkę tajemniczości wcale nie było konieczne.
Dla mnie historia Polly Phillips to dobra książka. Może stanowić znakomity przyczynek do zastanowienia się nie tylko nad bohaterami, ale nad nami samymi i naszych relacjach z otoczeniem, bliskimi osobami.
Polecam, myślę, że warto zmierzyć się w rolami jakie pełnimy w związkach z innymi ludźmi, zastanowić się na ile my sami mamy w nich swobodę, a ile swobody dajemy tej drugiej stronie.
Toksyczne związki, relacje, zależności nie od dzisiaj interesują i ciekawią. Pojawiające się pytania – dlaczego w nich tkwimy, dlaczego nie próbujemy się z nich uwolnić, kiedy zaczynamy dostrzegać toksyczność związku, zadawane są bardzo często. Okazuje się jednak, że odpowiedź na te pytania nie jest tak prosta i tak jednoznaczna jak wydawać by się mogło na pierwszy rzut...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dobry początek to jeden z kluczy do dobrego kryminału. I Porzuceni taki posiadają. Mroczny, mocny i bardzo intrygujący, zmuszający do zagłębienia się w treść, szukania razem z bohaterami odpowiedzi na pojawiające się pytania.
Przyczynkiem do zawiązania opowieści jest odnalezienie w miejskim parku ciała zabitego chłopca w otoczeniu pomordowanych psów. Odkrycia dokonuje pies myśliwski ze swoim panem, a jego świadkiem jest kobieta z małym psem. Bohaterowie mniej lub bardziej świadomie zostają wplatani w fabułę, zaczynają brać udział w poszukiwaniu prawdy. Czasami można mieć wrażenie, że robią więcej niż policja, a już na pewno, wykazują się większą inicjatywą, podrzucając od czasu do czasu swoje tropy. A policja pracuje swoim rytmem i niekoniecznie nastawiona jest na pogłębianie pomysłów bohaterów.
Kaźmierczak opowiada bardzo mroczną historię. Opowieść o nieszczęściu, porzuceniu, niedoli, ludziach zatraconych i poszukujących. Zwykłych ludziach, którzy w pewnym momencie pogubili się i ciężko odzyskać im równowagę, ciężko znaleźć wyjście z trudnej sytuacji.
Choć krzywda u Kaźmierczaka dotyka dzieci, to pokrzywdzeni są również starsi. To o nich w głównej mierze jest ta opowieść. O piekle, które zgotowali sobie i swoim bliskim. O tym, jak trudno jest podejmować decyzje, które nie krzywdzą innych.
Bardzo odpowiada mi klimat Porzuconych. Ciężki, mroczny, uwypuklający bezradność dorosłych, osób, które powinny żyć, cieszyć się dniem codziennym, radować szczęściem i mierzyć z kłopotami dnia codziennego. Bohaterowie Kaźmierczaka tacy nie są. Z dnia na dzień trwają, niekiedy sparaliżowani swoją bezradnością w obliczu dawno podjętych decyzji.
Myślę, że nie jest trudno uwierzyć, że historia Porzuconych mogła wydarzyć się dzisiaj, wczoraj i a najpewniej również jutro. To historia z jednej strony niemal nieprawdopodobna, z drugiej boleśnie prawdziwa.
To moja pierwsza książka Macieja Kaźmierczaka, ale na pewno nie ostatnia. Odpowiada mi reporterskie oko autora, dystans do bohaterów i wydarzeń. Nie ukrywam, że w pewnym momencie zastanawiałam się czy znajdzie się bohater którego polubię (bo jak zawsze podkreślam, lubię lubić bohaterów). I nie, w sumie nie znalazł się, ale ku mojemu zdziwieniu, wcale mi to nie przeszkadzało. Wszystko tutaj pasowało jedno do drugiego.
Polecam, warto poświęcić chwilę czasu historii spisanej w Porzuconych. Myślę, że zwolennik polskiej literatury kryminalnej, sensacyjnej powinien bliżej przyjrzeć się autorowi i jego książkom. Ja mam taki plan.
Dobry początek to jeden z kluczy do dobrego kryminału. I Porzuceni taki posiadają. Mroczny, mocny i bardzo intrygujący, zmuszający do zagłębienia się w treść, szukania razem z bohaterami odpowiedzi na pojawiające się pytania.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzyczynkiem do zawiązania opowieści jest odnalezienie w miejskim parku ciała zabitego chłopca w otoczeniu pomordowanych psów. Odkrycia dokonuje pies...