-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Zbrodnia, ale nie kara.
“Pojechaliśmy. Z gąszczu milczenia, wstydu, strachu zbieraliśmy okruchy ludzkich wspomnień o mordzie tak paskudnym, że trudno było ochłonąć.”
Ta książka boli. Czytając “historię pewnego uporu” wchodzi się w głąb pieczary, gdzie z każdym krokiem jest mroczniej i zimnej. Ściany wokół oślizgłe, obrzydliwe i martwa cisza wokół.
Świetny, świeży język, choć słowa tną jak skalpelem. Podczas lektury potrzebne były przystanki, by ochłonąć.
Dużo tu o przyzwoleniu społecznym, zmowie milczenia i o wybaczeniu.
Polecam fanom dobrych reportaży, ale także psychologom społecznym i socjologom.
Zbrodnia, ale nie kara.
“Pojechaliśmy. Z gąszczu milczenia, wstydu, strachu zbieraliśmy okruchy ludzkich wspomnień o mordzie tak paskudnym, że trudno było ochłonąć.”
Ta książka boli. Czytając “historię pewnego uporu” wchodzi się w głąb pieczary, gdzie z każdym krokiem jest mroczniej i zimnej. Ściany wokół oślizgłe, obrzydliwe i martwa cisza wokół.
Świetny, świeży język,...
"Kobiety są błędem natury... z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu... są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny... Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego jest mężczyzna."
św. Tomasz z Akwinu
Ta książka ma dwie płaszczyzny. W pierwszej odsłania w zręczny sposób kulisy pracy biegłego sądowego, a ja żyję z takim pod jednym dachem. A także dobrze oddaje blaski i cienie tej pracy, którą trafniej jest nazwać misją. Po drugie sprytnie pokazuje - poprzez odwołanie się do nauki i religii - dzieje seksualnych patologii – dewiacji, pedofilii, gwałtu czy kazirodztwa.
Choć chyba nic co ludzkie nie jest mi obce, dwie konkluzje zasmuciły mnie tu najbardziej. Otóż poziom świadomości seksualnej w naszym kraju jest tak niski, że utrudnia dziewczynkom w szkole oraz paniom na kierowniczych stanowiskach stwierdzić, kiedy doświadczają molestowania. Druga konstatacja jest zaś taka, że np. niższe zarobki pań, miłe moje, nie są wykwitem naszych czasów. To że kobiety są „błędem natury” twierdzili już niektórzy święci.
Tylko jacy oni święci, na Boga?
"Kobiety są błędem natury... z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu... są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny... Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego jest mężczyzna."
św. Tomasz z Akwinu
Ta książka ma dwie płaszczyzny. W pierwszej odsłania w zręczny sposób kulisy pracy biegłego sądowego, a...
Zsiadłe mleko z ziemniakami pod skwarką, pite w cieniu sadu albo ballada o życiu i magii.
Kraina, gdzie rośnie bez, jest hen aż na Kresach. Pół dnia piechotą od Lwowa.
To raj utracony, gdzie rytm niespiesznie wytycza kalendarz pór roku, noc oraz dzień.
Zabiera nas tam Antek, najstarszy syn Topoli i Jabłonki. I to Antek przypomni prawdy prastare i przykurzone - o stworzeniu człowieka, o tym jak to ludzie gadać się nauczyli i co im z tego przyszło, a także skąd się w ludziach zazdrość wzięła i na co komu diabeł?
Przez życie - jak prawiła Jabłonka - należy iść drogą prostą - jak z ich chałupy do lasu. Tedy się nie pogubimy.
Jest i kapłan uczony i Ukraińce obce i trawa, co u sąsiadów zieleńsza.
Jak się komuś ckni za Jańciem Wodnikiem, podoba „Dygot” Małeckiego albo klimacik „Grającego z talerza” J.J. Kolskiego, to tym bardziej polecam.
Cudne to!
Zsiadłe mleko z ziemniakami pod skwarką, pite w cieniu sadu albo ballada o życiu i magii.
Kraina, gdzie rośnie bez, jest hen aż na Kresach. Pół dnia piechotą od Lwowa.
To raj utracony, gdzie rytm niespiesznie wytycza kalendarz pór roku, noc oraz dzień.
Zabiera nas tam Antek, najstarszy syn Topoli i Jabłonki. I to Antek przypomni prawdy prastare i przykurzone - o...
Dom z witrażem to historia niespieszna.
To rozgrzewający kubek wyśmienitej herbaty, smakowany deszczową porą. Czekałam na taką powieść.
Lubię książki, gdzie się dzieje, a kartki przewracają się same. Jestem zaś zachwycona, gdy autor za pomocą słów sprawia, że patrzę na świat jego oczami. A ja kocham Lwów, to jedno z moich „genius loci”. Lubię odkrywać coraz to nową jego twarz, gdy tam wracam. Także dzięki opowieściom.
Justyna Sobolewska napisała w Polityce: „Na szczęście szablonowość wynagradza z nawiązką przede wszystkim język opowieści (...)”. Język, pani Justyno, jest rzeczywiście wysmakowany, a historie - które pisze życie - są nie tylko szablonowe, co często do bólu banalne. Przecież wszystko w zasadzie już było! Ale umieć to opowiadać w tak czarowny sposób, to dopiero maestria!
Dom z witrażem to historia niespieszna.
To rozgrzewający kubek wyśmienitej herbaty, smakowany deszczową porą. Czekałam na taką powieść.
Lubię książki, gdzie się dzieje, a kartki przewracają się same. Jestem zaś zachwycona, gdy autor za pomocą słów sprawia, że patrzę na świat jego oczami. A ja kocham Lwów, to jedno z moich „genius loci”. Lubię odkrywać coraz to nową jego...
2019-02
Ile dasz, aby żyć?
Waluta dowolna - złotówki, dolary lub złoto, zaszyte naprędce po kieszeniach watowanego płaszcza. Możesz też płacić własnym ciałem.
Dasz radę jeść tygodniami zupę gotowaną na skórzanym pasku i obierkach?
Jak długo potrafisz być szczurem, wypełzającym o zmierzchu i uciekającym przed błyskiem latarki?
„Królestwo” podnosi kilka arcytrudnych kwestii. Opowiada o próbie przetrwania w trybach wojennej machiny, miażdżącej wszystko i wszystkich. Jest też o antysemityźmie.
Nie wszystkim się ta książka spodoba. Choćby dlatego, że bezlitośnie przypomina dezercję polskiego rządu, jeszcze we wrześniu 1939, ogłoszoną ustami premiera. A także ucieczkę polskich panów oficerów, ratujących się exodusem do Rumunii i Francji oraz niezmąconą wiarę w solidarną pomoc Zachodu i hurraoptymizm przedwojennych gazet, że „Hitler nie ma żadnych szans, bo brytyjskie samoloty obrócą niemiecki szmelc w perzynę”.
„Królestwo” obnaża powszechne praktyki denuncjacji (Panie, każdy chce żyć) i polskie dzieci, alarmujące gwizdkami ucieczkę żydka z getta.
Może błędem tej książki, było nawiązanie tytułem i okładką do „Króla”. A to nie jest historia o swawolnych urkach, rzezimieszkach z Kercelaka i przedwojennym półświatku Woli. „Królestwo” to mocna opowieść o godności. O tym, gdzie leży granica człowieczeństwa. A leży hen, daleko.
I jak to Twardoch - nie ma niepotrzebnych słów, a on piórem tnie, jak skalpelem.
Dla mnie mistrzoststwo.
Ile dasz, aby żyć?
Waluta dowolna - złotówki, dolary lub złoto, zaszyte naprędce po kieszeniach watowanego płaszcza. Możesz też płacić własnym ciałem.
Dasz radę jeść tygodniami zupę gotowaną na skórzanym pasku i obierkach?
Jak długo potrafisz być szczurem, wypełzającym o zmierzchu i uciekającym przed błyskiem latarki?
„Królestwo” podnosi kilka arcytrudnych kwestii....
„Dobre kłamstwo jest jak magiczne zaklęcie.” A. Hitler
Odważna, napisana z rozmachem oraz barwnym językiem historia.
Wielowątkowa opowieść o tematach niełatwych, acz często podejmowanych.
Nie ma partykularnych interesów, jest wspólny cel.
Cel uświęca środki. Wszystkie środki.
Nie ma jednostkek, jest naród.
I ten naród oglądamy wraz z Autorem od środka, od kuchennych drzwi lub zaplecza.
Oto wykluwa się nazistowska bestia i nadciąga mrok faszyzmu. Obserwujemy narodziny siły legitymującej grabieże dzieł sztuki, likwidacje przestrzeni życiowej i całych populacji. Skrajny darwinizm społeczny - jako obowiązująca filozofia - usprawiedliwia nacje, które muszą oczyścić się z biologicznie słabych i zdegenerowanych, produkując w ich miejsce rasowo czystych i do życia uprawnionych.
„Głównym punktem w programie nazistowskim jest zniesienie liberalnej koncepcji jednostki (…), którą zastąpi zakorzeniona w ziemi i połączona ze sobą więzią wspólnej krwi wspólnota ludowa." A. Hitler
„Dobre kłamstwo jest jak magiczne zaklęcie.” A. Hitler
Odważna, napisana z rozmachem oraz barwnym językiem historia.
Wielowątkowa opowieść o tematach niełatwych, acz często podejmowanych.
Nie ma partykularnych interesów, jest wspólny cel.
Cel uświęca środki. Wszystkie środki.
Nie ma jednostkek, jest naród.
I ten naród oglądamy wraz z Autorem od środka, od kuchennych drzwi...
Najpiękniejsza twarz nazistowskich Niemiec.
Biografia pierwszych skrzydeł Luftwaffe, to opowieść o filigranowej blondynce o czarującym uśmiechu.
Żywiołowej gadule, która potrafiła samodzielnie składać samolotowe silniki, biła na potęgę podniebne rekordy i zdobyła tytuł honorowego kapitana lotnictwa oraz Krzyż Żelazny I Klasy.
Hanka urodziła się w Jeleniej Górze, w rodzinie rodowitego Ślązaka. Ojciec okulista do końca marzył, by córka zamiast drążka steru wybrała stetoskop.
A ona oblatywała wszystko, co miało skrzydła lub śmigło, bo totalitarny reżim oferował jej testy najnowszych machin wojennych. Sprawdzała m.in. myśliwce odrzutowe i zasięg bomby latającej V-1.
Ustanowiła ponad 40 rekordów lotniczych wytrzymałościowych i wysokościowych.
A gdy Trzecia Rzesza, w którą wierzyła do końca, chyliła się ku upadkowi, zaproponowała sformowanie jednostki pilotów-samobójców.
Kobieta - pasja,
Kobieta - ptak.
Gwiazda przestworzy. Niesamowita...
Najpiękniejsza twarz nazistowskich Niemiec.
Biografia pierwszych skrzydeł Luftwaffe, to opowieść o filigranowej blondynce o czarującym uśmiechu.
Żywiołowej gadule, która potrafiła samodzielnie składać samolotowe silniki, biła na potęgę podniebne rekordy i zdobyła tytuł honorowego kapitana lotnictwa oraz Krzyż Żelazny I Klasy.
Hanka urodziła się w Jeleniej Górze, w...
Czarownica jest powieścią fascynującą, tak w języku, w jakim została napisana (brawa też dla tłumacza), jak i w treści. To książka, która wbija w fotel czytającego nie raz i która zostaje z nim na długo.
Naszym przewodnikiem jest mitologiczna czarownica - niemówiąca, sparaliżowana, ale z darem wcielania się w ciała ptaków, jej obserwatorów.
Koncept jest piekielnie trudny - jak bez banałów opowiedzieć o podnoszeniu się po traumie dzieciństwa?
Losy czterech porzuconych dziewczynek, cztery próby układania sobie życia po koszmarze. Fizyczka, lekarka, bezdomna pijaczka i czarownica. Różni je od siebie wszystko, ale jeszcze więcej łączy.
Polecam!
Czarownica jest powieścią fascynującą, tak w języku, w jakim została napisana (brawa też dla tłumacza), jak i w treści. To książka, która wbija w fotel czytającego nie raz i która zostaje z nim na długo.
Naszym przewodnikiem jest mitologiczna czarownica - niemówiąca, sparaliżowana, ale z darem wcielania się w ciała ptaków, jej obserwatorów.
Koncept jest piekielnie trudny -...
O dochodzeniu do ściany ludzkiej wytrzymałości.
Relacja z łagrów z pierwszej ręki, wyważonym tonem i pięknymi słowami. Wspomnienia z pobytu w piekle zagorzałej komunistki, a przy tym pisarki i literatki.
Czy można zapisywać wiersze chlebem na ścianie kacetu, cieszyć się, że się ociepliło, bo przy minus 20 łatwiej rąbać drzewa w łapciach i łachmanach gdzieś w środku syberyjskiej tajgi? Można.
Nie znajdziemy w tej historii oskarżeń ani chęci odwetu, bowiem razem z narratorką poznajemy tryby totalitarnej machiny od środka, od śrubek. Oglądamy poczynania i konsekwencje szaleństw Wodza, a także Nauczyciela Narodów i Przyjaciela Dzieci, Generalissimusa, Geniusza, Ojca, Twórcy, Inspiratora, Organizatora, Koryfeusza, uosabianych w osobie Słońca Narodów.
Cierpienie zadano Eugenii wielowymiarowo. Bolało bite ciało, trawione przez głód, choroby i kołymskie zimno. Cierpiała też dusza, bo okrutnie zdradził ją system, w który wierzyła i który kochała, i dla którego stała się „prawolewackim gadem” i „trockistowskim wyrodkiem”.
Książka o strachu, zniszczonych przyjaźniach, bezsilności, wynaturzeniach totalitaryzmu, a w końcu także o wybaczeniu.
O dochodzeniu do ściany ludzkiej wytrzymałości.
Relacja z łagrów z pierwszej ręki, wyważonym tonem i pięknymi słowami. Wspomnienia z pobytu w piekle zagorzałej komunistki, a przy tym pisarki i literatki.
Czy można zapisywać wiersze chlebem na ścianie kacetu, cieszyć się, że się ociepliło, bo przy minus 20 łatwiej rąbać drzewa w łapciach i łachmanach gdzieś w środku...
Zatracam się pomiędzy słowami powieści Martyny Bundy. Chłonę je, wciąż zadziwiona, że można tak pięknie i precyzyjnie tkać historię zawiłych kobiecych losów w niekobiecych, nawet nieludzkich czasach.
Trud układania sobie życia na nowo.
Los przedwojennej panny z dzieckiem, obrazoburczy romans z dezerterem Wehrmachtu, burzliwy związek z żonatym, lokalnym celebrytą.
Historie opowiedziane wysmakowanym językiem, sprawiają, że przenosimy się, jak za dotknięciem różdżki, w wojenną pożogę, potem we wczesnopowojenną zawieruchę. A w tle dźwigająca się Polska Ludowa i zaciskające kleszcze stalinizmu... Trochę tu z „Róży” Smarzowskiego, bo akcja toczy się w Kartuzach, byłym zaborze pruskim. Na ziemi niczyjej, wśród bezpaństwowców - Niemców dla Rosjan i „nie naszych” dla polskich władz komunistycznych.
Chylę czoła przed talentem Pisarki.
Zatracam się pomiędzy słowami powieści Martyny Bundy. Chłonę je, wciąż zadziwiona, że można tak pięknie i precyzyjnie tkać historię zawiłych kobiecych losów w niekobiecych, nawet nieludzkich czasach.
Trud układania sobie życia na nowo.
Los przedwojennej panny z dzieckiem, obrazoburczy romans z dezerterem Wehrmachtu, burzliwy związek z żonatym, lokalnym celebrytą.
Historie...
Imaginarium, gdzie obok pachnących róż, plenią się dorodne pokrzywy, kłujący oset i perz.
Nikt w tej opowieści nie jest wolny od przywar i skazy. Każdy, choć i sympatyczny, pielęgnuje małe i większe kurioza - Autor nie oszczędza nikogo.
Jak pracowita, to wilkiem wokół patrzy, na swoich nogach beczką prostowanych. Jest i wioskowa Dojka - wariatka oraz berbeć - albinos. Psu, który po wsi biega, też bliżej jest do konia.
Przeglądamy się w tym krzywym, migoczącym zwierciadle lustra w studni. I takie to nam nieobce i bliskie...
To koktajl-mix „naszości” w stylu Witkacego, Wyspiańskiego i Becketta, który oddtworzyłby z pewnością Mistrz Kolski.
Czapki z głów!
Imaginarium, gdzie obok pachnących róż, plenią się dorodne pokrzywy, kłujący oset i perz.
Nikt w tej opowieści nie jest wolny od przywar i skazy. Każdy, choć i sympatyczny, pielęgnuje małe i większe kurioza - Autor nie oszczędza nikogo.
Jak pracowita, to wilkiem wokół patrzy, na swoich nogach beczką prostowanych. Jest i wioskowa Dojka - wariatka oraz berbeć - albinos....
“Cukry” to literacki majstersztyk. Jest niczym haust rześkiego powierza w dusznym osobowym do Garwolina.
To prawdziwe - aż do bólu - zapiski przeżyć intymnych. Autentyczny krajobraz wewnętrzny narratorki, a ileż w tym emocji!
Ta książka oferuje przyzwolenie na inność dane sobie samemu. Działa jak proste TAK. Bywa przecież, że woli się własne sztućce, brak włosów na głowie czy litery zamiast słów i da się z tym żyć. Magią „Cukrów” będzie pewnie wywoływanie efektu „hej, ja też tak mam!”. Można się spodziewać lawiny coming-outów bycia w spektrum i wysypu blogów, postów i książek, co akurat byłoby świetne wobec zerowej edukacji w temacie nieneurotypowosci, której nawet Word nie zna.
“Cukry” to literacki majstersztyk. Jest niczym haust rześkiego powierza w dusznym osobowym do Garwolina.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo prawdziwe - aż do bólu - zapiski przeżyć intymnych. Autentyczny krajobraz wewnętrzny narratorki, a ileż w tym emocji!
Ta książka oferuje przyzwolenie na inność dane sobie samemu. Działa jak proste TAK. Bywa przecież, że woli się własne sztućce, brak włosów na głowie...