-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1127
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać347
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2019-12-01
2018-03-26
2017-08-15
2018-08-05
2018-09-25
2018-08-01
„Mroczniejszy odcień magii” trochę mnie zawiódł, ale seria miała potencjał więc postanowiłem dać jej drugą szansę. Niestety zupełnie niepotrzebnie.
W pierwszym tomie przedstawiono kilka alternatywnych wersji Londynów, jednak żadna z nich nie została przedstawiona w wystarczająco satysfakcjonujący sposób. Drugi tom całkowicie skupia się na jednym z nich, Czerwonym Londynie, dzięki czemu teoretycznie jego potencjał powinien być w pełni wykorzystany. Nic z tych rzeczy. Mimo, że magia w tym świecie podobno jest powszechna i niemal każdy jej używa to jest ona wspominana niezwykle rzadko. Pojawiają się też dwa narody sąsiadujące z imperium Czerwonego Londynu, jednak żaden z nich nie jest zbyt interesujący, a polityczne relacje między nimi są tylko tłem. Większość czasu poświęcono wewnętrznym rozterkom bohaterów i relacjom między nimi.
Sami bohaterowie zachowują się dosyć idiotycznie, a ich motywacje są wymuszone tym, by wszyscy brali udział w turnieju, wokół którego skupia się cała fabuła. Można było zmusić ich do tego w dużo lepszy i subtelniejszy sposób, na przykład jakąś zmyślną polityczną intrygą. Byłoby to o wiele ciekawsze rozwiązanie. Na dodatek sam turniej nie prowadzi donikąd i dopiero po jego zakończeniu, w ostatnim rozdziale rozpoczyna się właściwa fabuła, która zostaje równie nagle urwana.
Drugi tom okazał się o wiele gorszy od pierwszego, a wygląda na to że następny będzie typową opowieścią o ratowaniu świata przed wielkim złem. Raczej nieprędko po niego sięgnę.
„Mroczniejszy odcień magii” trochę mnie zawiódł, ale seria miała potencjał więc postanowiłem dać jej drugą szansę. Niestety zupełnie niepotrzebnie.
W pierwszym tomie przedstawiono kilka alternatywnych wersji Londynów, jednak żadna z nich nie została przedstawiona w wystarczająco satysfakcjonujący sposób. Drugi tom całkowicie skupia się na jednym z nich, Czerwonym Londynie,...
2017-12-07
2016-12-27
2016-11-15
2017-08-21
Sięgałem po Mroczniejszy odcień magii zachęcony wieloma pozytywnymi opiniami. Jednak kiedy zacząłem go czytać trochę się rozczarowałem bo nie wszystko w tej książce zagrało tak, jak powinno.
Ale zacznijmy od tego co zagrało. Koncepcja czterech alternatywnych Londynów z których każdy posiada inną kulturę i podejście do magii brzmiała bardzo interesująco i jej wykonanie wyszło dobrze, chociaż nie wykorzystano w pełni potencjału Czerwonego i Białego Londynu. Bardzo dużym plusem jest sposób w jaki przedstawiono magię – niemal jako samodzielny, inteligentny byt. Warto pochwalić też kreacje bohaterów, szczególnie Lily i Hollanda.
Fabuła jest ciekawa i wciągająca, lecz to wszystko co można o niej dobrego powiedzieć. W połowie pojawia się pewien wątek poboczny, który nie wnosi nic do głównej fabuły i dosłownie wiedzie donikąd. Intryga głównych złoczyńców wydała mi się nieco bezsensowna i pretekstowa. Pojedynki były bardzo słabe i tak naprawdę tylko finałowa walka trzymała poziom. Styl pisania, który przez wielu był wymieniany jako zaleta mi wydawał się raczej pretensjonalny i infantylny, ale może to po prostu kwestia gustu.
Podsumowując, autorka Mroczniejszego odcienia magii miała bardzo dużo ciekawych pomysłów ale chyba brak jej było odpowiedniego doświadczenia i umiejętności by rozwinąć je w coś naprawdę dobrego i satysfakcjonującego. Lecz nie zmienia to faktu że mimo wad tej książki przyjemnie się ją czytało.
Sięgałem po Mroczniejszy odcień magii zachęcony wieloma pozytywnymi opiniami. Jednak kiedy zacząłem go czytać trochę się rozczarowałem bo nie wszystko w tej książce zagrało tak, jak powinno.
Ale zacznijmy od tego co zagrało. Koncepcja czterech alternatywnych Londynów z których każdy posiada inną kulturę i podejście do magii brzmiała bardzo interesująco i jej wykonanie...
2016-08-18
Rothfuss jest, zaraz po Martinie i Sandersonie, jednym z najbardziej rozpoznawalnych autorów fantasy. Znany jest przede wszystkim z niezwykle wolnego pisania. Przez ponad dekadę nie udało mu się skończyć jednej trylogii, co raczej nie świadczy o nim za dobrze.
Przez znaczną część Imienia wiatru narratorem jest Kvothe, który opowiada o historii swojego życia pewnemu kronikarzowi. Przed rozpoczęciem tej opowieści jest on przedstawiany jako człowiek który przeżył wiele ciekawych rzeczy i muszę przyznać, że był to intrygujący wstęp. Szkoda, że większość z tego co było zapowiedziane nie pojawia się w pierwszym tomie.
Losy Kvothe’a poznajemy już od samego dzieciństwa, kiedy to zaczął przejawiać mnogość różnych talentów na poziomie Mary Sue. A później jest już tylko gorzej. Historia rozwija się bardzo wolno i tak naprawdę dopiero pod koniec zaczyna się robić ciekawie. Nie pomaga też fakt, że przez całą książkę nic nie staje na drodze głównego bohatera. We wszystkim czym zaczyna się zajmować bardzo szybko osiąga mistrzostwo.
Jednym z najgorszych elementów tej książki jest wątek romantyczny. Dziewczyna w której podkochuje się główny bohater traktuje go jak swojego najlepszego przyjaciela. Pojawia się i znika w różnych okresach jego życia, za każdym razem z innym kompanem. Zarówno ona, jak i jej wątek byli bardzo irytujący.
Imię wiatru nie jest jednak pozbawione zalet. Na pochwałę zasługuje magia sympatetyczna, przypominająca trochę systemy magii Sandersona. Jednakże nie jest ona opisana tak dokładnie i klarownie jak u wyżej wymienionego pana i jej potencjał nie został do końca wykorzystany, przynajmniej w tym tomie. Warto też wspomnieć o dosyć fajnym stylu pisania, który niestety nie jest na tyle dobry by wynagrodzić wady tej książki.
Rothfuss jest, zaraz po Martinie i Sandersonie, jednym z najbardziej rozpoznawalnych autorów fantasy. Znany jest przede wszystkim z niezwykle wolnego pisania. Przez ponad dekadę nie udało mu się skończyć jednej trylogii, co raczej nie świadczy o nim za dobrze.
Przez znaczną część Imienia wiatru narratorem jest Kvothe, który opowiada o historii swojego życia pewnemu...
2017-11-01
2016-07
2017-05-01
2017-09-29
2018-04-18
2016-10-30
2016-09-22
2016-06-22
2016-05-10
Miecze cesarza są pierwszym tomem Kronik Nieciosanego Tronu a także pierwszą książką napisaną przez Briana Staveleya, wyróżnioną nagrodą za debiut roku 2014. Czy zasłużenie?
Fabuła skupia się na losach trójki rodzeństwa, których ojciec został zamordowany. A ponieważ był on cesarzem całej krainy w której rozgrywa się akcja, to można się domyślić, że za jego śmiercią stoi jakiś większy spisek. O dziwo wątek córki cesarza, która jako jedyna skupia się na rozwiązaniu tego spisku zajmuje najmniej miejsca i jest też najmniej interesujący.
Najwięcej uwagi poświęcono Valynowi, który szkoli się w elitarnej jednostce, której członkowie latają na gigantycznych ptakach. Na szczęście jest to też najciekawszy wątek, to w nim dzieje się najwięcej. Trzeci bohater, Kaden, dziedzic tronu, mieszka w odległym zakonie gdzie pobiera niezbyt fascynujące nauki. Na szczęście w okolicach jego klasztoru pojawia się tajemniczy stwór, a później także skrytobójcy, co sprawia że wątek staje się nieco ciekawszy.
Miecze cesarza to poprawnie napisana powieść . Nie wyróżnia się niczym szczególnie negatywnym, lecz także niczym szczególnie pozytywnym. Pośród innych powieści fantasy jest wiele ciekawszych pozycji.
Miecze cesarza są pierwszym tomem Kronik Nieciosanego Tronu a także pierwszą książką napisaną przez Briana Staveleya, wyróżnioną nagrodą za debiut roku 2014. Czy zasłużenie?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toFabuła skupia się na losach trójki rodzeństwa, których ojciec został zamordowany. A ponieważ był on cesarzem całej krainy w której rozgrywa się akcja, to można się domyślić, że za jego śmiercią stoi...