Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Niestety… pierwsze co rzuca się w oczy, już od pierwszych zdań, to brak interpunkcji lub błędy w niej, nieskładne zdania. Fabuła też nie powala. Chociaż czytając to od razu miałam skojarzenia z Sagą Zmierzch, to daleko temu do pierwowzoru (jeśli nim faktycznie był). Jeżeli autor poruszył jakiś ciekawszy wątek, to dwie strony dalej już go zamykał.
Rozumiem, że to pierwsza książka tego autora i mogą być różne niedociągnięcia, ale nie sądziłam, że to wydanie bez jakiejkolwiek korekty. To trochę tak, jakby sprzedano nam brudnopis. Nikt poza autorem na to nie zerknął i nie poprawił podstawowych błędów. Trochę wieje brakiem szacunku dla czytelnika…

Niestety… pierwsze co rzuca się w oczy, już od pierwszych zdań, to brak interpunkcji lub błędy w niej, nieskładne zdania. Fabuła też nie powala. Chociaż czytając to od razu miałam skojarzenia z Sagą Zmierzch, to daleko temu do pierwowzoru (jeśli nim faktycznie był). Jeżeli autor poruszył jakiś ciekawszy wątek, to dwie strony dalej już go zamykał.
Rozumiem, że to pierwsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię książki Philippy Gregory, które opisują losy monarchów, ponieważ posiadają one ważny walor, a mianowicie, przedstawiają ich losy w bardzo przystępny sposób, nie są to papierowe postaci, wybielone czy upiększone, autorka nadaje im bardzo ludzki wyraz. Są to osoby, które tak jak gorzej urodzeni mają liczne wady.

Główną bohaterką jest Elżbieta I Angielska, zwana inaczej „królową-dziewicą”, co wyjaśnia po części tytuł książki. Znana ze swojego chłodnego obycia, a nawet oskarżana o brak uczuć, samodzielnie rządząca Anglią, tutaj ukazana jako kobieta pełna życia, miłości, pożądania. To sprzeczne z tym, czego oczekuje się od władcy. Wyżej urodzeni szczególnie nie godzą się na jawne manipulowanie królową przez kochanka, to że decyzje dotyczące państwa podejmuje zgodnie z jego sugestiami, a nie swoich doradców. Nie są oni też w stanie zaakceptować Dudleya jako króla – był poddanym królowej a nie mężczyzną z królewskiego rodu, wiec nie wniósłby żadnego majątku do skarbca, żadnych ziem ani wojska, poza tym zdrajca i człowiek żonaty.

Robert Dudley wywoływał negatywne uczucia nie tylko wśród poddanych wysokiego i niskiego stanu, ale także u mnie jako czytelnika. Jego przerost ambicji mnie irytował, pewność siebie i dążenie do zaspokojenia swojego pożądania i chęci objęcia tronu, wystarczająco przytłoczyły miłość, którą darzył królową. Ambicja przerodziła się w absurd, prowadziła do skandalu, ale przede wszystkim skrzywdziła niewinną Amy, żonę Roberta. Kobieta ta starała się być dobrą żoną – wierna, kochająca i wybaczająca, ale niestety te zalety nie zostały jej wynagrodzone. Jej mąż okazał się wielkim egoistą, a ona pionkiem w dworskich rozgrywkach.

Najlepszym podsumowaniem relacji królowej i Dudleya są słowa samej autorki: „Czy Elżbieta i Robert naprawdę byli kochankami?... W obecnych permisywnych czasach można śmiało powiedzieć, iż nie ma to większego znaczenia. Liczy się to, że królowa kochała go przez cale swoje życia, a i on – pomimo późniejszego małżeństwa (…) darzył ją głębokim uczuciem. Swój ostatni w życiu list skierował do Elżbiety, a zapewniał w nim o swej dozgonnej i szczerej miłości. Elżbieta I zaś umarła, mając ów list na wyciągnięcie ręki.”

Lubię książki Philippy Gregory, które opisują losy monarchów, ponieważ posiadają one ważny walor, a mianowicie, przedstawiają ich losy w bardzo przystępny sposób, nie są to papierowe postaci, wybielone czy upiększone, autorka nadaje im bardzo ludzki wyraz. Są to osoby, które tak jak gorzej urodzeni mają liczne wady.

Główną bohaterką jest Elżbieta I Angielska, zwana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moją uwagę przykuł tytuł tej książki, dlatego też postanowiłam po nią sięgnąć, mimo iż do twórczości Paula Coelho nie pałam ogromnym entuzjazmem („Alchemik” nie przypadł mi zupełnie do gustu). Jednakże zaintrygowana poruszoną tematyką, myślałam, że fabuła zawierać będzie analizę przyczyn popełnionego samobójstwa, zawierającą mnóstwo moralizatorskich przesłań.

Ku mojemu zaskoczeniu, mamy dosyć krótki wstęp wyjaśniający przyczyny podjęcia próby samobójczej. Weronika nie chciała się zabić przez jakąś traumę, straszne wydarzenie z przeszłości czy nieszczęśliwą miłość, ale przez monotonię, wykonywanie codziennie tych samych czynności, brak intensywnych odczuć, co spowodowało brak poczucia głębszego sensu w dalszym istnieniu. Fabuła nie mogła przenieść się gdzie indziej niż do szpitala psychiatrycznego, w którym pełno jest pacjentów, ale także osób już wyleczonych, lecz bojących zmierzyć się z rzeczywistością. Taka postawa powoduje ciągłe chowanie się za murami szpitala.

Na początku Weronika może wydawać się pusta emocjonalnie, nijaka, ale zmierzając się z wizją jeszcze kilku dni życia i nieuniknionej śmierci nabywa ona dwie rzeczy: odwagę do robienia rzeczy, których wcześniej się bała lub wstydziła oraz wolę i chęć do życia, wbrew logice. Taki obrót sprawy powoduje, że mamy przed sobą bardzo przyjemną lekturę.

Moją uwagę przykuł tytuł tej książki, dlatego też postanowiłam po nią sięgnąć, mimo iż do twórczości Paula Coelho nie pałam ogromnym entuzjazmem („Alchemik” nie przypadł mi zupełnie do gustu). Jednakże zaintrygowana poruszoną tematyką, myślałam, że fabuła zawierać będzie analizę przyczyn popełnionego samobójstwa, zawierającą mnóstwo moralizatorskich przesłań.

Ku mojemu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Boks na Ptaku, czyli każdy szczyt ma swój Czubaszek i Karolak Artur Andrus, Maria Czubaszek, Wojciech Karolak
Ocena 6,7
Boks na Ptaku,... Artur Andrus, Maria...

Na półkach:

„Taki zwyczajny Kopernik, co kiedyś Turków spod Wiednia przepędził, to teraz monument ma na placu Teatralnym i jeszcze do tego na koniu i śmigę w ręku trzyma. Taki zwyczajny Fryderyk Kopernik. A ja, że żaden tam Krzysztof Kopernik nie jestem, żadnych tam „Ballad i romansów” nie malowałem, żadnych tam Michałów Aniołów nie rzeźbiłem, żadnych tam „Sonetów krymskich” na fortepianie nie wygrywałem, to teraz szacunku nie mają. Ee, zdenerwowany jestem.”

Książka zawiera wiele dosyć absurdalnych treści, czasami zabawne (jak zacytowany fragment), ale częściej irytujące. Dzięki niej lepiej poznałam samą postać Wojciecha Karolaka, świat jazzu, czego świetnym uzupełnieniem są zdjęcia zawarte w książce. Chociaż lekko się ją czyta, to całość jakoś wyjątkowo nie zachwyca.

„Taki zwyczajny Kopernik, co kiedyś Turków spod Wiednia przepędził, to teraz monument ma na placu Teatralnym i jeszcze do tego na koniu i śmigę w ręku trzyma. Taki zwyczajny Fryderyk Kopernik. A ja, że żaden tam Krzysztof Kopernik nie jestem, żadnych tam „Ballad i romansów” nie malowałem, żadnych tam Michałów Aniołów nie rzeźbiłem, żadnych tam „Sonetów krymskich” na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czarny Dom Stephen King, Peter Straub
Ocena 6,7
Czarny Dom Stephen King, Peter...

Na półkach: ,

Przyznaję, zaczęłam trochę od złej strony, bo nie przeczytałam „Talizmanu” przed „Czarnym domem”. Na okładce nie było żadnej wzmianki o tym, że jest to kontynuacja, o czym dowiedziałam się dopiero od koleżanki, gdy byłam już na dwusetnej stronie. Mimo tego, nie czułam, że coś mnie ominęło, że gubię się w powieści, dlatego z przyjemnością kontynuowałam aż do ostatniej strony.

Makabryczne sceny i to co dzieje się z ludźmi, którzy zbliżają się do Czarnego Domu, to majstersztyk i nie można wtedy oderwać się od czytania. Emocje towarzyszyły mi przez cały czas ścigania Rybaka przez Jacka Sawyera oraz jego przyjaciela Henrego Leydena. Ważna jest też postać Charlesa Burnside’a – zarówno przerażająca, odpychająca jak intrygująca. Pomysłowość Kinga znowu mnie zachwyciła.

Jedyna rysa na szkle to zakończenie – dla mnie zbyt przewidywalne i nudne, jednakże „Talizman” oczywiście też przeczytam w przyszłości.

Przyznaję, zaczęłam trochę od złej strony, bo nie przeczytałam „Talizmanu” przed „Czarnym domem”. Na okładce nie było żadnej wzmianki o tym, że jest to kontynuacja, o czym dowiedziałam się dopiero od koleżanki, gdy byłam już na dwusetnej stronie. Mimo tego, nie czułam, że coś mnie ominęło, że gubię się w powieści, dlatego z przyjemnością kontynuowałam aż do ostatniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedyś zwróciłam uwagę na stronę wydawnictwa Albatros, na której okładki książek „Desperacja” oraz „Regulatorzy” tworzą jakby jeden obraz. To mnie zainteresowało i postanowiłam zagłębić się w temat i przeczytać obie książki. Zaczęłam więc od „Desperacji”.

I jak to u Kinga bywa, miasteczko Desperacja nie jest miejscem, które z chęcią by się odwiedziło. Collie Entragian, który pilnuje porządku w tym miasteczku nie jest zwykłym policjantem, w nim jest coś… złego i to dosłownie. Chociaż początek powieści wydawał mi się trochę nudny, po zagłębieniu się w zakamarki tego miasteczka zaczęłam się wciągać w całą historię - wiszące na hakach ciała ludzi, rozkładające się ciało samego Colliego Entragiana i jego okrucieństwo. Może postać Davida Carvera jest trochę przerysowana, ale nie uważam tego za minus dla całości.

Kiedyś zwróciłam uwagę na stronę wydawnictwa Albatros, na której okładki książek „Desperacja” oraz „Regulatorzy” tworzą jakby jeden obraz. To mnie zainteresowało i postanowiłam zagłębić się w temat i przeczytać obie książki. Zaczęłam więc od „Desperacji”.

I jak to u Kinga bywa, miasteczko Desperacja nie jest miejscem, które z chęcią by się odwiedziło. Collie Entragian,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Oszustwo Kodu Leonarda da Vinci Sandra Miesel, Carl E. Olson
Ocena 4,5
Oszustwo Kodu ... Sandra Miesel, Carl...

Na półkach: ,

Książkę tę dostałam w prezencie, ponieważ przeczytałam wszystkie powieści Dana Browna, okazała się ona zupełnym zaskoczeniem tak dla mnie jak i obdarowującego. Ale zaskoczeniem pozytywnym. Chociaż nigdy nie traktowałam twórczości Browna jako coś co zagrażałoby chrześcijaństwu, a już na pewno nie jako Prawdę o wierze katolickiej. Treść tej książki tylko mnie w tym utwierdziła, chociaż nie zdawałam sobie sprawy jak wiele osób uznało treść „Kodu…” za coś więcej niż fantazję literacką.

Autorzy bardzo rzetelnie pokazali najważniejsze błędy w „Kodzie Leonarda da Vinci”, zarówno te teologiczne, historyczne jak i z dziedziny sztuki. Szczerze polecam ją nie tylko katolikom, ale wszystkim fanom Dana Browna. To pozwala się trochę zdystansować i pobudza do refleksji.

Książkę tę dostałam w prezencie, ponieważ przeczytałam wszystkie powieści Dana Browna, okazała się ona zupełnym zaskoczeniem tak dla mnie jak i obdarowującego. Ale zaskoczeniem pozytywnym. Chociaż nigdy nie traktowałam twórczości Browna jako coś co zagrażałoby chrześcijaństwu, a już na pewno nie jako Prawdę o wierze katolickiej. Treść tej książki tylko mnie w tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzadko sięgam po biografie, ale ta wydała mi się dosyć interesująca głównie za sprawą świetnych zdjęć. Książka polecona przez znajomą, fankę Ewy Kasprzyk, ale całkowicie zasłużenie. Czyta się ją bardzo przyjemnie, nie jest ona stawianiem postumentu aktorce, ale przedstawia jako normalną kobietę, która może porozmawiać z każdym i rozmówca nie czułby się nieswojo w jej towarzystwie. To mi się bardzo podobało. Jedyne co mogę zarzucić tej książce to pozostawienie czytelnika z uczuciem niedosytu.

Rzadko sięgam po biografie, ale ta wydała mi się dosyć interesująca głównie za sprawą świetnych zdjęć. Książka polecona przez znajomą, fankę Ewy Kasprzyk, ale całkowicie zasłużenie. Czyta się ją bardzo przyjemnie, nie jest ona stawianiem postumentu aktorce, ale przedstawia jako normalną kobietę, która może porozmawiać z każdym i rozmówca nie czułby się nieswojo w jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę dostałam w prezencie, podobno wielki hit. Bestseller. Ciężko mi było w to uwierzyć przez jakieś pierwsze 70 stron, podczas których fabuła mnie nudziła. Trochę to przypominało perypetie alkoholiczki po trzydziestce, która nie wie czego chce, wszystkich okłamuje i nęka swojego byłego męża, którego nadal kocha i usprawiedliwia to, że zdradził ją i ożenił się z kochanką. Jedyne co ją wyróżnia to fakt, że jeżdżąc codziennie pociągiem obserwuje ludzi mieszkających przy torach i wyobraża sobie jacy są.

Akcja zaczyna intrygować dopiero kiedy zginęła jedna z postaci, a nasza główna narratorka – Rachel mocno angażuje się w jej poszukiwania. Cały czas walczy z utratą pamięci i niechęcią innych do niej spowodowaną nadużywaniem alkoholu. To co mi się bardzo podobało to stopniowe odsłanianie informacji np. co było przyczyną rozpadu małżeństwa Rachel i kim tak naprawdę są poszczególni bohaterowie.

Książkę dostałam w prezencie, podobno wielki hit. Bestseller. Ciężko mi było w to uwierzyć przez jakieś pierwsze 70 stron, podczas których fabuła mnie nudziła. Trochę to przypominało perypetie alkoholiczki po trzydziestce, która nie wie czego chce, wszystkich okłamuje i nęka swojego byłego męża, którego nadal kocha i usprawiedliwia to, że zdradził ją i ożenił się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poezja skierowana do Boga, Jezusa, Maryi i wybranych świętych. Autor dziękuje i prosi o więcej… miłości, cierpliwości, wytrwałości i siły. Jeżeli prawdą jest, to co L. Dudkiewicz napisała w przedmowie, to autor musi mieć piękną i delikatną duszę. To przyjemna odskocznia od rzeczywistości.

Poezja skierowana do Boga, Jezusa, Maryi i wybranych świętych. Autor dziękuje i prosi o więcej… miłości, cierpliwości, wytrwałości i siły. Jeżeli prawdą jest, to co L. Dudkiewicz napisała w przedmowie, to autor musi mieć piękną i delikatną duszę. To przyjemna odskocznia od rzeczywistości.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka przykuła moją uwagę swoim nietuzinkowym wyglądem (wiem, wiem – nie oceniaj książki po okładce, ale…), kolor czarny królował nawet na brzegach kartek. A taki wygląd bardzo mi się spodobał. Widać, że ktoś się do tego przyłożył.

Słyszałam coś o katastrofach lotniczych, które miały miejsce w styczniu 2012 roku na czterech kontynentach, ale teorie spiskowe z tym związane były mi obojętne. Chociaż nie wiedziałam, że aż takie szaleństwo wywołały one w Stanach Zjednoczonych oraz Japonii. Co do samej treści, trudno mi powiedzieć, czy jest to dobre źródło informacji na ten temat, bo mimo formy rzetelnego reportażu, z różnorodną narracją, to nie jestem w stanie uwierzyć we wszystko co umieściła autorka. Zwłaszcza w ostatnie fragmenty, które zawierają „przesłanie” i częściowe wyjaśnienie przyczyn katastrof, jeżeli można tak to nazwać. Moja ciekawość została zaspokojona, jednak całość przyjmuję, mimo wszystko, z przymrużeniem oka.

Ta książka przykuła moją uwagę swoim nietuzinkowym wyglądem (wiem, wiem – nie oceniaj książki po okładce, ale…), kolor czarny królował nawet na brzegach kartek. A taki wygląd bardzo mi się spodobał. Widać, że ktoś się do tego przyłożył.

Słyszałam coś o katastrofach lotniczych, które miały miejsce w styczniu 2012 roku na czterech kontynentach, ale teorie spiskowe z tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka dla osób, które nie lubią standardowych regułek, nawet w tak kardynalnej kwestii jak religia. Podoba mi się to różnorodne przedstawienie drogi krzyżowej, opisywane z perspektywy siedmiorga różnych ludzi.

Książka dla osób, które nie lubią standardowych regułek, nawet w tak kardynalnej kwestii jak religia. Podoba mi się to różnorodne przedstawienie drogi krzyżowej, opisywane z perspektywy siedmiorga różnych ludzi.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poezja… Sama nie wpadłabym na pomysł sięgnięcia po wiersze. Teraz po prostu miałam okazję poznać ich autora zanim dowiedziałam się, że jest poetą. A skoro już dostałam książkę, doszłam do wniosku, że warto ją przeczytać chociażby z ciekawości. I muszę przyznać, że jak przy mojej antypatii do tego gatunku literackiego, ten tomik wypadł naprawdę nieźle. Po niektórych wierszach zatrzymywałam się i czytałam jeszcze raz; bardzo refleksyjne.

Poezja… Sama nie wpadłabym na pomysł sięgnięcia po wiersze. Teraz po prostu miałam okazję poznać ich autora zanim dowiedziałam się, że jest poetą. A skoro już dostałam książkę, doszłam do wniosku, że warto ją przeczytać chociażby z ciekawości. I muszę przyznać, że jak przy mojej antypatii do tego gatunku literackiego, ten tomik wypadł naprawdę nieźle. Po niektórych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To bardzo krótka opowieść, bo niespełna 80-stronicowa. Mamy namiastkę Chin, z fabryką lalek i zakazem posiadania więcej niż jednego dziecka. Nasz bohater prowadzi niezwykle ważne dla swojego życia i ciekawe rozmowy z babcią klozetową w hotelu. Jest to trochę groteskowe i nie sposób nie mówić o tym z nutką sarkazmu, ale nie to jest minusem całości. To co mnie drażniło - wypowiedzi pani Ming, które były „życiowymi mądrościami”. Prawie na każde pytanie odpowiadała zdaniem jakby z podręcznika od filozofii albo historyjką o swoich dzieciach. I tylko te historyjki uratowały moim zdaniem książkę, bo są dosyć ciekawe. Oczywiście, nurtujące pytanie: jak to możliwe, żeby Chinka posiadała dziesięcioro dzieci. Rozwiązane zagadki może trochę zaskoczyć.

To bardzo krótka opowieść, bo niespełna 80-stronicowa. Mamy namiastkę Chin, z fabryką lalek i zakazem posiadania więcej niż jednego dziecka. Nasz bohater prowadzi niezwykle ważne dla swojego życia i ciekawe rozmowy z babcią klozetową w hotelu. Jest to trochę groteskowe i nie sposób nie mówić o tym z nutką sarkazmu, ale nie to jest minusem całości. To co mnie drażniło -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Błyskawice i gromy mają coś w sobie. Są piękne, tajemnicze a zarazem niszczycielskie, a takie połączenie jest pociągające. Sama książka określana jest przecież przez wydawców jako „mroczna i elektryzująca”.

I to elektryczność od początku fascynowała pastora Charlesa Jacobsa, który chciał poskromić błyskawice i zrobić z nich swoich niewolników. Na początku było to niewinne zafascynowanie, przynajmniej do momentu tragicznej śmierci jego rodziny. Po publicznym zwątpieniu w istnienie Boga porzucił kapłaństwo i stał się zwykłym kuglarzem, który używał elektryczności do zarabiania pieniędzy, aby na koniec zaskoczyć nas makabrycznym pomysłem, czyli przebudzeniem ze śmierci za pomocą właśnie tej elektryczności. Jacobsa nie można do końca nazwać złym, bo wiele razy okazywał swoje serce, np. gdy zaopiekował się naćpanym Jamiem oraz nie potrafię potępiać zachwiania wiary po takiej tragedii. To przecież takie ludzkie.

Główny bohater, czyli Jamie Morton, wzbudził moją ogromną sympatię, mimo iż nie popieram znacznej części jego zachowania i kolejnych kroków, to jednak ma on coś w sobie. To wieczny chłopiec, który pogubił się w życiu pełnym muzyki, imprez i narkotyków, jednak obdarzony dużą inteligencją. Zauważył jakie konsekwencji mają dla ludzi „sztuczki” Jacobsa, podjął też ogromne ryzyko ostatecznego eksperymentu.

„Trzy okresy w życiu mężczyzny to rzeczywiście młodość, wiek średni i jak to się, do cholery, stało, że się tak szybko zestarzałem?”

Błyskawice i gromy mają coś w sobie. Są piękne, tajemnicze a zarazem niszczycielskie, a takie połączenie jest pociągające. Sama książka określana jest przecież przez wydawców jako „mroczna i elektryzująca”.

I to elektryczność od początku fascynowała pastora Charlesa Jacobsa, który chciał poskromić błyskawice i zrobić z nich swoich niewolników. Na początku było to niewinne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To opowiadanie ukazuje pogrom Żydów podczas II wojny światowej z trochę innej perspektywy niż do tej pory znałam. Mamy historię małego chłopca – Josepha, niewinne dziecko, które nie rozumie tego, co się dzieje wokół niego. Nie wie, dlaczego rodzice zostawili go u obcych ludzi. Nieświadomy, że przez swoje żydowskie pochodzenie grozi mu śmierć. Na całe szczęście trafia pod opiekę ojca Ponsa, do Żółtej Wili. Sam chłopiec odznacza się ogromną ciekawością świata i inteligencją.

Ojciec Pons jest wyjątkowym przypadkiem katolickiego duchownego, niezwykle tolerancyjnego. Szanował inną religię i dbał, aby jego podopieczni nie zostali zmuszeni np. do przyjęcia pierwszej komunii w katolickim obrządku. Ciekawą postacią była też Mademoiselle Marcelle, która na pozór zimna i nieczuła, była bardzo dobrą kobietą, pełną litości dla żydowskich dzieci, chociaż nigdy w Prost tego nie powiedziała.

Przykre jest to, że dorosły Joseph poddał się tradycji żydowskiej, chociaż jak sam przyznał, to w katolickim kościele poczuł się blisko Boga, urzekła go cała atmosfera duchowości w nim panująca.

To opowiadanie ukazuje pogrom Żydów podczas II wojny światowej z trochę innej perspektywy niż do tej pory znałam. Mamy historię małego chłopca – Josepha, niewinne dziecko, które nie rozumie tego, co się dzieje wokół niego. Nie wie, dlaczego rodzice zostawili go u obcych ludzi. Nieświadomy, że przez swoje żydowskie pochodzenie grozi mu śmierć. Na całe szczęście trafia pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza książka tego, jakże popularnego i chwalonego, autora i takie rozczarowanie. Niestety muszę przyznać, że „Alchemik” to jakiś filozoficzny bełkot. Zaczynając od oklepanego „Kiedy czegoś pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie byś mógł to pragnienie spełnić”, z czym się zupełnie nie zgadzam, po czysty natywizm, kiedy Alchemik mówi: „Przypomniałem ci jedynie to, o czym zawsze wiedziałeś”. Bardzo drażniące.

Sama fabuła, czyli historia młodego człowieka, który tak uwielbiał podróże, że został pasterzem, a później przez swoje sny zaczął szukać skarbu i tworzyć Własną Legendę, nie zachwyciła mnie.

Pierwsza książka tego, jakże popularnego i chwalonego, autora i takie rozczarowanie. Niestety muszę przyznać, że „Alchemik” to jakiś filozoficzny bełkot. Zaczynając od oklepanego „Kiedy czegoś pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie byś mógł to pragnienie spełnić”, z czym się zupełnie nie zgadzam, po czysty natywizm, kiedy Alchemik mówi: „Przypomniałem ci jedynie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka zwróciła moją uwagę swoim kontrowersyjnym tytułem. Później przeczytałam ogólny opis i pomyślałam, że to może być coś ciekawego… myliłam się.

Głównego bohatera, naprawdę, nie chciałabym spotkać w realnym życiu. Wzbudził we mnie dużą odrazę i zniesmaczenie. Nie traktował on kobiet jako osób wartych przyjaźni czy kochania, szanowania, lecz jak przedmioty do zmniejszenia napięcia seksualnego. Nawet Damianę, swoją gosposię, wziął bez pytania jej o zgodę. Jest po prostu obrzydliwy. Na dodatek za swoją samotność obwinia kobiety lekkich obyczajów (nie tylko zawodowe prostytutki, ale też normalne kobiety, którym płacił nawet jeżeli tego nie chciały, albo „siłą argumentów, albo argumentem siły”, jak sam przyznał. Może nie potrafił zrozumieć, że kobieta może spać z mężczyzną dla swojej przyjemności, a nie dla pieniędzy). Nie potrafi się przyznać, że jedynym problemem jest on sam.

Spodziewałam się opisu prawdziwej miłości, naprawdę na to liczyłam, ale czegoś takiego tu nie ma! Jedynie fascynacja dziewięćdziesięcioletniego faceta niespełna 14-latką, wyobrażanie sobie, jakby była obok w codziennych sytuacjach, prawie nic z rzeczywistych relacji. Bohater nie rozmawiał z nią, sam powiedział: „wolałem ją śpiącą”, gdy ta powiedziała tylko zdanie albo „zaniepokoiło mnie, że jest aż tak realna, iż nawet może obchodzić urodziny”. Nie wiedział nawet jak ma na imię i nie chciał tego wiedzieć, wolał nadać jej poetyckie imię Delgadina. Więc o jakiej miłości my tu mówimy? Równie dobrze mogła być to każda inna młoda dziewczyna, a przecież nie na tym rzecz polega.

Książka zwróciła moją uwagę swoim kontrowersyjnym tytułem. Później przeczytałam ogólny opis i pomyślałam, że to może być coś ciekawego… myliłam się.

Głównego bohatera, naprawdę, nie chciałabym spotkać w realnym życiu. Wzbudził we mnie dużą odrazę i zniesmaczenie. Nie traktował on kobiet jako osób wartych przyjaźni czy kochania, szanowania, lecz jak przedmioty do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podejście pierwsze…
Ta książka pierwszy raz trafiła w moje ręce, gdy miałam 16 lat, ale po przeczytaniu kilku stron doszłam do wniosku, że nie jestem zainteresowana dalszym brnięciem w tę historię, wydawała mi się zbyt nudna. Odłożyłam ją na później.

Podejście drugie…
Postanowiłam wreszcie po nią sięgnąć. W końcu, wiele ludzi uważa ją za genialną, nowoczesną i jakże wartą przeczytania. Ja jednak mam mieszane uczucia, bo mimo, iż zawierała bardzo ciekawe wątki np. opowieść Jima o matce, albo Jakuba o Natalii, to jakoś całość wywołała u mnie znużenie.

Mam wrażenie, że Jakub jest archetypem mężczyzny dla kobiet początku XXI wieku, podobnie jak Edward Cullen dla nastolatek. Jednak jakoś nie mogę o tym bohaterze myśleć bez nutki sarkazmu. Cały taki idealny – inteligentny, wykształcony, czuły, pełen zrozumienia dla kobiecej natury, no i najważniejsze, jest kobiecy! Ta ostatnia cecha jest wręcz komiczna, chociaż i odstręczająca w pewien sposób (być może to przez moje konserwatywne poglądy w tej kwestii, bo uważam, że mężczyzna ma być mężczyzną, a nie kobietą z innymi cechami biologicznymi). Co nie znaczy, iż uważam, że mężczyzna ma być nieczuły, on także kocha, może być zraniony, cierpieć, ale tutaj przekroczono granicę słodkiego współczucia dla bohatera.

Poza tym, trzeba mieć świadomość, że jest zasada, iż na nieszczęściu innych nie zbuduje się swojego szczęścia. Jakub miał świadomość, że ona jest mężatką i nigdy nie zamierzała odejść od męża. To oczywiście trochę cyniczne z jej strony. Była niezadowolona z tego jak wygląda jej małżeństwo i postanowiła się od tego oderwać, uciec w świat wirtualny.

Brakowało mi normalnych ludzkich relacji, których nie zastąpią chaty, e-maile czy nawet rozmowy przez telefon, których zresztą i tak nie wykonywali zbyt wiele. Nowoczesne środki nigdy tego nie pokonają.

Podejście pierwsze…
Ta książka pierwszy raz trafiła w moje ręce, gdy miałam 16 lat, ale po przeczytaniu kilku stron doszłam do wniosku, że nie jestem zainteresowana dalszym brnięciem w tę historię, wydawała mi się zbyt nudna. Odłożyłam ją na później.

Podejście drugie…
Postanowiłam wreszcie po nią sięgnąć. W końcu, wiele ludzi uważa ją za genialną, nowoczesną i jakże wartą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow, Kai Hermann, Horst Rieck
Ocena 7,5
My, dzieci z d... Christiane Felscher...

Na półkach:

Ta książka poraża realizmem, bo opowiada brutalną prawdę o życiu narkomanów w latach 70. XX w. w Berlinie. Christiane miała dopiero 12 lat kiedy zaczęła palić haszysz, a w wieku 13 lat była ćpunką, „biorącą w żyłę” heroinę, kradnącą i prostytuującą się.

Widzimy jak trudne jest wyjście z nałogu, a wręcz niemożliwe, kiedy po odtruciu wraca się do tego samego środowiska, do tych samych ludzi. Christiane wracała do Detlefa, Stelli, Babsi, niby do chłopaka i przyjaciółek, ale tak nie do końca. Bo zawsze na pierwszym miejscu była heroina, później ludzie, o których zaraz zapominała, gdy tylko nie było ich przez dłuższy czas, bo trafili do więzienia lub odwyk, bo przecież jak każdy narkoman „mogła liczyć tylko na siebie”. Może po wyjeździe z Berlina Christiane bardziej niż zwykle tęskniła za Detlefem, ale nie było to nic dobrego. Nie były to zdrowe relacje, bo zawsze jedno ciągnęło to drugie w stronę narkotyków.

Rodzice (w tym przypadku matka) na początku nie zauważała problemu, nie chciała wierzyć, że z jej córką dzieje się coś bardzo złego, a gdy to wreszcie do niej dotarło, była w ciężkim szoku. Chociaż walczyła, szukała pomocy, tak naprawdę była bezradna. Gdzieś w natłoku obowiązków, pracy, przegapiła moment kiedy można było jeszcze coś zdziałać.

Opowiadanie świetnie pokazuje w jakie bagno może wpaść człowiek, nawet taki młody - dziecko. Jak z każdym „głodem” przekracza się wyznaczoną granicę za którą jest to „dno”. Szukanie klientów, uprawianie z nimi seksu, oddawanie się „kasztanom”, okradanie własnej matki. Każdą granicę, Christiane, przekroczona.

Zwróciłam też uwagę na to jak działała np. opieka społeczna, szkoły w tamtych czasach, jak bezradni byli pracownicy socjalni, nauczyciele . Nie wiedzieli co tak naprawdę mają robić. Kolejny problem to mała liczba miejsc w zakładach, które prowadziły terapie. Na 50 tys. narkomanów tylko 180 miejsc w państwowych ośrodkach terapeutycznych oraz 1100 w prywatnych, to wręcz porażające. Więc nie dziwi tak długi czas oczekiwania na miejsce i rygorystyczna selekcja.

Ta książka poraża realizmem, bo opowiada brutalną prawdę o życiu narkomanów w latach 70. XX w. w Berlinie. Christiane miała dopiero 12 lat kiedy zaczęła palić haszysz, a w wieku 13 lat była ćpunką, „biorącą w żyłę” heroinę, kradnącą i prostytuującą się.

Widzimy jak trudne jest wyjście z nałogu, a wręcz niemożliwe, kiedy po odtruciu wraca się do tego samego środowiska, do...

więcej Pokaż mimo to