-
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2020-06-29
2020-06-26
Dziewięć niesamowitych i niewyobrażalnie emocjonalnych opowiadań, które każde na swój sposób wciągają czytelnika w szereg fantastycznych, rozbudowanych historii.
Różnią się od siebie wszystkim, a jednocześnie mają kilka wspólnych cech. Jednak z pewnością moimi ulubieńcami jest "Kupiec i wrota alchemika", "Wielka cisza" i tytułowy "Wydech". Opowiadają o wszystkim i o niczym, mają w sobie wiele sensu, a jednocześnie wydaje się, że sobie zaprzeczają, ale mają jedną wspólną cechę - są fantastyczne, dając tyle do myślenia.
O tym ile tak naprawdę mamy wolnej woli, a ile w tym przypadku. O przeszłości, która dla jednych jest wiatrem w żagle, a dla innym kamienie w formie kotwicy. O przełomowych chwilach w naszym życiu, które zmieniają wszystko. O rozwoju technologii która wpływa świadomie i nieświadomie na wszystkie nasze ruchu. O wierze która zostaje wystawiana na próbę i o rzeczach ważniejszych i mniej istotnych.
Mimo, że nie przepadam za krótkimi formami, tu byłam mile zaskoczona, ale czasem osiągnęłam wrażenie, że zbyt szybko się skończyły, a ja chciałam czytać więcej. Zostawałam w zawieszeniu, które ciężko było mi przerwać.
Lecz zobaczcie tą okładkę!
Jest niewyobrażalnie przepiękna!
A dla okładkowej sroki, to istne marzenie.
Jednym zdaniem, byłam pod ogromnym wrażeniem tych krótkich form i wciąż jestem, dlatego zachęcam każdego do sięgnięcia po nie.
Dziewięć niesamowitych i niewyobrażalnie emocjonalnych opowiadań, które każde na swój sposób wciągają czytelnika w szereg fantastycznych, rozbudowanych historii.
Różnią się od siebie wszystkim, a jednocześnie mają kilka wspólnych cech. Jednak z pewnością moimi ulubieńcami jest "Kupiec i wrota alchemika", "Wielka cisza" i tytułowy "Wydech". Opowiadają o wszystkim i o...
2020-10-25
Głównym bohaterem tej niecodziennej historii jest Saturnin Markiewicz, a później jego dziadek Tadeusz Markiewicz.
Gdy pewnego dnia dziadek Saturnina przepada bez śladu wnuczek wraz z matką ruszają go szukać. Początkowo błądzą bez celu, aż do momentu pojawienia się pewnej kobiety, która potencjalnie wie, gdzie może być ich dziadek.
Wskazówki i historię, którą opowie im kobieta zmieni wszystko w życiu młodego bohatera. Odkryje zakurzone karty historii, którą ciężko opowiedzieć w kilku zdaniach, a konsekwencje tych wydarzeń z przeszłości na zawsze ukształtowały starego Tadeusza oraz naszego bohatera.
Tak naprawdę do samego końca błądzimy w fragmentach przeszłości, opowiedzianej na stronach tej książki. Im dalej jesteśmy w tej opowieści, tym czułam coraz większy mętlik. Niby wszystko układało się wszystko tak jak powinno, ale brakowało mi czegoś w tej niecodziennej historii. I to drugie dno dostałam w posłowie autora, które praktycznie wszystko wyjaśnia.
Historia jest unikatowa z pewnością warta zapamiętania i przeczytania, jednak stanowczo nie była to książka dla mnie.
Głównym bohaterem tej niecodziennej historii jest Saturnin Markiewicz, a później jego dziadek Tadeusz Markiewicz.
Gdy pewnego dnia dziadek Saturnina przepada bez śladu wnuczek wraz z matką ruszają go szukać. Początkowo błądzą bez celu, aż do momentu pojawienia się pewnej kobiety, która potencjalnie wie, gdzie może być ich dziadek.
Wskazówki i historię, którą opowie im...
2020-05-13
"Klątwa kreatorów" Trudi Canavan to ostatni tom nietuzinkowej i oryginalnej serii "Prawo Milenium", gdzie nasi ulubieńcy - magowie z przeróżnych światów, staną przed wyzwaniem większym niż głosi samo Prawo Milenium.
Gdy nastąpiła śmierć Raena, sądzono, że najgorsze już za nimi. Teraz żaden następca nie zagrażał setkom tysięcy światów i mogli rozpocząć naprawianie ich. To Odnowiciele decydowali, który świat w pierwszej kolejności powinien dostać magię wytworzoną przez Rielle. I chociaż Rielle zapłaciła najwyższą cenę, tracąc swoją nieśmiertelność podejmowała się zadań, jakie stawiał przed nią przywódca Odnowicieli. Jednocześnie czas zyskał dla Rielle wartość nadrzędną, gdyż przed swoją śmiercią chciała odkryć, całą ukrytą prawdę na temat "klątwy kreatorów".
Tymczasem Tyen powrócił do swojego świata i w dość krótkim czasem zyskał poparcie tamtejszego Imperatora i dzięki niemu, stał się dyrektorem magicznej Akademii. Reformy, które przeprowadzał szybko i z pewnością dobrą wolą dla wszystkich były trudne do strawienia tamtejsze ludności, bo utarte schematy i uprzedzenia jest trudniej wykorzenić niż wszyscy na początku myślą.
Wszystkim zaczyna się układać w nowych przydzielonych rolach... Do czasu, gdy pojawia się Dahli - dawniej najwierniejszy sługa Raena. Jego odkrycie zmieni nie tylko świat Rielle, Tyena i Qualla, ale także wszystkich innych, gdyż grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony bezwzględnej istoty, jakiej nikt wcześniej nie spotkał.
Przed Tyenem i Rielle wyzwania z jakimi wcześniej nie musieli się zmierzyć. Przed nimi decyzje, po których już nic nie będzie takie samo i decyzje po których nie będzie już odwrotu, jeżeli pragną uratować światy, muszą poświęcić to, co mają cenniejsze.
Jaki okaże się finał fantastycznej serii "Prawo Milenium?
Trudno jest streścić w kilku zdaniach, jakie jest całe "Prawo Milenium" Trudi Canavan, gdyż ciężko jest go do czegokolwiek porównać.
Mamy tutaj perełkę literacką, jeżeli chodzi o złożoność, różnorodność i rozbudowaną fabułę. Rzadko można spotkać tak dopracowane i tak interesujące otoczenie, nie tracąc jakości.
Zazwyczaj przy zbyt długich opisach, zbyt długich rozważaniach bohaterów jesteśmy tym przytłoczeni i zmęczeni, ale nie tutaj... Tu z wielkim apetytem pożeramy kolejną stronę, pochłaniając to, co serwuje nam autorka, aż do niespodziewanego finału.
I w sumie wszystko byłoby idealne, gdyby nie samo zakończenie, które okazało się zbyt szybkie, zbyt skrócone i pozostawiało niedosyt w porównaniu do całej reszty, chociaż pozostawiało wolną wyobraźnię dla czytelnika.
Nasi bohaterowie zmieniają się zdecydowanie na lepsze. Pasują do nich nowe role, a także nowe wyzwania z jakimi przyszło im się zmierzyć i dlatego tak trudno się z nimi rozstać, kiedy czyta się ostatnią stronę.
Trudno ich nie pokochać, trudno im nie dopingować, trudno się z nimi nie utożsamiać, gdyż to jest drugi fundament tej powieści z wątkiem obyczajowym, którego łakniemy tak samo jak całej reszty.
Sam styl pisaniu Trudi Canavan zdecydowanie różni są od fantastycznych serii. To stopniowanie napięcia i akcji oraz płynności z jaką czytamy wszystkie serie autorki, zawdzięczamy jej naturalnemu talentowi, którego ciężko jest się wyuczyć. To zwyczajnie się czuje - tą lekkość, prostotę i unikatowość.
Podsumowując, to niesamowita, niepowtarzalna i moja ulubiona seria, jaka wyszła z spod pióra Trudi Canavan.
Jeżeli szukacie dojrzałości, złożoności i zaskoczenia to z pewnością ją dostaniecie.
I pozostaje mi tylko serdecznie ją polecić, bo z pewności za jakiś czas ponownie po nią sięgnę, być może jeszcze z większym zachwytem niż teraz.
Jeszcze raz serdecznie ją polecam!
"Klątwa kreatorów" Trudi Canavan to ostatni tom nietuzinkowej i oryginalnej serii "Prawo Milenium", gdzie nasi ulubieńcy - magowie z przeróżnych światów, staną przed wyzwaniem większym niż głosi samo Prawo Milenium.
Gdy nastąpiła śmierć Raena, sądzono, że najgorsze już za nimi. Teraz żaden następca nie zagrażał setkom tysięcy światów i mogli rozpocząć naprawianie ich. To...
2020-12-02
Rin okazała się uzdolnioną szamanką, która zgarnęła ognistą moc potężnego boga Feniksa. I od tego momentu jest niewyobrażalnie potężną bronią na szalkach wojny w rękach możnowładców.
Po straszliwej walce dwóch potężnych armii, kraj liże rany i szykuje się do kolejnej długiej, męczącej wojny. Lecz dla Rin to jest drugorzędna walka. Jej najważniejszym celem jest cesarzowa Su Daji, która z zimną krwią rozpętała to całe piekło. I tylko jej śmierć jest w stanie ukoić krwawiące serce Rin i ugasić dzikich mord Feniksa.
Lecz kiedy nadarza się okazja, aby to wszystko zakończyć, wszystko toczy się inaczej niż Rin planowała. Cesarzowa uciekła i żeby ponownie się z nią spotkać, musi stoczyć wiele nadchodzących bitew, wiele przecierpieć, stracić, a także wiele zrozumieć. Więc kto okaże się wielkim kłamcą w tej morderczej grze? Komu Rin będzie mogła zaufać?
Dopiero po tym odkryje, gdzie leży prawda i co należy z tym zrobić, ale czy wtedy nie będzie już za późno?
Trylogie mają to do siebie, że druga część zazwyczaj jest tomem przeczekania, lecz nie w tym przypadku. Tutaj z pewnością poziom wydarzeń i rozgrywającej się akcji osiągnęło apogeum i wybuchło w finale drugiego tomu, odkrywając kolejne dno tej zawiłej, krwawej historii.
Wraz z całą pędzącą akcją, a także rosnącym napięciem towarzyszyło mi wiele zapomnianych emocji tj. podekscytowanie, zniecierpliwienie i zaskoczenie. Teraz czuję tą rosnącą pustkę, jaką mam po naprawdę dobrej książce.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko poczekać na ostatni z pewnością fantastyczny finałowy tom "Wojen makowych", po których mogę być pewna tylko jednego, że nic nie jest pewne.
Rin okazała się uzdolnioną szamanką, która zgarnęła ognistą moc potężnego boga Feniksa. I od tego momentu jest niewyobrażalnie potężną bronią na szalkach wojny w rękach możnowładców.
Po straszliwej walce dwóch potężnych armii, kraj liże rany i szykuje się do kolejnej długiej, męczącej wojny. Lecz dla Rin to jest drugorzędna walka. Jej najważniejszym celem jest cesarzowa Su...
2020-05-30
W drugim tomie Bryce Quinlan wraz upadłym aniołem Huntem Athalar nadal szukają brakujących wskazówek w sprawie śmierci Daniki, a także innych istot. Mimo, że odkryli już większość kart, nawet o cal nie zbliżyli się do celu, próbując uciec z ślepych zaułków.
Jednak kiedy dowody nabierają nowej mocy, wszystkie elementy układanki wpadają na swoje miejsca, odkrywając kto i co stoi za sprawą śmierci Daniki, co wydarzyło się felernego dnia, ile w to wszystko zamieszana jest Bryce Quinlan, a także ich wspólna przeszłość, kierując nas do przyszłości której zwyczajnie nie można będzie przewidzieć.
No, a teraz mamy czas do wielkiego podsumowania...
Aby połapać się w całej fabule, postanowiłam wszystko rozpisać sobie w schemacie na kartkach i byłam pod wrażeniem, ile wątków wpłynęło na daną sprawę, ile przeróżnych bohaterów miało swój udział i swoje przysłowiowe pięć minut, ile było tam akcji, trudnych do przewidzenia zwrotów akcji, a przede wszystkim emocji, które tak bardzo cenię sobie w fantastyce.
Jedynie, co mi przeszkadzało na samym początku to była zbytnia wulgarność postaci, a także wciśnięte gdzie się dało wspominki o seksie, jednak w drugim tomie jest tego mniej, może nie dużo mniej ale czuć już tą zmianę. Chociaż jak to ostatnio bywa, pisarka ma niezłe parcie na sceny seksu w swoich książkach, tutaj oferuje nam tylko trochę erotyki i jestem trochę przez to zaskoczona, ale na plus zwłaszcza po Szklanym Tronie i Dworach.
Bohaterowie Księżycowe Miasta to cała śmietanka najlepszych istot, którymi "jarają" się fani high fantasy. W nowym zarysie mamy tutaj fae, wilki, mer, wiedźmy, czarodziejki, kosiarzy, wampiry, anioły, demony piekielne i książęta, ogniste zjawy, ludzi i wiele innych pomniejszych postaci, które każda cechuje pewna odmienność i oryginalność. Każdy znajdzie swojego ulubieńca, któremu z zapartym tchem będzie kibicował do końca.
Jedynie, co może przeszkadzać w trakcie, to że każdy bohater dosłownie emanuje władzą i mocą uwypuklając swój perfekcjonizm. Inaczej to wszystko wygląda w stosunku do głównej bohaterki, która na początku zachowuje się skandalicznie na każdym kroku, pokazując się z najgorszej strony, jednak z czasem Bryce ukazuje tą drugą naturę, która całkowicie rehabilituje się w moich oczach.
I co trzeba dodać na końcu, nie mamy tu zbędnych bohaterów. Każdy ma w tym swój udział, mniejszy lub większy, ale ma.
Przechodząc do wykreowanego świata... Sarah J. Maas ma dar do tworzenia i kreowania miejsc, przez co całe tło, stanowi przyjemny i wciągający element w trakcie opowieści. Można na początku się pogubić, co gdzie jest, z czym się to wiążę, jednak autorka konsekwentnie nam o nich przypomina, przez co łatwo utrwalają się w głowie czytelnika, wspomagane także fantastyczną, przepiękną mapką.
Jeżeli chodzi o akcję i napięcie, to w drugim tomie rozpędzały się jak kolejka górska, przez trudno było przerwać choć na chwilę... A na koniec ten nieprzewidywalny długi i fantastyczny finał, który poruszył we mnie każdą najmniejszą strunę. Uwielbiam te emocje, które kipiały z każdej strony, chociaż trzeba przyznać, że tą książkę cechuje główne nienawiść, żądza, cierpienie i smutek. Mam nadzieję, że w następnej będzie tego mniej, a więcej tych "epickich, chwytających za serce momentów" i wyciskaczy łez.
Ach... i ta przecudna okładka, od której nie mogę oderwać wzroku.
Podsumowując...
Księżycowe Miasto to fantastyczna, oryginalna i niezwykła opowieść dla dorosłych, którzy łakną dobrej akcji, wciskającego w fotel napięcia i zaskoczeń, epickich momentów i uniwersalnych prawd na temat miłości i przyjaźni.
Przez co na koniec jako czytelnik uśmiecham się szeroko, wiedząc, że za niedługo znów ją przeczytam być może też z taką samą, wielką pasją jak teraz i będę wiedzieć, że to nie był zmarnowany czas, ale niezwykła przygoda, którą będę chciała powtórzyć.
Serdecznie ją Wam polecam!
W drugim tomie Bryce Quinlan wraz upadłym aniołem Huntem Athalar nadal szukają brakujących wskazówek w sprawie śmierci Daniki, a także innych istot. Mimo, że odkryli już większość kart, nawet o cal nie zbliżyli się do celu, próbując uciec z ślepych zaułków.
Jednak kiedy dowody nabierają nowej mocy, wszystkie elementy układanki wpadają na swoje miejsca, odkrywając kto i co...
W ciągu kilku minut świat Macieja Tomskiego rozpada się na kawałeczki. W ciągu jeden chwili traci on żonę Janinę, a jego dzieci matkę. Przechodzi wszystkie fazy żałoby od niedowierzania i zaprzeczania, akceptacji i rozsypki, mobilizacji i drążeniu do prawdy, aż w końcu akceptacji i zrobienia pierwszego kroku do przodu.
W tych wszystkich etapach żałoby Maciej odkrywa nieznane dotąd życie żony, które być może przeoczył, przez natłok obowiązków i kłótni, jednak sam również odnajduje w tym wszystkim to, o czym dawno zapomniał, a powinien pamiętać, czyli sens życia.
Tą książkę czytało mi się znacznie szybciej i lżej niż wszystkie wcześniejsze książki autora. Nie wiem dlaczego, ale czułam w niej cały wachlarz emocji przenikający bohaterów w danej chwili. Interesująca i wciągająca zagadka kryminalna, w której i tak możemy sami zinterpretować koniec powieści. Mnóstwo tropów, mnóstwo zagadek i zwrotów akcji.
Jednym zdaniem to była naprawdę bardzo dobra książka, jak wszystkie do tej pory książki Wojciecha Chmielarza.
W ciągu kilku minut świat Macieja Tomskiego rozpada się na kawałeczki. W ciągu jeden chwili traci on żonę Janinę, a jego dzieci matkę. Przechodzi wszystkie fazy żałoby od niedowierzania i zaprzeczania, akceptacji i rozsypki, mobilizacji i drążeniu do prawdy, aż w końcu akceptacji i zrobienia pierwszego kroku do przodu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW tych wszystkich etapach żałoby Maciej odkrywa...