-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-05
2024-05
Żyjemy w czasach, gdzie proceder nielegalnego usuwania śmieci, jest nadal wszechobecny. Walka z nim jest niezwykle trudna i czasochłonna, a mafia śmieciowa sięga naprawdę głęboko. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że społeczeństwo wydaje na niego ciche przyzwolenia.
Agata Kunderman w swojej drugiej powieści „Wody czerwone” nie boi się poruszać niewygodnych tematów, jakimi jest mobbing czy też właśnie nielegalne składowiska śmieci. Pisze o nich szczegółowo, czasami nawet aż za bardzo, co trochę zaczęło mnie już męczyć. Podobnie jak non stop powtarzany proces parzenia herbaty przez główną bohaterkę. Czytelnik podążający za fabułą, niejednokrotnie będzie zastanawiał się nad gangami śmieciowymi i zapewne od razu skojarzy pewne obrazy z własnego życia, w których mógłby być świadkiem takiego procederu. Autorka w tej historii stara pokazać się nam, jak wiele szkód wywołują takie poczynania, jak bardzo zaśmiecania naszych ziem, prowadzi do tragicznych w skutkach konsekwencji. Konsekwencji, w których nasze istnienie w niedalekiej przyszłości, staje się coraz bardziej zagrożone.
Mobbing to również dość kontrowersyjny temat, bowiem bardzo trudno o jego udowodnienie. Oprawca zazwyczaj czuje się bezkarny, zaś jego ofiary- totalnie bezbronne. Musimy pamiętać, że mobbing jest karalny i trzeba o nim głośno i często mówić, by potencjalne ofiary wiedziały, gdzie szukać pomocy w razie „W”.
Jak możecie się domyślać, ten kryminał jest nadzwyczaj ekscytujący, pełen intryg, sekretów oraz przeróżnych emocji. Wciąga od początku, aż do ostatniej strony. Przyznam, że autorka wprowadziła tutaj nieco zamieszania, bowiem początkowe rozdziały dotyczące wydarzeń z przeszłości, zawierają sporo niedomówień, są niedokończone, a jest ich kilka. Na całe szczęście, finałowo są one doprecyzowane i tworzą dobrze połączoną historię. Historię, która zaciekawi każdego, kto gustuje w kryminałach i to nie koniecznie tych krwistych.
Bohaterowie frapujący, wyraziści i zadziorni. Anita Starska, młoda, ambitna i zdeterminowana policjantka, która wbrew nieprzychylności kolegów z pracy, powoli odkrywa mroczną i niebezpieczną prawdę. Pomaga jej w tym z pozoru egoistyczny, zadufany w sobie pan prokurator z wielkiego miasta, Feliks Niemiłko. Ten dynamiczny duet to gwarancja dobrego kryminału. Ciekawie mnie jak dalej rozwinie się ich wzajemna relacja, bo coś tam iskrzy, coś się tli, ale jeszcze nie mają odwagi.
„Wody czerwone” określone są jako kryminał, jednak dla mnie bardziej przypominają thriller. I to dobry thriller, dlatego zachęcam do bliższego zapoznania się z twórczością Pani Agaty.
Żyjemy w czasach, gdzie proceder nielegalnego usuwania śmieci, jest nadal wszechobecny. Walka z nim jest niezwykle trudna i czasochłonna, a mafia śmieciowa sięga naprawdę głęboko. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że społeczeństwo wydaje na niego ciche przyzwolenia.
Agata Kunderman w swojej drugiej powieści „Wody czerwone” nie boi się poruszać niewygodnych...
2024-04
Masz wszystko to, o czym marzy wiele kobiet. Wspaniały dom, pieniądze, wymarzona praca, cudowny syn i kochający mąż. Doskonałość sama w sobie. A jednak czegoś Ci zabrakło, bowiem postanowiłaś tę jedną noc spędzić z kimś innym. Noc, o której nie będziesz mogła zapomnieć, a wyrzuty sumienia zaczną Ciebie niszczyć powoli, acz systematycznie. Rozwiązaniem jest terapia małżeńska, ale inna, nieszablonowa. To tylko 10 kroków do sukcesu. Już na początku wyznajesz mężowi częściową prawdę, po której wszystko się zmieni. Na jaw wyjdą sekrety, które każdy chciałby ukryć jak najgłębiej. Ich rezultat będzie tragiczny!!!
"Doskonała para" autorstwa duetu, Greer Hendricks oraz Sarah Pekkanen, to ogromnie wciągający i szokujący thriller psychologiczny. Mroczny, niebezpieczny i nieobliczalny, podobnie jak jego bohaterowie. Bohaterowie, którzy z pozoru wiodą szczęśliwe i spokojne życie, jednak całe zło tkwi wewnątrz ich domu, wzajemnych relacji, a nawet i w ich sercach.
Akcja toczy się umiarkowanie, ale ze sporą dawką dokładności, która umożliwia głębszy wgląd w przebieg tej nietypowej terapii, jaką funduje Marissie i Matthew, Avery. Wraz z panią psycholog oraz Marissą, możemy wspólnie uczestniczyć w ich poczynaniach. Natomiast mocne i nieprzewidywalne zakończenie, wbiło mnie w fotel. Tego to się nie spodziewałam. Przez niemalże całą książkę, miałam swoje zdecydowane typy, odnośnie złych charakterów tejże historii. I tutaj również moje podejrzenia zaszły w ślepe zaułki.
Ta powieść intryguje, pochłania, ekscytuje. Z jednej strony mamy małżeństwo nieidealne ( dla mnie to norma), w którym to ona dopuściła się zdrady. Wraz z przyznaniem się do winy, na jaw wychodzą coraz bardziej mroczne tajemnice obydwóch stron. Po drugiej stronie barykady jest charyzmatyczna Avery i jej niecodzienne metody terapii. Metody, dzięki którym po nitce do kłębka doszła do prawdy o związku Bishopów i ich przeszłości. Dodatkowo pozostali bohaterowie, jak ojciec Mathew, jego była dziewczyna oraz wspólny przyjaciel pary, oni również nieźle namieszają w tej historii.
I choć książka ma 480 stron, czyli dość sporo, to wprost nie mogłam się od niej oderwać. Z nią było ciekawie, fascynująco, z dreszczami emocji, ale i lekko, przyjemnie. To lubię! Lubię i polecam.
Masz wszystko to, o czym marzy wiele kobiet. Wspaniały dom, pieniądze, wymarzona praca, cudowny syn i kochający mąż. Doskonałość sama w sobie. A jednak czegoś Ci zabrakło, bowiem postanowiłaś tę jedną noc spędzić z kimś innym. Noc, o której nie będziesz mogła zapomnieć, a wyrzuty sumienia zaczną Ciebie niszczyć powoli, acz systematycznie. Rozwiązaniem jest terapia...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04
Odkąd przeczytam moją ostatnią powieść Guillaume Musso, minęło trochę czasu. Czułam przesyt jego książkami i dałam nam odpoczynek. Aż kilka dni temu zauważyłam na empikgo "Gdzie jest Angelique" i pomyślałam, że to chyba właściwy moment na powroty.
Niestety, już od pierwszych rozdziałów jakoś nie mogłam się wczuć w tę historię, a jej bohaterowie zaczynali mnie irytować. Powolna akcja nie dodawała atrakcyjności, a wszechobecna dwulicowość postaci, działała mi na nerwy. I choć fabuła zawiera wiele ciekawych tajemnice, mrocznych intryg oraz nieobliczalnych bohaterów, to nijak nie mogłam się do niej przekonać. Czytając ją, ogromnie się męczyłam. Na całe szczęście nie jest to zbyt obszerna powieść. Powieść, na której się zupełnie zawiodłam.
Odkąd przeczytam moją ostatnią powieść Guillaume Musso, minęło trochę czasu. Czułam przesyt jego książkami i dałam nam odpoczynek. Aż kilka dni temu zauważyłam na empikgo "Gdzie jest Angelique" i pomyślałam, że to chyba właściwy moment na powroty.
Niestety, już od pierwszych rozdziałów jakoś nie mogłam się wczuć w tę historię, a jej bohaterowie zaczynali mnie irytować....
2024-04
Piotr Kościelny już kilkukrotnie udowodnił mi, że warto sięgnąć po Jego książki. Tak więc, jak tylko widzę w bibliotece jakąś pozycję z Jego nazwiskiem na okładce, nie waham się. I tak razem wracamy do domu. Miejsca, gdzie czuję się kochana, bezpieczna, spokojna i szczęśliwa.
Jednak nie każdemu dom kojarzy się tak przyjemnie. Przemoc w rodzinie, alkoholizm, molestowanie, kłótnie- takie rzeczy także się zdarzają-niestety. Wówczas to miejsce jest pełne strachu, bólu i cierpienia.
"Dom" Piotra Kościelnego m.in. opisuje właśnie tę mroczną, nieprzyjemną stronę tego miejsca. Akcja, na jednej płaszczyźnie czasowej, toczy się w domu dziecka we Wschowie i to dotyczy przeszłości pewnych bohaterów. Z drugiej strony mamy to samo miasto, teraźniejszość i nagłe samobójstwo dwojga mężczyzn w bardzo krótkim odstępie od siebie. Tutejsza policja sprawę śmierci tych mężczyzn zamyka bardzo szybko, ale tylko Marta Lipowicz- nowa policjantka, przybyła z Warszawy, zauważa pewne luki w śledztwie i na własną rękę stara się odkryć prawdę. Prawdę, która swoje korzenie ma w odległej przeszłości- mrocznej, nieobliczalnej i nierozliczonej.
Po takiej fabule można było się spodziewać dynamicznej akcji, jej nagłych zwrotów. Ale tak nie było. Tempo w rzeczywistości jest umiarkowane i już dość szybko poznajemy tożsamość mordercy. Jednak całościową prawdę poznamy dopiero pod koniec, bowiem tam jest zaskakująco, szokująco i nieobliczalnie.
Głowna bohaterka bardzo mnie zaintrygowała. Jest bystra, charyzmatyczna i zdeterminowana. Co do reszty postaci, to przyznam, że potrafią zajść za skórę. Cała kryminalny pion w policji to grupa zazdrosnych, leniwych mężczyzn włącznie z naczelnikiem i komendantem oraz jedna podporządkowana kobieta, która ma swoje za uszami. Ich po prostu nie da się lubić. Mocno zafrapowała mnie osoba mordercy, któremu szczerze współczułam, momentami nawet i rozumiałam, a który znikąd nigdy nie miał wsparcia. Wsparcia, którego tak bardzo niegdyś potrzebował, a które mogłoby zmienić życie wielu osobom.
I choć ta powieść jest dość obszerna, to połknęłam ją migiem. Jak tylko zaczęłam czytać, nie mogłam się oderwać. A emocje jakie z nią doświadczałam, nie pozwalały długo zasnąć. Szczerze polecam innym czytelnikom, choć temat główny tej fabuły jest wstrząsający.
Piotr Kościelny już kilkukrotnie udowodnił mi, że warto sięgnąć po Jego książki. Tak więc, jak tylko widzę w bibliotece jakąś pozycję z Jego nazwiskiem na okładce, nie waham się. I tak razem wracamy do domu. Miejsca, gdzie czuję się kochana, bezpieczna, spokojna i szczęśliwa.
Jednak nie każdemu dom kojarzy się tak przyjemnie. Przemoc w rodzinie, alkoholizm, molestowanie,...
2024-04
Zimowy dzień, prywatna wyspa i grupa przyjaciół, pragnąca nieco się zabawić. Karnawał jest do tego idealnym czasem, a wyspa Czarci Ostrów dodaje intymności. Gdy wszyscy goście dopływają na miejsce, rozpoczyna się świętowanie. Nie odstrasza ich nawet martwy kruk tuż przed domem. Zapewne to psikus któregoś z nich, by podkręcić atmosferę. Nawet nie domyślają się, jak bardzo daleko są od prawdy i co ich w rzeczywistości tutaj czeka- bezwzględny morderca, który już rozpoczął swoją chorą zabawę. Zabawę, z której tylko garstka ujdzie z życiem! Dwadzieścia lat później obraz tej masakry nadal towarzyszy ocalałym, zabierając im spokój i poczucie bezpieczeństwa. Ale przecież to dawno za nimi. Nic bardziej mylnego, jeden list z jednoznaczną wiadomością i potwory powracają. Teraz czeka ich ponowne starcie z tym mrocznym demonem, a na szali jest nie tylko ich własne życie, ale najbliższych.
Fabuła zapowiadała się wyjątkowo intrygująco i ciekawie. Jak tylko zaczęłam czytać, przepadłam. Opowieść poprowadzona dwutorowo- przeszłość i teraźniejszość, z każdym kolejnym rozdziałem podsycała moje emocje, rozbudzała wyobraźnię, a także budziła dreszcze niepokoju i lęk. Tak bardzo się wczułam w tę historię, że czułam jakby i ja była na tej wyspie wraz z jej bohaterami. Podążając ich tropem, czułam tę mroczną i jakże niebezpieczną atmosferę, wszędzie czającą się niepewność, brak zaufania oraz przeogromny strach. Nowe rozdziały odkrywały coraz więcej tajemnic z tamtego pobytu na wyspie. Praktycznie wszystkich się domyśliłam, prócz tego kim tak na prawdę był morderca. I tutaj przeżyłam szok i niedowierzanie. Ten element wydał mi się nico zbyt przerysowany, aczkolwiek dodał mocniejszego akcentu tejże historii. Dzięki niemu również te opisy teraźniejszych wydarzeń stają się bardziej przejrzyste i zrozumiałe dla czytelnika. I tak powstaje jedna spójna całość- mocna, mroczna i szalenie niebezpieczna. Podobnie jak i morderca z Czarciego Ostrowa. BRRR!
Autorka mogła nieco dokładniej scharakteryzować naszych bohaterów. Miałam wrażenie, że tylko postacie Amelii, Roberta i Kai zostały precyzyjniej wykreowane, pozostali stanowili jedynie tło. Szkoda, bo czułam, że w nich również tkwi potencjał.
Całość wypadła świetnie, podobnie jak i pozostałe książki tejże autorki. Oczywiście polecam zapoznać się Wam z tym thrillerem, szczególnie gdy jesteście wielbicielami stylu domestic noir.
Zimowy dzień, prywatna wyspa i grupa przyjaciół, pragnąca nieco się zabawić. Karnawał jest do tego idealnym czasem, a wyspa Czarci Ostrów dodaje intymności. Gdy wszyscy goście dopływają na miejsce, rozpoczyna się świętowanie. Nie odstrasza ich nawet martwy kruk tuż przed domem. Zapewne to psikus któregoś z nich, by podkręcić atmosferę. Nawet nie domyślają się, jak bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Przyjaciółka" B.A.Paris to mój kolejny prezent urodzinowy, na którego już nie mogłam się doczekać, by przeczytać. I tak na zmianę z książkami z biblioteki, przyszedł czas i na nią.
Jest to historia małżeństwa Iris oraz Gabriela, którzy wiodą spokojne życie. Ich córka niebawem uda się na studia, tymczasem zajęła się wolontariatem w innym kraju, więc oboje mają cały dom tylko dla siebie. Ich codzienność zakłócił niedawny wypadek w kamieniołomie, w wyniku którego zginął młody mężczyzna, a Gabriel był przy nim w ostatnich minutach jego życia. To bardzo mocno wpłynęło na mężczyznę oraz jego małżeństwo. Jakby tego było mało- nagle do ich domu sprowadza się wspólna przyjaciółka, Laure. Kobieta ma problemy z mężem Pierrem i postanawia odpocząć, by przemyśleć pewne rzeczy właśnie u Iris. Początkowo jest przyjemnie, jednak z każdym dniem ta przyjaźń staje się męcząca, niemalże toksyczna. Punktem kryzysowym jest nagła śmierć Laure oraz Pierra. Podejrzenia podają na żonę, ale ta już nie może się sama bronić. Czyżby dopadły ją wyrzuty sumienia i sama postanowiła się zabić. Tylko jedna osoba zna całą prawdę, jednak za wszelką cenę będzie walczyć, by nikt jej nie odkrył.
Czyż ta fabuła nie wygląda na ciekawą? Sami to rozważcie. Dla mnie jest ona pełna emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Mroczne tajemnice, jeden młodzieńcy błąd i ich dotychczasowy świat powoli legnie w gruzach, chyba że ktoś to powstrzyma. Wszakże na szali jest życie kilku rodzin.
Autorka w doskonały sposób opisała zawiłość ludzkich relacji, zarówno tych rodzinnych, jak i sąsiedzkich, przyjacielskich. Tutaj najważniejsze jest, by sekrety nie wyszły poza Twój umysł. Tylko jak długo sam będziesz w stanie okłamywać innych, zmagając się z własnymi demonami? Jak daleko posuniesz się, by ratować własną skórę i najbliższych? Na te i na inne pytania, odpowiedzi szukajcie w lekturze "Przyjaciółki". Lekturze, w której niepewność, wzajemne podejrzenia, rosnące z każdym dniem ogromne napięcie, buzujące coraz częściej negatywne emocje u bohaterów, tylko napędzają akcją, dodając jej atrakcyjności, nieobliczalności i niebezpieczeństwa.
Na niewielki minus zasługuje zakończenie, które choć jest mocne, wstrząsające, to dla mnie mało realne, ponieważ nawet ci zaślepieni uczuciem, dostrzegają pewne nieścisłości, mają swoje mroczne domysły o osobach, z którymi spędzają tak wiele czasu. To, że niektórzy nie dopuszczają do świadomości tych elementów to jedno, ale tutaj każdy miał wręcz klapki na oczach. Absurdalne. Żadnych podejrzeń, wątpliwości, zawahania-NIC. Tego zupełnie nie rozumiem.
Całościowo ta powieść wypada bardzo dobrze. Wciąga, ekscytuje, szokuje. Czytając ją, towarzyszysz jej bohaterom w ich codziennym życiu, w licznych osobistych kryzysach. Współczujesz im, bo w tak krótkim czasie doświadczyli tylu traumatycznych przeżyć, a później następuje mocny, porażający finał. Ta książka jest warta uwagi- zapamiętajcie!
"Przyjaciółka" B.A.Paris to mój kolejny prezent urodzinowy, na którego już nie mogłam się doczekać, by przeczytać. I tak na zmianę z książkami z biblioteki, przyszedł czas i na nią.
Jest to historia małżeństwa Iris oraz Gabriela, którzy wiodą spokojne życie. Ich córka niebawem uda się na studia, tymczasem zajęła się wolontariatem w innym kraju, więc oboje mają cały dom...
2024-04
Liza i Orest to nietuzinkowy duet-komisarz i profiler. Duet, który od samego początku jakoś nie do końca trafił w moje gusta. Ona nadal jest arogancka, ale już nie tak bardzo jak w poprzednich tomach, a on stale łasi się do niej niczym mały kociak. Ich wzajemna relacja jest niedojrzała i tak też się wobec siebie zachowują, co mnie zniechęca. Miałam nadzieję, że w pewnym momencie autor doda im ikry, charyzmy, no i się zawiodłam. Nadal są dość bezosobowi.
Co zaś się tyczy fabuły, to mam wrażenie, że wdarł się w nią chaos, choć zarys jest ciekawy. Motyw zbrodni intryguje, podobnie jak sam sprawca. Szkoda, że jego przeszłość nie została bardziej rozbudowana, bo tam kryje się sporo ciekawostek. Im więcej czytałam, tym całość wydawała mi się coraz mocniej surrealistyczna, przekombinowana. Policyjne śledztwo również mało atrakcyjne- jakby zabrakło weny , zarówno autorowi, jak i bohaterom.
Jak widać, całość wypada przeciętnie, bo jest pomysł frapujący, jednak wykonanie posiada więcej słabych stron niż tych pozytywnych. W sumie to cieszę się, że to już koniec.
Liza i Orest to nietuzinkowy duet-komisarz i profiler. Duet, który od samego początku jakoś nie do końca trafił w moje gusta. Ona nadal jest arogancka, ale już nie tak bardzo jak w poprzednich tomach, a on stale łasi się do niej niczym mały kociak. Ich wzajemna relacja jest niedojrzała i tak też się wobec siebie zachowują, co mnie zniechęca. Miałam nadzieję, że w pewnym...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03
"Mord" Maxa Czornyja posiada wyjątkowo okrutną fabułę, pełną brutalności i nieobliczalności. A to za sprawą bestii, która okalecza brzemienne kobiety, dokonując aborcji i to w ostatnich fazach ciąży. Masakra.
Mi jako matce ciężko czytało się tę części ze względu właśnie na fabułę, która dość mocno na mnie oddziaływała. Motywu mordercy nijak nie jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować, podobnie jak i jego otoczenie.
Postać Lizy oraz Orest również jakoś specjalnie nie dodawała atrakcyjności. On może i ma zadatki na doskonałego śledczego, lecz brak mu wiary w siebie i dynamiki. Za to Liza nadal działa mi na nerwy. Niby i jest nieco okiełzana ze swoim temperamentem i arogancją, ale nadal brak jej ogłady, szacunku do drugiego człowieka oraz empatii. Choć w głębi duszy skrywa ona w sobie sporo wrażliwości, delikatności, samotności, to godność oraz ego nie pozwala jej na opuszczenie gardy. Szkoda, bo stałaby się bardziej ludzka i lubiana przeze mnie.
Akcja dynamiczna, ociekająca krwią niewinnych, ich cierpieniem oraz bezsilnością organów ścigania. I choć ta seria nie należy do moich ulubionych, to w stosiku z biblioteki czeka jeszcze czwarty tom, który zamierza przeczytać. Jednak nie z niecierpliwością, bo w końcu i na niego przyjdzie pora. Ale w zanadrzu jest jeszcze kilka innych, znacznie ciekawszych tytułów.
"Mord" Maxa Czornyja posiada wyjątkowo okrutną fabułę, pełną brutalności i nieobliczalności. A to za sprawą bestii, która okalecza brzemienne kobiety, dokonując aborcji i to w ostatnich fazach ciąży. Masakra.
Mi jako matce ciężko czytało się tę części ze względu właśnie na fabułę, która dość mocno na mnie oddziaływała. Motywu mordercy nijak nie jestem w stanie zrozumieć i...
2024-03
Moje pierwsze spotkanie z duetem Liza Langer, Orest Rembert nie należał do zbyt udanych, a to za sprawa pani komisarz. Jej egoizm, arogancja działała mi na nerwy.
Na całe szczęście w "Grobie" Maxa Czornyja nasza główna bohaterka nieco się uspokoiła, ale tylko odrobinę. Nadal jest obcesowa, niekulturalna, tylko momentami udaje jej się nad tym zapanować. Orest nieco zyskuje w moich oczach, jego postać staje się bardziej charyzmatyczna, ciekawa. Zaś największy plus za relację między panią komisarz a profilerem. Tutaj robi się intrygująco, ekscytująco i dynamicznie. Mam nadzieję, że w późniejszych tomach ten związek nabierze rumieńców.
Fabuła frapująca, w odpowiednim tempie, pełna tajemnic i ślepych zaułków. Policyjne dochodzenie przyciąga uwagę i pozwala czytelnikowi na własną interpretację faktów oraz poszlak.
Zakończenie interesujące, wciągające i doskonale spasowane z całością owej historii. Historii, która wypadła znacznie lepiej od swojej poprzedniczki. Niebawem sięgnę po kolejny tom z tej serii, który już czeka na półce.
Moje pierwsze spotkanie z duetem Liza Langer, Orest Rembert nie należał do zbyt udanych, a to za sprawa pani komisarz. Jej egoizm, arogancja działała mi na nerwy.
Na całe szczęście w "Grobie" Maxa Czornyja nasza główna bohaterka nieco się uspokoiła, ale tylko odrobinę. Nadal jest obcesowa, niekulturalna, tylko momentami udaje jej się nad tym zapanować. Orest nieco zyskuje...
2024-03
"Spirala" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Igora Brejdyganta, które uważam za dość udane. Może nie było ogromnych zachwytów, ale całość czytało mi się lekko i przyjemnie.
Fabuła pełna intryg, tajemnic, niebezpiecznych sytuacji, szemranych typków. Początkowo akcja rozwija się bardzo spokojnie, a nasza główna bohaterka ma sporo miejsca na przemyślenia, którymi dzieli się z czytelnikami. Na szczęście później tempo wzrasta, robi się ekscytująco i ciekawie.
No może z perspektywy już przeczytanej książki, owa historia wydaje się bardzo naciągana, a postać religijnej, ułożonej i dystyngowanej żony wysoko postawionego ministra, nagle staje się tajną agentką, łamiącą wszelkie zasady, działającą na szkodę swojej rodziny, przyjaciół, kraju. Dominika jest tutaj aż nadto przerysowana.
Pozostali bohaterowie także nie wykazali się czymś wyjątkowym w moich oczach. Mąż Dominiki wiedziała na prawdę sporo, a jednak nie zrobił nic, by powstrzymać zbliżającą się klęskę jego rodziny. Jednak jest ktoś, kto mnie mocno zaintrygował. To nikt inny, jak policjant prowadzący dochodzenie w sprawie śmierci kochanki Dominiki, a później nieoceniony pomocnik wyżej wspomnianej kobiety. To mężczyzna, którego przeszłość nie została tutaj nawet zarysowana, ledwo autor coś tam napomknął. A to z kolei wystarczyło, by mnie zafascynować. Szkoda, można było ten wątek nieco bardziej rozwinąć, by całość wypadła jeszcze lepiej. I to chyba ze względu na postać tego policjanta, z chęcią oddawałam się tej lekturze.
Jak widać, ta historia ma swoje minusy, jednak czytając ją odczuwałam przyjemność, prostotę w odbiorze i spokój. Zapewniam, że nie jest to jedyna książka tego autora, bowiem bardzo mnie zaciekawił jego styl pisarski.
"Spirala" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Igora Brejdyganta, które uważam za dość udane. Może nie było ogromnych zachwytów, ale całość czytało mi się lekko i przyjemnie.
Fabuła pełna intryg, tajemnic, niebezpiecznych sytuacji, szemranych typków. Początkowo akcja rozwija się bardzo spokojnie, a nasza główna bohaterka ma sporo miejsca na przemyślenia, którymi...
2024-03
"Samotnia" Anny Kańtoch początkowo zapowiadała się niezwykle intrygująco i emocjonalnie. Znany pisarz kryminalny nagle ulega wypadkowi, w którym traci wzrok. Od tego momentu jego życie zmienia się diametralnie. Zdany na łaskę rodziny, choć ta jakoś specjalnie się tutaj nie wykazuje, oraz świeżo poślubionej żony- drugiej, bo jakoś szczęścia w miłości to Leon nie ma, musi radzić sobie z licznymi przeciwnościami, a przede wszystkim z ogromnymi wątpliwościami, co do jego nowej ukochanej. Leon Cichy jednego jest pewien- jego żona nie jest tym, za kogo się podaje. Niestety, z tymi domysłami zostaje praktycznie sam. Niebawem jego była żona zostaje zamordowana, a ta obecna znika. Co tutaj się dzieje? Na to pytanie Leon zaczyna szukać odpowiedzi, pomimo swojej niesprawności, nagrywając jednocześnie swoje przemyślenia.
Fabuła wygląda ciekawie, prawda? Niestety, całość wlecze się niemiłosiernie, a sam główny bohater jest mi jakoś obojętny. Cały czas uważa się za najmądrzejszego, nieomylnego i niezastąpionego. Szczególnie teraz, gdy jest niewidomy i wymaga pomocy. Zamiast przyznać się do swoich słabości rodzinie, nie ma skrupułów oskarżać ich o najgorsze, a do tego okłamuje każdego, co po pewnym czasie nie wychodzi mu na dobre.
Czytając tę powieść, autorka pokazuje czym jest samotność, jaki ma ona wpływ na nas, jak inni postrzegają osoby niepełnosprawne, jak nie potrafią się odnaleźć w ich towarzystwie. Wolą udawać, że nic się nie stało niż przyznać się do niewiedzy na dany temat. Nasz bohater jest samotny i to nie tylko fizycznie, gdyż mieszka na odludziu, ale i psychicznie, bo woli być sam niż ze swoją rodziną. Rodziną, która niespecjalnie go lubi. Rodziną, która ukrywa przed nim liczne tajemnice. Jedne są banalne, inne poważne i niebezpieczne.
Kańtoch świetnie otuliła ową historię, duszną i mroczną atmosferą, gdzie adrenalina podsyca i tak już wielkie emocje, gdzie nikomu już nie można ufać, a dziś może być twój ostatni dzień. Tuta czytelnik miał stać się częścią tej opowieści i wraz z bohaterem dzielić jego życie. Takie mam wrażenia odnośnie zamysłu pisarki. Jednak do mnie ta książka nie przemówiła aż tak bardzo. Czegoś mi w niej brakowało- nieco więcej dynamiki, znacznie bardziej charyzmatycznych postaci i mocniej rozwiniętego wątku podszywającej się żony. Możliwe również, że z czytaniem trafiłam na słabszy moment w mojej codzienności, przez co i chęci były mniejsze. Niemniej jednak, nie będzie to ostatnia lektura spod pióra tejże autorki, bo na prawdę jestem ciekawa pozostałych książek.
"Samotnia" Anny Kańtoch początkowo zapowiadała się niezwykle intrygująco i emocjonalnie. Znany pisarz kryminalny nagle ulega wypadkowi, w którym traci wzrok. Od tego momentu jego życie zmienia się diametralnie. Zdany na łaskę rodziny, choć ta jakoś specjalnie się tutaj nie wykazuje, oraz świeżo poślubionej żony- drugiej, bo jakoś szczęścia w miłości to Leon nie ma, musi...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02
"Ostre małe cięcia" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tiny Baker, ale z ciekawością sięgnę po Jej debiut. Fabuła, choć zapowiadała się ciekawie, w rzeczywistości okazała się nadzwyczaj chaotyczna. Prowadzona dwutorowo- przeszłość kontra teraźniejszość, czyli tak jak lubię, a jednak tutaj czułam okrutne zagubienie. Te czasowe przeskoki były zbyt dynamiczne i w najmniej spodziewanym momencie, a więc często nie wiedziałam o kim jest mowa i jak to się ma do całości. To trwało praktycznie do samego końca.
Niestety, bohaterowie również nie trafiają w moje gusta. Jedną z przyczyn takie stanu rzeczy, jest to, iż autorka skonstruowała ich jedynie powierzchownie, nie wgłębiając się w ich wcześniejsze przeżycia. A one w znacznie stopniu wpłynęły na to kim i jacy są. Oczywiście, co nieco o tym wspomniała, ale nie wystarczająco, by czytelnik mógł poznać, zrozumieć i zżyć się z naszymi postaciami.
Kolejny minus za liczne, dla mnie niepojęte, bezsensowne i nieodpowiedzialne zachowania Debs, która już od dawna widziała zagrożenie dla siebie i dzieci od strony swojego męża. Zagrożenie z którym nic nie zrobiła, a które rosło każdego kolejnego dnia, aż......... . Tutaj zainteresowani sami muszę sięgnąć po tę książkę, by poznać szczegóły i zakończenie- mocne, pełne emocji, choć przewidywalne.
Pomimo tych minusów, to całość dałam radę przeczytać od deski do deski, niekiedy czując się zaintrygowana, przygotowanym przez autorkę, finishem tej historii. Finishem, który mnie usatysfakcjonował na tyle mocno, że nie żałowałam doczytania jej do końca.
"Ostre małe cięcia" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tiny Baker, ale z ciekawością sięgnę po Jej debiut. Fabuła, choć zapowiadała się ciekawie, w rzeczywistości okazała się nadzwyczaj chaotyczna. Prowadzona dwutorowo- przeszłość kontra teraźniejszość, czyli tak jak lubię, a jednak tutaj czułam okrutne zagubienie. Te czasowe przeskoki były zbyt dynamiczne i w...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02
Wystarczyła chwila, nadmiar emocji oraz niewłaściwe decyzje, by doszło do tragedii. Tragedii, która już na zawsze będzie spędzać sen z powiek naszym bohaterom. Tragedii, która zniszczyła wielu, a to dopiero początek koszmaru.
"Entliczek, pentliczek, gotowy już stryczek, na kogo wypadnie, na tego bęc!" Wystarczy spojrzeć na mroczną okładkę "Źródliska" Ewy Przydrygi oraz powyższą wyliczankę, by wiedzieć, że przy tej lekturze nocka będzie zarwana. Duszna, tajemnicza i pełna grozy atmosfera, jak towarzyszyła mi podczas czytania, napędzała moją ciekawość niczym koń galopujący na łonie natury. Rodzinne animozje, niedopowiedzenia, oddalające się uczucia oraz niszczący sekret sprzed lat, w zderzeniu ze zniknięciem małego Adasia biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Nowoczesny dom, inteligentne urządzenia, a wszystko to z dala od cywilizacji, pośród lasów oraz mglistego jeziora, to ich największa przeszkoda. Przeszkoda, którą ktoś skrupulatnie dla nich zaplonował i teraz zaczyna z nimi grę o przetrwanie. Na szali jest m.in. życie 2-letniego chłopca, ale czy to on jest głównym celem?
Jak można się domyślać, fabuła przedstawia się niezwykle intrygująco i emocjonalnie, bo to właśnie na emocjach głównych bohaterów opiera się owa historia. Historia, która ukazuje trudne rodzinne relacje pomiędzy córkami a ojcem, samymi siostrami oraz małżeństwem jednej z nich. Historia, która pokazuje jak ogromny ból niosą w sobie osoby po stracie ukochanej\ukochanego. Historia, w której autorka pokazuje siłę zemsty zrozpaczonych ludzi oraz potęgę społecznego ostracyzmu.
Pani Ewa doskonale przedstawiła naszych bohaterów, każdego "ubierając" w odrębne cechy charakteru, którzy każdego dnia powoli staczają się na dno, ponieważ kiedyś postąpili nierozsądnie, co doprowadziło do tragedii. I tego właśnie ich zachowania, całej czwórki nie mogę pojąć, zrozumieć i zaakceptować, bo to było okrutne i nieludzkie. I należała im się kara, tylko czy ta , którą otrzymali, była odpowiednia? A może gdyby nie ta cała sytuacja w zamkniętym domu, ich sekret nigdy nie ujrzał by światła dziennego? Bardzo prawdopodobne!
Całość napisana z zachowanie nawet najmniejszych szczegółów- idealnie opisane miejsca, atmosfera jaka im towarzyszy oraz emocje, które kierują naszymi postaciami. To one pozwalają nam zagłębić się w tę historię i wspólnie z bohaterami, podążać, wpierać i rozwiązywać zagadki, byleby tylko ocalić bezbronne, niewinne małe dziecko.
Wystarczyła chwila, nadmiar emocji oraz niewłaściwe decyzje, by doszło do tragedii. Tragedii, która już na zawsze będzie spędzać sen z powiek naszym bohaterom. Tragedii, która zniszczyła wielu, a to dopiero początek koszmaru.
"Entliczek, pentliczek, gotowy już stryczek, na kogo wypadnie, na tego bęc!" Wystarczy spojrzeć na mroczną okładkę "Źródliska" Ewy Przydrygi oraz...
2024-02
Już po pierwszym tomie z Lutą Karabiną wiedziałam, że każda kolejna część będzie jeszcze bardziej nieprzewidywalna, dynamiczna oraz brutalniejsza.
"Nic do stracenia" Przemysława Piotrowskiego ma mroczną, ociekającą krwią fabułę, napędzaną przez rządzę zemsty. Czytelnik nie ma ani chwili wytchnienia, bowiem tutaj sporo się dzieje.
Główna bohaterka jest nie do zatrzymania- ona nie boi się niczego i nikogo, nie ma nic do stracenia, a co najważniejsze, wie co robi. Rozumiem, że autor chciał pokazać kobiecą siłę, determinację oraz serce do walki, ale Luta jest dla mnie zbyt przerysowana, nierzeczywista. W wielu sytuacjach z niedowierzaniem połykałam kolejne rozdziały o jej wyjątkowości, które w normalnym świecie nie miałyby prawa bytu.
Niemniej jednak całość czyta się z ciekawością, odczuwając adrenalinę i niedosyt. Ta pozycja wciąga, intryguje, ale swoją brutalnością oraz przekoloryzowaniem, nieco odtrąca. Czy sięgnę po trzeci tom? Oczywiście, bowiem ten zakończył się frapująco i tajemniczo, co bardzo lubię.
Już po pierwszym tomie z Lutą Karabiną wiedziałam, że każda kolejna część będzie jeszcze bardziej nieprzewidywalna, dynamiczna oraz brutalniejsza.
"Nic do stracenia" Przemysława Piotrowskiego ma mroczną, ociekającą krwią fabułę, napędzaną przez rządzę zemsty. Czytelnik nie ma ani chwili wytchnienia, bowiem tutaj sporo się dzieje.
Główna bohaterka jest nie do zatrzymania-...
2024-02
O twórczości Ewy Przydrygi słyszałam wiele dobrych opinii, ale jakoś nam nie było po drodze. Gdy pod koniec stycznia odwiedziłam pobliską bibliotekę, oddając stosik już przeczytanych pozycji, ruszyła na kolejne łowy. I w sumie rozpoczęłam od regału ze świeżo zakupionym książkami przez bibliotekę i tutaj też zakończyłam podróż. Do domu wróciła aż z 11 nowymi powieściami, a wśród nich są dwie autorstwa Pani Ewy.
Na pierwszy rzut poszła "Pomornica". Jak dotąd nie czytała jeszcze aż tak mrocznej powieści, która wciąga niczym bagno, pochłaniając czytelnika w bezkresną ciemność, nicość. Gdzie tajemnice, nieczyste sumienia, nieobliczalne myśli biorą we władanie naszych bohaterów.
Fabuła toczy się dwutorowo, naprzemiennie pojawiają się rozdziały z przeszłości oraz teraźniejsze. Tylko te obecne bardzo ściśle powiązane są z ty, co miało miejsce 16-ście lat temu. Wówczas na posesji rodziców Julii doszło do morderstwa, a jego ofiarą był młody chłopak. Jak do tego doszło i kto był sprawcą? Pierwsze i jedyne podejrzenia padły na nastoletnią Nastką, która przez wszystkich uważana była za dziwną i niebezpieczną, przez co trafiła na długie lata do szpitala psychiatrycznego, zamiast do więzienia. Tutaj nic nie jest oczywiste.
Nie będę zdradzać więcej z owej fabuły, a o kilku dodatkowych informacjach dowiecie się z opisu na tylnej okładce, i to powinno wystarczyć, by sięgnąć po tę pozycję. Pozycję pełną intryg, sekretów, zawiłości, nienawiści i ogromnego pragnienia zemsty. Tylko kto tutaj się mści?
Ani na moment nie mogła się oderwać od tej lektury, czując napięcie, adrenalinę i strach. Przez cały czas zastanawiałam się, gdzie tkwi prawda o tamtym wieczorze sprzed 16-stu lat. A po zapoznaniu się z zakończeniem, moje domniemania okazały się fiaskiem i to na całe szczęście. I przyznam szczerze, że ten finał mocno mnie zaskoczył. Jak na pierwsze spotkanie z twórczością Ewy Przydrygi, to ten uważam za bardzo udany, a w zanadrzu czeka już "Topieliska".
O twórczości Ewy Przydrygi słyszałam wiele dobrych opinii, ale jakoś nam nie było po drodze. Gdy pod koniec stycznia odwiedziłam pobliską bibliotekę, oddając stosik już przeczytanych pozycji, ruszyła na kolejne łowy. I w sumie rozpoczęłam od regału ze świeżo zakupionym książkami przez bibliotekę i tutaj też zakończyłam podróż. Do domu wróciła aż z 11 nowymi powieściami, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01
Podobno nie ocenia się książek po okładce! No cóż, gdybym kierowała się wyłącznie takim podejście, to zapewne nigdy nie sięgnęłabym po "Rozgrywkę" Allie Reynolds. Aczkolwiek farbowane na czerwono grzbiety przyciągają nieco uwagę. Podobnie jak i opis z tyłu.
Grupa przyjaciół, spotykając się po latach, w małym ośrodku wysoko w górach. Samotni, zdani wyłącznie na siebie, z dala od cywilizacji, a pośród nich domniemany morderca. Taka fabuła brzmi bardzo znajomo, a skoro tak, to i nieco monotonnie oraz powtarzalnie. Jednakże, czytając tę powieść, wcale się nie nudziłam. Klimat gór, mrocznych, niebezpiecznych i nieprzewidywalnych, dodawaj tej historii specyficznego uroku. W takiej sytuacji wystarczyłaby chwilą nieuwagi i każdy, nawet najbardziej doświadczony miłośnik gór, stałby się kolejną ofiarą zimowego krajobrazu.
Akcja owej lektury toczy się spokojnie, umiarkowanie, tylko czasami nabiera nieco intensywniejszego tempa( głównie dotyczy to ostatnich rozdziałów). A skoro tak, to wiele fragmentów możnaby pominąć, a inne znacznie bardziej rozbudować.
Co do bohaterów, to mam tutaj bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony jestem świadoma, że przedstawione towarzystwo miłośników sportów zimowych, jest specyficzne, to jednak ich relacje dość mocno mnie zaskakiwały. Szczególnie dotyczy to tych toksycznych relacji, które niszczą, ale i fascynują zarazem. To znajomości, których się wystrzegasz, bo niosą ci same komplikacje, a mimo to bez nich nie potrafisz żyć. Taką postacią była Saskia- znienawidzona przez wszystkich, ale i ogromnie uzależniająca. To ona stała się ich przeznaczeniem, kością niezgodny, śmiertelnym zagrożeniem. I choć mocno się starałam, to nijak nie potrafiłam zrozumieć bohaterów.
Całość, choć zawiera kilka minusów, to jej przeczytanie dało mi przyjemność. Przedstawiona historia mnie zaciekawiła, a wspomógł to górski i nieprzenikniony klimat. I choć sama nie przepadam za śniegiem, górami zimą, to takie miejsce i czas na fabułę to przepis na idealne zbrodnie, pełne tajemnice.
Podobno nie ocenia się książek po okładce! No cóż, gdybym kierowała się wyłącznie takim podejście, to zapewne nigdy nie sięgnęłabym po "Rozgrywkę" Allie Reynolds. Aczkolwiek farbowane na czerwono grzbiety przyciągają nieco uwagę. Podobnie jak i opis z tyłu.
Grupa przyjaciół, spotykając się po latach, w małym ośrodku wysoko w górach. Samotni, zdani wyłącznie na siebie, z...
2024-01
Za mną kilka książek S.K. Tremayne i każda trafiła w moje gusta czytelnicze, więc Jego powieści biorę bez wahania.
Oczywiście w przypadku "Asystentki" nie było inaczej. Od samego początku fabuła mocno mnie wciągnęła, choć miejscami stawała się nieco monotonna, jednak później każdy kolejny rozdział nabierał charakteru i tempa.
Wirtualni asystenci, których zadaniem jest ułatwienie nam codzienności, zaspokojenie podstawowych społecznych potrzeb- przecież każdy o tym marzy! Ale czy nie jest to jeden ze sposobów na kontrolowanie naszego życia? Czy w pewnym momencie nie zawładną one naszą przyszłością? W sumie to chyba właśnie jest taki zamysł ich twórców- by nami sterować. Ja osobiście nie należę do fanów nowoczesnej technologii i to, o czym czytałam w tej powieści, wydawało mi się nieco abstrakcyjne.
Co do bohaterów, to tutaj jakoś szczególnie nie zapałałam do niech uwielbieniem. Z jednej strony im kibicowałam, w odpowiednich momentach współczułam, ale ogólnie to byli mi obojętni. Jak teraz to piszę, to wiem że jest to nieco trudne do ogarnięcia. Jednak postawa głównych postaci jest dla mnie w wielu momentach niezrozumiała i nie do zaakceptowania.
Całość bardzo dobra, a co najważniejsze mocno wciągająca, intrygująca, tajemnicza i nieprzewidywalna. Tak samo jak zakończenie, którego nijak się nie spodziewałam. Oczywiście, w trakcie tej lektury miałam swoje podejrzenia co do złych charakterów w tej rozgrywce- nawet nie wiecie jak bardzo oddaliłam się od prawdy- a to główny powód mojego uwielbienia twórczości Tremayne, który non stop mnie zaskakuje.
Z czystym sumieniem mogę poleć tę książkę innym czytelnikom, a ja nadal w ciemno będę sięgać po Jego twórczość.
Za mną kilka książek S.K. Tremayne i każda trafiła w moje gusta czytelnicze, więc Jego powieści biorę bez wahania.
Oczywiście w przypadku "Asystentki" nie było inaczej. Od samego początku fabuła mocno mnie wciągnęła, choć miejscami stawała się nieco monotonna, jednak później każdy kolejny rozdział nabierał charakteru i tempa.
Wirtualni asystenci, których zadaniem jest...
2024-01
"Chirurg" Michał Larek - pierwsze moje skojarzenie, to książka o tym samym tytule autorstwa Gerritsen ( uwielbiam). Ale to by było na tyle jeśli chodzi o podobieństwa.
Fabuła bardzo ciekawa, wciągająca, ale i mocno szokująca. Morderstwo 12 latki, brutalne okaleczenie jej ciała to jedno, a z drugiej strony bezczeszczenie "świeżych" zwłok młody kobiet, które w identyczny sposób zostały naznaczone przez sprawcę. Miejscowa policja ma nie lada zadnie- czym prędzej musi odnaleźć sprawcę lub sprawców owych przestępstw, znaleźć dowody na ich winę oraz poznać motywy tych działań. Niby proste, ale na miejscach, gdzie leżały zwłoki, nie ma żadnych innych śladów. Nie ma śladów - nie ma podejrzanych. Śledztwo początkowo nabiera tempa, wytypowano kilku rzekomych winnych. Niestety, każdy napotkamy trop prowadzi do ślepego zaułka. Do czasu!
Ja wiem, że lata 80- te to był specyficzny moment, a to właśnie w tym okresie toczy się fabuła, ale non stop opisywanie, że bohaterowie cały czas piją i to od rana, zaczynało mi przeszkadzać. Przychodzili do pracy, pili wodę, wsiadali do aut i ruszali w miasto, poniżej pili ( często na komendzie), analizowali dane, kończyli pracę i ponownie w domu lał się alkohol. Jak dla mnie to tego za dużo.
Pomijając ten minus, całość wypada bardzo dobrze. Ten thriller czyta się szybko, łatwo i z ciekawością, tak więc polecam.
"Chirurg" Michał Larek - pierwsze moje skojarzenie, to książka o tym samym tytule autorstwa Gerritsen ( uwielbiam). Ale to by było na tyle jeśli chodzi o podobieństwa.
Fabuła bardzo ciekawa, wciągająca, ale i mocno szokująca. Morderstwo 12 latki, brutalne okaleczenie jej ciała to jedno, a z drugiej strony bezczeszczenie "świeżych" zwłok młody kobiet, które w identyczny...
2024-01
Kuśnierz" Piotra Kościelnego towarzyszył mi w pierwszych dniach nowego roku i trochę się zasiedzieliśmy. Wina nie do końca leży w książce, ale zachwytu nad nią nie było.
Kontynuacja "Zwierza" wypadła słabiej i znacznie trudniej było mi się wciągnąć w fabułę. Fabułę, która ma wiele ciekawych i ekscytujących głównych wątków, ale i sporo tych wnoszących chaos pobocznych elementów. Nadmiar bohaterów także mnie dezorientował przez dłuższy czas, przez co często gubiłam się co do tego, czego konkretnie dotyczy dany fragment, o kim jest właśnie mowa i jak się to wszystko ma do reszty. Dopiero jak już po ponad połowie książki pojawiła się postać Mikuna, to całość nabrała wyrazu i dynamiki. I tutaj również przyczepię się do samego zakończenia, które w porównaniu do całej objętości fabuły, wypadło zbyt szybko i niezbyt realnie.
Niemniej jednak, lektura ta prezentuje się całkiem dobrze, a ja czekam z cierpliwością na ciąg dalszy, bo kolejna BESTIA jest na wolności.
Kuśnierz" Piotra Kościelnego towarzyszył mi w pierwszych dniach nowego roku i trochę się zasiedzieliśmy. Wina nie do końca leży w książce, ale zachwytu nad nią nie było.
Kontynuacja "Zwierza" wypadła słabiej i znacznie trudniej było mi się wciągnąć w fabułę. Fabułę, która ma wiele ciekawych i ekscytujących głównych wątków, ale i sporo tych wnoszących chaos pobocznych...
Fanatyzm religijny, który momentami przybiera postać opętania, a po środku on-MORDERCA. Jest nieobliczalny, śmiertelnie groźny i nieuchwytny. Jego ofiary nie są przypadkowe, podobnie jak sposób ich śmierci. Oni mają cierpieć, bowiem mają wiele na sumieniu. Czy to zemsta? Czy sprawiedliwość?
"Ręce Boga" Macieja Torebko to na prawdę doskonały debiut, który wciąga, mrozi krew w żyłach, ekscytuje i szokuje. Znajdziemy w nim mocne, brutalne sceny, wulgarny język, czarny humor, świetnie prosperujący policyjny duet oraz Jego- mordercę, którego czyny poniekąd można zrozumieć, któremu nieco współczujemy, a który pod wpływem traumy, zatracił się w tym co dobre, coraz bardziej wchodząc w mrok.
Akcja początkowo nieco wolno się rozwija, a ilość wątków może odrobinę kołować. Jednak im dalej, tym całość nabiera rozmachu, łącząc się w jeden spójny organizm. Każdy sekret w końcu wyjdzie na światło dzienne i winni poniosą karę. Jedyne co mi przeszkadzało, to niewyjaśniony wątek NN-dziewczyny znalezionej w lesie. Mam nadzieję, że nieco więcej dowiemy się w kolejnej części, jeśli oczywiście ona powstanie.
Duet Ariel i Monika, to strzał w dziesiątkę. On zatwardziały glina, z własnymi demonami, ale z niezwykle niezawodnym instynktem, Ona delikatna, młoda i ambitna. Razem tworzą świetnie dobrany zespół. Zespół, który opiera się na wzajemnym szacunku, zaufaniu i podobnym poczuciu humoru. Gdzieś mają zasady, jeżeli na szali jest życie i bezpieczeństwo innych.
Szczerze Wam przyznam, że wątki religijne w książkach, to nie do końca moja bajka i czasami mam ich wręcz dość, to tutaj ani przez moment nie poczułam tego znużenia. Wszystko zostało wplecione do fabuły w idealnych proporcjach, więc nie mogę się o nic przyczepić. A skoro tak, to jestem ogromnie ciekawa kolejnych książek Pana Macieja, w tym dalszych przygód Ariela i Moniki. Oczywiście polecam zapoznać się z tym debiutem literackim, bo jest on na wysokim poziomie.
Fanatyzm religijny, który momentami przybiera postać opętania, a po środku on-MORDERCA. Jest nieobliczalny, śmiertelnie groźny i nieuchwytny. Jego ofiary nie są przypadkowe, podobnie jak sposób ich śmierci. Oni mają cierpieć, bowiem mają wiele na sumieniu. Czy to zemsta? Czy sprawiedliwość?
więcej Pokaż mimo to"Ręce Boga" Macieja Torebko to na prawdę doskonały debiut, który wciąga, mrozi...