Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Opinie nie oszukują. To jedna z najbardziej depresyjnych rzeczy znanych medium komiksowemu.

To, w jaki sposób Chris Ware potrafi przelać na panele kompletną beznadzieję wielopokoleniowego rozkładu relacji rodzinnych oraz to, jak nowatorsko umie opowiadać o pogrzebanych wewnątrz konfliktach wewnętrznych zasługuje na nic bardziej skromnego niż aplauz. Dodatkowo mamy do czynienia z niesamowicie przenikliwym oraz empatycznym spojrzeniem na alienację człowieka skrzywdzonego przez środowisko, w którym przyszło mu żyć.

Z drugiej strony sam czytelnik ma pewien problem w kontekście oceny sytuacyjnej i tu moim zdaniem komiks błyszczy najbardziej. Postacie stworzone przez autora budzą bardzo sprzeczne emocje. Celowo są jednocześnie odpychające oraz wzbudzające sympatię. Często doświadczają niezależnych od nich przeżyć wywołanych przez kompletną patologię najbliższych i relacji, w których musieli z nimi tkwić. I pomimo świadomości tego skrzywdzenia, ich jestelstwo miejscami bywa nieprzyjemne, nieeleganckie, nieestetyczne. Moim zdaniem strzał w dziesiątkę, zero grania na tanich emocjach, dostajemy zsubiektywizowany wycinek szarej, zjełczałej rzeczywistości i to my możemy zinterpretować go, jak tylko chcemy.

Wnioski są jednak gorzkie. Bardzo gorzkie.

Opinie nie oszukują. To jedna z najbardziej depresyjnych rzeczy znanych medium komiksowemu.

To, w jaki sposób Chris Ware potrafi przelać na panele kompletną beznadzieję wielopokoleniowego rozkładu relacji rodzinnych oraz to, jak nowatorsko umie opowiadać o pogrzebanych wewnątrz konfliktach wewnętrznych zasługuje na nic bardziej skromnego niż aplauz. Dodatkowo mamy do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kubeł zimnej wody wylany na mit powstały na temat cnotliwości i światłości społeczeństwa, w którym wykluła się ateńska demokracja . To ten sam lud skazuje na śmierć jednego z największych filozofów, jakich znała historia. I to w oparciu o co? O dogmat, o pychę! Wielkość jednostki przeciwstawiona jest psychologii tłumu. Ostatnio Wojciech Mann przypomniał na antenie radia słowa Gustawa Holoubka, który zapytany został niegdyś o to, czego boi się najbardziej. Odpowiedź brzmiała "Małych ludzi." Bo to ci mali, małostkowi wygrają nawet z największą ideą. Jednocześnie muszę przyznać, że samo dzieło zyskuje bardziej jako świadectwo pewnego faktu, bowiem choć erudycji Sokratesowi odmówić nie można, to sama "Obrona" często wydaje się być manifestacją postawy filozoficznej bardziej niźli obroną senso stricte. Pozostaje zadać pytanie retoryczne : Czy wierność poglądom cenić należy bardziej niż życie?

Kubeł zimnej wody wylany na mit powstały na temat cnotliwości i światłości społeczeństwa, w którym wykluła się ateńska demokracja . To ten sam lud skazuje na śmierć jednego z największych filozofów, jakich znała historia. I to w oparciu o co? O dogmat, o pychę! Wielkość jednostki przeciwstawiona jest psychologii tłumu. Ostatnio Wojciech Mann przypomniał na antenie radia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ah, poczułem się jak za dawnych lat, kiedy mama, babcia czytały mi ze starego, ilustrowanego rycinami wydania, a ja, imiennik miśka o małym rozumku, słuchałem z przejęciem. Dziś doświadczyłem tego na nowo, z tej samej książki, ale z jakże innym bagażem doświadczeń. Polecam każdemu, przeżycie tej książki na nowo oraz każdy przebłysk z dziecięcych lat gwarantuje mimowolny uśmiech na twarzy. Każda rymowanka, związek frazeologiczny, Wstęp Bron i cała reszta lirycznych naiwności jest jak nostalgiczny cios w serducho. Ale dodatkowo dostrzega się niezwykłą wartość płynącą z tej książeczki, tłumaczy młodemu słuchaczowi/czytelnikowi jak wielka jest potęga przyjaźni oraz szerzej - bycia dobrym człowiekiem. Ośmielę się nawet stwierdzić, że przygody Puchatka, Prosiaczka i reszty mieszkańców Stumilowego Lasu to tak kultowy, kształcący, ale i również, a może przede wszystkim tak ważny element dzieciństwa, iż mam nadzieję, że i ten sam egzemplarz książki, którą niegdyś dzierżyła moja rodzicielka doczeka tego, bym i ja mógł przekazywać historie Milnego moim dzieciom, a może i nawet wnukom. Poetyckość tu jest podwójna, i samej książeczki, i podróży, którą czytelnik po tylu latach przebywa ponownie. Ja już przebyłem, od serca każdemu polecam to samo.

Ah, poczułem się jak za dawnych lat, kiedy mama, babcia czytały mi ze starego, ilustrowanego rycinami wydania, a ja, imiennik miśka o małym rozumku, słuchałem z przejęciem. Dziś doświadczyłem tego na nowo, z tej samej książki, ale z jakże innym bagażem doświadczeń. Polecam każdemu, przeżycie tej książki na nowo oraz każdy przebłysk z dziecięcych lat gwarantuje mimowolny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ludzie powiadają, że to najlżejsze opowiadanie Borowskiego pod względem ciężaru, który autor przenosi na czytelnika. Pozwolę się nie zgodzić. Jest straszne. Straszne z tego względu, że autor najpierw opisuje ŻYCIE, a potem jak strzał karabinowy przychodzi ŚMIERĆ. Przychodzi to jednak złe słowo, ona przełamuje syzyfowy trud budowania stabilizacji w czasie niepokoju. Pożegnanie z Marią to historia na wskroś smutna, pełna niewypowiedzianych słów i niedokończonych rozmów brutalnie przerwanych przez HALT i RAUS krzyczane na łapankach. Jedno z najbardziej dosadnych i kontrastowych zakończeń, jakich doświadczyłem. Zwłaszcza że to przecież wszystko oparte na faktach i ciężko się z tą myślą rozstać przez długi czas.

Ludzie powiadają, że to najlżejsze opowiadanie Borowskiego pod względem ciężaru, który autor przenosi na czytelnika. Pozwolę się nie zgodzić. Jest straszne. Straszne z tego względu, że autor najpierw opisuje ŻYCIE, a potem jak strzał karabinowy przychodzi ŚMIERĆ. Przychodzi to jednak złe słowo, ona przełamuje syzyfowy trud budowania stabilizacji w czasie niepokoju....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to dzieło wybitne, ale poczytne jak najbardziej. Historia angażuje i po prostu chce się poznać dalsze losy balansującego na krawędzi alkoholika, który na szali nie trzyma jedynie własnej kariery i relacji z rodziną, ale także i ludzkie życia.

Nie jest to dzieło wybitne, ale poczytne jak najbardziej. Historia angażuje i po prostu chce się poznać dalsze losy balansującego na krawędzi alkoholika, który na szali nie trzyma jedynie własnej kariery i relacji z rodziną, ale także i ludzkie życia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybitne dzieło Adama Mickiewicza udowadnia, że romantyzm to epoka nie tylko istotna ze względu na wydźwięk narodowowyzwoleńczy, ale również i jakość samej twórczości jej reprezentantów. Mistycyzm, iście narkotyczne uwznioślenie, groza, powaga, niesamowitość, te uczucia towarzyszą nam podczas lektury i nie opuszczają nawet na krok. Nie wiem, na którym etapie edukacji obecnie omawia się Dziady, ale powinien to być schyłkowy okres liceum, by nie skrzywdzić zanadto tego monumentalnego dramatu, nie tylko o uniwersalnych prawdach, ale przede wszystkim o heroicznej miłości do ojczyzny. Dziady jawią się mi jako tryptyk, z częścią III - centralną, przesiąkniętą patriotyzmem, najważniejszą po środku i IV oraz II po bokach, o troszkę bardziej uniwersalnym charakterze. Nie mniej jednak całość stanowi dzieło iście monumentalne. Warto, zwłaszcza "nie z przymusu".

Wybitne dzieło Adama Mickiewicza udowadnia, że romantyzm to epoka nie tylko istotna ze względu na wydźwięk narodowowyzwoleńczy, ale również i jakość samej twórczości jej reprezentantów. Mistycyzm, iście narkotyczne uwznioślenie, groza, powaga, niesamowitość, te uczucia towarzyszą nam podczas lektury i nie opuszczają nawet na krok. Nie wiem, na którym etapie edukacji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Henryk Sienkiewicz bohaterami swojej powieści uczynił dzieci, wszystkie te perypetie Stasia i Nel w obliczu młodego czytelnika mogłyby wydawać się wielce nieprawdopodobne, ale w sytuacji, gdy autor postanowił nacechować 14-letniego chłopaka i 8-letnią dziewczynkę cechami, które w tak młodym wieku są po prostu nielogiczne, odbiór pozycji się zmienia. Rozumiem zarówno konwencję literatury przygodowej, fakt, że musi być tam dość wartka akcja, jak i docelowego odbiorcę tej książki, ale elementy dzieła Sienkiewicza w postaci fabuły jak i nakreślonych głównych bohaterów są odpowiednio : nużące oraz nieprawdopodobne. Element braku wiarygodności po prostu psuje cały odbiór książki, która zyskuje na tle kulturowo-politycznym, ale ono niknie w sferach, o których wspomniałem wcześniej. Burzy immersję nawet tak luźnej kateogorii jak powieść przygodowa dla młodzieży, stworzenie postaci idealnej, heroicznej, która w wieku 14 lat biegle włada kilkoma językami, potrafi zastrzelić 4 osoby sztucerem z magazynkiem na 5 naboi jak rasowy żołnierz, w dodatku w obliczu zagrożenia, co oczywiście jest szlachetne, nie wyrzeka się swojej wiary, ale jednocześnie naraża obie postaci na niebezpieczeństwo. Jedyną skazą jest nieco duże ego Stasia, który przechodzi jakąś tam metamorfozę pod wpływem swoich nieprawdopodobnych przeżyć. Przemycenie uczuć patriotycznych do powieści przygodowej nie jest złem, wręcz zagraniem ciekawym, ale w postaci Stasia jest (ze względu na jego wiek) to tak patetyczne, że ciężko się to po prostu znosi. Cała historia jest po prostu nieciekawa, dodajmy do tego nielogiczność zrobienia z bohaterów dzieci, bo motyw doświadczenia ich taką gamą przeżyć oczywiście sam w sobie jest interesujący, ale sposób w jaki został poczyniony już nie. A stereotypizacja - zły Arab, dobry Polak, głupi Murzyn tez do najlepszych nie należy. Trylogia Sienkiewicza zasługuje na aplauz i uznanie, ale jego epizod przygodowy nie ma w sobie nic wykraczającego poza poprawność.

Henryk Sienkiewicz bohaterami swojej powieści uczynił dzieci, wszystkie te perypetie Stasia i Nel w obliczu młodego czytelnika mogłyby wydawać się wielce nieprawdopodobne, ale w sytuacji, gdy autor postanowił nacechować 14-letniego chłopaka i 8-letnią dziewczynkę cechami, które w tak młodym wieku są po prostu nielogiczne, odbiór pozycji się zmienia. Rozumiem zarówno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oj Marek, równy z ciebie był gość. Po prostu "swój". Od uczciwej pracy się nie migałeś, brylowałeś w towarzystwie, a i dziewczynie co trzeba umiałeś do ucha szepnąć. Potrafię docenić książki, które mogą stać się mieczem obosiecznym dla autora. Tak jest w "Pięknych", których fundamentem jest osobowość Hłaski , a także jego historia, prawdziwie zmyślona. Ale to niczemu nie przeszkadza. Bo to właśnie jego awanturnictwo, buntownicza natura, cięty język, słowem, on sam jako indywiduum stanowi o świetności jego wspomnień. Jednocześnie otwarcie mówi o tym, że to jego personalna opowieść, a co się z tym wiąże, przekazana w pakiecie z grubą warstwą ironii i przekory. Nie na miejscu jest zatem zarzut prometeizmu, Hłasko nie stara się nam jawić jako heros i bohater, on z rogu pokoju z kieliszkiem w ręku puszcza nam po swojemu oko i daje świadectwo, ukryte pod płaszczem żartu, ale skąpane w goryczy. Okazuje się bowiem, że nawet o wydarzeniach pełnych smutku w swoim poczytnym dziele, okraszonym mistrzowskim warsztatem literackim, mówi z zaskakującą lekkością. Smutek i żal stąd, bo to właśnie takich jak on ten system chciał wykończyć, pełnych wigoru i zapału, o gorących głowach, świerzbiących pięściach, chcących oddychać pełną piersią. Ale Hłasko przekonał się sam, że poza systemem żyć też się nie da, bo choć mógł w końcu złapać dech, to wydychał już tylko pustkę. "Piękni dwudziestoletni" to niesamowita opowieść, autor najpierw rozbraja nas swoim cynizmem, by potem przywalić w mordę bagażem emocjonalnym. Warto, choćby i na końcu miałoby się postawić Hłasce diagnozę pajaca. Sądzę, że nie obrazi się on, nie obrażą się też fani, bo granica między klaunem a stańczykiem jest bardzo cienka.

Oj Marek, równy z ciebie był gość. Po prostu "swój". Od uczciwej pracy się nie migałeś, brylowałeś w towarzystwie, a i dziewczynie co trzeba umiałeś do ucha szepnąć. Potrafię docenić książki, które mogą stać się mieczem obosiecznym dla autora. Tak jest w "Pięknych", których fundamentem jest osobowość Hłaski , a także jego historia, prawdziwie zmyślona. Ale to niczemu nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kiedy nie masz dokąd uciec nawet wzrokiem
Gdy jak Raskolnikov nie masz dokąd pójść
Wokół ludzie, twarze, światła, tysiąc okien
Świata balon, a ty trzymasz w ręku gwóźdź
Kiedy nie masz dokąd pobiec ani po co
Ani potem ani teraz ani tu
Nie ma słońca za dnia, ukojenia nocą
W tłumie obcych ryczy wodospadu szum"

"Kiedy nie masz dokąd uciec nawet wzrokiem
Gdy jak Raskolnikov nie masz dokąd pójść
Wokół ludzie, twarze, światła, tysiąc okien
Świata balon, a ty trzymasz w ręku gwóźdź
Kiedy nie masz dokąd pobiec ani po co
Ani potem ani teraz ani tu
Nie ma słońca za dnia, ukojenia nocą
W tłumie obcych ryczy wodospadu szum"

Pokaż mimo to


Na półkach:

Łobuzerski sznyt przedwojennej Warszawy, trochę chamstwa, trochę tańca, trochę wódki i trochę kochania. A wszystko to okraszone narracją chłopaka, co w mordę dać potrafi, ale zasady ma. Najlepsza z całej trylogii, przesiąknięta humorem, awanturnictwem i wspomnieniem minionej epoki.

Łobuzerski sznyt przedwojennej Warszawy, trochę chamstwa, trochę tańca, trochę wódki i trochę kochania. A wszystko to okraszone narracją chłopaka, co w mordę dać potrafi, ale zasady ma. Najlepsza z całej trylogii, przesiąknięta humorem, awanturnictwem i wspomnieniem minionej epoki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Forma surowa, techniczna, ale jednocześnie dosadna. Jeśli ktoś określa ją mianem nudnej, niech spojrzy ponad formę i dostrzeże rzeczywistość, którą autor opisuje, rzeczywistość obozowego wysiłku, mozołu codziennej egzystencji w realiach gułagu.

Forma surowa, techniczna, ale jednocześnie dosadna. Jeśli ktoś określa ją mianem nudnej, niech spojrzy ponad formę i dostrzeże rzeczywistość, którą autor opisuje, rzeczywistość obozowego wysiłku, mozołu codziennej egzystencji w realiach gułagu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam, że kiedy czytałem tę powieść uderzyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze ponury obraz rzeczywistości obozowej, równie piekielnej jak ta zgotowana przez totalitaryzmy nazizmu i komunizmu , a w kulturze europejskiej mimo wszystko pomijanej. A niesłusznie, bo i męczeństwo, które spotykało jeńców ze strony Cesarstwa Japonii nie zasługuje na przemilczenie. Choć jest to tylko poniekąd powieść fabularna, atakuje ona bagażem emocjonalnym, jaki Clavell, zarówno jako angielski POW, jak i weteran IIWŚ, posiadł w ciągu swojej wojennej tułaczki. Widać autentyczność relacji, cierpienia i bólu, z którym autor miał styczność. Po drugie, zawsze potrafię docenić poetyckość ujęcia sytuacyjnego. Poboczny wątek hodowli szczurów stanowi bowiem przenośnię obozowego życia, pierwotności instynktów, które rządzą wyniszczonymi ludźmi. Warto przeczytać, nawet jeśli literatura obozowa nie jest naszym ulubionym medium.

Pamiętam, że kiedy czytałem tę powieść uderzyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze ponury obraz rzeczywistości obozowej, równie piekielnej jak ta zgotowana przez totalitaryzmy nazizmu i komunizmu , a w kulturze europejskiej mimo wszystko pomijanej. A niesłusznie, bo i męczeństwo, które spotykało jeńców ze strony Cesarstwa Japonii nie zasługuje na przemilczenie. Choć jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Literatura buntu ma swoich reprezentantów, ale czemu to właśnie Catcher in the Rye zebrał wszystkie laury jak i wszystkie ciernie opinii publicznej, zrozumieć czasem ciężko. Tłumaczyć można to datą wydania, kiedy to rewolucja kulturalna dopiero raczkowała, seks był tematem tabu i kontrowersja niejako podziałała jak balon dla dzieła Salingera. No ale sama powieść opisuje postawę, postawę jednak pustą, która jest zaledwie pozą, a nie pełnoprawnym buntem. Bo bunt semantycznie powiązany jest z z obiektem, na którym się opiera. Bunt sam w sobie jest irracjonalny, zawsze musi mieć jakieś podłoże. W przypadku Holdena bunt tłumaczony jest jego frustracją zakłamaniem i zepsuciem świata, ale jego logika we własnych ocenach rzeczywistości kuleje, bo on sam ulega zepsuciu i hedonizmowi, które tak bardzo wytyka dorosłym. Za co więc te 6 gwiazdek? Bo przecież jego monopol na prawidłowe oceny świata można uznać za szczenięcy, nieokrzesany, wzbudzający niesmak iii......

I wtedy w czytelniku dokonuje się pewna przemiana samej oceny Holdena jako osoby. Bo nie jest to bunt dojrzały, racjonalny, ale bunt na jaki stać 16latka i to właśnie dopiero po przybraniu jego perspektywy możemy dopiero go zrozumieć. Może nie jego samego, bo trudno wsunąć buty młokosa z końca lat 40stych, ale po prost pojąć pobudki, które nim kierowały, a raczej ich brak. Bo łatwo porównać postać wykreowaną u Salingera chociażby z genialnym ( oczywiście w mojej skromnej opinii) Hłasko i rozstrzygnąć bój na korzyść tego drugiego. Bo reżim, uciśniony twórca, cwaniactwo, kobiety, erudycja i literackie obycie w dodatku obudowane przecież wokół postaci prawdziwej miażdży niewydarzonego chłystka w postaci Holdena. A jednak... a jednak jest coś w nim porywającego, nie jako symbolu buntu racjonalnego, a właśnie młodzieżowej naiwności pomieszanej z oporem przeciwko prawidłom świata, które z biegiem czasu się akceptuje, w co niejako nasz bohater się właśnie wpisuje.

Literatura buntu ma swoich reprezentantów, ale czemu to właśnie Catcher in the Rye zebrał wszystkie laury jak i wszystkie ciernie opinii publicznej, zrozumieć czasem ciężko. Tłumaczyć można to datą wydania, kiedy to rewolucja kulturalna dopiero raczkowała, seks był tematem tabu i kontrowersja niejako podziałała jak balon dla dzieła Salingera. No ale sama powieść opisuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Denerwuje mnie rzecz następująca. Swoista trywializacja powieści Kinga. Wiadomo, jako pisarz nadzwyczaj płodny ma bardziej lub mniej zapadające w pamięć dzieła, ale szufladkowanie zawsze jest złe. Jak to pisał Wilde : "Określać znaczy ograniczać" A ograniczanie w przypadku Kinga jest na wskroś błędne, przykładem może być właśnie Smętarz. Otóż to nie tylko powieść grozy, ale przede wszystkim powieść psychologiczna na przykładzie spokojnej rodziny, którą spotyka tragedia. Może nie jest to typowe studium, bo jednak horror gra tu pierwsze skrzypce, ale stopniowe zatracanie przez Louisa kontaktu z rzeczywistością i przeto podejmowanie decyzji tak nieracjonalnych, a jednak tak zrozumiałych w perspektywie kogoś, kto utracił swoją rodzinę, King wykonał po mistrzowsku. Dodatkowo turpizm w wydaniu dziecięcym, z całym jego bagażem emocjonalnym, zimnem skóry i ziemistą cerą zawsze mrozi krew w żyłach, jest coś niewinnego w dziecku, jego nieskalanym sumieniu, co nie pozwala myśleć o nim w kategoriach zła. A jednak King przełamuje tę barierę, a przy okazji i naszą sferę komfortu, pomimo nielicznych błędów nie zawodzi.

Denerwuje mnie rzecz następująca. Swoista trywializacja powieści Kinga. Wiadomo, jako pisarz nadzwyczaj płodny ma bardziej lub mniej zapadające w pamięć dzieła, ale szufladkowanie zawsze jest złe. Jak to pisał Wilde : "Określać znaczy ograniczać" A ograniczanie w przypadku Kinga jest na wskroś błędne, przykładem może być właśnie Smętarz. Otóż to nie tylko powieść grozy, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kwintesencja studium zbrodni i żądzy władzy? Ekhm ekhm. Dwa słowa : William Shakespeare.

Kwintesencja studium zbrodni i żądzy władzy? Ekhm ekhm. Dwa słowa : William Shakespeare.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Może nie jest to coś odkrywczego, ale wybitność książki ujawnia się w jej technicznym aspekcie. To jak Orwell zbudował świat Oceanii, zasługuje na dwojaką reakcję : aplauz oraz przerażenie. Przemyślał on bowiem każdy trybik w maszynie zła kierowanej przez Partię, która sukcesywnie dąży do stłamszenia nadziei na jakikolwiek bunt, przejaw indywidualizmu, przejaw WOLNOŚCI. Czytelnik z rosnącym niepokojem coraz głębiej zanurza się tyle w pokoju, co świecie, gdzie światło nie dochodzi. Ta książka w kategorii powieść świeci triumf, ale jej największa wartość chyba ujawnia się jako studium totalitaryzmu i zaznacza swe piętno na czytającym jako przestroga : przestroga przed uśpieniem czujności, uśpieniem sumienia, a w konsekwencji wymarciem idei.

Może nie jest to coś odkrywczego, ale wybitność książki ujawnia się w jej technicznym aspekcie. To jak Orwell zbudował świat Oceanii, zasługuje na dwojaką reakcję : aplauz oraz przerażenie. Przemyślał on bowiem każdy trybik w maszynie zła kierowanej przez Partię, która sukcesywnie dąży do stłamszenia nadziei na jakikolwiek bunt, przejaw indywidualizmu, przejaw WOLNOŚCI....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dramat iście monumentalny. Obiekt wielorakich adaptacji pod różnymi postaciami. Bo i czerpali z niego najwięksi : Kurosawa, Welles, Polański.
Makbet to dzieło wybitne, pokazuje siłę despotyzmu, manii paranoidalnej oraz upadek szaleńczej władzy na glinianych nogach, a krew przelewana na kartach utworu tylko wzmaga przerażenie czytelnika i skłania go do zastanowienia się nad dzikością ludzkiej natury. Chciwość i żądza władzy to elementy na stałe przypisywane, paradoksalnie, człowieczeństwu i całkowite wypaczenie tego ostatniego, możemy na tej krwawej uczcie, którą serwuje nam Shakespeare, krok po kroku obserwować.

Dramat iście monumentalny. Obiekt wielorakich adaptacji pod różnymi postaciami. Bo i czerpali z niego najwięksi : Kurosawa, Welles, Polański.
Makbet to dzieło wybitne, pokazuje siłę despotyzmu, manii paranoidalnej oraz upadek szaleńczej władzy na glinianych nogach, a krew przelewana na kartach utworu tylko wzmaga przerażenie czytelnika i skłania go do zastanowienia się nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wniwecz całe przesłanie moralne, jakie chciał uwzględnić w tym dziele Sofokles moim zdaniem obraca postawa Antygony w momencie, gdy Ismena chce w obliczu bezwzględności władcy podzielić winę na obie siostry, by uratować Antygonę przed gniewem Kreona. Słowa, jakże krzywdzące, wówczas wypowiedziane przez Antygonę stanowią zaprzeczenie A) stawiania rodzinnych więzi na piedestale, którym zachwyca się połowa polonistów B) ujawnia hipokryzję samej Antygony, która dokonując czynu pochówku uważała się bodaj lepszą od Ismeny, która chciała "zaledwie" uratować nonkonformistyczną siostrę. Oczywiście balans wartości jest względem współczesności zaburzony ze względu na to, jak w kręgu kulturowym antyku postrzegano godziwy pochówek, nie mniej jednak zachwyt unikalnym przesłaniem moim zdaniem jest może nie tyle bezpodstawny ( bo jako przejaw buntu przeciw władcy jest ok), ale na pewno nadmierny.

Wniwecz całe przesłanie moralne, jakie chciał uwzględnić w tym dziele Sofokles moim zdaniem obraca postawa Antygony w momencie, gdy Ismena chce w obliczu bezwzględności władcy podzielić winę na obie siostry, by uratować Antygonę przed gniewem Kreona. Słowa, jakże krzywdzące, wówczas wypowiedziane przez Antygonę stanowią zaprzeczenie A) stawiania rodzinnych więzi na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie odgrywa swoją rolę w powolnym i chyba donkiszoteryjnym procesie kształtowania młodego pokolenia pod względem wartości moralnych zgrabnie ujętych w historii o przyjaźni, dziecięcych problemach i ich wpływie na dorastanie. Kreacja postaci głównego bohatera jest jak na typowego odbiorcę książki skrojona dość dobrze, melancholijnie kojarzy mi się z typem buntownika a'la chodziliśmy na czereśnie i piliśmy tanie wino. Ale ironia niezamierzona, książka jest naprawdę w porządku, ale zawsze problemem z literaturą młodzieżową jest to, że po czasie problemy przez nią poruszane stają się prozaiczne i banalne, ale trzeba wysilić się na nieco obiektywizmu w tej kwestii i pomyśleć, jak czułem to kiedyś.

Zdecydowanie odgrywa swoją rolę w powolnym i chyba donkiszoteryjnym procesie kształtowania młodego pokolenia pod względem wartości moralnych zgrabnie ujętych w historii o przyjaźni, dziecięcych problemach i ich wpływie na dorastanie. Kreacja postaci głównego bohatera jest jak na typowego odbiorcę książki skrojona dość dobrze, melancholijnie kojarzy mi się z typem buntownika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika, posuwistym krokiem kawalerzysty wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan, pod krytą kolumnadę łączącą oba skrzydła pałacu Heroda Wielkiego wyszedł procurator Judei Poncjusz Piłat

W białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika, posuwistym krokiem kawalerzysty wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan, pod krytą kolumnadę łączącą oba skrzydła pałacu Heroda Wielkiego wyszedł procurator Judei Poncjusz Piłat

Pokaż mimo to