-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-12-18
2019-05-12
Mimochodem rozczarowuje. Składa się głównie ze zbioru anegdot i skrótowych biografi kilku pisarzy, poetów oraz myślicieli, na temat tego jak to mieli w zwyczaju dużo i regularnie spacerować lub wędrować pieszo. Łącznie z opisem podróży św.Pawła i dość egzaltowanymi opisami znaczenia pielgrzymek. Więcej w tym rozwodzenia się o wszystkim innym i niczym konkretnie istotnym, niż o chodzeniu w sensie motorycznym, dlatego absolutnie nie jest to, jak twierdzi autor, kompendium ale co najwyżej antologia. Jest część historyczna o szewstwie, obuwiu i manewrach piechoty, która była trochę ciekawsza bo zwolniłam tempo słuchania na 1,4x żeby wyłapać ciekawostki techniczne, ale w tej kategorii to nadal mało treściwe źródło wiedzy w porównaniu np. z Kopalińskim. Raczej można przejść obok tej pozycji obojętnie. Jak ktoś szuka czegoś w temacie, bardziej składnie wyczerpującego niuanse transportu pieszego to proponuje "Urodzeni biegacze" http://lubimyczytac.pl/ksiazka/65342/urodzeni-biegacze-tajemnicze-plemie-ta...
Mimochodem rozczarowuje. Składa się głównie ze zbioru anegdot i skrótowych biografi kilku pisarzy, poetów oraz myślicieli, na temat tego jak to mieli w zwyczaju dużo i regularnie spacerować lub wędrować pieszo. Łącznie z opisem podróży św.Pawła i dość egzaltowanymi opisami znaczenia pielgrzymek. Więcej w tym rozwodzenia się o wszystkim innym i niczym konkretnie istotnym,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-04-17
Nie rozumiem tych zachwytów nad tą pozycją. Moje wrażenie na widok tego co przyszło po zamówieniu przez internet, dobrane na podstawie tych pozytywów - to rozczarowanie. Kartek kilka twardych, ilustracje przypominające duże ikony Windows7 albo z Paint'a, niezbyt subtelne ani ładne. Plama światła obrazująca gwiazdę powtarza się na co drugiej stronie, kulki związków chemicznych, obok Układ Okresowy. Każda strona z dosłownie kilkoma słowami opisu, nie koniecznie nawiązuje do sąsiedniej, ma wyjaśnić w 15 zdaniach, że różne pierwiastki powstały w procesach termojądrowych w gwiazdach, więc wszyscy jesteśmy zbudowani z tych atomów - i to jest astrofizyka - koniec. Drugi raz bym nie kupiła, na pewno nie za 19zł. Nawet nie wiem dla jakiego przedziału wiekowego to powinno się kwalifikować, bo nawet 1-2lvl będą chyba raczej bardziej zadowolone z ilustracji jakichś bogatszych wzorków i urozmaiconych kształtów, a niektóre słowa nie będą się im z niczym kojarzyć. Zaraz mi tu ktoś powie że dziecko musi być uzdolnione, bo ich są i rozumieją oraz im się podoba. To odpowiem że macie mniejsze wymagania od 6 latka, który już coś o kosmosie wie i postanowił mnie z tą książeczką zostawić. Młodsze 3lvl przewracało tylko strony licząc na coś ciekawszego i wolało wcisnąć mi w ręce inną starą książeczkę, niż cierpliwie wysłuchać o czym opowiadają ilustracje. - Niech to posłuży za recenzje.
Nie rozumiem tych zachwytów nad tą pozycją. Moje wrażenie na widok tego co przyszło po zamówieniu przez internet, dobrane na podstawie tych pozytywów - to rozczarowanie. Kartek kilka twardych, ilustracje przypominające duże ikony Windows7 albo z Paint'a, niezbyt subtelne ani ładne. Plama światła obrazująca gwiazdę powtarza się na co drugiej stronie, kulki związków...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07
Obecnie odbieram to jako bardzo amerykańską historyjkę o poprawności politycznej i etycznej. Stylizowaną (niekoniecznie skutecznie) na wspomnienia małej dziewczynki. Nie doczekałam się zwrotu akcji lub elementu, który miałby być wywrotowy kulturowo- może był taki w czasach pierwszego wydania. Wartość jako rysu historycznego pokazującego realia życia i prawdę czasu- względna, bo wyraźnie tendencyjnie dzieli moralność i społeczność na dobro i zło, nawet jeżeli wyznacza te granicę inaczej niż podział między czarnych i białych ludzi.
Może to wina lektorki, poprawna, do wytrzymania ale jednak kobieta ;)
Obecnie odbieram to jako bardzo amerykańską historyjkę o poprawności politycznej i etycznej. Stylizowaną (niekoniecznie skutecznie) na wspomnienia małej dziewczynki. Nie doczekałam się zwrotu akcji lub elementu, który miałby być wywrotowy kulturowo- może był taki w czasach pierwszego wydania. Wartość jako rysu historycznego pokazującego realia życia i prawdę czasu-...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Audiobook przeczytany rewelacyjnie przez Panią Ewę Abard- naprawdę akcentowanie, tempo intonacja- bez najmniejszych zastrzeżeń. To ona spowodowała że dobrnęłam słuchanie do końca.
Samą książką jestem rozczarowana, bo liczyłam na realistyczny reportaż, przybliżający warunki w jakich dochodzi do sytuacji, żeby to zrozumieć i odczuć, a mamy tu bardziej fabularyzowany dramat z pierwszej osoby, i to słabo opisany. Przerywniki, początkowo są bardziej treściwe od samej opowieści, bo opierają się na przytaczaniu obcych wywiadów, ale na koniec autorka wkracza osobiście w akcję i zamyka ją imho niezgrabnie bardzo. Nawet jeżeli tak było, to opowiedzenie tego, konsekwentnie z punktu widzenia dziewczynki, byłoby ciekawsze, ale przede wszystkim nie zostawiałoby w czytelniku wrażenia, że to wszystko mogło być zmyślone. Narracja rysuje wszystko w prostych, grubych liniach, koloru czarnego na białym pustym tle - nie ma osób, sytuacji ani informacji pośrednich między dobro-zło. Z jednej strony ma to imitować wizję dziecka, ale robi to nieudolnie, nienaturalnie. Dlatego czuć, że niektóre sceny są wymalowane tendencyjne i przejaskrawione, jakby ktoś dopisywał je na sztampie innych historii, własną wyobraźnią. Warunki życia i kultury są opisane tak ubogo, że nie dają żadnego kontekstu - to mogłoby dziać się nigdzie. Omija tym samym zawiłość problemu i całą jego atmosferę. Jakby te kobiety były faktycznie tylko zawistne, głupie i zbyt naiwne, bez żadnego uzasadnienia. A mężczyźni tylko bezwzględni i interesowni. Wszyscy pozbawieni empatii i szacunku do siebie nawzajem. Ciągle (potem już do znudzenia) przetacza się pytanie, skierowane do nieletnich żon, o to "czy gdyby twoja nieletnia córka chciała wyjść za mąż, to zgodziłabyś się?". Powinno brzmieć raczej "czy gdyby spełniły się twoje marzenia o tym jak wygląda dobre małżeństwo i miałabyś syna, to starałabyś się go wydać i wziełabyś mu nieletnią żonę?". Bo to między innymi dorosłe kobiety są częścią tego systemu, gdzie dziewczynki przekonuje się, że takie rozwiązanie jest najlepsze dla wszystkich. Nie mają żadnych realnych perspektyw poza małżeństwem. Kontynuacja edukacji jest mrzonką, gdy brak środków na podjęcie zwykłej pracy, a co dopiero studia. Nie ma prostego sposobu na wybrnięcie z wielowiekowej tradycji, ubóstwa materialnego i systemu moralnego, ludzi żyjących w warunkach zupełnie innych od europejskich. Łączy nas tylko to, że nigdzie od kobiet nie oczekuje się zbyt ambitnych zadań. Tutaj błogie dzieciństwo dziewcząt, sprawia że dużo później orientują się, że (ze zdecydowanie mniejszą presją) rodzina oczekuje jednak od kobiety, że wyjdzie za mąż i będzie rodzić dzieci, a nie że zrobi jakąkolwiek karierę. To zawsze rozczarowuje i obniża samoocenę. Ale to biologia tak nas wystawia do wiatru. Kultura lokalna, to tylko tuszuje, uwydatnia, albo czyni piekłem- jeżeli zdążysz narobić sobie nadziei.
Audiobook przeczytany rewelacyjnie przez Panią Ewę Abard- naprawdę akcentowanie, tempo intonacja- bez najmniejszych zastrzeżeń. To ona spowodowała że dobrnęłam słuchanie do końca.
Samą książką jestem rozczarowana, bo liczyłam na realistyczny reportaż, przybliżający warunki w jakich dochodzi do sytuacji, żeby to zrozumieć i odczuć, a mamy tu bardziej fabularyzowany dramat z...
2021-02
Wersja papierowa zawiera ilustracje, które są istotną wartością dodaną. Ale czy z tego powodu warto ją kupić, posiadać, przeczytać całość? Kilka pierwszych części antologii, naprawdę wciągających, ale reszta menażerii poskładana na siłę, rozmymłana, zardzewiała i zdecydowanie nie trybi z moim gustem.
Wersja audio też zapewne będzie nierówna, bo czytana przez wielu lektorów. Niektórzy z tego co podsłuchałam świetnie brzmią, ale nie słuchałam całości, bo wystarczyło mi że przez niektóre opowiadania przeczołgałam się po papierze i nawet najsłodszy głos lektora, raczej nie zmieni ich treści ani zakończenia.
Wersja papierowa zawiera ilustracje, które są istotną wartością dodaną. Ale czy z tego powodu warto ją kupić, posiadać, przeczytać całość? Kilka pierwszych części antologii, naprawdę wciągających, ale reszta menażerii poskładana na siłę, rozmymłana, zardzewiała i zdecydowanie nie trybi z moim gustem.
Wersja audio też zapewne będzie nierówna, bo czytana przez wielu lektorów....
2020-05-31
Słabe bardzo - Nie ma to jako całość nic wspólnego z rzetelnym reportażem historycznym, którego oczekiwałam, decydując się na kupno po pierwszym rodziale (zarzadzanie cesarstwem rzymskim w stanie epidemii). Moje rozczarowanie wynika chyba z rekomendacji i tego że dużo sobie obiecywałam. Rozwodzi się o samych chorobach, na których wyraźnie się nie zna (być może błąd tłumaczenia ale zdarza się że nawet myli schorzenia lub rozmijania się ze znaczeniem mechanizmów ich przenoszenia, porównuje objawy chorób w nieprzystający sposób). Im podaje mniej istotnych i mało znanych faktów historycznych, tym więcej narzuca własnych ocen, truizmów, nudnych wynurzeń, bezsensownych dygresji, aż wreszcie wierutnych bzdur- ujawniajacych naiwność i brak obycia w temacie zachowań samych ludzi. Szczególnie gdy próbuje tłumaczyć się za wybrane postacie (najczęściej chorych), w momentach w których zawalały sprawę szkodząc innym, ale równocześnie dyskredytuje innych którzy chcąc izolować się kierowali zdrowym rozsądkiem lub kompetencjami jakie mieli. Jakby kiepsko jej szła próba odwrócenia oceny winnych z ofiarami- jako jakiś zabieg medialny marketingowy. Jeżeli Autorka może się uważać po napisaniu tego za osobę obytą w temacie, to wyjaśnia mi sceny dziejące się w tamtym kraju w trakcie obecnej pandemii. Gdy zaczynam rozumieć jak myśli typowa Karen'tynka- jest to jakiś plus z lektury. Ale byłby to lepiej spożytkowany czas, gdyby ktoś zwyczajnie podrzucił wam garść linków do haseł do wikipedii, albo Drewniakowej Historii bez Cenzury.
Brakowało mi bardzo: opisu procedur kwarantanny, historii Semmelweis'a, prionów, Wścieklizny, AIDS (bo to co napisała to jakaś anegdotka nie dotykająca prawie problemu).
Słabe bardzo - Nie ma to jako całość nic wspólnego z rzetelnym reportażem historycznym, którego oczekiwałam, decydując się na kupno po pierwszym rodziale (zarzadzanie cesarstwem rzymskim w stanie epidemii). Moje rozczarowanie wynika chyba z rekomendacji i tego że dużo sobie obiecywałam. Rozwodzi się o samych chorobach, na których wyraźnie się nie zna (być może błąd...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2005
Trzeba przyznać że ta książka jest sama w sobie paradoksem NLP. Duże litery, twarda okładka, mało treści ale dużo zastosowania samych technik na czytelniku, żeby dobrze zrozumiał na czym polega praktyczne zastosowanie NLP w marketingu :) I dał się namówić na szkolenie, nieodzowne do właściwego przyswojenia i zrozumienia o co chodzi nauką NLP - prawda? :D
Trzeba przyznać że ta książka jest sama w sobie paradoksem NLP. Duże litery, twarda okładka, mało treści ale dużo zastosowania samych technik na czytelniku, żeby dobrze zrozumiał na czym polega praktyczne zastosowanie NLP w marketingu :) I dał się namówić na szkolenie, nieodzowne do właściwego przyswojenia i zrozumienia o co chodzi nauką NLP - prawda? :D
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-04
"Podbijaj panów feudalnych, grożąc im wyrządzeniem krzywdy, przysparzaj im pracy sprawiając wiele problemów i skłaniaj ich aby gonili za korzyściami" - propagowanie konsumpcjonizmu od kilku tysięcy lat? Niestety to tylko wyjątek z książki. Nie warto się napalać.
Przereklamowana, opis do książki zupełnie nieadekwatny do zawartości. Oczywiście to moje subiektywne wrażenie i nie jestem znawcą kultury wschodniej lub wojennej, ale mam wrażenie, że książka ta zupełnie nie przystaje do obecnych warunków prowadzenia taktyki, nie tylko wojennej ale nawet trudna jest do przeniesienia na grunt komercyjnego marketingu czy jakiejkolwiek innej. Autorzy pisali ją w czasach kiedy honor oznaczał coś zupełnie innego niż dzisiaj i nie do pomyślenia było prowadzenie wojen w stylu Stanów Zjednoczonych, które podobno wykładają z tego na uczelniach wojskowych... może jakieś inne fragmenty?. Traktat nie posiada także większych walorów poetyckich, co jest raczej kwestią różnicy kulturowej i językowej generalnie... chociaż, występują fragmenty w stylu: Gdyby ktoś mnie zapytał czy istnieje taktyka dowodzenia jak Wąż Ygsdbibwebvwe, to powiedziałbym że istnieje. Ciekawe, jak się zastanowić. Ponadto jest w większości wypełniona obserwacjami raczej oczywistymi, typu: łatwiej zejść ze wzgórza niż się na nie z powrotem wspiąć. Pomiędzy tym, kilka zastanawiających fraz, które mogą świadczyć o tym że w społeczeństwie i polityce pewne zagrania i zjawiska mają miejsce od tysięcy lat, choć ze względów moralnych nie tak łatwo się do nich przyznać:
"Niewielu jest przygotowanych do walki, większość jest przygotowana na to że będą walczyć inni".
"Podbijaj panów feudalnych, grożąc im wyrządzeniem krzywdy, przysparzaj im pracy sprawiając wiele problemów i skłaniaj ich aby gonili za korzyściami" - propagowanie konsumpcjonizmu od kilku tysięcy lat? Niestety to tylko wyjątek z książki. Nie warto się napalać.
Przereklamowana, opis do książki zupełnie nieadekwatny do zawartości. Oczywiście to moje subiektywne wrażenie i...
2014-06-09
Mierna, niezbyt wyszukana ani rewolucyjna pozycja, o auto-motywacji dla cwaniaków w stylu typowo amerykańskim. Wykorzystująca na czytelnikach wszystkie techniki NLP. Przedstawia model sposobu na życie, w którym ikoną zdobycia szczytów sukcesu jest taki przepis: cieszenie się chwilą i brak zobowiązań, lekceważenie innych w tym również rodziny i tego czy sprawia się kłopoty (jak już spieprzyłeś to się nie wstydź tylko zamień to w sukces), wykorzystywanie słabości innych do realizacji swoich celów, przy redukcji własnych potrzeb, by było to możliwe najmniejszym wysiłkiem - W taki razie można powiedzieć że podsklepowy Żul jest w tych kryteriach spełniony w 98% (trudno znaleźć coś mocniejszego niż spirytus lub bimber). Jeżeli ktoś wymienia, jako swoje sukcesy życiowe to, że potrafi wykorzystać każda sytuacje żeby zarobić ale się nie narobić - to gratuluje zbliżenia się do ideału autora. Jak komuś odpowiada hedonistyczny i konsumpcyjny stosunek do świata, przy czym nie ma wystarczająco własnej bezczelności i pewności siebie - to polecam tę pozycję. Sam lektor Pan Robert Michalak bardzo sympatyczny i to chyba jedyny plus. Może oceniam ją niżej bo znam kilka pozycji z tego nurtu, które potrafiły być przynajmniej bardziej praktyczne lub zwięzłe i treściwe. Moderacja ocen, tutaj i na stronie audioteki (moja poprzednia była bardziej polubowna), wyraźnie świadczy o tym jak PR stara się o forowanie jak najlepszej opinii o tej książce, zapominając że czytelnicy mają prawo do ocenienia jej zgodnie ze swoim sumieniem, po tym jak się już dało się im na tym bublu zarobić i żałuje się teraz tego faktu, jak niemal współudziału w przestępstwie. Ale znając książkę jakoś mnie to ich zachowanie nie dziwi.
Mierna, niezbyt wyszukana ani rewolucyjna pozycja, o auto-motywacji dla cwaniaków w stylu typowo amerykańskim. Wykorzystująca na czytelnikach wszystkie techniki NLP. Przedstawia model sposobu na życie, w którym ikoną zdobycia szczytów sukcesu jest taki przepis: cieszenie się chwilą i brak zobowiązań, lekceważenie innych w tym również rodziny i tego czy sprawia się kłopoty...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016
Czekałam aż to się skończy, dla zasady że lubię kończyć serie, ale w tym przypadku nie było warto. Mutant wyspecjalizowany w zabijaniu najgroźniejszych stworów jakie można sobie wyobrazić, nienaturalnie szybki i zwinny, ginie dźgnięty przez wieśniaka widłami- to by było na tyle. Ponieważ autor systematycznie z czasem obniżał poziom to nawet jeżeli ostatnie zabiegi miały wywrzeć jakiś żal, to nad tak podłym potraktowaniem przez autora, który uczynił jego koniec tak nikczemnym. Trzeba wiedzieć kiedy i jak zdjąć bohatera ze sceny- niezapomnianym.
Czekałam aż to się skończy, dla zasady że lubię kończyć serie, ale w tym przypadku nie było warto. Mutant wyspecjalizowany w zabijaniu najgroźniejszych stworów jakie można sobie wyobrazić, nienaturalnie szybki i zwinny, ginie dźgnięty przez wieśniaka widłami- to by było na tyle. Ponieważ autor systematycznie z czasem obniżał poziom to nawet jeżeli ostatnie zabiegi miały...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016
Coraz bardziej obleśnie i dziwnie, coraz mniej przejrzyste i strawne, dalej czytają tylko naprawdę wytrwali, odważni ... nie bojący się rozczarowań ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Coraz bardziej obleśnie i dziwnie, coraz mniej przejrzyste i strawne, dalej czytają tylko naprawdę wytrwali, odważni ... nie bojący się rozczarowań ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-06
Książka rzeczywiście udowadnia jak mało przeciętny człowiek wie o swoim organizmie- a Pani Ackerman jest tego najlepszym przykładem. Nie mogę doszukać się informacji o autorce, bo chciałabym dowiedzieć się jakim połączeniem pasjonata i ignoranta trzeba być, żeby poświęcić cztery lata na wygniecenie czegoś takiego i wypuszczenie pomimo tylu konsultacji, jako książki popularnonaukowej. Błędy metodologiczne: nielogiczne porównania, ogólniki lub dane cząstkowe wyrwane zupełnie z kontekstu sytuacyjnego, badania oparte na grupach nie spełniających żadnych norm porównawczych, generalizowanie jakiegoś procesu dla obalenia tezy, zrównywanie jako miarodajnych nieprzystających źródeł, nieaktualnych danych sprzed ponad 20 lat i para-filozoficznych opinii - wszystko wskazuje na to że Pani Ackerman nie ma zielonego pojęcia o czym pisze. Co chwile ma się ochotę powiedzieć "to tak nie działa, do cholery" - jak ten Darwin patrzący na ewoluujące pokemony. Autorka próbuje pozszywać skrupulatnie jakieś skrawki i informacji, które same w sobie nie są trujące, dlatego ta książka nie jest totalnym zbiorem głupot- nie cała jest zła, ale połączenia i sugestie w niej zawarte już mogą być niestrawne. Dlatego na pewno nie polecam i raczej przestrzegam przed stosowaniem niektórych sugerowanych zasad prowadzenia własnego zdrowia w niej zawartych. Co my tu mamy? Ocena miarodajności leków na przeziębienie, mierzona wagą zużytych chusteczek, wskazująca że jedyną skuteczną metodą leczenia, może być odpowiednio wcześnie podany ibuprofen z interferonem. Wyszła taka "świnka morska" opowieści naukowej. Ani to ładna opowieść ani naukowa. Półprawdy jak pół cegły, mają większy zasięg. Chyba już wiem: Pani Ackerman jest menadżerem, a konkretnie takim ich typem, który sądzi że jak zorganizuje się dziewięć kobiet to można skrócić proces prenatalnego rozwijania się dziecka, i uzyskać je w ciągu jednego miesiąca. Może oceniam ją tak nisko z tego względu że przekleństwem naszych czasów jest właśnie niestosowanie się do metodologii badań naukowych i przekonanie wszystkich że można udawać znawce bezkarnie - a owocem bzdurne reklamy leków w telewizji i spadek poziomu programów oraz publikacji popularnonaukowych. A może nie spodobała mi się bo akurat dostałam okresu i czytałam ją pod wpływem złych hormonów? :) Z poważaniem: średni personel medyczny z wyższym wykształceniem, udający recenzenta.
Książka rzeczywiście udowadnia jak mało przeciętny człowiek wie o swoim organizmie- a Pani Ackerman jest tego najlepszym przykładem. Nie mogę doszukać się informacji o autorce, bo chciałabym dowiedzieć się jakim połączeniem pasjonata i ignoranta trzeba być, żeby poświęcić cztery lata na wygniecenie czegoś takiego i wypuszczenie pomimo tylu konsultacji, jako książki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-03
Dresden tym razem zwyczajnie rozczarowuje, zniechęcając mnie skutecznie do kontynuowania śledzenia serii. Zawiera w proporcji wady poprzednich książek w ogromnej ilości, przy stosunkowo niewielkiej zawartości tych "fajnych" i oryginalnych elementów.
Dresden tym razem zwyczajnie rozczarowuje, zniechęcając mnie skutecznie do kontynuowania śledzenia serii. Zawiera w proporcji wady poprzednich książek w ogromnej ilości, przy stosunkowo niewielkiej zawartości tych "fajnych" i oryginalnych elementów.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Zaletą wersji audio jest na pewno wykonanie Anny Szawiel. Jak niesolidarnie kobiet lektorek raczej nie lubię, to muszę przyznać że jest świetna.
Co do samej treści książki jest to zdecydowanie młodzieżowy romans z elementami fantastycznymi*. Niby spodziewałam się tego. Rozwleczona akcja idącą do nikąd, z obfitymi opisami, ciągłymi irytującymi komentarzami bohaterki (BridgetJones z Mazowieckiego- bardziej niedojrzała, niedouczona i niezdarna). Aż do znudzenia powtarzane frazy o kleszczach. Słuchając i prowadząc samochód, zamiast patrzyć na drogę co chwilę wywracałam oczami. Musiałam sobie przypominać że doczytam do końca tylko dlatego, że to jedyna książka, którą z fantastyką kojarzą moje kuzynki i koleżanki.
* Elementy fantastyczne są tu słabo wkomponowane i eksploatowane. Jeżeli kogoś zaintrygował motyw alternatywnej historii Polski, to pragnę uspokoić, że właściwie nic naprawdę ciekawego, się nie zmieniło - jakby tylko autorka nazwy pozamieniała i zamiast mszy, zarządziła pikniki (w stylu typowych dożynek gminnych) z ogniskiem i legalizacją marihuany w kręgach starszyzny. Generalnie wątku historycznego nawet nie można nazwać ruszonym. Sporo niekonsekwencji i mało odpowiedzi dla osób wnikliwych. Może po prostu za duże zogniskowanie uwagi wokół pary bohaterów, zamiast więcej niuansów społecznego życia - które nadałby temu obrazowi jakiejś wiarygodności. Generalnie akcja to dopiero przydługawy wstęp i przedstawienie postaci. Zanim cokolwiek się wydarzy książka się kończy.
Zaletą wersji audio jest na pewno wykonanie Anny Szawiel. Jak niesolidarnie kobiet lektorek raczej nie lubię, to muszę przyznać że jest świetna.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCo do samej treści książki jest to zdecydowanie młodzieżowy romans z elementami fantastycznymi*. Niby spodziewałam się tego. Rozwleczona akcja idącą do nikąd, z obfitymi opisami, ciągłymi irytującymi komentarzami bohaterki...