rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ciekawa treść, piękne ilustracje - czego chcieć więcej!
I taka nienachalnie wypływająca z opowiadań nauka! Polecamy razem z synem :)

Ciekawa treść, piękne ilustracje - czego chcieć więcej!
I taka nienachalnie wypływająca z opowiadań nauka! Polecamy razem z synem :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

To moje drugie spotkanie z Adrianem Bednarkiem, tym razem z jego „Pasażerem na gapę” było równie udane jak z „Córeczkami”! Książka świetnie budująca napięcie i utrzymująca w nim nieustannie.
Fabuła
Na początku jesteśmy w szpitalu dla psychicznie chorych, na oddziale dla przestępców. Tam, od dość dawna, Maciek planuje ucieczkę. Udało mu się wykiwać wymiar sprawiedliwości i po skoku zamiast wylądować w więzieniu trafił jako niepoczytalny do zamkniętej placówki. W porównaniu z tym, co mogło go czekać w zakładzie miał się tu jak w raju… No i przecież miał plan! Na wolności na znak czekała ukochana Magda. Wiedział, że go nie zawiedzie. Kiedy nastał czas ucieczki kobieta przyszła do zakładu i przykazała Maciejowi nożyki i wytrychy (ciekawe czy domyślacie się jak je wniosła i jak przechytrzyła osiłka-pielęgniarza). Wszystko szło zgodnie z tak misternie przygotowanym planem! Wszystko poza tym, że dzień wcześniej jednoosobowy pokój szpitalny Macieja stał się dwuosobowym. Nowy wydawał się być niegroźnym szaleńcem. Jednak czy taki był? Jego historia owiana jest tajemnicą, jednak co jakiś czas do czytelnika docierają strzępki informacji i my już wiemy, że nie jest to niegroźny staruszek… Maciek tego nie wie. Gdy Nowy, czyli Konrad Mączyński, demaskuje plany Maćka, ten postanawia zaproponować mu wspólną ucieczkę. I tym samym podpisuje na siebie wyrok. I choć ucieczka się udaje to jako czytelnik miałam przeczucie, że Maciek (który właściwie wzbudził we mnie sympatię) i Magda bezpieczniejsi byliby w szpitalu… Dopiero mniej więcej w połowie książki dowiadujemy się, kim jest Konrad. I gwarantuję Wam, że włos zjeży się na głowie. A później… Później jest coraz lepiej! Tzn. zależy dla kogo…

***
Adrian Bednarek ma talent do pisania książek w taki sposób, że ciągle czujemy jakiś niepokój. Niedomówienia, nie zdradzanie wszystkiego od razu, budowanie napięcia i takie „tkanie” strasznych historii w sposób lekki – lekki w takim znaczeniu, że nie męczymy się przechodząc przez kolejne strony. Zdecydowanie dodaję go do listy ulubionych autorów! Sprawdźcie sami, „Pasażer na gapę” to prawdziwa gratka dla miłośników historii z dreszczykiem!

To moje drugie spotkanie z Adrianem Bednarkiem, tym razem z jego „Pasażerem na gapę” było równie udane jak z „Córeczkami”! Książka świetnie budująca napięcie i utrzymująca w nim nieustannie.
Fabuła
Na początku jesteśmy w szpitalu dla psychicznie chorych, na oddziale dla przestępców. Tam, od dość dawna, Maciek planuje ucieczkę. Udało mu się wykiwać wymiar sprawiedliwości i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Kryształowe serca” Augusty Docher w nowej okładce? W sam raz na moją półkę! Wiecie już pewnie, że w moim czytelniczym życiu są autorki i autorzy, po których książki sięgam w ciemno. Jedną z nich jest Augusta Docher vel Beata Majewska. Nie dość, że mieszka po sąsiedzku 😉 to jeszcze znamy się i (chyba) lubimy, więc zaczęłam sięgać po jej książki i wiecie co… Ani jedna mnie nie zawiodła! A przeczytałam chyba wszystkie…
Bohaterowie
Oczym są „Kryształowe serca”, które trafiły do mnie dopiero teraz, choć na rynku pojawiły się już dość dawno?
Fabianna to piękna i mądra fotomodelka, która żyje w związku z mężczyzną, który jej nie docenia… Tymon ma problemy z hazardem, a dobrze zarabiająca dziewczyna to chyba jego jedyne źródło dochodów… Pewnego dnia Fabi dostaje propozycję bardzo dobrze płatnej sesji. Problem polega na tym, że to sesja, na którą musiałby przenieść się na dość długo na Ukrainę. Dziewczyna odmawia. Zdenerwowało to Tymona i to chyba początek tragicznych wydarzeń… W nocy pijany chłopak gwałci Fabi. Gdy ta następnego dnia wyrzuca go z mieszkania wychodzi i przestaje się odzywać. Dziewczyna martwi się i szukając go odkrywa coraz więcej jego przewinień.

Fabuła
W pewnym momencie zostaje wciągnięta do samochodu i uprowadzona. Jest pewna, że to porwanie ma związek z jej byłym chłopakiem… Dziewczyna znajduje się na Laurowym Wybrzeżu. W pięknej willi. A towarzyszy jej miła dziewczyna Alija. Fabiana orientuje się, że została zamknięta w złotej klatce… A posiadłość należy do kazachstańskiego milionera Karima.
I teraz robi się coraz ciekawiej. Bo dlaczego dziewczyna znalazła się w tym pięknym miejscu? Dlaczego nie może opuścić posiadłości? Na jaw wychodzą coraz to nowe informacje. A Fabi powoli zaczyna czuć coś do mężczyzny, który zabrał jej wolność… Ale czy nie zrobił tego dla jej dobra? Ten jednooki Chan wcale nie jest taki, jaki stara się pokazać wszystkim. Przeżył swoje i to wpłynęło na to, jaki jest teraz. Czy piękna Polka przebije się przez jego pancerz? Czy uda się ją uchronić?
Ciekawa historia, tajemnice, uczucia i gorące momenty to coś, co znajdziecie w powieści!

***
Powiem Wam szczerze, że fabuła kojarzyła mi się z innymi książkami (między innymi z książką „Łzy Tess”), jednak sposób w jaki Augusta prowadzi nas przez tę historię nie pozwala się oderwać! Czytamy i zastanawiamy się, jakie będzie rozwiązanie, co jeszcze może się stać… A dzieje się tam wiele! Jesteście ciekawi tajemnic Chana i pięknej modelki? Koniecznie sięgnijcie po „Kryształowe serca”! Zwłaszcza, że autorka co jakiś czas wspomina o kontynuacji… A historia aż prosi się o ciąg dalszy!

„Kryształowe serca” Augusty Docher w nowej okładce? W sam raz na moją półkę! Wiecie już pewnie, że w moim czytelniczym życiu są autorki i autorzy, po których książki sięgam w ciemno. Jedną z nich jest Augusta Docher vel Beata Majewska. Nie dość, że mieszka po sąsiedzku 😉 to jeszcze znamy się i (chyba) lubimy, więc zaczęłam sięgać po jej książki i wiecie co… Ani jedna mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kim jest „Osobisty trener podrywu”?! Od razu jak tylko zobaczyłam książkę Rachel Van Dyken nie mogłam przestać o tym myśleć. Jeszcze nazwa serii – „Skrzydłowi”. Dobra, kojarzyło mi się, że w amerykańskich filmach faceci brali ze sobą na podryw kolegę, który miał być ich skrzydłowym. Ale czy na tym opiera się ta książka „Ian. Twój osobisty trener podrywu”? Otóż nie…
Nie wybrałem takiego życia. Przecież nie wstałem pewnego dnia i nie pomyślałem sobie, że zajefajnie byłoby pomagać trzpiotkom zdobyć wymarzonego chłopa. A zanim prychniecie i odejdziecie z przytupem zaznajomcie się z faktami, które brzmią następująco: prawie sześćdziesiąt procent kobiet wychodzi za mąż za faceta mniej atrakcyjnego niż one same, co oznacza, że większość przedstawicielek płci pięknej decyduje się związać z mężczyzną o figurze ojca. Mężczyzną, który zapewne będzie zarabiał mniej od nich, nigdy nie doczłapie się na siłownię, będzie wsuwał parówki na śniadanie, obiad oraz kolację i, nie oszukujmy się, będzie potrzebował viagry, gdy stuknie mu czterdziestka.

Smutne, prawda? No, ale wróćmy do Skrzydłowych i Iana. Chłopak był gwiazdą sportu. Był na szczycie. Jednak zupełnie niespodziewanie spadł z niego i był to bolesny upadek. Wtedy postanowił poszukać sobie innego zajęcia. Takiego, by nadal mógł być kimś. I tym sposobem ze swoim przyjacielem Lexem założył spółkę Skrzydłowych. Mieli oni proste zadanie – pomóc dziewczynie zdobyć jej wymarzonego faceta. A to wszystko poparte starannymi wyliczeniami programu napisanego przez Lexa.

Fabuła
Tych dwóch facetów miało wszystko – pieniądze to raz, a dwa – kobiety. Byli najbardziej znanymi przystojniakami na uczelni. Jednak ta „zła sława” pomagała im (o dziwo!) przy ich biznesie. Tydzień. Tyle zazwyczaj wystarczyło im, by pomóc dziewczynie zdobyć serce ukochanego. A właściwie pozwolić facetowi, żeby zobaczył jaki skarb ma obok siebie…
Zasada główna – nie sypiać z klientkami…
No i jak pewnie się domyślacie zasada działała. Do czasu. Do czasu kiedy do Skrzydłowych zgłosiła się chłopczyca Blake Olson – współlokatorka przyjaciółki Iana. Przy Blake wszystko jest inaczej, a mur jaki ustawia wokół siebie Ian powoli się kruszy… Ale przecież musi nauczyć ją jak się całować, jak flirtować, jak zachowywać się na randce. Co z tego, że coraz bardziej czuje, że wybranek jej serca jest po prostu dupkiem…

***
Czy łamacz serc i żigolak Ian trafił w końcu na kobietę, która ociepli jego serce? No i oczywiście nie musze Wam mówić, że ta relacja nie należy do łatwych. Bo przecież jest jeszcze wspólnik Lex – co on powie na to, że Ian czuje coś do klientki?
Książkę „Ian. Twój osobisty trener podrywu” pochłonęłam w jeden wieczór – to lektura łatwa i przyjemna. Cała forma spółki Skrzydłowych trochę naciągana, no ale…
W moich rękach już czeka „Lex. Zastępca trenera podrywu” i na spotkanie z nim czekam chyba bardziej – bo czuję, że skrywa on w sobie jakiś mroczny sekret… Czy mam rację przekonacie się już niedługo!

Kim jest „Osobisty trener podrywu”?! Od razu jak tylko zobaczyłam książkę Rachel Van Dyken nie mogłam przestać o tym myśleć. Jeszcze nazwa serii – „Skrzydłowi”. Dobra, kojarzyło mi się, że w amerykańskich filmach faceci brali ze sobą na podryw kolegę, który miał być ich skrzydłowym. Ale czy na tym opiera się ta książka „Ian. Twój osobisty trener podrywu”? Otóż nie…
Nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

O Adrianie Bednarku słyszałam już jakiś czas temu – pamiętam, że bardzo chciałam przeczytać „Spowiedź diabła”. Jednak to „Córeczki” są moim pierwszym spotkaniem z autorem. I powiem Wam, że to spotkanie bardzo udane!Choć jeśli mam być szczera, kiedy dostałam książkę byłam przerażona! Ponad 600 stron! No kolos… A przy tym nie miałam wcześniej do czynienia z autorem, więc bałam się, że książka będzie „przegadana”. I w tym momencie biję się w pierś i przepraszam, że tak pomyślałam! Każda strona jest tam potrzebna, każde zdanie ma swój cel, a każde słowo jest wyważone i sprawia, że książka przyciąga jak magnes!
Dobra, do rzeczy. Co to za książka?
„Wspólna tajemnica jednoczy bardziej niż więzy krwi” – i to prawda, bo tytułowe córeczki to dwie zupełnie inne od siebie dziewczyny. Ewa i Pola, dwie całkowite skrajności jeśli chodzi o charakter, sposób życia, wiek, wygląd… Łączy je jednak coś, co niewiele osób może przeżyć. Łączy je tragedia, cierpienie i… Strach na Wróble… Postać, która zmieniła w piekło życie ich rodzin. Najpierw zajął się rodziną Ewy, a dziesięć lat później Poli. W wyniku prywatnego śledztwa Ewa – niedoszła policjantka, odnalazła Polę i razem będą próbowały odszukać potwora z ich dzieciństwa. Bo „Tylko one dwie, oprócz zabójcy, znały całą prawdę.”

Fabuła
Początek książki opisuje te dwie dziewczyny. Poznajemy je powoli, nie znając ich historii związanej ze Strachem na Wróble. Cały czas zastanawiamy się, co spowodowało, że są jakie są. Co wpłynęło na ich stosunek do matek. Te dwie dziewczyny są jak ogień i woda – Ewa w każdy drugi piątek miesiąca rzuca wszystko i jedzie do matki, by razem z nią odwiedzić na cmentarzu bardzo ważny dla nich grób. Stara się robić to, czego oczekuje od niej matka – w końcu tyle jej zawdzięcza… Pola natomiast całkowicie zerwała z matką kontakt. Początkowo dał się jej „stłamsić” – nosiła dwa warkoczyki, bluzeczki z kołnierzykiem i zakuwała by dostać się na medycynę – tak jak mama tego chciała. Z satysfakcją jednak rzuciła jej indeksem w twarz i zaczęła życie na własny rachunek. Z grzecznej dziewczynki zmieniła się w wytatuowaną instruktorkę poldance.

Dziewczyny nie spotykają się często, jednak kiedy Ewa zupełnie przez przypadek trafia na swojego oprawcę z dziecięcych lat dzwoni do Poli i razem postanawiają go odszukać. Jednak nie jest to takie proste. Bo jak odnaleźć kogoś tylko na podstawie głosu? Ale motywację do tego mają ogromną… i ja się im wcale nie dziwię!

***
I od tego momentu akcja nabiera tempa! I już wiedziałam, że 600 stron to wcale nie za dużo! Pewnie zastanawiacie się, kim jest Strach na Wróble i co zrobił tym dwóm dziewczynom. Powiem Wam, że nawet się nie domyślacie! A to, co wymyślił Adrian Bednarek to mistrzostwo. Dawno nie czytałam tak trzymającego w napięciu i świetnie skonstruowanego thrillera!
Gdy egzemplarz trafił w moje ręce trochę się obawiałam. Uznałam, że tylko zerknę na styl pisania, na sposób opisów i wiecie co… przepadłam! Piłam zimną kawę, bo zaczytałam się w tej historii!
Będąc w połowie książki od razu zamówiłam poprzednią książkę autora – zatem niedługo spodziewajcie się recenzji „Pasażera na gapę”! No i czekajcie na 9 października, bo wtedy premierę mają „Córeczki”…

O Adrianie Bednarku słyszałam już jakiś czas temu – pamiętam, że bardzo chciałam przeczytać „Spowiedź diabła”. Jednak to „Córeczki” są moim pierwszym spotkaniem z autorem. I powiem Wam, że to spotkanie bardzo udane!Choć jeśli mam być szczera, kiedy dostałam książkę byłam przerażona! Ponad 600 stron! No kolos… A przy tym nie miałam wcześniej do czynienia z autorem, więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze spotkanie z Ewą Formella to właśnie „Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy”. Czym jest ten ogród? I kim są te dziewczyny? O czym jest książka?
Właściwie to książka o prostytutkach. O najstarszym zawodzie świata. O miejscu, w Trójmieście, w którym można było zapomnieć o całym świecie i zatracić się w przyjemnościach. Oczywiście jeśli jesteś mężczyzną. Bogatym mężczyzną. A właściwie bardzo bogatym mężczyzną.

Bohaterowie
To historia Magnolii – kobiety, która jako młoda dziewczyna zaczęła zajmować się sprzedawaniem siebie i swojego towarzystwa. A obecnie jest właścicielką ekskluzywnego domu – Ogrodu Przyjemności. W tym Ogrodzie piękne kobiety-kwiaty świadczą usługi dla mężczyzn. Jednak w książce nie znajdziecie opisów takich, jak się spodziewać można. To książka, która pokazuje nam, że pieniądze szczęścia nie dają. To historia osamotnienia, straty najbliższych, tajemnicy…
Równolegle poznajemy historię samej Magnolii – jej początki w „biznesie”, wspomnienia i historie młodości.
Kolejną bohaterką jest Lawenda. Najpiękniejszy kwiat w Ogrodzie. Lawenda sporo w swoim życiu przeszła. Obecnie samotnie wychowuje bliźniaki i pracuje dla Magnolii. Jej pragnieniem jest zmiana zawodu.

***
Jak historie tych dwóch kobiet łączą się ze sobą? Obie sporo w życiu przeszły, obie miały złamane serca, obie opowiadają swoje historie w sposób indywidualny i interesujący.
To historie o miłości, przyjaźni, ale i bólu oraz cierpieniu.
To książka, którą dobrze się czyta, historie opowiadane w niej wciągają. Myślę, że to dobra propozycja na zbliżające się chłodne wieczory.

Pierwsze spotkanie z Ewą Formella to właśnie „Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy”. Czym jest ten ogród? I kim są te dziewczyny? O czym jest książka?
Właściwie to książka o prostytutkach. O najstarszym zawodzie świata. O miejscu, w Trójmieście, w którym można było zapomnieć o całym świecie i zatracić się w przyjemnościach. Oczywiście jeśli jesteś mężczyzną. Bogatym mężczyzną. A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętacie „Prosty układ”, o którym jakiś czas temu Wam opowiadałam? Dziś kontynuacja! „Zranione uczucia” mają swoją premierę! No dobra – nie byłam jakoś bardzo zachwycona pierwszą częścią. Ale! Byłam ciekawa jak autorka ułoży dalsze losy naiwnej Łucji i (chyba) niezrównoważonego Dymitra. Dlatego baaardzo chętnie sięgnęłam po kontynuację. A tam… No właśnie…
Fabuła
Łucja – jak to Łucja… Nadal naiwnie wierzy, że kocha Dymitra. Dymitr – jak to Dymitr – nadal chce tylko pieprz…. Uprawiać seks. Zmiana jest jedna – postanawia robić to tylko z Łucją. A ona jest tym zachwycona! No bo przecież to już jakieś zaangażowanie – prawda?
Na początku książki Łucja jest pewna, że nie wda się więcej w układ jaki proponuje jej Dymitr. Bo układ – choć prosty – to nie do końca łatwy dla zadurzonej kobiety. Jednak los, a właściwie szef, wysyła tych dwoje do Francji. Razem. Początkowo Łucja zarzeka się, że jadą tam tylko jako współpracownicy jednak nie do końca się to udaje. Oczywiście w hotelu pomylili daty przylotu i – co za pech! – na pierwszą noc nasi bohaterowie muszą zamieszkać razem w pięknym apartamencie… I co tam się nie dzieje… Powiem tak – nie przeglądają umów i służbowych papierów.

co dalej?
Sielankę we Francji – bo, że Łucja znowu przyjmuje układ Dymitra to chyba się domyśliliście? – przerywa pojawienie się Igora (pamiętacie Igora, brata Dymitra i przyjaciela Łucji?) i Justyny. A Justyna to jedna z „dziewczyn” Dymitra. Czy Łucja wytrzyma jej obecność? Czy Dymitr wytrzyma i dochowa jej „wierności” (obiecał, że nie będzie sypiał z innymi…). A Justyna wcale nie ma zamiaru odpuścić, bo jej plan na ten układ jest prosty – wytrwać i doczekać momentu, gdy Dymitr znudzi się innymi i poprosi ją o rękę…

Niestety Łucja postanawia wyznać mężczyźnie swoje uczucia, a ten w dość brutalny sposób sprowadza ją na ziemię. Układ to układ. Zrozpaczona Łuki zamyka się w pokoju hotelowym, a tam czeka na nią już pocieszyciel Igor, który nie do końca chce być jej przyjacielem.
–Jesteś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Lubisz się kłócić i sprzeczać. Lubisz postawić na swoim. Gdy pracujesz jesteś cała pochłonięta pracą. Gdy nad czymś głęboko myślisz, marszczysz ten swój zadarty nosek. Jesteś wyjątkowa Łucjo, tylko źle wybrałaś. Postaraj się otworzyć na kogoś innego.
– Żartujesz? Prawda? Dopiero wyznałam facetowi, którego wielbię, że go kocham, a ty każesz mi lokować uczucia w kimś innym… to się nie uda. Nalej mi drinka.

Po powrocie do kraju jest jeszcze ciekawiej, bo Łucja musi odwiedzić paru lekarzy. A wyniki tych spotkań będą znaczące dla całej historii… Bohaterowie pokazują swoje inne oblicza. Do Łucji dociera pare rzeczy, chyba coś zrozumiała. Dymitr też. Nawet do Igora dociera parę spraw.

***
Czy druga część jest inna? Lepsza? Wydaje mi się, że ciężko odpowiedzieć na te pytania. Bo bohaterowie są tak samo schematyczni jak w pierwszej części. Łucja nadal co chwila mówi sama sobie, że kocha Dymitra i nie może być w tym chorym układzie po czym z uśmiechem na ustach mu się oddaje. Dymitr cały czas powtarza, żeby się nie zakochała. Coś zaczyna się zmieniać pod koniec książki… A co i dlaczego – musicie przekonać się sami.

Nooo i powiem Wam szczerze, że książka kończy się w taki sposób, że nie chce się w to wierzyć. Tzn. w to, że można tak zakończyć opowieść! Od razu próbowałam pociągnąć autorkę za język, czy coś tam dalej się pisze, jednak ona uparcie milczała.

A teraz chwila szczerości – kiedy zbliżałam się do końca książki i uświadomiłam sobie, że to wcale nie musi być koniec historii byłam zła. Dlaczego? Bo ja nie chciałam nawet drugiej części. Historia była dość banalna, a bohaterowie irytujący. Mnóstwo scen erotycznych – wcale nie jakichś wyszukanych, emocjonujących. Ale jednak historia stworzona przez K.A.Figaro miała w sobie coś, co sprawiło, że sięgnęłam po kolejną część. I wiecie co… Jeśli autorka postanowi, że to jednak nie koniec… po trzecią część też sięgnę. Hmmm… Trochę sama siebie nie rozumiem 😀

Pamiętacie „Prosty układ”, o którym jakiś czas temu Wam opowiadałam? Dziś kontynuacja! „Zranione uczucia” mają swoją premierę! No dobra – nie byłam jakoś bardzo zachwycona pierwszą częścią. Ale! Byłam ciekawa jak autorka ułoży dalsze losy naiwnej Łucji i (chyba) niezrównoważonego Dymitra. Dlatego baaardzo chętnie sięgnęłam po kontynuację. A tam… No właśnie…
Fabuła
Łucja –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna i różowa „Właśnie tak!” kusiła mnie już od jakiegoś czasu. Bo czy można przejść obojętnie obok tak uroczej okładki? I jeszcze opis zwiastujący lekką i przyjemną treść… A teraz, gdy wokół pełno równie ciekawie wyglądającej okładki drugiej części tym bardziej! Spieszę do Was z recenzja „Właśnie tak!” Anny Szafrańskiej. Ale czuję, że śmiało mogę Wam poradzić zakup obu części jednocześnie!
Dwudziestoczteroletnia Stefania mieszka w Warszawie w pięknym mieszkaniu z dużą garderobą. Pisze książki dla dzieci i pracuje w gazecie. Mieszka z Filipem. Księciem Filipem. Czyli ze swoim kotem. Czy jest szczęśliwa i spełniona?

Fabuła
Kiedy pewnego dnia podejmuje jedną z trudniejszych decyzji w swoim życiu (a wcześniej już trochę ich było…) nie spodziewa się, że powrót w rodzinne strony będzie aż tak ważny. Może nie łatwy, ale istotny.
Stefa wraca do Drzewicy na ślub swojej kuzynki, a jakiś czas temu najlepszej przyjaciółki Agi. Jest to równocześnie ślub jej wielkiej miłości Pawła. Domyślacie się chyba, że nie jest to proste… A jak dołożymy do tego powrót po latach do rodzinnego domu, z którym wiążą się wspomnienia związane ze śmiercią mamy. Dodatkowo w tym domu czeka ciocia-bliźniaczka mamy to już całkiem rozumiemy wątpliwości bohaterki. Jednak nie jest aż tak źle… Agnieszka i Paweł są szczęśliwi i choć początkowo trochę to Stefcię boli to uświadamia sobie, że szczerze chce dla nich jak najlepiej! W małym mieście spotyka też bardzo intrygującego mężczyznę… Jej zdziwienie jest ogromne, gdy okazuje się, że jest on (Michał) świadkiem na ślubie jej kuzynki i byłego ukochanego. A ona jest świadkową… No cóż, dobrze dobrani świadkowie to podobno bardzo ważna część wesela. A tych dwoje zdecydowanie jest dobrze dobranych…

Jednak Stefcia boi się uczuć. Jest płochliwa i trudno przebić się przez mur jaki wokół siebie zbudowała. Michał również nie miał idealnego życia… Każde z nich ma swoją historię. Czy w przyszłości ich historie połączą się w jedną? I czy będą potrafili szczerze ze sobą rozmawiać i pokonają przeszkody, które los rzuci im pod nogi? Czy Stefa pokocha na nowo Drzewicę i swoją rodzinę? A może nigdy nie przestała ich kochać… A Michał? Czy jego poprzednie życie nie będzie przeszkadzać dziewczynie, która robi karierę…

Polecam Wam tę ciepłą opowieść o miłości, o rodzinie… O ucieczce i trudnych powrotach.
Ja już sięgam po druga część, czyli „Powiedz tak!”…

Piękna i różowa „Właśnie tak!” kusiła mnie już od jakiegoś czasu. Bo czy można przejść obojętnie obok tak uroczej okładki? I jeszcze opis zwiastujący lekką i przyjemną treść… A teraz, gdy wokół pełno równie ciekawie wyglądającej okładki drugiej części tym bardziej! Spieszę do Was z recenzja „Właśnie tak!” Anny Szafrańskiej. Ale czuję, że śmiało mogę Wam poradzić zakup obu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kilka razy już słyszałam nazwisko autorki jednak nie miałam przyjemności poznania jej twórczości. Teraz przyszedł na to czas! „Bezsenne noce, senne dni” to książka, która miała premierę w czerwcu tego roku. Jak wypadło to spotkanie? Nie wiem z czego to wynikało, ale książka trochę mi się „wlekła”. Albo to ja się wlekłam z nią… A przecież nie była zła! W międzyczasie przejęła ją moja mama i ona była nią zachwycona!
O czym jest książka?
To wspomnienia Eweliny, która pewnej nocy zobaczyła swoje życie w świetle ulicznej latarni i było to spojrzenie zupełnie inne niż do tej pory! Bo od pewnego czasu w sypialni tej dojrzałej kobiety powiewa nudą. A bo Radek przestał się zupełnie starać. Pod łóżkiem jego skarpetki zakładają chyba rodziny i gdyby Ewelina co jakiś czas ich nie wynosiła to pewnie same by wyszły… I Radek kładąc się do łóżka nie stara się w żaden sposób przekonać do siebie żony. Jakoś mu nie po drodze z prysznicem… Jakoś nie może powstrzymać się przed złośliwościami kierowanymi do żony. A Ewelina ma tego dość! Może dobrze byłoby, gdyby została wdową… Takie myśli między innymi chodzą jej po głowie!

A w międzyczasie zaczyna wspominać… Przecież już jako mała dziewczynka obiecywała sobie, że nie zakocha się w chłopaku ze wsi! Co ją podkusiło, żeby dać szansę Radkowi! Przecież to typowy chłopak ze wsi, leśnik niby… Ale przecież jako młodzieniec wyglądał tak… pociągająco… Jak Robert Redford… silny, męski i stanowczy. I co z tego zostało? Wspomnienia.
I tak leżąc w oświetlonym przez uliczną latarnię łóżku kobieta wspomina swoje młodzieńcze lata. Pogmatwane rodzinne losy i historie. Pierwsze randki z ukochanym. Wspólne radości i smutki.

Chodzi do pracy, do apteki, w której kiedyś pracowała jej matka – swoją drogą to chyba moja ulubiona postać z książki! Musicie bliżej poznać tę kobietę! Staruszka, która pragnie uczyć się jeździć na rolkach! – a teraz Ewelina pracuje z przyjaciółką matki. Wszystkie kobiety widzą, że coś jest z nią nie tak…

***
Co wyniknie z tych wspominek? Czy Ewelina znajdzie wspólny język z mężem? Czy postanowi na „stare lata” coś zmienić? Jak pozbyć się Radka – bo ona w sumie nie bierze pod uwagę ani rozwodu ani morderstwa 😉
Ona chce być kobietą samotną, ale nie osamotnioną. Czy coś lub ktoś jej w tym pomoże?

Czy książka mi się podobała? Właściwie to tak… Moja mama była nią zachwycona. Ja zdecydowanie muszę sięgnąć po inne pozycje autorki i wtedy wyrobię sobie zdanie o jej twórczości

Kilka razy już słyszałam nazwisko autorki jednak nie miałam przyjemności poznania jej twórczości. Teraz przyszedł na to czas! „Bezsenne noce, senne dni” to książka, która miała premierę w czerwcu tego roku. Jak wypadło to spotkanie? Nie wiem z czego to wynikało, ale książka trochę mi się „wlekła”. Albo to ja się wlekłam z nią… A przecież nie była zła! W międzyczasie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Anioł z Aushwitz” to debiut Eoina Dempseya, choć w Polsce, nakładem Wydawnictwa Niezwykłego jako pierwsza ukazała się „Biała róża…”.
Jak krzyczą do nas opisy książki, „Anioł z Auschwitz” to opowieść o miłości i walce o przeżycie. I z całą pewnością tak jest.

Bohaterowie
Kiedy Rebekka i Christopher poznają się mając 6 lat nikt nie przypuszcza, że połączy ich coś tak silnego i wyjątkowego. Choć rodzice Rebekki sprzeciwiają się, by dziewczyna odwiedzała rodzinny dom Christophera, to ich przyjaźń trwa wbrew wszystkiemu. Razem pokonują przeszkody, które los stawia na ich drodze. Jednak gdy Rebekka odchodzi od zaborczego i agresywnego ojca wydaje się, że tych dwoje nigdy się już nie spotka. Dziewczyna ucieka do Anglii i tam ich drogi znowu się łączą. Niezwykła przyjaźń tej dwójki przekształca się w miłość. Niestety wkrótce potem wybucha wojna…

Fabuła
Podczas okupacji Jersey, w którym mieszkali, Rebekka zostaje pojmana i wywieziona do jednego z obozów. Christopher zostaje kimś, kim nigdy nie spodziewał się, że będzie. Trafia do obozu zagłady. Jednak w roli, którą niechętnie przychodzi mu odgrywać. W roli oficera SS wypatruje wśród więźniarek swojej ukochanej – ma nadzieję, że tu także uda mu się ją odnaleźć i uratować. Chce za wszelką cenę być blisko niej i chronić, choć w małym stopniu jej pomóc.
Jednocześnie staje po stronie oprawców. Praktycznie z dnia na dzień staje się dość wysoko postawionym oficerem SS zajmującym się segregacją bagaży osób trafiających do Auschwitz – zostaje swego rodzaju „księgowym”.
Jest świadkiem nieludzkiego traktowania ludzi – kobiet, malutkich dzieci. Początkowe starania by pomóc ukochanej zmieniają się w mężczyźnie na tyle, że chce on pomóc jak największej liczbie osób. Zwłaszcza dzieciom… Jego praca staje się misją. Christopher daje nadzieję – stara się pomóc i pokazać, że może uda się przeżyć.

***
Już pierwsze sceny książki sprawiły, że musiałam wziąć głęboki oddech i zastanowić się, czy dam radę czytać dalej. Bo choć książka to fikcja historyczna, to jednak zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko mogło się wydarzyć. Że to wszystko mogło mieć miejsce…
Wysunięta w książce na pierwszy plan miłość odrobinę łagodzi tragedię, jaka miała miejsce w czasach obozów koncentracyjnych i wojny. Nie sprawia jednak, że nie jest ona widoczna. Wręcz przeciwnie! Pokazuje jak wyglądała wtedy rzeczywistość. I choć autorowi można zarzucić wiele niedociągnięć to pamiętajmy o jednym – to nie jest książka historyczna. To fikcja historyczna, nie musimy na siłę doszukiwać się żelaznych faktów. Oczywiste, że ciężko byłoby w tamtych czasach, aby niemający nic wspólnego z wojskiem mężczyzna zajął tak istotne miejsce w hierarchii obozowej. Oczywiste jest, że na wiele rzeczy nie mógłby sobie pozwolić. Jednak autor kreuje rzeczywistość. I może to zrobić – bo to jego książka, jego wizja, a nie dokładne przedstawienie nam faktów historycznych.
Jedyne do czego mogę się „przyczepić” to tłumaczenie tytułu – oryginał to „Finding Rebekka” i ten jakoś bardziej by mi pasował. Zwłaszcza, ze Aniołem z Auschwitz nazywana była Maria Stromberger – łączniczka z ruchem oporu, udzielająca pomocy więźniom austriacka pielęgniarka, która dobrowolnie zgłosiła się do pracy w obozie.

*
Wydaje mi się, że w ostatnim czasie panuje „moda” na pisanie książek osadzonych w czasach wojennych, z tragicznym, obozowym tłem. Z jednej strony wydaje mi się, że to dobrze – bo nie możemy zapomnieć o tym, co było. Jak tragiczne były to czasy. Z drugiej jednak mam odrobinę przesytu. Rynek jest zalewany książkami o takiej tematyce. Obawiam się, żeby nie skończyło się na tym, że pisanie takich książek będzie po prostu opłacalne…

„Anioł z Aushwitz” to debiut Eoina Dempseya, choć w Polsce, nakładem Wydawnictwa Niezwykłego jako pierwsza ukazała się „Biała róża…”.
Jak krzyczą do nas opisy książki, „Anioł z Auschwitz” to opowieść o miłości i walce o przeżycie. I z całą pewnością tak jest.

Bohaterowie
Kiedy Rebekka i Christopher poznają się mając 6 lat nikt nie przypuszcza, że połączy ich coś tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka „Słodkie szaleństwo” to trzecia część serii autorstwa Belle Aurora „Friend-Zoned”. Czy trzecia część podobała mi się tak jak poprzednia? Powiem Wam, że autorka ma bardzo lekkie pióro i jej książki czyta się bardzo dobrze. Jak sama pisze jakiś czas temu odkryła swoją miłość jaką są romanse humorystyczne. I właściwie tak jest – trochę ciętych ripost, postaci wywołujące uśmiech na twarzach, a przy tym miłość i seks. W sumie brzmi jak idealny sposób na lekką wakacyjną książkę!
Bohaterowie
Wtrzeciej części poznamy bliżej Maxa. Max jest flirciarzem. Ogromnym flirciarzem. A przy tym cudownym ojcem swojej jeżdżącej na wózku córki Ceecee. Jest tak sympatycznym facetem, że wszyscy go uwielbiają. Choć początkowo może wydać się osobą dość egoistyczną i starającą się poderwać każdą panienkę.
Takie wrażenie w czasie wesela Ducha i Nat odnosi najmłodsza z sióstr Kovac – Helena. Dziewczyna pozostaje wierna swojej miłości – Johnemu Deepowi z plakatu na ścianie… Postanawia jednak zaszaleć z Maxem – bo przecież ona nie ma czasu na miłość, ale facet na jedną noc by się jej przydał. A Max wydaje się być idealny w tym celu! Mega przystojny podrywacz – nie będzie chciał nic więcej! Jednak Max nie zwraca na nią uwagi! To sprawia, że dziewczyna czuje się odrzucona – bo przecież on flirtuje z każdą więc… dlaczego jej nie chce?

Fabuła
Lubisz flirtować Max? No to się szykuj.
Z każdym kolejnym krokiem żołądek zaciska mi się w oczekiwaniu. Czuję ekscytację! W końcu staję przed nim i chrząkam cicho. Spogląda na mnie z uniesionymi brwiami, żeby zaraz znów wlepić wzrok w ekran.
– Cześć, Helen. Jak się masz? – pyta.
Uśmiech mi blednie.
Helen? Serio?
Cóż…to słaby początek.
Dalej bawi się telefonem.
– tak właściwie to Helena. No, ale nie ważne. Zastanawiałam się, czy nie napiłbyś się ze mną dri…
– Świetnie. – przerywa mi. – Miło było znów się z Tobą zobaczyć, Helen.
A potem odchodzi, zostawiając mnie na środku dziedzińca z otwartymi ustami. Mrugam, krzywiąc się. Próbuję zrozumieć, co właśnie zaszło. Zawodowy flirciarz, facet, który podrywa wszystko, co ma puls, wszystko co się rusza, mnie olał.”

Przyznajcie sami, że średnio miła sytuacja… Dlatego kiedy Helena dostaje pracę w Nowym Jorku i ma zamiar wprowadzić się do starego mieszkania Nat, a pierwszą osobą, którą w tym mieszkaniu spotyka jest Max nie jest zachwycona… Natalie nie może zrozumieć dlaczego siostra jest tak źle nastawiona do Maxa – przecież on jest taki kochany…

Podejście Heleny do Maxa zmienia się trochę, kiedy widzi jak wspaniałym i troskliwym ojcem jest w stosunku do trzynastoletniej Ceecee. A Max postanawia przełamać niechęć Heleny do swojej osoby – bo przecież wszyscy go lubią! A w dodatku dziewczyna jest taka piękna…

Helena jest rehabilitantką i postanawia pomóc Ceecee w odzyskaniu sprawności fizycznej. W międzyczasie dowiadujemy się jak tragiczna jest przeszłość dziewczynki i Maxa. Ukochana kobieta, która zostawia partnera z umierającym dzieckiem na stałe zostawiła ślad na psychice Maxa i na jego relacjach z kobietami. Jednak Max nie jest taki, jak się wydaje większości osób – on nie wie, że flirtuje… Więcej szczegółów znajdziecie w książce…!

Max i Helena postanawiają zostać przyjaciółmi. Później ta relacja trochę się zmienia – przyjaciele, których łączy dodatkowo łóżko? Czemu nie! Jednak oboje czują do siebie coś więcej…

***
Jednak muszę przyznać, że humorystycznie przedstawione sytuacje, podchody miłosne, a przy tym ciepła i rodzinna atmosfera panująca wśród przyjaciół sprawiają, że książkę czyta się bardzo dobrze! Nie zabraknie tam momentów do śmiechu czy wzruszenia, ale i pikanterii!
Nie wiem czy autorka planuje dalsze książki związane z tą grupą pozytywnie zakręconych ludzi. Ja chętnie bym się jeszcze z nimi spotkała.
Na razie jednak zachęcam Was do sięgnięcia po książki z serii Friend-Zoned – jeśli macie ochotę na relaks z książką, odrobinę humoru i pikanterii, to będą one idealne!

Książka „Słodkie szaleństwo” to trzecia część serii autorstwa Belle Aurora „Friend-Zoned”. Czy trzecia część podobała mi się tak jak poprzednia? Powiem Wam, że autorka ma bardzo lekkie pióro i jej książki czyta się bardzo dobrze. Jak sama pisze jakiś czas temu odkryła swoją miłość jaką są romanse humorystyczne. I właściwie tak jest – trochę ciętych ripost, postaci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Faza REM” to moje pierwsze spotkanie z książką Wydawnictwa Genius Creations. Miałam ochotę na dobry kryminał. Zachęcająca i „pachnąca” tajemnicą okładka sprawiły, że sięgnęłam po książkę o Łodzi. Czy zaspokoiła mój głód kryminalnych historii?
Komisarz Igor Blattner ma jedną, bardzo ważna zasadę: występek nie zasługuje na wybaczenie, tylko na surową i sprawiedliwą karę. I oto przed tym nieugiętym gliną staje trudna sprawa. Blettner będzie starał się rozwikłać zagadkę tajemniczego seryjnego mordercy grasującego w Łodzi. Wydawałoby się, że to idealna osoba do tego. Jednak komisarz zmaga się z kilkoma innymi problemami, które przeszkadzają mu w oddaniu się sprawie.

Fabuła
Seryjny morderca zostaje nazwany Aptekarzem – przy ciałach zostawia receptę. I to jest jedyny trop… Gdy odnalezione zostały trzecie zwłoki prasa i ludzie zaczynają szaleć. Jednak w głowie Blattnera ciągle obecny jest inny psychopata… Nie może przestać myśleć o Księgowym, którego próbował złapać jakiś czas temu. Niestety, spóźnił się, nie zdążył złapać go i postawić przed sądem by ten otrzymał sprawiedliwy wyrok. Spóźnił się i ten skoczył z budynku pociągając za sobą mała dziewczynkę, którą więził. Ta sprawa nie daje Igorowi spać. Nie może wybaczyć sobie tych kilkunastu sekund spóźnienia, wyrzuca sobie, że mógł uratować dziewczynkę, a sprawca mógł zostać poddany karze… Jednak to nie jedyne zmartwienie komisarza.
Obok problemów w pracy pojawiają się prywatne. Ten ceniący prawdomówność i sprawiedliwość mężczyzna wdał się w romans z żoną swojego przyjaciela. Czy te sprawy wpłyną na jasność umysłu komisarza? Czy jemu i jego partnerom uda się odkryć kim jest Aptekarz?

***
Książka napisana jest niezłym językiem jednak mi trochę się „dłużyła”. Niemniej jednak polecam Wam sprawdzić, bo przecież każdy z nas ma inny gust 😉

„Faza REM” to moje pierwsze spotkanie z książką Wydawnictwa Genius Creations. Miałam ochotę na dobry kryminał. Zachęcająca i „pachnąca” tajemnicą okładka sprawiły, że sięgnęłam po książkę o Łodzi. Czy zaspokoiła mój głód kryminalnych historii?
Komisarz Igor Blattner ma jedną, bardzo ważna zasadę: występek nie zasługuje na wybaczenie, tylko na surową i sprawiedliwą karę. I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kontynuacja „Właśnie tak!”, czyli „Powiedz tak!” jest już od jakiegoś czasu na półkach księgarni. Czy dalsze losy Stefci porywają czytelników? Mnie porwały…
Michał i Stefcia są już razem dwa lata. Przez ten czas sporo się zmieniło. Wysokie szpilki dziewczyna zakłada już tylko na wyjątkowe okazje, mieszka w Drzewicy i tylko dwa razy w tygodniu jeździ na spotkania autorskie. W inne dni piecze babeczki i całkowicie poświęca się małej. Dziewczynka jest oczkiem w głowie Stefci i Michała. Lubi postawić na swoim i zazwyczaj jej się to udaje. Dlatego nasza para musi zorganizować oficjalne przyjęcie zaręczynowe – takie zadośćuczynienie za to, że oświadczyn Michał nie skonsultował z córką.

Fabuła
Kiedy wydaje się, że wszystko dobrze się układa i wszystko zmierza w dobrym kierunku los płata figle. Do drzwi puka przeszłość Michała… Jego była żona chce odzyskać córkę. A matka i siostra mężczyzny zdają się nie akceptować Stefci… Czy dziewczyna przełamie ich niechęć?
Do tego wszystkiego dochodzą radosne nowiny, ale i problemy finansowe, Agi i Pawła.
Jak poradzą sobie ze wszystkimi niespodziankami nasi bohaterowie? Bo podobnie ja w życiu – słodkie chwile mieszają się z gorzkimi. Jednak na wszystko jest sposób! A przecież Stefania wie o tym najlepiej!

Kontynuacja „Właśnie tak!”, czyli „Powiedz tak!” jest już od jakiegoś czasu na półkach księgarni. Czy dalsze losy Stefci porywają czytelników? Mnie porwały…
Michał i Stefcia są już razem dwa lata. Przez ten czas sporo się zmieniło. Wysokie szpilki dziewczyna zakłada już tylko na wyjątkowe okazje, mieszka w Drzewicy i tylko dwa razy w tygodniu jeździ na spotkania autorskie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świat nie jest idealny. I ludzie nie są idealni. „Mój Torin” nie jest idealny, ale jest to książka, która mnie oczarowała. K. Webster to współautorka serii Laleczki, na którą miałam wielką ochotę, ale nie udało mi się jeszcze przeczytać. Teraz wiem, że po nią sięgnę. „Mój Torin” to z tego, co wiem jedyna książka autorki przetłumaczona na język polski. Jedyna, ale mam nadzieję, nie ostatnia!
Pisząc tę książkę, uświadomiłam sobie, że każdy z nas jest wyjątkowy. Nie ma dwóch takich samych osób. I to jest w nas najpiękniejsze. Różnorodność jest niesamowita. Zaakceptujcie tych, którzy nie są tacy jak wy, bo każda osoba ma coś do zaoferowania.

Te słowa kieruje do czytelników Autorka na samym początku. I już wiem, że ta książka ma szansę podbić moje serce…
Casey Doe jest podrzutkiem. Matka zostawiła ją w żłóbku, w szopce przy kościele. W największą, mroźną zimę. Matka była narkomanką i niemowlę miało oznaki głodu narkotykowego. Dziewczynkę udało się uratować, ale była inna. Różniła się od słodkich dzieciaczków, nie była miła i grzeczna. Może dlatego jej życie nie było usłane różami, a rodziny zastępcze dość często się zmieniały. Teraz, Casey mieszka z Guem i odlicza dni do osiągnięcia pełnoletniości… Jeszcze trochę i ucieknie. Jednak pewnego dnia los stawia na jej drodze dziwnego chłopaka. Dziewczyna nie spodziewa się jak wielkie znaczenia ma to z pozoru błahe spotkanie…

Fabuła
Niedługo potem znienawidzony Guy… sprzedaje dziewczynę jakiemuś mężczyźnie! Jednak Tyler wzbudza w Casey zaufanie. Sama nie wie, dlaczego ufa mu i bez zastanowienia idzie z nim i pozwala się sobą zaopiekować. Jednak Tyler nie będzie jedynym mężczyzną, który zechce opiekować się specyficzną dziewczyną. W jej nowym domu mieszka też Torin. I to jego właśnie spotkała jakiś czas temu wychodząc z gabinetu psychologa. Casey ma zdiagnozowane ADHD i stany lękowe. Torin chodzi do tej samej pani psycholog, jednak jego diagnoza nie jest już tak jednoznaczna.
Bracia Tyler i Torin Kline mieszkają w zamku. W ciepłym zamku bez okien, za to z wieloma tajemniczymi przejściami za ścianami. Są bogaci. Są samotni. Tyler nie potrafi dotrzeć do Torina, ale wierzy, że uda się to Casey.
W książce obserwujemy sposób zachowania osób, które są „inne”.

„-Torin – zaczynam. – On… – Rozgladam się dookoła i krzywię na widok wpatrzonych w nas ludzi. – Inni ludzie patrzą na niego tak jak na Ciebie.
Gdy ponownie spoglądam na nią, jej oczy są wypełnione łzami.

– nie mogę się doczekać, kiedy go poznam.
– Co jest z nim nie tak?

– Nic, Casey. Nic nie jest z nim nie tak.
(…)

Lekarze zdiagnozowali u niego kilka rzeczy – wzdycha, przyznając w końcu – ale Torina nie można tak po prostu zaklasyfikować. Jest inny, ale przy tym szalenie inteligentny. Mój brat może nie umie okazywać uczuć, ale wiem, że przeżywa wszystko dokładnie tak samo jak ty czy ja.

Zaintrygowani? Czy Casey dotrze do Torina? Co wydarzy się między nią, a Tylerem? Czy Torin będzie potrafił zatrzymać dziewczynę w zamku bez okien, kiedy cały świat wywróci się do góry nogami? Czy Kokainowa Casey, która nie wierzyła, że czeka na nią coś dobrego znajdzie swoje miejsce?

***
Było parę rzeczy w książce, które trochę mi nie pasowały, kilka scen, które wydały mi się być niepotrzebne, ale na koniec wszystko ułożyło się w – logiczną! – całość.
Czekam niecierpliwie na kolejne książki autorki tłumaczone na język polski i wierzę, że Wydawnictwo Niezwykłe postara się, by niedługo trafiły w ręce czytelników!
A tymczasem z czystym sumieniem polecam Wam niebanalną książkę, jaką jest „Mój Torin”.

Świat nie jest idealny. I ludzie nie są idealni. „Mój Torin” nie jest idealny, ale jest to książka, która mnie oczarowała. K. Webster to współautorka serii Laleczki, na którą miałam wielką ochotę, ale nie udało mi się jeszcze przeczytać. Teraz wiem, że po nią sięgnę. „Mój Torin” to z tego, co wiem jedyna książka autorki przetłumaczona na język polski. Jedyna, ale mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To historia mężczyzny twardego i silnego. A przy tym niesamowicie skrzywdzonego i wrażliwego. Choć ukrywa to wszystko pod pancerzem.

Samuel był żołnierzem. Najlepszym. I właśnie jako żołnierza CIA poznajemy go w czasie jednego z najtrudniejszych zadań w jego karierze, w jego życiu. Musi wykonać rozkaz. Rozkaz, który na zawsze zaważy na jego życiu i pracy. Od tego momentu nic nie jest już takie samo…

Samuel musi zmierzyć się nie tylko z demonami wojennymi, ale i codziennością. Niestety nie radzi sobie z tym. Kiedy umierają jego rodzice musi zaopiekować się rodzeństwem. Jednak nie jest w stanie przezwyciężyć swoich problemów i traci siostry… Na szczęście na jego drodze los stawia przyjaciela, który nie tylko pomoże mu znaleźć dobrą pracę, ale przede wszystkim staje się oparciem i pomocą. Bokser Alex pomaga Samowi stanąć na nogi. Również dzięki niemu w życiu Samuela pojawia się Ona. Jessica. Kobieta, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Dziewczyna, która zachodzi mu za skórę. Tak bardzo, że Sam nie potrafi przestać o niej myśleć. A przecież kobiety to dla niego tylko zabawki, potrzebne by zaspokoić jego żądze.
Z nią jest jednak inaczej…

–Idę poszukać kogoś, kto doceni mój brak ogłady. Najlepiej z dużym kutasem i ponadprzeciętnymi umiejętnościami łóżkowymi – oznajmiła tak zwyczajnie, jakby mówiła o pogodzie.
Wprawiony w osłupienie, mało nie udławiłem się własnym językiem. Ponoć kobieta powinna być damą w salonie, kucharką w kuchni i dziwką w sypialni. Jessica absolutnie nie wpisywała się w tę zasadę. Była, kim chciała, gdzie chciała i kiedy chciała. Irytowało mnie to w równym stopniu, co rajcowało.
-Ty raczej nie zaliczasz się do tej kategorii – dodała, zanim nieśpiesznie się oddaliła. (…)
Och, ależ miałem ochotę pokazać jej, jak cholernie się myliła.

Jess powoli podbija serca sióstr żołnierza, ale i jego samego. Czy razem uda im się zbudować dom? Lub chociaż pozory normalności?

***
Książka Ewy Pirce to opowieść niezwykła. Pokazuje nam piekło wojny, ale i to, co dzieje się po niej. Sam nie radzi sobie ze stresem po wojnie, wpada w uzależnienia, spada prawie na samo dno. Książka porusza problem tego, jak niełatwo jest przyjąć pomocną dłoń. I o tym, że warto próbować… Autorka w niesamowity sposób kreuje bohaterów – głównych, ale i tych drugoplanowych. Uwielbiam jej książki! Na szczęście druga część już napisana, już znamy datę premiery… Nie pozostaje nic tylko czekać. Bo pierwsza część zakończyła się tak, że nie można przestać o niej myśleć!

To historia mężczyzny twardego i silnego. A przy tym niesamowicie skrzywdzonego i wrażliwego. Choć ukrywa to wszystko pod pancerzem.

Samuel był żołnierzem. Najlepszym. I właśnie jako żołnierza CIA poznajemy go w czasie jednego z najtrudniejszych zadań w jego karierze, w jego życiu. Musi wykonać rozkaz. Rozkaz, który na zawsze zaważy na jego życiu i pracy. Od tego momentu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio mam szczęście do książek 😉 trafiam na całkiem niezłe pozycje! Do takich zdecydowanie mogę zaliczyć „Narzeczona z second-handu” autorstwa Agaty Bizuk. Książkę w sam raz na wakacyjną wyprawę. Lekka, zabawna i optymistyczna!

Bohaterka
Michalina to trzydziestopięcioletnia kobieta, która jest bardzo przeciętną osobą. Jednak do czasu… Kiedy pewnego dnia postanawia zrobić niespodziankę mężowi pracującemu na działce nie spodziewa się, że będzie to początek końca pewnego etapu. Bo już na dzień dobry przebiega obok ich działki naga rusałka… Miśka nie spodziewa się, że tuż obok druga zajmuje się jej mężem… Dobrze, że na działkę wybrała się nie tylko z trzyletnim synem, ale i przyjaciółką!

Fabuła
Zatem pytanie zasadnicze – co zrobić z niewiernym mężem? Klin klinem! Radzą przyjaciele. Najlepiej żeby znalazła sobie przystojnego i bogatego kochanka! Właściwie Miśka odrzuca to rozwiązanie. Do czasu aż postanawia odwiedzić męża (eksmeza?) w pracy w banku, a tam spotyka Ariela. To nie koniec zmian w jej życiu. Michalina traci pracę w redakcji gazety. Ale i tu czeka ją niespodzianka…
Życie Michaliny wywraca się do góry nogami i to kilkukrotnie. Co tam się nie dzieje! Jest dziki seks, morderstwo, CBŚ, nieznane dotąd dzieci… Powiem Wam szczerze, że w tak krótkim czasie w życiu bohaterki dzieje się, tyle, że można się przestraszyć! Na szczęście ma wokół siebie przyjaciół, którzy zawsze służą radą i pocieszeniem. Np. przyjaciel-gej Konrad, który to tłumaczy jej, że po rozwodzie może być taką narzeczoną z second-handu, czyli choć używaną to wyjątkową i niepowtarzalną… Ale czy Miśka będzie długo tą narzeczoną…?

Ostatnio mam szczęście do książek 😉 trafiam na całkiem niezłe pozycje! Do takich zdecydowanie mogę zaliczyć „Narzeczona z second-handu” autorstwa Agaty Bizuk. Książkę w sam raz na wakacyjną wyprawę. Lekka, zabawna i optymistyczna!

Bohaterka
Michalina to trzydziestopięcioletnia kobieta, która jest bardzo przeciętną osobą. Jednak do czasu… Kiedy pewnego dnia postanawia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejne moje spotkanie z autorką i kolejna bardzo dobra książka! „Kiedyś po Ciebie wrócę” to najnowsza książka autorki „Adama”, który skradł moje serce. Agata Czykierda-Grabowska to dla mnie gwarancja emocji w książkach. Czytałam chyba wszystkie jej książki i każdą mogę z czystym sumieniem polecać. Dziś chcę powiedzieć Wam kilka słów o „Kiedyś po ciebie wrócę”, która premierę miała 19 czerwca tego roku.
Autorka do tej pory kojarzyła mi się z książkami obyczajowymi, romansami. Tutaj pokazuje, że potrafi też wpleść w historię inny wątek – odrobinę sensacji, kryminału…

Fabuła
Roksana to studentka. Uciekła z rodzinnego miasta po tragedii, która spotkała ją i jej rodzinę. Zaginęła jej ukochana młodsza siostra Ania. Roksana chciała uciec od wspomnień, które towarzyszyły jej w rodzinnym domu. Przenosi się do miasta i zaczyna studia. Pod koniec roku akademickiego dziewczyna dostaje dziwną wiadomość email, w której ktoś sugeruje, że jej siostra… czeka na nią w domu!
Roksana postanawia wrócić i wznowić poszukiwania. Obiecuje sobie i siostrze, że tak jak w słowach piosenki – wróci po nią… Pomoże jej w tym ktoś, kto od zawsze obecny był w jej życiu, ale przez zaginięcie Ani i od niego się oddaliła.
To, co łączyło Roksanę i Bartka było silnym uczuciem – przyjaźnią od czasów szkolnych. Tych dwoje doskonale się rozumiało i wspólnie szło przez życie pomagając sobie. Pewnego wieczoru jednak granica ich „związku” przesunęła się w niebezpieczną stronę. Roksana nie może wybaczyć sobie, że to stało się właśnie wtedy, kiedy Ania zaginęła.
Czy Roksi i Bartek będą mieli szansę na odbudowanie relacji? Czy pozwolą sobie na próbę?

***
Wśród bardzo dobrego, jak zawsze u autorki, wątku miłosnego znajdujemy odrobinę sensacji! Bo przecież razem z główną bohaterką próbujemy rozwiązać sprawę zaginięcia młodej dziewczyny!
A śladów trochę znajdujemy… To znaczy znajduje Roksana z „pomocą” tajemniczych anonimowych wiadomości. Niepewnie kroczy drogą, którą wyznacza jej psychopata sugerujący, że musi wrócić i odszukać siostrę. Roksana odkrywa skrywane tajemnice, niedopowiedzenia, kłamstwa. W swoim prywatnym śledztwie musi stawić czoło kilku prawdom, które zmieniają jej sposób patrzenia na bliskie jej osoby. Bo okazuje się, że nie wszystko przed zaginięciem Ani było tak, jak myślała…
Pozostawiając znakomicie utkaną historię to rzecz, która budzi we mnie nawał uczuć i gonitwę myśli to zaginięcie. Bo przecież Ania wyszła z domu i ślad po niej zaginął! Ile jest takich przypadków? Ilu młodych ludzi nie będzie mogło dokończyć szkoły, nie założy rodziny, bo ktoś ich porwał? Bo ktoś chciał zabawić się w Boga i odebrał im życie? To, co stało się z Anią mogło spotkać każdego… Ile rodzin nadal ma nadzieję na odnalezienie swoich bliskich? Ilu znajdzie ich ciała i zazna spokoju – bo będzie mogło pożegnać ukochaną osobę, pójść na jej grób i tam być z nią choć w ten sposób? A ilu będzie wznosić oczy ku niebu i zawsze pytać „Gdzie jesteś?”…

Podsumowując – „Kiedyś po ciebie wrócę” to kolejna świetna książka Agaty Czykierdy-Grabowskiej. Kolejna wzbudzające emocje powieść, którą warto polecić!

Kolejne moje spotkanie z autorką i kolejna bardzo dobra książka! „Kiedyś po Ciebie wrócę” to najnowsza książka autorki „Adama”, który skradł moje serce. Agata Czykierda-Grabowska to dla mnie gwarancja emocji w książkach. Czytałam chyba wszystkie jej książki i każdą mogę z czystym sumieniem polecać. Dziś chcę powiedzieć Wam kilka słów o „Kiedyś po ciebie wrócę”, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętacie „Szczęki”? Pytam teraz o film, który 44 lata temu wszedł na ekrany i od tego czasu chyba kilka razy do roku możemy zobaczyć go w TV… Dla mnie „Szczęki” to wspomnienia dzieciństwa – pamiętam jak ukradkiem oglądałam film zaglądając „nielegalnie” przez drzwi do pokoju rodziców. Jak mnie fascynowały rekiny! A jak się ich bałam… Pamiętam, że wizja szczęk pełnych zębów długo mnie prześladowała… Kiedy zobaczyłam, że wydawnictwo Replika wypuszcza na rynek wznowienie tej powieści zdziwiłam się – co za wstyd! Pomyślałam – przecież dla mnie „Szczęki” to zawsze był film. „Szczęki” to Steven Spielberg… A to przecież nie tak!
„Szczęki” to Peter Benchley!

Powiem szczerze – pokochałam autora za przedmowę. Z niej dowiadujemy się trochę jaka jest geneza powstania tej książki. Autor był miłośnikiem rekinów. Uczył się o nich, a że miał do nich respekt zrobił z nich bohatera swojej książki! Czy wiecie, że wszystkie historie, które opowiada w powieści (lub później w filmie) zdarzyły się naprawdę! Może nie jednemu rekinowi i nie w jednym miejscu, ale wszystko co czytamy miało miejsce! Przerażające, prawda?!

Jeśli oglądaliście film i myślicie, że nie warto sięgnąć przez to po książkę to jesteście w błędzie! Bo w filmie nie „zmieściło się” wszystko. Jest trochę różnic…

„Szczęki” Benchleya
W książce autor pokazuje nam realia dotyczące mieszkania w małym miasteczku – Amity, w którym życie zależy od udanego sezonu letniego. Bo wtedy zarabiają większość pieniędzy i za nie starają się przeżyć pozostałe miesiące roku. Kiedy więc pewnej nocy podchmielona kobieta wchodzi do wody i nie wychodzi z niej żywa wszyscy pragną myśleć, że się utopiła. Znalezione zwłoki, a właściwie fragmenty ciała nie pozostawiają jednak wątpliwości: to nie było utonięcie.
I teraz pojawia się pytanie… Co zrobić – jest początek sezonu, turyści dopiero zaczynają pojawiać się w Amity.
Główny bohater, Martin Brody, szef miejscowej policji chce zamknąć plażę i dać rekinowi czas na odpłynięcie. Do tej pory nie miał wiele pracy – cieszył się tym, że Amity wolne jest od poważnych przestępstw kryminalnych. Jako ojciec trójki dzieci spokojnie żył z uroczą, choć nieco znużoną rutyną małżeństwa, żoną. Kiedy w spokojnym miasteczku pojawia się realne zagrożenie ze strony rekina obok Ellen pojawia się ichtiolog Matt Hooper. I wcale nie chce tylko pomóc im z rekinem… Na cel bierze nie tylko rekina, ale i żonę Martina…
Peter Benchley w cudowny sposób wykreował postać… rekina! Nie jet on tam bezmyślną maszyną pożerającą swoje ofiary. Ukazany jest jako zwierzę w swoim naturalnym środowisku, robiące to, co każe mu natura. Poluje, bo musi. Chowa się i chce przeżyć. Kiedy skupiamy się na rekinie, na chaosie panującym wśród ludzi, gdy się pojawia czytamy książkę z zapartym tchem!

Nie wiem jak Wy, ale ja pamiętam film. I od czasu, kiedy go obejrzałam mam respekt przed rekinami. Od dziś równie mocno będę wspominała książkę. Bo choć film Spielberga zawsze będzie nasuwał mi się na myśl, kiedy ktoś powie coś o ludojadach, to od teraz „straszyć” będę nie tylko filmem, ale i książką!

Przeczytajcie i sami oceńcie! Powiem Wam, że jest trochę różnic – w książce poza drapieżnikiem i polowaniem na niego dostaniecie odrobinę romansu, zobaczycie jak funkcjonują takie małe, letniskowe miasteczka. Zobaczycie, że nawet takich sielankowych miejsc nie omija polityka, krętactwo i porachunki mafijne…

Jednym słowem – polecam!

FacebookTwitterPinterestSkypeEmailCopy Link

Pamiętacie „Szczęki”? Pytam teraz o film, który 44 lata temu wszedł na ekrany i od tego czasu chyba kilka razy do roku możemy zobaczyć go w TV… Dla mnie „Szczęki” to wspomnienia dzieciństwa – pamiętam jak ukradkiem oglądałam film zaglądając „nielegalnie” przez drzwi do pokoju rodziców. Jak mnie fascynowały rekiny! A jak się ich bałam… Pamiętam, że wizja szczęk pełnych zębów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka „Dom lalek” wydawnictwa Replika to moje kolejne spotkanie z autorką. Co prawda planowałam poznać jej cykl „Spacer Aleją Róż”, ale gdy ta piękna książka trafiła w moje ręce bardzo się ucieszyłam. Piszę, że piękna książka, bo – sami przyznajcie, okładka ma coś w sobie. Delikatna, różowo-fioletowa z piękną kobietą – no jest urocza! Jednak po przeczytaniu powieści nijak mi do niej nie pasuje…
A o czym jest książka?
Główna bohaterka – Anita Daniewicz – jest instruktorką na siłowni, a w życiu prywatnym rozwódką. Kobieta ma wręcz idealną figurę, lecz niespecjalnie piękną twarz… Po pracy zaszywa się w domu z dobrą książką, a wieczorami wychodzi pobiegać. Anita ma dość specyficzną rodzinę – jej starsza siostra urodziła się z okołoporodowym niedotlenieniem, co spowodowało jej opóźnienie w rozwoju. Gdy rok później na świat przyszła Anita rodzice starli się by siostry wszystko robiły razem. Nawet w szkole, gdy Ula nie zdała do kolejnej klasy dziewczynki były w jednej klasie. Niestety przysporzyło to Anicie tylko kłopotów – rówieśnicy traktowali ją tak jak jej opóźnioną w rozwoju siostrę. A że Anita była cichą myszką, a Ulka robiła wokół siebie dużo zamieszania siostry miały ciężkie życie. To wpłynęło na poczucie własnej wartości u Anity. Jedyną osobą, która nie łączyła jej z siostrą była jej przyjaciółka Mariola.

Ale wróćmy do czasu, gdy Anita jest już dorosłą kobietą po przejściach. Kiedy znajduje osobliwy prezent – lalkę na dachu samochodu stwierdza, że może ktoś jej zapomniał i nie przejmuje się tym. Pewnego dnia w parku poznaje przemiłego mężczyznę. Zaczyna z nim rozmowę, co dla niej jest zaskoczeniem, bo nigdy wcześniej się nie odważyła zagadnąć przypadkowego mężczyzny. Para umawia się na wspólne bieganie.

„W końcu los odpowiedział na wszystkie moje prośby… Nie, jednak nie wszystkie… naprawdę nie wiem, czym ja sobie na ciebie zasłużyłam.”

Mikołaj Siwek wydaje się być ideałem! Jest czarujący i opiekuńczy, nie naciska Anity. Daje jej prezenty, zabiera na romantyczne spacery i kolacje.
Jednak czy taki ideał istnieje…? Mikołaj próbuje zmienić styl życia Anity – niby sugeruje jej coś, o coś prosi, a jednak… zmienia ją. W jaki sposób – zobaczcie sami.

***
Ale nie to jest chyba najistotniejszą dla autorki sprawą. Cała powieść zawiera nutę sensacji, może thrillera. To znaczy wydaje mi się, że taki był cel autorki. Jednak moim zdaniem nie do końca jej się to udało…

Najbardziej w książce „Dom lalek” podobała mi się postać przyjaciółki głównej bohaterki. Mariola wspiera ją, stara się znaleźć dla niej czas, choć przy małych dzieciach nie jest to łatwe. Nie jest ślepo wpatrzona w Mikołaja, a gdy dostrzega, że coś jest nie tak mówi o tym Anicie. Prawdziwa przyjaciółka.

To, co jeszcze podoba mi się w powieści to wątek związany z Ulką – u dziewczyny zdiagnozowano Zespół Aspergera. Jednak rodzice nie dopuszczają tego do siebie. Przez to Ula jest przedstawiona jako zła, bezmyślna osoba, która nie potrafi wczuć się w to, co czują inni. Autorka wyjaśnia, że to właśnie może cechować schorzenia, które są u dziewczyny. Widzimy jak nieleczone choroby pogłębiają się i jak trudno z nimi żyć.
Książkę czyta się dość szybko i przyjemnie. Romans, tajemnica podrzucanych lalek, tajemniczy mężczyzna w kapturze i idealny Mikołaj, który zdecydowanie coś ukrywa…

A to co ukrywa z pewnością Was zaskoczy… A gdy będzie wydawało Wam się, że już wiecie o co chodzi… Autorka Was zaskoczy!
Ja nie spodziewałam się takiego finału!

Książka „Dom lalek” wydawnictwa Replika to moje kolejne spotkanie z autorką. Co prawda planowałam poznać jej cykl „Spacer Aleją Róż”, ale gdy ta piękna książka trafiła w moje ręce bardzo się ucieszyłam. Piszę, że piękna książka, bo – sami przyznajcie, okładka ma coś w sobie. Delikatna, różowo-fioletowa z piękną kobietą – no jest urocza! Jednak po przeczytaniu powieści nijak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dopóki starczy mi sił” to opowieść, która ma niewiele z magii, o której pisałam w recenzji „Jeśli tylko…” Nie ma tam magii, ale jest historia. Historia niecodzienna, niektórzy mogą powiedzieć, że nierealna, ale czy na pewno?
Bohaterką książki „Dopóki starczy mi sił” jest… No właśnie – tu pojawia się pierwszy problem… Bo dziewczyna siedzi w samolocie i zmienia się na naszych oczach. Wyciąga soczewki, zmienia włosy i charakter. Dominika przestaje istnieć, a dopiero się pojawiła. Dobra, w takim razie poznajemy Avę. Kim będzie Ava? Wszystko do tej pory skrupulatnie było zapisywane w zeszycie… Tym razem jest inaczej.

Kim jest bohaterka?
Tak naprawdę to Zoe, która ucieka razem z ciotką Camillą. Ucieka zostawiając za sobą całe życie. To prawdziwe i to ułożone. Bo to nie pierwsza ich metamorfoza. Do tej pory kobiety były: siostrami, matką i córką, kuzynkami… Wielokrotnie tworzyły dla siebie różne życiorysy i dzięki nim przez chwilę mogły w miarę spokojnie zamieszkać w nowych miejscach. Tym razem przeprowadzają się do małego, nadmorskiego miasteczka. Jonesport. I właśnie to miejsce stanie się dla nich przekleństwem. A może wybawieniem?

Zastanawiacie się pewnie przed czym lub przed kim uciekają kobiety. Przecież Zoe jest jeszcze bardzo młoda, chodzi do szkoły…
I właśnie w szkole w Jonesport coś się zmienia. Dziewczyna, która do tej pory trzymała się z dala od kłopotów na „dzień dobry” w nie wpada. Starcie ze szkolnym mięśniakiem sprawia, że wszyscy wiedzą o nowej mieszkance. Również grono znajomych Avy vel Zoe jest bardzo oryginalne – kolorowa Rainbow i specyficzny Eddie roztaczają nad nią pieczę i oferują jej swoją przyjaźń.

Oczywiście uwagę na dziewczynie skupia też szkolna „grupa trzymająca władzę” – nie wszyscy jednak nastawiają się do niej negatywnie…
Zoe jednak od bardzo dawna nie może pozwolić sobie na życie pełną piersią, nie może zachowywać się jak zwykła nastolatka. Mroczna przeszłość stale każe jej uważać… Ale teraz pojawia się przyjaźń z Rainbow i Eddiem, no i jeszcze Liam… Dziewczyna czuje, że zbliża się czas, kiedy będzie w końcu musiała komuś zaufać i odkryć karty.

***
Autorka pokazuje nam historię niełatwą – szczególnie dla dorastającej, młodej dziewczyny. Uciekając od wszystkiego nie może uciec od samej siebie. Od swoich uczuć, przeżyć, od dojrzewania.
To historia dziewczyny, która boryka się nie tylko z pierwszymi uczuciami, ale i tragedią, przed którą nikt nie może jej uchronić. No może poza nią samą…

Czy Zoe-Ava zaufa swojej nowej paczce przyjaciół. Czy razem z nimi stawi czoło szkolnym prześladowcom i tym gorszym – z przeszłości, których oddech czuje na karku.

Powiem Wam szczerze, że nie spodziewałam się aż tak wciągającej historii. Byłam pewna, że to jedna z tych historii, które przeczytam i zapomnę. A tu znalazłam tyle ciekawych przemyśleń, tyle szczegółów. Pozornie błahych. I do tego cytaty, którymi autorka rozpoczynała każdy kolejny rozdział! Wspaniałe!

Książka przypominała mi trochę serię „Żona mordercy”, trochę „Obietnicę”.
Nie wiem, czy mogę zostawić Was z kolejnym zdaniem, ale… Zakończenie książki moim zdaniem zasługuje na oklaski! Nie spodziewałam się, że autorka tak nas zostawi z nim…

Od razu czułam, że Karolina Klimkiewicz ma lekkie pióro. Ale nie spodziewałam się, że tak niemagiczną historią mnie zaczaruje!
Myślę, że to bardzo dobra książka…

„Dopóki starczy mi sił” to opowieść, która ma niewiele z magii, o której pisałam w recenzji „Jeśli tylko…” Nie ma tam magii, ale jest historia. Historia niecodzienna, niektórzy mogą powiedzieć, że nierealna, ale czy na pewno?
Bohaterką książki „Dopóki starczy mi sił” jest… No właśnie – tu pojawia się pierwszy problem… Bo dziewczyna siedzi w samolocie i zmienia się na...

więcej Pokaż mimo to