-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-04-29
2024-04-15
Ciepła. To słowo chyba najbardziej mi pasuje do tej książki. Bo summa summarum jest to bardzo ciepła opowieść budząca dużo ciepłych emocji. Bohaterowie rzeczywiście są przekonujący, a ich zachowanie i relacje między nimi realistyczne. Tak samo ich uczucia i rozterki. Tak, bohaterowie są chyba najmocniejszą stroną tej książki i w zasadzie każdego z nich da się polubić (nawet jeśli czasem bywają irytujący).
Powieść jest dość krótka i napisana bardzo przyjemnym stylem przez co czyta się ją naprawdę ekspresowo. Mimo swojej objętości i tak poruszą sporo ważnych tematów. Sporo, ale autorka nie przesadziła z ich ilością, jak to czasem niestety bywa. Poza tym jest w niej dużo wyważonego poczucia humoru i cały czas coś się dzieje. Ilość dramaturgii też jest odpowiednia.
No i powieść ta jest mądra. Zawiera dużo ciekawych cytatów odnośnie natury ludzkiej. Skłania do refleksji i może być pouczająca. Ale nie traci przy tym na swej lekkości. Lektura jej sprawiła mi sporo przyjemności i na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę. Polecam tę powieść jeśli chcecie poczuć w serduszkach trochę ciepła ;)
Ciepła. To słowo chyba najbardziej mi pasuje do tej książki. Bo summa summarum jest to bardzo ciepła opowieść budząca dużo ciepłych emocji. Bohaterowie rzeczywiście są przekonujący, a ich zachowanie i relacje między nimi realistyczne. Tak samo ich uczucia i rozterki. Tak, bohaterowie są chyba najmocniejszą stroną tej książki i w zasadzie każdego z nich da się polubić (nawet...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-04
Lektura tej powieści to była ostra jazda bez trzymanki ;) Chociaż po opisie na okładce można się było tego spodziewać. Książka jest wartka, kipi akcją, brutalnością, przelewem krwi, no i, co również nie dziwi, trup ściele się gęsto. Powieść bez dwóch zdań wciąga i mimo kilku przestojów fabularnych czyta się ją bardzo szybko. Autor umiejętnie prowadzi akcję, wplatając w nią czasem retrospekcje, które mają na celu przybliżyć nam bohaterów, wszystko jednak sprawnie prowadzi nas do finału. Mimo wszechobecnej brutalności książka była dla mnie dobrą rozrywką. Oprócz tego była też ciekawym spojrzeniem na państwo totalitarne i na to jak Państwo to traktuje obywateli i jak wpływa to na nich. I choć sens głównego motywu książki czyli brutalna gra, w której co roku uczniowie kilkunastu klas gimnazjum muszą się nawzajem zabijać przez większość książki wydaje się bez sensu, to pod koniec motyw ten jest dość sprawnie wyjaśniony i ogólnie trzyma się kupy. Zachowania bohaterów również wydają się być realistyczne i dość prawdopodobne w tak ekstremalnych warunkach (oczywiście z pewnymi wyjątkami).
W prawdzie Battle Royale została napisana sporo wcześniej niż Igrzyska Śmierci, z którymi jest nieustannie porównywana, to nie sposób od samego początku nie doszukiwać się podobieństw między tymi dwoma tytułami. I mimo, że Igrzysk nie czytałem (ale film bardzo lubię) to te podobieństwa z początku trochę mi przeszkadzały. Całościowo książki te jednak bardzo się od siebie różnią i z czasem podobieństwa te przestają być tak odczuwalne.
Dwie rzeczy, które mi się nie podobały: autor momentami trochę przesadzał z możliwościami fizycznymi niektórych uczniów czy też ich umiejętnościami. Czasem było to aż niedorzeczne. Druga sprawa: kilku bohaterów było mocno przerysowanych, co też jest trochę dziwne, bo większość postaci jest dość dobrze napisana. Są to spore minusy, ale do przełknięcia, choć obniżają moją ocenę książki.
Tak jak wielu czytelników tak również i ja miałem problem z zapamiętaniem imion bohaterów, mimo iż autor (lub tłumacz) starał się pomóc nadając im numery. Jednak nawet w drugiej połowie książki nadal ciężko mi było się połapać o kim w danym momencie mowa (nie licząc kilku głównych bohaterów). Trochę to utrudniało odbiór powieści, ale ciężko to nazwać jej mankamentem, po prostu spora część z nas nie jest obeznana z japońskimi imionami.
Podsumowując, mogło być lepiej, ale summa summarum Battle Royale to solidna porcja dobrej rozrywki i jej lektura sprawiła mi sporo przyjemności.
Lektura tej powieści to była ostra jazda bez trzymanki ;) Chociaż po opisie na okładce można się było tego spodziewać. Książka jest wartka, kipi akcją, brutalnością, przelewem krwi, no i, co również nie dziwi, trup ściele się gęsto. Powieść bez dwóch zdań wciąga i mimo kilku przestojów fabularnych czyta się ją bardzo szybko. Autor umiejętnie prowadzi akcję, wplatając w nią...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-10
Never Been Kissed to w moim odczuciu przyjemna i raczej lekka komedia romantyczna. Jest to kolejna powieść, której fabuła z początku wydawała się być grubymi nićmi szyta, ale z biegiem historii wszystko nabierało sensu. W zasadzie książka ta ma wszystko, co dobra komedia romantyczna mieć powinna, czyli fajne poczucie humoru, przekonujący bohaterowie, ciekawie rozwijająca się relacja między nimi, interesująca historia no i oczywiście nieco dramy. Zatem na tle innych powieści z tego gatunku książka ta może nie wyróżnia się jakoś szczególnie, ale nie oznacza to, że nie jest dobra.
Z całą pewnością to co w tej książce jest wyjątkowe to urzekający klimat upadającego amerykańskiego kina samochodowego oraz historia zapomnianej gwiazdy srebrnego ekranu. Bez wątpienia nadaje to powieści fajnego smaczku i ciekawie urozmaica fabułę. Styl autora mi podpasował, książkę czytało się szybko i przyjemnie, a w sumie o to głównie w książkach tego gatunku chodzi. Autor nie przesadzał z ilością dramy, czy żenujących momentów. Nie starał się upchać zbyt wielu tematów, dzięki czemu można się było skupić na tych najważniejszych.
W zasadzie nie mam się do czego przyczepić w tej pozycji. Jeśli ktoś szuka lekkiej, niezobowiązującej komedii romantycznej i nie przeszkadza mu, że "chopy sie całujo" to śmiało polecam tę powieść :)
Never Been Kissed to w moim odczuciu przyjemna i raczej lekka komedia romantyczna. Jest to kolejna powieść, której fabuła z początku wydawała się być grubymi nićmi szyta, ale z biegiem historii wszystko nabierało sensu. W zasadzie książka ta ma wszystko, co dobra komedia romantyczna mieć powinna, czyli fajne poczucie humoru, przekonujący bohaterowie, ciekawie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-24
Spodziewałem się fajnego akcyjniaka i fajny akcyjniak otrzymałem. Na dodatek z ciekawym tłem modyfikacji genetycznych. Dzięki wartkiej akcji i bardzo dobremu stylowi autora lektura powieści sprawia sporo frajdy. Nie brakuje zaskoczeń i niezłych plot twistów. Główny bohater jest charyzmatyczny i przekonująco napisany, dzięki czemu szybko budzi sympatię. Autor stworzył też ciekawą i niestety całkiem prawdopodobną wizję niedalekiej przyszłości, w której ludzkości grozi upadek, spowodowany samolubnością i krótkowzrocznością. Znajomość genetyki robi wrażenie - widać solidne przygotowanie autora. Sam totalnie się na tym nie znam, więc nawet nie wiem, co było faktami naukowymi, a co pomysłami autora.
Nie wiem czemu sporo osób narzeka na zakończenie. Mi ono akurat się spodobało. Tak jak inne fragmenty książki pobudza do refleksji nad przyszłością ludzkości i cenie jaką trzeba by ewentualnie zapłacić za jej ratowanie. Fakt, w książce było kilka słabszych momentów, które wydały mi się nieco naciągane, ale całe szczęście nie było ich wiele. Jest to druga powieść Crouch'a, którą miałem okazję przeczytać i powoli staję się fanem tego autora. W prawdzie Upgrade nie dorównała rewelacyjnej Rekursji, ale i tak jest książką bardzo dobrą i zasługuję na uwagę.
Spodziewałem się fajnego akcyjniaka i fajny akcyjniak otrzymałem. Na dodatek z ciekawym tłem modyfikacji genetycznych. Dzięki wartkiej akcji i bardzo dobremu stylowi autora lektura powieści sprawia sporo frajdy. Nie brakuje zaskoczeń i niezłych plot twistów. Główny bohater jest charyzmatyczny i przekonująco napisany, dzięki czemu szybko budzi sympatię. Autor stworzył też...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-03
Czytając tę powieść miałem wrażenie, że jest ona starsza niż w rzeczywistości. Wynikało to głównie ze stylu pisania autora, wydał mi się nieco przestarzały. Gdybym nie sprawdził, że książka została napisana w 1980 roku powiedziałbym, że jest ona sporo starsza. Nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie w odbiorze powieści, ot taka refleksja.
Autorowi udało się stworzyć całkiem przerażające wizje przyszłości, w którym otumanione społeczeństwo nieuchronnie dąży do samozagłady. Czy ta wizja była przekonująca? Dla mnie pod kilkoma względami nie do końca. Przede wszystkim ciężko mi uwierzyć, że na całym świecie oprócz głównych bohaterów w zasadzie cała ludzkość poddała się manipulacji - jest to wbrew ludzkiej buntowniczej naturze. Nie do końca przekonała mnie też wizja robotów przyszłości. Na pewno jest ona oryginalna, bo chyba pierwszy raz spotkałem się z robotami, z których są takie, za przeproszeniem, miękkie pipy. Większość z nich była słabsza od ludzi. Ta ich słabość była jeszcze bardziej zadziwiająca od ich głupoty.
Trzeba jednak przyznać, że książka skłania do refleksji. Nad takimi tematami jak przyszłość ludzkości, zagrożenia płynące ze strony sztucznej inteligencji, życie bez końca, samotność, wtórny analfabetyzm, zanikające więzi międzyludzkie czy nawet Bóg i religia. Niektóre wizje autora mogą się jednak okazać trafne.
W książce nie ma zbyt dużo wartkiej akcji. Ale i tak czyta się ją z zainteresowaniem. Najciekawszym bohaterem jest zdecydowanie Bob Stofforth - niemalże doskonały robot, który nie chce już żyć. Pozostali bohaterowie są nieco dziwni, zwłaszcza rozchwiany emocjonalnie Paul. Chociaż jego huśtawki emocjonalne w pewnym sensie mogą być usprawiedliwione odstawieniem soporu, ale i tak było to momentami nieco irytujące.
Podsumowując: Przedrzeźniacz to książka nieco dziwna, ale i intrygująca, z całą pewnością oryginalna, w niektórych kwestiach bardzo trafna. Na pewno nie zaszkodzi ją przeczytać. Mi mimo wszystko poszerzyła światopogląd i skłoniła do refleksji.
"I tak właśnie kończy się świat. Nie hukiem a skomleniem"
Czytając tę powieść miałem wrażenie, że jest ona starsza niż w rzeczywistości. Wynikało to głównie ze stylu pisania autora, wydał mi się nieco przestarzały. Gdybym nie sprawdził, że książka została napisana w 1980 roku powiedziałbym, że jest ona sporo starsza. Nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie w odbiorze powieści, ot taka refleksja.
Autorowi udało się stworzyć...
2024-03-03
Mam trochę problem z tą pozycją, bowiem nieczęsto się zdarza, aby autor zakończeniem swojej powieści aż tak bardzo zepsuł mi odbiór całej książki. Niestety w przypadku Długo i szczęśliwie końcówka dość mocno mnie rozczarowała.
Przez większość lektury według mnie wszystko się trzymało kupy i było dość realistyczne i niesztampowe, zwłaszcza jak na gatunek powieści, czyli komedię romantyczną. To co z początku wydawało się grubymi nićmi szyte, z czasem nabierało sensu. Autorce udało się mnie przekonać do bohaterów, do ich historii i do relacji jaka się między nimi nawiązała. Polubiłem ich i uczucie, które się między nimi powoli rodziło było przekonujące. Autorka umiejętnie wplotła dość ważny wątek zdrowia psychicznego, tego jak ważne jest dbanie o nie i że problemy tego typu nie dyskredytują człowieka, ani nie sprawiają, że z ich powodu jest się gorszym. Tak samo jak nie sprawia tego inna orientacja czy seksualność. Dodatkowo autorka ma całkiem zgrabne poczucie humoru, przez co komedia ta rzeczywiście wyszła zabawnie. Przez większość powieści udawało się autorce, oczywiście w moim mniemaniu, uniknąć sztampowych zagrań charakterystycznych dla gatunku, przez co książkę czytało mi się bardzo dobrze. Polubiłem głównych jak i pobocznych bohaterów, zwłaszcza Charliego.
Niestety pod koniec mocno się posypało. Do tej pory w miarę racjonalne zachowanie bohaterów poszło się gonić. Wyważona wcześniej ilość dramaturgii osiągnęła skalę kiepskiej dramy, a dotychczasowy brak sztampowości przepadł bez śladu. Liczyłem na zupełnie inne rozegranie zakończenia. Poza tym mam wrażenie, że nagle autorka zapragnęła zaopiekować zbyt wiele tematów na raz: oprócz wiodącego wątku homoseksualności, mamy jeszcze wątki biseksualne, niebinarne, demiseksualne, szaroseksualne. Nie chodzi o to, że są one mniej ważne, ale w pewnym momencie zrobiło się wszystkiego za dużo na raz.
Mimo że zakończenie mnie rozczarowało to nawet lubię tę książkę. Zwłaszcza pierwszą część, ukazującą pogłębianie się romansu głównych bohaterów oraz ich zmagania ze swoimi problemami. Mimo poruszanych tematów powieść jest w miarę lekka i zabawna. Świetnie też pokazuje wątpliwe moralnie oblicze show biznesu i wszelkiego rodzaju reality show. Ogólnie mówiąc, nie jest idealnie, mogło być lepiej, ale nadal jest dobrze.
Mam trochę problem z tą pozycją, bowiem nieczęsto się zdarza, aby autor zakończeniem swojej powieści aż tak bardzo zepsuł mi odbiór całej książki. Niestety w przypadku Długo i szczęśliwie końcówka dość mocno mnie rozczarowała.
Przez większość lektury według mnie wszystko się trzymało kupy i było dość realistyczne i niesztampowe, zwłaszcza jak na gatunek powieści, czyli ...
2024-02-05
No i Dan Simmons znowu to zrobił. Po raz kolejny udało mu się mnie i zachwycić i zaskoczyć. W sumie znając powieści tego autora nie powinienem być zaskoczony, bo zawsze trzymają one najwyższy poziom. Niemniej jednak Abominacja pozytywnie mnie zaskoczyła. Przede wszystkim dlatego, że po opisie spodziewałam się powieści bardzo podobnej do Terroru tegoż autora (powieści swoją drogą rewelacyjnej). Jednak książka ta okazała się zgoła inna, co dla wielu było rozczarowaniem, a dla mnie raczej niespodzianką.
Początkowe zaskoczenie polegało na tym, że przez pierwsze około 200 stron pozornie nic się nie dzieje. Pozornie, bo część ta jest poświęcona przygotowaniom do ekspedycji i akcji rzeczywiście jest stosunkowo niewiele. Jednak Dan Simmons ma niezaprzeczalny talent i umiejętność przykucia uwagi czytelnika, bo część tę czyta się z ogromnym zaciekawieniem. Będę się powtarzał jak zdarta płyta: Dan jest mistrzem w kwestii przygotowania się do pisania powieści i w Abominacji dał tego kolejny, niezbity dowód. Jego wiedza, zarówno historyczna jaki i dotycząca wspinaczki jest niesamowita. Zwłaszcza, że mówimy tu o wspinaczce w latach 20-tych, więc zdobycie takiej wiedzy na pewno było o wiele trudniejsze (swoja drogą ciekawe jest, że wiele rzeczy dotyczących wspinaczki wysokogórskiej jednak nie zmieniło się aż tak bardzo od tamtego okresu). Pewnie dlatego tę część dotyczącą przygotowań czytało mi się tak dobrze i osobiście nie nudziłem się ani przez chwilę (no może z wyjątkiem kilkunasto stronicowego opisu posiadłości Lady Bromley, w której bohaterowie spędzili może z pół godziny XD).
Zaskoczyło mnie w sumie też to jak mocno i umiejętnie wydarzenia powieści osadzone były w rzeczywistych wydarzeniach historycznych. Czytając przygody głównych bohaterów trudno było oprzeć się wrażeniu, że opowiadają prawdziwą historię i że mamy do czynienia z osobami, które żyły naprawdę. Na pewno przyczynia się do tego umiejętnie prowadzona, pierwszoosobowa narracja oraz przedmowa autora. A jeśli już o bohaterach mowa to i oni są jak zwykle świetnie dopracowani i przemyślani, autentyczni ale i budzący sympatię i przywiązanie.
No i to co mnie urzekło najbardziej - to jak Dan Simmons pisze o górach. A robi to w sposób piękny, barwny i opisowy. Sam kocham góry, trochę po nich chodzę co roku (oczywiście nie po Alpach ani Himalajach, tylko po polskich, ale równie pięknych Tatrach), więc te opisy bardzo do mnie przemawiały i znacznie podwindowały ogólny odbiór i ocenę powieści.
I chyba głównie właśnie o tym jest ta książka - o miłości do gór, do wspinaczki, zdobywania szczytów, o pokonywaniu własnych słabości. O braterstwie i przyjaźni. O sile i pięknie natury. Oczywiście jest jeszcze wątek sensacyjno-kryminalny z elementami thrillera oraz wątek polityczny, które z czasem rozkręcają fabułę i sprawiają, że akcja nabiera tempa. Parę zaskoczeń i nieoczekiwanych plot twistów też się znajdzie. Nie są one jednak w powieści najważniejsze.
Reasumując, Abominacja to rewelacyjna powieść, świetnie napisana, z niepowtarzalnym klimatem, ciekawą historią i poruszającą głębią. Jeszcze bardziej umocniła ona pozycję Simmonsa jako jednego z moich ulubionych pisarzy. Bardzo ją polecam wszystkim czytelnikom, zwłaszcza miłośnikom gór.
No i Dan Simmons znowu to zrobił. Po raz kolejny udało mu się mnie i zachwycić i zaskoczyć. W sumie znając powieści tego autora nie powinienem być zaskoczony, bo zawsze trzymają one najwyższy poziom. Niemniej jednak Abominacja pozytywnie mnie zaskoczyła. Przede wszystkim dlatego, że po opisie spodziewałam się powieści bardzo podobnej do Terroru tegoż autora (powieści swoją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-18
Po niektórych opisach i recenzjach Ubika spodziewałem się czegoś hmmm... bardziej zakręconego, szalonego i chaotycznego. Okazało się jednak, że dostałem całkiem zgrabną i logiczną powieść z elementami Sci Fi, kryminału czy też thrillera. Mimo, że książka powstała kilkadziesiąt lat temu, pomysły autora wydały mi się nadal ciekawe, nowatorskie i wnoszące powiew świeżości, a temat półżycia jest w sumie dla mnie w pewnym sensie nowością - przynajmniej w takiej formie w jakiej podał ją Dick.
Jak dla mnie książka nie była aż tak trudna w odbiorze. Fakt, autor trzyma nas przez większość powieści w niepewności co do tego co tak naprawdę się dzieje, ale podsuwa jednak teorie i pomysły, pozwalające mieć czytelnikowi jakieś przypuszczenia. Zazwyczaj lubię w powieściach taki suspens i stopniowe odsłanianie prawdy i w przypadku Ubika wyszło to bardzo dobrze. Książkę czytało mi się przyjemnie, z zaciekawieniem śledziłem losy bohaterów i rozwój wydarzeń. Powieść skłoniła mnie też do kilku refleksji na temat życia i śmierci, przemijania, czekania na to co nieuniknione i pogodzenia się z tym, jak również pogodzenia się z utratą bliskich.
Co do wizji przyszłości Dick z niektórymi pomysłami niedoszacował dokonań ludzkości, a z niektórymi mocno przeszacował, co sprawia, że rzeczywiście dość specyficznie czyta się o roku 1992 jako o wizji przyszłości. Parę rzeczy nie zostało do końca wyjaśnionych, niektóre wydarzenia również zostały niedopowiedziane, co trochę psuje ogólny odbiór powieści. Zabawne, że jest to kolejna przeczytana powieść Dick'a, której czytelnicy nie uważają za typową powieść Dick'a, więc powoli zastanawiam się czy coś takiego jak typowa powieść Dick'a w ogóle istnieje. Doceniam jednak kunszt pisarski autora oraz jego pomysły i wyobraźnię, więc na pewno za jakiś czas sięgnę po jego kolejne dzieła.
Po niektórych opisach i recenzjach Ubika spodziewałem się czegoś hmmm... bardziej zakręconego, szalonego i chaotycznego. Okazało się jednak, że dostałem całkiem zgrabną i logiczną powieść z elementami Sci Fi, kryminału czy też thrillera. Mimo, że książka powstała kilkadziesiąt lat temu, pomysły autora wydały mi się nadal ciekawe, nowatorskie i wnoszące powiew świeżości, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-05-17
Czwarty tom serii wprawdzie wniósł delikatny powiew świeżości, ale chyba jednak nie aż taki na jaki liczyłem. W trakcie czytania musiałem sobie zrobić przerwę na dwie inne powieści, dzięki której byłem w stanie doczytać tę książkę do końca. Zdecydowanie czuję się przesycony Bobiversum, więc po ewentualne kolejne tomy (jeśli powstaną) już raczej nie sięgnę.
Książka nie jest zła, jednak nie zachwyca jak pierwszy tom ani nie wnosi w sumie nic nowego. "Niebiańska rzeka" upewniła mnie, że autor nie przyłożył się zbytnio (oczywiście moim zdaniem) do kreowania obcych cywilizacji. Jedyną ciekawą rasą byli Inni. Pozostałe trzy, w zasadzie oprócz cech fizycznych i poziomu rozwoju niczym się od siebie nie różnią. W zasadzie od ludzi również. Są nieco mdłe i jakoś mnie nie przekonują. Trochę to rozczarowujące. Plus za ciekawy pomysł na konstrukcję Tytułowej Niebiańskiej Rzeki.
Bobowie jak Bobowie, nadal zabawni, choć czasem już trochę na siłę, momentami irytujący, ale sympatia jakoś do nich pozostała, więc nadal im kibicowałem. Nie był to stracony czas, lecz mogło być znacznie lepiej (zwłaszcza mając w pamięci rewelacyjny pierwszy tom).
Czwarty tom serii wprawdzie wniósł delikatny powiew świeżości, ale chyba jednak nie aż taki na jaki liczyłem. W trakcie czytania musiałem sobie zrobić przerwę na dwie inne powieści, dzięki której byłem w stanie doczytać tę książkę do końca. Zdecydowanie czuję się przesycony Bobiversum, więc po ewentualne kolejne tomy (jeśli powstaną) już raczej nie sięgnę.
Książka nie jest...
2020-01-20
Muszę przyznać, że już dawno żadna książka mnie aż tak nie wciągnęła. Fabuła jest wartka, akcja toczy się płynnie i aż ciężko oderwać się od lektury. Po raz kolejny przekonałem się o tym, że książka też potrafi wgniatać w fotel 😉 Niby tematyka rzeczywiście mocno wyeksploatowana, ale autor nadaje jej powiewu świeżości swoimi genialnymi pomysłami. Po fachowym, naukowym języku widać, że fizyka autorowi nie jest obca. Całe szczęście Crouch umiejętnie prowadzi czytelnika przez swoje dosyć zawiłe koncepcje czasu i podróży w czasie, nie nadużywa też niepotrzebnie terminów i pojęć ze świata fizyki. Dzięki temu osoby nie będące specjalnie obeznane z nauką (czyli na przykład ja) spokojnie mogą nadążyć za fabułą i tokiem rozumowania pisarza. Książka jednak zapewnia też dawkę rozrywki intelektualnej i czasami, trzeba trochę pomyśleć nad tym co się czyta. Bardzo mi się też podobało przedstawienie relacji Helen – Barry oraz ich historia. Oprócz tego, że powieść jest bardzo ciekawa, to jeszcze do tego jest mądra i pobudza do refleksji nad własnym życiem i tym co z nim robimy, jak je postrzegamy i jakie decyzje podejmujemy. No i nad tym, że jako ludzkość potrafimy świetnie wszystko spieprzyć.
Tak naprawdę nie widzę, żadnych większych wad tej książki, na pewno trafia na listę moich ulubionych. Z czystym sumieniem polecam każdemu fanowi fantastyki naukowej i nie tylko. I trochę mi przykro jak ktoś odejmuje książce gwiazdki tylko dlatego, że to Sci-Fi, jakby gatunek był jej mankamentem.
Muszę przyznać, że już dawno żadna książka mnie aż tak nie wciągnęła. Fabuła jest wartka, akcja toczy się płynnie i aż ciężko oderwać się od lektury. Po raz kolejny przekonałem się o tym, że książka też potrafi wgniatać w fotel 😉 Niby tematyka rzeczywiście mocno wyeksploatowana, ale autor nadaje jej powiewu świeżości swoimi genialnymi pomysłami. Po fachowym, naukowym języku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-11
Spodziewałem się lekkiej młodzieżówki i w zasadzie to dostałem, choć rzeczywiście liczyłem, że relacja między głównymi bohaterami będzie ciekawsza i nieco głębsza, Może dla powieści wyszłoby lepiej, gdyby wątek miłosny się w niej nie pojawił, albo gdyby autor poświęcił mu większą uwagę. A tak to wyszło trochę nijako, choć nie aż tak żenująco jak niektórzy twierdzą ;)
Tło historii w postaci misji kosmicznej również zostało potraktowane dość powierzchownie, choć w tego typu powieści nie spodziewałem się niczego innego, ot taki miły akcent w klimacie lekkiego SciFi (bo w końcu mówimy tu o locie załogowym na Marsa). Generalnie wątek ten był dla mnie dość przyjemny, choć oczywiście fajnie by było gdyby autor skupił się bardziej na technologicznych aspektach misji i poświęcił jej więcej uwagi.
Główny bohater nie był dla mnie aż tak okropny. Nie do końca zgodzę się, że był totalnym narcyzem i egoistą. Mimo wszystko zdawał sobie sprawę ze swoich słabych stron jaki i tych mocnych. Myślał o innych, o tym jak jego czyny wpływają na nich i starał się zmieniać. Pomagał też innym. Tak więc nawet polubiłem Calvina Juniora, choć czasami rzeczywiście bywał irytujący.
Mimo, że książka nie jest wybitna to nie jest też zła. Autor starał się poruszyć kilka ważnych i istotnych tematów, z jednymi poszło mu lepiej, z innymi gorzej. Fabuła jest interesująca, jest parę zwrotów akcji, książkę czyta się naprawdę szybko. Jest czasami zbyt powierzchowna i zbyt naiwna, ale summa summarum czytało mi się ją całkiem przyjemnie i na pewno nie uważam czasu z nią spędzonego za stracony.
Spodziewałem się lekkiej młodzieżówki i w zasadzie to dostałem, choć rzeczywiście liczyłem, że relacja między głównymi bohaterami będzie ciekawsza i nieco głębsza, Może dla powieści wyszłoby lepiej, gdyby wątek miłosny się w niej nie pojawił, albo gdyby autor poświęcił mu większą uwagę. A tak to wyszło trochę nijako, choć nie aż tak żenująco jak niektórzy twierdzą ;)
Tło...
2024-01-15
"Wygnani z raju" to bardzo miłe zaskoczenie i całkiem udany debiut pisarski zarazem. Post-apo to jeden z moich ulubionych gatunków i trochę powieści tego gatunku już przewinęło się przez moje ręce. Dlatego w sumie nie miałem zbyt wysokich oczekiwań i nie zakładałem, że książka będzie dla mnie zaskakująca. A tu spotkała mnie spora niespodzianka.
Największym plusem powieści jest chyba jej klimat. Autor zwinnie kreuje świat po zagładzie. Jest nieco mrocznie, brzydko i przygnębiająco, czasem brutalnie i bezwzględnie. Ludzkie życie, choć ludzi zostało bardzo mało, po apokalipsie znaczy równie niewiele. Wizja tego jak świat poukładał się na nowo wydaje się być dość przekonywująca. Porównania z genialnym cyklem Metro są jak dla mnie całkiem zasadne.
Kolejnym dużym plusem, zwłaszcza dla rodzimych czytelników, jest fakt, że akcja powieści dzieję się w Polsce, a znaczna jej część w samej stolicy. Czytanie tego typu powieści rozgrywającej się w miejscach, w których bywasz prawie codziennie rzeczywiście jest ciekawym doświadczeniem.
To co jeszcze bardzo mi się podobało to bohaterowie powieści oraz relacje między nimi. Są realistyczni, różnorodni, ciekawi. Tacy z krwi i kości. Nie zawsze jednoznaczni. Zwłaszcza główny bohater, Cyprian.
Fabuła poprowadzona jest w bardzo wciągający sposób, nie pędzi jednak bezmyślnie do przodu, pozostawiając czas na potrzebne opisy świata i trochę przestrzeni na rozmyślanie. Los bohaterów nie jest obojętny czytelnikom, dlatego książkę czyta się z napięciem. Jest akcja, są plot-twisty, nieco humoru (który z początku ciut mi przeszkadzał), a nawet trochę romansu. Dodatkowo książka jest napisana przyjemnym językiem i od samego początku nie miałem problemów z odnalezieniem się w stylu autora.
W zasadzie mało jest rzeczy, które mi przeszkadzały. Tak jak niektórym, tak i mi zabrakło wyjaśnienia co było powodem zagłady. Bohaterowie o samej zagładzie nic nawet nie mówili. W prawdzie wspominali czasy sprzed apokalipsy, ale nie wiemy co tak naprawdę się stało. Zakończenie było dla mnie nieco rozczarowujące, choć sam nie do końca potrafię powiedzieć czemu, nie spojlerując przy tym za bardzo ;)
Bardzo się cieszę, że postanowiłem przeczytać "Wygnanych z raju" i zdecydowanie uważam ją za godną polecenia. Zwłaszcza, ale nie tylko, fanom gatunku, bo powieść ma wszystko co dobre post-apo mieć powinno. W sumie autor pozostawił kilka furtek na kolejne części, więc chętnie doczekałbym się kiedyś jej kontynuacji.
"Wygnani z raju" to bardzo miłe zaskoczenie i całkiem udany debiut pisarski zarazem. Post-apo to jeden z moich ulubionych gatunków i trochę powieści tego gatunku już przewinęło się przez moje ręce. Dlatego w sumie nie miałem zbyt wysokich oczekiwań i nie zakładałem, że książka będzie dla mnie zaskakująca. A tu spotkała mnie spora niespodzianka.
Największym plusem powieści...
2024-01-02
Dla mnie spotkanie z Ramą było dość ciekawą przygodą. Może rzeczywiście w książce nie ma aż tak dużo akcji, chociaż to nie jest tak, że nic się w niej nie dzieje. Odkrywanie kolejnych informacji na temat Ramy było dla mnie nawet wciągające. Autor miał ciekawe pomysły i podał je w przystępny, ale nie banalny sposób. Pod względem literackim powieść jest przyzwoita i czyta się ją dość szybko.
Zdecydowanie najsłabszym ogniwem książki są bohaterowie. W zasadzie żadnego z nich nie udało się jakoś lepiej poznać, czy też w jakikolwiek sposób polubić czy się do niego przywiązać. Finał też mnie nieco rozczarował i pozostawił z niedosytem na tyle sporym, że chętnie sięgnę po kolejną część.
Czy uznałbym tę powieść za klasyka gatunku? Nie wiem. Na pewno większe wrażenie robiła w latach 70, kiedy to została napisana, choć wcale nie zestarzała się tak źle. Ja czytając ją miałem sporo skojarzeń z cyklem Świat Pierścienia autorstwa Nivena, którego pierwsza część została napisana trzy lata wcześniej i która zrobiła na mnie większe wrażenie. Niemniej jednak Spotkanie z Ramą na pewno jest pozycją godną uwagi, zwłaszcza dla fanów gatunku.
Dla mnie spotkanie z Ramą było dość ciekawą przygodą. Może rzeczywiście w książce nie ma aż tak dużo akcji, chociaż to nie jest tak, że nic się w niej nie dzieje. Odkrywanie kolejnych informacji na temat Ramy było dla mnie nawet wciągające. Autor miał ciekawe pomysły i podał je w przystępny, ale nie banalny sposób. Pod względem literackim powieść jest przyzwoita i czyta się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-16
Historia z początku wydała mi się grubymi nićmi szyta. No helołłł, tacy fajni, przystojni młodzi mężczyźni serio nie mogą znaleźć normalnego związku, tylko muszą wchodzić w udawany układ? Noł łej ;) Z czasem jednak ta cała gra zaczęła nabierać sensu i koniec końców historia wciągnęła mnie na maksa.
Przede wszystkim ogromny plus za poczucie humoru autorki. Serio do mnie trafiło. Niejednokrotnie parskałem śmiechem podczas czytania, nieważne że akurat jechałem autobusem. Przez większość czasu naprawdę świetnie się bawiłem podczas lektury. Bardzo polubiłem głównych bohaterów i miałem wczutę w ich historię bardzo mocno im kibicując. Czasami obaj zachowywali się niedorzecznie, ale czy to nie tak wygląda gdy jesteśmy zakochani? Historia jest w sumie w miarę wiarygodna i na swój sposób urocza.
Jedyny poważny minus powieści to postacie drugoplanowe. Ok, część da się lubić, część jest akceptowalna, ale jest też grupa mega irytujących bohaterów. Na przykład Alex, kolega z pracy, jego arystokryczna dziołcha i wszystko co z nimi związane irytowali mnie niemiłosiernie. Tak samo rodzice Oliviera. Mam wrażenie, że autorka ma spory problem z brytyjskimi wyższymi swerami. Może miało być zabawnie, ale wyszło słabo, karykaturalnie i przerysowanie.
Przęłknąłem jednak tę łyżkę dziegciu i cała historia w sumie bardzo mi się podobała. Tak więc Materiał Na Chłopaka to bardzo przyjemna komedia romantyczna, z fajnym humorem ale też i przesłaniem, by nauczyć sie akceptować siebie, swoje mocniejsze i słabsze strony. I pozwolić się poznać i pokochać drugiej osobie. I truizm nad truizmami, ale uroczo podany: nie licz że ktoś Cię pokocha jeśli sam nie potrafisz pokochać siebie. Bardzo polecam tę powieść, super by było obejrzeć jej ekranizacje, bo potencjał jest spory :)
Historia z początku wydała mi się grubymi nićmi szyta. No helołłł, tacy fajni, przystojni młodzi mężczyźni serio nie mogą znaleźć normalnego związku, tylko muszą wchodzić w udawany układ? Noł łej ;) Z czasem jednak ta cała gra zaczęła nabierać sensu i koniec końców historia wciągnęła mnie na maksa.
Przede wszystkim ogromny plus za poczucie humoru autorki. Serio do mnie...
2023-11-30
Powieść ta w sumie pozytywnie mnie zaskoczyła. Czytając sporo nieprzychylnych opinii nie zamierzałem się za nią zabierać, ale w akcie desperacji przed dłuższą podróżą nie mając przy sobie nic do czytania zakupiłem właśnie tę książkę. I okazało się, że to był dobry wybór.
Książka ma przede wszystkim klimat. Tematyka parapsychologii zawsze wydawała mi się interesująca (oczywiście tylko w sferze fantastyki naukowej). Autor miał na nią ciekawy pomysł i dobrze go wykorzystał. Z resztą na inne rzeczy też miał fajne pomysły (podróżowanie w czasie i przestrzeni czy połączenie umysłów i wymiana świadomości). W książce akcji nie brakuje, nie dostrzegłem zbyt wielu nudnych zastojów. Z zaciekawieniem czekałem na rozwój wydarzeń. Powieść jest stosunkowo krótka, krótkie są również rozdziały, więc czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Główny bohater wydał mi się ciekawy i przekonujący. Wizja przyszłości, z paroma drobnymi wyjątkami, również wypadła dość realistycznie i moim skromnym zdaniem książka zestarzała się całkiem nieźle.
Pod niektórymi względami powieść ma nieco zmarnowany potencjał, bo rzeczywiście kilka świetnych pomysłów nie zostało w pełni rozwiniętych czy wyjaśnionych. Rozbudowanie niektórych wątków mogłoby wnieść sporo dobrego do książki. Najbardziej przeszkadza mi fakt, że autor pominął wyjaśnienie tego co się stało w miasteczku w którym Blain został aresztowany. Albo to ja tego nie zrozumiałem, albo autor celowo pozostawił to domysłom czytelników.
Rzeczywiście można powiedzieć, że jednym z głównych tematów książki jest nietolerancja, zamknięcie na inność, zaściankowość. Temat uniwersalny i nadal aktualny. Czasami autor pisał o tym w sposób zbyt truistyczny, widać że mocno zależało mu aby każdy dostrzegł jej przesłanie. Czasem to trochę waliło po oczach.
Niemniej czas spędzony z powieścią uważam za bardzo przyjemny, dobrze mi się ją czytało i na pewno zapadnie w mojej pamięci na dłużej.
Powieść ta w sumie pozytywnie mnie zaskoczyła. Czytając sporo nieprzychylnych opinii nie zamierzałem się za nią zabierać, ale w akcie desperacji przed dłuższą podróżą nie mając przy sobie nic do czytania zakupiłem właśnie tę książkę. I okazało się, że to był dobry wybór.
Książka ma przede wszystkim klimat. Tematyka parapsychologii zawsze wydawała mi się interesująca...
2023-11-17
Bardzo czekałem na tę książkę, ale wolałbym poczekać dłużej i otrzymać lepiej dopracowaną powieść. Mam wrażenie, że autor za bardzo się z nią spieszył, a może trochę się zaczął wypalać przy tej części (oby tylko chwilowo). Pierwsze dwa tomy, a zwłaszcza pierwszy, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Ten jest zdecydowanie najsłabszy.
Coraz bardziej zaczyna przeszkadzać brak solidnego technologicznego poparcia wizji autora. Brakuje mi też dokładniejszego opisu świata, bo w sumie nie wiadomo, czy oprócz Floris i Inco coś na tym świecie jeszcze jest? Trzeci tom to już chyba najwyższy czas na przemycenie większej ilości szczegółów. Ogólnie te dwa Państwa oraz bohaterowie i ich postępowanie robią się coraz bardziej przekoloryzowane, momentami niemal karykaturalne. Jest sporo nieścisłości i luk logicznych. W niektórych sprawach autor tym razem mocno idzie na łatwiznę. Mam też wrażenie, że pogorszył się również styl pisania autora, jest mniej dbały, bardziej infantylny. Widać, że autor chce przekazać nie raz głębsze refleksje ale robi to w sposób trochę zbyt nachalny, oczywisty czy łopatologiczny. Pojawia się sporo niepotrzebnych wątków - choć może w kolejnych częściach okażą się znaczące. Bardzo rozczarowujące jest zakończenie, książka urywa się nagle, a autor nawet nie uraczył nas żadnym solidnym plot twistem na koniec, tak jak to robił w poprzednich tomach.
Powieść oczywiście ma też swoje plusy. Wartkie tempo fabuły, parę zaskakujących zwrotów akcji, kilka nieoczekiwanych zgonów, brak zastojów i zbędnych filozofii. Autorowi udało się jeszcze podtrzymać moje zainteresowanie losem bohaterów na tyle, że sięgnę po kolejną część, jeśli takowa powstanie. Ode mnie jedna gwiazdka więcej na zachętę dla autora i trzymam kciuki, za kolejne tomy, żeby powróciły do świetności poprzednich części.
Bardzo czekałem na tę książkę, ale wolałbym poczekać dłużej i otrzymać lepiej dopracowaną powieść. Mam wrażenie, że autor za bardzo się z nią spieszył, a może trochę się zaczął wypalać przy tej części (oby tylko chwilowo). Pierwsze dwa tomy, a zwłaszcza pierwszy, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Ten jest zdecydowanie najsłabszy.
Coraz bardziej zaczyna przeszkadzać brak...
2023-10-06
Powieść Ta zrobiła na mnie spore wrażenie i wcale się nie dziwię, że jest określana mianem klasyka. Przyznam, że pierwsze rozdziały nie zachwyciły mnie aż tak bardzo, ale potem z każdą stroną robiło się coraz lepiej.
Książka podzielona jest na trzy części. Osobiście pierwszą część, której akcja toczy się na Ziemi oceniam najsłabiej (być może dlatego, że najmniej się w niej dzieje), choć i tak jest bardzo dobra. Natomiast zdecydowanie najbardziej podobała mi się i zrobiła na mnie największe wrażenie cześć druga, opisująca obcą cywilizację oraz alternatywny Wszechświat. Moim zdaniem autor miał rewelacyjny pomysł na przedstawienie obcej rasy, zupełnie innej niż ludzkość, choć pod pewnymi względami jednak podobnej. Tę część czytałem z zapartym tchem i z niecierpliwością śledziłem kolejne szczegóły pomagające zrozumieć mi jak te obce istoty funkcjonują. Ich świat wydał mi się fascynujący, obce istoty świetnie wymyślone i opisane, fabuła obfitowała w wiele zaskoczeń i zwrotów akcji.
Natomiast w trzeciej części, mającej miejsce na Księżycu dzieje się chyba najwięcej. Autor miał ciekawą wizję jak wyglądałoby tam życie, może nie do końca przekonującą ale nadal bardzo interesującą. W tej części też mamy kilka zwrotów akcji, fabuła jest wartka, a finał satysfakcjonujący.
Styl pisania jest raczej lekki i przyjemny, autor rzeczywiście nie przytłacza czytelnika terminami naukowymi (choć jest ich całkiem sporo). Bohaterowie są ciekawi i wyraziści. Akcji summa summarum może i nie jest aż tak dużo, ale książka ani przez chwilę mnie nie nudziła. Przesłanie płynące z powieści nie jest jakieś odkrywcze, ale niestety nadal bardzo aktualne. Lektura książki była bardzo przyjemna, więc z czystym sumieniem mogę polecić ją wielbicielom różnego rodzaju fantastyki naukowej.
Powieść Ta zrobiła na mnie spore wrażenie i wcale się nie dziwię, że jest określana mianem klasyka. Przyznam, że pierwsze rozdziały nie zachwyciły mnie aż tak bardzo, ale potem z każdą stroną robiło się coraz lepiej.
Książka podzielona jest na trzy części. Osobiście pierwszą część, której akcja toczy się na Ziemi oceniam najsłabiej (być może dlatego, że najmniej się w...
2023-09-19
Przyznam, że trochę męczyłem się z tą powieścią. Czytałem ją chyba z miesiąc. Fakt, jest dość obszerna, ale nie tylko to było powodem. Główną motywacją by dokończyć książkę była ciekawość jak wszystkie wątki się połączą i jak zakończy się historia bohaterów, których z resztą w większości bardzo polubiłem, zwłaszcza mieszkańców Ardis. W tej części za to bardzo zaczął mnie irytować Thomas Hockenberry, który notabene jest głównym bohaterem i o ile w pierwszym tomie darzyłem go sporą sympatią tak w drugiej części trochę go zniepolubiłem ;)
Największym mankamentem książki są liczne dłużyzny. Już w pierwszej części miały miejsce, ale w tej jest ich znacznie więcej. Jak ktoś już napisał, autor rozwodził się nad rzeczami mało istotnymi, a sprawy, które należało dokładniej wyjaśnić potraktował powierzchownie. Trzeba by było czytać książkę naprawdę z ogromną uwagą, żeby wyłapać wszystkie istotne szczegóły, którym autor często poświęcał tylko kilka zdań. Efekt jaki osiągnął to częste znudzenie czytelnika i poczucie braku pełnego obrazu i zrozumienia sytuacji - przynajmniej tak było w moim przypadku.
W sumie jestem też w szoku jak bardzo inna okazała się ta druga część od pierwszej pod niektórymi względami. Po raz pierwszy u Simmonsa zauważyłem przejawy szowinizmu i homofobii, co było dla mnie nieco rozczarowujące, bo w innych jego powieściach tego nie dostrzegłem. Pierwszą częścią byłem zachwycony, drugą jestem nieco rozczarowany.
Mimo wszystko uważam, że książka nadal jest dobra. Dużym plusem jest jak zwykle świetna wyobraźnia i wiedza pisarza oraz przygotowanie przed napisaniem powieści. To jak zwykle jest bez zarzutu. Fabuła (z wyjątkiem owych dłużyzn) wciąż jest ciekawa. Losy bohaterów są interesujące. Z zaciekawieniem poznawałem kolejne fakty z przeszłości, które powoli sprawiały, że wszystko układało się w spójną całość (ale jak już wspomniałem, autor jednak mógł poświęcić tym faktom więcej uwagi). Zakończenie pozostawiło mnie z niedosytem, bo jednak miałem wrażenie że coś mi umknęło i jednak nie wszystko w pełni zrozumiałem.
Mimo, że książka nie była tak dobra jak oczekiwałem to jednak pozostaje fanem Dana Simmonsa i na pewno sięgnę po kolejne jego powieści. Następna stacja: Abominacja :)
Przyznam, że trochę męczyłem się z tą powieścią. Czytałem ją chyba z miesiąc. Fakt, jest dość obszerna, ale nie tylko to było powodem. Główną motywacją by dokończyć książkę była ciekawość jak wszystkie wątki się połączą i jak zakończy się historia bohaterów, których z resztą w większości bardzo polubiłem, zwłaszcza mieszkańców Ardis. W tej części za to bardzo zaczął mnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Często zdarzają się powieści, które cechuje przerost formy nad treścią. W przypadku Czarnej Chmury jest zupełnie na odwrót, co chyba rzadko się zdarza, bo mamy tu ewidentny przerost treści nad formą. Treść, czyli pomysł na Czarną Chmurę i wszystko co z nią związane, to jaki ma wpływ na Ziemię, nawet rozgrywające się wydarzenia są bardzo ciekawe, ale podane są w sposób, który zupełnie do mnie nie przemówił.
Po pierwsze autor pisze w bardzo beznamiętny sposób wyprany z jakichkolwiek emocji. Rzeczywiście ma się wrażenie, jakby czytało się jakiś podręcznik, a nie powieść Science Fiction. W żaden sposób nie byłem w stanie wczuć się w sytuację ani głównych bohaterów ani ludzkości. Rozgrywające się wydarzenia podane są jako suche fakty. Książka nie wzbudziła we mnie żadnych uczuć. Po drugie język jakim posługuje się autor jest mało przystępny. Bardzo dużo znajdziemy w powieści terminologii naukowej. Ba, pojawiają się również tabele i wykresy ;) Nawet mi jako fanowi twardej fantastyki momentami było bardzo ciężko. Po trzecie, irytujący przemądrzały, wszechwiedzący i opryskliwy główny bohater, którego chyba nie da się lubić. Co więcej powieść jest nieco szowinistyczna (pewnie tłumaczą to czasy w jakich została napisana), bo według autora jedyne co kobiety mogą robić to zaparzać kawę, grać na instrumencie i ewentualnie czasem rzucać jakieś ignoranckie komentarze. Wszystko to znacznie obniża w moich oczach ocenę powieści.
Jeśli chodzi o plusy to należy do nich już wspomniany pomysł na Czarną Chmurę, ogromna wiedza autora (której nie umiał podać w przystępny sposób), poczucie humoru (o dziwo, kilka razy udało mu się mnie rozbawić) oraz niektórzy bohaterowie drugoplanowi. Ale plusy te to dla mnie jednak za mało, by zachwycać się tą powieścią.
Często zdarzają się powieści, które cechuje przerost formy nad treścią. W przypadku Czarnej Chmury jest zupełnie na odwrót, co chyba rzadko się zdarza, bo mamy tu ewidentny przerost treści nad formą. Treść, czyli pomysł na Czarną Chmurę i wszystko co z nią związane, to jaki ma wpływ na Ziemię, nawet rozgrywające się wydarzenia są bardzo ciekawe, ale podane są w sposób,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to