-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-28
2023-08-12
Pierwszy raz chyba czytałem coś od Annandale’a w tym cyklu… i było to zaskakująco dobre! Tym bardziej, że „The Damnation of Pythos” nie cieszy się szczególną estymą wśród fanów WH40k. Opowieść o boju 111. Kompanii Iron Hands (wspieranej przez elementy Salamander i Raven Guard) na planecie Pythos w systemie Pandorax ma jednak w sobie takie miłe mi elementy tragicznego fatalizmu, obok których nie mogłem przejść obojętnie. W dodatku, prawdziwa rzadkość - co najmniej dwóch Astartes czymś się tu wyróżnia! Sierżant Galba ze swoim wewnętrznym konfliktem i dowódca kompanii Atticus ze swoim zimnym fanatyzmem są tu małymi ozdobami fabuły.
Pierwszy raz chyba czytałem coś od Annandale’a w tym cyklu… i było to zaskakująco dobre! Tym bardziej, że „The Damnation of Pythos” nie cieszy się szczególną estymą wśród fanów WH40k. Opowieść o boju 111. Kompanii Iron Hands (wspieranej przez elementy Salamander i Raven Guard) na planecie Pythos w systemie Pandorax ma jednak w sobie takie miłe mi elementy tragicznego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-08
Nie jest to szczególnie porywająca książka, nie jest też zupełny gniot. Indomitus to część kampanii promocyjnej otaczającej wprowadzanie IX edycji gry bitewnej Warhammer 40000, a wobec takich książek nie mam wygórowanych oczekiwań. Zderzają się tu z sobą armie Ultramarines i Nekronów i jest ta opowieść poprowadzona sprawnie. O dziwo, autorowi udało się wykrzesać odrobinę głębi nawet z tak jednowymiarowych postaci jak Astartes z chapteru Guillimana, choć oczywiście nie jest to nic oszałamiającego. Ciekawsze są w sumie postacie Nekronów - ciągły pojedynek między Overlordem a Plazmancerką to jedna z najlepszych cech książki.
6,5/10
Nie jest to szczególnie porywająca książka, nie jest też zupełny gniot. Indomitus to część kampanii promocyjnej otaczającej wprowadzanie IX edycji gry bitewnej Warhammer 40000, a wobec takich książek nie mam wygórowanych oczekiwań. Zderzają się tu z sobą armie Ultramarines i Nekronów i jest ta opowieść poprowadzona sprawnie. O dziwo, autorowi udało się wykrzesać odrobinę...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-26
Opowieść o Herezji Horusa powróciła na pokład Mściwego Ducha i jest to powrót godny. Graham McNeill był dla mnie zawsze autorem tuż za Wielką Dwójką Black Library (tzn ADB i Abnettem), tutaj jednak wchodzi na ich poziom. Tu jest wszystko, co powinno być w opowieści o galaktycznej wojnie domowej w trzydziestym tysiącleciu: pełne rozmachu starcia w przestrzeni kosmicznej, kolosalna bitwa lądowa, odkrywanie kolejnych tajemnic settingu, gorycz walki z byłymi towarzyszami broni, a nawet drobny rzut oka na cywilów, których życie miażdżone jest przez walczące strony.
Loken prowadzi specgrupę mającą@wytyczyć szlak ataku na Vengeful Spirit dla nadchodzącego Russa. Horus rozpoczyna inwazję na Molech, by dotrzeć do portalu, który niegdyś przekroczył jego Ojciec. Uniemożliwić chce mu to kolejny perpetual na scenie, Alivia. Wszystko to w cieniu kroczących tytanów.
8/10
Opowieść o Herezji Horusa powróciła na pokład Mściwego Ducha i jest to powrót godny. Graham McNeill był dla mnie zawsze autorem tuż za Wielką Dwójką Black Library (tzn ADB i Abnettem), tutaj jednak wchodzi na ich poziom. Tu jest wszystko, co powinno być w opowieści o galaktycznej wojnie domowej w trzydziestym tysiącleciu: pełne rozmachu starcia w przestrzeni kosmicznej,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-13
Wreszcie udało mi się przeczytać książkę, która fabularnie otwierała w uniwersum 40k erę po otwarciu się Cicatrix Maledictum. Nie jest to niestety najlepsza książka spod znaku Czarnej Biblioteki. Generalnie wygląda trochę jak zlepek kilku pomysłów, w dodatku niestety niedokończonych. Najciekawiej wyglądał wątek na Iax, ale ten został porzucony już w połowie książki. Dialogi są słabe, postacie się nie rozwijają… ale jest tu całkiem pocieszny moment z Wielkimi Demonami Nurgla, jest sporo informacji o fundamentalnych wydarzeniach po otwarciu się Wielkiej Wyrwy, nie potrafię więc odrzucić tej książki totalnie. Spodoba się jednak chyba tylko fanom uniwersum.
Wreszcie udało mi się przeczytać książkę, która fabularnie otwierała w uniwersum 40k erę po otwarciu się Cicatrix Maledictum. Nie jest to niestety najlepsza książka spod znaku Czarnej Biblioteki. Generalnie wygląda trochę jak zlepek kilku pomysłów, w dodatku niestety niedokończonych. Najciekawiej wyglądał wątek na Iax, ale ten został porzucony już w połowie książki. Dialogi...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-21
Scars to pierwsze pełnoskalowe wejście White Scars na scenę Herezji Horusa. Trochę im zeszło, to przecież już 28. tom serii. Tom dobry, może nawet bardzo dobry - to znaczy, byłby bardzo dobry, gdyby nie jedna, poważna skaza: wątek Space Wolves jest tam wepchnięty jakby ba siłę, wygląda trochę tak, jakby było to odrębne opowiadanie Chrisa Wraighta które zostało tu włożone dla wierszówki. Postacie są tu jak zwykle płaskie, fabuła nieskomplikowana, ale fani uniwersum są przecież na to przygotowani. Jest honor, krew, batalistyka i bratobójcza wojna. Zawartość grimdarku prawidłowa.
Jest tu kilka ciekawych tematów. Nigdy chyba dotąd nie poruszono na przykład kwestii ewentualnych tarć w legionie między rekrutami z Ziemi a tymi z planety macierzystej Prymarchy. Pogłębiono okoliczności wydarzeń na Nikei: zarysowani frakcje, które wpływały na ostateczny werdykt (obok Magnusa, o utrzymanie Librarium walczyli też Sanguinius i Jaghatai (choć nie osobiście, nie było go tam), przeciw był np Mortarion). Rzadko dotąd występujący w Herezji Mortarion ma tu swoje 5 antypatycznych minut. Naprawdę, gdyby nie ten wtręt z Wilkami, ocena byłaby o gwiazdkę wyższa. Ale i tak polecam.
Scars to pierwsze pełnoskalowe wejście White Scars na scenę Herezji Horusa. Trochę im zeszło, to przecież już 28. tom serii. Tom dobry, może nawet bardzo dobry - to znaczy, byłby bardzo dobry, gdyby nie jedna, poważna skaza: wątek Space Wolves jest tam wepchnięty jakby ba siłę, wygląda trochę tak, jakby było to odrębne opowiadanie Chrisa Wraighta które zostało...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-23
Kolejny tom cyklu „Herezja Horusa” napisany został przez Dana Abnetta, jasne dla mnie było więc, że poniżej pewnego, solidnego poziomu nie zejdzie... i nie zszedł. Wyżej jednak się nie wzbił.
Fabuła przenosi nas do Ultramaru, oddzielonego od reszty Imperium wywołanym przez Lorgara Ruinstormem. Siedzi tam w potrzasku Guilliman, ale też i inni prymarchowie, przeciągnięci niczym ćmy do lampy przez światło sztucznego sygnału nawigacyjnego uruchomionego na rozkaz prymarchy Ultramarinesów na planecie Sotha przez Barnabasa Dantiocha, ostatniego lojalnego Iron Warriora w galaktyce (afaik). Pojawia się więc Lion, pojawia Sanguinis (pręży się zresztą na okładce, więc żadna to niespodzianka, pojawiają się jeszcze dwaj inni, ale ich imiona mogą być dla niektórych niespodzianką (słabą, ale jednak), więc z ich podaniem się wstrzymam.
Mój największy zarzut do książki dotyczy właśnie fabuły. Rozwijany jest tu wzmiankowany już wcześniej koncept utworzenia przez Guillimana tytułowego Zapomnianego Imperium, Imperium Secundus. To naprawdę była ciekawa idea: wykorzystanie chaosu wojny domowej, by wykroić z państwa ojca oazę spokoju wokół Ultramaru. Abnett pomysł ten kompletnie marnuje. Od pierwszych stron przekonuje nas, że Roboute się wacha, absolutnie nie ma nawet cienia złych intencji i tworzenie Imperium Secundus jest mu niemal narzucone przez otoczenie i okoliczności. SZKODA. Szansa na uczynienie tej postaci ciekawszą została zmarnowana.
Sama argumentacja za utworzeniem Imperium Secundus wydaje mi się naciągana i niespójna. Tworzenie państwa, które ma być natychmiast zapomniane, jeśli okaże się, że Terra jeszcze nie padła? Bo... to wzmocni morale? Herezja wiele już widziała nonsensów, ale ten i tak wygląda dosyć mocno na tym tle.
Po drugie: działania głównego villaina „Unremebered Empire” opisane są w sposób, którego nie cierpię. Prowadzi on na Ultramarze wojnę partyzancką i jest nieuchwytny... ale nie pisze się, dlaczego, jak on wymyka się ścigającym. On jest nieuchwytny dlatego, że jest to cecha z jego charakterystyki. Autor nie sugeruje nam nawet, jak to się stało że ów złoczyńca pojawia się po prostu w niektórych lokacjach: on po prostu to robi i tyle. Szkoda.
Tym niemniej: i tak warto przeczytać, o ile jest się fanem uniwersum. Jest dynamicznie, pojawiają się ciekawe postacie (w tym moi ulubieńcy, John Grammaticus i Eldrad Ulthran), są sceny zapierające dech w piersiach (sposób, w jaki czarny charakter dostaje się na Macrage jest cudowny)... Szkód żadnych z przeczytania „Unremembered Empire” nie będzie.
Kolejny tom cyklu „Herezja Horusa” napisany został przez Dana Abnetta, jasne dla mnie było więc, że poniżej pewnego, solidnego poziomu nie zejdzie... i nie zszedł. Wyżej jednak się nie wzbił.
Fabuła przenosi nas do Ultramaru, oddzielonego od reszty Imperium wywołanym przez Lorgara Ruinstormem. Siedzi tam w potrzasku Guilliman, ale też i inni prymarchowie, przeciągnięci...
Kolejna antologia z cyklu Horus Heresy, chyba najsłabsza. Dużo tu krótkich zapychaczy stron, niektóre z nich, jak Wolf’s Claw są wręcz absurdalnie słabe. Jaśniejsze strony: „Brotherhood of the Storm” Wrighta całkiem przyjemnie wprowadzająca w powieść „Scars”; „Butcher’s Nails”, Dembskiego-Bowdena, czyli prolog do „Betrayer”; „Thief of Revelations”, McNeilla traktująca o 1000 Synów na wygnaniu; „The Eightfold Path” Reynoldsa o Kharnie tracącym złudzenia no i „Censure”, chyba pierwsza fajna literatura od Nicka Kyma jaką przeczytałem (epizod z Calth). Generalnie: przeczytać można, ale niekoniecznie.
5,5/10
Kolejna antologia z cyklu Horus Heresy, chyba najsłabsza. Dużo tu krótkich zapychaczy stron, niektóre z nich, jak Wolf’s Claw są wręcz absurdalnie słabe. Jaśniejsze strony: „Brotherhood of the Storm” Wrighta całkiem przyjemnie wprowadzająca w powieść „Scars”; „Butcher’s Nails”, Dembskiego-Bowdena, czyli prolog do „Betrayer”; „Thief of Revelations”, McNeilla traktująca o...
więcej Pokaż mimo to