Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Aberzen Christophe Gibelin, Marc N’Guessan, Delphine Rieu
Ocena 5,9
Aberzen Christophe Gibelin,...

Na półkach:

„Aberzen” to tytuł spod znaku "love & hate". Jest niczym nieoszlifowany diament z naciskiem na "nieoszlifowany". Powieść, której oryginalność i rozmach trudno przecenić, a jednocześnie dzieło ułomne, potykające się na każdym kroku, ale po kolei...

Sprzeczne odczucia pojawiają się już na początku. Rysunki, z jednej strony piękne, misterne, przestronne, moebiusowskie... z drugiej pełne niedociągnięć i absurdów. Weźmy taki zarost postaci pokrytych sierścią czy mimikę, która nie odpowiada sytuacji (to bezustanne szczerzenie kłów!). Zgrzyta sam fakt, że ich tonacja wydaje się komediowa, podczas gdy powieść jest (nie licząc drętwych przekomarzanek) śmiertelnie poważna.

Choć rysunki są przejrzyste, a powieść opowiadana prostym językiem, dość łatwo się w niej zgubić. Przedstawione światy znacząco różnią się od naszego. Nie wiemy ile ich jest, nie wiemy kiedy znajdujemy się w którym. Jednocześnie wydają się dość ubogie we florę i faunę. Postaci jest niewiele, wrogowie, choć różni, oparci są na jednym schemacie wizualnym.

Przejścia między lokacjami nie zostają w żaden sposób oznaczone. Próby zorientowania się w sytuacji co kilka kadrów skutecznie zabijają płynność lektury. Czytelność zdaje się autorowi całkowicie obojętna. Być może uznał, że nieprzystępność zadziała na korzyść mistycznego aspektu fabuły. Do pieca mogło dorzucić tłumaczenie, które parokrotnie złapałem na potknięciach typu: "jeden z moich też tam został", podczas gdy autor wypowiedzi ma na myśli swojego jedynego towarzysza itd.

Historia gra zarówno śmiercią i zmartwychwstaniem, jak paradoksami czasoprzestrzennymi. Tego rodzaju fabuły rzadko bywają lekkostrawne. Jeśli więc dorzucimy wspomniane wcześniej problemy z prowadzeniem powieści, otrzymujemy komiks, którego lektura to rozplątywanie sznurka. Nie jestem pewien czy to, co otrzymałem po rozwiązaniu supła wynagrodziło mi trudy.

Mimo mankamentów ciężko tę pozycję skreślić. Nie sposób zbyć milczeniem silnych stron: postacie są fajnie złożone - zmieniamy o nich zdanie w miarę poznawania. Przedstawiona idea najazdu przez agresywne formy życia próbujące zarażać i przejmować (zamiast zabijać) wrogów, pobudza wyobraźnię. Warstwa graficzna, pomimo uchybień, zachwycaja. Ponadto jest to jedna z powieści, która wytrawnemu pochłaniaczowi fantasy potrafi pokazać coś, czego ten jeszcze nie widział. To rzadkie i cenne zjawisko.

Więcej krótkich, komiksowych recenzji na Instagramie: https://www.instagram.com/komiksowy_pamietnik

„Aberzen” to tytuł spod znaku "love & hate". Jest niczym nieoszlifowany diament z naciskiem na "nieoszlifowany". Powieść, której oryginalność i rozmach trudno przecenić, a jednocześnie dzieło ułomne, potykające się na każdym kroku, ale po kolei...

Sprzeczne odczucia pojawiają się już na początku. Rysunki, z jednej strony piękne, misterne, przestronne, moebiusowskie... z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

jedna z najlepszych książek w moim życiu. powieść za którą się tęskni

jedna z najlepszych książek w moim życiu. powieść za którą się tęskni

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pisanie rekomendacji po tym, jak zrobił to sam Alan Moore właściwie mija się z celem. Mimo tego warto przypomnieć o pozycji, która przez wzgląd na brak kolorowych fajerwerków i fakt, że traktuje o czymś, przeszła bez większego echa.

Czym właściwie jest "Na własny koszt"? Komiksem erotycznym? Dziełem filozoficznym? Pamiętnikiem? Wszystkim po trochu, zamkniętym w sterylnej formie oszczędnego, mangopodobnego komiksu.

Historia wchodzi w sfery tak intymne, że czytając go trudno pozbyć się uczucia, że właśnie wchodzimy komuś do łóżka. Zabieg, o czym świadczy popularność programów pokroju Big Brothera, całkiem pożądany. Czyta się toto jednym tchem.

Nie poleciłbym, a już na pewno nie chciałoby mi się pisać o komiksie, w którym czytamy o cudzym seksie. (A może...?) Unikatowość pozycji polega nie tylko na tym, że autor dzieli się również samymi początkami obcowania z prostytucją. Czymś, czego wielu z nas jeśli nie rozważało, to przynajmniej zastanawiało się jakby to było. Chcecie wiedzieć? Czytajcie

Kwintesencja lektury opiera się na czymś znacznie głębszym i ciekawszym. Na przemyśleniach i filozofii, którą przedstawia autor. Ten zaś ma cholernie kontrowersyjne poglądy i potrafi podeprzeć je takimi argumentami, że szczęścia temu, kto odważy się na polemikę. Sprzeciwia się monogamii, legalizacji prostytucji, idei związków samych sobie i staje w szranki ze społeczną akceptacją. Twardy typ.

Od czasu Prawdziwej Księgi Południowego kwiatu nie miał w dłoniach nic tak mądrego, zabawnego i poczytnego jednocześnie. Polecam

Pisanie rekomendacji po tym, jak zrobił to sam Alan Moore właściwie mija się z celem. Mimo tego warto przypomnieć o pozycji, która przez wzgląd na brak kolorowych fajerwerków i fakt, że traktuje o czymś, przeszła bez większego echa.

Czym właściwie jest "Na własny koszt"? Komiksem erotycznym? Dziełem filozoficznym? Pamiętnikiem? Wszystkim po trochu, zamkniętym w sterylnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

rewelacyjna, oryginalna historia o wyjątkowo ciekawej strukturze. niestety posiada jeden, ale dość znaczny minus. zabawy z czasem powodują mnóstwo komplikacji i rzadko kiedy bywają łatwe w odbiorze. obawiam się, że O.S. Card nie zadał sobie zbyt wiele trudu, by zadbać o jasność przekazu

rewelacyjna, oryginalna historia o wyjątkowo ciekawej strukturze. niestety posiada jeden, ale dość znaczny minus. zabawy z czasem powodują mnóstwo komplikacji i rzadko kiedy bywają łatwe w odbiorze. obawiam się, że O.S. Card nie zadał sobie zbyt wiele trudu, by zadbać o jasność przekazu

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

nie wiem na ile można wierzyć w autentyczność tej sociologiczno-psychologicznej analizy małomiasteczkowej społeczności. na ile Rowling puszcza wodze fantazji, a na ile faktycznie przeszywa umysły innych ludzi. jeśli jednak sprawdza się ona w przypadku pozostałych bohaterów, tak dobrze, jak w przypadku tych, z którymi mogłem się utożsamić - jestem pod wrażeniem
książka nie jest łatwa i na pewno nie wszystkim się spodoba. ba, sam nie wiem czy mogę powiedzieć, że mi się spodobała. brak głównych bohaterów to jedno, brak POZYTYWNYCH bohaterów, to drugie, przeskakiwanie między umysłami kolejnych osób i beznamiętny opis kolejnych, mniej lub bardziej tragicznych wydarzeń sprawiają, że trudno nazwać tę książkę powieścią. wydaje się bardziej wielowymiarową relacją ze zdarzeń, jakie dzieją się w niewielkiej społeczności i jak owe zdarzenia się na niej odbijają. choć nie mogę powiedzieć, by lektura sprawiła mi szczególną przyjemność, uważam ją na wartościową, ze względu wgląd w umysły ludzi, o charakterach zupełnie odmiennych od naszego. naiwne? kto wie...

nie wiem na ile można wierzyć w autentyczność tej sociologiczno-psychologicznej analizy małomiasteczkowej społeczności. na ile Rowling puszcza wodze fantazji, a na ile faktycznie przeszywa umysły innych ludzi. jeśli jednak sprawdza się ona w przypadku pozostałych bohaterów, tak dobrze, jak w przypadku tych, z którymi mogłem się utożsamić - jestem pod wrażeniem
książka nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

dawno nie przytrafiło mi się tak wielkie, książkowe rozczarowanie. zebranie w jednym miejscu detektywa, generała, księdza, naukowca, polityka i poety wydawały się gwarancją dobrej zabawy. już same konflikty między postaciami i ich wyrazistość mogła sprawić, że książkę czytałoby się jednym tchem. niestety. każda z postaci ma do opowiedzenia własną historię, książka jest więc właściwie zbiorem 7 opowiadań. jakkolwiek nie byłyby one "epickie" zostały przedstawione za pomocą biernej narracji. ze świeczką szukać więc dobrych dialogów, wartkiej akcji, o jakimś utożsamieniu się z daną postacią w ogóle nie wspominając. na zakończenie dostajemy prezent w postaci braku odpowiedzi na jedno z dwóch kluczowych pytań fabularnych. prawdopodobnie autor chciał się upewnić, że sięgniemy po drugi tom. książka nie jest źle napisana, więc rozumiem, że wielu mogła się podobać. moja ocena jest jednak powodowana emocjami - TA KSIĄŻKA JEST NUDNA!!! czytałem ją w bólach prawię pół roku. zaciskałem zęby, oczy krwawiły, a ja czytałem w męczarniach, a raczej próbowałem, bo zwykle zasypiałem po połowie strony.
strzeżcie się, bo jeśli jak ja macie przypadłość "zacząłem, więc muszę skończyć" możecie skończyć w piekle

dawno nie przytrafiło mi się tak wielkie, książkowe rozczarowanie. zebranie w jednym miejscu detektywa, generała, księdza, naukowca, polityka i poety wydawały się gwarancją dobrej zabawy. już same konflikty między postaciami i ich wyrazistość mogła sprawić, że książkę czytałoby się jednym tchem. niestety. każda z postaci ma do opowiedzenia własną historię, książka jest więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

na tle Siódmego Dyna Czerwony Prorok wydał mi się słabszy i znacznie bardziej nudny, co nie zmienia faktu, że nadal jest to O.S.Card, a więc lektura z najwyższej półki

na tle Siódmego Dyna Czerwony Prorok wydał mi się słabszy i znacznie bardziej nudny, co nie zmienia faktu, że nadal jest to O.S.Card, a więc lektura z najwyższej półki

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fantastycznie oddane realia planety. Przyprawa, której ostry smak czuje się między zębami. Epickie losy wielkich rodów. Pojedynki, których stawką jest przyszłość wszechświata. Niewątpliwie warto jest przeczytać Diunę. Mimo to, nie mogę jej uznać za jedną z ulubionych książek, której czytanie dostarczało największej przyjemności. Przeszło 600 stron nie kryje ze sobą wiele treści. Większa część książki wydaje się wprowadzeniem. Bohaterowie, ukryci są za zasłoną własnych proroctw i perfekcjonistycznych szkoleń. Wydają się obcy, pozbawieni ludzkich cech emocji i wrażeń. Ciężko się utożsamić, ciężko wczuć w historię. Nie ułatwia mnogość specyficznych słów (przydaje się zamieszczony na końcu słownik). Ilość skomplikowanych przenośni i patetycznych sformułowań sprawia, że łatwo o dezorientację. Mimo wszystko książka wciąga i na dłuższą metę nie jest to pozycja dla najbardziej wytrawnych entuzjastów gatunku, jak choćby Sillmarilion. Okrutne, bezkompromisowe realia pustyni, pieczołowicie skonstruowana rasa fremenów i mechanizmy gospodarki opartej jedynie na rzadkiej wodzie i drogocennej przyprawie bronionej przez ogromne pustynne czerwie. To wszystko sprawia, że wciąż chcemy zanurzać się w ten bezlitosny świat, kolejny ras przywdziać filtrak i zaczerpnąć łyk wody pozyskanej z własnego ciała. Niewątpliwie warto jest przeczytać Diunę.

Fantastycznie oddane realia planety. Przyprawa, której ostry smak czuje się między zębami. Epickie losy wielkich rodów. Pojedynki, których stawką jest przyszłość wszechświata. Niewątpliwie warto jest przeczytać Diunę. Mimo to, nie mogę jej uznać za jedną z ulubionych książek, której czytanie dostarczało największej przyjemności. Przeszło 600 stron nie kryje ze sobą wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mówca umarłych to po Enderze kolejne dzieło wybitne O. S. Carda. Jest idealną kontynuacją, a jednocześnie książką zupełnie odmienną. Ender nie jest już wojownikiem lecz swoistym kapłanem prawdy, którego główną bronią jest wgląd w ludzkie serca, a celem - pokuta. Niesamowita plastyczność bohaterów, fenomenalna spójność i klarowność niezwykle skomplikowanego świata i historii opowiedzianej z ogromnym rozmachem, bijąca z powieści przenikliwa inteligencja, fantazja i szczera mądrość sprawiają, że jest to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów sci-fi, lecz dla miłośników dobrej literatury w całym jej zakresie. Dla mnie książka jest ideałem we wszystkich ocenianych przeze mnie aspektach, od głębi, przez warsztat, a na szeroko rozumianej poczytności kończąc.

Mówca umarłych to po Enderze kolejne dzieło wybitne O. S. Carda. Jest idealną kontynuacją, a jednocześnie książką zupełnie odmienną. Ender nie jest już wojownikiem lecz swoistym kapłanem prawdy, którego główną bronią jest wgląd w ludzkie serca, a celem - pokuta. Niesamowita plastyczność bohaterów, fenomenalna spójność i klarowność niezwykle skomplikowanego świata i historii...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wielka księga fantasy, tom 1 James Cawthorn, Theodore R. Croswell, Lord Dunsany, Ursula K. Le Guin, Fritz Leiber, George MacDonald, Darrell Schweitzer, Clark Ashton Smith, Jack Vance, Roger Zelazny, praca zbiorowa
Ocena 6,7
Wielka księga ... James Cawthorn, The...

Na półkach: ,

Księga Fantasy nie jest kolejnym zbiorem opowiadań, który świecąc kilkoma dobrymi nazwiskami z okładki niesie ze sobą jedynie kilkanaście przeciętnych opowiadań. Zbiór jest pozycją obowiązkową dla każdego pasjonata fantasy, a także wszystkich skłonnych poznać starych mistrzów nurtu.
Na uwagę zasługują świetne opisy przedstawiające sylwetkę autora oraz tłumaczące wybór opowiadania.
Mówi się, że współczesne fantasy to dziecko Tolkiena, Howarda czy Lovecrafta. Poczytajmy więc, jakie opowiadania spłodziły dzieła tych twórców.

Mur wokół świata - chłopiec marzący o maszynach w świecie magii, mocno w stylu J.K.Rownling

Czarna róża i diament - osadzony w świecie Ziemiomorza epizod opowiadający o poświęceniu dla miłości

Dolina Czerwia - przed Conanem był Niord

Złoty klucz - abstrakcyjna podróż przez baśniowy świat niemal całkowicie oderwany od rzeczywistości

Skarb Gibbelinów - heroic/dark fantasy z przymrużeniem oka

Ostatni hieroglif - dark fantasy bez przymrużenia oka ;)

Czarodziej Pharesm - łotrzykowska historia z bardzo specyficznymi dialogami

Zakład króla Yvoriana - mocna historia króla, który postanowił poskromić boga

Wyjąca wieża - klasyczne heroic fantasy

Królowie w mroku - ciekawe heroic fantasy, w którym głównym bohaterem jest... nekromanta, czarnoksiężnik i miecznik w jednym :)

Dzwony Sherodan - jedno z najbardziej kultowych opowiadań w dorobku Zelaznego

Księga Fantasy nie jest kolejnym zbiorem opowiadań, który świecąc kilkoma dobrymi nazwiskami z okładki niesie ze sobą jedynie kilkanaście przeciętnych opowiadań. Zbiór jest pozycją obowiązkową dla każdego pasjonata fantasy, a także wszystkich skłonnych poznać starych mistrzów nurtu.
Na uwagę zasługują świetne opisy przedstawiające sylwetkę autora oraz tłumaczące wybór...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

[Opinia dotyczy całej sagi]
Canavan to perfekcjonistka. Jej solidnie zbudowany świat pełen jest doskonałych opisów, świetnie zaprojektowanych konstrukcji fabularnych. Reguły według których działa magia są tak realistyczne, że momentami można mieć wątpliwości czy na pewno to wymyśliła.
Nie zmienia to jednak faktu, że w jej książkach nie wiele się dzieje. Mimo wspaniałego warsztatu czasami musiałem się zmuszać, by czytać dalej. Rozstrzelona historia (książka toczy się na przemian z ok. 5 różnych perspektyw) nie wciąga. Konflikty, dążenia i romanse nie są pociągające, a z dość czarno białymi postaciami ciężko się utożsamić. Mojej sympatii nie wzbudziła ani podobna Dziewicy Maryi fanatyczka Auraya - główna bohaterka, ani jej kochanek równie wspaniały i dobroduszny Mirar, ani pozostali do obrzydzenia serdeczni i mądrzy bohaterowie (postaci negatywnych naliczyłem dokładnie dwie).
Brakowało mi akcji, soczystych dialogów, czegoś co przybrudziłoby rdzą nieskazitelne serca głównych bohaterów i przyspieszyło tępo zdarzeń, które mimo dwóch wojen wydawało się leniwe jak senne, niedzielne popołudnie spędzone w łóżku przy kawie. Brakowało mi w Canavan bohaterów i dialogów Sapkowskiego, oraz kryminalno-brutalnych realiów Piekary wciągających w wir zdarzeń od stóp po same uszy.
Mimo wszystko nie żałuję. Książka od strony technicznej zasługuje na 9 (jeśli nie 10) co stanowi miłą odmianę. Ostatecznie nie wielu spośród morza autorów fantasy pisze naprawdę profesjonalnie. Natomiast ogólną przyjemność czytania oceniłbym na 4.

[Opinia dotyczy całej sagi]
Canavan to perfekcjonistka. Jej solidnie zbudowany świat pełen jest doskonałych opisów, świetnie zaprojektowanych konstrukcji fabularnych. Reguły według których działa magia są tak realistyczne, że momentami można mieć wątpliwości czy na pewno to wymyśliła.
Nie zmienia to jednak faktu, że w jej książkach nie wiele się dzieje. Mimo wspaniałego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

[Opinia dotyczy całej sagi]
Canavan to perfekcjonistka. Jej solidnie zbudowany świat pełen jest doskonałych opisów, świetnie zaprojektowanych konstrukcji fabularnych. Reguły według których działa magia są tak realistyczne, że momentami można mieć wątpliwości czy na pewno to wymyśliła.
Nie zmienia to jednak faktu, że w jej książkach nie wiele się dzieje. Mimo wspaniałego warsztatu czasami musiałem się zmuszać, by czytać dalej. Rozstrzelona historia (książka toczy się na przemian z ok. 5 różnych perspektyw) nie wciąga. Konflikty, dążenia i romanse nie są pociągające, a z dość czarno białymi postaciami ciężko się utożsamić. Mojej sympatii nie wzbudziła ani podobna Dziewicy Maryi fanatyczka Auraya - główna bohaterka, ani jej kochanek równie wspaniały i dobroduszny Mirar, ani pozostali do obrzydzenia serdeczni i mądrzy bohaterowie (postaci negatywnych naliczyłem dokładnie dwie).
Brakowało mi akcji, soczystych dialogów, czegoś co przybrudziłoby rdzą nieskazitelne serca głównych bohaterów i przyspieszyło tępo zdarzeń, które mimo dwóch wojen wydawało się leniwe jak senne, niedzielne popołudnie spędzone w łóżku przy kawie. Brakowało mi w Canavan bohaterów i dialogów Sapkowskiego, oraz kryminalno-brutalnych realiów Piekary wciągających w wir zdarzeń od stóp po same uszy.
Mimo wszystko nie żałuję. Książka od strony technicznej zasługuje na 9 (jeśli nie 10) co stanowi miłą odmianę. Ostatecznie nie wielu spośród morza autorów fantasy pisze naprawdę profesjonalnie. Natomiast ogólną przyjemność czytania oceniłbym na 4.

[Opinia dotyczy całej sagi]
Canavan to perfekcjonistka. Jej solidnie zbudowany świat pełen jest doskonałych opisów, świetnie zaprojektowanych konstrukcji fabularnych. Reguły według których działa magia są tak realistyczne, że momentami można mieć wątpliwości czy na pewno to wymyśliła.
Nie zmienia to jednak faktu, że w jej książkach nie wiele się dzieje. Mimo wspaniałego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

[Opinia dotyczy całej sagi]
Canavan to perfekcjonistka. Jej solidnie zbudowany świat pełen jest doskonałych opisów, świetnie zaprojektowanych konstrukcji fabularnych. Reguły według których działa magia są tak realistyczne, że momentami można mieć wątpliwości czy na pewno to wymyśliła.
Nie zmienia to jednak faktu, że w jej książkach nie wiele się dzieje. Mimo wspaniałego warsztatu czasami musiałem się zmuszać, by czytać dalej. Rozstrzelona historia (książka toczy się na przemian z ok. 5 różnych perspektyw) nie wciąga. Konflikty, dążenia i romanse nie są pociągające, a z dość czarno białymi postaciami ciężko się utożsamić. Mojej sympatii nie wzbudziła ani podobna Dziewicy Maryi fanatyczka Auraya - główna bohaterka, ani jej kochanek równie wspaniały i dobroduszny Mirar, ani pozostali do obrzydzenia serdeczni i mądrzy bohaterowie (postaci negatywnych naliczyłem dokładnie dwie).
Brakowało mi akcji, soczystych dialogów, czegoś co przybrudziłoby rdzą nieskazitelne serca głównych bohaterów i przyspieszyło tępo zdarzeń, które mimo dwóch wojen wydawało się leniwe jak senne, niedzielne popołudnie spędzone w łóżku przy kawie. Brakowało mi w Canavan bohaterów i dialogów Sapkowskiego, oraz kryminalno-brutalnych realiów Piekary wciągających w wir zdarzeń od stóp po same uszy.
Mimo wszystko nie żałuję. Książka od strony technicznej zasługuje na 9 (jeśli nie 10) co stanowi miłą odmianę. Ostatecznie nie wielu spośród morza autorów fantasy pisze naprawdę profesjonalnie. Natomiast ogólną przyjemność czytania oceniłbym na 4.

[Opinia dotyczy całej sagi]
Canavan to perfekcjonistka. Jej solidnie zbudowany świat pełen jest doskonałych opisów, świetnie zaprojektowanych konstrukcji fabularnych. Reguły według których działa magia są tak realistyczne, że momentami można mieć wątpliwości czy na pewno to wymyśliła.
Nie zmienia to jednak faktu, że w jej książkach nie wiele się dzieje. Mimo wspaniałego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja opinia na pewno nie będzie obiektywna, ponieważ czytam w 90% fantastykę i tego rodzaju lektura siłą rzeczy jest dla mnie wybrakowana o solidną dawkę czarnoksięstwa i długą listę piekielnych poczwar ;)
Tokarczuk pisze dobrze. Pod względem technicznym, powiem to wprost, należy jej się literacki Nobel.
Genialnie opracowana główna bohaterka, z wiarygodnie oddanymi wszelkimi pasjami (jeśli pani Olga nie interesuje się astrologią, to współczuję zgłębiania jej tajników na potrzeby książki). Świetnie napisane, naprawdę. W książkę wpleciono także wiele życiowych mądrości, co czyni ją wartościową, dającą do myślenia i naprawdę, naprawdę chciałbym tak pisać, ale...
...ale książka jest nudna. Przepraszam, po prostu mnie znudziła.
Nie ma akcji, nie ma pytań fabularnych... Jest jedno, na początku, mdłe i rozlazłe. Śmierć tak nudna i nieciekawa, jak rozpuszczone kromki chleba w zostawionej na dworze misce pełnej mętnej deszczówki. Potem do tej samej miski autorka upuszcza kolejne kawałki czerstwego pieczywa. Nie ma śledztwa, nie ma budowania napięcia. Są absurdalne teorie, astrologia, miłość do zwierząt. I dobrze, że są. Przydałaby się jeszcze fabuła.

Moja opinia na pewno nie będzie obiektywna, ponieważ czytam w 90% fantastykę i tego rodzaju lektura siłą rzeczy jest dla mnie wybrakowana o solidną dawkę czarnoksięstwa i długą listę piekielnych poczwar ;)
Tokarczuk pisze dobrze. Pod względem technicznym, powiem to wprost, należy jej się literacki Nobel.
Genialnie opracowana główna bohaterka, z wiarygodnie oddanymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając Rowarzystę miałem wrażenie, że mam do czynienia z debiutantem. Laureatem konkursu dla młodzików, czy kimś tego rodzaju. Dialogi są nieporadne, postacie papierowe, motyw roweru został wprowadzony na siłę, autor notorycznie się powtarza, często brakuje konsekwencji lub wydarzenia zdają się kompletnie nierealne.
Nie oceniam tej książki bardzo źle, bo amerykańskie realia oddane były starannie, a historia Jerrego w końcu mnie wciągnęła. Szkoda, że dopiero po 150-tej stronie...

Czytając Rowarzystę miałem wrażenie, że mam do czynienia z debiutantem. Laureatem konkursu dla młodzików, czy kimś tego rodzaju. Dialogi są nieporadne, postacie papierowe, motyw roweru został wprowadzony na siłę, autor notorycznie się powtarza, często brakuje konsekwencji lub wydarzenia zdają się kompletnie nierealne.
Nie oceniam tej książki bardzo źle, bo amerykańskie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Każdy, kto nie przeczyta tej książki, wiele traci.

Każdy, kto nie przeczyta tej książki, wiele traci.

Pokaż mimo to


Na półkach:

W pierwszej części autorka chce wyraźnie zachęcić czytelnika. Z lekkim piórem i subtelnym dowcipem wskazuje istotne kwestie.
Później niestety wszystko ulega zmienia i można tylko przypuszczać, co było tego przyczyną.
Zbyt wiele czasu kosztowały ją kolejne strony?
Trzeba było wydać szybko e-book, żeby wyjść na swoje?
Skończyły się pomysły i pasja w kierunku napisania poradnika?
Zapełnia kolejne strony polonistycznym bełkotem. Pasja uczenia pisarstwa zastępuje pasja w kierunku polonistycznej ekwilibrystyki. Zapełnia książkę terminami, dopieszcza autorów klasyki licznymi odwołaniami. Pisze o wielu rzeczach, za które można dostać świetną ocenę na egzaminie UAM. Nie wiele z tego jednak zwiększa nasze szanse na zostanie poczytnym autorem.
Można się zastanawiać czy takie elementy jak wymienianie rodzajów kompozycji (sternowska, transformująca) posiadające jednozdaniowe wyjaśnienie, ewentualnie odwołanie do książki (której mała szansa na to, by autor akurat znał) mają jakikolwiek sens.
Czy tego rodzaju działania skuszą czytelnika do wgłębienia się w temat i zrozumienia kwestii czy raczej będą powodem ciężkiej frustracji i samo niezadowolenia, że oto on - aspirujący do miana początkującego pisarza - nie ma pojęcia na czym polega kompozycja szkatułkowa, a nie czytał "Rękopisu znalezionego w Sargarossie". Czytelnik może więc dojść do wniosku, że jako ignorant nie ma szans na zostanie pisarzem.
Peany na cześć Prousta, Kafki i Joyce'a być może mają, w założeniu poszerzać elementarną wiedzę na temat przełomu w literaturze u przeciętnego czytelnika. Zadać jednak należy pytanie - czy stanowią niezbędną część krótkiego (ok. 100 stronicowego) poradnika dla młodych twórców?
Oczywiście nigdy nie zaprzeczę, że świadomość historii literatury może mieć istotny wpływ na jakość naszego pióra. Nie większa jest jednak na to szansa. niż w przypadku znajomości historii powszechnej, czy innych barwnych dziedzin światowej wiedzy, z których każda w mniejszy lub większy sposób przyczynia się do jakości, treściwości czy choćby oryginalności naszych powieści.
Po tego typu kursie zazwyczaj oczekuje się szybkich porad, streszczonych fraz, zręcznych tricków i syntezy tego, co niemal na pewno nam się przyda.
Resztę zostawiamy pełnowymiarowym szkołom, akademiom i uniwersytetom.

Sztuczne przedłużanie, widoczne jest na każdym korku. 112 stron, na których autorka robi dokładnie to samo, co inni autorzy e-booków. Wydłuża jak się da - odwołuje się do historii literatury (opisy historii gatunków zajmują jakieś 8 stron), językoznawstwa lub po prostu cytuje.
Tak rodzą się ćwiczenia, bazujące na wyciętym fragmencie książki (ten zajmuje 2-3 strony) czy, co uważam za jedną z bardziej bezczelnych form, podawanie definicji. Gdyby te były niezbędne, nie miałbym nic przeciwko. Autorka jednak przywołuje np. znaczenie "stereotypu" we wszystkich dziedzinach wiedzy, dowiemy się m.in., że jest to: "Nazwa „układów o stałych odruchach warunkowych, występujących
w tej samej kolejności”." co jest nam rzeczywiście niezbędne do tworzenia dobrej, spójnej powieści.
Cały x stronicowy rozdział o Stereotypach wydaje mi się zbiorem pozbawionego nadrzędnej idei bełkotu, zapychacza dla publikacji.
W miarę czytania w książce znajdujemy coraz mniej wartości, a coraz więcej zapychania dziur.

Mimo wszystko na rnku nie ma zbyt wielu publikacji, a z książki da się wyciągnąć wiele dobrego. Zwłaszcza na jej początku. Po przeczytaniu kursu poszedłem na internetowy – organizowany przez Pasję Pisania i z dumą stwierdziłem, że nie zaczynam od zera. Coś więc w głowie zostało, także czas poświęcony na kurs pani Krzan nie był zmarnowany.

W pierwszej części autorka chce wyraźnie zachęcić czytelnika. Z lekkim piórem i subtelnym dowcipem wskazuje istotne kwestie.
Później niestety wszystko ulega zmienia i można tylko przypuszczać, co było tego przyczyną.
Zbyt wiele czasu kosztowały ją kolejne strony?
Trzeba było wydać szybko e-book, żeby wyjść na swoje?
Skończyły się pomysły i pasja w kierunku napisania...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jerzy i tajny klucz do Wszechświata Lucy Hawking, Stephen Hawking
Ocena 7,2
Jerzy i tajny ... Lucy Hawking, Steph...

Na półkach:

Książka dla zdecydowanie młodszego odbiorcy. Niewątpliwy plus stanowią informacje z zakresu fizyki i astronomii, które przemyca, ale czy spełnia swój cel - wciąga i zachęca do nauki? Trzeba by spytać młodszego czytelnika.

Książka dla zdecydowanie młodszego odbiorcy. Niewątpliwy plus stanowią informacje z zakresu fizyki i astronomii, które przemyca, ale czy spełnia swój cel - wciąga i zachęca do nauki? Trzeba by spytać młodszego czytelnika.

Pokaż mimo to

Okładka książki Czarnoksiężnicy Orson Scott Card, Gardner Raymond Dozois, Jeffrey Ford, Neil Gaiman, Nancy Kress, Tad Williams, Gene Wolfe
Ocena 5,9
Czarnoksiężnicy Orson Scott Card, G...

Na półkach: ,

Naprawdę świetna antologia.
Zbiór był dla mnie miłym zaskoczeniem po przeczytaniu paskudnych Legend.
Nawet autorzy, do których mam pewne zastrzeżenia, dali z siebie wszystko.
Klimat high fantasy został nam zaprezentowany w naprawdę najróżniejszym wydaniu, przez prawdziwych mistrzów. Żeby wymienić choć kilku; ogromne wrażenie zrobił na mnie Gaiman (nie wszystko tego autora uważam za wybitne). Tak naprawdę, to chciałbym żeby napisał coś więcej w tej scenerii.
O.S.Card rewelacyjny, choć tu raczej powiem, jak zawsze. Genialne opisy magii kamienia i wody - to trzeba zobaczyć!
Bardzo podobały mi się krótkie, nietypowe formy, jak "Ptasia Opowieść" Eoin Colfer czy "Billy i Czarodziej" Terry Bisson. Wpuściły nieco świeżego powietrza, do momentami zatęchłego świata fantasy.
Oczywiście, nie wszystko uważam za doskonałe.
"Magiczne Zwierzę" Gene Wolf - O ile koncepcja rzucenia nowego światła na opowieść o Merlinie jest fantastyczna, o tyle wykonanie dość podłe. Niejeden powie, że to profanacja.
"Magycy" Terrego Dowlinga - tu zarzut jest bardzo podobny. Naprawdę fajny pomysł, ale w opowiadaniu dostrzec można tyle nieścisłości, niekonsekwencji i braku logiki, że wydaje się wisieć gdzieś w odrealnionej próżni. Nie dziwiłbym się niczemu, gdyby był to debiut.
Mógłbym jeszcze napisać, że Tad Williams jak zwykle "epicko" i z patosem, ale tym razem całkiem strawnie. Mógłbym się przyczepić, że autorzy poszczególnych wstępów wykazali się kompletnym brakiem finezji. Każdy z nich, wygląda bowiem jak odczyt zasług autora, polegający na pieczołowitym wymienieniu wszystkich dzieł, jakie spłodzili (większość bez tłumaczenia, a jakże) oraz nagród jakie otrzymali.
Podsumowując, opowiadania tworzą zbiorek na bardzo wysokim poziomie, na żadnym nie utknąłem i sądzę, że jeśli ktoś szuka, jak ja, nowych nazwisk czytując antologię, to właśnie tą książkę należy mu polecić.

Naprawdę świetna antologia.
Zbiór był dla mnie miłym zaskoczeniem po przeczytaniu paskudnych Legend.
Nawet autorzy, do których mam pewne zastrzeżenia, dali z siebie wszystko.
Klimat high fantasy został nam zaprezentowany w naprawdę najróżniejszym wydaniu, przez prawdziwych mistrzów. Żeby wymienić choć kilku; ogromne wrażenie zrobił na mnie Gaiman (nie wszystko tego autora...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gaiman to pisarz, którego cenię bardziej za scenariusze do komiksów (Sandman) niż książki. Jest dla mnie artystą niepełnym, tworzącym powieści wciągające, barwne i oryginalne, a jednak w pewien sposób płytkie. Brakuje mu tego pierwiastka, którego w nadmiarze choćby u Sapkowskiego - brutalnego realizmu, wielopoziomowych przesłań, bohaterów z krwi i kości. Nigdziebądź, to jak do tej pory najlepsze co czytałem, choć oczarowało mnie też opowiadanie z właśnie wertowanego zbioru Czarnoksiężnicy.

Gaiman to pisarz, którego cenię bardziej za scenariusze do komiksów (Sandman) niż książki. Jest dla mnie artystą niepełnym, tworzącym powieści wciągające, barwne i oryginalne, a jednak w pewien sposób płytkie. Brakuje mu tego pierwiastka, którego w nadmiarze choćby u Sapkowskiego - brutalnego realizmu, wielopoziomowych przesłań, bohaterów z krwi i kości. Nigdziebądź, to jak...

więcej Pokaż mimo to