rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Konkretnie i do przodu! Currie ma talent w przechodzeniu od sceny do sceny bez zagłębiania się w niepotrzebne rozkminy, detale i psychologię postaci. Jednak najbardziej rozwalił mnie opis walki na stronie 280 - bohaterka programuje broń tak, aby obracając się (nad nią? jakoś telekinetycznie?) strzelała z obrotu dookoła, a w tym samym czasie sama zabija Obcych ostrzami, nożami, z buta, z pięści itd. :)) I do tego wszystkiego jest w stanie osiągnąć prędkość 90km/h w biegu, w podziemiach jakiejś bazy. A jak z hamowaniem na zakrętach..? Pamiętajmy, że czytamy science-FICTION.
Męskich czytelników serii krytykujących, że niemożliwe, że jak to, silna baba walczy jak 5 facetów itd., informuję, że tak - twarde babki, już bez pancerza oferującego nieśmiertelność, znajdują się na planecie Ziemia, w sportach ekstremalnych, na siłowniach, we wojsku, policji i okazjonalnie na runmageddonach :))

Konkretnie i do przodu! Currie ma talent w przechodzeniu od sceny do sceny bez zagłębiania się w niepotrzebne rozkminy, detale i psychologię postaci. Jednak najbardziej rozwalił mnie opis walki na stronie 280 - bohaterka programuje broń tak, aby obracając się (nad nią? jakoś telekinetycznie?) strzelała z obrotu dookoła, a w tym samym czasie sama zabija Obcych ostrzami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo przyjemnie się czyta, bez dłużyzn, bez rozkmin psychologicznych, chociaż może trochę za dużo dialogów i rozkazów, ale to taka militarna s/f, więc nie ma się co za bardzo przyczepiać. Nie ma rozbudowanych postaci, a raczej wydarzenia. Nie wiem czy od strony fizyki coś tu się sprawdza, ale niech będzie. Bardzo dobra lektura na zimowe, nudne dni i wieczory.
Czy ktoś wie, co stało się ze statkiem, który w końcówce książki wyruszył w misję za Obcymi? Wątek został ucięty, ale nie czytałam jeszcze drugiej części O1.

Bardzo przyjemnie się czyta, bez dłużyzn, bez rozkmin psychologicznych, chociaż może trochę za dużo dialogów i rozkazów, ale to taka militarna s/f, więc nie ma się co za bardzo przyczepiać. Nie ma rozbudowanych postaci, a raczej wydarzenia. Nie wiem czy od strony fizyki coś tu się sprawdza, ale niech będzie. Bardzo dobra lektura na zimowe, nudne dni i wieczory.
Czy ktoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wnosi nic nowego do scenariusza, same ogólniki, przypomnienia, słabe dialogi, zero fantazji. Autor robi wielki ukłon w stronę swojego Mistrza, próbując podkupić mu pomysł i sławę, i myśli, że podlizywanie się wystarczy, żeby miłośnicy serii byli zadowoleni nową książką w tym temacie. Już same podziękowania odstręczyły mnie od czytania.

Nie wnosi nic nowego do scenariusza, same ogólniki, przypomnienia, słabe dialogi, zero fantazji. Autor robi wielki ukłon w stronę swojego Mistrza, próbując podkupić mu pomysł i sławę, i myśli, że podlizywanie się wystarczy, żeby miłośnicy serii byli zadowoleni nową książką w tym temacie. Już same podziękowania odstręczyły mnie od czytania.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiedza trudna do zweryfikowania, najpierw trzeba by umrzeć, a do tego jeszcze wrócić i pamiętać, co się wydarzyło :) Mnie zawsze irytuje, że gdzieś tam w innym wymiarze wg pisarzy oczywiście muszą być istoty człekopodobne i elementy znane nam z ziemskiej rzeczywistości, to przecież ogromne ograniczanie się. Dlaczego nie mogą to być Obcy i ich technologie? Przeczytałam, ale niezbyt wierzę, że tak to ma wyglądać i tak uogólnione. Każdy będzie miał swoje doświadczenie śmierci i tym, co poza.

Wiedza trudna do zweryfikowania, najpierw trzeba by umrzeć, a do tego jeszcze wrócić i pamiętać, co się wydarzyło :) Mnie zawsze irytuje, że gdzieś tam w innym wymiarze wg pisarzy oczywiście muszą być istoty człekopodobne i elementy znane nam z ziemskiej rzeczywistości, to przecież ogromne ograniczanie się. Dlaczego nie mogą to być Obcy i ich technologie? Przeczytałam, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety na minus. Przegadane od początku do końca (taki scenariusz można by zamknąć w 300-400 stronach, a nie w ponad 700-set), niekończące się wątpliwości bohaterów, nudne dialogi, rozkminy, detaliczne opisy każdego ruchu, gestu, ubierania się, owijania ran koszulkami, (a dla nierównowagi za mało opisów lokalizacji, jakże ważnych dla wyobraźni w prozie post-apo), liczne powtórzenia, a do tego 'nieśmiertelność' głównych bohaterów, mimo otrzymywania zagrażających życiu obrażeń. Normalnemu człowiekowi wystarczy złamany palec, żeby czuł się źle i cierpiał. Tutaj mamy połamanych herosów, krwawiących z różnych ciężkich ran, mimo tego skaczących, biegających, celnie strzelających itd. Czepiam się, bo książka pokazuje dosyć realistyczny opis świata, a nie jakieś fantazje.

Przydałaby się mapka lokalizacji, żeby było wiadomo skąd i dokąd postaci podróżują, gdzie są najważniejsze obiekty oraz spis postaci z wyszczególnieniem, do której grupy należą, bo tam mamy strefowych, bezstrefowych, mundurowych itd, a jeszcze są szpiedzy, i ci poprzebierani w mundury innych grup, więc się wszystko totalnie miesza.
Męczyłam tą książkę ponad rok czasu, ale na upartego skończyłam dziś i polecić nie mogę.

Niestety na minus. Przegadane od początku do końca (taki scenariusz można by zamknąć w 300-400 stronach, a nie w ponad 700-set), niekończące się wątpliwości bohaterów, nudne dialogi, rozkminy, detaliczne opisy każdego ruchu, gestu, ubierania się, owijania ran koszulkami, (a dla nierównowagi za mało opisów lokalizacji, jakże ważnych dla wyobraźni w prozie post-apo), liczne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka pisząc tą książkę skorzystała z ogromnej ilości innej literatury i artykułów z Internetu. Przyjemnie czytało mi się część teoretyczną, związana z kulturą, mitologią, astrologią, minerałami, Tarotem, zielarstwem i botaniką. Przydaje się także opis drewna, jak się spala, ile wydziela dymu, a ile ciepła. Większość przytaczanych roślin znajdziemy także w Polsce.
Dopasowanie żywiołów, w tym przypadku - ognia, do roślin i minerałów wydaje mi się bardzo umowne i nie jest to wiedza, która przekona racjonalnych 'lewomózgowych'.
Jednak część praktyczna napisana jest jak gdyby dla dzieci, które nigdy z ogniem nie miały do czynienia. Człowiek od początku istnienia ma zapisaną w genach 'obsługę ognia', a jak nie, to się szybko nauczy, parząc :) Autorka jest Australijką, gdzie pożary buszu niszczą przyrodę. Być może z uwagi na to uwzględniła w tej książce aż tyle aspektów ostrożnego obchodzenia się z ogniem, na wypadek, gdyby kolejny pożar buszu miał miejsce podczas praktykowania polecanych przez nią rytuałów z użyciem ognia.

Lektura dotyczy też popularnego, domowego wyrobu świec, więc dobrze, że uwzględniła instrukcję ich tworzenia np. w kontekście doboru knotów lub wosku/soi i pojemników. Często spotykam się z amatorskimi świecami na sprzedaż, gdzie wosk umieszczono w zwykłych, a nie ognioodpornych słoikach, w dodatku z makramami, tekstyliami lub drewnem. Niestety nie przemawiają do mnie rytuały ze świecami, ani znaczenie ich kolorów.

Poza tym, widzę pewną bigoterię - autorka poleca być eko i dbać o środowisko naturalne, jednak w instrukcji robienia pochodni z użyciem nafty nie przeszkadza jej napisanie, aby pochodnię postawić 'do góry nogami' pod drzewem, aby nafta nie nasączała rączki. Czyli nafta może spływać do ziemi.

Warto przeczytać z szacunku dla samej pracy.

Autorka pisząc tą książkę skorzystała z ogromnej ilości innej literatury i artykułów z Internetu. Przyjemnie czytało mi się część teoretyczną, związana z kulturą, mitologią, astrologią, minerałami, Tarotem, zielarstwem i botaniką. Przydaje się także opis drewna, jak się spala, ile wydziela dymu, a ile ciepła. Większość przytaczanych roślin znajdziemy także w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prosto i treściwie napisana książka dla początkujących adeptów pracy z prawem rezonansu i przyciągania. Formą przypomina spisany wykład. Nie jest to pozycja traktująca o fizyce (stąd zapewne narzekania osób nastawionych na jakieś naukowe podejście do tematu), ale o możliwości naginania rzeczywistości poprzez kontrolę własnych myśli, unikania szkodliwych wzorców i blokad, oraz wizualizowanie sobie lepszych życiowych opcji. Klasyka w metodach znanych z pracy z prawem przyciągania, a kto próbował, ten wie, że 'Albercik, to działa!' ;)

Prosto i treściwie napisana książka dla początkujących adeptów pracy z prawem rezonansu i przyciągania. Formą przypomina spisany wykład. Nie jest to pozycja traktująca o fizyce (stąd zapewne narzekania osób nastawionych na jakieś naukowe podejście do tematu), ale o możliwości naginania rzeczywistości poprzez kontrolę własnych myśli, unikania szkodliwych wzorców i blokad,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Doskonała książka s/f!! W ostatnim czasie kupiłam kilka, ale tylko ta mnie zaciekawiła. Łatwo przyswajalny styl, lekko zarysowane, a jednak wyraźne postaci, bez natłoku nowomowy i innych wymyślanych na siłę wynalazków technologicznych. Bardzo czekam na ekranizację, bo scenariusz jest tu w zasadzie podany na tacy. Na pewno też sięgnę po inną książkę tego autora. Uczciwie polecam!

Doskonała książka s/f!! W ostatnim czasie kupiłam kilka, ale tylko ta mnie zaciekawiła. Łatwo przyswajalny styl, lekko zarysowane, a jednak wyraźne postaci, bez natłoku nowomowy i innych wymyślanych na siłę wynalazków technologicznych. Bardzo czekam na ekranizację, bo scenariusz jest tu w zasadzie podany na tacy. Na pewno też sięgnę po inną książkę tego autora. Uczciwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gratuluję tym czytelnikom, którzy wiedzą, o co w tej książce chodzi. Przeczytałam do końca, ale mało co z tego zrozumiałam, wyobraźnia też miała problem z pokazaniem mi, co też autor miał na myśli. Do tej lektury chyba trzeba się nieźle czymś najarać, żeby wpaść w odpowiedni klimat.

Gratuluję tym czytelnikom, którzy wiedzą, o co w tej książce chodzi. Przeczytałam do końca, ale mało co z tego zrozumiałam, wyobraźnia też miała problem z pokazaniem mi, co też autor miał na myśli. Do tej lektury chyba trzeba się nieźle czymś najarać, żeby wpaść w odpowiedni klimat.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgnęłam z ciekawości, bo lubię post-apo, ale pod przeczytaniu mam mieszane uczucia.
Plusy - miejscami jest akcja i robi się ciekawie, wkręcają opisy doświadczeń medycznych i post-apokaliptyczna sceneria. Postaci dobrze opracowane, mają swoje charakterystyczne cechy. Jest też ostry damsko-męski seks, chociaż główna bohaterka, taki w sumie twardy 'babochłop' zaczyna wtedy 'piszczeć' (wzięte z opisu). Zaskakuje informacja o identyfikacji Rose Pletner i wyjaśnienie, dlaczego Marion stała się jak cyborg, niewrażliwa na ból. Podobała mi się scena z zasypanym budynkiem na pustyni, można było pociągnąć ten wątek dalej i wysłać parę bohaterów na zwiedzanie podziemi.

Jest tu też sporo minusów. Nie wiemy co się właściwie stało na Ziemi, skąd tyle piachu, skąd zaraza, dlaczego żyją w schronach. Straszne dłużyzny, stąd i taka gruba książka - za dużo dywagowania, zastanawiania się co się stanie, jak ktoś zrobi to, a co, jak zrobi tamto. Lepiej by było, gdyby autorka sama zdecydowała za postaci i poprowadziła wątek, zamiast pozwalać im się ciągle zastanawiać. Dialogi słabe, postaci takie jakieś mało inteligentne (może poza Emmą), głównie na siebie pokrzykują i klną. Bardzo duża ilość przekleństw, aż niesmacznie. Za dużo detali opisujących sytuacje i akcje, już samo wchodzenie po schodach zrujnowanego wieżowca to cała strona tekstu. Wystarczyło chyba napisać, że bohater miał lęk wysokości. Sporo naiwności, np. deszcz padający pod kopułą miasta, niby po co? Co miał nawadniać? Albo dron, któremu nie kończą się pociski. Postaci zostają non stop ostro okaleczane, a jednak ciągle są na 'chodzie', itp.

Tu w ogóle główne postaci mają odwrócone role damsko-męskie, co rozumiem, bo chyba świat przyszłości do tego zmierza, ale w książce jest jakaś nierównowaga płciowa, a nawet bigoteria. Panowie są słabi, niezdecydowani, labilni emocjonalnie, wrażliwi, płaczliwi, a kobiety są mega zimne, inteligentne lub bardzo brutalne, przejmują dowodzenie i na koniec pokazują się jako te bardziej efektywne. Inne raz silne, raz słabe, płaczliwe, jakby bipolarne. Owszem, są tu też mężczyźni zachowujący się jak większość tej płci i kobiety w drużynie pod Miastem, które radzą sobie z bronią, montują bomby itd., ale ogólnie coś tu jest skrzywione na niekorzyść mężczyzn. Za obroną stoi fakt, że w książkach post-apo to mężczyźni zazwyczaj są niezniszczalnymi macho, a kobiety są tam np. porywane w celach seksualno-rozrywkowych, o gwałtach nie wspominając.

Natomiast dostałam szału, kiedy co kilka stron albo Marion, albo inne postaci 'przewracają oczami'. Taki jest opis mimiki. Kiedy co chwilę natrafiałam na taki opis (głównie w 2 części książki), to miałam ochotę walnąć tą osobę w pysk, żeby już więcej nie 'przewracała oczami'. Najpierw oczami 'przewracała' tylko Marion, potem zaczęło się udzielać także Ethanowi i Emmie. Wirusik? Ileż można? Czy korektorka to widziała i nie zagrzmiała na czas?

Nie palę się do przeczytania kolejnej części, chyba, że autorka zacznie skracać pewne kwestie i opisy na rzecz wprowadzania przeskoków, intryg i niespodzianek.

Sięgnęłam z ciekawości, bo lubię post-apo, ale pod przeczytaniu mam mieszane uczucia.
Plusy - miejscami jest akcja i robi się ciekawie, wkręcają opisy doświadczeń medycznych i post-apokaliptyczna sceneria. Postaci dobrze opracowane, mają swoje charakterystyczne cechy. Jest też ostry damsko-męski seks, chociaż główna bohaterka, taki w sumie twardy 'babochłop' zaczyna wtedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fanem Vandermeera może stać się tylko czytelnik o otwartym umyśle i bogatej wyobraźni. Do jego twórczości nie wolno podchodzić z oczekiwaniami, konserwatyzmem, puryzmem, lub na podstawie opinii innych ludzi. Tutaj ważny jest rezonans wyobraźni - jeśli nie potrafisz podążać za jego fantazjami, nie umiesz żyć w świecie 'wielowymiarowym', to nie spodoba ci się jego twórczość.

'Podziemia Veniss' to książka bez jakieś sztywnej fabuły, lub narracji, nie to jest tu istotne. Zbudowana jest z dwóch powiązanych ze sobą części, oraz posłowia od autora. 90% książki to kreacja ponurego, fantastycznego świata, na którą składa się scenografia, postaci, trochę horroru (makabreska pod miastem), trochę cyberpunka (psychowiedźma!) i post-apokalipsy ('Wojna Balzaka'), biotechnologia (hybrydyzowanie międzygatunkowe) oraz wątki psychologiczne związane z miłością. Wszystko to jest zrównoważone krótkimi dialogami.

Może na to nie wygląda, ale Veniss, jak wynika z tekstu, to miasto położone na Ziemi i jak się domyślam, chodzi o Wenecję (Dzielnica Kanałów). Drugim miastem, z którym zetkniemy się w końcowej części książki ('Wojna Balzaka') jest Balthakazar oddzielony od Veniss terenem zniszczonym wojną (opary, chemikalia itd.) Niestety nie udało mi się odgadnąć z mapy Włoch, o jakie miasto mogło chodzić autorowi.

Vandermeer potrafi zamknąć czytelnika w swoim surrealistycznym świecie i pozwolić mu poczuć, co tam się dzieje, a czytelnik sam decyduje, ile jest w stanie znieść.
Pisze on obrazami, co akurat dla mnie jest bardzo istotne, bo szukam w literaturze oryginalności, dziwności, odwagi w prezentowaniu nieszablonowych wizji. Jego pomysły są plastyczne, można je przetasować i ułożyć całkowicie inaczej. Vandermeer w posłowiu sam skrytykował własną pracę, opisał jak powstawała i przez jaką blokadę pisarską musiał się przedrzeć. W końcu jednak miał objawienie (pomysłem dla wyglądu Banku Organów było wnętrze katedry w Yorku, jakie zwiedzał totalnie przypadkowo).

Podsumowując, klimat 'Podziemia Veniss' najlepiej określił sam autor - jest to powieść dekadencka i fantasmagoryczna. Stanowi też podwaliny pod jego serię o Ambergris ('Podziemia' ukazały się w 2003 r. pomiędzy wydaniem dwóch pierwszych książek tego cyklu - 'Miasto szaleńców i świętych' oraz 'Shriek: Posłowie').

Fanem Vandermeera może stać się tylko czytelnik o otwartym umyśle i bogatej wyobraźni. Do jego twórczości nie wolno podchodzić z oczekiwaniami, konserwatyzmem, puryzmem, lub na podstawie opinii innych ludzi. Tutaj ważny jest rezonans wyobraźni - jeśli nie potrafisz podążać za jego fantazjami, nie umiesz żyć w świecie 'wielowymiarowym', to nie spodoba ci się jego twórczość....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam mieszane uczucia, dlatego przedstawię największe plusy i minusy tej książki.
Wątek, czyli sprawdzenie, co wydarzyło się na Ziemi przez 752 lata nieobecności załogi, jest utrzymany w ryzach do samego końca, autor nie rozprasza nas dylatacją czasu czy innymi przesunięciami w scenariuszu.

Eksploracja już raz zasiedlonego Marsa wywołała u mnie dziką ekscytację, która bardzo szybko opadła, kiedy autor nie pogłębił i nie kontynuował tego tematu. Na prawdę jest tu ogromny potencjał do rozwijania własnych hipotez i pomysłów lub nawet skorzystania z teorii głoszonych przez miłośników New Age (Mars jako wojenna, niewolnicza planeta)!! Wciągnęło mnie zwiedzanie podziemnej bazy, ale oczekiwałam też widoku trupów pierwszych kolonizatorów (no, są co prawda groby we wzgórzu, ale też potraktowane bez intrygi), Obcych, klonów, hybryd, jednak nic z tego nie dostałam :( Bo nie o Marsa tu chodziło, a o Ziemię.

Tworzenie postaci i ich dialogi wołają o pomstę do nieba. Autor nie potrafił/nie chciał wykreować postaci - do samego końca nie wiemy jak oni wyglądają, co mają charakterystycznego, fizjologia, kolory, upodobania itd. Najważniejsze okazało się niestety stanowisko i zawód. Wszyscy wypowiadają się takim samym pompatycznym, przeintelektualizowanym tonem, jak gdyby referowali dla publiczności! Mówią bez zacięcia, bez przerywników, bez oddechu, jakby sobie wcześniej wypowiedź przemyśleli, zapamiętali lub napisali na kartce, a potem odtwarzali, nie ma tu żadnej spontaniczności. Nawet bardzo dojrzali, starzy ludzie nie mówią takim językiem między sobą! W dialogach powinno się używać języka potocznego, bo tak mówimy do siebie na co dzień, i taka mowa ma w sobie cechy charakterystyczne każdego człowieka. Jeden mówi mało a zwięźle, inny swobodnie używając wielu słów, jeszcze inny ciągle wzdycha i narzeka, pociąga nosem, nie patrzy w oczy, albo przeciwnie, patrzy na wylot itd. Ludzie wpadają sobie w słowo, dyskutują, a tu każdy ze stoickim spokojem i akceptacją czeka na zakończenie monologu poprzednika, nawet jak ta trwa pięć minut. Okazjonalnie musiałam też sięgać po encyklopedię, bo rzadko widuje się tak naukowe wyrażenia w dialogach, niestety nie mogę już odnaleźć jakie to były słowa.

Science fiction wymaga wyobraźni i własnych pomysłów - tutaj tak 50/50. Wiele wątków zapożyczonych np. łazik na Marsie. To już widzieliśmy w TV w 2003 r. Są też ciekawe pomysły, jak rzeźba znaleziona na nowej Ziemi tzw. 'Logika Uniwersum', która łączy się z jaźnią osoby oglądającej i daje jej odczuć, czym jest Wszechświat.
Podobał mi się też pomysł pierwszej generacji Kontrolerów - serii sztucznych inteligencji, którym dano dostęp do wiedzy o wszystkich zarejestrowanych wydarzeniach na Ziemi i w Kosmosie. Jak tylko wykalkulowały jaki jest sens istnienia i możliwy koniec, uśmiercały się w ciągu kwadransa. Człowiek nie ma takiej mocy obliczeniowej w mózgu, więc pcha się dalej w życie.

Dyskusyjne jest zakończenie - na Ziemi pozostaje jedna, stara kobieta, która wie ile jeszcze będzie żyła i ma wszczepiony w mózg jakiś Interfejs, zakładam, że chodzi o jakiś chip wspomagający nawigowanie w nowym, technologicznym świecie. Takie czipy wszczepiało się wszystkim płodom/noworodkom. Tak, jak i reszta społeczeństwa, w którym żyła, kobieta odmawia reprodukcji (oszczędza cierpienia egzystencjalnego nienarodzonym), przez co populacja planety spada do zera.
Z drugiej strony, sztuczna Inteligencja stworzona przez ludzi zarządza całą Ziemią niczym Bóg, a ludzie oddali jej władzę w imię własnego komfortu. Komfort ten spowodował nijakość, powtarzalność, nudny dla oka perfekcjonizm. I taka może czekać nas smutna przyszłość, jeśli oddamy maszynom własną kreatywność, przestaniemy używać rąk do pisania, rysowania, mózgu do analizowania i dokonywania wyborów, nóg do poruszania się itd.
Tu ludzkość postanowiła nie rozmnażać się i popełnić powolne, zbiorowe samobójstwo poprzez zakończenie swojego gatunku.

Na końcu rozczarowanie - ocaleli astronauci, którzy nie byli parą w kosmolocie (panowała tam wolna miłość, każdy z każdym) nagle poczuli zryw natury i zaczęli kochać się na plaży. Co chyba ma pokazać, że nasza planeta wyzwala jednak prymitywne instynkty i w planach tej dwójki jest odtworzenie starego porządku na Ziemi. Trochę sentymentalna jest ta scena, jednak zostawia otwarte drzwi dla kontynuacji losów Toma i Kate (zamiast ex-partnerki Marty, na której mu pierwotnie zależało, a nie chciała mieć dzieci). Poza tym, nie dowiedzieliśmy się jeszcze, o czym ostatecznie zdecydował Kontroler. Autor wydał potem 'Logikę Uniwersum', nie czytałam jeszcze, ale może tam jest
jakieś nawiązanie do ostatnich scen z 'Pustej Ziemi'.

Natomiast podobały mi się końcowe teorie, sporo ciekawych myśli - to, że człowiek zaczyna umierać w momencie narodzenia, że początek jest jednocześnie końcem, i że powstanie Wszechświata jest dziełem przypadku, synchroniczności pewnych elementów w czasie, a nie jakiejś wyższej inteligencji. To założenie można przełożyć na wiele innych spraw w życiu. Autor przedstawia także (ustami ostatniej kobiety na Ziemi) próbę zrozumienia cierpienia egzystencjalnego i jak może wpłynąć pozbawienie się potrzeb na jakość życia. Natomiast nie zgadzam się z teorią, że życie na Ziemi przez miliardy lat radziło sobie samo bez inteligencji. Wystarczy popatrzeć na to, jak rosną minerały ziemskie, np. piryt, korund, wanadynit, wszystkie kształty odgórnie zaprogramowane. Albo jak wygląda skorupa ślimaka, ułożenie nasion w słoneczniku, jakie są inteligentne proporcje (Fibonacci się kłania) w większości ziemskich tworów.

Korekta - dziwnie zapisane są dialogi, z których składa się większość treści - po znakach przystankowych zazwyczaj stawia się duże litery, z pewnymi wyjątkami, a tutaj tak nie ma. Nawet myśl jednego z bohaterów zaczyna się od półpauzy (zamiast wziąć je w cudzysłów).

Ogólnie książka utrzymana jest w bardzo chłodnym, sztywnym stylu, taki hard s/f z elementami filozoficznymi. Nie ma tu emocji (poza wypadkiem na kosmolocie i samobójstwem Krisa), mało intryg, a wszyscy nad wszystkim panują do samego końca - zawsze znajduje się pozytywne rozwiązanie problemu. Poza tym, teoria pustej Ziemi (ang. hollow Earth) zakłada istnienie cywilizacji podziemnej, więc jak ktoś już o tym słyszał, to może mieć nieco inne oczekiwania co do treści.

Mam mieszane uczucia, dlatego przedstawię największe plusy i minusy tej książki.
Wątek, czyli sprawdzenie, co wydarzyło się na Ziemi przez 752 lata nieobecności załogi, jest utrzymany w ryzach do samego końca, autor nie rozprasza nas dylatacją czasu czy innymi przesunięciami w scenariuszu.

Eksploracja już raz zasiedlonego Marsa wywołała u mnie dziką ekscytację, która...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przygodówka z elementami erotyki (w wersji męskiej, w tym opisy 'hydrauliki') osadzona w czasach Średniowiecza. Bardzo dużo stereotypów. Bohater (a w zasadzie dwóch, bo mam wrażenie, że z jedną osobą rozpoczynamy, a z inną kończymy) nie broni nikogo, nie zmienia tych stereotypów, żeby rozprawić się z niesprawiedliwością tamtych czasów. Zamiast tego często skazuje obcych mu ludzi na śmierć, bo ma taką władzę jako Inkwizytor. Takie działania powodują, że ludzie jeszcze bardziej nabierają wiary w to, że innych można dobrowolnie skazywać na śmierć lub tortury np. z podejrzeniem o czary tak, jak komu wygodnie z powodów osobistych. Bohaterowie podejmują decyzje dla świętego spokoju i w oparciu o wyznawanie wartości, tutaj hardcorowo-katolickie.
Ciekawie zbudowane postaci, wartka akcja, można skończyć czytanie w 4 wieczory i na jakiś czas zostaje w pamięci :)

Przygodówka z elementami erotyki (w wersji męskiej, w tym opisy 'hydrauliki') osadzona w czasach Średniowiecza. Bardzo dużo stereotypów. Bohater (a w zasadzie dwóch, bo mam wrażenie, że z jedną osobą rozpoczynamy, a z inną kończymy) nie broni nikogo, nie zmienia tych stereotypów, żeby rozprawić się z niesprawiedliwością tamtych czasów. Zamiast tego często skazuje obcych mu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autorka ma talent do spowalniania i przyspieszania akcji. Scenografię miejsc traktuje szczegółowo, dzięki czemu możemy zobaczyć w wyobraźni to, co i ona. W 'Obrońcy' mamy kontakt z południem USA, Teksasem, szerokimi, pustymi drogami (i to w czasach post-apokalipsy), przydrożnymi motelami, kasynami, oraz gangiem itp.
Świetnie zbudowane postaci, każda wypowiada się w specyficzny dla siebie sposób.

Książka jest gruba (538 stron), jednak po przeczytaniu można zdać sobie sprawę, że tak na prawdę opisano tylko kilka wydarzeń, a na pozostałą część składają się myśli i wspomnienia dwóch głównych bohaterów - dorosłego mężczyzny Pielgrzyma (Obrońcy) i jego towarzyszki, nastolatki Lacey. Ogólnie dobrze się czyta, czcionka średnia szeryfowa, papier z tych pachnących, no i oczywiście 'uroki' rzeczywistości post-apo przyciągnęły mnie w pierwszej kolejności.

W wersji angielskiej wyszły 4 tomy serii 'Głosy' do których zalicza się 'Obrońca' (= 'Defender', a pozostałe to 'Hunted', 'Survivors' i 'Ghosts'). W grudniu 2021 r. wydano 'Duchy' i jest to wg. autorski zwieńczenie całej serii, jednakże nie uświadczymy jej jeszcze na rynku polskim. Ba, nie znalazłam nawet polskich wydań pozostałych dwóch książek, mimo, że na ostatnich stronach 'Obrońcy' wydawnictwo Filia reklamuje kolejną książkę autorki pt. 'Polowanie'. Takiej pozycji nie mają jednak w katalogu, więc chyba nie doszło do jej wydania.

Autorka ma talent do spowalniania i przyspieszania akcji. Scenografię miejsc traktuje szczegółowo, dzięki czemu możemy zobaczyć w wyobraźni to, co i ona. W 'Obrońcy' mamy kontakt z południem USA, Teksasem, szerokimi, pustymi drogami (i to w czasach post-apokalipsy), przydrożnymi motelami, kasynami, oraz gangiem itp.
Świetnie zbudowane postaci, każda wypowiada się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uff. Akcja zaczyna się dopiero w połowie tej obszernej książki, tj. z rozdziałem "12 rok ery kryzysu". Pierwsze pół można sobie darować, jeśli ktoś sięgnął po 'Ciemny Las' w kontekście gatunku science fiction. Autor w zasadzie mógł streścić pierwszą połowę do tego, że program Wpatrujących się w Ścianę był fiaskiem, bo wybrano do niego ludzi nieodpowiednich i nieodpowiedzialnych, o skłonnościach psychopatycznych, którzy Ziemię chcieli traktować jak swój własny folwark. Klasyka.

W drugiej części znajdziemy ogromne przyspieszenie, soczyste opisy kosmicznych bitew, podziemnego miasta, ciekawe pomysły (zabójcza, niezniszczalna kropla!), przyszłościowe technologie (ekrany wbudowane w meble, ściany, dostęp do sieci bez urządzeń), oraz obawy o rozwój ludzkości (czipy tożsamościowe wszczepione podskórnie nowej cywilizacji ziemskiej, brak możliwości ukrycia się, a co za tym idzie nachalność spersonalizowanych reklam, usług, jawność prywatnych danych w społeczeństwie itd).

Całość Ciemnego Lasu jest jednak mętna. Pomysły nie kleją się, zagadki (rzucenie klątwy w celu rozwalenia odległej gwiazdy za pomocą fal elektromagnetycznych ze Słońca?) nie intrygują. Dlaczego takie kluczowe okazało się ukrywanie lokalizacji Trisolaris, jeśli i tak ta planeta nie nadawała się do życia, bo była co jakiś czas niszczona przez 3 gwiazdy? Dlaczego taka groźna armia Trisolaris reprezentowana przez Obserwatora ugięła się na sam koniec wobec żądań jednego Ziemianina, który i tak nie miał żadnych życiowych ambicji?

Poza tym, wpadamy tu w rzeczywistość Chin - komitety, unie, zgromadzenia plenarne, szumne nazwy, no jak za komuny. Z racji wielkości społeczeństwa Chin, autor myśli także w kategoriach grupowych - milion zabić, milion ocalić, nie ważne są jednostki, a tylko, jeśli dobrze wykonują swoją pracę. Nie bez kozery, pojawia się na początku mrówka, niczym symbol narodu żyjącego dla pracy.

Natomiast z książki wynika pewna lekcja i ostrzeżenie, że nawet w Kosmosie, podczas rzadkiej okazji spotkania Obcych (chociaż człeko-podobnych) ludzkość może wybrać knucie przeciwko swojemu gatunkowi - słucha podszeptów własnego Cienia, mrocznej strony psychiki (albo sofonów, niewidzialnych 'pluskiew' Obcych) - dla przeżycia jednego statku niszczy cztery inne, które i tak cudem ocalały z pierwszej potyczki, a bo paliwo, a bo ograniczenia prędkości, a bo kapitan ma zabójcze plany, którymi nie dzieli się z załogą, mimo potrzeby współpracy itd. Co ciekawe, w tej książce bohaterowie żyją w zasadzie bez jedzenia, picia, robienia kupy, a ktoś tam czasem śpi albo się upija z sąsiadami :)

Zadziwia mnie też wybór - mimo, że Ziemia po przegranej w Kosmosie jedynie zmaga się z chaosem natury psychologicznej i oczekuje najazdu Obcych, to kapitanowie statków stchórzyli i założyli, że tam już jest śmierć i nie chcą nawet wracać, wolą zginąć w Kosmosie. Wiedzą dobrze, że dotarcie do wybranej gwiazdy w celu 'zatankowania paliwa' termojądrowego ma mieć miejsce po 2 tys. lat ziemskich, a w razie słabego stanu statków, po 60 tys. Mimo tego, załoga nie przygotowała się do klonowania swoich członków, żeby ludzkość przetrwała. Może ten temat został poruszony w trzeciej części trylogii, nie dotarłam jeszcze.

'Problem Trzech Ciał' wciągnął mnie głównie przez opisy wirtualnej rzeczywistości, odwadniania ciał w celu przetrwania itd., to się zapamiętuje! W drugiej części, 'Ciemnym Lesie' rozczarowanie - wg. autora, ludzkość za dwieście lat wybrałaby znowu strach, negatywne założenia, walkę ze swoim gatunkiem i zabijanie, zamiast współpracy z Obcymi, z którymi można by się było dogadać, bo to oni szukali planety dla przetrwania, my już ją mamy i powinniśmy o nią dbać.
I oby do tego nie doszło, ja witam Obcych z otwartymi rękami, przylatujcie nawet dziś, mam ogród do lądowania! :)

Uff. Akcja zaczyna się dopiero w połowie tej obszernej książki, tj. z rozdziałem "12 rok ery kryzysu". Pierwsze pół można sobie darować, jeśli ktoś sięgnął po 'Ciemny Las' w kontekście gatunku science fiction. Autor w zasadzie mógł streścić pierwszą połowę do tego, że program Wpatrujących się w Ścianę był fiaskiem, bo wybrano do niego ludzi nieodpowiednich i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest zestawem opowiadań połączonych ze sobą osobami, miejscami lub wydarzeniami. Opowiadania te jednak różnią się tonem, niektóre są ładnie rozbudowane (Ręka Władzy, Podwójne Ubezpieczenie, Wyrównanie) i mogłyby być zaczątkiem indywidualnych książek. Inne są raczej wstawkami, które mają pasować do całości. Nie rezonuję z medycyną, wszystkimi tymi mięsistymi opisami, chorobami, czyrakami, rakami, wysypkami, bliznami itp. , i kobietami, które mają takie perwersje, żeby sypiać z chorymi osobnikami (Cyndrill), więc niestety część książki i sama wizja miasta Sepatem jako żywego organizmu wraz z czaszką jako Pałacem nie przypadła mi do gustu. No ale widzę, że innym się podobało i dobrze, każdy lubi co innego, poza tym, jest tu też dużo ciekawych pomysłów i własnego nazewnictwa autora (np. żywe 'suony' w lampach).

W opowiadaniu Skrzep, tytułową bohaterką jest quasi-kobieta, twór niedokończony. Sama wizja lasu, chodzących maszyn, strażnika, OK, podobało mi się. Jednak autor sam nie do końca był chyba zdecydowany, czy zwracać się do Skrzepu w formie męskiej, czy żeńskiej, w związku z językiem polskim i obraną płcią dla swojej postaci. No i dziwnie to wyszło: Skrzep powiedziała, Skrzep wysunął rękę, Skrzep strzepnęła jego rękę. To w końcu jak?

Gatunek - fantasy (narracja), new weird (pomysły). Myślę, że nie powstało wiele dzieł w tym stylu. Widać fascynację China Mieville, którego Szymon Stoczek cytuje na liście swoich inspiracji.

Sporym minusem jest korekta - literówki (zwłaszcza a-ą), połączone dialogi dwóch osób, poprzesuwane wyrazy itp. błędy, które niestety oko wyłapuje. Wydawnictwo IX to firma korektora Krzysztofa Bilińskiego. Okładka powlekana, folia złazi z krawędzi (u mnie dolnej) po jednym przeczytaniu.

Książka jest zestawem opowiadań połączonych ze sobą osobami, miejscami lub wydarzeniami. Opowiadania te jednak różnią się tonem, niektóre są ładnie rozbudowane (Ręka Władzy, Podwójne Ubezpieczenie, Wyrównanie) i mogłyby być zaczątkiem indywidualnych książek. Inne są raczej wstawkami, które mają pasować do całości. Nie rezonuję z medycyną, wszystkimi tymi mięsistymi opisami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pięknie czyta się tą książkę napisaną w formie wspomnień narratorki - słowa i obrazy spokojnie i swobodnie płyną do samego końca, co jest zasługą zarówno autora, jak i tłumacza. Bardzo ciekawie wykreowany świat, oryginalne pomysły, chociaż nieco ciężki nastrój, bo wydarzenia dzieją się w lokalizacjach zniszczonych wojnami i eksperymentami biotechnologicznymi. Sceny są tak wyraźne i zrozumiale opisane, że równie dobrze prezentowałyby się w formie komiksu.
W zasadzie nie ma tu głównego bohatera, bo narratorka raz przechyla szalkę na siebie, raz na Zrodzonego, potem na jej partnera Wicka, potem na Magiczkę, a na końcu dostajemy dodatkową opowieść z perspektywy Dziwnego Ptaka, nawiązującą do już uprzednio zrelacjonowanych wydarzeń, plus bonusy o Laboratorium.
Przeczytałam w 2 dni, tak wciągnęła mnie ta opowieść, i żal, że się skończyło! Jeśli kiedyś powstanie ekranizacja (jestem za filmem animowanym!), to mam nadzieję, że nie zostanie zniekształcona. Polecam gorąco!

Pięknie czyta się tą książkę napisaną w formie wspomnień narratorki - słowa i obrazy spokojnie i swobodnie płyną do samego końca, co jest zasługą zarówno autora, jak i tłumacza. Bardzo ciekawie wykreowany świat, oryginalne pomysły, chociaż nieco ciężki nastrój, bo wydarzenia dzieją się w lokalizacjach zniszczonych wojnami i eksperymentami biotechnologicznymi. Sceny są tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dwa światy, jeden rozgrywa się w post-apokaliptycznej grze komputerowej, drugi w militarystycznych Chinach, na przestrzeni kilkunastu lat. Pierwszy świat genialnie wykreowany, odwadnianie ciał i zwijanie w rulonik na czas katastrofy, wow, ekonomicznie. Drugi świat drastyczny, zniewolenie, obostrzenia, hipokryzja i paranoja wobec ludzi nauki, postępu.
Natomiast moją radość po przeczytaniu totalnie zniszczyła notatka autora na końcu książki - on się boi Obcych i mało tego, zachęca do wrogiego nastawienia wobec nich! Dla mnie, fanki s/f i ezoteryki takie nastawienie jest nie do przyjęcia, bo niby jak mamy nawiązać kontakt, nauczyć się o ich światach, o swojej historii na Ziemi, jeśli pierwszym podejściem ma być strach i zabijanie tego, co nieznane? Nie możemy być postrzegani w Kosmosie jako mordercy, bo nikt do nas nie przyleci, nie skontaktuje się otwarcie, a są jednostki, które by tego kontaktu chciały, ba, chętnie odleciałyby z Ziemi wraz z Obcymi!

Dwa światy, jeden rozgrywa się w post-apokaliptycznej grze komputerowej, drugi w militarystycznych Chinach, na przestrzeni kilkunastu lat. Pierwszy świat genialnie wykreowany, odwadnianie ciał i zwijanie w rulonik na czas katastrofy, wow, ekonomicznie. Drugi świat drastyczny, zniewolenie, obostrzenia, hipokryzja i paranoja wobec ludzi nauki, postępu.
Natomiast moją radość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moje odczucia takie same jak wobec Pustka: Sny - negatyw. Do zakupu skusiły mnie wysokie opinie na LC, ale to był błąd! Poległam, nie skończyłam, bo mało tu z s/f, więcej fantasy, światy przenikają się nawzajem, ale rozdział nie 'goni' rozdziału. Same dłużyzny, intrygi rodem z królewskich romansów, nowomowa, żadnej akcji, nic nie 'płynie'. Zaczynałam i zmuszałam się do czytania, w końcu doszłam do połowy, a męka nad tą książką trwała parę miesięcy. Czytam s/f od dziecka, w tym hard s/f, new weird, itd., ale Hamiltona już więcej się nie tknę. Czytałam lepsze książki s/f i fantasy, mniej znanych autorów.
Książka gruba, czcioneczka malutka, wzrok mi się tak popsuł przy Pustce, że w końcu musiałam iść do optyka po pierwsze w życiu okulary.

Moje odczucia takie same jak wobec Pustka: Sny - negatyw. Do zakupu skusiły mnie wysokie opinie na LC, ale to był błąd! Poległam, nie skończyłam, bo mało tu z s/f, więcej fantasy, światy przenikają się nawzajem, ale rozdział nie 'goni' rozdziału. Same dłużyzny, intrygi rodem z królewskich romansów, nowomowa, żadnej akcji, nic nie 'płynie'. Zaczynałam i zmuszałam się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze napisane, prosto, konkretnie. Niestety nie wiadomo, czy znaczenie kart wynika z realnej praktyki autorki, czy zestawienia i znaczenia są raczej wymyślone i sugerowane pod konkretne przypadki finansowe?

Dobrze napisane, prosto, konkretnie. Niestety nie wiadomo, czy znaczenie kart wynika z realnej praktyki autorki, czy zestawienia i znaczenia są raczej wymyślone i sugerowane pod konkretne przypadki finansowe?

Pokaż mimo to