-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Większość ludzi widząc zwierzęta z opisywanej dziś książki popada w histerię. Gdy tylko zobaczy jakiegokolwiek robala od razu panikuje i próbuje zabić to stworzonko albo wyrzucić z mieszkania. Ze mną sprawa ma się inaczej, gdyż jestem pasjonatem tego typu stworzeń. Uwielbiam wszelkiego rodzaju małe żyjątka na widok których u innych włosy jeżą się na głowie. W historii mojej pasji, którą jest terrarystyką miałem w swoim domu wiele zwierząt opisanych w dziś recenzowanej pozycji - skorpiony, skolopendry, pająki (w najlepszym okresie 90).
Autorką tej jakże ciekawej i wciągającej książki jest Amy Stewart, spod której ręki wyszła również bestsellerowa pozycja "Zbrodnie roślin. Chwast, który zabił matkę Abrahama Lincolna i inne botaniczne okropieństwa". Tym razem postarała się opisać wszystko co małe, ruchliwe, pełzające, latające i najczęściej nazywane przez zwykłego Kowalskiego - robalem. Tu trzeba zaznaczyć, że określenie "robal" jest tylko umowne, a w książce możemy trafić na przeróżne owady, skorpiony, pająki, a nawet skolopendry.
W środku "Zbrodnie robali. Wesz, która pokonała amię Napoleona, i inne diabelskie insekty" robale zostały sklasyfikowane na kilka rodzajów. Miedzy innymi: okropne wywołujące jedynie odczucia odrazy jak mucha śrubowa, sprawiające ból jak skolopendra lub skorpion, oraz zabójcze jak tse-tse. Są tu również owady takie jak stonka ziemniaczana czy szarańcza nie zagrażające w bezpośredni sposób życiu człowieka, ale posiadające destrukcyjną moc niszczenia i pożerania.
Niestety nie obeszło się również bez wpadek, a jako człowiek interesujący się terrarystyką wyłapałem kilka błędów Autorki bądź Tłumacza:
Do reszty recenzji zapraszam na bloga:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2015/02/zabojcze-robale.html
Większość ludzi widząc zwierzęta z opisywanej dziś książki popada w histerię. Gdy tylko zobaczy jakiegokolwiek robala od razu panikuje i próbuje zabić to stworzonko albo wyrzucić z mieszkania. Ze mną sprawa ma się inaczej, gdyż jestem pasjonatem tego typu stworzeń. Uwielbiam wszelkiego rodzaju małe żyjątka na widok których u innych włosy jeżą się na głowie. W historii mojej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jeżeli ktoś z was powiedział by mi tak z 5lat temu, że będę zaczytywał się w książkach pisanych przez księży zaśmiał bym mu się w twarz i powiedział że oszalał. Wiec mowie to ja zwariowałem! Ale że podobno człowiek z wiekiem się zmienia, uważam że i ja mogłem się zmienić.
Pierwszym piszącym księdzem którym się zacząłem zaczytywać był Ks. Tischner. Teraz kolejny już autor i kolejne spojrzenie na sprawy duchowieństwa i ludzi świeckich oczami Księdza. Dziś chciał bym wam przedstawić Andrzeja Lutra.
Ks. Andrzej Luter urodził się w 1956r. Studiował na Uniwersytecie Łódzkim. W roku 1984 wstąpił do warszawskiego seminarium duchownego. Jest księdzem rzymskokatolickim, asystentem kościelnym Towarzystwa "Więź". Publikuje w "Tygodniku Powszechnym", "Więzi", "Znaku" i miesięczniku "Kino" jako znawca tematu. Aktywny duszpastersko w środowisku dziennikarskim i twórczym.
I jeśli ktokolwiek z was myśli że jak ksiądz, to książka będzie sztywnym kazaniem, jak to żyć by nie obrazić Boga, i co zrobić by dostać się do nieba to myli się. Jest to książka bardzo interesująca i potrafiąca wciągnąć czytelnika w przemyślenia księdza z którymi osobiście w większości tematów zgadzam się.
Dowiadujemy się że dla księdza najważniejszy jest człowiek, a dopiero w dalszej części jego poglądy, wiec odnajdujemy w tej książce postaci wierzące, agnostyków i ateistów którzy wszyscy są znajomymi i przyjaciółmi księdza.
Luter nie jest w tej książce tylko księdzem. Mamy tu opisy filmów które w jakiś sposób poruszyły go miedzy innymi "Pasja" gdzie twierdzi ze ten film można obejrzeć jeden raz, pisze o polskich i zagranicznych filmach związanych z tematyka religijna ocenia je pod względem estetycznym ale i duchowym. Mamy tu wybitne filmy religijne wielkich ateistów, wiec po tym widać że ksiądz nie ocenia ludzi przez to czy wierzą czy nie.
Pokazuje nam obraz dzisiejszych mediów, ich zmiany przez te wszystkie lata ze stacji promujących się rzetelnymi informacjami po te liczące tylko na zysk. Mamy tu relacje dziennikarzy którzy w rozmowie z księdzem sami się przyznają że już teraz w większości chodzi o kasę.
Dowiadujemy się jak tworzą się sekty. Na podstawie filmu Barbary Sass "W imieniu Boga". A inspiracja dla autorki filmu był bunt sióstr w klasztorze Betanek w Kazimierzu nad Wisła. Film jest fikcja ale bardzo realistyczna i prawdopodobna.
Oczywiście nie mogło w tej książce zabraknąć innych księży. Mamy tu bardzo dużo Józefa Tischnera, ale autor znalazł też troszkę miejsca dla postaci księdza Twardowskiego, który jak to mówi nasz autor jest "normalnym facetem".
Ale to tylko mała cześć przemyśleń księdza Andrzeja Lutra. Wiec jeśli interesuje was kim są "wyznawcy ośmiu przykazań" albo po co jest celibat i kim są Nieśmiertelni zapraszam do książki: Ekspostkatolik
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/06/ksiadz-nie-tylko-kazania-daje_17.html
Jeżeli ktoś z was powiedział by mi tak z 5lat temu, że będę zaczytywał się w książkach pisanych przez księży zaśmiał bym mu się w twarz i powiedział że oszalał. Wiec mowie to ja zwariowałem! Ale że podobno człowiek z wiekiem się zmienia, uważam że i ja mogłem się zmienić.
Pierwszym piszącym księdzem którym się zacząłem zaczytywać był Ks. Tischner. Teraz kolejny już autor...
Co jest najgorsze w ludziach pokroju Eichmanna, Barbie, Mengele?
Moim zdaniem to, że te bestie były po prostu ludźmi i tak jak my, każdy z nich miał swoje potrzeby i pragnienia, a przede wszystkim normalne rodziny - żony i dzieci. I to chyba najbardziej przeraża nas w tych postaciach to, że nie były to bestie z horrorów Kinga, a postacie, które były naprawdę, a nawet kilku z nich do niedawna jeszcze żyło.
Autorem książki o tych ludziach jest Guy Walters – brytyjski pisarz, dziennikarz naukowy i historyk. Jego pierwsza książka „Traitor” zostaje wydana w 2002 roku, a w niej autor przedstawia nam oddział British Free Corps, czyli jednostki Waffen SS składającej się z Brytyjczyków, zatrudnionych przez hitlerowców. Jest on też autorem miedzy innymi wydanej w Polsce książki „Igrzyska w Berlinie. Jak Hitler ukradł olimpijski sen"
W książce Guy Waltersa mamy możliwość poznania tego, co działo się z nazistami i innymi zbrodniarzami wojennymi po zakończeniu II wojny światowej. Jak potoczyły się losy oficerów SS lub osób z najbliższego kręgu towarzyszy Adolfa Hitlera. Możemy prześledzić jak ukrywali się przed okupantami i gdzie przeczekali polowania na nazistów. Jak sprytni musieli być, gdy wiedzieli, że w każdej minucie mogą zostać schwytani, – co dla większości skończyło by się wyrokiem śmierci. I oczywiście to jak uciekali starając się dostać się do Argentyny lub innych państw Ameryki Łacińskiej.
Autor pokazuje nam też obraz tych, którzy ścigali zbrodniarzy. Mamy tu ludzi wymienionych z imienia i nazwiska, to, czego dokonali i ile musieli poświęcić by odkryć, jaka była prawda. Poznajemy też problemy, z jakimi borykały się miedzy innymi wywiady takich państw jak Ameryka i Anglia. A także jak czasem było trudno przekonać nawet szefostwo Mossadu do polowania na nazistów.
Jednym z takich łowców był Szymon Wiesenthal – żydowski działacz, inżynier architekt i oczywiście tropiciel nazistów. Jest on uważany przez większość ludzi za największego poszukiwacza - „Człowiekiem, który nigdy nie zapomniał”. Współpracował on z Mossadem i przypisuje sobie pomoc przy schwytaniu Adolfa Eichmanna. Ale dzięki książce i badaniom jej autora mamy możliwość poznania prawdy o Wiesenthalu. Guy w swoim dziele obala mit Szymona i pokazuje, że to, co opisywał on w swoich biografiach i to, co opowiadał często mija się z potwierdzoną prawdą historyczna. Najlepszym tego przykładem jest to, co Wiesenthal pisał o polowaniu na Eichmanna, a to, co obecnie wiemy z innych potwierdzonych źródeł, dzięki czemu możemy zobaczyć jak te dwie wersje mocno od siebie odbiegają, a tropiciel ten po prostu dodawał sobie nieprawdziwe zaszczyty i osiągnięcia.
Adolf Eichmann jest jednym z głównych postaci w książce i jednym z największych zbrodniarzy wojennych, któremu udało się przez wiele lat uniknąć kary i ukrywać przed szukającymi go ludźmi. To właśnie Adolf był głównym koordynatorem i wykonawcą planu Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej, a także członkiem Gestapo i SS. Podczas kapitulacji Niemiec przebywał w Austrii gdzie w miasteczku Altaussee pozostawił swoja rodzinę i sam ze swoim adiutantem udał się do Niemiec. Leczy tam szybko schwytali go Amerykanie i aż do roku 1946 przebywał on w różnych obozach gdzie pierwotnie planował uciec do Palestyny. Po tej ucieczce ze słabo pilnowanego obozu amerykańskiego zaczęła się tułaczka Adolfa, która trwałą aż do ucieczki do Argentyny. W której to ucieczce pomagali mu…
Księża katoliccy - tak to właśnie te osoby najbardziej zaszokowały mnie w książce gdyż w wielu przypadkach to oni pomagali w ucieczce. Dziwnie pojmowana pomoc bliźniemu skłoniła ich do pomocy osobą, które jeszcze kilka lat temu były dla nich oprawcami i wysyłały ich do obozów koncentracyjnych. Najbardziej pomagającym z duchownych był biskup Alois Hudal, który jako wysoki urzędnik w Watykanie po II wojnie światowej pomagał w załatwianiu fałszywych dokumentów i ucieczce do Ameryki Południowej, co chroniło zbrodniarzy przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym. Hudal nie tylko pomagał, ale dostarczał także pieniądze i kupował bilet na podróż. A 31 sierpnia 1945 roku napisał list to prezydenta Argentyny, Juana Perona z prośba o 5 tysięcy wiz dla niemieckich i austriackich żołnierzy. Biskup pomógł uciec takim nazistom jak: Eichmann, Mengele, Priebke i wielu innych mniej znanych.
Ale nie każdy nazista musiał uciekać przed swoimi wrogami z czasów wojny. Amerykanie znajdując sobie po wojnie kolejnego przeciwnika w Rosjanach twierdzili, że nikt inny nie pomoże im tak jak poprzedni wróg Sowietów, czyli Niemcy. Dzięki takiemu rozwojowi wypadków z kraju nie musiał uciekać „Rzeźnik Lyonu”. Barbie dzięki temu, że wydawał się amerykanom przydatny zaczął pracować dla ich wywiadu, dzięki czemu miał zapewniona ochronę, co przyczyniło się do jego pozostania w Europie – do czasu aż nie zrezygnowano z jego usług. Jak się później okazało jeszcze wielu zbrodniarzy działało, jako amerykańscy, brytyjscy lub rosyjscy agenci i pomagali od wewnątrz rozpracowywać grupy neonazistowskie. Z tego, co dziś wiemy Barbie, choć był uważany za ważnego tak na prawdę nie ujawnił wiele więcej niż amerykanie sami już wiedzieli.
Ciekawostką jest też instytucja nazwana „Odessą”, która to z inicjatywy Heinricha Himmlera miała powstać i pomagać w ucieczce i ukrywaniu się nazistów. Organizacja ta nie tylko miała zajmować się ukrywaniem i zapewnieniem im godnego życia po wojnie, ale także podobno była odpowiedzialna za zabezpieczenie złota i innych kosztowności zrabowanych przez Niemców. Jednak jak pokazuje autor nie ma żadnych dokumentów, że taka organizacja istniała a informacje o niej trzeba traktować, jako dość kontrowersyjne teorie. Jednak jest to temat tak ciekawy, że na postawie doniesień o tej organizacji Frederick Forsyth napisał swoje „Akta Odessy”, a również powstało kilka filmów.
Książka ta jest świetnie napisanym świadectwem tego, co działo się w Europie zaraz po II wojnie światowej. A to, co zrobił autor to szczegółowa praca detektywistyczna wymagająca wielu lat śledztwa dziennikarskiego i wielogodzinnej pracy w archiwach Niemiec, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Austrii i Włoch, a także śledztwa, w którym autor odkrywa i próbuje rozmawiać jeszcze z żyjącymi nazistami i agentami wywiadów. Moim zdaniem jest to książka świetna i polecam ją każdemu, którego chociaż trochę interesuje najnowsza historia. Można z niej wyciągnąć wiele ciekawych informacji a na pewno informacji, których na lekcjach historii nikt nam nie powie. Dzięki temu, co zrobił Walters historia staje się żywa, a książkę czyta się jak pasjonujący thriller!.
Wiec, jeśli ciebie interesuje to, kto pomagał nazistom, a przede wszystkim, kto ich ścigał to serdecznie zapraszam cię do: Ścigając Zło
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/09/scigajac-zo.html
Co jest najgorsze w ludziach pokroju Eichmanna, Barbie, Mengele?
Moim zdaniem to, że te bestie były po prostu ludźmi i tak jak my, każdy z nich miał swoje potrzeby i pragnienia, a przede wszystkim normalne rodziny - żony i dzieci. I to chyba najbardziej przeraża nas w tych postaciach to, że nie były to bestie z horrorów Kinga, a postacie, które były naprawdę, a nawet kilku...
W naszej ojczyźnie żyją Czechofile. Co to oznacza i kto to jest?
Są to Polacy, którzy po prostu zakochali się w Czechach. Ludzie, którzy jak mają wolny czas zamiast naszego morza lub innych pięknych zakątków, wybierają Karlowe Wary lub Czeska część gór. To ci, którzy na zwiedzanie miasta wybierają Czeską Pragę, bo twierdzą, że jest ładniejsza od Polskich miast.To oni twierdzą że Czeskie piwo jest lepsze od Polskiego.
Jednym, z Czechofili jest Mariusz Szczygieł dziennikarz, reporter, pisarz, laureat Europejskiej Nagrody Literackiej, za książkę "Gottland”, która jest wyborem reportaży poświęconych Czechom. Szczygieł był też prowadzącym talk show "Na każdy temat" emitowanym na Polsacie.
Naszemu autorowi marzyła się książka o jego ulubionym kraju bez jak to sam mówi "napinania się". Sam przyznaje, że książka ta nie jest ani przewodnikiem po Czechach, ani ich kulturze a o tym, co po prostu urzekło naszego autora w tym kraju. Książka nie jest też obiektywna, jest notatką z 10 lat przygód, jakich nasz autor doświadczył w kraju Krecika, jest opisem spotkań z ludźmi, którzy czymś zafascynowali autora lub lektur, które podjął się przeczytać. Jest to książka, która pisze Polak, który jest zakochany w czeskim kraju.
Jak wiemy dużo mieszkańców Czech deklaruje, że jest ateistami. Uważa, że Bóg jest im zupełnie nie potrzebny i ktoś, kto wierzy wydaje im się po prostu dziwny. Pan Mariusz w kilku rozdziałach bardzo dokładnie nam to pokazuje. Mamy tutaj możliwość dowiedzenia się jak żyje im się bez Boga. Dzięki tej książce możemy porównać to jak się chowa zmarłych w naszym i ich kraju. U nas jest to ważna ceremonia dla rodziny i przyjaciół zmarłego dzięki pogrzebowi mamy możliwość pożegnać bliska nam osobę, a u Czechów zwyczaj organizowania pogrzebów już prawie nie występuje teraz już to wygląda tylko tak, że nie ma już żadnego pożegnania ze zmarłym a pogrzeby już nie są organizowane. U naszych sąsiadów popularne są kremacje i co najstraszniejsze w tym wszystkim część urn ze zmarłymi stoi w zakładach pogrzebowych po kilka lat i czeka aż się ktoś po nie zgłosi i w końcu pochowa swojego ojca, syna lub brata.
Mamy tu też możliwość zobaczyć jak wygląda życie człowieka wierzącego w Czechach. Jak ci ludzie muszą się ukrywać ze swoja wiara, bo nie chcą się narażać na kpiny kolegów z pracy albo wśród znajomych. Jak trudno jest powiedzieć własnej rodzinie, że jest się człowiekiem wierzącym i jakie to może mieć konsekwencje, dowiadujemy się, że czasem nawet właśni rodzice nie wiedza, że dziecko jest wierzące. I może teraz wywołam jakąś burze tym, co napisze, ale po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że wyjście z ukrycia z własna wiara w Czechach można porównać do ujawnienia tego, że ktoś jest Gejem albo Lesbijka w Polsce.
Ale że nie tylko ta książka jest o wierze Czechów, ale i o jej kulturze to nieodłączna częścią ich kultury jest postać Davida Černý. Davidowi autor poświecą cały rozdział w książce. Jest to Czeski rzeźbiarz, którego prace są umieszczane w miejscach publicznych gdzie wzbudzają kontrowersje. Najwięcej jego prac znajduje się w Pradze gdzie na ulicach lub w budynkach i na nich możemy podziwia to, co autor wymyślił. Najbardziej znanymi rzeźbami Černýego są: Koń w pałacu Lucerny, Trabant, Nogotyłki i Sikający rzeźba przedstawiające dwie postacie męskie, które sikają do basenu w kształcie Czech. Penisy postaci są ruchome zwiedzający może sterować nimi za pomocą SMS.
Autor kilka stron poświecą też postaci Egona Bondy czeskiego pisarza, poety i filozofa z którym miał przyjemność rozmawiać osobiście. Egon na prawdę nazywał się Zbynek Fiser, lecz na znak protestu przeciwko antysemickiej polityce komunistycznej Czechosłowacji przybrał pseudonim Egon Bondy. Uważa się go za "papieża czeskiego undergroundu"
TO tylko mała część tego co znajdziecie w książce. Wiec jeśli interesuje cie jak wyglądają Czechy jednego z Czechofiłów zapraszam do: Zrób sobie raj
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/07/zrob-sobie-raj-czyli-czechy-widziane.html
W naszej ojczyźnie żyją Czechofile. Co to oznacza i kto to jest?
Są to Polacy, którzy po prostu zakochali się w Czechach. Ludzie, którzy jak mają wolny czas zamiast naszego morza lub innych pięknych zakątków, wybierają Karlowe Wary lub Czeska część gór. To ci, którzy na zwiedzanie miasta wybierają Czeską Pragę, bo twierdzą, że jest ładniejsza od Polskich miast.To oni...
Tajemnicze zwłoki wyłowione z rzeki.
Kości znalezione w górskim strumieniu.
Zwęglone szczątki ludzkie w spalonej leśnej szopie.
Co wtedy robi policja, jak odkrywa takie zwłoki i szczątki ludzkie? Jeśli wtedy nie mogą żadnymi sposobami identyfikować ciała lub nie wiedzą jak została popełniona zbrodnia, wtedy właśnie chwytają za telefon i dzwonią do pani Emily Craig autorki opisywanej dziś książki.
A kim jest Emily Craig zapytacie? Doktor Emily Craig jest antropologiem sądowym stanu Kentucky i jednym z czołowych antropologów sądowych na świecie. Jest też konsultantką w ciężkich przypadkach, z którymi zgłaszają się do niej prokuratorzy, adwokaci, policjanci i organów ścigania z całego świata. Pełniła też funkcje konsultanta przy ONZ w Kosowie.
Książka ta opisuje prace tej właśnie panią która mając kawałki kości np. czaszki stara się zrekonstruować kim była ofiara lub nawet jak zginęła. Jeśli ktokolwiek z was lubi serial "Kości" ta książka spodoba mu sie na pewno bo w serialu sprawy są wymyślone, a sprzęt zawsze najlepszej jakości, za to w książce mamy prawdę i dowiadujemy się jakie są metody rekonstrukcji czaszki i jak poznać czy ktoś został zamordowany czy może popełnił samobójstwo.
Na samym początku poznajemy pierwsza sprawę naszej autorki.Dwaj wędkarze łowiący ryby w West Point Lake znajdują rozkładające się zwłoki mężczyzny. Zamordowany zginął od strzału w głowę, a jego ciało woda wyrzuciła na brzeg. Na tej sprawie dowiadujemy się jakie były początki, jak autorka wdrażała się w ten zawód. Zawód ten jest przyjemny gdy się odkrywa kim był człowiek nieżyjący już i jak zginął ale ma też swoje czarne strony. Obciążenie emocjonalne ale przede wszystkim to że musi być zawsze pod telefonem o każdej godzinie dnia a nawet w święta.
W książce razem z autorka staramy się rozgryźć kilka spraw pojedynczych morderstw, ale nie tylko w takich sprawach nasza antropolog brała udział w jednym z rozdziałów mamy sprawę masakry na farmie Waco w Teksasie. Mamy tu dokładny przebieg pracy pani doktor na farmie, poznajemy jak działała cała machina antropologiczna. Jak zaraz po znalezieniu jakiejś części ciała Antropolodzy krzyczeli do siebie:
-Mam rękę dziecka! Komu brakuje ręki dziecka?
-Czy to jest stopa od mojej nogi?
Takie pytania padały w sali sekcyjnej przy jazgocie pił do ciecia kości i wyciu przemysłowych niszczarek do odpadków. A to wszystko przez to że jakiś czas wcześniej David Koresh wraz ze swoimi wyznawcami zabarykadował się na swojej farmie w Waco i stamtąd odpierał ataki policji która chciała go zaaresztować. W Waco zginęło 74 wyznawców w tym dzieci i 4 agentów ATF. Pani doktor i reszta antropologów maja za zadanie dowiedzenia tego że nie tylko pożar był przyczyna śmierci przebywających tam wyznawców "Gałęzi Dawidowej".
Antropolog nie tylko zajmuje się sprawami bieżącymi. W jednym z rozdziałów mamy sprawę "Brezentowej Panny". Jest a raczej była to historia nierozwiązanej przez lata sprawy pewnego morderstwa. Mamy tu dokładny opis całej sprawy, poznajemy poszlaki po których autorka dochodziła do prawdy i odkrycia tajemnicy zamordowanej.
Na koniec książki autorka zostawiła sobie najtrudniejsza sprawę. Chodzi dokładnie o identyfikacje i pomoc przy ustaleniu tożsamości ofiarom zamachu na World Trade Center. Sam uważam że nie był bym wstanie opisać tego rozdziału w kilku słowach tak wiec jeśli chcecie się dowiedzieć jak wygląda życie antropologa sądowego zapraszam was do książki: Tajemnice wydarte zmarłym
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/06/smierc-puka-jednako-do-drzwi-bogatych-i.html
Tajemnicze zwłoki wyłowione z rzeki.
Kości znalezione w górskim strumieniu.
Zwęglone szczątki ludzkie w spalonej leśnej szopie.
Co wtedy robi policja, jak odkrywa takie zwłoki i szczątki ludzkie? Jeśli wtedy nie mogą żadnymi sposobami identyfikować ciała lub nie wiedzą jak została popełniona zbrodnia, wtedy właśnie chwytają za telefon i dzwonią do pani Emily Craig autorki...
Ostatnimi czasy z tego co widzę w telewizji i internecie wszyscy piszą książki. Na przykład taka Cichopek albo Ibisz i tym podobni. Chociaż największy szok wywołała u mnie chyba biografia Bibera.
I jeśli myślicie że tą książkę można tak samo zakwalifikować jak książki Cichopek albo Ibisza to jest mylicie i to bardzo bardzo grubo. Bo to przecież tak jak by w jednym szeregu stawiać Malucha z Porsche 911. I to w tym zestawieniu właśnie książka Pana Juliusza jest tym Porsche.
Juliusza Machulskiego chyba nikomu z was nie muszę przedstawiać?? No ale jeśli jest pośród czytających jakiś ignorant nie znający tego pana, ok powiem kilka słów, kto to taki.
Juliusz Machulski urodził się w 1955r. w Olsztynie. Polski reżyser, scenarzysta i producent filmowy. Założyciel studia filmowego "Zebra". Warto też chyba wspomnieć o rodzicach czyli o aktorze Janie Machulskim, często grającym u syna i o matce reżysera czyli pani Halinie Machulskiej także Polskiej aktorce.
No ale może w końcu napiszmy coś o książce. Zaczynamy od ciekawej przygody jak to może małemu dziecku pomieszać się życie z filmem. Bo wyobraźcie sobie, mały chłopiec widzi jak tata całuje się z inna panią i jak się do niej umizga. A zaznaczmy że obok stoi jego mama i wcale się nie złości. I jak tu nie oszaleć, jak te dwa światy się mieszają a do tego przecież jeszcze przed chwila widziało się na ekranie śmierć ojca, a on jednak siedzi dalej obok i się uśmiecha.
Na łamach tej książki dorastamy z autorem, dowiadujemy się jakie były ulubione filmy małego Julka. Czemu to Indianie nie kłamią, albo jak to się robi by na wysokości 20m zrywać jemiołę dla swojego idola.
Poznajemy autora nie tylko od strony reżysera ale także jako wielkiego kibica piłki nożnej, który będąc na wczasach w Bułgarii nie zrezygnował z ważnego meczu i znalazł ludzi z którymi mógł go oglądać.
Mamy też mały obraz życia prywatnego i tu np dowiadujemy się nie tylko o rodzicach ale i o przygodach dziadka Antoniego. I poznajemy Machulskiego jak opiekuńczego ojca, który jednak robi obciach córce.
Ale ta książka przede wszystkim jest o jego pasji i pracy reżyserii filmowej. A także jeździmy z nim na festiwale filmowe do Cannes, Karlowe Wary i oczywiście nasze rodzime festiwale.
Juliusz jak każdy z nas ma też swoich idoli, guru filmowych ale nie tylko. Tych idoli Juliusz często spotykał, a spotkania z nimi właśnie zostały uwiecznione na łamach tej książki. I tak dowiadujemy się co ma na przykład wspólnego Cz. Miłosz i chevrolet corvette.
A ilu z was wie ze prawa do Kilera kupiła wielka Amerykańska wytwórnia filmowa i miał buc przeniesiony na ekrany w Hollywoodzie. A dlaczego się nie udało? I jaka to wytwórnia ma prawa do Kilera zapraszam do książki.
Jak sądzicie czy w 14 dni da się zrobić 8 reklam filmowych i to kilka ładnych lat temu?! Jeśli jesteście tego ciekawi i tego jak powstawały takie filmy jak Vabank, Seksmisja, Kingsajz a także Ile waży koń Trojański? To zapraszam was do zapoznania się z autobiografią: HITMAN
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/05/hitman-najlepszy-polski-rezyser.html
Ostatnimi czasy z tego co widzę w telewizji i internecie wszyscy piszą książki. Na przykład taka Cichopek albo Ibisz i tym podobni. Chociaż największy szok wywołała u mnie chyba biografia Bibera.
I jeśli myślicie że tą książkę można tak samo zakwalifikować jak książki Cichopek albo Ibisza to jest mylicie i to bardzo bardzo grubo. Bo to przecież tak jak by w jednym szeregu...
„Rodziców się nie wybiera” stwierdzenie stare jak świat. Każdy mógł kiedyś użyć to powiedzenie. W historii bywali nimi wielcy wojowie, królowie, naukowcy i „zwykli Kowalscy”. Ojcami są też seryjni mordercy, którzy by zaspokoić swoje żądze mordowali dzieci innych. Rodzicami są również dyktatorzy – Fidel Castro, Józef Stalin czy Muammar Kadafi. Lecz dziś recenzowana książka stawia ojców, jako tło, a skupia się na ich potomkach, często mających dalej kontynuować działo rodzica. „Dzieci dyktatorów” to opowieść, jakiej jeszcze nie było to pierwsza książka o dzieciach despotów.
Autorów tej książki jest wielu, każdy rozdział został opisany przez inną osobę. Na ostatnich stronach czytelnik dostaje możliwość dowiedzieć się w kilku zdaniach również o nich. Przeważają tutaj dziennikarze i historycy. Jak dla mnie, oddanie każdego rozdziału jednej osobie jest pomysłem trafionym, gdyż dany historyk skupia się tylko na jednym dyktatorze i jego dzieciach. Jak na przykład Bennassar, który jako znawca historii współczesnej Hiszpanii opisuje losy dzieci Franco. Dodatkowo każdy ma swój indywidualny styl pisania, co jest tutaj również zauważalne.
Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim dwa nazwiska – Brisard i Quetel. To właśnie ta dwójka postanowiła poprosić ekspertów od geopolityki o opracowanie historii dzieci dyktatorów do tej książki. Oni również są odpowiedzialni za przedmowę, która swoją jakością naprawdę zachęca po sięgnięcie „Dzieci dyktatorów”. Dodatkowo Jean-Christopher Brisard jest autorem jednego z rozdziałów w książce – „Li Na, Laleczka Mao”.
Jak mówi tytuł „Dzieci dyktatorów” cała książka skupia się na losach dzieci wybranej garstki dyktatorów – siedemnastu z nich. Często panujących do niedawna jak chociażby Husni Mubarak i Muammar Kadafi lub jak Aleksander Łukaszenka i Baszar Al-Asad sprawujących władzę nadal. Dzieci, o których mało, kto słyszał, idealne kopie swoich ojców, a w przypadku Udajja i Kusajja o wiele brutalniejszych od swoich rodzicieli.
Każdy rozdział został również okraszony zdjęciami. Często fotografiami zaskakującymi. Pokazującymi dyktatorów, jakich mało, kto zna. Bo gdy często bywają oni okrutni, przebiegli i gotowi zabić setki ludzi dla swoich korzyści na tych obrazkach jawią się, jako kochający, dobrzy ojcowie. I jeśli ktoś by nie wiedział, kim są ci ludzie mógłby pomyśleć, że są to najzwyklejsi mężczyźni z dziećmi. Mnie najbardziej uderzyło zdjęcie w rozdziale o Stalinie – fotografia ukazująca córkę Stalina Swietłanę siedzącą na kolanach Berii.
W „Dzieciach dyktatorów” nie obeszło się niestety bez wpadek. Czytelnik może znaleźć kilka literówek i błędów merytorycznych. Mnie najbardziej rozbawiło jedno zdanie o żonie Pinocheta – „...Ona, która zawsze wstawała późno, obecnie wychodzi z łóżka dopiero około południa…”. Lecz jeśli ktoś gotów jest przymknąć oko na kilka drobnych błędów, myślę, że nie będą one mu przeszkadzały w lekturze...
Po dalszą część recenzji odsyłam na boga:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2017/02/historie-dzieci-dyktatorow.html
„Rodziców się nie wybiera” stwierdzenie stare jak świat. Każdy mógł kiedyś użyć to powiedzenie. W historii bywali nimi wielcy wojowie, królowie, naukowcy i „zwykli Kowalscy”. Ojcami są też seryjni mordercy, którzy by zaspokoić swoje żądze mordowali dzieci innych. Rodzicami są również dyktatorzy – Fidel Castro, Józef Stalin czy Muammar Kadafi. Lecz dziś recenzowana książka...
więcej Pokaż mimo to