-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2014/06/marynarka.html
Trójmiasto, a dokładniej jedno z trójcy - Gdynia - nigdy nie było mi po drodze. Nie byłem tam ani razu i nigdy nie odczuwałem potrzeby złożenia wizyty. Wszystko, co mi się z tym miejscem kojarzy, to tylko to, że mieści się tam siedziba klubu „Arka Gdynia” i jedna ze stoczni wraz z portem. Jednak po przeczytaniu książki pana Mirosława Tomaszewskiego zrodziła się we mnie myśl, by opisane miasto przy najbliżej okazji zwiedzić i przejść się po jego ulicach. Ulicach, które były świadkami wydarzeń z roku 1970. - ta myśl stała się postanowieniem.
To wszystko za sprawą „Marynarki” - powieści, która przedstawia dzieje wspomnianego epizodu gdyńskiej historii. Autor pozwala czytelnikowi poznać Gdynię sprzed 9 lat, ponieważ główna akcja książki rozgrywa się w roku 2005, aczkolwiek dostaje także możliwość przeniesienia się w czasie do roku 1970, a dokładniej do 17 grudnia. To właśnie w tym dniu na ulice Gdyni wyjechały czołgi, a żołnierze musieli strzelać na rozkaz do robotników idących do pracy w stoczni. Pisarz w opisach ulic i wydarzeń na nich się odbywających w dobry sposób ukazuje jak się zmieniały oraz jak zmieniają się ludzie, którzy po kilku latach już zapomnieli o dziejach przeszłości. O tym przypominają jedynie pomniki poległych robotników.
Są tacy, którzy chcą zapomnieć, a jednak im się nie udaje. Wśród nich jest jeden z trójki głównych bohaterów – Adam. „Smutny” czterdziestoletni punk, który nie może pogodzić się z przeszłością. Początkowo pracuje jako barman w lokalu „Pub Lucyfer”, z którego szybko wylatuje za zdemolowanie płyty jednego z namolnych klientów. Następnie próbuje swych sił jako sprzedawca w sklepie muzycznym, co również mu nie wychodzi. Tam jednak podczas zwykłego dnia pracy Adam dostaje zaproszenie na spotkanie ze starszym panem. Spotkanie, po którym życie bohatera całkowicie się odmieni.
Owym starszym panem okazuje się Karol Jarczewski, właściciel firmy Karo Sp. z. o. o. posiadający kilka hoteli i restauracji, a prywatnie wielki dobroczyńca i działacz charytywny. Biznesmen z prawdziwego zdarzenia, który już ma pomysł na nową inwestycję – projekt „Powrót do Przeszłości”. PDP to pomysł zrobienia w Gdyni muzeum, które w całości miało przypominać więzienia z Polski podczas komuny, a w nich przesłuchania, cele, bicie skazanych pałami, a także „Ścieżka zdrowia”. Wszystko po to, by młodzi ludzie mogli na własnej skórze poczuć to, co czuli ich rodzice lub dziadkowie. W przypadku starszych było to po prostu przypomnienie swych doświadczeń.
Ostatnim, a raczej ostatnią z trójki bohaterów, jest Nina - aspirująca reporterka „Głosu Bałtyckiego”. Na jednym z pływających po Bałtyku koncertów poznaje ona Smutnego. Przeprowadza z nim wywiad, co rozpoczyna ich znajomość.
Losy wszystkich splatają się, gdy Ninie zostaje zlecone napisanie książki „Grudzień”. Adam pomaga jej zbierać materiały i ma być jedną z opisanych osób. Karol nieświadomie jest sponsorem tej książki. Za jego plecami umowę sponsorską podpisuje Witek, jego podwładny i zarazem znienawidzony zięć. Książka ta ma ukazywać to, co działo się w Gdyni w dniu 17 grudnia, gdy stoczniowcy starli się z żołnierzami, a także jakie były późniejsze tego konsekwencje. Nina nie wybiera tylko jednej strony konfliktu. W książce ukazuje go z obu stron poprzez wspomnienia zarówno robotników, jak i sędziów, którzy ich skazywali.
Twórcą opisanej książki jest Mirosław Tomaszewski, absolwent Politechniki Gdańskiej. W swoim literackim dorobku posiada trzy książki: „Pełnomocnik”, „UGI” i opisana tutaj „Marynarka”. Pan Tomaszewski jest również autorem wielu scenariuszy seriali, a nawet komedii teatralnych.
Odnośnie samej powieści, jeśli czytelnik nie jest „Gramatycznym Nazistą” i przymknie oko na kilka przeoczeń korektorów (m.in. brak odstępu między wyrazami „końcuzgodził” lub imiona i nazwiska pisane małą literą, jak np. „marcin dolny”) to książkę z czystym sumieniem polecam. A jeśli ktoś lubi do tego historię, to tym bardziej warto sięgnąć po tę pozycję i nie wiem czy istnieją jacyś Gdyniofile. Jeśli tak, jest to dla nich pozycja obowiązkowa.
Ze swojej strony mam tylko jedną uwagę. Jeśli jest ona niesłuszna, to przepraszam, poprawcie mnie. Chodzi o to, że powieść ma miejsce w roku 2005. Zaciekawiło mnie jedno miejsce akcji i postanowiłem to sprawdzić. Mam tu na myśli „Sea Towers” (najwyższy budynek w Polsce). Z informacji przeze mnie znalezionych wynika, że zapoczątkowano jego budowę w roku 2006, a do użytku oddano w 2009. W książce jest on wybudowany już w 2005.
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2014/06/marynarka.html
Trójmiasto, a dokładniej jedno z trójcy - Gdynia - nigdy nie było mi po drodze. Nie byłem tam ani razu i nigdy nie odczuwałem potrzeby złożenia wizyty. Wszystko, co mi się z tym miejscem kojarzy, to tylko to, że mieści się tam siedziba klubu „Arka...
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/10/zabojstwa-ktore-zmieniy-bieg-historii.html
Encyklopedie nigdy nie były książkami, które lubiłem czytać. Uważam, że te klasyczne wielkie encyklopedie powinny być tylko i wyłącznie nagrywane na CD bądź DVD, gdyż tyle papieru, którego potrzeba na ich wydrukowanie można by wykorzystać znacznie lepiej, na o wiele ciekawsze pozycje. Lecz gdy zobaczyłem tą książkę na jednej z aukcji (na pewnym znanym wszystkim portalu) od razu zdecydowałem, że ta książka na pewno będzie dobrym zakupem i teraz wiem, że się nie pomyliłem.
Wszystko to za sprawą pana Carla Sifakisa – pisarza, byłego reportera i wieloletniego badacza zajmującego się problematyką przestępczości zorganizowanej. Jest on miedzy innymi autorem „Mafia amerykańska. Encyklopedia” lub nieprzetłumaczonej na język polski „The Encyclopedia of American Crime”.
Książka, która dziś wam opisuje to ponad 400 zabójstw i innych aktów przemocy dokonanych na tle politycznym. Mamy tu 50 ilustracji lub zdjęć z miejsc zbrodni, które zostały popełnione na znanych nam osobach, z książek historycznych bądź programów telewizyjnych. Ciekawostką też jest „Geograficzny indeks haseł” obejmujący i dopasowujący dany kraj do konkretnej zbrodni – dzięki temu możemy zobaczyć, w jakim kraju było wiele zabójstw politycznych.
Zabić człowieka można na przeróżne sposoby. Tu mamy przekrój wielu od klasycznych morderstw z użyciem broni palnej, po ścięcie głowy na gilotynie. Są tu egzekucje na zbrodniarzach wojennych lub na bohaterach tak jak ci, którzy próbowali dokonać zamachów na Adolfa Hitlera. Opisane są tu wydarzenia, które miały wpływ na cały świat, miedzy innymi zamach na Johna F. Kennedy, Abrahama Lincolna lub Juliusza Cezara, ale też i takie gdzie poza danym krajem mało, kto słyszał o tych zbrodniach, na przykład zamach na Jerzego I króla Grecji. Ale w encyklopedii nie tylko mamy opisane udane zamachy, mamy tu też te, które się nie udały i tu dobrym przykładem jest zamach na Jana Pawła II dokonany przez Ali Agce oraz próby zamachów na Fidela Kastro.
W książce mamy przekrój zbrodni zaczynając już od starożytnej Grecji i Rzymu gdzie morderstwa polityczne były na porządku dziennym, a zamachy na cesarzy były czymś, co zdarzało się nadzwyczaj często, wystarczy wymienić kilku najbardziej nam znanych: Kaligula, Tyberiusz, Probus Marek Aureliusz i przede wszystkim Juliusz Cezar. A kończący na zbrodniach, które zostały dokonane w ostatnich latach jak na przykład śmierć Polskiego księdza – Jerzego Popiełuszki.
Moim zdaniem książka jest dobrze dopracowanym zbiorem tych wszystkich zamachów, zabójstw, tyranobójstw, bo ich tu nad wyraz dużo, oraz zwykłych zbrodni. Tutaj na zaledwie tych 386 stronach mamy opisy dobrze dopracowane i wybrane to, co najważniejsze z tych ponad 400 spraw, z których to każda mogłaby być tematem osobnej książki.
Wiec, jeśli interesuje cie tematyka zabójstw, zamachów to pozycja obowiązkowa dla ciebie. Serdecznie zapraszam do: Encyklopedia Morderstw
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/10/zabojstwa-ktore-zmieniy-bieg-historii.html
Encyklopedie nigdy nie były książkami, które lubiłem czytać. Uważam, że te klasyczne wielkie encyklopedie powinny być tylko i wyłącznie nagrywane na CD bądź DVD, gdyż tyle papieru, którego potrzeba na ich wydrukowanie...
Co jest najgorsze w ludziach pokroju Eichmanna, Barbie, Mengele?
Moim zdaniem to, że te bestie były po prostu ludźmi i tak jak my, każdy z nich miał swoje potrzeby i pragnienia, a przede wszystkim normalne rodziny - żony i dzieci. I to chyba najbardziej przeraża nas w tych postaciach to, że nie były to bestie z horrorów Kinga, a postacie, które były naprawdę, a nawet kilku z nich do niedawna jeszcze żyło.
Autorem książki o tych ludziach jest Guy Walters – brytyjski pisarz, dziennikarz naukowy i historyk. Jego pierwsza książka „Traitor” zostaje wydana w 2002 roku, a w niej autor przedstawia nam oddział British Free Corps, czyli jednostki Waffen SS składającej się z Brytyjczyków, zatrudnionych przez hitlerowców. Jest on też autorem miedzy innymi wydanej w Polsce książki „Igrzyska w Berlinie. Jak Hitler ukradł olimpijski sen"
W książce Guy Waltersa mamy możliwość poznania tego, co działo się z nazistami i innymi zbrodniarzami wojennymi po zakończeniu II wojny światowej. Jak potoczyły się losy oficerów SS lub osób z najbliższego kręgu towarzyszy Adolfa Hitlera. Możemy prześledzić jak ukrywali się przed okupantami i gdzie przeczekali polowania na nazistów. Jak sprytni musieli być, gdy wiedzieli, że w każdej minucie mogą zostać schwytani, – co dla większości skończyło by się wyrokiem śmierci. I oczywiście to jak uciekali starając się dostać się do Argentyny lub innych państw Ameryki Łacińskiej.
Autor pokazuje nam też obraz tych, którzy ścigali zbrodniarzy. Mamy tu ludzi wymienionych z imienia i nazwiska, to, czego dokonali i ile musieli poświęcić by odkryć, jaka była prawda. Poznajemy też problemy, z jakimi borykały się miedzy innymi wywiady takich państw jak Ameryka i Anglia. A także jak czasem było trudno przekonać nawet szefostwo Mossadu do polowania na nazistów.
Jednym z takich łowców był Szymon Wiesenthal – żydowski działacz, inżynier architekt i oczywiście tropiciel nazistów. Jest on uważany przez większość ludzi za największego poszukiwacza - „Człowiekiem, który nigdy nie zapomniał”. Współpracował on z Mossadem i przypisuje sobie pomoc przy schwytaniu Adolfa Eichmanna. Ale dzięki książce i badaniom jej autora mamy możliwość poznania prawdy o Wiesenthalu. Guy w swoim dziele obala mit Szymona i pokazuje, że to, co opisywał on w swoich biografiach i to, co opowiadał często mija się z potwierdzoną prawdą historyczna. Najlepszym tego przykładem jest to, co Wiesenthal pisał o polowaniu na Eichmanna, a to, co obecnie wiemy z innych potwierdzonych źródeł, dzięki czemu możemy zobaczyć jak te dwie wersje mocno od siebie odbiegają, a tropiciel ten po prostu dodawał sobie nieprawdziwe zaszczyty i osiągnięcia.
Adolf Eichmann jest jednym z głównych postaci w książce i jednym z największych zbrodniarzy wojennych, któremu udało się przez wiele lat uniknąć kary i ukrywać przed szukającymi go ludźmi. To właśnie Adolf był głównym koordynatorem i wykonawcą planu Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej, a także członkiem Gestapo i SS. Podczas kapitulacji Niemiec przebywał w Austrii gdzie w miasteczku Altaussee pozostawił swoja rodzinę i sam ze swoim adiutantem udał się do Niemiec. Leczy tam szybko schwytali go Amerykanie i aż do roku 1946 przebywał on w różnych obozach gdzie pierwotnie planował uciec do Palestyny. Po tej ucieczce ze słabo pilnowanego obozu amerykańskiego zaczęła się tułaczka Adolfa, która trwałą aż do ucieczki do Argentyny. W której to ucieczce pomagali mu…
Księża katoliccy - tak to właśnie te osoby najbardziej zaszokowały mnie w książce gdyż w wielu przypadkach to oni pomagali w ucieczce. Dziwnie pojmowana pomoc bliźniemu skłoniła ich do pomocy osobą, które jeszcze kilka lat temu były dla nich oprawcami i wysyłały ich do obozów koncentracyjnych. Najbardziej pomagającym z duchownych był biskup Alois Hudal, który jako wysoki urzędnik w Watykanie po II wojnie światowej pomagał w załatwianiu fałszywych dokumentów i ucieczce do Ameryki Południowej, co chroniło zbrodniarzy przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym. Hudal nie tylko pomagał, ale dostarczał także pieniądze i kupował bilet na podróż. A 31 sierpnia 1945 roku napisał list to prezydenta Argentyny, Juana Perona z prośba o 5 tysięcy wiz dla niemieckich i austriackich żołnierzy. Biskup pomógł uciec takim nazistom jak: Eichmann, Mengele, Priebke i wielu innych mniej znanych.
Ale nie każdy nazista musiał uciekać przed swoimi wrogami z czasów wojny. Amerykanie znajdując sobie po wojnie kolejnego przeciwnika w Rosjanach twierdzili, że nikt inny nie pomoże im tak jak poprzedni wróg Sowietów, czyli Niemcy. Dzięki takiemu rozwojowi wypadków z kraju nie musiał uciekać „Rzeźnik Lyonu”. Barbie dzięki temu, że wydawał się amerykanom przydatny zaczął pracować dla ich wywiadu, dzięki czemu miał zapewniona ochronę, co przyczyniło się do jego pozostania w Europie – do czasu aż nie zrezygnowano z jego usług. Jak się później okazało jeszcze wielu zbrodniarzy działało, jako amerykańscy, brytyjscy lub rosyjscy agenci i pomagali od wewnątrz rozpracowywać grupy neonazistowskie. Z tego, co dziś wiemy Barbie, choć był uważany za ważnego tak na prawdę nie ujawnił wiele więcej niż amerykanie sami już wiedzieli.
Ciekawostką jest też instytucja nazwana „Odessą”, która to z inicjatywy Heinricha Himmlera miała powstać i pomagać w ucieczce i ukrywaniu się nazistów. Organizacja ta nie tylko miała zajmować się ukrywaniem i zapewnieniem im godnego życia po wojnie, ale także podobno była odpowiedzialna za zabezpieczenie złota i innych kosztowności zrabowanych przez Niemców. Jednak jak pokazuje autor nie ma żadnych dokumentów, że taka organizacja istniała a informacje o niej trzeba traktować, jako dość kontrowersyjne teorie. Jednak jest to temat tak ciekawy, że na postawie doniesień o tej organizacji Frederick Forsyth napisał swoje „Akta Odessy”, a również powstało kilka filmów.
Książka ta jest świetnie napisanym świadectwem tego, co działo się w Europie zaraz po II wojnie światowej. A to, co zrobił autor to szczegółowa praca detektywistyczna wymagająca wielu lat śledztwa dziennikarskiego i wielogodzinnej pracy w archiwach Niemiec, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Austrii i Włoch, a także śledztwa, w którym autor odkrywa i próbuje rozmawiać jeszcze z żyjącymi nazistami i agentami wywiadów. Moim zdaniem jest to książka świetna i polecam ją każdemu, którego chociaż trochę interesuje najnowsza historia. Można z niej wyciągnąć wiele ciekawych informacji a na pewno informacji, których na lekcjach historii nikt nam nie powie. Dzięki temu, co zrobił Walters historia staje się żywa, a książkę czyta się jak pasjonujący thriller!.
Wiec, jeśli ciebie interesuje to, kto pomagał nazistom, a przede wszystkim, kto ich ścigał to serdecznie zapraszam cię do: Ścigając Zło
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/09/scigajac-zo.html
Co jest najgorsze w ludziach pokroju Eichmanna, Barbie, Mengele?
Moim zdaniem to, że te bestie były po prostu ludźmi i tak jak my, każdy z nich miał swoje potrzeby i pragnienia, a przede wszystkim normalne rodziny - żony i dzieci. I to chyba najbardziej przeraża nas w tych postaciach to, że nie były to bestie z horrorów Kinga, a postacie, które były naprawdę, a nawet kilku...
„Pewnie będziesz za mną tęsknił odrobinę. Pragnę Ci jeszcze posłać fotografię, jako symbol mojej miłości. Zatem dołączam moje maleńkie zdjęcie. Przypominam na nim Madonnę na nieboskłonie. Czasami jestem bardzo smutna. 23 lipca jadę do mego rodzinnego kraju. Na pewno byłeś już w Karlsbadzie… Tam jeszcze częściej będę o Tobie myślała.
Gorące pocałunki dla Ciebie, moja ty dzika Bestio
Ritschi”
Teraz większość z was na pewno zastanawia się, do kogo skierowane są słowa w tym liście. Jeśli myślicie, że ta krótka informacja i ten zwrot „dzika bestio” kierowany jest do jakiegoś aktora bądź muzyka jesteście w błędzie. Zaskoczę was i powiem, że list ten kierowany jest do jednego z największych zbrodniarzy świata, człowieka, który wywołał II wojnę światową, czyli do Adolfa Hitlera.
Odbiorca listu jest jedną z siedmiu postaci opisana w książce, a raczej z siedmiu dyktatorów, tyranów i despotów. Wiem teraz na pewno powiecie, że dużo jest książek o tej tematyce, że już wszystko, co się dało o nich powiedzieć zrobili to inni. Jednak ta książka jest inna od wszystkich, gdyż postacie tych kilku mężczyzn pokazane zostały przez to, jakie były ich kobiety i jaki wpływ na nich miały.
„Kobiety Dyktatorów” jest właśnie o żonach i kochankach takich postaci jak Lenin, Stalin, Hitler, Mussolini, Mao, Bokassa, Ceausescu i Salazar. Mamy tu obraz kobiet towarzyszących w ich życiu, jako mała część ich historii, ale i też kobiety oddane do samego końca swoim mężom lub kochankom jak Claretta, która nie opuściła mężczyzny, który jeszcze do niedawna był uwielbiany przez miliony Włochów. To ona stała obok dyktatora przed plutonem egzekucyjnym i szeptała do ucha: „Jesteś zadowolony, że zostałam z Toba do końca?”
Powstanie tej książki zawdzięczamy Diane Ducret, która to zebrała informacje o romansach i miłostkach tych mężczyzn. Autorka jest francuska pisarką urodzoną w Belgii. Jest twórcą dwóch książkę o kobietach dyktatorów. W roku 2011 debiutuje książka dziś opisywaną, która stała się Bestsellerem w Francji, a potem została przetłumaczona na osiemnaście języków. W roku 2012 ukazał się drugi tom, który koncentruje się na towarzyszkach życia: Castro, Husseina, Chomeiniego, Milosevic, Kim Dzong Ila i bin Ladena.
Kobietami tymi kierowały różne motywy, gdy uwodziły mężczyzn albo, gdy dawały się uwieść. Jedne tak jak Jiang Quing zrobiła to dla władzy i cały związek z Mao starała się swoją władzę powiększać i umacniać swoje wpływy. Ona była osoba, z której Elena Ceausescu brała przykład tego jak powiększać władze przy mężu. A śmierć Mao miał być dopiero początkiem wielkiej kariery – była bardzo blisko przejęcia władzy w komunistycznych Chinach.
Mamy tu kobiety, które tworzyły przyszłych wodzów i pokazywały im, jaką droga iść. Takim drogowskazem dla Duce była Angelika Bałabanowa rosyjska i włoska komunistka. To właśnie ona oczarowała Mussoliniego i prowadziła go przez pierwsze lata kariery, pokazała mu, jaki ma potencjał. Ale ta kobieta nie tylko dla Włocha była ważna w życiu. Jest to kobieta, która również w życiu Lenina odegrała ważna rolę jego pomocnicy.
Z książki wyłania nam się obraz mężczyzn zdradzających swoje kobiety, które musiały to tolerować a to, że były kobietami numer jeden musiało im rekompensować liczne romanse i zdrady. Jedynym wiernym mężczyzną przedstawionym w książce jest pewien rumuński komunista. To właśnie Nicolae Ceausescu, jako jedyny z opisanych w książce był od samego początku wierny swojej żonie, co nie oznaczało, że i ona taka musi być, gdy Nicolae został zamknięty na kilka lat jego przyszła żona dorobiła sobie opinie kobiety lekkich obyczajów. Lecz z tego, co czytamy już po ślubie ani jedno z tej pary nie zdradziło drugiego. Ci państwo, którzy w Rumuni pieli się po szczeblach kariery byli sobie oddani i wierni. Ale gdy Elena poznała żonę Mao, przekonała się, że nie musi być tylko ozdobą męża, ale także może być współrządzącą państwem. Elena jest jedyną kobietą w książce, która od samego początku do końca była przy swoim mężu i nie odstąpiła od niego aż do 1989 roku, gdy to w Rumunii skończyła się era Diabła, jak nazywany jest Nicolae. Elena przez długi czas była druga, co do ważności osobą w państwie, aż przez 9 lat sprawowała urząd Wicepremier Rumunii. I gdyby nie rewolucja w roku 1989, kto wie może zastąpiłaby ona swojego męża na jego stanowisku i stała się najważniejszą osobą w Rumunii.
Ale do tej pory opisane kobiety same uwodziły lub dawały się uwieść. Innym przypadkiem jest żona, a w późniejszych latach cesarzowa Cesarstwa Środkowoafrykańskiego. Gdyż Catherine wówczas piętnastoletnia uczennica nie miała wyboru – dowódca środkowoafrykańskiej armii wypatrzył ją i porwał, gdy szła do szkoły. Tytułem tym nie cieszyła się jednak wiele lat gdyż jej mąż Cesarz Bokassa był chorobliwie o nią zazdrosny i oskarżył ją o romans z francuskim prezydentem.
Jak widzimy powyżej, mamy tu obrazy kobiet, które to od początku wiedziały, z kim flirtują, ale także takie, które pomagały w początkach karier lub jak Catherine nie miały wyboru innego niż wyjść za przyszłego tyrana. Są tu kobiety owładnięte żądzą władzy, szaleństwem lub po prostu darzą tych zbrodniarzy prawdziwą miłością jak Nadieżda Krupska Lenina, który to nie umiał bez niej żyć i przez pewien czas jeszcze z jedna kobietą tworzył dziwny trzy osobowy związek.
Książka jest świetnym spojrzeniem na tyranów i despotów i to spojrzeniem innym niż te w książkach do Historii. Mamy tu obrazy wielkich miłości, romansów i zdrad z obydwu stron związków. Poznajemy kobiety, które możemy oglądać na fotografiach stojące za plecami swoich mężów lub kochanków, ale i kobiety, które wolały stać obok i razem z nimi trzymać władze. Widzimy jak ważne były kobiety w ich życiu jak pomagały dojść do władzy i potem ją utrzymać lub to jak były zazdrosne o swoich mężczyzn i jak likwidowały rywalki.
Książkę polecam każdemu, kto lubi Historie i nie tą szablonową, której uczą nas na lekcjach historii, tu mamy możliwość dowiedzieć się o historiach, o których nikt z naszych nauczycieli by nam nie powiedział.
Wiec serdecznie zapraszam do poznania kobiet, które towarzyszyły tym tyranom w życiu codziennym. Zajrzyj do: Kobiety Dyktatorów
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/08/miosc-szalenstwo-czy-zadza-wadzy.html
„Pewnie będziesz za mną tęsknił odrobinę. Pragnę Ci jeszcze posłać fotografię, jako symbol mojej miłości. Zatem dołączam moje maleńkie zdjęcie. Przypominam na nim Madonnę na nieboskłonie. Czasami jestem bardzo smutna. 23 lipca jadę do mego rodzinnego kraju. Na pewno byłeś już w Karlsbadzie… Tam jeszcze częściej będę o Tobie myślała.
Gorące pocałunki dla...
13 Grudzień 1981 ta data dla nas młodych jest jedna z kolejnych do nauki. Znając moje pokolenie lub mojej siostry jestem pewny, że znajda się osoby, które nie będą nawet wiedziały, co się wtedy w Polsce wydarzyło. A dla naszych rodziców? Dla nich ta sobota była tą, w której nie było teleranka. To ta sobota gdzie zamiast koguta zapowiadającego ten program mieli okazje zobaczyć pana w dużych okularach (większość uważa, że miał wtedy czarne okulary jak zazwyczaj, jednak wtedy miał przezroczyste szła).
Tym panem w okularach był gen. Wojciech Jaruzelski. To właśnie generał ogłosił 13 grudnia wprowadzenie stanu wojennego na obszarze całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. W trakcie jego trwania z rąk milicji i SB zginęło kilkadziesiąt osób.
Ale książka Beaty Tadli nie jest o tym jak Polacy walczyli w stanie wojennym z władzą. Jest ona raczej o życiu codziennym w tym okresie, dzięki książce mamy możliwość zagłębić się w świat, który znamy tylko z opowieści naszych rodziców. Kraj, który możemy oglądać w komediach Stanisława Bareji i dziwić się, że takie życie było możliwe. I tak jak to widzimy w filmie "Nie lubię poniedziałku" T. Chmielewskiego mamy tu kolejki w sklepach, które dziś były by nie do pomyślenia.
Tym, co dodatkowo daje nam lepszy obraz tego jak wtedy było są wypowiedzi znanych nam osób z ekranu telewizyjnego i radia lub prasy. Dzięki temu możemy dowiedzieć się sie, co 13 grudnia robiły takie postaci jak: Michał Wójcik, który zamiast normalnej pobudki, jak co sobota rano, usłyszał od mamy "Minus 11 stopni i czołgi na ulicy". Tomasz Karolak, który najlepiej pamięta to jak mu złe było, gdy dowiedział się, że szkoła będzie zamknięta, bo jak to sam mówi "ja szkołę uwielbiałem". Lub Ryszard Cebula, którego pierwszym wspomnieniem na temat tego dnia jest to, że było przenikliwie zimno, ale to tylko 3 osoby z, kilku które opowiadają swoje wspomnienia z tego pamiętnego dnia.
Tadla pisząc książkę zrobiła to w formie alfabetycznej mamy tu kilka liter alfabetu, do których autorka wybrała hasła, które jej zdaniem są najbardziej odpowiednie. I tak zaczynamy na A gdzie mamy możliwość porównania tego jak zmieniały się aparaty fotograficzne lub telefony z tym, co mamy teraz, pokazuje nam te różnice, które wtedy utrudniały życie np. klisza fotograficzna a dzisiejsza karta SD. Kończymy na Z gdzie mamy możliwość dowiedzieć się, jakie zwierzęta były wtedy modne i jak się je wtedy traktowało. Ale w książce mamy też ikony tamtych lat takie jak saturator, pralkę Franie lub Walkmana.
Tadla nie tylko zaprosiła do książki celebrytów, mamy tu też osoby uchodzące za znawców tematów, którymi się zajmują. I tak o fotografii możemy dowiedzieć się od Tomasza Tomaszewskiego jednego z znanych fotografów lub Roberta Sowę mistrza kulinarnego, a także Marka Niedźwieckiego legendę Polskiego radia i wielu innych znawców tematu. Te postacie właśnie wtedy zaczynały swoje kariery dzięki temu mogą dokładnie opowiedzieć jak wyglądała praca kiedyś i jak wygląda dziś no i zmiany, jakie nastąpiły przez ten czas.
Dorośli przeglądając tą książkę będą mogli powspominać stare czasy, a my ich dzieci dowiedzieć się, co 30 lat temu zastępowało znane nam dziś przedmioty i to jak żyło się bez supermarketów, coca coli lub nieodłączanych nam dziś telefonów komórkowych i MP3.
Wiec, jeśli masz już te swoje 40 lat i chcesz powspominać stare czasy?
Albo tak jak ja masz 24 lata lub mniej i chcesz dowiedzieć się się jak kiedyś się żyło?
Serdecznie zapraszam cie do książki: Niedziela bez Teleranka
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/07/13-grudzien-1981-niedziela-bez.html
13 Grudzień 1981 ta data dla nas młodych jest jedna z kolejnych do nauki. Znając moje pokolenie lub mojej siostry jestem pewny, że znajda się osoby, które nie będą nawet wiedziały, co się wtedy w Polsce wydarzyło. A dla naszych rodziców? Dla nich ta sobota była tą, w której nie było teleranka. To ta sobota gdzie zamiast koguta zapowiadającego ten program mieli okazje...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czy zastanawialiście się co by było jak byśmy urodzili się powiedzmy tak by w roku 1989 mieć 18-20lat??? Czy myśleliście jak by wyglądało nasze życie, gdy dzieciństwo spędzali byśmy jeszcze w PRL, a w dorosłość wchodzili już w wolnej Polsce?
Książka Beaty Tadli pomaga nam poczuć to co właśnie czuli znani nam z ekranu telewizora: aktorzy, muzycy, politycy, a dokładnie co przeżyło 48 osób wybranych przez dziennikarkę.
Tylko oni w tej książce nie mówią tego co najczęściej słyszymy, że nie było internetu, słodyczy albo 999 kanałów telewizyjnych. Tu dowiadujemy się co było! Poznajemy wiele ciekawych i zabawnych anegdot, wzruszające historie z młodych lat, albo to kto w samochodzie przemycał pół świniaka od rodziny ze wsi, a to wszystko jest doprawione zdjęciami z prywatnych albumów naszych bohaterów.
Jak to było gdy będąc małym dzieckiem które ogląda telewizje nagle widzi nagle jakiegoś pana w dużych okularach mówiącego coś o zagrożeniu i stanie wojennym, i to pytanie do mamy czemu nie ma teleranka.
Poznajemy wspólne elementy ich życia. Jeśli dla nas takimi rzeczami są Facebook, telefon komórkowy, płyty CD no i komputery. Dla nich były to o wiele bardziej przyziemne rzeczy. Dla nich przecież guma do żucia Donald, puszka coli czy kubańskie pomarańcze były czymś wyjątkowym, my przecież mamy to na każdym kroku, w każdym sklepie.
Możemy poczuć jak to było gdy ludzie byli internowani, jak wygladało życie dziecka gdy jego tata/mama nie wrocił prze kilka dni do domu bo został zamknięty. Albo jakie to marzenia miały wtedy dzieci jak kolekcjonowali puszki coli, i zachwycali się katalogami z zachodu.
Ale jeśli myślicie że książka jest szara, są tu same smutne opowieści to tak jesteście w wielkim błędzie.
Gdyż jest w niej wiele ciekawych i śmiesznych historii i przygód. Poznajemy jak muzyka wpływała na nich, kto dopił znalezioną na berlińskim przystanku coca-colę albo kto był bohaterem rodziny, bo z własnej inicjatywy wystał papier toaletowy, a kto jadł gumę do ścierania bo tak ładnie pachniała!
Wiec jeśli chcecie się poczuć jak żyło się w tych czasach albo może to właśnie wasze lata, to wy wtedy dorastaliście, ale nie wiecie jak o tym opowiedzieć waszym dzieciom, to właśnie ta książka jest dla was odpowiedzią jak to opowiedzieć!
Wiec jeśli chcesz dowiedzieć się jak to jest bawić się z rówieśnikami na dworze a nie tylko przed komputerem to zapraszam do: Pokolenie '89
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/06/pokolenie-89.html
Czy zastanawialiście się co by było jak byśmy urodzili się powiedzmy tak by w roku 1989 mieć 18-20lat??? Czy myśleliście jak by wyglądało nasze życie, gdy dzieciństwo spędzali byśmy jeszcze w PRL, a w dorosłość wchodzili już w wolnej Polsce?
Książka Beaty Tadli pomaga nam poczuć to co właśnie czuli znani nam z ekranu telewizora: aktorzy, muzycy, politycy, a dokładnie co...
Kto z nas nie marzył by w dzieciństwie zostać piratem lub marynarzem! Ilu to z nas marzyły się pojedynki na kordelasy, albo strzelanie do wroga z pistoletów. Pić kuflami rum albo i prosto z beczki.
Właśnie tak, najnowsza książka Marcina Mortki jest o marynarzach. A dzięki temu że nasz autor zna się na temacie, (W końcu jest tłumaczem książek Patricka O’Briana) w książce pojawiają się marynarskie zwroty co daje książce więcej realizmu.
Ale książka nie jest zwykłym opisem życia na statku. Autor raczej skupia się na intrygach i bohaterach tej książki, gdzie każdy z nich jest kompletnie inny od pozostałych, a jednak muszą się dogadać by przetrwać.
Każdy z bohaterów prowadzi własna grę, na własne zasady, a wszystkim dowodzi, a raczej szantażuje cywil Stirling. Chociaż kapitanem okrętu jest nasz główny bohater niejaki kapitan Peter Doggs.
Doggs dzięki kontaktom i układowi z tajemniczym lordem Bathurst, zostaje uratowany przed kara śmierci która jego zdaniem była nie sprawiedliwa. No i teraz Doggs żyje a jednak nie żyje, co to znaczy?? Sami to zobaczycie czytając książkę.
Jednak życie naszego kapitana po uratowaniu nie będzie już takie proste. Gdyż lord ma pewien plan do zrealizowania a na jego głównego wykonawce wyznacza właśnie Doggsa. Ale jeśli myślicie ze Peter będzie grzecznym pieskiem lorda i będzie grzecznie wypełniał jego rozkazy, przekazywane w odpowiednim czasie w formie listu przez Stirlinga. Mylicie się on będzie miał swój własny plan i swoja prywatna grę z lordem.
Myślicie teraz sobie że przecież mógł się zbuntować, przekonać załogę na swoja stronę? Nic bardziej mylnego bo lord Bathurst jednak dobrze się przygotował i na każdego z oficerów Doggsa ma jakiego haka.
Stawką tego czy misja powiedzie się, czy Doggs będzie grzeczny i będę wykonywał polecenia, jest los jego 16letniej córki Emily.
Ale nasz kapitan najbardziej na świecie nie lubi jednego! Bardzo nie lubi jak sie go do czegoś zmusza. A wiec wymyśla intrygi, knowania i podstępy. Próbuje odgadnąć jakie haki lord ma na innych i wykorzystać to w swojej sprawie.
Wiec jeśli już czytaliście wcześniej książki, o jakiś pirackich przygodach?? Albo dopiero chcecie zacząć czytać, ta książka będzie idealna dla was!! Zawiera ona wszystko co powinna intrygi, morskie pojedynki, abordaże!!
Wiec jeśli chcecie kilka wieczorów posiedzieć na statku, obok beczki rumu i posłuchać przygody o Peterze Doggsie zapraszam do:
Listy lorda Bathursta
Recenzje i inne moje teksty znajdziecie również na moim blogu:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2013/05/kto-z-nas-nie-marzy-by-w-dziecinstwie.html
Kto z nas nie marzył by w dzieciństwie zostać piratem lub marynarzem! Ilu to z nas marzyły się pojedynki na kordelasy, albo strzelanie do wroga z pistoletów. Pić kuflami rum albo i prosto z beczki.
Właśnie tak, najnowsza książka Marcina Mortki jest o marynarzach. A dzięki temu że nasz autor zna się na temacie, (W końcu jest tłumaczem książek Patricka O’Briana) w książce...
Wampiry przez wiele stuleci towarzyszą ludziom podczas wypraw w magiczny świat książek. Ale czy istnieją naprawdę? O tym można by dyskutować godzinami. Spierać się, czy na przykład Palownik był wampirem i czemu, jak otworzono jego grób znaleźli tylko ciało konia. Ale faktem jest to, że najlepszym środkiem na potwory są srebrne kule. A i podobno najlepiej w ciało wampira wbić osikowy kołek. Ale czy to aby na pewno działa i powstrzyma wampira przed wstawaniem? O tym na pewno przeczytacie w dziś recenzowanej książce - W górach przeklętych.
Autorem jest dobrze znany na blogu Bartłomiej Grzegorz Sala. Na swoim koncie ma on wiele publikacji takich jak na przykład: "Jeziorak i stawy Gór Świętokrzyskich, Sudetów i polskich Karpat" lub "Między Beskidem Śląskim a Bieszczadami". Choć, czytelnikom bloga najlepiej znany będzie z "Księgi Smoków Polskich" i "Księgi Karpackich Zbójników" oraz wywiadu, który jakiś czas temu z Nim przeprowadziłem.
W najnowszej książce Bartka, czytelnik ma możliwość zapoznać się z wieloma mniej lub bardziej znanych wampirów grasujących w górach w Europy. Potworach, które swoje miejsce występowania wiązały przeważnie ze swoim grobem. Choć zdarzało się, że zamieszkiwały również piękne i bogate zamki, jak na przykład Wład III Palownik, który jest także najbardziej znanym przedstawicielem tego gatunku potworów. I to właśnie na podstawie jego życia Stoker napisał swojego dobrze wszystkim znaną powieść - "Drakulę".
Dostajemy dokładne i szczegółowe opisy 28 wampirów, które grasowały...
Po resztę recenzji zapraszam na bloga:
http://ksiazkiwpajeczynie.blogspot.com/2016/07/w-gorach-przekletych.html
Wampiry przez wiele stuleci towarzyszą ludziom podczas wypraw w magiczny świat książek. Ale czy istnieją naprawdę? O tym można by dyskutować godzinami. Spierać się, czy na przykład Palownik był wampirem i czemu, jak otworzono jego grób znaleźli tylko ciało konia. Ale faktem jest to, że najlepszym środkiem na potwory są srebrne kule. A i podobno najlepiej w ciało wampira...
więcej Pokaż mimo to