-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2023-11-25
2018-03-21
2017-10-16
2017-07-31
2017-07-27
2017-07-07
Totalne pomieszanie cech żeńskich z męskimi, gdzie mężczyzna, przystojny, bogaty i spełniony w interesach, użala się nad sobą, pozwalając aby przeszłość rządziła jego myśleniem w kontaktach z ukochaną z dzieciństwa. Ciągłe kłótnie i kto właściwie kogo kocha i dlaczego zostawił, to wszystko co można w książce odnaleźć. Do tego moda, pożądanie i majątek rzucają fatalne tło dla niespełnionego romansu, gdzie uczucia powinny brać górę nad zaspokojeniem swoich potrzeb. Suche zapewnienie o miłości, połączone ze sztucznymi dialogami (zwłaszcza w męskim wydaniu), tworzą wyjątkowo marny romans z rodzaju 'spraw z przeszłości'. Bohaterowie zamiast poznawać się i odkrywać, próbować nowych rzeczy, przypominają sobie jedynie jak to było im dobrze i zamiast brać sprawy w swoje ręce i działać na rzecz miłości, głucho wzdychają do siebie i obarczają winą za rozstanie.
Totalne pomieszanie cech żeńskich z męskimi, gdzie mężczyzna, przystojny, bogaty i spełniony w interesach, użala się nad sobą, pozwalając aby przeszłość rządziła jego myśleniem w kontaktach z ukochaną z dzieciństwa. Ciągłe kłótnie i kto właściwie kogo kocha i dlaczego zostawił, to wszystko co można w książce odnaleźć. Do tego moda, pożądanie i majątek rzucają fatalne tło...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-04
2023-07-03
2022-10-17
2021-07-20
2021-08-04
2020-04-10
2019-11-20
2017-05-10
2016-01-20
2016-10-06
2016-02-10
2015-08-10
Sądzę, że większość kobiet choć słyszała o Dianie Palmer bądź o Debbie Macomber. Jeśli chodzi o trzecią autorkę książki poświęconej święcie Mamy, Judith Duncan, to mogę się jedynie domyślać jej popularności, ponieważ wcześniej nie czytałam nic spod jej pióra. Trzy krótkie opowiadania, w których miłość jest boginią, walutą oraz powietrzem, wchodzą w skład "Dla Ciebie, Mamo", specjalnie dla Mam oczywiście. I choć mówi się, że harlequin jest najtańszą i najwstydliwszą formą literatury pisanej, sięgam po niego od czasu do czasu, będąc przy tym często zaskakiwana, ale nie zawsze. Jak prezentuje się ta oto 21-letnia książka, już piszę.
Pierwsze opowiadanie, autorstwa Diany Palmer, o tytule "Troskliwa Mamusia", opowiada piękną historię Shelly oraz Faulknera. Spotkali się na Florydzie, choć mieszkali wcześniej w jednym mieście. Jak to więc możliwe, że się nie znali? Otóż Shelly jest córką bardzo bogatego bankiera, która w akcie buntu poszła do college'u, w wieku około 26 lat, a on już po 30-stce, bankierem nieprzerwanie podróżującym w interesach. I właściwie nic nie przeszkadzałoby temu związkowi, gdyby nie nieufność oraz niedopowiedzenia. Dodam jeszcze prawdomówność, bo jak to zwykle w romansach bywa, ludzie nie starają się przekonać innych o swojej niewinności, a pozwalają myśleć trzy po trzy. Choć koniec opowiadania jest wiadomy, to nie istniałoby ono bez wielkiej kłótni, zazdrości i wylanych łez. Tak więc pomiędzy Shelly i Faulknerem jednego dnia jest dobrze, następnego zaś nie. I przyznam szczerze, że wcale mnie to nie denerwowało, ponieważ role odegrane przez postacie są w istocie zgodne z realiami i prawdopodobne. Nie ma nierozumnych wyzwań na powściągliwość przez wielce nieśmiałą dziewczynę, lecz wahania kobiety niedoświadczonej. Opowiadanie jest logiczne choć nie nazwałabym go nieprzewidywalnym, z wiadomej przyczyny. Właściwie podobało mi się ono najbardziej i nie mam podstaw do twierdzenia, że zmarnowałam z nim czas.
"- Widziałam już w życiu różne niesmaczne rzeczy, ale czegoś takiego jeszcze nie - ogłosiła Marie z pełnym wyższości spojrzeniem. - Czy te dziewczyny z college'u naprawdę nie mają żadnej moralności?
Nan popatrzyła na nią w milczeniu, a jej czarne oczy były pełne niewypowiedzianej pogardy. Kobieta zaczerwieniła się i odwróciła wzrok, ale dziewczyna nie przestawała się w nią wpatrywać.
- Cześć, Panienko Chude Żebro - powiedziała Shelly, uśmiechając się do brunetki. - Gdybyś miała trochę mięsa na tych ptasich kosteczkach, byłabyś o wiele bardziej atrakcyjna. Przypuszczam, że ten oto pan Seksowny kaleczy sobie palce, ilekroć cię dotyka.
- Jak śmiesz! - wybuchła Marie."
Drugie opowiadanko, "Mieszkanie", Debbie Macomber, jak sam tytuł wskazuje dzieje się w mieszkaniu. W większości w mieszkaniu. Otóż, to właśnie nieszczęsne mieszkanie zostaje wynajęte przez Hilary i Seana, przy czym żadne z nich nie wie o tej drugiej osobie. Pierwsza zajmuje je Hilary, która wyrwawszy się spod nadopiekuńczych ramion mamy, pracująca w orkiestrze, czuje, że w końcu zaczyna żyć. W nocy, po uciążliwej podróży, powracając z wojska, pojawia się Sean. Będąc skrajnie wyczerpanym po prostu usypia koło dziewczyny nie zdając sobie sprawy z jej obecności. A cała afera rozpoczyna się dopiero rano. I jak tu pogodzić, spokojną, dobrze wychowaną i pracowitą dziewczynę, z byłym wojskowym, upartym i zdyscyplinowanym?
Nie ukrywam, że miałam mieszane uczucia po przeczytaniu tego opowiadania. Niby nie było złe, ale do dobrych nie należy. Takie ciągłe wmawianie sobie, że nie mam prawa do czegoś i karanie się, bez powodu, strasznie mnie wkurza. Osobiście nie lubię takich zabiegów, a bohaterek, które dopasowują się jak giętka trawa przy mocnym wietrze, nie cierpię jeszcze bardziej. Skoro kobieta miała na tyle odwagi aby porzucić nadopiekuńczą matkę i wyjechać do innego miasta, to czemu nie ma odwagi pokazać swojego prawdziwego ja i charakteru przy mężczyźnie? Przy tym opowiadaniu dłużej zastanawiałam się czy kontynuować książkę.
Ostatnie opowiadanie, "Specjalne życzenie", o Sarze i Nathanie zapowiadało się całkiem dobrze. Ona, samotna matka z poukładanym grafikiem, trochę strachliwa, ale z dumą. On, robotnik budowlany, którego miejsce zamieszkania zależne jest od pracy, buntowniczy, ale dokładny. Co ich połączyło? Pewnie zgadniecie. Chłopiec. I pies. Davy, bo tak miał na imię syn Sary, po śmierci dziadka, zaczął pisać do niego listy, z których dowiedzieć się można, jak bardzo pragnął posiadać psa i jak widziała to jego mama. Listy, które młody zawoził na cmentarz do grobu dziadka, nie pozostawały nieprzeczytane. Ich niewinność bowiem została naruszona przez Nathana, gdy w poszukiwaniu swego psa, odnalazł je ukryte. W ten sposób dowiedział się kilku szczegółów z życia samotnej matki oraz gdzie szukać swojego zwierzaka. I tak od słowa do słowa, pies bawił się często z Davym, a Sara zakochała się w Nathanie. Co jednak począć z terminem końcowym roboty, gdy ten tuż tuż? Jak możecie sobie wyobrazić, wątpliwości nie ma końca.
To opowiadanie, podobnie jak poprzednie nie zwaliło mnie z nóg. Raczej znudziło. Może dlatego umiejscowione zostało jako ostatnie. W każdym razie, już wiadomo dlaczego miałam mieszane uczucia. Książka jako całość, wypadła w moich oczach zwyczajnie. Akcja żadnych z wyżej wymienionych opowiadań ani nie przyprawiła mnie o zawrót głowy, ani nie zaskoczyła swym rozwojem. Nie mogę jednak powiedzieć, że rumieńców na twarzy nie miałam, ponieważ bym skłamała. Z czystym więc sercem mogę ją polecić jako coś niezwykle lekkiego na wieczór bez planów bądź innej ciekawej pozycji. Harlequin nie zawiódł mnie tą książką, ponieważ tego się właśnie po nim spodziewałam.
http://esperazna.blogspot.se/2015/09/dla-ciebie-mamo-94.html
Sądzę, że większość kobiet choć słyszała o Dianie Palmer bądź o Debbie Macomber. Jeśli chodzi o trzecią autorkę książki poświęconej święcie Mamy, Judith Duncan, to mogę się jedynie domyślać jej popularności, ponieważ wcześniej nie czytałam nic spod jej pióra. Trzy krótkie opowiadania, w których miłość jest boginią, walutą oraz powietrzem, wchodzą w skład "Dla Ciebie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-16
http://esperazna.blogspot.com/2014/07/tytu-kiedynadciaga-ciemnosc-autor.html
No cóż... mam duuużo uwag co do tej książki. Po pierwsze, w ogóle cała akcja się nie klei. Po drugie, dobra książka fantasy nie powinna opierać się głównie na seksie (jak kiedyś pięknie u kogoś przeczytałam - literatura rozporkowa). Po trzecie, wątpię czy to dobry pomysł aby autorka romansów, tych najbardziej soczystych, bawiła się w wampiry i nadnaturalne pierdoły. Wg niej wampiry to: chodzący seks. Widzą kobietę - uwodzą, przy jednym dotyku dłoni, są napaleni jak szaleńcy, ich instynkt łowcy, prześwitujący spomiędzy scen miłości, to tak kiepskie jadło jakiego w życiu nikt nie próbował. Zbeszczeszczony dobry wizerunek wampira, a uwidocznione piękno zewnętrzne i potrzeba zaspokojenia. To tak jakby autorka próbowała zmieszać Stephenie Meyer, Cassandre Clare i Meg Cabot. Nic dobrego z tego nie wyszło. I gdy ma się już nadzieję, że wreszcie fantastyka weźmie górę nad pożądaniem, bohaterowie znów lądują w łóżku. Fakt, trzeba przyznać, że autorka dobrze zna się na tym, jak świetnie pisać romanse, a głównie sceny intymne. Jeśli patrzeć na tę książkę pod względem fantasy - godna małolaty. Jeśli patrzeć na tę książkę po względem humoru, dowcipu, błyskotliwości - godna młodzieży. Jeśli natomiast patrzeć na tę książkę pod względem scen miłości - godna osoby dorosłej. Nie da się pisać dla każdego na raz, to duży błąd autorki.
Szkoda, bo z początku bardzo mi się spodobała. Postawa Dantego godna Jace'a z Darów Anioła. A z każdą stroną przekonywałam się, że to tylko pozory. Nie ma w tej książce naturalności, tylko coś wymuszonego. Szczerze mówiąc skończyłam ją tylko z powodu właśnie, o dziwo, scen łóżkowych. Książka, która idealnie nadawałaby się na Harlequin.
http://esperazna.blogspot.com/2014/07/tytu-kiedynadciaga-ciemnosc-autor.html
No cóż... mam duuużo uwag co do tej książki. Po pierwsze, w ogóle cała akcja się nie klei. Po drugie, dobra książka fantasy nie powinna opierać się głównie na seksie (jak kiedyś pięknie u kogoś przeczytałam - literatura rozporkowa). Po trzecie, wątpię czy to dobry pomysł aby autorka romansów,...
Tytuł książki jest nieporozumieniem. Nie ma w niej krzty namiętności, a jedynie ciągłe wyrzuty i płacz głównej bohaterki. Zarówno ona jak i jej wybranek to płaskie bezbarwne postacie. Jedyną dobrze wykreowaną osobistością jest ojciec głównej bohaterki. Trochę intrygi i to słabej, wcale nie dodaje tej książce uroku. Bardzo przeciętny romans bez interesujących scen miłosnych, których można by się spodziewać po romansie. Raczej nie polecam, czytałam już krótkie romanse znacznie ciekawsze niż ten.
Tytuł książki jest nieporozumieniem. Nie ma w niej krzty namiętności, a jedynie ciągłe wyrzuty i płacz głównej bohaterki. Zarówno ona jak i jej wybranek to płaskie bezbarwne postacie. Jedyną dobrze wykreowaną osobistością jest ojciec głównej bohaterki. Trochę intrygi i to słabej, wcale nie dodaje tej książce uroku. Bardzo przeciętny romans bez interesujących scen miłosnych,...
więcej Pokaż mimo to