Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać100
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel5
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Margaret Way
41
6,0/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Margaret Way urodziła się 7 sierpnia w Brisbane w Australii, jest australijską pisarką ponad 110 powieści. Way Margaret przed ślubem była znaną pianistką, pedagogiem i akompaniatorem. Zaczęła pisać, gdy urodził się jej syn. Zaczęła pisać i promować swój kraj swoimi opowieściami w Australii. Sprzedała swoje pierwsze powieści w 1970 roku. Way Margaret z rodziną mieszka w Brisbane.http://
6,0/10średnia ocena książek autora
350 przeczytało książki autora
789 chce przeczytać książki autora
6fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Niania z Austalii; Nie jesteś sama
Margaret Way, Cara Colter
6,5 z 8 ocen
29 czytelników 0 opinii
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Dobrze mieć sąsiada Margaret Way
7,2
Lubię harlequiny. Potrafią mnie oderwać od problemów, odstresować i zrelaksować. Zazwyczaj noszę je w torebce i czytam w wolnych momentach. "Dobrze mieć sąsiada" zaczęłam jakiś czas temu. Gdy doszło do fajnego momentu stwierdziłam, że nie ma co zwlekać, tę książkę trzeba jak najszybciej skończyć. Tak też się stało!
"Dobrze mieć sąsiada" to zbiór dwóch opowiadań: "Tajemniczy sąsiad" autorstwa Leigh Michaels oraz "Serce za serce" Margaret Way. Obie te historie świetnie się czytało. Jak to w romansach bywa jest miłość, namiętność, ale także nieporozumienia i zdrady.
Obie autorki mają fajny styl, posługują się prostym i zrozumiałym językiem, ale dla mnie bardziej przekonującą historię stworzyła Margaret Way.
Każdy z nas przeważnie ma jakieś sąsiedztwo. Zazwyczaj z sąsiadami żyjemy dobrze, a nawet bardzo dobrze. Zdarzają się też przypadki (sama takie znam),że dzieje się jak w harlequinie... Poznajemy tego jedynego, tę jedyną na całe życie, bo przypadkowo mieszkała, mieszkał za ścianą, czy też dwa piętra niżej. Co w tym dziwnego? Amor wie co robi i łączy ludzi w pary, a że mieszkają po sąsiedzku??? Przynajmniej blisko jest...
Jednak już na poważnie. Nikt nie zna ani dnia, ani godziny, tym bardziej miejsca, w którym uderzy ten mały, słodki, ale jednak rozrabiający Amorek.
Czasami mu utrudniamy, bo szukamy daleko...Czasem wystarczy się dobrze rozejrzeć :)
"Nie szukaj miłości daleko, czasami czeka tuż za progiem..."
"Dobrze mieć sąsiada" to idealna lektura na lato, a i rewelacyjny romansik nadający się do damskiej i niekoniecznie przepastnej torebki... Polecam.
Za nic w świecie Margaret Way
6,0
Książka składa się z dwóch części: "Sophie" napisanej przez Kim Lawrence i "Olivia". Obie części łączy pokrewieństwo bohaterek - są córkami bogatego Anglika Oskara Balfoura, ojca ośmiu sióstr.
Dzięki koneksjom ojca Sophie zostaje zatrudniona w firmie zajmującej się projektowaniem wnętrz. Ze względu na młody wiek, brak odpowiedniego wykształcenia, nadmierną obowiązkowość i głębokie kompleksy na punkcie swej urody staje się dziewczyną do wszystkiego i firmowe popychadło. Pewnego dnia szefowa wysyła ją w zastępstwie na Sycylię, by podpisać umowę z markizem Marco Speranzą na dostosowanie jego pałacu do nowych potrzeb. Dzięki różnym grom słownym i nieoczekiwanemu pokazaniu swojego temperamentu dziewczynie udaje się zawrzeć umowę. Jednym z warunków jest nadzorowanie przebudowy właśnie przez Sophie.
Olivia ma 28 lat. Jest najstarszą córką Oskara Balfoura i przyrodnią siostrą Sophie. Jest kobietą o mocno zakorzenionych zasadach i konwenansach. Przez utrzymywanie dużego dystansu uznawana jest za osobę zimną i mało kontaktową. Po niefortunnej kłótni ze swoją bliźniaczką i ujawnieniu przez prasę sekretów rodziny zostaje wysłana przez ojca do Australii, gdzie ma pracować w posiadłości Clinta McAlpine'a, właściciela firmy, w której Oskar Balfour ma swoje udziały. Clint nazywający Olivię Królową Śniegu zleca jej zarządzanie domem, organizowanie przyjęć, a z czasem opiekę nad swoją 12-letnią córką. Mimo dotychczasowego angielskiego wychowania, kobieta szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości za sprawą przyrody oraz kilku kobiet z otoczenia Clinta i Aborygenki Bessi.
Obie części utrzymane są w charakterze romansu. Obie kobiety trafiają na przystojnych, bogatych i trudnych w obejściu mężczyzn. Same mają kompleksy na punkcie swojej fizyczności i uważają się za te brzydsze siostry. Dopiero ci mężczyźni sprawiają, że kobiety odnajdują w sobie piękno.
Mnie bardziej podobała się druga część - autorka kusząco przedstawiła uroki Australii i realia życia na tym kontynencie. Sama historia rozwijającej się miłości Olivii i Clinta jest bogatsza i bardziej przekonująca w odróżnieniu od namiętnego romansu Sophie i Marca. Przyznaję, że czytając pierwszą część, miałam ochotę porzucić lekturę, bo denerwowała mnie zacukana Sophie, która jest zwykłą ofiarę losu i nagle potrafi postawić się charakternemu Marcowi. To tak mało realne, że aż denerwujące. Irytujące też były ich potyczki słowne, w których nie mówili czegoś wprost, lecz używali przenośni, co prowadziło do nieporozumień i obrażania się.